Stanisław Michalkiewicz: Minister napisze podanie
Jak wam się żyje? – zażartował towarzysz Chruszczow. – Bardzo dobrze! – zażartowali kołchoźnicy. Tak właśnie wygladała, według anegdoty, gospodarska wizyta Nikity Chruszczowa w jakimś kołchozie. Wynika z tego, że i towarzysz Chruszczow i kołchoźnicy, trzymali się pewnej – tym razem żartobliwej – konwencji.
Inaczej bywało z Józefem Stalinem. Któregoś razu podczas jego przemówenia ktoś kichnął. Stalin przerwał przemówienie i zapytał: kto czichnuł? Sala zamarła i oczywiście nikt się nie odezwał. Na to Stalin: pierwyj riad – rasstrielat`. NKWD wpadło na salę, wywlokło siedzących w pierwszym rzędzie, za chwilę padła salwa. A Stalin znowu: kto czichnuł? Wszystkich ogarnęła zgroza i znowu nikt się nie odezwał. Wtedy Stalin: wtaroj riad – rassstrielat`. Wywleczono następnych, znowu salwa – a Stalin po raz trzeci pyta: kto czichnuł? Siedzący w ostatnim rzędzie starzec pomyślał sobie: tylu młodych ludojad już zamordował, ja już się nażyłem i dosyć. – Eto ja, tawariszcz Stalin – powiedział. Na to Stalin: na zdarowie wam, dieduszka, na zdarowie!
W przypadku Kukuńka było jeszcze inaczej: “oni udawali władzę, a my – opozycję” – powiedział w niepojętym przypływie szczerości w jakimś wywiadzie. Akurat gdy to piszę, trwa kolejny ogólnopolski protest rolników przeciwko masowemu eksportowi ukraińskich produktów rolniczych na obszar Unii Europejskiej i przeciwko tak zwanemu “Zielonemu Ładowi”, to znaczy – pakietowi rozmaitych przedsięwzięć, niby zorientowanych na “ratowanie planety” przez szkodliwym gatunkiem ludzkim, co to zasmradza ją rozmaitymi miazmatami.
Tak w każdym razie twierdzi ponura sekta, nazywająca się “pracownią na rzecz wszystkich istot”, a za nią – mnóstwo utytułowanych ekspertów, gotowych za pieniądze poświadczyć cokolwiek. Wykombinowali oni sobie, że zmiany klimatu mają przyczyny antropogeniczne, to znaczy – spowodowane szkodliwą dla “planety” działalnością człowieka.
Żeby podważyć ten idiotyzm wystarczy być trochę spostrzegawczym. Oto po mroźnej zimie następuje upalne lato. A dlaczego? A dlatego, że stosunkowo nieznacznie zmienia się kąt padania promieni słonecznych na powierzchnię Ziemi.
Ludzkość nie ma na to żadnego wpływu, podobnie jak na precesję, czyli zataczanie przez oś ziemską na biegunie niebieskim ogromnych kół co 26 tysięcy lat, co nazywa się “rokiem platońskim” – ani na obieg Ziemi, wraz z całym Układem Słonecznym wokół centrum galaktyki Drogi Mlecznej, co trwa 250 mln lat i nazywa się “rokiem galaktycznym”. W ciągu 20 “lat galaktycznych” jakie przeżył Układ Słoneczny, na Ziemi zdarzyło się mnóstwo radykalnych zmian klimatycznych, chociaż wtedy, gdy one następowały, nie było ani przemysłu, ani nawet ludzi.
Jednak to wcale nie konfunduje przekupnych ekspertów, ani nie budzi wątpliwości szerokich mas wykształconych w wyższych szkołach gotowania na gazie. A dlaczego? A dlatego, że ci pierwsi są skorumpowani, a ci drudzy – głupi. A kto ekspertów korumpuje I dlaczego. Korumpują ich banksterzy, którzy pod pretekstem walki z klimatem chcą doprowadzić – oczywiście tam, gdzie to możliwe – do likwidacji własności prywatnej, zgodnie z manifestem starego grandziarza Klausa Schwaba, który w Davos instruuje mężyków stanu, jak mają ludowi nawijać i jakie prawa uchwalać.
Śledząc rozwój wypadków w związku ze wspomnianym protestem, natrafiłem na informację, że protestujący rolnicy, a ściślej – ich przedstawiciele – podpisali z ministrem rolnictwa w vaginecie Donalda Tuska, panem Czesławem Siekierskim porozumienie. Jaka jest treść tego porozumienia? Zgodnie z uzgodnieniami, pan Siekierski obiecał rolnikom, że złoży do Donalda Tuska wniosek nie tylko o podtrzymanie embarga na ukraiński eksport rolny na teren UE, ale również – o wstrzymanie tranzytu tych towarów przez Polskę.
Jestem pewien, że pan minister Siekierski takie podanie do Donalda Tuska napisze. W ogóle ministrowie rolnictwa już od dawna wprawiają się w pisaniu podań. Przypominam sobie, jak pan minister Marek Sawicki odgrażał się, że napisze podanie do samej Unii Europejskiej, żeby wstrzymała zakaz upraw tytoniu w Polsce. Jestem pewien, że dotrzymał słowa – ale co z tym podaniem zrobili brukselscy komisarze?
Co z podaniem pana ministra Siekierskiego zrobi Donald Tusk? Miejmy nadzieję, że się nim nie podetrze, tylko przeczyta, a kto wie – może nawet udzieli odpowiedzi – oczywiście odmownej?
A dlaczego odmownej? Bo tego samego dnia, kiedy pan minister Siekierski zobowiązał się wobec rolników do napisania do Donalda Tuska wspomnianego podania, Unia Europejska, to znaczy – Komisja Europejska, na czele której stoi Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen, właśnie podjęła decyzję, by przedłużyć bezcłowy import produktów rolniczych z Ukrainy na obszar UE do czerwca 2025 roku. Podobno ta decyzja ma być jeszcze zatwierdzona przez Radę Europejską a nawet – przez Parlament Europejski.
Czy będzie? Tego nie wiemy, bo podobno państwa członkowskie są temu przeciwne. Ale nie tylko my tego nie wiemy, bo prawdopodobnie nie wie tego również pan minister Siekierski, a kto wie – może nawet sam premier, czyli Generalny Gubernator Donald Tusk?
On mówi, że będzie przeciwny i nawet gotów jest porozumieć się w tym celu z węgierskim premierem Wiktorem Orbanem – ale co będzie, jak Reichsfuhrerin Urszula von der Layen wezwie go przed swoje oblicze i odezwie się do niego w te słowa: wiecie, rozumiecie, Tusk, wy tu mi nie wierzgajcie przeciwko ościeniowi, bo w przeciwny razie zdmuchnę ten cały wasz vaginet jak gromnicę i będzie z wami brzydka sprawa? Co wtedy postanowi Donald Tusk?
Czy będzie nadal trwał w swojej zatwardziałości, czy też się zreflektuje i zamelduje się u Reichsfuhrerin przepisowo po niemiecku: rad staratsia, wasze impieratorskoje wieliczestwo?
Ta druga możliwość wcale nie jest wykluczona, bo własnie hrabinia Róża Thun und Handehoch przypomniała Donaldu Tusku, że Parlament Europejski, olewając ciepłym moczem protesty rolników, przyjął dyrektywę o dobudowie zasobów przyrodniczych w ramach Zielonego Ładu.
Głosowało za tym 329 europosłów, ale 275 było przeciw, a wstrzymały się 24 osoby. Jak widzimy, w Parlamencie Europejskim przewagę mają wariaci i zwolennicy likwidacji własności prywatnej. I tak będzie aż do czerwcowych wyborów – o ile oczywiście uda się przepędzić stamtąd wariatów i socjalistów, co z definicji są przeciwnikami własności prywatnej. Bo jeśli się nie uda, to po staremu ministrowie rolnictwa będą rolnikom i wszystkim pozostałym obywatelom mydlić oczy obietnicami, że napiszą podanie i wszystko będzie w porządku.