Skoki narciarskie. Piotr Żyła: To jest wielki absurd!

– Dla mnie to jest jeden wielki absurd! Testują nas każdego dnia, a później nas wywalają do jednego autobusu, gdzie nie ma miejsca, aby usiąść. Z kolei na skoczni musimy zachować odstęp. Dla mnie to jest nieporozumienie. Albo robisz coś tak, albo siak – powiedział Interii Piotr Żyła

Skoki narciarskie. Wisła. Piotr Żyła: Tego się nie da pogodzić

Da się pogodzić cele krótkoterminowe, czyli weekend z Pucharem Świata w Wiśle z tymi dalekosiężnymi jak Turniej Czterech Skoczni i igrzyska?

– Nie da się (śmiech). Tak serio, trzeba myśleć o tym, co jest tu i teraz. Reszta wyjdzie z czasem.

Nie brakuje Ci Ryoyu Kobayashiego, który podobnie jak po PŚ w Rosji Klimek Murańka, teraz zmaga się z koronawirusem?

– Na pewno. Przykra sytuacja. Takie mamy czasy, ale co zrobić.

Żyła krytykuje zarządzanie pandemią przez FIS

Mieliśmy nadzieję, że po zaszczepieniu nie będzie testów pozytywnych, tylko same negatywne.

– Ja się nie znam na tym. Dla mnie to jest jeden wielki absurd! Testują nas każdego dnia, a później nas wywalają do jednego autobusu, gdzie nie ma miejsca, aby usiąść. Z kolei na skoczni musimy zachować odstęp. Dla mnie to jest nieporozumienie. Albo robisz coś tak, albo siak. Tymczasem wychodzi na to, że w autobusie covidu nie ma, jest tylko na skoczni. I tak w kółko. Jeden wielki absurd! Ale co ja mogę? Jedynie skakać! I cieszyć się, że mnie jeszcze nie zamknęli. [—-]

https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-skoki-narciarskie-wisla-piotr-zyla-to-jest-wielki-absurd,nId,5685224#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Dariusz Wołowski, Michał Białoński

Kryminogenne ustawy

Izabela Brodacka

Wiele razy pisałam o ustawach, które choć zapewne powstały w szlachetnych intencjach powodują lub mogą powodować negatywne skutki, czyli są po prostu kryminogenne.

Taką ustawą jest na przykład ustawa nakazująca opuszczenie mieszkania przez sprawcę domniemanej przemocy domowej niezależnie od tego kto jest właścicielem tego mieszkania. Ustawa ta chroniąca w intencji ustawodawcy ofiary przemocy daje możliwość przejęcia mieszkania przez fałszywe oskarżenie jego właściciela o przemoc.

Ustawa dająca pierwszeństwo tak zwanemu „nabywcy w dobrej wierze” przed faktycznym właścicielem nieruchomości sprawia, że kupujący mieszkanie od złodzieja (od kogoś kto podawał się niezgodnie z prawdą za właściciela tego mieszkania) może przejąć to mieszkanie eksmitując prawdziwego właściciela. Chroniąc kogoś kto wpakował swoje oszczędności w podejrzaną transakcję ( takie mieszkania są na ogół dziwnie tanie) ustawodawca krzywdzi prawdziwego właściciela, który może nawet nie wiedzieć, że oszust wykorzystując jego dane sprzedał jego nieruchomość. Nabywca kradzionego samochodu ( czyli przedmiotu ruchomego) nie może liczyć na taką łaskawość prawa. Traci przedmiot kradziony niezależnie od tego czy kupował w „dobrej wierze” czy wiedział, że uczestniczy w kradzieży. Złodzieje cudzych kamienic przejmujący je na podstawie sfałszowanych pełnomocnictw natychmiast sprzedawali je jakiemuś deweloperowi, a ten był chroniony przez prawo przed odebraniem mu przedmiotu kradzieży.

Od grudnia ma wejść w życie ustawa zwiększająca mandaty i grzywny za przestępstwa drogowe, a nawet za wykroczenia drogowe. Projekt przewiduje zmianę w Kodeksie wykroczeń, zakładającą w przypadku wykroczeń drogowych podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny z 5 tys. zł do 30 tys. zł. Zwiększona ma zostać równie wysokość grzywny, którą nałożyć można w postępowaniu mandatowym – do 5 tys. zł, a w przypadku zbiegu wykroczeń – do 6 tys. zł. Jeśli kierowca opłaci mandat podczas kontroli, to wtedy jego wysokość zostanie pomniejszona o 10 procent.  Wielka łaska -zamiast 5000 zapłacisz 4500 lub zamiast 6000 -5400 .Kto zresztą wozi ze sobą średnią krajową pensję z przeznaczeniem na mandaty i drobne wydatki?

Przekraczanie dopuszczalnej prędkości o ponad 30 km/h ma skutkować minimalnym mandatem w wysokości 1,5 tys. zł, niezależnie od faktu, czy naruszenie zostało stwierdzone w obszarze zabudowanym czy też poza tym obszarem. Jeśli sprawca ponownie popełni takie wykroczenie w ciągu 2 lat, to zostanie ukarany grzywną nie niższą niż 3 tys. zł.

W swojej intencji ustawodawca czy projektant tej ustawy ma zamiar chronić potencjalne ofiary wypadku. Zastanówmy się jednak nad nieprzewidzianym efektem ubocznym zagrożenia przestępcy drogowego grzywną w wysokości 30 tysięcy. Otóż sprawcy wypadku drogowego zagrożeni tak wysoką karą będą częściej niż dotąd uciekać zostawiając bez pomocy ofiary. Opóźnienie pomocy bywa tragiczne w skutkach, ewentualny pościg policyjny też jest niebezpieczny zarówno dla przechodniów jak i dla policjantów. To powszechnie znany efekt zaostrzenia kar. W  tych stanach USA, w których kary za gwałt były wyjątkowo surowe odnotowywano większa liczbę gwałtów połączonych z morderstwem, gdyż sprawca gwałtu zagrożony wysokim wyrokiem decydował się częściej na „uciszenie” ofiary. 

Jak mówi znane przysłowie  dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane.  Zakaz zwalniania z pracy kobiet w ciąży powoduje, że pracodawcy niechętnie zatrudniają kobiety w wieku rozrodczym czyli ten zakaz obrócił się praktycznie przeciwko kobietom. Zakaz pokazywania zwierząt w cyrku spowodował masowe pozbywanie się przez właścicieli cyrków niepotrzebnych im zwierząt. Ogrody zoologiczne nie chcą przyjmować starych zwierząt, których utrzymanie jest bardzo kosztowne. Niektóre zwierzęta cyrkowe ratują więc na własną rękę prywatne osoby. Na przykład w schronisku w Korabiewicach pewna szlachetna starsza pani trzymała oprócz licznych psów kilka niedźwiedzi, które odebrano cyrkowcom. Był to między innymi niedźwiedź Borys, który 10 lat spędził w klatce w wozie cyrkowym i niedźwiedzica himalajska Balbina. Co ciekawe niedźwiedzie formalnie były własnością ZOO, które nie chcąc ich utrzymywać oddało je pod opiekę do Korabiewic. Starszą panią zamiast doceniania jej działalności spotkały tylko prześladowania ze strony samozwańczych obrońców zwierząt z różnych stowarzyszeń i fundacji, których nie satysfakcjonowały warunki panujące w schronisku. Ostatecznie schronisko trafiło w ręce fundacji Viva. 

Zakaz hodowli zwierząt futerkowych gdyby wszedł w życie spowodowałby natychmiastowe wymordowanie wszystkich przebywających w hodowlach zwierząt. Nikt przecież nie żywiłby setek czy tysięcy fretek czy szynszyli dla zabawy albo dla przyjemności obrońców zwierząt. 

Ludziom wydaje się że prostym dekretem można rozwiązać wszelkie trapiące świat problemy. Tragiczny w skutkach jest fakt, że różnej maści utopiści nie poprzestają na mrzonkach lecz próbują swoje wizje realizować natychmiast, tu i teraz. Co gorsza  niektóry z nich poszukują rozwiązań ostatecznych (Endlösung) i te rozwiązania osiągnęliby – tylko za jaką cenę? Na przykład przeprowadzane przez Stalina wymordowywanie arystokracji i burżuazji raz na zawsze rozwiązałoby (przynajmniej zdaniem komunistów) problem nierówności społecznych, a wymordowanie Żydów projektowane przez Hitlera raz na zawsze zlikwidowałoby problem antysemityzmu na świecie. Wiem, że nie powinno się używać w dyskusji argumentów ad hitlerum  czy ad stalinum są one jednak wyjątkowo nośne. Podejmując jakieś działanie trzeba się zawsze zastanowić jakim kosztem osiąga się  pożądany efekt. Na przykład za zniechęcenie przez nieuchronność surowej wielu mężczyzn do gwałtu zapłaciły w USA życiem kobiety, które sprawcy zdecydowali się zamordować, aby uniknąć tej kary. Podobnie za zniechęcenie kierowców do wymuszania pierwszeństwa czy przekraczanie dozwolonej prędkości zapłacą ofiary wypadków pozostawione bez pomocy przy szosie. To właśnie spotkało ostatnio czteroletnie dziecko w Gorzowie Wielkopolskim.