Program pilotażowy „demokracji wojennej”
Stanisław Michalkiewicz, 10 czerwca 2025 michalkiewicz
Pan redaktor Tomasz Piątek w swoim czasie zażywał rozmaite substancje, a może nadal je zażywa, w związku z czym dla warszawskiego Judenratu bywa niezwykle użyteczny. Czego nie wypada powiedzieć panu redaktoru Michniku Adamu, ani nawet obywatelowi Kurskiemu, tylko nie Jackowi, bo on jest zaprzyjaźniony z Naczelnikiem Państwa i z tego tytułu do niedawna kierował propagandą dla patriotów, tylko Jarosława, który – w odróżnieniu od swego brata – jest Żydem polarnym – i z tego tytułu kieruje propagandą dla mikrocefali – to wypada powiedzieć panu red. Tomaszowi Piątkowi. Nigdy bowiem nie wiadomo, czy mówi on serio, czy też daje tylko wyraz obfitości różnych substancji w organizmie. Z obfitości bowiem– jak powiada Biblia – usta mówią – a pan red. Tomasz Piątek jest znakomitym przykładem trafności tego spostrzeżenia.
Oczywiście sama obfitość nie wystarczy; konieczny jest jeszcze katalizator w postaci jakiegoś impulsu z zewnątrz. No i stało się, że wybory prezydenckie w naszym nieszczęśliwym kraju wygrał obywatel Nawrocki Karol – oczywiście nie od razu – bo najpierw wygrał je obywatel Trzaskowski Rafał, który w gronie folksdojczów z Volksdeutsche Partei radował się z tego powodu aż przez dwie godziny, no a potem przeżył bolesny powrót do rzeczywistości. Pan red. Piątek pewnie też się przez te dwie godziny radował, a może nawet coś tam i wciągnął, wskutek czego w jego przypadku powrót do rzeczywistości mógł okazać się bardziej bolesny, niż w przypadku obywatela Trzaskowskiego, co znalazło zewnętrzny wyraz w postaci ‘koncepcji”, które w głowie pana red. Tomasza Piątka najwyraźniej lęgną się w głowie niczym u Kukuńka – w tempie iście stachanowskim.
Wspominam o Kukuńku, bo to właśnie w jego głowie zaraz po II turze wyborów wylęgła się „koncepcja” przeprowadzenia w Polsce „męskiej” kuracji przeczyszczającej. Wprawdzie ktoś starszy i mądrzejszy musiał chyba zwrócić Kukuńkowi uwagę, że on sam mógłby zostać pierwszą ofiarą takiej kuracji przeczyszczającej, więc Kukuńkowi zaraz wylęgła się w głowie kolejna „koncepcja”, żeby udać się na wewnętrzną emigrację, kontemplować „przyrodę”, słuchać muzyki i nawet – horrible dictu – „czytać książki”. Trudno powiedzieć, jak długo Kukuniek wytrwa na tej wewnętrznej emigracji – bo przecież jeśli tylko oficer prowadzący zatrąbi – bo św. Paweł pisze: – „zagrzmi bowiem trąba” – to Kukuniek chyba stanie w karnym szeregu i zrobi, co tam będzie trzeba?
Ale słuszna myśl raz rzucona w powietrze prędzej czy później znajdzie swego amatora, którym w tym przypadku okazał się pan red. Tomasz Piątek. Zmodyfikował on nieco zgrzebną „koncepcję” Kukuńka, wzbogacając ją o część teoretyczną. Mamy mianowicie wojnę – twierdzi pan red. Piątek Tomasz – a w czasie wojny robi się rozmaite rzeczy. Na wojnie jest wróg – a wróg – wiadomo – kłamie, podczas gdy my mówimy prawdę. Tedy na kłamstwa – powiada pan red. Piątek, znany szermierz wolności – na te wszystkie „szczekaczki” – trzeba nałożyć cenzurę. Na tym polega „demokracja wojenna”. Jak się okazuje, obywatel Tusk Donald ze swoją „demokracją walczącą” jest już passee, bo szermierze wolności z Judenratu postąpili w rewolucyjnej teorii.
No i od razu odezwały się nożyce, to znaczy – zareagowali rewolucyjni praktycy w osobach bodnarowców z czarnymi podniebieniami, natychmiast wcielając w życie program pilotażowy, dzięki któremu można będzie wybadać nastroje i reakcje społeczne, dzięki czemu wyjaśni się, jak daleko będzie można się w demokracji wojennej posunąć i na jakie etapy ją rozłożyć. Rada w radę stanęło na tym, by aresztować dwójkę „Rodaków-Kamratów” to znaczy – pana Olszańskiego i pana Osadowskiego, a następnie postawić im zarzuty. Tych zarzutów – jak się dowiadujemy, ma być co najmniej 142, a wszystkie prokuratorzy wykombinowali podobno przy udziale sztucznej inteligencji, w co chętnie wierzę, chociaż jak trzeba, to i prostym prokuratorom też inwencji nie brakuje. Jak oficer prowadzący powie: wiecie, rozumiecie, prokuratorze, umieśćcie w areszcie wydobywczym tych całych „rodaków-kamratów” – to taki jeden z drugim prokurator poradzi sobie i bez sztucznej inteligencji, która wydaje się trochę przechwalona – bo wie, że inaczej z nim samym może być brzydka sprawa.
Wysłuchując triumfalnego komunikatu o zatrzymaniu panów Olszańskiego i Osadowskiego i postawieniu im przez niezależną Prokuraturę Okręgową w Warszawie 142 zarzutów, obiło mi się o uszy nazwisko specjalnego prokuratora, który całe to śledztwo będzie prowadził. Podobno jest tak utalentowany, że nie ma sobie równych nie tylko w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, ale w ogóle – w całym naszym nieszczęśliwym kraju. Pojawiły się w związku z tym na mieście fałszywe pogłoski, jakoby w tego prokuratora, w ramach reinkarnacji, wcielił się sam prokurator Stanisław Zarako-Zarakowski, podobnie jak doktor Józef Mengele w ramach reinkarnacji wcielił się w Madame Gizele z Oleśnicy. Jak pamiętają starsi ludzie, prokuratorowi Zarako-Zarakowskiemu wystarczyło, żeby spojrzał na delikwenta swoim argusowym okiem i od razu wiedział „na co mierzy, na co zdatny” – to znaczy – jakie zarzuty można mu postawić, żeby potem niezawisły sąd przysolił mu piękny wyrok – śmierci, albo dożywocia.
Ponieważ jesteśmy dopiero w momencie przechodzenia demokracji walczącej w demokrację wojenną, to nic dziwnego, że sztuczna inteligencja, na której można chyba polegać, wytypowała na pierwszy ogień, to znaczy – do programu pilotażowego – właśnie panów Olszańskiego i Osadowskiego. To jest zrozumiałe – bo jestem pewien, że za nimi nie ujmie się żadna Schwein – na przykład spośród płomiennych obrońców praw człowieków. Już tam wiedzą oni, za kim wolno im się ujmować, a za kim nie – bo w przeciwnym razie i z każdym z nich może być brzydka sprawa. Co więcej – wydaje się, że i funkcjonariusze Propaganda Abteilung musieli dostać stosowne wytyczne, bo czyż w przeciwnym razie taka stacja TVN, w której rej wodzi resortowa „Stokrotka”, nazywałaby te 142 zarzuty „poważnymi”? A chodzi m.in. o to, że „Rodacy-Kamraci” chwalili Eligiusza Niewiadomskiego, co to zastrzelił prezydenta Gabriela Narutowicza. Najwyraźniej funkcjonariusze Propaganda Abteilung skądś wiedzą, że Eligiusza Niewiadomskiego można tylko potępiać – również za jego poglądy na temat malarstwa i w ogóle sztuki. A skąd mogą wiedzieć takie rzeczy, jak nie od oficerów prowadzących?
W tej sytuacji rumieńców nabierają pogłoski, jakoby Wielce Czcigodny Giertych Roman dlatego zapisał się do Volksdeutsche Partei, że w ramach rekonstrukcji rządu chce zostać ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym – jakim w swoim czasie był Andriej Wyszyński. On od 1954 roku jest już starym nieboszczykiem, więc czyż to nie pora, by w momencie wkraczania naszego nieszczęśliwego kraju w etap „demokracji wojennej”, wcielił się w Wielce Czcigodnego Romana Giertycha?
Stanisław Michalkiewicz