Sytuacja Ukrainy w obecnych realiach geopolitycznych – Czyli koszt projektu „Samostijnej”

Sytuacja Ukrainy w obecnych realiach geopolitycznych

Czyli koszt projektu „Samostijnej”

DR IGNACY NOWOPOLSKI APR 25

Stany Zjednoczone uchwaliły niedawno pomoc dla Ukrainy w wysokości ponad 62 miliardów dolarów. Z tej sumy tylko niewielki ułamek trafi do Kijowa, jedynie na dolarowe pensje i schematy korupcyjne głównych członków reżimu, bez czego rozbiegli by się po świecie do z góry przygotowanych „sanktuariów”. 

Gros funduszy pozostanie w Stanach w formie wieloletnich kontraktów dla firm zbrojeniowych.  Przy czym kilka procent z tego wróci do Waszyngtonu jako kontrybucje dla tzw. „political action committees” (PAC), jak  w „rozwiniętej zachodniej demokracji” zwane są łapówki.

Wracając do wątku ukraińskiego należy podkreślić, że w  obecnym czasie  ukraińska armia ponosi straty w wysokości tysiąca zabitych i trwale okaleczonych – na dzień.

Minister spraw zagranicznych Kuleba wprowadził zakaz obsługiwania w konsulatach na terenie Europy obywateli ukraińskich w wieku poborowym, by zmusić ich do powrotu i służby w „obronie ojczyzny”.

Do czasu ich wątpliwego powrotu, reżim kijowski ucieka się do powtórki rzezi wołyńskiej z 1943/4 roku w formie proxy (zastępczej).  Pasuje to logicznie do niezaprzeczanej już przez nikogo wojny proxy NATO z Rosją na Ukrainie.

Kiedy to na początku wojny z Sowietami, Niemcy sformowali dywizję SS Galiczyna, planowali jej użycie w wojnie z bolszewikami.  Niestety na widok czerwonej armii, banderowcy wzięli nogi za pas i zdezerterowali. Dlatego też władze niemieckie spożytkowały ją w akcjach pacyfikacyjnych.  Ulubionym zajęciem banderowców było mordowanie bezbronnych i to w możliwie okrutny sposób.  Doświadczyło tego na sobie ponad 200 tysięcy polskich kobiet i dzieci na Wołyniu.   

Również obecnie, wszelkie próby użycia Azowa, czy Prawego Sektora w walce z Rosją spełzły na niczym.  „Bohaterscy bojownicy Bandery”, nie słuchali rozkazów i wiali.

Zmusiło to dowództwo ukraińskie do użycia ich jako „formacji zaporowych”, na podobieństwo jednostek NKVD za plecami armii czerwonej.  Sowieccy żołnierze nie mieli wyjścia, jeśli się wycofywali wpadali pod ogień NKVD, jeśli poddawali się Niemcom, czekała ich śmierć głodowa w obozach.  Taki właśnie system stanowił podwaliny zwycięstwa Sowietów w II Wojnie światowej.

Obecnie reżim kijowski wtłacza w ukraińskie mundury członków mniejszości narodowych z obszarów anektowanych przez ZSRR pod koniec II WW (Węgrów, Słowaków, Rumunów) i wysyła do rosyjskiej „maszynki do mielenia mięsa”.  Polaków omija ten chwalebny los z tej prostej przyczyny, że zostali już wymordowani we wspomnianej rzezi wołyńskiej.  Przy czym nie liczę tu polskich najemników wspierających Kijów, których  ponad dwa tysiące pochowano dotychczas na cmentarzu wojskowym w Olsztynie.

Pomimo tych wysiłków, szanse Kijowa na choćby tylko utrzymanie status quo, są równe zero. Banderowskie formacje zaporowe uniemożliwiają co prawda wycofywanie się wojsk z linii frontu, ale w przeciwieństwie do Niemców, Rosjanie traktują jeńców w sposób humanitarny.  Dlatego teraz poddają się oni obecnie całymi formacjami.  

Na Ukrainie mieszka teraz nie więcej niż 20 milionów osób, głównie kobiet, dzieci i inwalidów wojennych.  Infrastruktura i przemysł leżą w ruinach, czarnoziem w dużym stopniu jest skażony zubożonym uranem z zachodniej amunicji, oraz  chemiczną i bakteriologiczną bronią. [Sądzę, że to przesada: Przecież walki trwają jedynie na wąskim pasku na wschodzie. A i tam – mało takiej aminicji użyto – bo droga md]

Rosja zdaje sobie dobrze sprawę z ogromu problemów czekających na wyzwolicieli Ukrainy i według wszystkich oficjalnych i nieoficjalnych deklaracji, planuje przyłączenie do Federacji jedynie etnicznych terenów rosyjskich, na wschód od Dniepru i na południu do Odessy. 

W rezultacie czego pozostanie do zagospodarowania ogromny zdewastowany obszar lądowy Wołynia, Galicji itp. , na którym będą funkcjonować krwiożercze, uzbrojone banderowskie formacje, gotowe „rjezać”, każdego kto nawinie się pod rękę. 

Pomimo tak odpychającego wizerunku, prawdopodobnie Słowacy, Rumuni i Węgrzy zdecydują się jednak na inkorporację zrabowanych im terytoriów.  O dziwo nawet Białoruś zgłasza pretensje do północnej części Wołynia.

Jaki będzie los pozostałych obszarów byłej Ukrainy, ciągle pozostaje za zasłoną tajemnicy.

Nie należy też zapominać o jeszcze gorszym scenariuszu, jak próbują nam zafundować amerykańscy władcy (jakkolwiek by ich zwać: oligarchowie finansowi/globaliści/deep state/neocons/ neotrockiści):  ZAGŁADY NUKLEARNEJ.