Polsce grożą nowe zabory. Czy można jakoś to zatrzymać ?

Polsce grożą nowe zabory. Czy można jakoś to zatrzymać ? 

Adam Białous polsce-groza-nowe-zabory


Po unijnych próbach narzucenia nam swojego antychrześcijańskiego oblicza, zmuszania Polski do legalizacji aborcji, eutanazji i związków homo, teraz eurokraci próbują zagrabić nasz majątek narodowy, aby wpędzić Polaków w niewolę gospodarczą.  

Eurokraci rządzący w UE idą coraz dalej w swoich próbach uczynienia z Polski kraju, który można maksymalnie eksploatować gospodarczo. Jednym z pierwszych kroków w tym kierunku było wprowadzenie handlu emisją CO2. Ogromne haracze płacą do unijnej kasy, dokładnie dla Europejskiego Systemu Handlu Emisjami, nasze elektrownie i inne duże zakłady przemysłowe. Tak naprawdę te grube miliardy pochodzą z kieszeni obywateli, czyli naszych portfeli, gdyż aż 60 procent rachunku, który płacimy za prąd, stanowią właśnie koszty nabycia uprawnień do emisji CO2. Jak tak dalej pójdzie, każą nam płacić za powietrze, którym oddychamy.

A spójrzmy na zagraniczne (zachodnioeuropejskie) sieci handlowe, które dominują w naszym kraju i każdego roku wyprowadzają z niego miliardy złotych. Czy to nie jest wyzysk? W ubiegłym roku 20 największych sieci handlowych w Polsce, wciąż dominuje w tym zestawieniu portugalska Biedronka, odnotowało przychody w wysokości prawie 200 miliardów złotych. Przy czym podatki, które te zagraniczne sieci płacą w Polsce są bardzo, a nawet „mega małe”.

Zgodnie z raportem „Francuskie firmy w Polsce”, zaprezentowanym przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), liczne francuskie przedsiębiorstwa w ogóle nie płacą w Polsce podatku CIT, lub jest on odprowadzany w marginalnej wysokości. Przykładowo sieć Auchan w ciągu  4 lat (2016 – 19) osiągnęła w naszym kraju przychody, które przekraczają 51 mld zł, a równocześnie odprowadziła zaledwie niespełna 1,8 mln zł podatku dochodowego. Stanowi to zaledwie 0,004 procent przychodów sieci! Jakiś czas temu władze próbowały ukrócić to monstrualne wyprowadzanie pieniędzy z Polski, lecz okoniem stanęła UE, już wówczas pokazując swoje drapieżne oblicze.

Prawdziwym kuriozum jest blokowanie przez unijnych urzędników należnych Polsce pieniędzy m.in. z Krajowego Planu Odbudowy czy programów regionalnych. Eurokraci stawiają przy tym naszemu państwu jakieś kosmiczne warunki. A to żeby zmieniać, tak jak im się podoba, praworządnie przyjęte ustawy, a to żeby stawiać ludziom pod oknem szkodliwe dla zdrowia elektrownie wiatrowe. Nie można tego nazwać inaczej, jak tylko brudnym szantażem.

Natomiast ostatnie zakusy unijnych ideologów, żeby zawłaszczyć nasze ogromne dobro narodowe, czyli lasy i puszcze, to po prostu szczyt chorej zachłanności. Najpierw, ok. miesiąc temu, Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego wydała pozytywną opinię nt. zmian traktatów, które przeniosłyby kwestię leśnictwa z kompetencji krajowych do wspólnych UE. Oznacza to, że szefom UE roi się, iż będą w pełni kontrolować nasze lasy, które są skarbem nie tylko narodowym, ale i bardzo dochodowym. Na lasach w dużej mierze opiera się polski przemysł, szczególnie meblarski, ale i wiele innych gałęzi gospodarki.

W sumie lasy zajmują ponad 30 procent powierzchni Polski. UE, ogarnięta swoją nieopanowaną chciwością, chce więc przejąć kontrolę nad jedną trzecią terytorium naszego państwa. Aby to uczynić eurokraci z Brukseli zrobili w ostatnich dniach kolejny krok. Jest nim wydanie kuriozalnego wyroku przez Trybunału  Sprawiedliwości UE. Pozwala on, aby tzw. organizacje ekologiczne, szczególnie te międzynarodowe, mogły zaskarżać do sądów suwerenną gospodarkę Lasów Państwowych, a dokładnie plany zagospodarowania lasu. To sparaliżowałoby całą leśną gospodarkę. Gdy się słyszy o takich werdyktach, to na myśl przychodzą sceny opisane w książkach Orwella.

W branży drzewnej pracuje 500 tysięcy Polaków. Jeżeli dopuścimy, aby zaborcze plany UE weszły w życie, duża część tych osób, zasili szeregi bezrobotnych. Do góry wystrzelą też ceny drewna, które i tak są już bardzo wysokie. Na np. drewniane meble będzie stać jedynie najbogatszych. Zdrożeje też znacznie budowa domu czy innego budynku, gdyż więźby dachowe powstają z drewna, tak zresztą jak drzwi i dobrej jakości okna. Unia Europejska takimi swoimi zakusami na polski majątek, chce nas wpędzić w biedę. Można śmiało rzec -realizują werdykty UE, a będziesz zimą chodził w porwanych sandałach.

Do nędzy i komunikacyjnego wykluczenia prowadzą też unijne dyrektywy dotyczące całkowitego zakazu produkcji i używania aut z silnikami spalinowymi. Przecież prąd nie tanieje, a ceny małego „elektryka” rozpoczynają się od sumy 100 tysięcy złotych. Już  teraz, według sondaży, około 50 procent Polaków mówi, że nie stać ich na kupno samochodu elektrycznego. A jak wskazuje przykład Norwegii, tanieć te samochody nie będą. W bogatej Norwegii sprzedaż elektryków spadła w tym roku o 95 procent, po tym jak wprowadzono na nie 25 procentowy podatek VAT. Również naprawa elektryków jest o wiele droższa niż samochodów spalinowych. Szczególnie kiedy „padnie” bateria. Najtańsza kosztuje około 40 tysięcy złotych, a koszt jej bardzo skomplikowanej wymiany, może sięgnąć kosztu samej baterii!     

Kolejną bolesną prawdą, w zderzeniu z pomysłami UE, jest to, że nie ma u nas odpowiedniej infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych, a trzeba je często ładować, gdyż mają nieduży zasięg, szczególnie zimą. Mało też kto wie, że podziemne garaże np. pod galeriami, biurami, nie są przystosowane do parkowania tam elektryków. Bowiem gdyby jakiś się zapalił, mógłby wzniecić pożar, którego konwencjonalnymi środkami, czyli za pomocą systemów przeciwpożarowych zamontowanych w tych garażach, nie uda się ugasić, a to grozi śmiercią wielu osób. Dlatego też firmy posiadające takie masowe garaże, zaczynają wprowadzać zakaz wjazdu samochodów elektrycznych.

Podczas nachalnego wciskania nam samochodów elektrycznych, jednocześnie Unia Europejska chce przyspieszyć zamykanie polskich kopalń, które dostarczają węgiel do naszych elektrowni. Wiadomo przecież, że elektrownie węglowe są w Polsce głównym producentem energii elektrycznej. Bez nich cały nasz narodowy przemysł, i nie tylko on, by padł. Tymczasem po cichu Parlament Europejski pracuje nad projektem dyrektywy, która wprowadzi limit emisji metanu przy wydobyciu węgla. Polska miałaby cztery lata na dostosowanie się do unijnego drakońskiego limitu, co jest niemożliwe do wykonania, bo na to nie pozwalają obecne technologie. „Mamy wprowadzić taką technologie, której na świecie nie ma, żebyśmy nie emitowali pewnej wielkości metanu, która jest zapisana w dyrektywie i to powoduje, że w 2027 roku kopalnie PGG praktycznie przestają funkcjonować” – ostrzegał w Radio Maryja europoseł Grzegorz Tobiszowski.

Jak zwykle eurokraci za nie wykonanie ich dyrektywy, grożą wielkimi karami. Polskiej Grupie Górniczej, jeśli nie wypełni dyrektywy metanowej, unijni urzędnicy wyliczyli już roczną karę na poziomie 1,5 miliarda złotych. Szefowie polskich kopalń ostrzegają, że jeżeli rząd zgodzi się na unijną dyrektywę, to będą musieli zamknąć 9 zakładów, co byłoby dramatem dla górników, ale i dla całego społeczeństwa, bo bardzo mocno uderzyło by to w gospodarkę. Eurokraci muszą być zaślepieni ideologią ekologizmu, bądź nienawiścią do Polski, skoro nawet w czasach ogromnego kryzysu energetycznego, wciąż produkują dyrektywy, które mają na celu zmniejszenie produkcji energii.

Najwyraźniej lewicowe siły, które rządzą w Unii Europejskiej systematycznie realizują plan zniszczenia Polski. Próbują nam narzucić swoje chore ideologie LGBT czy ekologizmu, zmusić nas do całkowitej zgody ustawowej na zabijanie nienarodzonych i ludzi u kresu życia. Teraz dołączyły do tej ofensywy uderzenia w polską gospodarkę oraz majątek narodowy. Przy czym próby złamania ducha w narodzie wciąż się nasilają. Świadczy o tym zintensyfikowanie w ostatnim czasie ataków na Kościół i jego autorytety. Lewackie siły, które sobie uwiły żmijowe gniazdo w strukturach UE, dobrze wiedzą, że nie da się zniszczyć Polski, jeżeli najpierw nie zniszczy się Kościoła, który jest jej sercem.

Uderzenie w Kościół i Polskę jest silne, co świadczy o tym, że nasz kraj jest wciąż niezdobytą przez lewactwo twierdzą, broniącą chrześcijańskiej wiary.

Jeżeli, tak jak nasi przodkowie, mocno będziemy się trzymać Boga i jego praw, wyjdziemy z tej duchowej wojny zwycięsko. Pamiętajmy, co powiedział Chrystus do św. Faustyny „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości”.

Niech te słowa naszego Zbawiciela zagrzewają nasze serca do walki. Życzę sobie i wszystkim Polakom, abyśmy okazali się godni spełnienia, tej wspaniałej Bożej obietnicy.