Ekshumacji w Jedwabnem nie chcą ofiary, a na Wołyniu kaci

Ekshumacji w Jedwabnem nie chcą ofiary, a na Wołyniu kaci

Krzysztof Baliński

Donald Tusk pojawił się we Lwowie. Wyraził przekonanie, że jeśli wojna z Rosją przyniosła coś dobrego to na pewno wzajemne zrozumienie między Polakami i Ukraińcami. Na spacer po Lwowie nie miał czasu („pogoda nie sprzyjała”). A szkoda, bo mógłby przemierzyć główną ulicę miasta – aleję Stepana Bandery i zobaczyć wysoki na 30 metrów pomnik. Idąc dalej dostrzegłby ulicę Jewhena Konowalca, założyciela OUN i minąłby skrzyżowanie z aleją Bohaterów UPA, czyli organizacji, która siekierami, widłami, kosami, piłami i drągami wyrżnęła na Wołyniu i Galicji Wschodniej 200 tysięcy Polaków, głównie starców, kobiety i dzieci. Mógłby też zobaczyć muzeum Romana Szuchewycza, który wydał rozkaz wymordowani Polaków i spalenia polskich wsi.

Po spotkaniu szefów polskiego i ukraińskiego MSZ, media zalała lawina komentarzy głoszących przełom w sprawie ekshumacji ofiar rzezi, prześcigających się w ocenach: „Na ten moment czekały pokolenia Polek i Polaków”; „Tak wygląda skuteczna dyplomacja”. Zachwyty wyglądały groteskowo na tle oświadczenia szefa ukraińskiego IPN, który w kilka godzin od spotkania powiedział: „Ukraina samodzielnie zbada, ustali miejsce pochówku oraz okoliczności śmierci ofiar tragedii wołyńskiej, a dopiero potem przeprowadzi ekshumację”, a Polacy będą mogli w jakimś fragmencie prac uczestniczyć w „roli obserwatorów”. Postawił też warunek: ekshumacje będą przebiegać zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim, czyli zgodnie z gloryfikującą zbrodniarzy OUN-UPA ustawą z 2015 roku.

Na tym samym wydechu dodał: „Dopóki strona polska nie odnowi obiektu ku czci OUN-UPA na Górze Monastyrz i nie zacznie odnawiać innych zdewastowanych obiektów tego typu w Polsce, nie będzie zgody na poszukiwania i ekshumacje”. Tu wyjaśnijmy – chodzi o nagrobek ukraińskich bandytów, którzy zamordowali pasażerów pociągu osobowego w lesie pod wsią Zatyle. Wnioski są jednoznaczne: Ekshumacje mają polegać na zebraniu rozwleczonych i walających się po polach, lasach, studniach, rowach i dołach śmierci kości pomordowanych Polaków i ich pogrzebaniu – bez wskazania, kto jest pogrzebany i kto dokonał zbrodni – a mordercy będą mieli pomniki. „Rząd tworzy dokładny spis wszystkich grobów Ukraińców z UPA i ich pomników, które są na polskim terytorium” – tak gabinet Tuska szykuje się na żądania Kijowa. Okazuje się, że Paweł Kowal, szef Rady ds. współpracy z Ukrainą już miesiąc wcześniej wysłał pisma do wojewodów, polecając sporządzenie spisu wszystkich grobów Ukraińców z UPA oraz ich pomników. Innymi słowy: ekshumacje bezimiennych kości ofiar rzezi w zamian za remont pomników zbrodniarzy z UPA i wzniesienie nowych!

Ukraina wyniosła do rangi bohaterów postaci o nazistowskich korzeniach, a sojusznicy Ukrainy, w tym żydowscy liderzy, milczą. Z bojcami Pułku Azow spotkało się dotychczas 13 kongresmenów, mimo iż w 2018 r. zakazali finansowania tej formacji „z uwagi na jej ekstremistyczne korzenie”. Wysokiej rangi funkcjonariusz Komisji Helsińskiej, występując w Kongresie z gloryfikującą Banderę opaską na ramieniu, pochwalił się otrzymaną od pułku flagą, na której widniał Wolfsangel, emblemat dywizji Waffen SS, dywizji „Das Reich” i Dywizji Grenadierów SS „Dirlewanger” (która pacyfikowała Wolę podczas Powstania). W grudnia 2022 r. przybywała w Izraelu delegacja pułku i spotkała się z izraelskimi dyplomatami oraz rezerwistami sił zbrojnych Izraela. Przypomnijmy, że pułk Azow powołał Andrij Bilecki, autor manifestu głoszącego, że „przesłaniem Ukrainy jest przewodzić Białym Ludziom na całym świecie w ostatecznej krucjacie przeciw podludziom, na czele których stoją Semici”. Przypomnijmy, że żołnierze pułku mają obsesję na punkcie niemieckiej historii, noszą niemieckie mundury i hełmy oraz witają się ‘Sieg Heil’.

Dziwne podejście mają żydowskie organizacje wyspecjalizowane w „łowieniu” antysemitów. Efraim Zuroff z Centrum Szymona Wiesenthal oświadczył: „Przyganianie Pułku Azow to karma dla kłamstw Putina o tym, że Ukraina jest krajem nazistowskim. Ukraina krajem nazistowskim nie jest”. Podobnego zdania jest szef Ligi Antydefamacyjnej: „Nie dołączajmy do rosyjskiej propagandy, która ma na celu pomniejszenie amerykańskiego poparcia dla Ukrainy, tylko dlatego, że kilku facetów nosi na przedramieniu jakieś opaski. Zagrożenie, które obecnie stwarza skrajna prawica jest nieistotne”.

Podejście ADL przeszło głęboką ewolucję. W swym raporcie z 2019 uznała Pułk za „ekstremistyczne ugrupowanie i milicję, które cieszą się uznaniem neonazistów na Ukrainie oraz białych suprematystów na świecie” a jeszcze w tydzień po rosyjskiej inwazji oceniła, że „brygada ma wyraźne powiązania neonazistowskie”. Gdy w sporządzonym w 2023 r. Index of antisemitism podała, że postawy antysemickie wykazuje jedna trzecia populacji Ukrainy, dane opatrzyła komentarzem: „Widzimy więc, że w społeczeństwie ukraińskim skrajnie prawicowy ekstremizm jest nieistotny”. Gdy „NYT” podała, że żołnierze ukraińscy noszą na mundurach inspirowane przez nazistów symbole i gdy na rządowym portalu pojawiło się zdjęcie ukraińskich żołnierzy z noszoną przez SS opaską Totenkopf, szef ADL stwierdził: „Mimo iż niektórzy Ukraińcy używają symboli nazistowskich i mimo ich podziwu dla Bandery, nie obawiam się, że kraj przejmą antysemici. W wyborach zwyciężył Zełenski, jako pierwszy w tym kraju żydowski prezydent”.

Strategię milczenia przyjął także Waszyngton. Deborah E. Lipstadt, specjalny wysłannik ds. monitorowania i zwalczania antysemityzmu w ogóle nie zabrała głosu, a żydowski „Forward” pisał: „Ci, którzy śledzą ultranacjonalistyczną prawicę dostrzegają, coś zadziwiającego – jej aktywiści nie biorą na celownik Żydów. Nie ma dowodów wskazujących na to, że wśród ukraińskich neonazistów są antysemici. To jest coś w rodzaju subkultury młodzieżowej i takie właśnie znaczenie mają dla nich symbole nazistowskie. Ich głównym wrogiem są dzisiaj Rosjanie, w tym Rosjanie żyjący na Ukrainie, a na drugim miejscu Murzyni i Cyganie”.

Gdy ulicami Lwowa, z okazji rocznicy śmierci Romana Szuchewycza przeszedł marsz zorganizowany przez Korpus Narodowy, milczało lobby żydowskie, milczał Biały Dom, a rzecznik Departament Stanu ograniczył się do komunikatu: „Odrzucamy rosyjską kampanię dezinformacyjną, która łączy poparcie dla ukraińskiej suwerenności z poparciem dla neonazistowskich i faszystowskich ideologii”. Milczały też należące do żydowskich oligarchów ukraińskie media. A był to marsz neonazistów ku czci składającej się z ukraińskich ochotników dywizji SS Galizien, która podlegała Waffen SS, mordowała Żydów i spaliła żywcem tysiące kobiet i dzieci w Hucie Pieniackiej.

Majdan został wywołany przez lobby żydowskie, które nie zwracało uwagi na to, że przewrotu dokonują neonazistowskie oddziały szturmowe, którym przewodzi wnuk mordercy Żydów i że pod oknami ambasady USA wyśpiewywali: „Smert’ moskowsko-żidiwskij mafii”. Uwagę zwrócili tylko imigranci z ZSRR, kampanią wymierzoną w finansującego Prawy Sektor Ihora Kołomojskiego, w celu pozbawienia go obywatelstwa Izraela. W petycji do Knesetu pisali: „Żyd nie może być faszystą, te pojęcia są sprzeczne genetycznie“. Dziś ci sami uważają, że oskarżenia o antysemityzm oraz wiązanie Majdanu z faszystowskim przewrotem służą Rosji. Tak więc, obalenie Janukowycza poparli ci sami, którzy z ulgą przyjęli jego zwycięstwo, bo anulował uchwalony przez poprzednika dekret nadający Banderze tytułu bohatera, a UPA status bojowników o wolność. Przypomnijmy, że Juszczenko zezwolił na zwoływanie wojskowych parad, na których wznoszono okrzyki „Bij żyda” i że obowiązkową lekturą zrobił poemat „Hajdamacy”, który wzywa do mordowania Żydów, i w którym przeczytać można, że Żyd to „świnia i parch”.

Krytyczne podejście środowisk żydowskich skończyło się, gdy premierem został Wołodymyr Grojsman. Te same żydowskie media i ci sami rabini podkreślać zaczęli nagle, że na Ukrainie antysemityzm został zmarginalizowany: „Grojsman przeszedł do historii, jest pierwszym żydowskim premierem Ukrainy dotychczas mocno tkwiącym w psyche Żydów, jako kraj antysemitów i pogromów”. Doszły do tego inne wypowiedzi. Gdy parlament ukraiński uczcił chwilą ciszy Symona Petlurę oskarżanego o wymordowanie 50 tysięcy Żydów, naczelny rabin Ukrainy (który w Kongresie powiedział: „Większość Żydów uznaje Banderę i ukraińskich nacjonalistów za odpowiedzialnych za dziesiątki pogromów”) oświadczył: „Zajmowanie się tym tematem prowadzi do niepotrzebnego stygmatyzowania Ukraińców. Mianowanie na premiera ukraińskiego Żyda jest dowodem na to, że antysemityzmu na Ukrainie nie ma”. Doszło też do unikalnego w skali świata fenomenu – Ukraiński Kongres Żydów wydał oświadczenie poświadczające, że na Ukrainie nie ma antysemityzmu.

I tak, w propagandzie za Oceanem i za Wzgórzami Golan zaczął dominować wątek: Ukraina to najbardziej przyjazne Żydom miejsce na ziem. Jakąkolwiek wzmiankę o zbrodniach UPA na Żydach kontrowano argumentem, że Ukraina ma żydowskiego prezydenta i że to Rosja jest rajem neonazistów. Kult Stepana Bandery rozwija się w najlepsze i jest nie tylko tolerowany, ale wspierany mocno i bezkrytycznie przez światowe żydostwo. To prawdziwa semantyczna rewolucja – naziści są akceptowani przez Żydów, jeśli akceptują rządy żydowskiego komika, osadzonego w pałacu prezydenckim przez żydowskiego oligarchę.

Ale nie tylko Żydzi i nie tylko ukraińscy. Bo także w Polsce czynny udział w promowaniu banderowsko-żydowskiej narracji bierze środowisko skupione wokół „Wyborczej”, które tropiąc wszelkie przejawy nacjonalizmu w Polsce, przechodzi do porządku dziennego nad nazistowską ideologią OUN, któremu nie przeszkadza, że ludzie, których biorą w obronę mają na sumieniu śmierć tysięcy Żydów. Świadczy o tym choćby Anne Applebaum, dla której: „Ukraina potrzebuje więcej, a nie mniej nacjonalizmu […] Ukraińcy potrzebują więcej okazji, aby móc krzyczeć „Sława Ukraini – Herojam Sława”, co było wprawdzie hasłem kontrowersyjnej UPA, ale zostało przyjęte do nowego kontekstu”. Applebaum pisała też: „W końcu czerwca 1947 roku siłom interwencyjnym udało się wreszcie, liczącą sobie 140 tysięcy społeczność ukraińską wypędzić z jej siedzib, wepchnąć do brudnych wagonów i przesiedlić. To był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”. À propos – matka Wołodymyra Hrojsmana nazwała ludzi rządzących Ukrainą – „Żydobanderwoszczyzna”. Czy „Żydobanderowcami” nie są zatem Applebaum i redaktorzy „Gazety Wyborczej”?

W tym miejscu zadajmy pytanie: Jak żydowska jest ta wojna?Czy u jej podłoża nie leży to, że i Polską i Ukrainą rządzi żydokomuna pochodząca z Kresów? Czy nie jest w interesie osiadłych w Nowym Jorku skomunizowanych „żydków z Galicji” i czy nie dlatego nacjonalista żydowski stał się nacjonalistą ukraińskim, wybaczył banderowcom unicestwienie swoich ziomków, a żydowskim niedobitkom na Ukrainie nie pozwala powiedzieć na Banderę złego słowa? I wreszcie: Dlaczego ekshumacji na Wołyniu nie chcą kaci, a ekshumacji w Jedwabnem nie chcą ofiary? I jeszcze jedno: Skąd się wzięła wypowiedź izraelskiego ministra, że „ekstremistyczne, skrajnie prawicowe ruchy, przywołując żydowskie pochodzenie Zełenskiego, wykorzystują konflikt rosyjsko-ukraiński dla szerzenia antysemickiej propagandy o żydowskiej odpowiedzialności za wojnę”.

Jak to jest, że proukraiński znaczy zawsze antypolski? Jak to jest, że w tym ukropolińskim kotle wszędzie, gdzie nie spojrzysz Żyd, czego się nie dotkniesz to Chabad oraz że u zarania III RP zostaliśmy sługami Żydów, a dziś zostaliśmy jeszcze sługami Ukraińców (i czy przypadkiem jest, że autor słów „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”, po odejściu z MSZ zatrudnił się w Żydowskim Instytucie Historycznym)? Skąd słowa pochodzącego ze Lwowa Żyda Pawła Kowala, że „Ukraińcy muszą dojrzeć do samooceny tak, jak Polacy dojrzeli do samooceny w Jedwabnem”? Dlaczego Dawid Wildstein powiedział: „Nierozliczenie rzezi wołyńskiej nie powinno dziś być dla Polaków przeszkodą we wspieraniu Ukraińców”? A co do prezydenta RP to zachodzimy w głowę, jak można łączyć skrajny filosemityzm ze skrajną pro-ukraińskością, gdy nikt inny jak jego ulubiona nacja ukraińska ma na sumieniu śmierć dziesiątków tysięcy jego drugiej ulubionej nacji – Żydów.

I wreszcie: Dlaczego Ukraińcy naśladują Żydów? Przykładem ambasador w Berlinie, który, na nieśmiałą uwagę niemieckiego dziennikarza, że Ukraińcy dokonywali masakr na Polakach, ripostował: „Ukraińcy byli uciskani przez Polaków w tak okrutny sposób, że trudno to sobie wyobrazić” (a polskie władze odniosły się do tego tak, jak do pomówień żydowskich, czyli schowały głowę w piasek). Ukraińcy nie tylko kopiują metody żydowskie, ale (tak, jak Żydzi) są bardzo asertywni, by nie powiedzieć agresywni. Pozwalają sobie (tak, jak Żydzi) na protekcjonalne zachowania, aroganckie pouczania, wydawanie polskim politykom instrukcji, a nawet traktowanie ich, jak chłopców na posyłki. Nie tylko Polski nie szanują, ale (tak, jak Żydzi) nią gardzą. Nie tylko dyktują jej wszystkie polityczne decyzje, ale (tak, jak Żydzi) wymuszają swoją własną narrację historyczną i każą ją rozpowszechniać po świecie za polskie pieniądze. Dlaczego pozwalamy sobie na takie traktowanie? Nie tylko dlatego, że „sługa” nie może dyktować swemu panu, co ma robić, ale dlatego, że widzą, jacy jesteśmy słabi wobec Żydów, którzy poniżają Polaków, a my zwracamy im majątki.

Nie będzie przeprosin za ludobójstwo i nie będzie zgody na ekshumację ofiar ludobójstwa. Rządzące Ukrainą żydowskie i hajdamacki klany nie ustąpią, bo w międzyczasie zbudowali żydobanderowską tożsamość Ukrainy.Ekshumacji pomordowanych Polaków nie będzie także dlatego, że nie chcą tego nowojorscy Żydzi, którzy nie zgadzają się na polską martyrologię, gdyż monopol na polu martyrologii przysługuje tylko Żydom. Amerykańscy Żydzi wybaczyli banderowcom unicestwienie ukraińskich Żydów i kolaborację z Hitlerem, także dlatego, że są znakomitym materiałem dla realizacji planów budowy Niebiańskiej Jerozolimy oraz Ukropolin.

Jaki może być jeszcze inny powód, że rabini nie biją na alarm, a wprost przeciwnie popierają tych, których jeszcze niedawno winili za nazistowskie okropieństwa? Czy nie chodzi o coś całkiem prozaicznego? Z polskiego doświadczenia wiemy, że gdy chodzi o „geszeft” (czyli bezlitosny rabunek tego, co jeszcze na Ukrainie do zrabowania pozostało), Żydzi nie mają żadnych skrupułów i gotowi są na najbardziej plugawe postępki, w tym kolaborację ze swoimi katami. A co do Kołomojskiego – w grę może wchodzić jeszcze inny prozaiczny powód. Zdemaskowali go sowieccy żydzi mieszkający w Izraelu: „Robi to nie dlatego, że jest ukraińskim patriotą, lecz dla swego prywatnego biznesu, bo boi się, że gdyby nad Dnieprem zapanował Putin, mógłby powtórzyć los Bierezowskiego, stracić majątek, a nawet życie”. A co do Zełenskiego? Może chodzi o strach przed bojcami Azowa i innych „nacbatów”, którzy w przypadku klęski w starciu z Rosją skrócą go o głowę?

Schematy żydowskie Kijów stosuje w swej stanowczo forsowanej i agresywnej i antypolskiejpolityce historycznej. Tym bardziej skutecznej, że rządzący Polską ustępstwami Ukrainy nie są zainteresowani. Wręcz przeciwnie – wyręczają władze i ambasadora Ukrainy w wyciszaniu wszelkich głosów domagających się ekshumacji, a nawet zniechęcają Ukraińców do ustępstw i podpowiadają, jak to robić! Gdy ukraiński IPN ogłosił, że „Siły Zbrojne Ukrainy kontynuują tę samą walkę, jaką prowadziła UPA”, gdy doradca prezydenta Ukrainy ujawnił, że Polska „zgodziła się zapomnieć o tak zwanej rzezi wołyńskiej” i uznać, że jest to „zamknięta karta” w relacjach dwustronnych, Duda obwieścił, że „trudna historia obu narodów straciła znaczenie w obliczu konieczności zjednoczenia”.

To nie tylko kpiny z Polaków. To także precyzyjnie zaplanowana akcja. To ukraińsko-żydowski spisek mający wpłynąć na wynik wyborów. Co o nim świadczy? Szef ukraińskiego IPN skarżył się, a ukraińskie media przedstawiają Karola Nawrockiego jako „boksera, historyka i krytyka Ukrainy”, który stał na stanowisku, że winni są tylko Ukraińcy, który usprawiedliwia zbrodnie Polaków na Ukraińcach, który wstrzymał śledztwo ws. deportacji Ukraińców podczas operacji Wisła” i storpeduje wszelkie próby ukraińsko-polskiego porozumienia historycznego”.

Gdy się patrzy na ukraińskie flagi łopoczące na gmachach rządowych i na te wstydliwie powiewające z boku biało-czerwone, to nie może być innej refleksji: Jesteśmy pod żydowską okupacją i pod ukraińskim butem. Pod okupacją kłamstw i oszustw mających ukryć, że jest to wojna Ukraińców z Polakami i wojna naszpikowanego Ukraińcami „polskiego” rządu z własnymi obywatelami. Duda, Tusk – wszyscy biorą udział w tym przestępczym dziele. Przy czym nie chodzi tylko o zmowę. Jest gorzej – to oni namawiają Zełenskiego, żeby nie przepraszał i nie pozwalał na ekshumacje, bo to kłóci się z ich wizją ukrainizacji Polski, bo burzy misternie utkaną żydowsko-amerykańską intrygę z wojną na Ukrainie i z Ukropolin. No i sprawdzą się wszystkie złowieszcze prognozy: Polska zgodzi się na zbudowanie 100 pomników Bandery w miejscach wskazanych przez ambasadora Ukrainy. Wyasygnuje 100 milionów na renowację pomników UPA (tak, jak wyasygnowała 100 milionów na renowację żydowskiego cmentarza) i wypłaci odszkodowania 100 tysiącom wysiedlonych podczas akcji „Wisła”. A lud pracujący miast i wsi Podkarpacia dalej będzie głosował na PiS i za Agnieszką Holland będzie wzdychał „Żeby było tak, jak było.

Co robić? Wstrzymać negocjacje, bo dają tylko Ukraińcom okazję do lansowania swojej narracji i amunicję antypolskim mediom. Nie może być zgody na ponowne bezczeszczenie pamięci polskich męczenników, poprzez wrzucanie ich szczątków do bezimiennych grobów, bez godnego pochówku, bez informacji, kto ich zamordował. Przełomem może być tylko zburzenie wszystkich pomników Bandery, likwidacja nazistowskich bojówek i Ukraina bez czarno-czerwonych flag. Przełomem będzie ustawa tępiąca banderowską ideologię i Muzeum Kresów, a w nim ekspozycja o ludobójstwie na Wołyniu. No i polityka z Ukrainą prowadzona przez Polaków, którzy zdiagnozują, że to przez pochodzących z polskich Kresów i z warszawskich Nalewek dywersantów Sorosa doszło do zdruzgotania Polski, do przelania się przez rozgrodzone polskie granice hord przesiedleńców z Dzikich Pól i niedobitków z ukraińskich nacbatów, do konfliktów na tle etnicznym z hajdamakami łupiącymi Polskę, i do tego, że Polska ma za sąsiada Banderland adrugi Wołyń to tylko kwestia czasu.

Krzysztof Baliński