Polak potrafi, pod warunkiem, że nie jest politykiem albo dziennikarzem

Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/polak-potrafi-pod-warunkiem-ze-nie-jest-politykiem-albo-dziennikarzem/

Napiszę wprost, że po wczorajszym felietonie przeczytałem kilka skrajnie głupich komentarzy, które zarzucały mi propagowanie „pedagogiki wstydu”. Naprawdę nie wiem, jak bardzo trzeba mieć złe intencje albo jak bardzo wyłączyć myślenie, aby pisać podobne bzdury. Od lat zwalczam propagandowe schematy, które robią z Polaków tłuszczę, co to pije, kradnie i załatwia się po krzakach nad Bałtykiem. Od lat piszę o polskim fenomenie, jakiego nie ma na całym świecie, Polak potrafi w beznadziejnych warunkach osiągnąć tyle, czego Niemiec nie zdoła w komfortowych.

Za komuny nie było ani pieniędzy, ani materiałów budowlanych, a jednak ludzie hurtowo stawiali domy jednorodzinne. Pod zaborami i za okupacji potrafiliśmy zorganizować całe państwo, łącznie z edukacją i to wyższą. Umiejętności Polaków w zakresie inżynierii, informatyki, czy architektury, to towar poszukiwany na całym świecie. Polak jest niezniszczalną potęgą!

Rzecz w tym, że i felieton i opisana rzeczywistość nie dotyczyła Polaków, jako takich, ale dwóch specyficznych grup społecznych, które od lat ciągną Polskę na dno: politycy i dziennikarze. Jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy nie dlatego, że Polak jest głupszy od Niemca, czy Francuza, ale dlatego, że polski polityk i polski dziennikarz jest 100 razy głupszy od niemieckich i francuskich.

Przegraliśmy wszystko na Ukrainie wyłącznie z tego jednego powodu. Politycy i to wszystkich opcji, razem z dziennikarzami wszystkich opcji, opowiadali niestworzone brednie o polskiej roli. Zapłaciliśmy za ten stek bzdur gigantyczną cenę i to jeszcze nie koniec. Efekt będzie taki, że Polacy znów będą „dźwigać plecak kamieni”, jak to mawiał klasyk z Nowogrodzkiej. Czy sobie poradzą? Z całą pewnością, jednak to niekończąca się opowieść! Przez wieki drepczemy w miejscu, budujemy swoje, durni politycy niszczą, co zbudowaliśmy i znów odbudowujemy. Od wojny domowej na Ukrainie powinniśmy się trzymać jak najdalej, najprostsza na świecie strategia. Może nie tak daleko jak Węgry, bo to przy naszym geopolitycznym położeniu byłoby zbyt daleko posuniętą obojętnością, ale z powodzeniem mogliśmy i powinniśmy naśladować Niemcy.

Dało się to wszystko przeprowadzić banalnymi narzędziami, po prostu nie wyłazić przed szereg, trzymać się za plecami NOTO i UE, oczywiście traktując to jako alibi, a nie realne oddanie władzy. Co zrobili politycy i dziennikarze? Dokładnie odwrotnie, czyli największą głupotę podpartą groteskowymi wizjami mocarstwowej Polski, która będzie za chwilę rządzić Europą. Za te żałosne wizje, kompletnie pozbawione jakichkolwiek racjonalnych podstaw, już spłynęły słone rachunki, ale te największe dopiero są wypisywane. Jesteśmy pracowitym i niezniszczalnym narodem, niestety nieustannie ogłupianym i prowadzonym na manowce przez „elity”. Po buńczucznych deklaracjach Kaczyńskiego i PiS, zostały pielgrzymki na kolanach do UE i TSUE. Morawiecki bez żadnej dyplomacji i zahamowań mówi, że za polski wymiar sprawiedliwości nie chce umierać, co nie może być inaczej odczytane niż uznanie zwierzchnictwa Brukseli. I w takiej pozycji, z taką flagą, z której odcięto czerwień, mamy „rządzić w Europie”?!

Nad Polakami nie mam najmniejszego zamiaru się znęcać, nie widzę zresztą do tego większych podstaw, może poza jedną – nieuleczalna naiwność. Natomiast to jak Polska jest zarządzana przez „elity” polityczne i medialne, w moim krótkim podsumowaniu i tak wybrzmiało łagodnie. Od 2015 roku PiS przeprowadziło jedną mądrą inwestycję, to jest przekop mierzei. Była szansa na zbudowanie drugiej, czyli nowego źródła dostaw gazu dla Polski i Europy, ale to Morawiecki rozłożył koncertowo. Poza jakimiś śmiesznymi fabrykami samochodów na baterie, w dodatku w sferze projektów, nie ma niczego, co pozwoliłoby Polsce rozwinąć skrzydła. Zamiast drugiego Centralnego Okręgu Przemysłowego Morawiecki podpisał cyrograf na „zielony ład” i „zieloną mobilność”. Takie są fakty, takie są „zdolności” i „ambicje” polskich (?) polityków. Długo wierzyłem, że PiS to inna jakość i przez pierwsze dwa lata tak było, teraz to jest ta sama „polityka brzydkiej panny” i nawet „patriotyczne” pyskowanie coraz ciszej słychać.