Jak PiS wykiwał katolików

Jak PiS wykiwał katolików

gru 11, 2023 wprawo.pl/w-p-chichel-jak-pis-wykiwal-katolikow

Wielu z osób głosujących na Zjednoczoną Prawicę, to zdeklarowani katolicy i często słuchacze Radia Maryja czy widzowie telewizji Trwam. Do Suwerennej Polski pretensji mieć nie trzeba, bo zazwyczaj są konsekwentni w polityce obyczajowej, lecz Prawo i Sprawiedliwość to zupełnie inna sytuacja.

Aborcja

„Zawsze byłem zwolennikiem kompromisu aborcyjnego sprzed 30 lat. Jednocześnie, na gruncie przepisów konstytucji trudno było sobie wyobrazić inny wyrok, skoro taki wniosek został złożony” powiedział w wywiadzie dla Interii Gierek 2.0 [inna ksywa: Vateuszek md] . Dalej ciągnął „Wniosek do TK w tej sprawie był błędem. Natomiast Trybunał Konstytucyjny, opierając się o polską konstytucję, nie mógł wydać innego wyroku”. Premier dopytywany o to, czy Prawo i Sprawiedliwość „panuje jeszcze nad takimi posłami jak Bartłomiej Wróblewski, który był architektem tego wniosku” (sic!) powtórzył, że „złożenie wniosku było błędem”.

22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, w którym stwierdził, że przepisy pozwalające na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu są niekonstytucyjne. Decyzja ta doprowadziła do zaostrzenia przepisów aborcyjnych w Polsce, co wywołało falę agresywnych protestów pod sztandarem Marty Lempart i duże oburzenie społeczne, nie tylko lewicy. Wniosek, który doprowadził do tej decyzji, został złożony przez grupę posłów Konfederacji i Zjednoczonej Prawicy w grudniu 2019 roku. Decyzja Trybunału doprowadziła do zmiany praktycznej możliwości przerywania ciąży w Polsce, ograniczając legalne aborcje do przypadków, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety oraz gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt lub kazirodztwo. Wtedy zrobiło się głośno o Bartłomieju Wróblewskim, który wnosił o stwierdzenie niezgodności z konstytucją tzw. przesłanki eugenicznej do aborcji.

Wcześniej, w czerwcu t.r. minister „jednej choroby”, zwany dla zmylenia obywateli ministrem zdrowia Adam Niedzielski stworzył kuriozalny zespół pracujący nad przepisami aborcyjnymi, po śmierci Doroty z Nowego Targu. „Jak pisaliśmy na początku października, zespół w praktyce zakończył swoje prace i opracował już wytyczne, jednak odwołano jego ostatnie posiedzenie, by nie poruszać tematu aborcji przed wyborami” — pisała „Rzeczpospolita”. Chodzić ma o wytyczne dotyczące przesłanki zdrowia psychicznego jako wystarczającej do przerwania ciąży. Już dziś bywa ona stosowana przy kwalifikowaniu kobiet do legalnego zabiegu. Jest to furtka do masowego zabijania dzieci, bo wystarczy, że matka bardziej się „przeziębi”, źle się poczuje, znajoma lekarz stwierdzi zaburzenia psychiczne i wyrok śmierci zapadł.

Natomiast nowa minister, Katarzyna Sójka bez żadnych negatywnych emocji opowiadała w Polsat News „Z tego co wiemy, pani Joanna dokonała legalnej w Polsce, niekaralnej aborcji farmakologicznej. […] Samodzielna aborcja farmakologiczna w Polsce jest niekarana. Niekaralne jest również kupienie takich leków. Czyli widocznie, jak mawiają środowiska śmierci – (farmakologiczna) aborcja jest OK! – dla posłanki PiS. Na co starania pokoleń wielu działaczy pro-life, jak teoretycznie „prawicowy”, katolicki rząd pozwala na nieograniczony proceder. W ogóle jakim cudem aborcja farmakologiczna jest niby legalna. Spójrzmy na zapisy kodeksu karnego:

Art.152. §1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.

A za każdym razem ktoś takiej kobiecie musi pomóc – handlarz śmierci lub morderczy dream team.
Także warto zobaczyć zapisy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży:

Art. 4a. 1. Przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza […]
3. W przypadkach, o których mowa w ust. 1 pkt 1 i 2, przerwania ciąży dokonuje lekarz w szpitalu. 

Jak widzimy – tylko i wyłącznie lekarz może wykonać tzw. spędzenia płodu oraz obowiązkowo w szpitalu.

Ponadto ostatnio minister cyfryzacji Janusz Cieszyński mówił w TOK FM, że on i wielu członków PiS jest zwolennikami tzw. “kompromisu aborcyjnego”. Natomiast Sekretarz Stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej Marcin Horała w programie „Kawa na Ławę” w TVN24 poruszył kwestię kompromisu aborcyjnego: „Wniosek do Trybunału był błędem, w sensie zarówno politycznym, jak i merytorycznym”.

In vitro

Pierwszym ważnym projektem, nad którym odbyła się debata w nowej kadencji Sejmu, jest obywatelski projekt przywracają finansowanie in vitro przez państwo. W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o refundacji z budżetu państwa procedury in vitro dla par. To pierwsza ustawa rozpatrywana przez Sejm X kadencji. Do dyskusji zgłosiło się aż 80 posłów. W trakcie długiej, a momentami emocjonalnej debaty, dominowały głosy „za” inicjatywą.

Projekt obywatelski „Tak dla in vitro”, pod którym zebrano ponad pół miliona podpisów, przewiduje, że minister zdrowia będzie zobowiązany do przygotowania, wdrożenia i finansowania procedury zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. Zakłada ponadto, że każdego roku z budżetu państwa na finansowanie in vitro zostanie przeznaczone minimum 500 mln zł. Poparcie dla projektu zadeklarowali nawet politycy PiS.
– Poprę ten projekt, bo takie mam poglądy – zadeklarował rzecznik rzadu Piotr Müller. A w trakcie debaty reprezentantka PiS stwierdziła, ze klub będzie za skierowaniem go do dalszych prac.

U nas nigdy nie było dyscypliny partyjnej jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe, które wywołują pewne wątpliwości moralne u wielu ludzi. Na pewno w tej sprawie nie będzie dyscypliny. Osobiście będę głosował za tym projektem – powiedział rzecznik PiS Rafał Bochenek pytany czy PiS będzie głosował za ustawą o finansowaniu in vitro przez państwo.

Józefa Szczurek-Żelazko zapowiedziała, że klub popiera skierowanie projektu do dalszych prac. PiS nie wprowadziło dyscypliny w tym głosowaniu, a prominentni posłowie – m.in. minister cyfryzacji Janusz Cieszyński zadeklarowali nawet, że po doprecyzowaniu projektu mogą opowiedzieć się za nim.

Projekt dotyczący in vitro nie jest zagrożony miedzy innymi za sprawa deklaracji ze strony Pałacu Prezydenckiego. W środę szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek, że prezydent musi zobaczyć ostateczna wersje projektu, ale nie będzie go blokował.

Premier pytany, czy bon będzie także obejmował in vitro, powiedział: „Nasz bon rodzicielski jest pewnego rodzaju otwartą ofertą dla innych partii politycznych po to, aby znaleźć wspólny mianownik, znaleźć te wszystkie metody, które nas połączą”. Dopytywany o orientacyjną kwotę bonu poinformował, że jest to między 10 a 20 tysięcy złotych. „O takiej kwocie dyskutowaliśmy” – powiedział.

49 wstrzymało się, a 23 zagłosowało za uchwaleniem nowelizacji ustawy. A byli to m.in.: Mateusz Morawiecki, Rafał Bochenek, Radosław Fogiel, Katarzyna Sójka, Piotr Müller, Marcin Przydacz oraz Mariusz Kamiński.

Mateusz Morawiecki zapowiadał „rechrystianizację Europy”, a dziś głosuje za laboratoryjną produkcją ludzi, ich mrożeniem i zabijaniem.

„Uważam, że metoda in vitro jest dopuszczalną metodą, która może pomóc wielu rodzinom w posiadaniu potomstwa. Uważam, że ustawodawstwo, które teraz obowiązuje w Polsce, znacząco ogranicza wszystkie patologie w stosowaniu tej metody. Nie można dowolną liczbę zarodków tworzyć, nie wolno dowolną liczbę zamrażać. Tu jest dużo ograniczeń bardzo, każdy zarodek musi mieć i matką i ojca” – mówiła Joanna Lichocka.

Magdalena Guziak-Nowak, która jest członkiem zarządu i dyrektorką ds. edukacji w Polskim Stowarzyszeniu Obrońców Życia Człowieka podsumowała PiS tak:

Niepokojące jest to, że duża część posłów Prawa i Sprawiedliwości głosowała za dalszym procedowaniem tego projektu w Sejmie. Pojawia się w tym miejscu pytanie, czy Prawo i Sprawiedliwość zaczyna dryfować w kierunku bardziej liberalnym po to, żeby zyskać głosy elektoratu liberalnego.

Tym sposobem Prawo i Sprawiedliwość wykiwało swoich zwolenników wyznających wiarę w Jezusa Chrystusa, ale oczywiście media pisowskie nie raczyły ich nawet o tym poinformować. W tej niewiedzy trwają już kilka lat i stale dają głosy na partię, które dechrystianizuje się równomiernie z polskim narodem.