„Laudate Deum” – dokument religijny czy… polityczny? Włączenie się młodych „w rewolucję kulturową”.

„Laudate Deum” – dokument religijny czy… polityczny? Włączenie się młodych „w rewolucję kulturową”.

Agnieszka Stelmach laudate-deum-dokument-religijny-czy-polityczny

Najnowsza adhortacja papieża Franciszka – jak podkreślają różni komentatorzy – traktuje o „katastrofalnych” zmianach klimatu i ma mobilizować społeczeństwa do podjęcia jeszcze bardziej zadecydowanych działań w celu zwalczania domniemanego problemu globalnego ocieplenia. Jednak „Laudate Deum” to przede wszystkim dokument polityczny poświęcony kwestii władzy. I co istotne, Franciszek jest w awangardzie ruchu, który dąży do takiego przemodelowania globalnej architektury, aby możliwa była szybsza i głębsza federalizacja świata. Można w adhortacji dostrzec kluczowe trendy globalne zmierzające do zmiany paradygmatu w wielu dziedzinach życia.

  ——————————-

„Laudate Deum” składa się z 73 punktów. Głównymi cytowanymi tam źródłami są opracowania Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) oraz agend środowiskowych ONZ, w tym UENP i NOAA. Ponadto papież przywołał poświęcone zmianom klimatu dokumenty biskupów z USA, Afryki i Madagaskaru oraz Synodu Panamazońskiego z lat 2019-2022, własne encykliki Laudato si’ oraz Fratelli tutti, adhortację Evangelli gaudium, wreszcie przemówienie Pawła VI z okazji 25-lecia powstania oenzetowskiej agencji żywnościowej FAO. Powołał się także na „Krótką opowieść o Antychryście” Włodzimierza Sołowiowa, biolog-feministkę Donnę Haraway, autorkę książki When Species Meet z 2008 roku i działaczy środowiskowych Sverkera Sörlina i Paula Warde, autorów pozycji Making the Environment Historical. An Introduction.

Webinarium Ruchu „Laudato Si’”

Założony przez Watykan Ruch Laudato Si’ w związku z ogłoszeniem najnowsze adhortacji 4 października zorganizował wideokonferencję. Przedstawiciele Watykanu, aktywiści na rzecz walki z ociepleniem klimatu i globalnej elity odpowiedzialni za propagowanie programu zmierzającego do transformacji obecnego systemu polityczno-ekonomicznego wyjaśniali tam, dlaczego adhortacja jest ważna.

Kard. Michael Czerny, podsekretarz Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju zaznaczył, że Laudate Deum to „pilny apel skierowany do wierzących i niewierzących, by połączyć siły w walce z kryzysem klimatycznym”. Dodał, iż najnowsza adhortacja Franciszka „ani nie powtarza, ani nie zastępuje niczego w Laudato si’”, lecz rozwija nauczanie, które jest „skoncentrowane bardzo jasno, zdecydowanie na kryzysie klimatycznym, nie dotykając wielu powiązanych z tym kwestii, jak: bioróżnorodność, zanieczyszczenie wody i ich społecznych implikacji”. To nie znaczy, że nie są one ważne, niemniej jednak papież koncentruje się na „dramatycznej pilności kryzysu klimatycznego”, na rzekomo katastrofalnym pogorszeniu sytuacji, z jaką nie mieliśmy dotychczas do czynienia w przeszłości.

Stąd pierwsza część dokumentu poświęcona jest „kwestii solidnego konsensusu naukowego odnośnie tego, jaką niestety my, ludzie odegraliśmy rolę, wywołując ten kryzys”. Innymi słowy, istnieje ponoć wielki problem ocieplenia klimatu, za które to zjawisko ma odpowiadać człowiek. Kryzys ów ma dotykać przede wszystkim osoby ubogie i dlatego konieczna jest współpraca międzynarodowa, aby poradzić sobie z wyzwaniem.

Trzy kolejne rozdziały dotyczą multilateralizmu i szczytu klimatycznego w Dubaju. Kard. Czerny dodaje, że papież apeluje o ścisłą współpracę w kwestii szybkiej transformacji energetycznej, by pozbyć się paliw kopalnych.

O wiele istotniejsze wydaje się to, co powiedział Johan Rockström, szwedzki uczony, współzałożyciel Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Zmian Klimatu, uznany na arenie międzynarodowej za swoją pracę nad globalnymi zagadnieniami zrównoważonego rozwoju. Uchodzi on za specjalistę w stosunkowo młodej dziedzinie nauki: Earth System Science, Water Systems and Global Sustainability na uniwersytecie sztokholmskim. Jest autorem koncepcji „granic planetarnych”. Zapewnił on, że „alarmistyczne twierdzenia papieża o kryzysie klimatycznym są poparte przez naukę”, podobnie, jak konkluzja Franciszka, iż nie osiągnęliśmy żadnego postępu i grozi nam wielkie ryzyko klimatyczne, którym nie będzie już dało się zarządzać.

Profesor, poza tym, że tradycyjnie straszył katastrofą z powodu wzrostu temperatury i przekroczenia 5 spośród 16 granic planetarnych regulujących klimat, wskazał, że należy ignorować „denialistów klimatycznych”, których nawet przybyło w ostatnich latach. Trzeba też bardzo szybko przeobrażać świat, zmierzając w kierunku „zrównoważonej przyszłości”. – Jesteśmy u progu likwidacji paliw kopalnych będących podstawą naszej ekonomii. To są zaawansowane zmiany. Transformacja w kierunku zrównoważonego rozwoju dokonuje się, chociaż za wolno i nie ma od niej odwrotu – ocenił. Przekonywał, że „zero-emisyjność jest bardzo atrakcyjna i skalowalna”, „nie powinniśmy się przejmować hałasem denialistów, lecz jeszcze bardziej zdecydowanie zmierzać w kierunku zeroemisyjnej przyszłości”.

Na watykańskim webinarium wypowiadała się również Christiana Figueres, architekt porozumienia paryskiego w sprawie klimatu z 2015 roku. Apelowała, by chronić i „pojednać się z naturą”, „zapewnić ochronę naszemu planetarnemu domowi dla obecnych, ale w szczególności przyszłych pokoleń”.

Tzeporah Berman, założycielka Fossil Fuel Treaty podkreśliła, że „adhortacja pojawiła się w dobrym momencie i widzimy sejsmiczne zainteresowanie tematem zmian klimatycznych”. Dodała, że podczas 27 spotkań COP (spotkania stron w sprawie zmian klimatu) nie rozmawiano o paliwach kopalnych, a jedynie o ograniczeniu emisji i produkcja w oparciu o paliwa kopalne rosła. Dopiero we wrześniu tego roku ONZ po raz pierwszy od 30 lat uznała, że „ropa, gaz i węgiel to są korzenie kryzysu klimatycznego i musimy się ich pozbyć”, a „papież wsparł zabiegi międzynarodowych negocjatorów zabiegających o wycofanie paliw kopalnych z gospodarki”. W połowie września sześć państw oficjalnie ogłosiło, że zamierzają całkowicie się zdekarbonizować. Wskazała ona, że to ma istotne znaczenie przed spotkaniem w Dubaju (COP28) i konieczna jest mobilizacja społeczeństwa, które wywrze presję na polityków.

Fletcher Harper z organizacji Green Faith – ekumenicznej grupy aktywistów – odwoływał się do „moralnego momentu kulturowego”. Zaznaczył, że dokument papieża wskazuje na „moralną odpowiedzialność trucicieli i producentów korzystających z paliw kopalnych”. Napiętnował ich.

Daniel Horan OFM uznał zaś, że „duchowy wpływ Laudate Deum jest nawet większy niż Laudato si’”, ze względu na „wewnętrzne dziedzictwo stworzenia, związek ze wszystkimi stworzeniami i oczywiście z Matką Ziemią”.

Z kolei wielebny Justin Welby przywołał przemówienie sekretarza generalnego ONZ Antonia Guterresa o „zielonym świecie” i kryzysach. Jednocześnie podkreślił, że „Laudato Deum pojawia się w czasie, gdy doświadczamy wielkiego kryzysu klimatycznego” i jest „apelem o zjednoczenie ludzkości, by służyć stworzeniu oraz by kościół mówił z nadzieją o transformacji i przyszłości”.

Prof. Rockström dodał, że „kryzys klimatyczny” to coś więcej, to „kryzys godności, ekonomii, pokoju, bezpieczeństwa, dobrobytu”. Tu chodzi o „stabilność ludzkiej wspólnoty, przyszłość bez paliw kopalnych”, która ma być „inteligentniejsza, tańsza i bardziej atrakcyjna”.

Prezentacja w Ogrodach Watykańskich

Podczas prezentacji Laudate Deum dla prasy w Ogrodach Watykańskich 5 października, Matteo Bruni, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej przedstawił prelegentów, pośród których byli m.in.: Ridhima Pandey, bohaterka filmu „List” i Alessandra Sarmentino, animatorka Laudato Si’ z archidiecezji Palermo czy Giorgio Leonardo Renato Parisi, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki (2021). Ten ostatni przekonywał, że chociaż „może wydawać się nieco dziwne wydanie dokumentu papieskiego rozpoczynającego się od naukowego wyjaśnienia”, to jednak problem zmian klimatu ma być bardzo poważny i dlatego papież zdecydował się mu poświęcić adhortację. Zdaniem fizyka, mamy do czynienia z „problemem ludzkim i społecznym”, a antidotum na kryzys jest rozwijanie zasobów energii odnawialnej, szczególnie w krajach o niskich dochodach.

Vandana Shiva, naukowiec i aktywista oraz Carlo Petrini, socjolog i aktywista nacisk kładli na teorię złożoności i podkreślanie, że „wszyscy jesteśmy połączeni, zjednoczeni ze stworzeniami przez Boga”. Obydwaj zachęcali do rozwoju „innego rodzaju gospodarki”, „systemu, który uwzględni rolę Ziemi”.

Uczestnicy prezentacji straszyli, że świat od czasu ukazania się encykliki Laudato si’ nie poczynił „żadnych wielkich kroków” a naszej planecie grozi katastrofa. Dlatego apelowali o większe zaangażowanie i determinację w budowaniu sieci ruchów klimatycznych, które doprowadzą do masy krytycznej (potrzebne jest poparcie około 30% społeczeństwa dla globalnych zmian).

Amerykański pisarz Jonathan Safran Foer apelował do naszych sumień, do „zbiorowego przebudzenia” i odrzucenia „najgorszego grzechu zaprzeczenia” jakim jest „udawanie zaniepokojenia i nicnierobienie”.

W watykańskiej konferencji brała udział także Luisa-Marie Neubauer, liderka Piątków dla Przyszłości w Niemczech. Apelowała o włączenie się młodych „w rewolucję kulturową”.

„Intuicja Teilharda de Chardin”

Ksiądz Robert Athickal, założyciel i dyrektor działającej w 23 stanach Indii od 1988 roku organizacji Tarumitra, skupiającej się na ochronie różnorodności biologicznej i promowaniu wrażliwości ekologicznej uważa, że „obecny papież, podobnie jak Jan Paweł II, kładzie nacisk na intuicję Teilharda de Chardin”. Uważał on, że „wszechświat i przyroda mają duchowość, którą należy szanować i chronić”. Przywołanie de Chardina, potępionego przez Kościół jezuity, który propagował panteistyczną wizję świata (ewolucjonizm i marksizm), nie dziwi w kontekście budowania globalnej etyki.

Jezuita Ricardo da Silva zaznaczył, że Laudate Deum jest „najbardziej rozpaczliwą adhortacją” papieża Franciszka, w której często pojawiają się słowa takie jak: „beznadzieja”, „desperacja”, „pesymizm”, „bezpośredni atak” i „alarm”. „Jest to druzgocący opis obecnego stanu działań człowieka w sprawie zmian klimatu na poziomie globalnym i podkreśla, że nie radzimy sobie z niemal każdym punktem odniesienia. Warto zauważyć, że papież Franciszek bezpośrednio celuje w nieodpowiedzialny styl życia wielu mieszkańców Stanów Zjednoczonych, zauważając, że emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwa razy większe niż w przypadku osób mieszkających w Chinach (…)” – stwierdził.

Co do tego fragmentu to już się pojawiły komentarze, że papież źle zacytował dokument IPCC, w którym nie było mowy o dwa razy większych emisjach, ale o niespełna 50 procentach.

Jezuita zaznaczył, iż papież koncentruje się na nieodpowiedzialnym stylu życia, „jest ostry i krytyczny” i stara się pobudzić ludzkość do rozliczenia. Wielokrotnie przypomina nam, że jest już za późno, aby adekwatnie zareagować na „kryzys klimatyczny”. Ponadto uznaje, że to ludzie odpowiadają za „globalne ocieplenie” i odnosi się do zarzutów, że „przyjmuje rolę klimatologa”.

W rozdziałach od drugiego do piątego Laudate Deum papież dotyka kwestii filozoficznych, nauk społecznych i politycznych oraz stosunków międzynarodowych. Dopiero w ostatniej części ma proponować „bardziej teologiczne i duchowe podejście”.

W drugiej części Franciszek skupia się na „paradygmacie technokratycznym”, do którego mają odwoływać się ekonomiści, finansiści i technolodzy.

Rozdziały trzeci, czwarty i piąty to ostra krytyka światowych supermocarstw, istniejących mechanizmów współpracy międzynarodowej, głównie multilateralizmu w jego obecnym rozumieniu.

Ostatnia część adhortacji poświęcona jest „pojednaniu ze światem”.

Z punktu widzenia Giorgio Parisi, „wielką przewagą dokumentu papieża nad zwykłymi raportami i artykułami pisanymi przez czołowych naukowców jest – jak stwierdził – to, że jest on napisany w sposób „jasny, zorganizowany i bardzo czytelny dla każdego”.

Franciszkanin ojciec Daniel P. Horan, teolog i dyrektor Centrum Duchowości Saint Mary’s College w Notre Dame (stan Indiana) przekonuje katolików, że Laudato si i Laudate Deum są częścią moralnego nauczania Kościoła [Sic!!! co za bzdura! MD] . Duchowny zachęcał ludzi, aby pomagali swoim parafiom w rozpowszechnianiu nauk papieża i zmniejszaniu „śladu węglowego” Kościoła.

Analiza

W I części adhortacji („O kryzysie klimatycznym”) papież Franciszek wskazuje, że „(…) nasz świat się rozpada i być może zbliża się do punktu krytycznego” z powodu „zmian klimatycznych” oraz naszej niedostatecznej reakcji na niego. Dlatego „będziemy odczuwać ich skutki w dziedzinie zdrowia, miejsc pracy, dostępu do zasobów, mieszkań, przymusowej migracji i w innych dziedzinach” (pkt 2).

Papież przekonuje, że „zmiana klimatu jest jednym z głównych wyzwań stojących przed społeczeństwem i wspólnotą światową”. Mamy do czynienia z „dramatem” i „grzechem strukturalnym” (pkt 3).

Franciszek wyjaśnia, że „zmiany klimatu” są oczywiste i nie można im zaprzeczać. Mamy „globalny kryzys klimatyczny”, a „niektóre wywołane przez człowieka zmiany klimatu znacznie zwiększają prawdopodobieństwo częstszych i bardziej intensywnych zdarzeń ekstremalnych” (pkt 5).

Franciszek w dalszej części („Opory i nieporozumienia”) krytykuje tych, którzy wyrażają wątpliwości co do globalnego ocieplenia, powołując się „na rzekomo naukowe dane, takie jak fakt, że planeta zawsze miała i zawsze będzie miała okresy ochłodzenia i ocieplenia”. Franciszek dodaje, że ci krytycy tej teorii „pomijają inny istotny fakt, mianowicie: że to, czego obecnie jesteśmy świadkami, to niezwykłe przyspieszenie ocieplenia (…)” (pkt 6).

Dodaje – co też często robią propagatorzy teorii o globalnym, katastrofalnym ociepleniu, nadinterpretując tę teorię i przemianowując na „zmiany klimatu” – że „ekstremalne oziębienia” mogą także wystąpić, ale „zapomina się, że te i inne niezwykłe zjawiska są jedynie alternatywnymi przejawami tej samej przyczyny: globalnego zaburzenia równowagi, spowodowanego globalnym ociepleniem” (pkt 7).

W pkt. 9. na szczęście papież ostrzegł przed upraszczaniem rzeczywistości i obwinianiem ubogich za „posiadanie zbyt wielu dzieci” oraz próbą rozwiązania problemu poprzez okaleczanie kobiet w krajach mniej rozwiniętych. Punkt ten zdaje się sugerować, że papież sprzeciwia się polityce depopulacyjnej wymierzonej głównie w mieszkańców uboższych krajów, czy unijne instytucje chętnie serwujące sterylizację, aborcję i długotrwałą antykoncepcję pod pretekstem walki z ubóstwem i śmiertelnością kobiet. W gruncie rzeczy zaś zależy im na ograniczeniu liczby ludności, którą obwinia się za emisję dwutlenku węgla.

W raportach IPCC podkreśla się, że głównymi czynnikami powodującymi „zmiany klimatu” są: przyrost demograficzny i wzrost produkcji na świecie. Franciszek przyznając, iż ludzie odpowiadają za „zmiany klimatu” pośrednio jednak ogranicza wymowę swego stanowiska o polityce globalnej względem szybko rosnącej populacji w krajach uboższych.

Papież uznaje, że przejście na odnawialne źródła energii i adaptacja do zmian klimatu to rozwiązania, które „politycy i przedsiębiorcy” muszą natychmiast wdrożyć.

W części poświęconej „Przyczynom ludzkim” pojawia się niestety niefortunne zdanie: „Nie można już wątpić w ludzkie – antropogeniczne – przyczyny zmian klimatycznych” (pkt 11).

Globalistom bardzo zależało, żeby obwinić człowieka za „zmiany klimatu”. Przez długi czas nie mogli na to wskazać bezpośrednio w raportach IPCC, ponieważ klimat jest niezwykle złożonym systemem i ma na niego wpływ wiele czynników. Wpływ człowieka, nawet jeśli jest rzeczywisty, to marginalny i z punktu widzenia statystycznego nie miałby znaczenia – uważa znaczna grupa uczonych.

Kwestii dowiedzenia tej tezy papież poświęca sporo miejsca w adhortacji, szczegółowo pisząc o wahaniach temperatur. Komentuje w pkt. 13: „Nie da się ukryć zbieżności tych globalnych zjawisk klimatycznych z przyspieszonym wzrostem emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza od połowy XX wieku. Zdecydowana większość naukowców zajmujących się klimatem popiera tę korelację i tylko niewielki odsetek z nich próbuje zaprzeczyć takim dowodom”.

Papież skrytykował także „pewne lekceważące i nierozsądne opinie, które znajduje nawet w Kościele katolickim” odnośnie tego, że „przyczyną niezwykłej szybkości tak niebezpiecznych zmian jest niezaprzeczalny fakt: ogromny rozwój związany z nieograniczoną ingerencją człowieka w przyrodę w ciągu ostatnich dwóch stuleci” (pkt 14).

W części dotyczącej „szkód i zagrożenia” Franciszek alarmuje, że „niektóre przejawy tego kryzysu klimatycznego są już nieodwracalne przez co najmniej setki lat, takie jak wzrost globalnych temperatur oceanów, zakwaszenie i wyczerpywanie się tlenu” (pkt 15).

Trzeba jednak uniknąć dalszych szkód i koniecznie nie można dopuścić do osiągnięcia „punktu zwrotnego”, po przekroczeniu którego miałaby nastąpić „lawinowa kaskada zdarzeń”. To wyraźna aluzja do teorii „granic planetarnych” Rockströma.

Franciszek, podobnie, jak w encyklice Laudato si’ ponownie powtórzył – nawiązując do teorii złożoności – że „wszystko jest połączone” i „nikt nie ocali się sam” (pkt 19).

W części poświęconej „rosnącemu paradygmatowi technokratycznemu” papież potępił pokładanie całej nadziei w technologii i ekonomii, zwłaszcza w teorii opartej na „idei nieskończonego czy też nieograniczonego rozwoju” (pkt 20).

W pkt. 21 i kolejnych pobrzmiewa krytyka transhumanizmu, „idei istoty ludzkiej, która nie posiada ograniczeń, której zdolności i możliwości, dzięki technologii, mogą być poszerzane w nieskończoność” oraz nieograniczonej władzy.

Warto zwrócić uwagę na to, o czym piszą eksperci ds. bezpieczeństwa, że dzisiejsze możliwości technologiczne oraz globalizacja przyczyniły się do wzrostu zagrożeń dla bezpieczeństwa przez nielicznych. Dlatego elity światowe – chcąc nad tym zapanować – propagują cyfryzację i system globalnego nadzoru cyfrowego połączonego ze stosowaniem teorii szturchania oraz ograniczenie wolności słowa.

Papież również wyraża ubolewanie z tego powodu że „coraz większa zdolność technologii daje „tym, którzy posiadają wiedzę – a nade wszystko władzę ekonomiczną, aby ją wyzyskiwać – niezwykłe panowanie nad całym rodzajem ludzkim i nad całym światem. Ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą, i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki się nią posługuje. (…) W jakich rękach spoczywa i w jakie ręce może wpaść tak wielka władza? Straszliwie groźne jest to, że leży ona w rękach małej części ludzkości” (pkt 23).

Dalej przechodzi płynnie do kwestii „przemyślenia na nowo naszego wykorzystywania władzy”. W pkt. 24 Franciszek ubolewa, że „brak jest dziś odpowiednio solidnej etyki, kultury i duchowości, które rzeczywiście by ją ograniczały i utrzymywały w ryzach”.

Zamiast zwiększać władzę technokratyczną nad światem, papież postuluje budowanie harmonijnej relacji ze środowiskiem, opartej na doświadczeniach rdzennych kultur. Papież apeluje o „przemyślenie kwestii ludzkiej władzy, jej znaczenia i granic”.

I niestety, w pkt. 29 pobrzmiewa echo reform zaproponowanych przez szefa ONZ Guterresa w Our Common Agenda, czyli zapewnianiu tzw. integralności informacji. Franciszek pisze o „fałszywych informacjach”, które są wykorzystywane przez tych, którzy mają zasoby i oszukują innych propagując swoją politykę, zwiększając zagrożenia dla klimatu. Jest to powielenie oskarżeń formułowanych pod adresem wszelkich krytyków globalistycznej agendy i zapowiedź cenzury.

Franciszek krytykuje „merytokrację”, rządy tych, którzy „urodzili się w lepszych warunkach do rozwoju”.

W części poświęconej słabości polityki międzynarodowej w pkt. 35 autor adhortacji krytykuje „multilateralizm” rozumiany jako „światowa władza skoncentrowana w jednej osobie lub elicie z nadmierną władzą”. Jednocześnie wskazuje na potrzebę „istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo”. Ma na myśli przyznanie władzy sieci „organizacji światowych, obdarzonych autorytetem”, które miałyby zapewnić powszechne dobro wspólne, uporać się z głodem i ubóstwem, a także gwarantować przestrzeganie podstawowych praw człowieka. Co więcej, dodaje, że taka sieć powinna „być wyposażona w rzeczywistą władzę, aby zapewnić realizację pewnych niezbywalnych celów”.

W ten sposób stworzona sieć i sprawowana przez nią władza nie zależałaby od „zmieniających się okoliczności politycznych lub interesów nielicznych kręgów” i byłaby stabilna ( pkt 35).

W pkt. 36. Franciszek pisze: „Godne ubolewania jest to, że globalne kryzysy są marnowane, chociaż mogą być one okazją do wprowadzenia zbawiennych zmian. Tak stało się w przypadku kryzysu finansowego z lat 2007-2008 i powtórzyło się w przypadku kryzysu Covid-19. Ponieważ „wydaje się, że rzeczywiste strategie, które zostały następnie rozwinięte w świecie, były ukierunkowane na większy indywidualizm, większą dezintegrację, większą wolność dla prawdziwie możnych, którzy zawsze znajdują drogę wyjścia bez szwanku”.

Franciszek zaproponował „zmodyfikowanie multilateralizmu”, mającego polegać na „rekonfiguracji i odtworzeniu w świetle nowej sytuacji światowej” władzy. Po raz kolejny wskazał na znaczenie sieci i przekazanie władzy globalnej z rąk państw narodowych do rąk ludzi działających w sieci złożonej z przedstawicieli organizacji pozarządowych i innych zainteresowanych stron skupionych na walce ze „zmianami klimatu”.

W pkt. 38 pisze, że: „W perspektywie średnioterminowej globalizacja sprzyja spontanicznej wymianie kulturowej, lepszemu wzajemnemu poznaniu i sposobom integracji narodów, które doprowadzą do „oddolnego” multilateralizmu, nie będącego jedynie decyzją elit władzy. Żądania pojawiające się oddolnie na całym świecie, gdzie osoby zaangażowane z najróżniejszych krajów pomagają sobie i towarzyszą sobie nawzajem, mogą w końcu wywrzeć presję na czynniki władzy. Pożądane jest, aby stało się tak w odniesieniu do kryzysu klimatycznego. Dlatego powtarzam, że „jeśli obywatele nie kontrolują władzy politycznej – ogólnokrajowej, regionalnej i samorządowej – to nie jest również możliwe udaremnienie szkód ekologicznych”.

Papież sugeruje także to, o czym mówi obecny szef ONZ, że trzeba przebudować architekturę globalną, by uwzględniała wielobiegunowość i wschodzące potęgi światowe. Ponieważ „nie udało się jeszcze stworzyć modelu dyplomacji wielostronnej, który odpowiadałby nowej konfiguracji świata (…)”, wciąż znaczenie ma „stara dyplomacja” przeżywająca jednak kryzys (pkt 41).

Dodaje w pkt. 42., że „świat staje się tak wielobiegunowy, a jednocześnie tak bardzo złożony, że do skutecznej współpracy potrzebne są inne ramy”. Nowe ramy współpracy miałyby być skoncentrowane na „wyzwaniach środowiskowych, zdrowotnych, kulturowych i społecznych, zwłaszcza w celu umocnienia poszanowania najbardziej podstawowych praw człowieka, praw społecznych i troski o wspólny dom”. Papież wskazuje na potrzebę ustanowienia skutecznych zasad ochrony globalnej przed tymi wyzwaniami. Pobrzmiewa tutaj nawiązanie do trwających negocjacji w sprawie nowej umowy pandemicznej WHO i Paktu przyszłości, którego losy będą decydować się w dużej mierze w 2024 r. i latach następnych (nowa umowa społeczna).

Słyszymy więc w pkt 43 o „nowej procedurze procesu decyzyjnego oraz legitymizacji takich decyzji”, o „większej „demokratyzacji” w sferze globalnej.

W części poświęconej „konferencjom klimatycznym: postępom i porażkom” Franciszek ubolewa z powodu słabych wyników konferencji stron (COP) odnośnie zmian klimatu, zarzucając krajom brak sumienia i odpowiedzialności z powodu stawiania wyżej własnych interesów narodowych niż globalnego dobra wspólnego. Jednocześnie mobilizuje przywódców przed COP28 w Dubaju, aby doprowadzić do „stanowczego przyspieszenia transformacji energetycznej, ze skutecznymi zobowiązaniami, które mogą być monitorowane w sposób stały”. Konferencja ma być „punktem zwrotnym, udowadniającym, że to wszystko, co zostało osiągnięte od 1992 roku było poważne i właściwe, w przeciwnym razie będzie wielkim rozczarowaniem i zagrozi temu dobru, jakie udało się dotychczas osiągnąć” (pkt 54).

Papież martwi się, że za wolno przechodzimy na OZE i za wolno wdrażamy „istotne zmiany”. Uważa, że „zmiany klimatu” to „szeroki problem humanitarny i społeczny na wielu poziomach, dlatego wymaga zaangażowania wszystkich (…)”. Domaga się presji na polityków ze strony całego społeczeństwa.

Oczekuje, że w Dubaju państwa zobowiążą się do pozbycia paliw kopalnych i łatwo to będzie można egzekwować. „Ma to na celu zainicjowanie nowego procesu, który byłby drastyczny, intensywny i mógłby liczyć na zaangażowanie wszystkich. Nie stało się to dotychczas, ale jedynie poprzez taki proces można przywrócić wiarygodność polityki międzynarodowej, ponieważ tylko w ten konkretny sposób możliwe będzie znaczne zmniejszenie emisji dwutlenku węgla i uniknięcie w porę najgorszego zła” – czytamy w pkt. 59.

W części poświęconej motywacji duchowej, Franciszek apeluje o mobilizację wszystkich ludzi różnych wyznań, by zaangażowali się w wywieranie presji na rządzących w sprawie polityki klimatycznej, zaznaczając, że jesteśmy zjednoczeni ze wszystkimi stworzeniami. „Cały świat jest strefą kontaktu” i nie możemy pozwolić, aby paradygmat technokratyczny odizolował nas (pkt 66).

W pkt. 67. papież – co prawda nie pisze o konieczności przejścia na paradygmat ekocentryczny, na co wskazują zwolennicy walki ze zmianami klimatu, czyli zrównania człowieka ze wszystkimi istotami, a nie uznawania go jako korony stworzeń – lecz wprowadza pojęcie „antropocentryzmu umiejscowionego”. „Światopogląd judeochrześcijański podtrzymuje szczególną i centralną wartość istoty ludzkiej pośród wspaniałego koncertu wszystkich istot, ale dziś jesteśmy zmuszeni uznać, że możliwy jest tylko antropocentryzm umiejscowiony. Oznacza to, że ludzkie życie jest niezrozumiałe i niemożliwe do utrzymania bez innych stworzeń. Istotnie, wszystkie byty wszechświata, będąc stworzonymi przez tego samego Ojca, są zjednoczone niewidzialnymi więzami i tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny, wspaniałej komunii pobudzającej do świętego, serdecznego i pokornego szacunku” – czytamy w pkt. 68.

Można byłoby pokusić się o interpretację tego, co papież miał na myśli. Otóż wydaje się, że chodzi o ograniczenie aktywności człowieka, który musi uwzględniać „granice planetarne” i nowe systemy społeczne, o czym dywaguje się pośród naukowców.

Innymi słowy, działalność człowieka musi być tak ograniczona, aby nie doprowadzić – jak to papież ujmuje – do wymarcia jakiegoś gatunku. Ludzie mają pojednać się ze światem przyrody, jak nawołują do tego przedstawiciele tzw. ekologii głębokiej. Jednocześnie papież sugeruje, że aby umożliwić to pojednanie, konieczne będą „wielkie decyzje polityki krajowej i międzynarodowej” (pkt 69). Na to wskazują np. eko-socjaliści, którzy mówią, że będzie można tworzyć wielką cywilizację planetarną, po wcześniejszym przestawieniu gospodarki na odpowiednie tory za pomocą centralnego sterowania.

Franciszek uznaje potrzebę wielkiej transformacji kulturowej (pkt 70) i zmiany „nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim”, do czego od lat 70. nawołują globalni propagatorzy koncepcji systemowej zrównoważonego rozwoju. Taka zmiana miałaby długoterminowy skutek i „bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia”.

Wreszcie papież kończy w pkt. 73. następującym stwierdzeniem: „list ten jest zatytułowany Pochwalony bądź, Panie. Bowiem człowiek, który chce zastąpić Boga, staje się najgorszym zagrożeniem dla samego siebie”.

Wybitnie polityczny charakter adhortacji

Warto pamiętać, że adhortacja papieża Laudate Deum ma charakter wybitnie polityczny i wpisuje się w inne propagowane przez niego dokumenty dotyczące środowiska, klimatu i „zrównoważonego rozwoju”.

Franciszek lansuje etykę środowiskową, która ma więcej wspólnego z etyką świecką niż religijną, chociaż odwołuje się do grzechu. Etyka świecka koncentruje się na naszej odpowiedzialności za przyrodę, odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń, sprawiedliwości międzypokoleniowej i wewnątrzpokoleniowej oraz wartości wszystkich istot. Etyka religijna skupia się na tym, co w danej denominacji religijnej jest istotne. Obie wzajemnie się uzupełniają i dlatego trwają prace nad skonstruowaniem jednej wspólnej etyki dla wszystkich ludzi na świecie, która zapewni skuteczne zasady postępowania, wskazując na działania pożądane i niepożądane ze względu na „zmiany klimatu”.

A ponieważ – jak podkreśla się w literaturze metodologicznej – zrównoważony rozwój musi przyjmować podejście interdyscyplinarne (tj. nie można go analizować z perspektywy czysto naukowej lub czysto etycznej, ale musi uwzględniać wiele perspektyw), takie właśnie podejście prezentuje nie tylko encyklika Laudato si’, ale także adhortacja Laudate Deum. Przy czym ta ostatnia powinna być analizowana przede wszystkim z perspektywy politologicznej.

Chociaż różne teorie naukowe, filozoficzne i teologiczne definiują globalną równowagę środowiskową w różny sposób, to jednak w znacznej mierze odnoszą się ono po prostu do koncepcji śladu węglowego czy szerszego śladu ekologicznego, mierząc wykorzystanie zasobów Ziemi w przeliczeniu na mieszkańca.

Franciszek wzywa do ograniczenia konsumpcji w imię solidarności z przyszłymi pokoleniami. Oto też apeluje sekretarz generalny ONZ. Jednak solidarność to cnota oparta na wzajemnych zobowiązaniach i wspólnym wysiłku na rzecz spójności społecznej. Jest ona trudna do zastosowania w odniesieniu do przyszłych pokoleń (tj. nieokreślonych jednostek). Franciszkowi po prostu bliżej do ekonomicznej teorii degrowth (odwzrostowienia, redukowania gospodarki).

Warto także odnotować, że papież odwołuje się do nowej formy multilateralizmu, o której dywagują prawnicy i politolodzy na świecie. Nie chodzi już bowiem o multilateralizm polegający na uzgadnianiu stanowiska co najmniej trzech państw na forum międzynarodowym w jakiejś kwestii (klasyczna definicja), ale o zastąpienie – albo częściowe, albo całkowicie w skrajnym wariancie – państw narodowych w procesie decyzyjnym poprzez podmioty niepaństwowe, w tym różne sieci organizacji społecznych, pozarządowych, federacje, korporacje, biznesmenów itp.

Globalne zarządzanie, zakorzenione w multilateralizmie powojennym, które odżyło w latach 90. XX wieku, obecnie boryka się z licznymi wyzwaniami, właśnie ze względu na rosnącą rolę podmiotów niepaństwowych w instytucjach wielostronnych – począwszy od międzynarodowych korporacji po organizacje pozarządowe, społeczności lokalne, ludność tubylczą, wybranych światowych przywódców, burmistrzów, fundacje, lobby branżowe itp.

Multilateralizm jest warunkiem wstępnym globalnego zarządzania i może obejmować pewne praktyki polityczne, standardy, różne formy miękkiego i twardego zarządzania.

O zmianie zasad stanowi Our Common Agenda szefa ONZ, także kładącego nacisk na usieciowienie i podejmowanie kluczowych decyzji – w przypadku różnych wyzwań globalnych – przez określoną grupę „interesariuszy”. Reszta świata miałaby się podporządkować narzuconym procedurom i zasadom.

Coraz częściej można spotkać się z nowym multilateralizmem w kontekście globalnego zarządzania globalnymi dobrami wspólnymi. Przyjmuje się pespektywę, że tym, co będzie jednoczyć mieszkańców naszej planety będą wspólne wartości np. o zagrożeniu klimatycznym i przekonanie, że korzyści ze współpracy przewyższą koszty.

Miałoby to wyeliminować napięcia między państwami westfalskimi (koncepcja równowagi sił), skutkujące konkurencją lub zbyt luźną współpracą.

Wszystkie te trendy znajdują odzwierciedlenie w najnowszej adhortacji papieża Franciszka Laudate Deum, która jest przede wszystkim dokumentem politycznym, a nie religijnym.