Gdzie Ukraina się pali, a gdzie opala…

Gdzie Ukraina się pali, a gdzie opala…

21-06-2023 Tadeusz Porębski gdzie-ukraina-sie-pali-a-gdzie-opala


Powiadają, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To prawda, ale prawdą też jest, że punkt widzenia może zmieniać się wraz ze zdobywaniem doświadczeń życiowych. Na przykład moje stanowisko w sprawie przyjmowania przez państwo polskie obywateli Ukrainy w związku z toczącą się tam wojną z Rosją było w 100 proc. na tak [idiota? Czy pijany?? MD] , ale ostatnio spadło do 50 proc., choć nadal jest na tak. Co jest tego powodem? Moja niedawna wizyta w Hiszpanii.

W samolocie lecącym do Alicante zastanawiałem się, czy oby rzeczywiście wystartowaliśmy z Warszawy, a nie z Kijowa. Mniej więcej dwie trzecie miejsc zajmowali Ukraińcy. Alicante to raczej destynacja turystyczna, nie należąca do najtańszych, ceny miejsc w hotelach, pensjonatach i mieszkaniach pod wynajem na liczącym 244 km wybrzeżu i plaży Costa Blanca są wyśrubowane, szczególnie w sezonie letnim. Nie należymy z żoną do biedaków, żyjemy na niezłym poziomie, ale gdyby nie nasza córka, która jest właścicielką apartamentu na Costa Blanca i dodatkowo sfinansowała nam bilety lotnicze, nie moglibyśmy sobie pozwolić na spędzenie dwóch tygodni w tak eksponowanym miejscu – do tego w szczycie sezonu.

Nie, żebym komukolwiek czegokolwiek zazdrościł, ale Polska otworzyła się na Ukraińców jak żaden inny kraj w UE, dając im pieniądze, bezpłatną służbę zdrowia poza kolejnością i wiele innych przywilejów, a okazuje się, że obywatele Ukrainy, rezydujący w naszym kraju, mają się finansowo lepiej niż wielu Polaków. Jestem z natury obserwatorem i nabrałem przeczucia graniczącego z pewnością, że ludzie w samolocie do Alicante z pewnością nie zaliczali się do grona bajecznie bogatych ukraińskich oligarchów, bądź ich bliskich rodzin.

Oligarchów zobaczyłem dopiero w Benidorm, gdzie mieszkaliśmy. Jest to jeden z największych i najpopularniejszych kurortów morskich w Hiszpanii, znany dzięki wspaniałym plażom oraz klubom nocnym. Część luksusowych limuzyn posiadała ukraińskie tablice, a najtańsza fura to porsche carrera. Większość Ukraińców jeździła jednak autami z wypożyczalni (mają specjalne oznakowania) i nie były to bynajmniej egzemplarze pierwsze lepsze z brzegu. W urodzinach ukraińskiego dziesięciolatka, wyprawianych w najbardziej luksusowej knajpie tuż przy plaży, biesiadowało kilkanaście osób – kobiet o upierścienionych dłoniach oraz młodych byczków obwieszonych złotymi łańcuchami ze złotymi roleksami na przegubach rąk. Był klaun, specjalne czarne stroje, a stół uginał się pod wyszukanymi potrawami i francuskimi szampanami. Przechodzący obok Hiszpanie i zachodni turyści z ciekawością patrzyli na ten spektakl dla bogaczy i zapewne nie mogli pojąć jak to jest – tam niby krwawa wojna, cały świat pomaga, śląc na Ukrainę kolejne setki miliardów dolarów, a tu ukraińskie byczki, zamiast bić się na froncie w Bachmucie, grzeją tyłki w hiszpańskim słońcu, zajadając ostrygi i homary popijając je francuskim szampanem.

Miałem ochotę podejść do nich i zapytać: „A wy co? Czemu nie jesteście na froncie? Przecież jest pełna mobilizacja i żaden mężczyzna w wieku poborowym nie ma prawa opuścić Ukrainy. Nie wyglądacie na chorych czy kontuzjowanych, a wręcz przeciwnie, więc w jaki sposób opuściliście ojczyznę, która została zaatakowana przez agresora”? Odpuściłem, bo nie marzyło mi się być znokautowanym.

Jednak nie sposób przejść spokojnie obok tego zjawiska. Prezydent Wołodymyr Ołeksandrowycz Zełenski od ponad roku jeździ na żebry do różnych zakątków świata i non stop apeluje o międzynarodową pomoc, ale wydaje się przymykać oczy na dezercję tysięcy Ukraińców w wieku poborowym, rozsianych po całej Europie i spokojnie patrzących jak ich mniej ustosunkowani i mniej zamożni rodacy wykrwawiają się na froncie. Wydaje się przymykać oczy na miliardy euro nielegalnie wywożone za granicę przez ukraińskich „biznesmenów”.

Ostatnio rozmawiałem z pewnym kolegą, który ma kontakty z warszawskim półświatkiem. Opowiedziałem mu, co widziałem, a on na to: „Tadziu, o czym ty mówisz? W ubiegłym tygodniu przyjechał Ukrainiec z bagażnikiem pełnym pieniędzy. Miał tam 50 milionów euro, same pięćsetki spakowane w „cegły” i okręcone w celofan. W życiu nie widziałem takiej kasy!”.

Za dawnych dobrych czasów uchylanie się od służby wojskowej w czasie wojny było karane bezwzględnym więzieniem. Przypomnę, że w czasie wojny wietnamskiej, w której to USA były agresorem, odmowę pójścia do wojska surowo karano i nie było obywateli uprzywilejowanych. Nawet tak kultowa postać jak Muhammad Ali (Cassius Clay), ambasador światowego boksu i mistrz świata, nie mógł liczyć na bezkarność. Ali inspirował Woody’ego Allena, Normana Mailera i wiele gwiazd muzyki pop, a sam wielki Miles Davis poświęcił mu jeden ze swoich utworów. Kiedy mistrz świata podarł kartę mobilizacyjną i odmówił wcielenia do armii, został pozbawiony mistrzowskiego tytułu, stracił paszport i został skazany na areszt domowy. Dzisiaj, mimo prowadzonej wojny obronnej i narodowej mobilizacji, byle ukraiński chłystek mający pieniądze, bądź układy może z łatwością uchylić się od służby wojskowej, nie trafić na front i wylegiwać się w ciepłych krajach.

Myślę, że polski rząd powinien podjąć pewne kroki, byśmy nie stali się dojną krową. Pomoc dla uchodźców z Ukrainy zdecydowanie tak, ale nie dla wszystkich. Musi być weryfikacja, podobnie jak winno być z programami socjalnymi typu 500+ czy dodatkowymi emeryturami. Tego typu świadczenia nie mogą obejmować wszystkich, powinny być kierowane wyłącznie dla osób i rodzin niezamożnych, które legitymują się skromnymi dochodami na pułapie określonym w ustawie. Jest czymś oczywistym, że ukraińskie kobiety i dzieci, starcy oraz osoby kontuzjowane i niepełnosprawne otrzymują pełny pakiet pomocy. To nasz obowiązek wobec walczącego na śmierć i życie sąsiada. Ale tysiące ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym, rezydujących w Polsce, powinny być wzywane do urzędu w celu wyjaśnienia, w jaki sposób ludzie ci uniknęli mobilizacji i czemu nie walczą na froncie w obronie ojczyzny. Uważam, że wszystkim tym, którzy nie podadzą wiarygodnego powodu (ciężka kontuzja, konieczność specjalistycznego leczenia w sytuacji zagrożenia życia, opieka nad dziećmi, które są bez matki) powinno odbierać się prawo pobytu w Polsce. Ich miejsce jest dzisiaj w ojczyźnie, którą systematycznie rujnuje najeźdźca, a nie u nas, czy na zalanej słońcem plaży w Benidorm.

Ukraińcy przebywający w Polsce wygrali los na loterii, bo żaden inny kraj w UE nie otoczył ich tak troskliwą opieką, jak polski rząd. Rodzina 500+ to jedna z najpopularniejszych form pomocy finansowej. Mogą ją otrzymać obywatele Ukrainy lub małżonkowie z Ukrainy, którzy mają co najmniej jedno dziecko w wieku poniżej 18 lat. Dalej, jednorazowa pomoc finansowa w wysokości 300 zł udzielana jest każdemu Ukraińcowi, który po raz pierwszy przekroczył granicę z Polską począwszy od 24 lutego. Karta Dużej Rodziny to pomoc finansowa, która wspiera rodziny wielodzietne. Za pomocą tego programu można uzyskać zniżki w sklepach, na bilety kolejowe i w restauracjach. Program 400+ pomaga rodzicom, których dzieci przebywają w żłobku. Maksymalna wysokość tej pomocy to 400 zł miesięcznie. Rodzinny Kapitał Opiekuńczy (RKO) to pomoc przeznaczona dla małych dzieci w wieku od 1 do 3 lat, dopłaty wynoszą od 500 do 1000 zł miesięcznie. Do tego dochodzą bezpłatny dostęp do służby zdrowia i własny PESEL, choć nie jest się obywatelem polskim. To naprawdę dużo.

Na koniec kilka słów o Hiszpanii i samym kurorcie morskim Benidorm na Costa Blanca, oddalonym o około 40 km od Alicante. Zadbane i bezpieczne miasto zlokalizowane między południowymi zboczami gór Sierra Cortina i Puig Campana a wybrzeżem Morza Śródziemnego, co daje wspaniały mikroklimat. Kapitalne plaże, liczące łącznie 5 km długości (Playa de Poniente, Playa de Levante i Playa de Mal Pas), uzupełniają trzy parki rozrywki Terra Mítica, Aqualandia i Mundomar. Na plażach hiszpańskich, w odróżnieniu od polskich nad Bałtykiem, panuje wzorowy porządek, a za nieprzestrzeganie przepisów nakładane są wysokie kary pieniężne. Nie ma grodzenia się, nie ma palenia tytoniu, nie ma słuchania głośnej muzyki. Ceny w hiszpańskich restauracjach, w odróżnieniu od polskich, dopasowane są do kieszeni przeciętnego konsumenta, dlatego życie towarzyskie toczy się w knajpach i pubach, a nie w domach. Hiszpanie są głośni, ale nie krzykliwi, uprzejmi dla turystów, ale bez przesady, otwarci na obcych, ale nie nachalni. Południowa Hiszpania to wymarzone miejsce do życia.