Nowy wspaniały świat – to „udoskonalona” wersja błędów Rosji zapowiedzianych w Fatimie!
Piotr Relich udoskonalona-wersja-bledow-rosji
Przesłanie Matki Bożej o „błędach Rosji”, często utożsamiane jest z ekspansją ideologii komunistycznej, zarówno w jej politycznym jak i kulturowym wymiarze. Tymczasem w obliczu rodzącego się na naszych oczach, nowego technokratycznego totalitaryzmu o globalnej skali, część z nas wskazuje, że jego ośrodki już nie leżą w Moskwie, lecz Davos, Nowym Jorku czy Waszyngtonie. Ale to właśnie z Moskwy się tam przeniosły.
Bolszewicka rewolucja seksualna
Po 1917 r., zgodnie z orędziem przekazanym pastuszkom w Fatimie, komunizm w postaci systemu politycznego rozlał się na cały świat. Jednak już od dawna badacze objawień fatimskich przestrzegali, by „błędów Rosji” nie redukować wyłącznie do wymiaru politycznego. Wszak naczelne idee komunizmu; chęć budowy materialistycznego „raju na Ziemi”, usunięcia religii z życia publicznego i politycznego czy potrzeba wychowania „nowego człowieka” bez rodziny i własności, nie zniknęły wraz z upadkiem Związku Sowieckiego.
Nie ma większej potrzeby szerzej wyjaśniać, że to, co dzisiaj utożsamiamy z zepsuciem moralnym Zachodu, stanowi dalekosiężne skutki eksperymentu przeprowadzonego pierwszy raz pod bagnetami bolszewików. Zanim w USA powstały pierwsze hippisowskie komuny, pół wieku wcześniej w Rosji kwitła komsomolska „wolna miłość”, seks traktowano jak „szklankę wody”, rozwód można było kupić za 3 ruble, a aborcja służyła jako główny „środek antykoncepcyjny”.
Po latach przeznaczonych na odbudowę gospodarki po wojnie „skrzydlaty Eros” Aleksandry Kołłątaj w końcu wylądował na Amerykańskiej ziemi. Zatruty owoc rewolucji seksualnej, trafiając na żyzną glebę liberalizmu (libertynizmu), podlewany reakcją na protestancki purytanizm, mógł rozrastać się znacznie swobodniej niż w surowych stalinowskich warunkach.
Postępującą seksualizację wzmacniał również dziki i bezwzględny kapitalizm, upatrujący w libido dominandi szans na stworzenie konsumenta doskonałego – niewolnika swoich namiętności. Straszliwe skutki tego procesu; plaga pornografii, aborcyjna hekatomba, zerwane więzi międzyludzkie, zaburzenia własnej tożsamości czy w końcu – trwałe okaleczanie nieletnich w imię zwodniczej i nieprawdziwej antropologii, to wciąż twórcze rozwinięcie systemowego błędu dokonanego po raz pierwszy przez bolszewicką Rosję. Choć komunizm w sensie politycznym poniósł porażkę, wciąż żyją idee stojące za jego powstaniem.
Nowe zagrożenia?
Jak zdołaliśmy się niedawno przekonać, naszej suwerenności, już nie tylko politycznej – ale przede wszystkim osobistej – zagraża nowy totalitaryzm spod znaku zrównoważonego rozwoju i IV rewolucji przemysłowej. Świetlaną przyszłość chce nam zapewnić, bez pytania nas o zdanie, sojusz organizacji międzynarodowych i wielkiego kapitału, reprezentowanego przez banki oraz instytucje finansowe.
Nad wszystkim czuwają niezmienne gremia eksperckie i ciała doradcze, a poszczególne rządy traktowane są zaledwie jako ostatnie ogniwo; lokalną „władzę wykonawczą” dalekosiężnych i kompleksowych planów. Globalny proces, choć teoretycznie obejmuje cały świat, najsilniej wspierają czołowe demokracje, a najskuteczniej wdraża cudowne dziecko systemu kapitalistycznego – międzynarodowa korporacja. Gdzie tu zatem mowa o „błędach Rosji”, zwłaszcza, gdy od 2022 środowiska globalistyczne odcinają się od Kremla jak od zarazy?
Żeby lepiej zrozumieć naturę zachodzących procesów, należy pominąć atrakcyjną fasadę i wsłuchać się w słowa orędowników globalizmu. Dzięki temu zrozumiemy, że pod szlachetnie brzmiącymi hasłami o zrównoważonym rozwoju, powszechnym zdrowiu i ekologicznych technologiach, kryje się zwyczajny materializm historyczno-dialektyczny, wykraczający daleko poza poszukiwania sposobu na kontrolę środków produkcji.
„Zmiany klimatu”; motor napędowy globalistycznych „pięciolatek” (w przypadku ONZ – piętnastolatek) mniej niż faktycznemu ograniczaniu śladu węglowego, służy głównie likwidacji kapitalizmu dzięki systemowej rewolucji społeczno-środowiskowej. O potrzebie jego „przebudowy” mówią bowiem już nie tylko czołowi lewicowi myśliciele, ale i przedstawiciele naczelnych instytucji finansowych świata, do niedawna stojący na straży systemu kojarzonego z wolnym rynkiem i przedsiębiorczością. Transformację podyktowaną koniecznością zmniejszenia wpływu człowieka na środowisko naturalne, mają zapewnić nie tylko odpowiednie reformy polityczne, ale przede wszystkim narzędzia dostarczone przez cyfrową rewolucję.
Otóż współczesne technologie informacyjne takie jak sztuczna inteligencja, cyfrowy pieniądz czy wszelkie systemy zdalnego nadzoru mają już wkrótce rozwiązać wadę fabryczną planowania centralnego; niezdolności uzyskiwania i przetwarzania wystarczającej ilości danych. Dzięki ciągłemu podpięciu do sieci, system będzie o nas wiedział wszystko i na bieżąco tę wiedzę wykorzystywał. Dlatego, jak przekonuje Aaron Bastani, po raz pierwszy w historii otwiera się realna szansa na stworzenie rzeczywistego komunizmu, który nie będzie skutkował głodem, powszechną biedą i obozami pracy.
Co więcej, rozwój współczesnych technologii, w jego opinii, umożliwi funkcjonowanie w oderwaniu od eksploatacji środowiska naturalnego. Energia będzie wytwarzana w sposób czysty, nauczymy się produkować tanią laboratoryjną żywność, a powszechne trapie genowe zapewnią faktyczną równość z uwagi na możliwość modyfikacji kodu DNA na etapie prenatalnym. Wreszcie stworzymy idealny system społeczno-ekonomiczny, pozbawiony wszelkich elementów wyzysku i niesprawiedliwości, z własnością prywatną na czele.
To właśnie dlatego współczesne korporacje, zwłaszcza technologiczne coraz bardziej przypominają komunistyczne molochy, tłamszące w zarodku konkurencję i wymagające od swoich pracowników bezwzględnej jednomyślności światopoglądowej. Wspierając obyczajową rewolucję liczą na uznanie giełdowych weryfikatorów, oceniających ich działalność na podstawie zaangażowania społeczno-środowiskowego. Uczciwe konkurowanie i zabieganie o klienta zastępują monopolizacją, państwowymi subsydiami oraz wsparciem potęgi funduszy inwestycyjnych. Wynikające z tego obawy związane z promocją dewzrostu (degrowth) balansują, rozpalając wiarę we wszechmoc postępu.
Właśnie to na myśli ma Sam Altman, „Bill Gates” sztucznej inteligencji, mówiąc, że AI uczyni ludzi super great. Nic dziwnego zatem, że pracując nad rozwojem swojej technologii marzy o „likwidacji kapitalizmu” i zapewnieniu ludziom gwarantowanego dochodu podstawowego.
Wynurzenia Altmana to jednak nic w porównaniu z wizją Wielkiego Resetu, promowanego przez szefa WEF Klausa Schwaba, czy filozofią naczelnego orędownika globalizmu Yuvala Noaha Harari’ego, marzącego o społeczeństwie bez Boga, narodu, własności, tradycyjnej rodziny, prywatności a nawet wolnej woli.
W ich myśli globalizm; ostateczna forma wszystkich systemów społeczno-politycznych, nie ma stanowić przeciwieństwa ZSRR, ale jego udoskonalone wcielenie.