Kongo: Afrykański gułag i jego beneficjenci
Stanislaw-orda afrykanski-gulag
“Domieszka kilku kropel chrześcijaństwa do lewicowych poglądów zamienia głupca w głupca doskonałego.” Nicolás Gómez Dávila.
==================================
Onegdaj zaplanowałem cykl notek o „nieznanym” kolonializmie. Zamieściłem dwa teksty o tej tematyce:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/nieznany-kolonializm
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/pacyficzny-raj-drugiej-rzeszy
a prezentacja dalszych została przerwana, chociaż miałem do nich już zgromadzone materiały, jak też wykonane szkice brudnopisowe. Wystarczyło więc je tylko „obrobić”. Może uda mi się skończyć ten zaniechany cykl, na który złożą się, poza obecną, jeszcze dwie lub trzy notki.
******
W długiej galerii afrykańskich dyktatorów odpowiadających w masakry, okrucieństwa i ludobójstwo jedno z czołowych miejsc zajmuje bynajmniej nie Afrykanin, ale król Belgii Leopold II z dynastii Koburg, która jest odgałęzieniem saksońskiej linii Wettinów (Sachsen-Coburg-Gotha). W Wielkiej Brytanii gałąź ta zmieniła nazwę na Windsor.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopold_II_Koburg
Oceniając po liczbie ofiar Leopold II z duża nadwyżką prześcignął zdumiewające osiągnięcia w tej mierze Bokassy, Amina i Taylora razem wziętych.
Tematem niniejszej notki jest opowieść o tym, jak król niedużego europejskiego państwa stał się animatorem jednego z największych ludobójstw w historii Afryki .
Leopold II został królem Belgii w 1865 r. w wieku 30 lat. Odziedziczył kraj z konstytucyjną formą rządu i był zmuszony konsultować z parlamentem każde działanie. Razu jednego król ten spróbował stać się bardziej niezależnym władcą, ale natychmiast został postawiony do pionu przez parlament, który uniemożliwił mu zmianę konstytucji w celu poszerzenia monarszych kompetencji. A skoro nie udało mu się zdobyć nieograniczonej władzy w Belgii, Leopold II zaczął się zastanawiać, czy i jak mógłby ją zdobyć w innym miejscu na świecie.
Wpadł na pomysł, że także i Belgii przydałyby się kolonie. Francja, Wielka Brytania, Hiszpania i Portugalia już od setek lat, posiadały kolonie po całym świecie, zaś Belgia, która powstała jako samodzielne państwo dopiero w 1830 r., pozostawała w tej konkurencji daleko w tyle. Najpierw więc złożył ofertę do rządu hiszpańskiego, by ten sprzedał mu Filipiny, ale żądana cena była tak wysoka, że musiał zrezygnować.
W ostatniej ćwierci XIX wieku Afryka była już w dużej części skolonizowana. Ale Europejczycy nie zagarnęli jeszcze terenów nad rzeką Kongo, czyli regionu w Afryce Środkowej. Kolonizację tych terenów utrudniały głównie czynniki naturalne jak np. gęste dżungle równikowe, choroby tropikalne i związana z tym konieczność wniesienia znacznych nakładów na poczet przyszłych korzyści ekonomicznych.
W 1876 r. Leopold II założył L’Association Internationale Africaine (AIA) , która formalnie była organizacją humanitarną, i to pod szyldem tej właśnie organizacji rozpoczęła się kolonizacja Konga.
https://fr.wikipedia.org/wiki/Association_internationale_africaine
Henry Morton Stanley (wł. John Rowlands), walijski podróżnik i badacz Afryki oraz podobni mu agenci na usługach Leopolda II pod koniec lat 70. XIX wieku zawarli ponad 400 traktatów z tamtejszymi wodzami plemiennymi i lokalnymi kacykami, na mocy których ich ziemie zostały przekazywane królowi Belgów (w zamian za tkaniny i podobne drobiazgi). W ten sposób królowi Belgów udało się w ciągu niespełna 10 lat podporządkować ogromne terytorium, które było ponad 70-krotnie większe niż jego europejskie królestwo.
W swoich początkach belgijska ekspansja spowodowała protesty Wielkiej Brytanii, która sama miała apetyt na te ziemie, ale ponieważ korona brytyjska (krewniacy Leopolda II) zajęta była kolonizowaniem innych części w Afryce oraz w reszcie świata, protest skończył się tylko na wymianie not dyplomatycznych, gdyż „kanonierki” His Royal Majesty były wówczas bardziej potrzebne gdzie indziej.
W 1885 r. Międzynarodowa Konferencja Berlińska, która zebrała się w celu podziału stref wpływów kolonialnych w Afryce, uznała roszczenia Leopolda II do Konga. W tym samym roku Kongo otrzymało oficjalną nazwę w brzmieniu Wolne Państwo Kongo (Congo Free State – CFS).
Przy czym Kongo nie stało się kolonią państwa Belgii, ale prywatną posiadłością króla Leopolda II. A zatem tutaj nie obowiązywało belgijskie prawo ani nie wchodziła w grę jakakolwiek ingerencja belgijskiego parlamentu. Kwestie te należały do wyłącznej gestii właściciela. Co oznacza, iż Leopold II na własnym folwarku nie mógł być w żadnym zakresie ograniczany.
Początkowo na terenach Kongo zajęto się wydobyciem kości słoniowej, ale dochody z tego procederu okazały się zbyt mizerne. Tymczasem na świecie znacznie wzrosła cena kauczuku, postanowiono więc skupić się na zakładaniu plantacji kauczukowca.
https://web.archive.org/web/20190211163509/http://www.surowce-naturalne.pl/strona/kauczuk-%E2%80%93-surowiec-ktory-zmienil-swiat
Leopold II wyznaczał i mianował członków władz w Kongo, które z kolei wydawały akty prawne nakazujące wszystkim miejscowym płacić podatki w formie pracy na plantacjach. Jednocześnie zakazał publikowania wszelkich dekretów dotyczących tutejszych wewnętrznych regulacji, aby nikt w Europie nie ingerował w te kwestie.
W taki to sposób Afrykanie zostali zamienieni w niewolników i zmuszeni do pracy na plantacjach kauczuku (jedynie za wyżywienie). Pracę tę wykonywali wszyscy, od dzieci po starców. Natomiast formalnie niewolnictwo nie istniało w Wolnym Państwie Kongo. W odróżnieniu od klasycznego niewolnika lub poddanego, tubylca z Kongo nie można było sprzedać ani dać w prezencie. Można go było natomiast zabić, okaleczyć, zgwałcić lub zmusić do pracy „na okrągło”.
Do kontroli pracowników plantacji powołana została prywatna armia najemnicza (Force Publique; ang. Congo Public Force – CPF). Żandarmi do tej formacji wywodzili się z czarnoskórej miejscowej ludności, Arabów lub mieszkańców innych regionów Afryki, natomiast oficerami byli Europejczycy. Dowódcy w tej formacji o nazwie “Siły publiczne” byli zarówno nadzorcami jak i egzekutorami, którzy najeżdżali wioski i zabijali tych, którzy odmówili pracy. Jedną ze stosowanych metod w celu zmuszania mężczyzn do pracy na plantacjach, było zabieranie kobiet i dzieci w charakterze zakładników.
Każdy zużyty nabój przez żandarma rozliczany był za jednego zabitego, więc jako dowód, że wydane naboje zostały zużyte zgodnie z przeznaczeniem, nie zaś np. sprzedawane lokalnym myśliwym, egzekutorzy w celu rozliczenia się z pobranej amunicji musieli oddawać odcięte ręce (dłonie) tych, których zabili. Ale skutkiem pazerności stało się odcinanie rąk także jako rodzaj kary za niewykonanie planu pracy (zamiast zastrzelenia „odmawiającego pracy”). Oszczędzone w ten sposób naboje można było wtedy odsprzedać lokalnym myśliwym. Praktyka płacenia za odcięte ręce spowodowała jeszcze bardziej niezdrową tendencję: Force Publique po prostu zaczęły okaleczać tubylców na lewo i prawo, otrzymując za to za to wynagrodzenie z kasy królewskiej.
Z czasem usprawnili ten proceder obarczając nim samych tubylców. Mianowicie na początku XX wieku te wioski, które nie wywiązały się z narzuconego im kontyngentu kauczukowego, musiały płacić dwoma koszami odciętych rąk. Rzecz jasna całkiem sporo okaleczonych umierało wskutek późniejszych powikłań,o ile od razu po wykonaniu „zabiegu” definitywnie się nie wykrwawili. Nadużyć i okrucieństw dopuszczali się nie tylko europejscy oficerowie, ale także żandarmi rekrutowani spośród lokalnej ludności, którzy mogli okazać swoją władzę nad pozbawionymi praw wspólplemieńcami, a także uzyskali możliwość wyrównywania dawnych porachunków.
Oczywiście frazy o nadużyciach i okrucieństwach administracji „Wolnego Państwa Kongo” byłyby gołosłowne bez przytoczenia relacji naocznych świadków. A pośród nich trafiali się rozmaici ludzie: np. oficerowie „Sił Publicznych” , którzy nie chcieli uczestniczyć w masakrach i okrucieństwach, podróżnicy, urzędnicy, misjonarze, pisarze oraz przedstawiciele innych profesji.
Oto kilka relacji naocznych świadków, dla zobrazowania, co i jak się tam odbywało.
Charles Lemaire:
„W czasie mojego pobytu w Kongo byłem Wysokim Komisarzem Okręgu Równikowego. Kiedy chodziło o kauczuk, natychmiast napisałem do rządu: Jeśli chcecie zbierać kauczuk, to musicie odciąć ręce, nosy i uszy.
14 czerwca 1891 r.
Nalot na wieś Lolivu, której mieszkańcy odmówili przyjścia na punkt zborny. Ohydna pogoda, ulewny deszcz. Duża wioska, nie daliśmy rady zniszczyć wszystkiego. Piętnastu czarnych zostało zabitych.
14 czerwca 1891 r.
O 5 rano wysłałem 40 żandarmów pod dowództwem zanzibarca Mechoudi, aby spalić wieś Nkole. Operacja zakończyła się sukcesem.
13 lipca 1892 r.
Porucznik Sarazain przeprowadził nalot na wioskę Bompopo. 20 tubylców zabito, porwano.”13 kobiet wrazz ich dziećmi.”
Oficer Louis Leclerc
„21 czerwca 1895 r.,
Przybycie do Yambisi o 10:20. Wysłałem kilka grup żandarmów, aby oczyścić teren. Kilka godzin później wrócili z 11 głowami i 9 jeńcami. Grupa wysłana 22 czerwca statkiem w pościg dostarczyła jeszcze kilka głów. W następnym dniu dostarczyła jeszcze trzech więźniów i trzy głowy. Żandarmi zastrzelili i zabili mężczyznę, który szukał swojej żony i dziecka. Spaliliśmy wioskę.”
Ewart Grogan, brytyjski podróżnik w raporcie z 1899 r. o rejonie północno-wschodniego Kongo, które graniczyło z brytyjskimi posiadłościami:
„Kiedy dokonałem pobieżnej eksploracji tego obszaru, zobaczyłem szkielety, wszędzie szkielety. Sposób, w jaki tam leżały, mówił wiele o popełnionych tu okrucieństwach“.
W latach 1880-1920 populacja Konga zmniejszyła się do połowy. Szacunki wg różnych źródeł podqją, że zginęło od 3 do 10 (lub nawet 15) milionów ludzi.
Kiedy Leopold II bywał nagabywany w kwestii zbytnich okrucieństw, miał na to gotową odpowiedź:
“Panowie, tam w Kongo żyją tylko dzicy kanibale, jak inaczej możemy sobie z nimi poradzić?”.
Metody organizacji pracy na plantacjach opierały się na maksymalnej eksploatacji siły roboczej. Oficjalne dane o wielkości produkcji kauczuku pokazują, iż w ciągu kilkunastu lat wzrosła z 30 ton w 1887 r. do 5 900 ton w 1903 r.
Tym sposobem król Leopold II dołączył do grona najbogatszych ludzi w Europie.
Organizacja pracy na plantacjach była następująca: aby pracownik dobrze zrealizował plan, na początek zabierano całą jego rodzinę jako zakładników na czas trwania zbiorów. A jeśli to nie było wystarczająco motywujące dla wykonywania nałożonych zadań, obcinano dłonie tym, którzy nie wypełniali normy.
Józef Teodor Konrad Korzeniowski herbu Nałęcz, urodzony w Berdyczowie agent specjalny korony brytyjskiej, opublikował w 1899 r. pod „nazwiskiem operacyjnym” Joseph Conrad, nowelę pt.: Jądro ciemności (Heart of Darkness), opisującą zbrodnie w Kongo. Wtedy prasa europejska, w ślad za brytyjską, zwróciła uwagę na ten problem. Pod naciskiem Wielkiej Brytanii Leopold II został zmuszony do wysłania do Kongo komisji w 1902 roku. Oto zebrane przez tę komisję niektóre fragmenty z zeznań tubylców.
“Dziecko (dziewczynka):
Wszyscy uciekliśmy do lasu – ja, moja matka, babcia i moja siostra. Żołnierze zabili wielu naszych krewnych i znajomych Nagle zauważyli w krzakach głowę mojej mamy i podbiegli do nas, złapali moją mamę, babcię, siostrę i jedno obce dziecko, mniejsze ode mnie. Wszyscy oni zabrać dla siebie moją matkę sobą, a że nie mogli dojść do zgody, w końcu postanowili ją zabić. Strzelili jej w brzuch, upadła, a ja płakałam, jak to zobaczyłam – nie miałam teraz matki ani babci, które zabite na moich oczach zostałam sama“.
Inna tubylcza dziewczynka opowiada:
“Przy drodze żołnierze zauważyli dziecko i podeszli do niego z zamiarem zabicia go; dziecko się śmiało, wtedy żołnierz zamachnął się i uderzył je kolbą karabinu, a następnie odciął mu głowę. Następnego dnia zabili moją przyrodnią siostrę, odcięli jej głowę, ręce i nogi, na których były bransoletki. Potem złapali moją drugą siostrę i sprzedali ją do innego plemienia. Tam stała się niewolnicą“.
Brytyjski pisarz, publicysta, aktywista, pacyfista i przeciwnik kolonializmu, Edmund Dene Morel (urodzony we Francji jako Georges Edmond Pierre Achille Morel Deville), walnie przyczynił się do upublicznienia wiadomości o sytuacji w Kongo. Założyłwraz z Rogerem Davidem Casement organizację Congo Reform Association, która wydawała periodyczne raporty na łamach własnej gazety West African Mail, a w 1906 r. opublikował książkę “Red Rubber“.(Czerwona guma), w rozumieniu: krwawy kauczuk.
Wywołała ona falę oburzenia w Belgii jak również w Europie i stała się jednym z głównych powodów, dla których król został ostatecznie zmuszony do rezygnacji z praw do Konga.
Roger David Casement (irl. Ruairí Dáithí Mac Easmainn) jest autorem Raportu Casementa z 1904 r. (“Casement Report”).
Ww. publikacje zawierały krytykę Leopolda II i jego politykę w Kongo.
Kilka lat później inny brytyjski pisarz, Arthur Conan Doyle, zainteresował się okrucieństwami w Kongo. W 1909 r. opublikował Crimes in the Congo, gdzie napisał:
“Listy naocznych świadków z Konga, z których ostatni nosi datę 27 września, pokazują, że praca przymusowa, porwania, transport niewolników w łańcuchach i palenie wiosek trwają do dziś i stały się powszechne“.
Po opublikowaniu w prasie licznych relacji naocznych świadków oraz książki Edmunda Morela, król Leopold II znalazł się pod tak dużą presją, że musiał zrezygnować z posiadania Konga.
Wielka Brytania, kultywująca żal, że to nie ona zajęła Kongo, ze swoim profesjonalnym cynizmem zażądała rewizji konferencji berlińskiej, a parlament belgijski rozpoczął dochodzenie w sprawie zbrodni popełnionych w Kongo. Międzynarodowa presja narastała, więc parlament postanowił odsunąć Leopolda od władzy nad kolonią i oddać ją pod zarząd publiczny.
Król zadbał o to, aby nikt nie dowiedział się o jego działaniach i przezornie spalił wszystkie archiwa dotyczące Konga. Mimo to istniejący porządek nie poszedł do lamusa, a brutalne rządy europejskie trwały jeszcze przez dziesiątki lat, aż Kongo ogłosiło niepodległość w 1960 r. I wówczas brutalne rządy mogły wylegitymować się już rodzimym autorstwem.
[w tym temacie planuję notkę o ‘żandarmach z Katangi”, czyli o genezie próby secesji najbogatszej prowincji Kongo]
W listopadzie 1908 r., na kilka miesięcy przed swoją śmiercią, Leopold II odsprzedał Kongo administracji rządowej państwa belgijskiego. Od tej pory terytorium nazywano “Kongo Belgijskie”, tzn. stało się zwykłą kolonią państwową. Leopold II nigdy nie odwiedził Kongo, a przed sprzedażą zniszczył całość dokumentacji związanej z działalnością w kolonii za okres, kiedy pozostawał jej właścicielem. W kolonii zmienił się właściciel, ale metody zarządzania nie poprawiły losu tubylców, którzy nadal nadal pozostawali przedmiotem bezwzględnej eksploatacji.
Dokładna liczba ofiar w Kongo w czasie władania nim przez Leopolda II nie jest dokładnie znana. Poszczególne źródła podają różniące się liczby, choć na żadną z tych wielkości nie ma potwierdzenia. W miarę dokładne ich oszacowanie jest niemożliwe z wielu powodów. Przede wszystkim Leopold spalił całość archiwów swojej kolonii. Ponadto osoby zmarłe z powodu wycieńczenia, chorób, urazów nie wliczano do statystyki, a przy innych szacunkach starano się takie przypadki oszacować, co oczywiście było wróżeniem z fusów. Król, podobnie jak wyznaczeni przez niego urzędnicy administracji kolonialnej najzwyczajniej nie widzieli konieczności zapewnienia opieki medycznej dla ludności tubylczej, a w takim przypadku nawet błaha choroba lub kontuzja mogła okazać się śmiertelna w skutkach.
W oparciu o bardzo przybliżone dane szacuje się, że w latach 1884-1915 całkowita liczba ludności Konga spadła z 30 do 15 milionów, przy czym należy uwzględnić, iż część tej liczby stanowiły migracje transgraniczne, czyli ucieczki tubylców z miejsc, gdzie najczęściej łapano niewolników. Co oznacza, iż liczby te nie są równoznaczne z ilością ofiar śmiertelnych wskutek brutalnego działania zarządców kolonii. Niewątpliwie znaczną rolę w tym dramacie odegrała prywata lokalnych wodzów plemiennych , którzy za pieniądze lub np. broń albo jakie ‘świecidełka” gotowi byli poświęcić wolność i życie swoich współplemieńców.
Dopiero szeroki rozgłos nadany sprawie przez obywateli innych krajów położył kres ludobójstwu dokonywanemu na Kongijczykach. Nie należy mieć jednak złudzeń, że gdyby Kongijczycy nie dostali się w ręce króla Belgów Leopolda, to jakiś inny „cywilizowany” kraj europejski nie postąpiłby z nimi podobnie.
Ale to nie eksterminacyjne metody stosowane wobec afrykańskich mieszkańców Kongo najbardziej zaszkodziły opinii króla u rodaków oraz u innych „cywilizowanych” Europejczyków. Faktycznym gwoździem do trumny stała się jego namiętność do pewnej kobiety.
Była nią młoda paryska prostytutka Blanche Zélia Joséphine Delacroix (znana szerzej jako Caroline Lacroix). Poznali się, gdy król miał 65 lat, a ona jedynie lat 16. Po śmierci żony Leopolda II w 1902 r. (Marie Henriette Anne de Austria z dynastii Habsubrgów), Caroline została jego konkubiną. Król zakupił dla niej liczne wille i posiadłości, m.in. na francuskim Lazurowym Wybrzeżu, ponadto obdarowywał biżuterią oraz dużymi sumami gotówki. Nadał jej również tytuł baronowej de Vaughan. Z uwagi na źródło finansowania tych „podarków” prasa nadała Caroline przydomek “Królowej Konga”.
Natomiast opinia publiczna uznała to za skandal i postępowanie niegodne monarchy. W 1909 r. na pięć dni przed śmiercią Leopolda II, zawarł on z Caroline małżeństwo, ale belgijski parlament uznał je za nieważne, gdyż ślub miał tylko charakter religijny (udzielony został przez osobistego kapelana króla przy łożu umierającego monarchy), a nie wymagany prawem akt cywilny.
W rezultacie Caroline odziedziczyła olbrzymi majątek w nieruchomościach, kosztownościach, lokatach i papierach wartościowych, który w drodze procesów sądowych próbowali jej odebrać spadkobiercy króla (jego trzy córki z legalnego małżeństwa, tj. księżniczki : Clémentine Albertine Marie Léopoldine, Louise Marie Amélie i Stéphanie Clotilde Louise Herminie Marie Charlotte), ale rezultat był tylko częściowym powodzeniem. Król chciał wydziedziczyć córki, gdyż z żoną pozostawał w wieloletniej separacji, po obwinieniu jej za to, że jego pierworodny syn zmarł nie dożywszy 10 lat. Z kolei królowa-żona nie mogła mu wybaczyć, iż obwinia ją za śmierć syna.
Oszacowano, iż majątek Caroline w 1912 roku sięgał co najmniej 7 milionów dolarów, a gdy zmarła ona w lutym 1948 r., pokaźny majątek odziedziczył z kolei jeden z dwóch synów jej i Leopolda II – Lucien Philippe Marie Antoine, książę Tervuren (1906-1984); Drugi syn, Philippe Henri Marie François, hrabia Ravenstein zmarł, gdy miał niespełna 7 lat.
Jakkolwiek formalnie byli oni synami Leopolda II, to wielu ówczesnych obserwatorów uważało, że faktycznie były to dzieci Caroline ze związku z Antoine-Emmanuel Durrieux, byłym podoficerem armii francuskiej, nałogowym hazardzistą, jej kochankiem oraz jej alfonsem, gdy została prostytutką.
Znajomość w sekrecie przed królem podtrzymywali w czasie jej związku z Leopoldem II, i w siedem miesięcy po śmierci króla Caroline wzięła ślub ze swoim stałym kochankiem w 1910 r. Antoine-Emmanuel Durrieux adoptował synów Caroline, których chciał uznać za własne dzieci. Ale to nowe małżeństwo bardzo szybko się rozpadło, zaś Durrieux zrzekł się praw do synów za „odstępne” w wysokości jednego miliona dolarów.
Wg niektórych opinii cała intryga „romansu z królem” została zaaranżowana przez prostytutkę i jej alfonsa.
Wdowa- multimilonerka nie wyszła już później za mąż, chociaż fatygantów było sporo, a w opublikowanych w 1937 r. wspomnieniach (Commoner Married a King: As Told by Baroness De Vaughan to Paul Faure ; tytuł w wolnym przekładzie brzmi: Jak plebejuszka poślubiła króla. Opowieść baronowej de Vaughan dla Paula Faure ) napisała, że jej synowie pochodzą ze związku z królem, a nie z kochankiem. Caroline zmarła w 1948 r., a jej starszy syn (Lucien Philippe Marie Antoine Delacroix Durrieux) jedyny dziedzic pozostawionego majątku, żył w dostatku do swojej śmierci.
https://en.wikipedia.org/wiki/Caroline_Lacroix
Linki do artykułów ze stosownymi ilustracjami:
https://fishki.net/4267312-strana-otrezannyh-konechnostej-uzhasy-zhizni-v-kongo.html
https://telegra.ph/Krovavye-belgijskie-vafli-12-23
==========================
mail:
zwracam uwagę że Leo był z dynastii Coburg , jak nasi – umiłowanie przemianowani na Windsor władcy Anglii, – a i nasz August II Mocny z tego zacnego rodu pochodził.
Ten cały ród służy od dawna Księciu tego świata….