Jest to przykład skrajnie asymetrycznych relacji handlowych. Dotyka on nasz kraj w szczególny sposób ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo z Ukrainą i sytuację na rynkach rolnych – pisze branżowy portal komentując powrót Kijowa do pobierania cła na sprowadzane z Unii Europejskiej owoce i warzywa.
„W związku z pytaniami o wprowadzenie ceł przez Ukrainę na owoce i warzywa importowane z Unii Europejskiej informujemy że od 1 lipca br. Ukraina przywróciła poprzednio obowiązujące, a zawieszone po wybuchu działań wojennych, cła i podatki importowe na wszystkie towary, w tym także na owoce i warzywa z Unii Europejskiej. A zatem Ukraina nie tyle wprowadziła nowe cła, lecz jedynie wygasiła wprowadzone tymczasowo zawieszenie poboru cła” – wyjaśnia portal polskiesadownictwo.pl. Informację potwierdziło Ministerstwo Finansów.
Po 24 lutego Kijów wstrzymał pobieranie ceł i dodatkowych opłat z tytułu przywozu na jej teren produktów z Unii Europejskiej. Ta odpowiedziała na początku czerwca zniesieniem cła na wszystkie importowane towary ukraińskie. Stało się tak wskutek zgłoszenia w kwietniu przez Komisję Europejskiej propozycji zaakceptowanej w bardzo szybkim tempie przez kraje członkowskie i europarlament.
„Mamy zatem do czynienia z nieprawdopodobną sytuacją. Ukraińskie zboża zalewają krajowy rynek. Do mroźni działających na terenie naszego kraju przyjeżdżają maliny. Równocześnie polskie i unijne produkty, które są eksportowane na rynek ukraiński, będą objęte cłem i dodatkowymi podatkami” – na portalu sad24.pl.
„Jest to przykład skrajnie asymetrycznych relacji handlowych. Dotyka on nasz kraj w szczególny sposób ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo z Ukrainą i sytuację na rynkach rolnych. Z drugiej strony jest dowodem na to, jak istotna jest możliwość prowadzenia suwerennej polityki celnej, niezależnej od Brukseli…” – komentuje.
Inna niepokojąca sytuacja dotyczy zboża. Polska podjęła się bowiem pomocy w transporcie ukraińskich zbiorów, które dawniej eksportowane były do odbiorców przez Morze Czarne. Według byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, część towaru pozostaje w naszym kraju i blokuje sprzedaż plonów z Polski.
– To się już dzieje. To jest pewnego rodzaju naiwność i utopia, że jesteśmy w stanie przetransportować zboże z Ukrainy, które do tej pory było transportowane przez porty Morza Czarnego, że my jesteśmy w stanie przetransportować to przez Polskę i przesłać gdzieś dalej w świat. Absolutnie nie mieliśmy i nie mamy odpowiedniej infrastruktury, żeby to uczynić i nie jesteśmy w stanie – to trzeba otwartym tekstem bardzo mocno podkreślić – takiej infrastruktury w ciągu krótkiego czasu wybudować – stwierdził Ardanowski na antenie Radia Maryja.
– Zboże z Ukrainy blokuje polskie magazyny, jest w wielu magazynach, firmy obracające zbożem, mając dużo tańsze zboże z Ukrainy, nie są zainteresowane kupnem zboża od polskich rolników, a praktycznie zaczęły się żniwa – dodał polityk.
Źródła: polskiesadownictwo.pl, sad24.pl, rp.pl