Kryzys na polskim rynku cukru zaczął się od likwidacji trzech ogromnych cukrowni: Łapy, Brześć Kujawski, Lublin. Bo UE nakazało…

Adam Białous https://pch24.pl/kryzys-na-polskim-rynku-cukru-zaczal-sie-od-likwidacji-trzech-ogromnych-cukrowni/

Obecny deficyt cukru w Polsce i związana z tym jego horrendalnie wysoka cena produktu jest w dużej mierze wynikiem likwidacji trzech bardzo dużych polskich cukrowni (Łapy, Brześć Kujawski, Lublin) do czego doszło w roku 2008. Stało się to wskutek decyzji ówczesnego rządu (koalicji PO-PSL), którą pozwolono Krajowej Spółce Cukrowej zlikwidować te trzy ogromne cukrownie. W całej Polsce produkcja cukru zmniejszyła się wtedy o ponad 360 tysięcy ton. Ten błąd coraz mocniej odbija się niezdrową „czkawką” na polskim rynku spożywczym.

Jak wielkie straty polskiemu rynkowi cukru, i nie tylko jemu, przyniosły decyzje ówczesnego rządu najlepiej widać na przykładzie likwidacji Cukrowni Łapy (woj. podlaskie), która w ostatnim roku swojej działalności miała drugi wynik w kraju, czyli była zakładem czołowym. Polski rynek wskutek  likwidacji tej cukrowni stracił około 60 tysięcy ton cukru rocznie, a krajowy areał uprawy buraka cukrowego zmniejszył się aż o 20 procent. Już wówczas Polska z dużego eksportera cukru stała się jego importerem.

W grudniu 2007 roku, pomimo protestów pracowników Cukrowni Łapy, plantatorów, podlaskich samorządowców i parlamentarzystów, Krajowa Spółka Cukrowa, powołując się na wydany przez UE nakaz ograniczenia produkcji cukru, przyjęła plan restrukturyzacji i m.in. zdecydowała się zlikwidować łapski rejon plantacyjny. Decyzja ta oznaczała w praktyce zaprzestanie produkcji cukru w Łapach oraz agonię tego nowoczesnego zakładu. Produkcja w łapskich zakładach stanęła ostatecznie w roku 2008. Maszyny wywieziono, zostały puste hale.   Ówczesny rząd obiecywał, zgodnie z obecną i dziś zieloną ideologią, że zamiast produkcji cukru w cukrowni będzie się wytwarzać na dużą skalę biopaliwa i ekologiczną energię, więc nikt nie straci. Teraz wiadomo już, że było to zwykłe mydlenie oczu. Nic takiego w Łapach nie powstało.

Likwidacja Cukrowni Łapy do dziś jest oceniania przez mieszkańców województwa podlaskiego, jako decyzja szkodliwa i niezrozumiała. Szczególnie mocnej krytyce podlega w związku z obecnie panującym deficytem cukru na polskim rynku. Upadek Cukrowni Łapy przyniósł cały szereg szkód (podobnie było w przypadku likwidacji cukrowni w Brześciu Kujawskim i Lublinie). Bardzo dotkliwe są szkody społeczne. Dla niewielkiego miasta, jakim są Łapy, zwolnienia pracowników cukrowni, to do tej pory dramat. Po likwidacji jednego z największych zakładów, w Łapach drastycznie zwiększył się poziom bezrobocia. Pracę w cukrowni straciło ponad 250 jej pracowników etatowych  i 300 sezonowych. Wiele rodzin wpędziło to w biedę. Zubożeniu uległo również wiele rodzin rolniczych, bowiem  dochody z upraw buraka utraciło około 2 tysięcy plantatorów.

Do tego zamknięcie cukrowni pociągnęło za sobą duże straty finansowe osób trudniących się transportem buraków. Kiedy Krajowa Spółka Cukrowa zdecydowała się zlikwidować rejon plantacyjny w północno-wschodniej Polsce, co doprowadziło do zaprzestania produkcji cukru w łapskim zakładzie, zupełnie nie wzięła pod uwagę, że ta decyzja uderzy również w rolników. Podlascy hodowcy krów zostali pozbawieni doskonałej paszy, jaką są wysłodki. Likwidacja łapskiej cukrowni pociągnęła za sobą również wyrzucenie w błoto ogromnych publicznych pieniędzy. W ostatnich latach działalności, w ten zakład zainwestowano około 30 mln złotych. Ta inwestycja sprawiła, iż cukrownia w Łapach była jedną z najbardziej wydajnych i nowoczesnych w Polsce.

Likwidacja polskich cukrowi, podobnie jak likwidacja polskich kopalni, odbija się dziś nieprzyjemną czkawką. Podobnie też nie da się uruchomić produkcji z dnia na dzień. Reaktywacja cukrowni trwałaby kilka lat. Do tego koszty wznowienia produkcji byłby ogromne. Do ponownego uruchomienia cukrowni Łapy przymierzano się już dwukrotnie. Pierwszy raz w roku 2011, kiedy to miał miejsce pierwszy poważny kryzys na rynku cukru. Później w roku 2016. Ówczesny podlaski poseł PSL Mieczysław Baszko, wnioskował o wznowieni produkcji cukru w Łapach do rządu PiS. Koszty rozpoczęcia wznowienia procesu przywracania produkcji w cukrowni Łapy oszacował w roku 2016 na 100 mln złotych. Zaś całkowity proces, który miałby przywrócić cukrowni jej dawne moce produkcyjne miał jego zdaniem kosztować budżet państwa około 500 mln. 

Ostatecznie rząd nie znalazł takiej sumy na reaktywację cukrowni Łapy. W roku 2018 Krajowa Spółka Cukrowa postanowiła zlikwidować ostatnie ślady po cukrowni i postawić tam zupełnie inny obiekt. Budowle cukrowni zostały zrównane z ziemią, a w listopadzie roku 2021 oddano już do użytku nowy terminal spedycyjny, którego silosy stanęły w miejscu hali produkcyjnej dawnej cukrowni Łapy. Jego budowa kosztowała 9 mln złotych. Można tam przechowywać około 50 tysięcy ton cukru. Wszystko ładnie, tylko jest „mały” problem – skąd wziąć ten cukier? 

Krajowa Grupa Spożywcza (w której weszła m.in. Krajowa Spółka Cukrowa) posiada dziś zaledwie 40 procent udziału w polskim rynku cukru. 60 procent cukru w Polsce produkują cukrownie sprzedane (jako nie rentowne) „za grosze” dla Niemców, podczas tzw. przemian demokratycznych. Obecnie nasi zachodni sąsiedzi też mają problemy z cukrem, więc ich cukrownie w Polsce wysyłają swoją produkcję do Niemiec.

Jakże dziś byłby potrzebne te trzy wspaniałe polskie cukrownie, które w roku 2008 zlikwidowano (Łapy, Brześć Kujawski, Lublin). Czy zawsze Polak musi być mądry po szkodzie?