Modus operandi. Życie na linie 19.

Życie na linie 19. Modus operandi.

To dziwne – lecz podstawą życia towarzyskiego środowiska „Okienka” były zawsze obrzydliwe pomówienia i plotki. Ludzie na pozór zżyci i zaprzyjaźnieni od samego początku dzielili się na grupy i podgrupy. Śmietanka towarzyska „ Okienka” zawsze aspirowała do wielkiej polityki i przejmowała obowiązujące w warszawce kody i mody. Chłopcy wciskali się na warszawskie salony mając mocne wsparcie w ciotce Irence, a potem bezmyślnie powielali obowiązujące w tym środowisku paradygmaty.[ Życie na linie 9. Ciotka Irenka. ]

Najistotniejszym z nich było traktowanie byłych stalinowców i „odwróconych” ubeków jako autorytety moralne i jądro jedynej opozycji. Koledzy z „Okienka” którzy się temu sprzeciwiali albo zachowywali zdrowy rozsądek i trzeźwy osąd sytuacji byli odsuwani na margines na podstawie fałszywych oskarżeń. To właśnie spotkało bardzo uczciwego człowieka, Marcina Nasielskiego. Miał za sobą życiowy dramat – zmarło dziecko urodzone jako wcześniak podczas jego i jego ciężarnej żony wycieczki. Po tym traumatycznym przeżyciu Nasielski i jego żona rozstali się za obopólną zgodą. Chcieli zapomnieć i rozpocząć nowe życie. Pozostali przyjaciółmi. W grupach i podgrupach „ Okienka” rozpowszechniało się jednak opinię, że Nasielski porzucił kobietę w tragicznej życiowej sytuacji i dlatego zasługuje na anatemę. „ Nikt z nas nigdy nie poda mu ręki”- grzmiał Chyży Rój. Nasielski został bezwzględnie odsunięty na margines środowiska. Zapewne nie domyślał się nawet co się o nim opowiada.

Kłamstwo i pomówienie stało się znakiem firmowym Chyżego. Było i zostało jego modus operandi.

C D N

Zbieżność nazwisk i sytuacji jest przypadkowa. W kolejnych odcinkach mojej opowieści poznają państwo losy innych osób pracujących w spółdzielni „Okienko”