Prof. Miłosz Parczewski, członek nieistniejącej już osławionej Rady Medycznej ds. COVID-19, znów zabrał głos. Teraz apeluje o masowe testowanie.
Podczas ogłoszonej pandemii koronawirusa prof. Parczewski zasłynął m.in. z propozycji, by niezaszczepionych przeciwko covidowi obowiązywała godzina policyjna oraz zakaz przemieszczania się pomiędzy województwami.
Z rozbrajającą szczerością i uśmiechem na twarzy przyznawał także, że zamknięcie fryzjerów w imię walki z koronawirusem nie miało oparcia w danych naukowych. Ot, po prostu zamknięto i już.
Po kilku miesiącach medialnej ciszy, prof. Parczewski wraca. Teraz apeluje, by Polaków poddać masowym covidowym testom.
Prof. Parczewski jest przekonany, że „ilość wirusa SARS-CoV-2 krążącego w populacji jest bardzo duża”. Ubolewa natomiast, że nie ma masowych testów, więc nie wiadomo, jak duża.
– System testowania w żaden sposób nie odzwierciedla rzeczywistej liczby przypadków. Wykrywamy ich zapewne jakieś 10 proc. Patrząc natomiast na to, jak pracują izby przyjęć i szpitale, widać, że ilość krążącego w populacji wirusa SARS-CoV-2 jest bardzo duża – twierdzi.
Jego zdaniem należy wrócić do szybszego i szerszego testowania na obecność wirusa, a lekarze rodzinni powinni mieć jeszcze lepszy dostęp do testów antygenowych. Chciałby też powrotu do możliwości samodzielnego wystawiania zleceń na testy przez pacjentów.
Ponadto prof. Parczewski przebąkuje o konieczności powrotu do izolacji, bo teraz ludzie zbyt normalnie żyją. – W tej chwili nie ma żadnych wytycznych, czy osoby z kontaktu powinny choćby przez kilka dni się obserwować, izolować ani kiedy miałyby wykonać sobie test – ubolewa.
Standardowo też nie mogło zabraknąć wątku o maskach. Prof. Parczewski widziałby powrót do poprzedniego stanu rzeczy, czyli obowiązek szmatek na twarz w pomieszczeniach zamkniętych i miejscach zgromadzeń. Łaskawie oszczędziłby ludzi w parkach i ogólnie na świeżym powietrzu.