Ojczyk Gużyński zrobi porządek

Ojczyk Gużyński zrobi porządek

Stanisław Michalkiewicz tygodnik „Najwyższy Czas!”    30 marca 2024 ojczyk

Kiedy, jak kiedy, ale właśnie na Wielkanoc, trzeba wreszcie to powiedzieć: nie jest dobrze. To znaczy – oczywiście jest; jakże by inaczej, skoro Donald Tusk w ramach polityki miłości podwyższy nam VAT na żywność, żeby każdy mógł sobie wypić i zakąsić na odpowiednim poziomie, a nie tak – byle jak, skoro pani feministra Nowacka w vaginecie Donalda Tuska sprawi, że każdy uczeń nie tylko dostanie świadectwo, ale że będą tam same piątki, zwłaszcza z masturbacji i innych gałęzi straszliwej wiedzy i skoro pan Adam Bodnar, mając carte blanche od samej pani Very Jurovej, przywraca w naszym bantustanie praworządność po banderowsku i nawet wycofał wniosek o uchylenie immunitetu panu prezesowi Marianowi Banasiowi? Co prawda między ludem krążą głuche wieści, jakoby w proteście przeciwko Donaldu Tusku kury przestały się nieść, ale jeśli nawet, to przecież drobiazg niewątpliwy w porównaniu z tym, że panienki, w proteście przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu odmówiły rodzenia dzieci? Zresztą i teraz żadnych dzieci nie chcą, tylko domagają się aborcji, w czym celują zwłaszcza dwie moje faworyty: Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus i Wielce Czcigodna Anna Maria Żukowska. Poza przyjaźnią i sportem, co to łączyły trzech przyjaciół z boiska, obydwie łączy okoliczność że przekroczyły nie tyle tak zwany „wiek rębny” (akurat dostałem w prezencie przedwojenny „Poradnik gajowego”, więc wiem, co mówię), ile tak zwany wiek „koncepcyjny”. Nie chodzi przy tym o „koncepcje”, które na podobieństwo królików lęgną się w czeluściach głowy Kukuńka, tylko o to – jak mawiał Wiech – „co pan wisz, a ja rozumie”. Więc o ile oczywiście jest dobrze – bo taki jest rozkaz – to przecież jednocześnie nie jest dobrze – ale tylko na odcinku kościelnym.

Ryba, jak wiadomo, psuje się od głowy, więc kiedy tylko papież Franciszek poradził ukraińskiemu prezydentu Żełeńskiemu, by zdobył się na odwagę rozpoczęcia negocjacji, to natychmiast potępił go nie tylko Judenrat „Gazety Wyborczej”, nie tylko pan red. Tomasz Terlikowski, ale również – lud pracujący miast i wsi – czego dowodem był opublikowany przez „poświęcony” portal „Fronda”, co to w wolnych chwilach pasjonuje się zagadnieniem, ilu diabłów zmieści się na końcu szpilki – sondaż, w którym papieża Franciszka potępiło aż 60 procent obywateli. Ciekawe, że żadnemu z nich nie przyszło do głowy, że papież może wiedzieć coś, o czym on jeszcze nie wie. Ale po co tu cokolwiek wiedzieć, skoro jest rozkaz, powtórzony przez pana prezydenta Dudę, że Ukraina musi wygrać „za wszelką cenę”? Skoro „za wszelką”, to znaczy, że również za cenę istnienia państwa polskiego? Najwyraźniej pana prezydent Duda coraz bardziej zaczyna przypominać nieżyjącego już rosyjskiego polityka narodowości prawniczej Włodzimierza Żyrynowskiego. W odróżnieniu od prawdziwych Rosjan musiał on pić więcej wódki, głośniej krzyczeć – i tak dalej – co go w końcu przyprawiło o śmierć. Toteż i pan prezydent Duda musi wierzyć w ostateczne zwycięstwo Ukrainy żarliwiej nawet od prezydenta Zełeńskiego, który zawsze może dołączyć do swojego wynalazcy Igora Kołomojskiego w Izraelu, podczas gdy pan prezydent Duda – gdzie?

Skoro tedy ryba psuje się od głowy, to nie ma rady – doszło w końcu do tego, do czego dojść musiało. Konkretnie chodzi o to, że po wyborze Jego Ekscelencji abpa Tadeusza Wojdy na przewodniczącego Konfrencji Episkopatu Polski, swój powrót na ojczyzny łono zapowiedział przewielebny ojczyk Paweł Gużyński ze sławnego, chociaż nie aż tak sławnego, jak zakon przewielebnych Ojców Konfidencjałów, zakonu przewielebnych Ojców Dominikanów, do którego w swoim czasie należał pan Tadeusz Bartoś. Jak pamiętamy, pan Bartoś, kiedy jeszcze był przewielebnym ojczykiem, z miedzianym czołem czytał, jak to Morze Czerwone rozstąpiło się przed Żydami, jak to wyszedł dekret od Cezara Augusta, aby „spisano wszystek świat” – i tak dalej. Kiedy jednak znudziły mu się rosoły na święconej wodzie i przeszedł na wikt świecki, od razu spenetrował prawdę – ale oczywiście nie tę o Morzu Czerwonym i Żydach – co to, to nie – tylko – że nie było żadnego spisu – i tak dalej. Ciekawe jaką rewelację po przyjeździe z Holandii, gdzie przebywał na rodzaju zesłania, przywiezie nam przewielebny ojczyk Paweł Gużyński. W tej Holandii to nieubłagany postęp dał się zauważyć już w czasie II Soboru Watykańskiego, więc do czegóż musiało tam dojść teraz? Nie ma rady, przewielebny na pewno zacznie modernizować nie tyle może nas, co tak zwanych – jak w swoim czasie pisał Judenrat „Gazety Wyborczej” – „ajatollahów”. Przewielebny bowiem wraca na ojczyzny łono z bojowym okrzykiem: „na pohybel hierarchom!” Wszystkim, co do jednego, czy jednak jakieś wyjątki przewiduje? Że nie oszczędzi JE abpa Tadeusza Wojdy, to rzecz pewna; jego przejrzał na wylot nie tylko Judenrat „Gazety Wyborczej”, ale również pan red. Tomasz Terlikowski, który teraz ocenia wszystkich pod kątem ich użyteczności dla przemysłu molestowania, gdzie awansował do stopnia kapitana. Okazuje się, że JE abp Wojda nie tylko „szczuł” przeciwko sodomczykom, nie tylko „nie poparł” pomnika ofiar pedofilii (ciekawe, kto w charakterze nagiej prawdy pozował artyście; czy przypadkiem nie Hermenegilda Kociubińska, jako najsławniejsza, można powiedzieć – sztandarowa ofiara?), no a teraz w dodatku odważył się stanąć na czele Konferencji Episkopatu Polski. „Mentalnie Episkopatu nie stać na wystawienie kogoś pokroju biskupów Życińskiego lub Pieronka” – stwierdza z goryczą przewielebny ojczyk Paweł Gużyński. No, jeśli chodzi o JE abpa Życińskiego, to rzeczywiście, miał on same zalety: „i w MSW i na uczelni” – jak pisze w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak” Janusz Szpotański. Jako TW „Filozof” zwerbowany przez ppłk Alojzego Perliceusza, świetnie by się teraz nadał, podobnie jak JE bp Tadeusz Pieronek. Sam widziałem, jak dociskany podczas przesłuchania przez resortową „Stokrotkę” wreszcie pękł i przyznał się, że Żydów nawracać nie wolno. Wydawałoby się, że niczego więcej nam nie trzeba. A jednak nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Nie chodzi mi o to, by na miejsce JE abpa Wojdy szefem KEP mianować przewielebnego ojczyka Pawła Gużyńskiego. Wprawdzie niewątpliwie zrobiłby z tym całym Kościołem porządek – ale cały czas musiałby wisieć na telefonie do pana red. Michnika. Skoro tak, to czy by na przewodniczącego KEP nie mianować pana red. Adama Michnika? Myślę, że wyszłoby to naprzeciw jego najskrytszym marzeniom, a okoliczność, że nie ma on ani święceń, ani sakry byłaby właśnie koronnym dowodem, że tubylczy Kościół ostatecznie przezwyciężył średniowieczne gusła i nieodwołalnie wkroczył na świetlisty szlak nieubłaganego postępu.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.