COVID odszedł, „Komunia na rękę” została… Bugninim się… przypomina

COVID odszedł, „Komunia na rękę” została. To znak egalitarnej rewolucji w Kościele  

pch/covid-odszedl-komunia-na-reke-zostala

Czasy „pandemii” wszystkim nam utkwiły głęboko w pamięci. Wizyty w kościele w tym okresie należały do szczególnie „symptomatycznych”. Z jednej strony świątynie świeciły pustkami – ale z drugiej sama liturgia naznaczona była „sanitarną” specyfiką. Dotknęła ona i tego, co dla nas najświętsze – Ciała Chrystusa. W czasach obostrzeń zalecono w końcu rozdawanie Komunii na rękę. Obłęd „lockdownu” przeminął, ale ta praktyka została z polskimi katolikami na dobre. Była, widać, czymś więcej, niż „mądrością etapu”. Wszak do obrońców Komunii na rękę należał sam współtwórca „reformy liturgicznej” – abp Annibale Bugnini. Duchowny ten dostrzegał specyficzne „zapotrzebowanie” na zmieniony sposób komunikowania, w którym to sam wierny kładzie Ciało pańskie w swoje usta.

Komunia na rękę: odporna na uwagi wiernych, biskupów… i papieża   

Już na początku „pandemii” koronawirusa polski episkopat wpadł na pomysł, aby w tych okolicznościach zachęcić do częstszego udzielania Komunii w postawie stojącej na rękę. W ramach przeciwdziałania zarażeniom abp Stanisław Gądecki apelował, by instruować wiernych o możliwości przystępowania w ten sposób do Eucharystii. Ówczesny przewodniczący KEP wydał komunikat w tej sprawie jeszcze nim nad Wisłą wykryto pierwszy przypadek zarażenia.

Zostawmy na marginesie pytanie, czy zakażenie koronawirusem było groźbą na tyle poważną, by silić się na te wyjątkową ostrożność. COVID, który zapamiętamy z „bezobjawowych” infekcji i wątpliwej skuteczności testów, odszedł. Komunia na rękę została zaś z nami. Obecnie już 5 lat minęło odkąd zawitała na tak szeroką skalę do polskich świątyń…

Ale to nie jedyna rocznica. Niemal dokładnie przed dwudziestoma laty– w marcu 2005 roku – polski episkopat jednogłośną decyzją dopuścił przyjmowanie Komunii świętej w ten zmieniony sposób w naszym kraju. Pandemiczna rzeczywistość miała zatem jedynie rolę popularyzującą tę praktykę. To, co stanowiło dawniej sporadycznie widywaną rzadkość, sanitarna gorliwość uczyniła normą.

To nie jedyne okoliczności, które przetrwała Komunia na rękę. W najnowszej historii Kościoła wykazała się ona niebywałą wręcz żywotnością. Ostała się mimo niechęci sporej części wiernych i niejednego duchownego. Nie doprowadziły do jej ograniczenia obawy o utratę partykuł Hostii i zmartwienie wiernych o brak należnej czci dla Eucharystii, wyrażane prywatnie, jak i w zorganizowanych akcjach polskich katolików w ostatnich latach.

Sumień nie poruszyły i zastrzeżenia części hierarchów wobec podawania najświętszego Sakramentu do rąk komunikujących. Wyraził je na przykład bp Krzysztof Białasik, polski ordynariusz diecezji Oruro. W dekrecie z 2015 roku hierarcha zakazał przyjmowania Komunii na rękę. Jak przypominał, praktyka ta nie została przez Kościół dopuszczona na równych zasadach, co przyjmowanie Ciała Pańskiego do ust. W „Memoriale Domini” Paweł VI zastrzegał, że przyjmowanie Komunii świętej do ust właściwie wyraża cześć dla realnej obecności Chrystusa w Eucharystii i stanowi uniwersalne prawo Kościoła – podkreślał polski biskup boliwijskiej diecezji.  

Wspominany papieski dokument ma kluczowe znaczenie w dyskusji o Komunii na rękę. To bowiem interwencja Pawła VI w sprawie Komunii na rękę, której praktyka również zdołała się oprzeć. Nie jest tajemnicą, że taki sposób przyjmowania Ciała Pańskiego pojawił się w Kościele w skutek samowoli niektórych zachodnioeuropejskich duchownych. Ci m.in. w Holandii i Niemczech zaczęli w okresie soborowym udzielać Najświętszego Sakramentu wbrew przepisom liturgicznym i tradycji do rąk komunikujących.W wydanym w 1969 roku „Memoriale Domini” Paweł VI odpowiadał na popularyzację tej praktyki. Instrukcja Ojca świętego przypomniała wprost, że powszechnym prawem Kościoła, które należy utrzymać, jest komunikowanie wprost do ust.

„Z punktu widzenia całego współczesnego Kościoła, należy zachować ten sposób rozdawania Komunii świętej, nie tylko dlatego, iż opiera się on na tradycji wielu wieków, ale szczególnie dlatego, iż jest on oznaką czci wiernych dla Eucharystii. Praktyka ta w żaden sposób nie umniejsza godności tych, którzy przystępują do tego wielkiego sakramentu, ale jest częścią przygotowania, niezbędnego dla jak najbardziej owocnego przejęcia Ciała Pańskiego”, czytamy w dokumencie z końca lat 60-tych.

„Na dodatek, ten sposób komunikowania, który należy teraz rozważać jako zwyczajowo nakazany, daje lepsze zapewnienie, iż Komunia święta będzie rozdawana z odpowiednią czcią, oprawą i godnością; że uniknie się jakiegokolwiek niebezpieczeństwa sprofanowania Eucharystii, w której: cały i pełen Chrystus, Bóg i człowiek, jest substancjalnie zawarty i niezmiennie obecny w szczególny sposób. A wreszcie, że szczególna ostrożność, jaką Kościół zawsze nakazywał wobec najmniejszych nawet kawałków konsekrowanego chleba, będzie zachowana: Skoro pozwoliłeś, iż cokolwiek się straciło, pomyśl o tym, jakbyś stracił swoje własne członki”, dodawał papież.

Rozstrzygnięcie Pawła VI w sprawie Komunii na rękę było więc jasnym opowiedzeniem się przeciwko jej szerokiemu zastosowaniu. W dokumencie Ojciec Święty zgodził się na jej zastosowanie przez niektóre episkopaty, ale wyjątek ten miał dotyczyć jedynie tych miejsc, gdzie praktyka Komunii na rękę była już głęboko zakorzeniona.   

„Jeżeli przeciwny temu sposób, a konkretnie, rozdawanie Komunii świętej na rękę, rozwinął się już w jakimś miejscu, to, aby pomóc konferencjom episkopatów wypełnić ich pasterski obowiązek w jakże często trudnej obecnie sytuacji, Stolica Apostolska powierza konferencjom obowiązek i funkcję osądu konkretnych uwarunkowań, jeżeli takie zachodzą. Mogą one dokonać tego osądu, pod warunkiem, iż wnikliwie zadba się o usunięcie wszelkiego niebezpieczeństwa braku czci albo złego mniemania o Eucharystii świętej, które mogłoby pojawić się w umysłach wiernych, jak również wszelkich innych niestosowność”.

W tych słowach w „Memoriale Domini” Paweł VI zagwarantował niektórym diecezjom specjalny indult, pozwalający na praktykę, której rozszerzenia nie chciał i któremu sprzeciwiła się również większość katolickich biskupów. W papieskim dokumencie poznać można również odpowiedzi hierarchów na pytania Stolicy Apostolskiej o ich aprobatę dla zmienionego sposobu przyjmowania Komunii. Była ona wyraźnie mniejszościowa.

A jednak – podczas, gdy również sprawowana na zasadach indultu Msza w tradycyjnym rycie rzymskim dziś traktowana jest coraz mniej chętnie, Komunia na rękę awansowała do rangi obowiązującej reguły i w wielu kościołach stanowi dominantę. Krytyka tej formy – nieakceptowanej dawniej przez większość biskupów i ocenionej z rezerwą przez samego Pawła VI jest już „nie na miejscu”. W komunikacie polskiego episkopatu na temat Komunii na rękę z 3 października 2020 roku dowiedzieć się można w zasadzie, że sięganie po podobne zastrzeżenia to rodzaj siania niepotrzebnego zamętu.

„Prawo oceniania i zmieniania praktyki liturgicznej należy do Stolicy Apostolskiej i dopóki ona uznaje Komunię na rękę za godziwy sposób udzielania wiernym Ciała Pańskiego, nikt nie powinien tego sposobu potępiać. Kto zaś to czyni, wprowadza nieład i podział w rodzinie Kościoła”, czytamy w sygnowanym przez bp. Adama Bałabucha. Niestety, pełny stosunek stolicy apostolskiej nie został przy tym nawet wspomniany w episkopalnym orzeczeniu. Jego świadomość wyparowała. Jakimś cudem Komunia na rękę stała się już równoprawną i tak samo wartościową formą przyjmowania Ciała Pańskiego.

Obawy o brak czci dla Eucharystii według dokumentu Konferencji Episkopatu Polski z jesieni 2020 roku można rozwiązać wskazaniem, by „szafarze udzielający Komunii na rękę poczuwali się do szczególnie wielkiej dbałości o cześć wobec Najśw. Sakramentu, zwracając uwagę na to, aby przy Komunii nie dopuścić do gubienia okruszyn Hostii. W tym celu powinni dbać o jakość stosowanych do Mszy hostii, z wielką uwagą dbając o to, aby się nie kruszyły i nie pozostawiały na dłoniach wiernych okruszyn (…)”.

Nawet gdyby to – zdaje się – nie mające przełożenia na praktykę zalecenie wypełniano, widać doskonale, że problemu Komunii na rękę nie sposób sprowadzić jedynie do tej kwestii. Paweł VI zaznaczał, że komunikowanie wprost do ust gwarantuje „odpowiednią cześć, oprawę i godność” kultu eucharystycznego. Nie chciał ekspansji innego sposobu przyjmowania Ciała Pańskiego, ze względu na jego symboliczny wymiar…

Hannibal ante portas

A to właśnie rewolucyjna tendencja, jaką wyraża ten ostatni zdaje się stać za żywotnością i rozszerzeniem zmienionego sposobu przyjmowania Ciała Pańskiego. „Ducha”, o którym mowa, uwidacznia słynny artykuł o Komunii na rękę abp. Annibale Bugniniego z 1973 roku. Jest on o tyle wart uwagi, że hierarcha ten uznawany jest za jednego z głównych autorów posoborowych zmian liturgicznych. W swoim tekście duchowny Komunię na rękę wiązał ścisłą logiką z rewolucją w rycie rzymskim. 

W opublikowanym na łamach L’Osservatore Romano tekście duchowny przekonywał, że podawanie Eucharystii na rękę było powszechne w starożytności. To zdaje się dobrze poświadczone przez historię twierdzenie. Trzeba jednak zastrzec, że dawna komunia na rękę nie miała wiele wspólnego z obecnym jej wydaniem.

Tak, czy inaczej za przyczynę odejścia od tego zwyczaju abp Bugnigni uważał swojego rodzaju „klerykalizację” kultu bożego. Zdaniem hierarchy podawanie Komunii świętej wprost do ust od VIII lub IX wieku miało źródło w „stopniowym usunięciu laikatu z liturgii i w ogóle z całej przestrzeni sakralnej, zastrzeżonej wyłącznie dla konsekrowanych, a w niektórych wypadkach jedynie wyświęconych kapłanów”.

„Liturgia w gruncie rzeczy z bycia czynnością całej wspólnoty kościelnej, jak była na początku przez cały okres wczesnego chrześcijaństwa, stała się stopniowo res clerici (łac. sprawą kleryków). Na przełomie VIII i IX weku świeccy zostali niemal całkowicie wykluczeni z celebracji”, przekonywał w swojej popularnej publikacji abp Bugnini. Według niego odwrócenie kapłana twarzą ku ołtarzowi, czy odmawianie kanonu w ciszy, dawniej obecne w rycie rzymskim, miły taki sam rodowód.  

Ten wektor liturgicznych zmian w „Memoriale Domini” Paweł VI ukazał jako sam w sobie dodatni. Papież zaznaczył w dokumencie, że stopniowe otoczenie Najświętszego Sakramentu coraz większą czcią było źródłem dobrej normy, jaką jest udzielanie Komunii świętej wprost do ust. W ujęciu Bugnieniego historyczny rozwój katolickiej liturgii to wyraz wykluczenia świeckich z celebracji. „Obawa, by uniknąć lub zapobiec brakowi czci była silniejsza, niż ta o udział wiernych przy stole eucharystycznym. Nowy sposób przyjmowania, zabraniający świeckim dotykania Eucharystii, wydawał się bardziej zgodny ze świętością Tajemnicy Eucharystycznej: tylko poświęcone ręce mogły ważyć się dotknąć Ciała Pańskiego”, tłumaczył wpływowy arcybiskup.

W opisie tym wydaje się tkwić nieco fałszywej mitologii. O ile bowiem świeccy zostali rzeczywiście postawieni w roli mniej aktywnej, to przecież uwagi o ich wykluczeniu z uczestnictwa w najświętszych obrzędach są zgoła bezpodstawne. Wszak uczestnictwo w liturgii nie polega na aktywizmie, ale uzyskaniu dostępu do nadprzyrodzonych łask dzięki sakramentowi. Dychotomii – powaga kultu i cześć dla Eucharystii i wykluczenie wiernych nie ma. Udoskonalenie liturgii w kierunku bardziej skupienia na kulcie i uczczenia świętości nie odrzuca świeckich, a po prostu stawia ich w roli przyjmujących… adekwatnej do faktu, że żadnego udziału w łaskach wysłużonych nam przez Chrystusową Mękę dzięki własnej aktywności nie mamy…

Jak zaznaczał w artykule „Historia obrzędu udzielania Komunii świętej” ks. Martin Lugmayr FSSP opublikowanym na łamach „Christianitas” odejście od Komunii na rękę dokonało się zarówno w zachodnim, jak i wschodnim chrześcijaństwie. Była to więc szeroka zmiana praktyki, wynikająca z podniosłości kultu. Przeznaczenie Komunii świętej wyświęconym jedynie szafarzom nie było sprzeczne z zasadami pierwszego chrześcijaństwa – a stanowiło raczej powszechnie wyciągnięcie konsekwencji z czci dla Ciała Pańskiego. Przecież święto Bożego Ciała i procesje z Najświętszym Sakramentem też nie są starożytną, a dopiero wypracowaną w średniowieczu praktyką. Podobnie nie wiadomo, by pierwsi chrześcijanie umieszczali Najświętszy Sakrament w monstrancjach i adorowali go, tak jak czynimy to my – ich następcy w wierze. A jednak – to cenne praktyki wyrażające wspólną dla wszystkich pokoleń Kościoła wiarę – w realną obecność Chrystusa w konsekrowanej Hostii… a nawet w jej najmniejszej partykule.

Można więc powiedzieć, że udzielanie Komunii świętej wprost do ust jest wyrazem myślenia o liturgii, w której zasadniczą troską jest uczczenie boskiego majestatu. Tymczasem współcześnie – jak sygnalizowały to przekonania Bugniniego – kult ma stać się planszą egalitarnego wysiłku, zmierzającego do zmniejszenia dystansu pomiędzy kapłanem a wiernym. Tym właśnie przewodniczący soborowej komisji liturgicznej kierował się pochwalając Komunię na rękę i taki duch przenika żyrowaną przez niego reformę liturgiczną. Zmiany, za których twarz uchodzi właśnie abp Bugnini, dotknęły przede wszystkim tych elementów celebracji Najświętszej Ofiary, których kapłan nie sprawował wspólnie z wiernymi, lub w sposób dla nich niezrozumiały.

Wiele w tym kontekście mówi inny charakterystyczny obraz stosunku do Najświętszego Sakramentu w ostatnich dekadach. Rozszerzenie dostępu „nadzwyczajnych szafarzy” do Komunii świętej urosło tak znacznie, że sama nazwa tej posługi stała się pozbawioną treści etykietą. Trwa przy tym emancypacyjna walka, by w imię wyzwolenia do szafarstwa zachęcić kobiety. W niektórych kościołach lokalnych liturgiczne „akcje” przybierają rolę otwartego manifestu na rzecz zmian… Tak właśnie było z głośnym w 2022 roku dopuszczeniem do współprowadzenia za ołtarzem Modlitwy eucharystycznej świeckich kobiet w jednej ze szwajcarskich parafii…

Podobne działania zdaje się inspirować duch egalitarnej rewolucji, który z liturgii czyni przestrzeń rywalizacji o władzę. Kluczowe jest zapewnienie każdemu aktywnego i czynnego uczestnictwa – a dbałość o kult i uczczenie tego, co najświętsze, schodzą na dalszy plan. „Deklerykalizacja” jest tu najlepszą przyjaciółką braku rewerencji. Przekształcenie liturgii tak, by nie zachowywała jasnego podziału na wyświęconych szafarzy sakramentu i jego świeckich odbiorców, niesie w sobie jasny symbol demokratyzacji, a chwila, w której wierny własną ręką prowadza Chrystusa do swoich ust jest jej uderzająco czytelnym znakiem.

Nic dziwnego, że próby upominania się o cześć dla najświętszych postaci nie są w stanie ograniczyć nadużyć „Komunii na rękę”. Ten już nie nowy trend w kulcie eucharystycznym wywodzi się wszak z myśli, która skupienie na uwielbieniu Boga w liturgii wiąże z przesadną „klerykalizacją”. Cześć pada ofiarą programu emancypacji świeckich. Gdy polski episkopat raz zdecydował się dopuścić taki sposób przyjmowania sakramentu, a przy okazji „pandemii” rozszerzyć go, brak dzisiaj kapłanów gotowych zgłosić zastrzeżenia. Kto śmiałby bowiem „narzucić” wiernym, jak mają podchodzić do Komunii świętej? Kościół nie chce dziś przecież rządzić, a rewolucja nie znosi kroków wstecz.

Filip Adamus 

Zagadka “znikającego” papieża. To Leon II (682-683). Ks. Bugnini w akcji…

Zagadka “znikającego” papieża. To Leon II (682-683). Ks. Bugnini w akcji…

Dr Carol Byrne

https://www.traditioninaction.org/HotTopics/f173_Dialogue_89.htmKiedy kalendarz na rok 1960 został opublikowany przez papieża Jana XXIII, z niewyjaśnionych przyczyn zabrakło w nim jednego z jego świętych poprzedników: Leona II (682-683), którego święto przypadało na dzień 3 lipca. Jaki pretekst mógłby usprawiedliwić usunięcie papieża o nieskazitelnej ortodoksji, którego Liber Pontificalis (Księga Papieska) opisuje jako “człowieka o wielkiej elokwencji, kompetentnego w Piśmie Świętym, biegłego w języku greckim i łacińskim, odznaczającego się śpiewem i psalmodią”? (1)

Tajemnica jest tym większa, gdy weźmiemy pod uwagę, że ten wybitny papież został  usunięty z Kalendarza Ogólnego przez jednego ze swoich następców,  bez żadnego uzasadnienia.

W żaden sposób nie można było w tym przypadku zastosować fabrykowanych przez ks. Bugniniego kryteriów  świąt do postaci Św. Leona II. Tym razem nie było mowy o dublowaniu: Było to jedyna uroczystość Św. Leona II w kalendarzu. Nie można też było go odrzucić z powodu “niehistoryczności”: Panowanie papieża Leona było dobrze udokumentowane, a jego pisma zachowane.Każda próba zniesienia święta z powodu “braku uniwersalnego znaczenia” (kolejny pretekst Bugniniego do użycia topora wojennego) byłaby skazana na niepowodzenie: Zatwierdzenie przez papieża Leona, decyzji VI Soboru Ekumenicznego (680-681) dotyczyło kwestii doktrynalnych, które pozostały wiążące dla wszystkich przyszłych papieży.Sytuacja wymagała oczywiście wykorzystania całej pomysłowości Bugniniego i zastosowania techniki, w której był szczególnie uzdolniony – zręczności ręki, która zwodzi oko.

Zabawa w “liturgiczne” krzesła

Plan zakładał, że 3 świętych – Leon II, Ireneusz i Tomasz Apostoł – będą rywalizować o 2 daty w kalendarzu: 28 czerwca i 3 lipca, przy czym tylko jeden święty mógł zajmować któryś z tych dni.Przed rokiem 1960, 28 czerwca był uroczystością Św. Ireneusza (2), a 3 lipca Świętego Leona II. (3) Ale w reformie z 1960 r. Św. Ireneusz został przeniesiony na 3 lipca pod pretekstem, że 28 czerwca (Wigilia św. Piotra i Pawła) powinien pozostać wolny, więc Św. Leon został całkowicie wyparty.Jednak w 1969, bez wyraźnej przyczyny, Ireneuszowi przywrócono 28 czerwca, co pokazuje, że nie było potrzeby, aby to święto w ogóle przenosić, natomiast Leonowi (który był już wtedy taktownie zapomniany przez większość ludzi) nie przywrócono 3 lipca. Zamiast tego, przydzielono ten dzień Tomaszowi Apostołowi, który został przeniesiony ze swojej tradycyjnej daty, 21 grudnia.

W efekcie okazało się, że Leon II został na stałe pozbawiony swojego miejsca w kalendarzu, co było stratą dla Kościoła, w dużej mierze w tamtych czasach niezauważoną. Kto teraz obchodzi święto Św. Leona II, albo nawet wie, że największym osiągnięciem jego pontyfikatu było potwierdzenie pośmiertnej ekskomuniki papieża Honoriusza I za współudział w herezji? (4) Pozostaje pytanie, dlaczego Św. Leon musiał zostać usunięty z Kalendarza?

Kiedy przychodzi nam zbadać tło reform z 1960 r., widzimy, że Św. Leon II był już przegrany w grze o “liturgiczne” krzesła, jeszcze zanim zaczęła grać muzyka.

W obronie papieża Leona II

Ale najpierw kilka słów o Leonie II. Wykluczając Honoriusza z Kościoła przy poparciu Soboru Ekumenicznego, papież Leon II wypełniał po prostu najwyższy obowiązek Urzędu Piotrowego czyli utrzymanie nadprzyrodzonej jedności Wiary w całym Kościele dla dobra dusz. Ponieważ zbawienie dusz jest przyczyną powstania i istnienia Kościoła, żaden papież, który nie podejmuje skutecznych kroków przeciwko tym, którzy szerzą błędy doktrynalne, nie może być uznany za wypełniającego obowiązki swojego urzędu. (5)

Taki był zarzut wobec papieża Honoriusza – zaniedbanie obowiązków. Został on obłożony anatemą przez Szósty Sobór Ekumeniczny i przez papieża Leona II, nie za to, że sam nauczał herezji, ale za bierne przyzwolenie i niewykorzystanie swojej władzy do jej stłumienia. Mówiąc słowami papieża Leona II, “nie uświęcił  Kościoła apostolskiego nauczaniem Tradycji apostolskiej, ale bluźnierczą zdradą pozwolił na splamienie jego czystości.” (6)Werdykt ten potwierdził teolog i Doktor Kościoła, Św. Alfons Liguori. (7)

Różnica między Leonem II a Janem XXIII

Różnica polega z jednej strony na solidnej, tradycyjnej odmowie Leona II tolerowania tych, którzy szerzyli herezję lub pozwalali jej zakorzenić się w Kościele, a z drugiej strony na radykalnie zmienionej teologii rządów papieskich Jana XXIII (miękkie podejście  do błędu). Jan XXIII w przemówieniu otwierającym Sobór oświadczył, że Kościół “woli dziś korzystać z lekarstwa miłosierdzia, niż z oręża surowości” i postępować “wykazując słuszność swego nauczania, a nie wydając potępienia.”

Romano Amerio, znany komentator o SW II, zauważył, że to stanowisko dotyczące błędu doktrynalnego było “zdecydowaną nowością i jest otwarcie głoszone jako nowe podejście  Kościoła.” (8)To podejście było odejściem od autentycznej nauki i praktyki katolickiej. Nowość polegała na przedstawieniu potępienia błędu – i ukarania jego sprawców – jako sprzecznego z miłosierdziem. Ponieważ jednak misją Kościoła jest walka ze złem i ratowanie dusz przez nawrócenie ich do Prawdy, potępienie błędu przez papieża Leona II było samo w sobie uczynkiem miłosierdzia – w istocie jednym z siedmiu Uczynków  Miłosierdzia względem duszy.

Romano Amerio, powtarzając odwieczne nauczanie Kościoła, zaznaczył: “Do utrzymania prawdy potrzebne są dwie rzeczy. Po pierwsze: usunąć błąd ze sfery doktrynalnej, co dokonuje się przez obalenie błędnych argumentów i wykazanie, że nie są one przekonujące. Po drugie: usunąć osobę tkwiącą w błędzie, czyli pozbawić ją urzędu, co dokonuje się aktem władzy kościelnej.” (9)Ta rozbieżność między dwoma papieżami pokazuje, do jakiego stopnia “nowa teologia” SW II jest nie do pogodzenia z tradycyjną obroną doktryny katolickiej, której przykładem był papież Leon II.

Papieże SW II miękko traktują herezje

Papież Paweł VI ubolewał nad masową i otwartą niezgodą Hierarchii na nauczanie Magisterium. Mimo tego, odstępcy wśród biskupów, księży, teologów i profesorów seminariów zostali pozostawieni na swoich miejscach, by dalej publicznie krytykować i podważać nauczanie Kościoła, i prowadzić niezliczone dusze na manowce.

Amerio wyjaśnił, jak papież Paweł VI radził sobie z tymi, którzy odrzucali Magisterium: “Paweł VI wolał wygłaszać przemówienia i ostrzeżenia, które przypominały ludziom o ich obowiązkach bez potępiania ich, uświadamiały im coś bez nakładania na nich obowiązku, dawały wskazówki bez nalegania na ich przestrzeganie.” (10

)Większości katolików umyka dziś, że niechęć papieża do stosowania kar wobec dysydentów jest częściowym powodem, dla którego trwali oni w swoich błędach.Wszystkie dowody wskazują na to, że nowa polityka unikania dyscyplinowania i usuwania dysydenckich duchownych, przyniosła następujące skutki:

– Dała winowajcom jednoznaczny sygnał, że pozostaną bezkarni; – Doprowadziło to do ignorowania autorytetu przez tych, którzy są zobowiązani do posłuszeństwa wobec niego;

– Doprowadziło to do kompromitacji władzy;

– Zapoczątkowało to panowanie liberalizmu w teologii dogmatycznej i moralnej;

– W sprawach dogmatycznych i moralnych zapanowała anarchia.Przed SW II, popieranie herezji przez papieża było uważane za wykroczenie podlegające ekskomunice. (11)

Ale od tego czasu, w niezliczonych przypadkach, papieże nagradzali postępowców, a ignorowali lub nawet potępiali obrońców Wiary katolickiej.

Usunięcie Leona II

Kwestią leżącą u podstaw wyrzucenia papieża Leona z Kalendarza jest zmieniona koncepcja papiestwa. Ten papież z VII wieku nie tylko upominał, ale podejmował zdecydowane działania przeciwko źródłom herezji i jej rozprzestrzenianiu, nie oszczędzając jednego ze swoich poprzedników. Był więc “znakiem sprzeciwu”, bezpośrednim afrontem wobec papieży SW II, którzy pozwolili mrowiu herezji wtargnąć do Kościoła i zamieszkać w nim – a wszystko to w imię ekumenizmu, wolności religijnej i kolegialności.

Wraz ze zniknięciem ze sceny liturgicznej Św. Leona II, mało kto dostrzega dziś związek między widoczną wokół nas zapaścią dogmatyczną i moralną a nieudolnością współczesnych papieży w skutecznym radzeniu sobie z kryzysem.W tej nowej sytuacji trzeba dokonać wyboru. Czy jesteśmy za wiarą katolicką, czy przeciwko niej? Czy jesteśmy za przeciwstawieniem się Honoriuszowi (i jego współczesnym odpowiednikom), czy za pozwoleniem im na utrwalanie błędu i herezji? Czy jesteśmy za obroną Kościoła, czy za ugodą z tymi, którzy chcą go zniszczyć? Nie ma tu żadnej możliwej drogi pośredniej. To właśnie tutaj wisi miecz Św. Michała Archanioła.

c.d.n.

===========================================================

Dr Carol Byrne tłum. Sławomir Soja

1. “Vir eloquentissimus, in divinis Scripturis sufficienter instructus, greca latinaque lingua eruditus, cantelena ac psalmodia praecipuus”. Zob. Louis Duchesne (red.), Le Liber Pontificalis, Paris, 1886-1892, t. 1, s. 3592. 

=================================

2. Tak było dopiero od 1921 roku, kiedy papież Benedykt XV rozszerzył jego święto (wcześniej obchodzone w Lyonie) na Kalendarz Ogólny. Według Martyrologium Rzymskiego,  28 czerwca był tradycyjnie uroczystością Św. Leona II w Rzymie.

3. Jak na ironię, 3 lipca (1982) był dniem śmierci arcybiskupa Bugniniego. W obecnym stanie Kościoła nie jest wykluczone, że pewnego dnia zostanie on “kanonizowany” i że ta data stanie się świętem “świętego Annibale”.

4. Była to herezja monoteletycka, która powstała wśród patriarchów Konstantynopola w VII wieku. Uznawali oni ortodoksyjną naukę o dwóch naturach Chrystusa (boskiej i ludzkiej), ale ich doktryna, że miał On tylko jedną wolę, wspólną dla obu natur, została potępiona jako heretycka przez VI Sobór Ekumeniczny w 681 roku.

5. O tym, jak poważnie Kościół traktował  Urząd Piotrowy, mogą świadczyć słowa poprzednika papieża Leona, papieża Św. Agatona (678-681), który zwrócił się do VI Soboru Ekumenicznego w ten sposób:”Biada mi, jeśli zaniedbam głoszenie prawdy mojego Pana, którą oni [papieże rzymscy] głosili ze szczerością. Biada mi, jeśli prawdę tę zakryję milczeniem… Co powiem na  przyszłym Sądzie samego Chrystusa, jeśli się tutaj zawstydzę (czego niech Bóg broni!) głoszenia  Prawdy Jego słów? Jaki pożytek będę miał dla siebie, jaki dla dusz mi powierzonych, gdy On zażąda ścisłego rozliczenia się z otrzymanego urzędu?”

6. Napisał też do biskupów hiszpańskich, obwiniając Honoriusza o to, że nie ugasił, jak przystało na jego apostolski autorytet papieża, płomieni heretyckiej doktryny na początku, ale podsycał je przez swoje zaniedbania.Warto zauważyć, że jeden z poprzedników Leona II, papież Marcin I (649-655), zginął śmiercią męczeńską z rąk cesarza bizantyjskiego Konstansa II za to, że bronił Kościoła przed herezją monoteletycką, której zwalczania odmówił papież Honoriusz.

7. Św. Alfons stwierdził: “Honoriusz ma wszelkie prawo być oczyszczony z herezji monoteletyckiej, ale mimo to został słusznie potępiony przez Sobór, jako sprzyjający heretykom i za swoje zaniedbania w tłumieniu błędu”. Zob. The History of Heresies, and their Refutation, or the Triumph of the Church, 2 vols., Dublin: James Duffy, 1847, t. 1, s. 199.

8. Romano Amerio, Iota Unum: A Study of Changes in the Catholic Church in the 20th Century, Angelus Press, 1999, s. 80.

9. Tamże, s. 14510. Tamże, s. 14611. Św. Alfons Liguori zgodził się, że papież Honoriusz “został bardzo słusznie potępiony [przez Leona II], gdyż zarówno zwolennicy herezji, jak i jej autorzy są w równym stopniu winni.” (The History of Heresies, and their Refutation, or the Triumph of the Church, s. 194)

Bugnini „zwycięski”: Przeciw Objawieniom Archanioła Michała w Gargano – i w Kościele. Modlitwa do św. Michała (która jest także proroctwem).

Bugnini „zwycięski”: Przeciw Objawieniom Archanioła Michała w Gargano – i w Kościele. Modlitwa do św. Michała (która jest także proroctwem).

https://www.traditioninaction.org/HotTopics/f172_Dialogue_88.htm

Przykładem arbitralnego i opresyjnego charakteru tego, co  Bugnini nazwał “uproszczeniem” kalendarza, jest zniesienie w 1960 r. święta o dużym znaczeniu w życiu Kościoła czyli Objawienia Św. Michała (8 maja).

Przez wieki, aż do roku 1960, w Kalendarzu Ogólnym istniały dwie uroczystości Św. Michała: 8 maja i 29 września. Zostały one jednak rozpoznane przez Komisję Liturgiczną jako niepotrzebne “dublowanie”, i Objawienie Św. Michała zostało wyrzucone z Kalendarza wraz z innymi “niechcianymi” świętami.

Podobnie jak inne święta likwidowane w tym samym roku, wiązało się ono z upamiętnieniem cudownych wydarzeń. Według Brewiarza Rzymskiego, święto to zostało ustanowione w podzięce Panu Bogu za zwycięstwo militarne odniesione pod Monte Gargano we Włoszech 8 maja 663 r. za wstawiennictwem Św. Michała. Bitwa ta została opisana przez benedyktyńskiego historyka z VIII wieku, Pawła Diakona, w ten sposób:

“Gdy  Grecy przyszli splądrować sanktuarium Świętego Archanioła [Michała] znajdujące się na górze Garganus (Gargano), Grimuald [król Lombardów], przybywając na nich ze swoim wojskiem, pokonał ich bez trudu”. (1)

Znamienne w tym zdarzeniu jest to, że Archanioł obiecał chronić sanktuarium – obecnie najstarsze na Zachodzie sanktuarium poświęcone Św. Michałowi, kiedy objawił się tam w 492 roku.

Brewiarz sprzed 1960 roku podaje pełną relację o tych wydarzeniach. (2) Dowiadujemy się z niego, że Św. Michał ukazał się pod koniec V wieku biskupowi pobliskiego miasta Siponto z przesłaniem dotyczącym groty na Monte Gargano: (3) mianowicie, że grota ta powinna stać się sanktuarium poświęconym Św. Michałowi, który weźmie ją pod swoją opiekę.

Ponieważ takie cudowne wydarzenia po prostu nie mają znaczenia w postępowych kręgach Kościoła Katolickiego, Bugnini odrzucił je jako “niehistoryczne”, sugerując, że nie są wiarygodne. Zamiast tego, “eksperci” liturgiczni postanowili uwierzyć w coś, co sami wymyślili: mianowicie, że Objawienie Św. Michała, podobnie jak wiele innych “drugich świąt” pojedynczego świętego, zagraca rok liturgiczny i nie powinno już zajmować miejsca w Kalendarzu Ogólnym.

Nie można zlekceważyć zasadniczej przyczyny usunięcia tego święta. Od roku 1960, Kościół zaczął bagatelizować nadprzyrodzony charakter liturgii, aby uczynić ją bardziej akceptowalną dla protestantów, którzy odrzucają cuda i objawienia.

Marcin Luter rozpuścił absurdalną plotkę, jakoby podczas objawienia, Św. Michał zrzucił część swoich piór, które stały się przedmiotem poszukiwań  katolickich łowców relikwii jako “obiekty kolekcjonerskie”. (4)

Opowieść o piórach pobudziła protestancką fantazję do tego stopnia, że do dziś wywołuje wesołość. Wspomnijcie o objawieniu Św. Michała, a prawdopodobnie zapytają was, czy macie jego pióro. Jest to nawet używane przez liturgistów katolickich (5) i księży, którzy w swoich homiliach kpią z tradycyjnych wierzeń.

Wystarczy krótkie spojrzenie na historię tego święta i jego traktowanie przez Kościół aż do 1960 roku, aby przekonać się, jak szokujące są te preteksty w swojej duchowej tępocie.

Jak ważne było święto Objawienia  Św. Michała?

Znaczenie tego święta wynika z jego miejsca w Historii. (6)

Po pierwsze, upamiętnia ono pierwsze z kilku znanych w zachodnim chrześcijaństwie objawień Św. Michała Archanioła (7) i odegrało decydującą rolę w rozwoju kultu Św. Michała w rycie rzymskim.

Po drugie, sanktuarium w Gargano było w średniowieczu ważnym ośrodkiem pielgrzymkowym o międzynarodowym statusie i, wraz z Jerozolimą, było uważane za jedno z najświętszych miejsc w chrześcijaństwie. Było ono niekiedy wykorzystywane jako punkt etapowy dla pielgrzymów zmierzających drogą morską do Jerozolimy. Odwiedzali ją papieże, cesarze (w tym Karol Wielki), królowie i królowe, biskupi i opaci, święci, duchowni i  świeccy wierni szukający ochrony Św. Michała przed mocami szatana i jego sług.

Po trzecie, papież Św. Pius V uznał to starożytne święto za tak ważne dla życia duchowego wiernych, że w 1568 roku umieścił je w Kalendarzu Kościoła powszechnego. Nie była to żadna innowacja: Pius V po prostu przekazał potomnym obchodzone od wieków święto i nadał mu nazwę; Apparitione S. Michaelis, pod którym było ono później znane.

Wiemy, że Pius V był szczególnie oddany Św. Michałowi, ponieważ przyjął imię Michele, gdy jako nowicjusz wstępował do zakonu dominikanów. Naśladując swojego niebiańskiego patrona, papież również okazał się obrońcą Kościoła Chrystusowego na ziemi.

Po czwarte, o powszechnym charakterze nabożeństwa do Św. Michała świadczą  święta, kalendarze i martyrologia, Msze i modlitwy, patronaty, (8) pielgrzymki, cechy i bractwa jemu poświęcone,  które wszystkie były w jakiś sposób związane z objawieniem z V wieku.

Zanik nabożeństwa do Św. Michała rozpoczął się w 1960 r.

Gdy rozważymy znaczenie Św. Michała w kulcie publicznym przed 1960 r.,  zobaczymy, kiedy robak zaczął wchodzić do jabłka: Stało się to wraz z reformami papieża Jana XXIII.

Przed rokiem 1960, Św. Michał był przywoływany siedem razy w Mszy Św.(10) cichej i śpiewanej, ale dwa razy mniej w obu przypadkach po 1960 r., co było konsekwencją usunięcia Confiteor przed Komunią.

W dniu jego święta, 8 maja, wspomina się go 9 razy, w tym dwa odniesienia  w Propriach Mszy Świętej: jedno pośrednio w wersecie Offertorium, (11) drugie imiennie w Postkomunii. (12) Tak więc, chociaż odniesienia te pozostały we wrześniowym święcie Św. Michała w Mszale z 1962 r., dodatkowa okazja dla całego Kościoła do oddania liturgicznej czci Św. Michałowi została usunięta z kalendarza, gdy zniesiono święto majowe.

Modlitwa – egzorcyzm do Św. Michała, obowiązkowa po każdej cichej Mszy Św. jako część Modlitw Leonowych (13) – była  zagrożona usunięciem już w roku 1960. Jej wyeliminowanie znajdowało się w programie każdej międzynarodowej konferencji liturgicznej w latach 50-tych.

Nie dziwi więc fakt, że w 1962 r. istniały już przepisy pozwalające w szerokim zakresie na pomijanie Modlitw Leonowych po Mszy Św. ,a przykładami mogą być:

– Gdy Msza Święta jest poprzedzona jakąś funkcją np. posypanie głów popiołem;

– Gdy w niedziele lub święta Msza Św. odprawiana jest w formie “dialogowanej”;

– Gdy po Mszy Św. następuje Adoracja lub Nowenna

Następnie, w 1964 roku, modlitwy Leona XIII zostały całkowicie zniesione przez Instrukcję Inter Oecumenici opracowaną przez Consilium Bugniniego.

Ostateczne” pożegnanie ze Św. Michałem

Pięć lat później, kiedy Consilium opracowało Mszę Novus Ordo, Św. Michał został zupełnie usunięty z tekstu. Jedynie w dniu jego święta 29 września, jego imię jest wymieniane jako opcja w lekcjonarzu, ale nawet to ustępstwo jest wycofywane, jeśli jego święto przypada w niedzielę. Ponadto, Książę Zastępów Niebieskich, najwyższy w hierarchii anielskiej, dzieli teraz swój tytuł w dniu swojego święta, z innymi Archaniołami.

Kto by pomyślał w 1960 roku, że Archanioł, który bronił Izraelitów w Starym Testamencie i jest szczególnym obrońcą Kościoła, sam będzie potrzebował obrony przed próbami obniżenia jego rangi i ignorowaniem przez Kościół?

Kto by pomyślał, że tym, który zainauguruje kampanię przeciwko Św. Michałowi będzie papież, choć zgodnie z Tradycją, Św Michał jest Aniołem Stróżem każdego z suwerennych papieży (15)?

Papież Jan XXIII stwierdził kiedyś, że “musimy mieć żywe i głębokie nabożeństwo do naszego własnego Anioła Stróża… i nigdy o nim nie zapominać” (16), ale wygląda na to, że jego entuzjazm dla Św. Michała uleciał przez słynne okno, które  otworzył, gdy na horyzoncie pojawił się “ekumenizm”.

Ekumenizm kontratakuje

Uroczystość Objawienia Św. Michała było szczególnie delikatną kwestią, ponieważ stała na skrzyżowaniu objawień prywatnych i publicznej liturgii. Sam pomysł interwencji anielskiej, tego aby Św. Michał pojawiał się osobiście, udzielał instrukcji poszczególnym osobom lub interweniował w ludzkie sprawy, była odrzucana przez protestantów i postępowych katolików jako mitologia.

Reforma ta była częścią stopniowej sekularyzacji Wiary. Święty Michał przez wieki był utrzymywany w świadomości wiernych poprzez liturgię, ale od 1960 roku wiara w rzeczywistość nadprzyrodzoną zaczęła znikać ze świadomości katolików.

Niewielu katolików ma dziś świadomość potrzeby modlitwy się do Św. Michała, aby “bronił nas w walce”. To tak, jakby ten silny, męski symbol Kościoła Walczącego stał się zbędny, zamieniwszy swój miecz na białą flagę i przyjąwszy “dialog” jako listek figowy i symbol poddania się siłom zła.

c.d.n.

Dr Carol Byrne

tłum. Sławomir Soja

1. Paweł Diakon, Historia Langobardorum (Historia Lombardów), w tłumaczeniu W. D. Foulke, New York, Longman, Green & Co., 1906, rozdział XLVI, s. 200. Paweł Diakon, sam z pochodzenia Lombardczyk, był w VIII wieku skrybą i historykiem na dworze Karola Wielkiego.

2. Byk, należący do pewnego człowieka, mieszkającego na górze, zbłądził ze stada i został znaleziony zakleszczony u wejścia do jaskini. Jeden z jego tropicielił wypuścił strzałę, chcąc pobudzić zwierzę. Strzała jednak odbiła się i uderzyła tego, który ją posłał.
Ta okoliczność wzbudziła tak wielki strach w okolicznej ludności, że nikt nie odważył się zbliżyć do jaskini. Mieszkańcy Siponto skonsultowali się więc z biskupem, który odpowiedział, że aby poznać wolę Boga, muszą spędzić trzy dni na poście i modlitwie.
Po upływie tych trzech dni Archanioł Michał ukazał się biskupowi i poinformował go, że miejsce to znajduje się pod jego ochroną i że to, co się wydarzyło, jest oznaką jego woli, że należy tam czcić Boga, ku czci jego samego i aniołów. Biskup udał się więc do groty wraz ze swoim orszakiem. Okazało się, że ma ona kształt kościoła i zaczęli używać jej do odprawiania nabożeństw. Później dokonało się tam wiele cudów.

3. Co ciekawe, wykopaliska archeologiczne przeprowadzone w tej jaskini odkryły ruiny chrześcijańskiego miejsca kultu z końca V wieku, pod późniejszym sanktuarium zbudowanym w VII wieku przez królów lombardzkich. (Zob. Nicholas Everett, “The Liber de Apparitione S. Michaelis in Monte Gargano and the Hagiography of Dispossession”, Analecta Bollandiana, vol. 120, Issue 2, 2002, s. 372).

4. Marcin Luter, Dzieła, t. 54, s. 247

5. Np. wpływowy filipiński liturgista, Anscar Chupungco O.S.B., stwierdził: “Czczenie ciał lub relikwii świętych jest smutnym rozdziałem w historii liturgii… Kiedy byłem studentem w Europie, jedną z moich rozrywek było poszukiwanie niektórych z najbardziej zabawnych rodzajów relikwii: pióra Św. Michała Archanioła…” w swojej książce What, Then, is Liturgy? Musings and Memoir, Quezon City: Claretian Publications, 2010, s. 48.

6. Najwcześniejszym zachowanym zapisem tego wydarzenia jest Liber de apparitione Sancti Michaelis in Monte Gargano (Księga objawienia Św. Michała na Monte Gargano), napisana najprawdopodobniej w VII wieku, która zawiera odniesienie do zaginionej relacji z VI wieku.

7. Tradycja kultu Świętego Michała wywodzi się z I wieku z Azji Mniejszej w pobliżu miasta Kolosy (obecnie na terenie  Turcji). W IV wieku Konstantyn wybudował na jego cześć wspaniały kościół, Michaelion, w pobliżu Konstantynopola.

8. Św. Michał jest m.in. patronem sił zbrojnych i policji.

9. Dwa razy w każdym z 3 Confiteor i raz w Modlitwach Leonowych po Mszy Św.

10. Jak wyżej w Confiteor i raz przy błogosławieniu kadzidła na Offertorium, gdzie kapłan modli się, aby “za przyczyną  Świętego Michała Archanioła, stojącego po prawej stronie ołtarza kadzenia, i wszystkich wybranych swoich, niech to kadzidło raczy Pan pobłogo+sławić i jako miłą woń przyjąć”

11. Apokalipsa 8: 3-4.p

12. “Wsparci wstawiennictwem Św. Archanioła Twego Michała, kornie błagamy Cię, Panie, abyśmy pojęli umysłem to, cośmy spożyli ustami”

13. Modlitwy te zostały po raz pierwszy promulgowane przez papieża Leona XIII w 1884 r. (z dodaniem Św. Michała w 1886 r.) do stosowania po cichej Mszy Św., ale nie są, ściśle rzecz biorąc, częścią Mszału Rzymskiego.

14. J. B. O’Connell, The Celebration of Mass, Milwaukee: Bruce Publishing Company, 1963, s. 210-11. O’Connell powołuje się na różne dekrety Świętej Kongregacji Obrzędów: SCR 3705, 3855, 3936, 3682, 3505.

15. Na frontispisie Mszału z 1570 r. przedstawiony jest Św. Pius V klęczący w szatach pontyfikalnych przed Archaniołem Michałem. Zob. Natalia Nowakowska, “From Strassburg to Trent: Bishops, Printing and Liturgical Reform in the Fifteenth Century”, Past & Present, vol. 213, Issue 1, November 2011, s. 27.

16. Papież Jan XXIII, Medytacja o Aniele Stróżu, Discorsi, Messaggi, Colloqui del Santo Padre Giovanni XXIII, Libreria Editrice Vaticana, t. II: 28 października 1959- 28 października 1960, s. 762.

17. Nie sposób wyolbrzymić głębię kryzysu moralnego w Kościele po 50 latach “łagodnego” podchodzenia do zła, czyli “medycyny miłosierdzia” papieża Jana. Niektórzy biskupi, zaalarmowani stanem rzeczy, ale niepomni na swój udział w kryzysie, polecili Modlitwę do Św. Michała po mszy Novus Ordo, a papież Franciszek przeprowadził 5 lipca 2013 r. w Ogrodach Watykańskich chaotyczną ceremonię, w której poświęcił Państwo Watykańskie patronatowi Św. Michała.
Niemniej jednak, kryzys nadal wymyka się spod kontroli pod przewodnictwem papieża, który, według autorytatywnych głosów w Kościele, aktywnie podsyca ogień, który nadal produkuje dym szatana, o którym  wspominał Paweł VI.

================================

Głęboko wstrząśnięty tym co usłyszał, papież Leon XIII ułożył następującą Modlitwę do św. Michała (która jest także proroctwem) i nakazał odmawianie jej po wszystkich cichych Mszach jako ochronę dla Kościoła przed piekielnymi atakami.

Modlitwa pochodzi ze “Zbioru” [The Roccolta], 1930, Benziger Bros., s. 314-315. “Zbiór” jest kolekcją oficjalnych i błagalnych modlitw posiadających imprimatur Kościoła.

Modlitwa

O chwalebny św. Michale Archaniele, Książę wojska niebieskiego, bądź naszą obroną w straszliwej wojnie, którą toczymy z księstwami i mocami, z władcami tego świata ciemności, duchami zła. Przyjdź z pomocą człowiekowi, którego Bóg uczynił nieśmiertelnym, stworzył na swój obraz i podobieństwo, i wykupił za wielką cenę od tyranii szatana.

Tocz dzisiaj tę bitwę Pana, razem z aniołami świętymi, jak już walczyłeś z wodzem pysznych aniołów, Lucyferem i jego odszczepieńczym wojskiem, którzy byli bezsilni by oprzeć się Tobie, a nie było już dla nich miejsca w niebie.

Ten okrutny, starodawny wąż, którego nazywa się diabłem lub szatanem, który zwodzi cały świat, został rzucony w otchłań ze swoimi aniołami. Oto ten prastary wróg i morderca ludzi nabrał odwagi. Przekształcając się w anioła światłości, wędruje z całym tłumem złych duchów, atakuje ziemię w celu wymazania imienia Boga i Jego Chrystusa, by schwytać, zabić i rzucić na wieczną zgubę dusze przeznaczone do korony wiecznej chwały. Ten niegodziwy smok wylewa jak najbardziej nieczystą powódź, jad swojej złośliwości na ludzi o zdeprawowanym umyśle i skorumpowanym sercu, ducha kłamstwa, bezbożności, bluźnierstwa, i zgubny oddech nieczystości i wszelkiego występku i bezprawia.

Ci najsprytniejsi wrogowie są przepełnieni i upici goryczą wobec Kościoła, małżonki niepokalanego Baranka, i położyli swoje bezbożne ręce na tym co ma najświętsze.

W samym Świętym Miejscu, gdzie ustanowiono Stolicę św. Piotra i Tron Prawdy jako światło świata, wyniosą na tron swoją ohydną bezbożność, z niecnym planem, że kiedy uderzą w Pasterza, rozpierzchną się owce.

Pokaż się, niezwyciężony Książę, udziel pomocy przeciwko atakom zagubionych duchów na lud Boży, i daj mu zwycięstwo.

Lud czci
Cię jako swojego opiekuna i Patrona; Tobą chlubi się Kościół Święty jako obroną przed złośliwą mocą piekła; Tobie Bóg powierzył dusze ludzi, które mają być doprowadzone do niebiańskiej szczęśliwości. Oh, módlcie się do Boga pokoju, żeby położył szatana pod naszymi stopami, jak dotąd podbitych, by już nie mógł trzymać ludzi w niewoli i szkodzić Kościołowi. Ofiarujmy nasze modlitwy przed oczyma Najwyższego, żebyśmy mogli szybko zjednać sobie miłosierdzie Pana; i pokonując smoka, starodawnego węża, który jest diabłem i szatanem, byś Ty znowu zniewolił go w otchłani, żeby już nie mógł zwodzić narodów.

Amen.