RODZINA ADAM(S)ÓW

RODZINA ADAM(S)ÓW

Sławomir M. Kozak 2022-12-02 https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/rodzina-adamsow,p516543632

Wielokrotnie już ostrzegałem przed obecną kadrą zarządzającą instytucjami, nad którymi tak zwany nadzór sprawują zastępy laików, promowanych z kolei przez obsadzonych na stanowiskach biernych, miernych, ale wiernych, adeptów szkół liderów, wylęgarni szwabskich i sorosowskich uczelni gotowania na gazie. Jedyne, co ich łączy i po czym rozpoznać ich można bez ryzyka pomyłki, to ignorancja sięgająca poziomu doskonałości (zgodnie zresztą z uwielbianym przez nich mottem – sky is the limit), najdroższe garnitury, sprawiające wrażenie o numer za małych i przekonanie o swojej wyjątkowości. Ich zadufanie jest przy tym odwrotnie proporcjonalne do wiedzy, która wydawałaby się być wymogiem niezbędnym na zajmowanych przez nich stanowiskach, ale obecnie jej brak uchodzi za powód do dumy, podobnie jak leżący na nocnym stoliku sypialni tomik najnowszych wypocin któregoś z ich guru, obiecujących im nieśmiertelność. Oczywiście, nikt tych bzdur nie czyta i nie próbuje zrozumieć, ponieważ jak pisze prof. Adam Wielomski, sami autorzy tego typu „dzieł” na to nie liczą, bo „oczekują kamer, fleszy, zachwytów, nie debaty. To celebryci ideologii globalizmu, a nie merytorycznie przygotowani do dyskusji profesjonaliści”

[1]. To, że tego nie czytają, to akurat zrozumiałe, ale obawiam się, że oni nie czytają niczego, poza poleceniami wyjmowanymi w wyznaczonych dniach, z zalakowanych kopert. Podejmują wówczas decyzje, jedynie słuszne, by dany ukaz bezzwłocznie wdrożyć w życie. I może lepiej, że na tym poprzestają, bo efekty w każdym przypadku są opłakane. Bardzo często – dosłownie.

Tacy właśnie geniusze, z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego USA, polecili niedawno, by wszystkich agentów ochrony linii lotniczych, tak zwanych powietrznych szeryfów (Federal Air Marshal Service), skierować na przejścia graniczne, aby kontrolowali przekraczających je,  tamtejszych nachodźców. Pilnują szpitali, wykonują proste prace związane z transportem cudzoziemców, opieką społeczną, kierowani są nawet do zajęć czysto porządkowych.

Poza tym, że urzędnicy przyznali tym samym, iż potencjalne zagrożenie terrorystyczne w lotnictwie jest od dawna znikome, jest to kolejny przykład degradowania przez system obowiązujących dotychczas zasad opartych na rozsądku i logice. Powielany zresztą ślepo przez urzędników wszystkich państw tej współczesnej międzynarodówki komunistycznej. 

Mimo, że porwania samolotów już się nie zdarzają, okazuje się, że w locie mogą się przytrafić zdarzenia nieoczekiwane, co zresztą także sygnalizowałem, jako coś, z czym będziemy się zderzali w efekcie psychicznej opresji, której ludzie podlegali w ostatnim czasie, ale być może również eksperymentów stosowanych wobec nich w tym okresie.

25 listopada tego roku, pijany pasażer lecący na pokładzie samolotu linii JetBlue, z Nowego Jorku do Salt Lake City, wyciągnął nieoczekiwanie brzytwę i przyłożył ją do gardła siedzącej obok kobiety. Zmusił ją do wstania i trzymając nadal ostrze przy jej szyi zaczął krzyczeć, że „wszystko będzie dobrze, nikomu nic się nie stanie”. Kobiecie udało się wyrwać napastnikowi, który próbował ją jeszcze złapać, a wtedy do akcji wkroczył przypadkowy pasażer, który obezwładnił szaleńca. Po lądowaniu, agresora przejęli policjanci, ale w świetle tego, co napisałem wcześniej, dwa pytania nasuwają się w sposób naturalny. Jak udało się wnieść na pokład samolotu brzytwę i co by było, gdyby w tym samolocie zabrakło owego samarytanina, którym to mianem od razu okrzyknięto bohaterskiego pasażera?

Czy ten akt przemocy otworzy komuś oczy? Wątpię, bo to, co dzieje się dookoła, jest celowym postawieniem wszystkiego na głowie, przyzwyczajaniem społeczeństw do bezprawia i pogodzenia się z tym, że sprzeciw nie ma szans powodzenia. Oprawcy liczą na psychiczne wyczerpanie traktowanych w ten sposób ludzi, a skuteczność tej metody testowali przez ponad trzy lata wmawiając światu, że to dla bezpieczeństwa obywateli pozamykali ich w domach i stręczyli środki powodujące kalectwo, a w wielu przypadkach śmierć. O tym, że bezpieczeństwo ludzi, którym powinni służyć, znalazło się na ostatnim miejscu ich priorytetów, świadczą przykłady objawiające się na całym globie, każdego dnia. Pisałem i mówiłem wielokrotnie o tym choćby, że pomysł, aby w transporcie lotniczym redukować liczbę pilotów do jednego, jest zbrodniczy, bo zagraża ludzkiemu życiu. A, mimo to, brak w tej sprawie jakiejkolwiek debaty, a nad kolejnymi przypadkami potwierdzającymi zasadność tych obaw, przechodzi się do porządku dziennego. Oczywiście, nie ma to być może większego znaczenia przy założeniu, że obecny Komintern będzie dążył do likwidacji transportu lotniczego w ogóle, 

o czym także wspominałem w jednym z artykułów. Niemniej, do tego czasu zdarzyć się może wiele. 

15 sierpnia ubiegłego roku, Boeing 737-800, rejs ET343, etiopskich linii lotniczych, lecący z Chartumu w Sudanie do Addis Abeby w Etiopii znajdował się na poziomie lotu 370 (37 000 stóp), gdy obaj piloci zasnęli. Maszyna lecąc na autopilocie, kontynuowała lot do pasa na lotnisku docelowym, utrzymując wysokość. Kontrola ruchu lotniczego próbowała wielokrotnie skontaktować się z załogą, ale bez powodzenia. Po przelocie nad pasem, autopilot odłączył się i dopiero sygnał dźwiękowy odłączenia obudził załogę, która po 25 minutach posadziła samolot na ziemi.

23 sierpnia, pilot samolotu linii Jet2, rejs LS1239, lecącego z Birmingham w Anglii do miejscowości Antalya w Turcji, lądował awaryjnie w Grecji, kiedy jego kolega stracił przytomność na wysokości 30 000 stóp. 

We wrześniu, dowódca samolotu Boeing zmarł nagle podczas lotu z Nowokuźniecka do Petersburga w Rosji. Drugi pilot wykonał awaryjne lądowanie na lotnisku w Omsku, ale kapitan zmarł, zanim udzielono mu pomocy. “Zespół karetki reanimacyjnej przybył na lotnisko dziesięć minut przed lądowaniem samolotu. Zespół stwierdził śmierć pilota przed udzieleniem pomocy medycznej” – podało Ministerstwo Zdrowia Obwodu Omskiego.

19 listopada tego roku, kapitan zemdlał za sterami samolotu Embraer E175, linii  Envoy Air, rejs 3556, który leciał z lotniska Chicago do Columbus w Ohio. Lot odbywał się dla linii American Eagle, która – podobnie jak Envoy Air – jest częścią American Airlines. Wkrótce po starcie kapitan zdążył tylko zgłosić się do kontroli ruchu lotniczego i po chwili łączność przejął już drugi pilot, mówiąc „musimy zawrócić, kapitan jest niezdolny do pracy”. Tak się akurat złożyło, że był to szkoleniowy lot nowego w tej linii kapitana, a nadzór nad jego pracą pełnił siedzący obok instruktor, również w randze kapitana, którego doświadczenie, a nie wiara w Matkę Ziemię, pozwoliło zawrócić i bezpiecznie na tej ziemi wylądować, ratując 57 pasażerów i maszynę. Pilot, odwieziony do szpitala, zmarł nie odzyskawszy przytomności. Instruktor wykonał swoją pracę po mistrzowsku, choć kiedy odsłuchiwałem nagranie z jego konwersacji z kontrolerami, których działania były zresztą równie perfekcyjne, odniosłem dwa wrażenia. Przede wszystkim dumę z tego, że miałem szczęście doświadczyć w swoim życiu pracy w lotnictwie, ale i żal, że ten świat odchodzi już w przeszłość. Czułem też bezsilność, czytelną także przez chwilę w głosie owego pilota, który robił wszystko, by jak najszybciej dotrzeć do gate’u, z umierającym obok kolegą.

Tego typu przypadków jest wokół nas coraz więcej, choć zaprzedane media i tak zwani politycy nie załamują nad nimi rąk.

Jeden z kontrolerów pracujących w Madrycie, poinformował, że w maju 2022 roku, w Hiszpanii miało miejsce 28 lądowań awaryjnych związanych z utratą przytomności, w porównaniu z zaledwie jednym lub dwoma w latach poprzednich.

Uwielbiana przez system noblistka Wisława Szymborska, pisała w czasach nie tak dawno minionych wiersze, o których wszyscy woleli taktownie już zapomnieć. Niemniej jednak, nie da się ich wykreślić z jej dorobku tylko dlatego, że czasy nastały inne. W jednym z nich pisała o Włodzimierzu Leninie, że to „nowego człowieczeństwa Adam”. Obawiam się, że te wszechobecne wokół patyczaki w rurkach, zbudowały nowego człowieczeństwa całą rodzinę Adam(s)ów.

Sławomir M. Kozak

[1] „Wielomski: Dlaczego napisałem książkę o Hararim?”, Redakcja Konserwatyzm.pl, 20.11.2022.

  Sławomir M. Kozak www.oficyna-aurora.pl