“Wolnomularstwo to coś egzotycznego, lecz także – coś jak najbardziej realnego”.

ks. Piotr Dzierżak FSSPX zawsze_wierni

Od Redakcji

Drodzy czytelnicy, tematem przewodnim obecnego numeru dwumiesięcznika „Zawsze Wierni” jest, podobnie jak ostatnio, kwestia należąca niewątpliwie do kanonu problemów poruszanych przez prawdziwie katolicką prasę – tym razem jest to masoneria.

Należy przy tym zauważyć, że w kwestii wolnomularstwa mamy do czynienia z wyraźnym paradoksem. Z jednej strony temat ten jest niesłychanie znany i popularny, zwłaszcza jeśli chodzi o szczegóły dotyczące rozmaitych „list masonów”, tajemnych obrządków czy innych tego typu – zresztą niemal niemożliwych do dokładnej weryfikacji – ciekawostek i sensacji. Z drugiej strony wybrany temat jest jednocześnie faktycznie niedoceniony, a to dlatego, że w codziennym życiu łatwo umyka nam realność masonerii i jej działań – to, że jej obliczona i rozplanowana na stulecia strategia rozkładu katolickiego świata okazała się wyjątkowo efektywna. Wszystko to pozostaje dla nas często niewidoczne, a przez to nieuświadomione, ponieważ większość z nas nigdy nie widziała (i zapewne nigdy nie zobaczy w przyszłości) ani jednej świątyni masońskiej, ani też nawet nie spotkała się z kimś, kto by się wprost przyznał do działania na rzecz omawianej organizacji.

Wystarczy jednak – nawet tylko pobieżnie – zacząć na chłodno analizować umysłem (dodajmy: dobrze wykształconym, czyli ukształtowanym!) otaczającą nas rzeczywistość, by przekonać się o tym, jak wiele z zasad „oczywistych” dla dzisiejszego mieszkańca naszego (rzekomo katolickiego) kraju zostało wtłoczonych w świadomość społeczną właśnie przez masonerię. Jest to uderzające, jeśli tylko rozpatrzy się kwestie tak istotne jak: religia (ekumenizm, wolność religijna, kolegializm), polityka (demokratyzm, etatyzm), społeczeństwo (humanizm, równość, prawa człowieka, pacyfizm), ekonomia (socjalizm, „kapitalizm” wielkich korporacji i banków), nauka (technokratyzm), rodzina (feminizm).

Mamy zatem do czynienia z pewnego rodzaju dysonansem poznawczym: oto wolnomularstwo jawi nam się jednocześnie jako coś egzotycznego, lecz także – poprzez skutki swoich działań – coś jak najbardziej realnego. Warto zauważyć, że taki stan rzeczy tylko ułatwia działania wymierzone w katolicki porządek, gdyż każdemu, kto tylko nieco głębiej próbuje badać tajemnice owej organizacji, można łatwo przypiąć łatkę „szura” czy „oszołoma” walczącego z urojonym wrogiem, z czymś, czego nie widać, co przecież od dawna już nie odgrywa istotnej roli…

Jednak ów – odbierający nam intelektualny komfort – dysonans znika, kiedy tylko sięgniemy po metodę właściwą realistycznej filozofii: gdy próbujemy wyjaśnić otaczającą nas rzeczywistość poprzez odwołanie się do przyczyn, które ją wywołały; ponieważ każdy skutek odnosi nas do właściwej sobie, powodującej go przyczyny.

W badaniu tego typu zjawisk najważniejsze wcale nie jest znalezienie winnego, zrzucanie odpowiedzialności za stan dzisiejszego świata i Kościoła na klikę ludzi oddanych demonicznej idei buntu wobec Stwórcy… Nie – w pierwszej kolejności chodzi tu o ciągłe uświadamianie katolików, że przyszło nam żyć w świecie mocno zakażonym obcymi nam ideami. Ideami niedającymi się pogodzić z objawioną przez Boga prawdą, a nawet stojącymi w jawnej sprzeczności z pochodzącą od Stwórcy naturą rzeczy.

Oznacza to, że my, katolicy Tradycji, mimo wyjątkowo pożądanego realistycznego, zdroworozsądkowego podejścia do życia i świata, musimy być w istocie bardzo czujni, a przez to zdolni do skutecznego odsiewania ziarna od plew. Aby to było jednak możliwe, potrzebne jest systematyczne i dogłębne dokształcanie się w omawianej tematyce. Stąd też pomysł na obecny numer naszego czasopisma.

Niech nam w tym towarzyszy i dopomaga Najświętsza Maryja Panna, Ta, która zdeptała – i wciąż nieustannie depcze – głowę piekielnego węża, pierwszego rewolucjonisty i najwyższego przełożonego nad wszystkimi masońskimi sektami.

Stała Instrukcja Alta Vendita. Celem masonerii nie jest już zniszczenie Kościoła, ale wykorzystanie go poprzez inflitrację.

Stała Instrukcja Alta Vendita

Alta Vendita Stała Instrukcja Alta Vendita

Celem (masonerii) nie jest już zniszczenie Kościoła, ale wykorzystanie go poprzez inflitrację.

Przypominam, warto sobie skopiować i wydrukować, bo w internecie „zanika”.md
John Vennari
2014-4-11 www.bibula.com
Transkrypcja przemówienia wygłoszonego na Fatimskiej Konferencji Pokoju w Rzymie, październik 2001

To przemówienie będzie krótkim expose na temat XIX-wiecznego dokumentu masońskiego “Stała Instrukcja Alta Vendita” [Permanent Instruction of Alta Vendita]. Autor który nakreślił plan pomocy w zrozumieniu tego czym jest “diaboliczna dezorientacja wyższej hierarchii”, o czym mówiła s. Łucja.
Uważam, że “Stała Instrukcja” tłumaczy pochodzenie tej diabolicznej dezorientacji.

Alta Vendita była najwyższą lożą Carbonari [Karbonariusze], włoskiego tajnego stowarzyszenia powiązanego z masonerią, i obie potępił Kościół Katolicki [1]. Jezuita E Cahill w książce “Masoneria i ruch antychrześcijański” [Freemasonry and the Anti-Christian Movement] twierdzi, że Alta Vendita “ogólnie miała być wtedy ośrodkiem zarządzającym europejską masonerią” [2]. Karbonariusze byli najbardziej aktywni we Włoszech i Francji.

W książce “Atanazy i współczesny Kościół” [Athanasius and the Church of Our Time], bp Rudolph Graber zacytował masona, który oświadczył, że “celem (masonerii) nie jest już zniszczenie Kościoła, ale wykorzystanie go poprzez inflitrację” [3].
Inaczej mówiąc, skoro masoneria nie mogła całkowicie zniszczyć Kościoła Chrystusowego, to planuje nie tylko wykorzenić wpływ katolicyzmu na społeczeństwo, ale wykorzystać organizację Kościoła jako narzędzie “odnowy”, “postępu” i “oświecenia” – jako środka do realizacji własnych zasad i celów.

Zarys ogólny
Nakreślona w “Stałej Instrukcji” strategia zdumiewa swoją bezczelnością i oszustwem. Od samego początku dokument mówi o procesie którego realizacja będzie wymagała dziesięcioleci. Autorzy dokumentu wiedzieli, że nie doczekają jego realizacji. Rozpoczynali dzieło, które będzie realizowane przez przyszłe pokolenia wtajemniczonych. “Instrukcja” mówi: “W naszych szeregach jest tak, że żołnierz ginie, a walka toczy się dalej”.
“Instrukcja” wzywała do rozpowszechniania liberalnych idei i aksjomatów w społeczeństwie i w instytucjach KK, tak żeby na przestrzeni lat świeccy, seminarzyści, klerycy i prałaci przyzwyczajali się do postępowych zasad.
Z czasem ten sposób myślenia będzie tak przekonujący, że tacy będą wyświęcani księża, konsekrowani biskupi i mianowani kardynałowie, których myślenie będzie zgodne z nowoczesną myślą przedstawioną w “Zasadach z 1789″ [Principles of 1789] (pluralizm, równość religii, oddzielenie Kościoła od państwa itp.).
W końcu spośród tych szeregów zostanie wybrany papież, który będzie prowadził Kościół ścieżką “oświecenia i odnowy”. Należy podkreślić, że ich celem nie było ulokowanie masona na stolicy piotrowej. Ich celem było stworzenie środowiska, które w końcu wyprodukuje papieża i hierarchię popierające liberalny katolicyzm, cały czas wierzący, że są wiernymi katolikami.
Ci katoliccy przywódcy już nie będą sprzeciwiać się nowoczesnym ideom rewolucji (co było stałą praktyką papieży w okresie 1789 do 1958 krytykujących te liberalne zasady), ale będą wprowadzać je do Kościoła. Ostatecznym tego rezultatem będą katoliccy duchowni i świeccy maszerujący pod sztandarem oświecenia, cały czas myśląc, że maszerują pod sztandarem stolicy apostolskiej.

Czy to możliwe?
Ci którzy uważają ten plan za zbyt ambitny, a cel wroga za zbyt beznadziejny do realizacji, powinni zauważyć, że dwaj papieże – Pius IX i Leon XIII zażądali publikacji “Stałej Instrukcji”, bez wątpienia po to, by zapobiec wydarzeniu się takiej tragedii. Ci wielcy papieże wiedzieli, że takie nieszczęście nie było niemożliwe.

Ale gdyby zrealizował się tak ciemny scenariusz, będą trzy bezbłędne sposoby jego rozpoznania:
1) Powstanie tak wielkie zamieszanie, że cały świat zrozumie, iż KK przeszedł przez wielką rewolucję w kwestii nowoczesnych pomysłów. Wszyscy zrozumieją, że Kościół się “zaktualizował”.
2) Wprowadzi się nową teologię sprzeczną z wcześniejszymi naukami.
3) Sami masoni będą piać triumfalnie, uważając że KK w końcu “dojrzał światło” w kwestiach pluralizmu, świeckiego państwa, równości religii i wszystkich innych osiągniętych kompromisów.


Prawdziwość dokumentów Alta Vendita
Tajne dokumenty Alta Vendita, najwyższej loży Karbonariuszy, które wpadły w ręce papieża Grzegorza XVI, obejmują okres od roku 1820 do 1846. Na prośbę bł. Piusa IX opublikował je Cretinau-Joly w książce “Kościół Rzymski a rewolucja” [The Roman Church and Revolution] [4].

Krótką aprobatą z 25 lutego 1861 roku, zaadresowaną do autora, papież Pius IX potwierdził autentyczność tych dokumentów, ale nie pozwolił nikomu na ujawnienie prawdziwych członków Alta Vendita zamieszanych w tą korespondencję.
Pełny tekst “Stałej instrukcji” jest również w książce ks. George’a E. Dillona “Wielka masoneria wschodu zdemaskowana” [Grand Orient Freemasonry Unmasked]. Kiedy Leonowi XIII wręczono egzemplarz tej książki, zrobiła na nim tak wielkie wrażenie, że nakazał opracowanie i opublikowanie włoskiej wersji na własny koszt [5].
W encyklice Humanum Genus, Leon XIII wezwał przywódców katolickich do “zdarcia maski z masonerii i wyjaśnienia wszystkim jaka ona naprawdę jest” [6]. Publikacja tych dokumentów jest metodą “zdarcia tej maski”. A skoro papieże poprosili o opublikowanie tych listów, to dlatego, że chcieli by wszyscy katolicy poznali plany tajnych organizacji niszczących Kościół od środka, żeby byli czujni i mogli udaremnić wydarzenie się tej katastrofy.

Stała Instrukcja Alta Vendita

Poniżej publikujemy ją nie w całości, ale ten fragment, który najbardziej wiąże się z naszą dyskusją:


Papież, kimkolwiek by nie był, nigdy nie zostanie członkiem tajnych stowarzyszeń; bo to właśnie ich zadaniem jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku Kościoła, aby zawładnąć nim i papieżem.
Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie; ale w naszych szeregach żołnierz ginie a bitwa toczy się dalej.
Naszym zamiarem nie jest pozyskanie papieży dla naszej sprawy, uczynienie z nich wyznawców naszych zasad, propagatorów naszych idei. To byłoby absurdalne marzenie; i gdyby nawet tak się stało w jakimś stopniu, gdyby np. kardynałowie lub prałaci, z własnej woli lub niespodziewanie, poznali część naszych sekretów, nie może to być zachętą do pragnienia wyniesienia ich na stolicę piotrową. To by nas zrujnowało. Sama ambicja doprowadziłaby ich do apostazji; żądza władzy zmusiłaby ich do poświęcenia nas. Tym o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i oczekiwać, tak jak żydzi oczekują na Mesjasza, to papież odpowiadający naszym potrzebom. . .
Wtedy będziemy mogli o wiele pewniej maszerować do ataku na Kościół, niż jedynie z broszurami naszych francuskich braci, czy nawet z angielskim złotem. Chcecie wiedzieć dlaczego? Chodzi o to, że po to by roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół, nie potrzebujemy ani octu Hannibala, ani prochu, ani nawet broni. Żeby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby mały palec; i ten mały palec będzie dla naszej krucjaty tak dobry, jak wszyscy Urbanowie II i wszyscy święci Bernardowie chrześcijaństwa.
Nie mamy żadnych wątpliwości, że dojdziemy do tego wzniosłego końca naszych wysiłków. Ale kiedy? I jak? To co nieznane nadal jest nieujawnione. Tym niemniej, skoro nic nie powinno nas odwieść od nakreślonego planu, a wręcz przeciwnie, wszystko powinno do niego dążyć, tak jak gdyby już jutro sukces miał ukoronować dopiero co naszkicowane dzieło, to pragniemy, poprzez tę instrukcję, która pozostanie tajna dla większości nowicjuszy, udzielić osobom kierującym naszą najwyższą Vente pewnych rad, które powinni wpajać wszystkim braciom, w formie nauki albo memorandum. . .

A zatem, aby zapewnić sobie papieża o odpowiednich cechach, należy go najpierw ukształtować. . . bo ten papież będzie zasługiwał na panowanie przez pokolenie, panowanie o jakim marzymy. Zostawmy na boku starców i ludzi dojrzałych; idźmy do młodych, a jeśli możliwe, nawet do dzieci. . . Wypracujecie sobie, niskim kosztem, reputację dobrych katolików i prawdziwych patriotów.

Ta reputacja sprawi, że nasze doktryny dotrą zarówno do młodego duchowieństwa, jak i głęboko do klasztorów. Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje; będą rządzić, utworzą papieską radę, zostaną wezwani do wyboru papieża który będzie rządził. A ten papież, jak większość mu współczesnych, będzie musiał być mniej lub bardziej przesiąknięty zasadami włoskimi i humanitarnymi, które właśnie zamierzamy puścić w obieg. I to jest to maleńkie ziarenko gorczycy powierzone ziemi; ale słońce sprawiedliwości rozwinie z niego najwyższą władzę, aż pewnego dnia zobaczycie, jak wielkie żniwo przyniesie to małe ziarenko.

Na drodze jaką przygotowujemy naszym braciom, piętrzą się wielkie przeszkody do pokonania, więcej niż jednego rodzaju trudności do opanowania. Ale oni je pokonają dzięki swojemu doświadczeniu i wnikliwości; bo nasz cel jest tak wspaniały, że trzeba podnieść wszystkie żagle na wiatr, aby go zrealizować. Macie zrewolucjonizować Włochy, poszukać papieża, którego portret właśnie naszkicowaliśmy. Macie ustanowić panowanie wybranych na tronie nierządnicy Babilonu, niech księża maszerują pod waszym sztandarem, cały czas wierząc, że maszerują pod sztandarem stolicy apostolskiej. Chcecie by zniknęły ostatnie ślady tyranów i ciemiężycieli; zastawcie swoje pułapki, jak Simon Barjone; wyłóżcie je raczej w zakrystiach, seminariach i zakonach, a nie na dnie morza: a jeżeli nie będziecie się spieszyć, obiecujemy wam połów bardziej cudowny, niż jego. Rybak łowiący ryby stanie się rybakiem ludzi; wokół tronu apostolskiego zgromadzicie swych przyjaciół. Będziecie głosić rewolucję tiary i kapy, maszerującą z krzyżem i sztandarem, rewolucję, którą trzeba będzie tylko lekko wzniecić, by wywołała pożar we wszystkich czterech krańcach świata” [7].


Teraz pozostaje nam zbadać jak udany był ten plan.

Oświecenie, przyjacielu, przyjdzie z wiatrem
W XIX wieku społeczeństwo coraz bardziej przesiąkało liberalnymi zasadami rewolucji francuskiej, z wielką szkodą dla wiary katolickiej i katolickiego państwa. Rzekome “łagodniejsze i delikatniejsze” pojęcia o pluralizmie, obojetności religijnej, demokracji według której wszelka władza pochodzi od narodu, fałszywe pojęcia wolności, zgromadzenia międzywyznaniowe, oddzielenie Kościoła od państwa i inne nowinki, zdobywały umysły po-oświeceniowej Europy, infekując tak samo mężów stanu jak i duchownych.
Papieże w XIX wieku i na początku XX-go wypowiedzieli tym niebezpiecznym trendom wojnę w pełnej zbroi. Dzięki wyraźnej przytomności umysłu wpojonej bezkompromisowym przeświadczeniem wiary, ci papieże nie dali się nabrać. Oni wiedzieli, że te diabelskie zasady, niezależnie od tego jak szlachetne mogą wyglądać, nie przyniosą dobrych owoców, i były to złe zasady w najgorszym wydaniu, bo pochodziły nie tylko z herezji, ale i z apostazji.
Jak dowodzący generałowie, którzy wiedzą, że mają obowiązek utrzymania za wszelką cenę swoich pozycji, ci papieże skierowali swoje potężne armaty na błędy nowoczesnego świata, i nieustannie strzelali. Ich kulami były encykliki, i nigdy nie pudłowali.
Najcięższe uderzenie przyszło w roku 1864 w formie monumentalnej encykliki bł. papieża Piusa IX “Wykaz błędów” [Syllabus of Errors], a kiedy rozproszył się dym, nikt uczestniczący w bitwie nie miał wątpliwości kto stał po której stronie. Jasno określono linię demarkacyjną. W tym wielkim “Syllabusie”, Pius IX potępił zasadę błędów nowoczesnego świata, nie dlatego że były nowoczesne, ale dlatego że te nowe idee pochodziły z panteistycznego naturalizmu, a zatem były sprzeczne z katolicką doktryną, a także niszczące dla społeczeństwa.
Nauki zawarte w “Syllabusie” były sprzeczne z liberalizmem, a zasady liberalizmu były sprzeczne z “Syllabusem”. To bezdyskusyjnie zrozumiała każda ze stron.

Do tej ostatecznej rozgrywki nawiązał o. Denis Fahey w książce “Św. Pius IX a panteistyczna deifikacja człowieka” [Pius IX vs. the Pantheistic Deification of Man] [8]. Wypowiadając się za stronę przeciwną, francuski mason Ferdynand Buissont oświadczył podobnie: “Szkoła nie może pozostać neutralna między Syllabusem i Deklaracją Praw Człowieka” [9].

Ale XIX wiek był świadkiem pojawienia się katolika nowego rodzaju, który utopijnie szukał kompromisu pomiędzy nimi obu. Ci ludzie poszukiwali czegoś co uważali za “dobre” w zasadach z 1789 roku, i próbowali wprowadzać je do Kościoła. Wielu duchownych, zainfekowanych duchem epoki, złapało się w tę sieć, “zastawioną w zakrystiach i seminariach”. Ci ludzie stali się znani jako liberalni katolicy. Bł. papież Pius IX podchodził do nich z absolutnym horrorem. Powiedział, że ci “liberalni katolicy” byli “najgorszymi wrogami Kościoła”.
W liście z 18 czerwca 1871 do francuskiej delegacji pod przewodnictwem biskupa Nevers, papież Pius IX napisał:
“Tym czego się boję nie jest komuna paryska – nie – boję się liberalnego katolicyzmu. . . Mówiłem o tym ponad 40 razy, i powtarzam teraz, z uwagi na miłość jaką mam dla was. Prawdziwą plagą dla Francji jest liberalny katolicyzm, który chce zjednoczyć dwie zasady tak sprzeczne ze sobą jak ogień i woda” [10].
Ale pomimo to zwiększała się liczba liberalnych katolików.

Papież Pius X a modernizm
Ten kryzys osiągnął szczyt na przełomie wieku, kiedy “przyniesiony z wiatrem” liberalizm z roku 1789 skłębił się w tornado modernizmu. O. Vincent Miceli określił tę herezję jako “trójcę rodziców / przodków”. Napisał:
1) Jej religijnym przodkiem jest protestancka reformacja
“2) Jej filozoficznym rodzicem jest oświecenie
“3) Jej politycznym źródłem jest rewolucja francuska” [11].


Papież św. Pius X, który zasiadł na tronie piotrowym w 1903 roku, modernizm uznał za najgroźniejszą plagę, którą należy powstrzymać. Napisał, że najważniejszym obowiązkiem papieża jest zachowanie czystości i integralności katolickiej doktryny, i dalej powiedział, że gdyby nic nie zrobił, to nie poniósłby fiaska w kwestii podstawowego obowiązku [12].

Św. Pius X wypowiedział wojnę modernizmowi, przeciwko niemu wydał encykliki (Pascendi) i Syllabus (Lamentabili), ustanowił “Przysięgę Antymodernistyczną” obowiązującą wszystkich księży i nauczycieli, wyczyścił seminaria i uniwersytety z modernistów, i ekskomunikował upartych i nieskruszonych.
Pius X skutecznie zatrzymał szerzenie się modernizmu w tym czasie. Ale mówi się, że kiedy pogratulowano mu wytępienia tego poważnego błędu, Pius X natychmiast odpowiedział, że pomimo jego wszelkich wysiłków, nie udało mu się zabić tej bestii, a tylko wpędził ją w podziemie. Ostrzegł, że jeśli przywódcy Kościoła nie zachowają czujności, to powróci ona bardziej jadowita niż kiedykolwiek [13].

Kuria w pogotowiu
Mało znany dramat jaki rozegrał się za panowania papieża Piusa XI pokazuje, że podziemny nurt modernizmu miał się dobrze w okresie tuż po Piusie X.

O. Raymond Dulac opowiada, że na tajnym konsystorzu 23 maja 1923 roku papież Pius XI zapytał 30 kardynałów kurii o termin zwołania soboru ekumenicznego. Obecni byli wybitni prałaci tacy jak Merry del Val, De Lai, Gasparri, Boggiani i Billot.
Kardynałowie wypowiedzieli się przeciwko.
Kard. Billot ostrzegł: “Nie da się ukryć istnienia głębokich różnic wśród członków samego episkopatu. . . [Oni] ryzykują dyskusjami, które będą się przedłużać w nieskończoność”.
Boggiani przypomniał modernistyczne teorie, które nie są obce części kleru i biskupom. “Ten sposób myślenia może skłaniać pewnych Ojców do przedstawiania pojęć i wprowadzania metod niezgodnych z tradycjami katolickimi”.
Billot był jeszcze bardziej precyzyjny. Wyraża obawę o “wmanewrowanie” soboru przez “najgorszych wrogów Kościoła, modernistów, którzy już się przygotowują, o czym mówią pewne oznaki, do wywołania rewolucji w Kościele, nowego roku 1789” [14].

Zniechęcając do pomysłu zwołania soboru z tych powodów, ci kardynałowie wykazali się wtedy bardziej skłonni do tego by rozpoznać “znaki czasu”, niż wszyscy posoborowi teolodzy razem. Ale ich ostrożność miała dużo głębsze źródło. Mogli także czuć się zastraszeni pracami notorycznego iluminata, ekskomunikowanego kanonika Roca (1830-1893), który głosił rewolucję i “reformę” Kościoła, i który prognozował subwersję Kościoła wynikłą z soboru.

Rewolucyjny bełkot Roca
W książce “Atanazy i Kościół naszych czasów”, bp Graber cytuje proroctwo Roca o “nowo-oświeconym Kościele”, który będzie pod wpływem socjalizmu Jezusa” [15].
W połowie XIX wieku Roca zaprorokował “Nowy Kościół, który może nie być w stanie zachować niczego ze scholastycznej doktryny i oryginalnej formy wcześniejszego Kościoła, to jednak otrzyma błogosławieństwo i kanoniczne uzasadnienie z Rzymu”.
Przewidział również reformę liturgiczną. W odniesieniu do przyszłej liturgii, uważał, że “boski kult w formie zalecanej przez liturgię, ceremoniał, rytuał i przepisy KK wkrótce przejdą transformację na soborze ekumenicznym, który przywróci w nim odwieczną prostotę złotego wieku apostołów, zgodną z nakazami sumienia i nowoczesną cywilizacją”.
Przewidział, że w wyniku tego soboru nastąpi “pełna zgoda między ideałami nowoczesnej cywilizacji i ideałem Chrystusa i Jego Ewangelii. Będzie to poświęcenie NWO i uroczysty chrzest nowoczesnej cywilizacji”.
Roca powiedział także o przyszłości papiestwa. Napisał: “Już organizuje się ofiarę, która ma reprezentować uroczysty akt ekspiacji. . . Papiestwo upadnie; zginie od uświęconego noża, jaki ukują ojcowie ostatniego soboru. Papieski cezar jest żywicielem [ofiarą] ukoronowaną na poświęcenie“.
Roca entuzjastycznie przewidział “nową religię, nowe dogmaty, nowy rytuał, nowe kapłaństwo”. Nowych księży nazwał “progresywistami” i powiedział o “zniesieniu” sutanny i “małżeństwie księży” [16].

Mrożące słowa Roca i Alta Vendita znajdują potwierdzenie u Różokrzyżowca, dr Rudolpha Steinera, który w roku 1910 oświadczył: “Potrzebny jest nam sobór i papież który to ogłosi” [17]. Bp Graber w komentarzu o tych przewidywaniach mówi: “Kilka lat temu byłoby to jeszcze nie do pomyślenia, ale teraz. . .” [18]

Wielki sobór który się nie odbył
Około roku 1948, papież Pius XII, na prośbę mocno ortodoksyjnego kard. Ruffiniego, rozważał zwołanie soboru ogólnego, a nawet spędził kilka lat na koniecznych przygotowaniach. Istnieją dowody na to, że postępowe elementy w Rzymie w końcu wyperswadowały to Piusowi XII, gdyż ten sobór pokazywał wyraźne oznaki synchronizacji z “Humani Generis”. Tak jak ta wielka encyklika z roku 1950, nowy sobór będzie zwalczał “fałszywe opinie zagrażające osłabieniu fundamentów katolickiej doktryny” [19].
Tragicznie, papież Pius XII nabrał przekonania, że był zbyt stary by podołać tak istotnemu zadaniu, i zrezygnował mówiąc, że “to zostawiam mojemu następcy” [20].

Roncalli dokona kanonizacji ekumenizmu”
W czasie pontyfikatu Piusa XII, Święte Oficjum pod kierownictwem kard. Ottavianiego zachowało bezpieczny katolicki pejzaż twardo zatrzymując dzikie konie modernizmu w zagrodzie. Wielu z dzisiejszych modernistycznych teologów lekceważąco wspomina jak wtedy im i ich przyjaciołom nałożono “kagańce”.
Ale nawet Ottaviani nie mógł zapobiec temu co miało miejsce w roku 1958. Nowy typ papieża, “którego postępowcy uważali za sprzymierzeńca” [21] wstąpi na papieski tron i zmusi wahającego się Ottavianiego do usunięcia skobla, otwarcia zagrody i przygotowania się do masowego pędu tabunu.

Jednak takiej sytuacji nie przewidziano. Kiedy podano wiadomość o zgonie Piusa XII, stary ks. Lambert Beauduin, przyjaciel Roncallego (przyszły Jan XXIII) zwierzył się o. Bouerowi: “Jeśli wybiorą Roncallego, wszystko się uratuje; będzie mógł zwołać sobór i konsekrować ekumenizm” [22].
I stało się tak jak przepowiedział ks. Lambert. Wybrano Roncallego, ten zwołał sobór i konsekrował ekumenizm. Toczyła się “rewolucja tiary i kapy’.

Rewolucja papieża Jana
Powszechnie znany i wspaniale udokumentowany jest [23] fakt, że klika liberalnych teologów (periti) i biskupów porwała II SW z programem przerobienia Kościoła na ich własny obraz, poprzez wprowadzenie “nowej teologii”. W tym punkcie zgadzają się zarówno krytycy jak i obrońcy II Soboru.

W książce “Powrót do II SW” [Vatican II Revisited], bp Aloysius J. Wycisło (rapsodyczny obrońca soborowej rewolucji) deklaruje z trzpiotowatym entuzjazmem, że “teolodzy i badacze biblijni, którzy od lat byli ‘pod chmurą’, pojawili się jako periti (doradcy teologiczni biskupów na soborze), a ich książki o II SW i komentarze stały się popularną lekturą” [24].
Napisał, że encyklika “papieża Piusa XII” Humani Generis miała. . . dewastujący skutek na prace licznych przedsoborowych teologów” [22] i wyjaśnia, że “Podczas początkowych przygotowań do soboru, ci teolodzy (głównie francuscy, a także niemieccy), których działalność ograniczył Pius XII, byli nadal ‘pod chmurą’. Papież Jan spokojnie anulował zakaz nałożony na niektórych z najbardziej wpływowych. Ale wielu z nich nadal podejrzewali członkowie Świętego Oficjum” [26].
Wycislo wyśpiewuje pochwały dla triumfujących postępowców takich jak Hans Kung, Karl Rahner, John Courtney Murray, Yves Congar, Henri de Lubac, Edward Schillebeeckx i Gregory Baum, uważanych za podejrzanych przed soborem (nie bez powodu), że teraz są wiodącym światłem posoborowej teologii [27].

W rezultacie, ci których Pius XII uważał za nieodpowiednich do podążania drogą katolicyzmu, teraz kontrolowali miasto. I jakby ukoronowaniem ich osiągnięć było ciche wycofanie “Przysięgi Antymodernistycznej” tuż po zakończeniu soboru. Św. Pius X prawidłowo to przepowiedział. Brak czujności w kręgach władzy pozwolił na powrót modernizmu z zemsty.

Marsz pod nowym sztandarem”
Na II SW toczyły się niezliczone bitwy między międzynarodową grupą ojców obrońców tradycji i grupą reńskich postępowców. Rezultat był tragiczny, w końcu zwyciężył element liberalny i modernistyczny.
Dla każdego kto miał oczy do widzenia było oczywiste, że II SW ogłosił wiele pomysłów wcześniej uznanych za anatemę wobec nauk Kościoła, ale one były zgodne z nowoczesnym sposobem myślenia. To nie nastąpiło przez przypadek, ale zgodnie z planem.
Postępowcy na II SW unikali potępienia błędów modernistów. Także umyślnie wprowadzili dwuznaczności do soborowych tekstów, którymi zamierzali się posługiwać po soborze. Liberalny peritus soboru, o. Edward Schillebeeckx, przyznał, że “na soborze używaliśmy dwuznacznych wyrażeń i wiedzieliśmy jak będziemy je interpretować później” [28].
Używając umyślnych dwuznaczności, dokumenty soborowe promowały ekumenizm potępiony przez papieża Piusa XI, swobodę religijną potępioną przez papieży XIX wieku (szczególnie bł. Piusa IX), nową liturgię bardziej podobną do protestanckiej, i ekumenizm, który Bugnini nazwał “głównym podbojem KK”, kolegialność która uderza w serce prymatu papieża, i “nową postawę wobec świata” – zwłaszcza w jednym z najbardziej radykalnych soborowych dokumentów, Gaudium et Spes. (Nawet kard. Ratzinger przyznał, że Gaudium et Spes jest przesiąknięty duchem Teilharda de Chardina) [29].

Tak jak oczekiwała “Stała Instrukcja Alta Vendita“, wymysł liberalnej kultury w końcu znalazł sprzymierzeńców wśród głównych graczy w katolickiej hierarchii, i poszerzył się na cały Kościół. Rezultatem tego był bezprecedensowy kryzys wiary, który się pogarsza, choć jednocześnie niezliczeni hierarchowie wysokiego szczebla, oczywiście upojeni “duchem II SW” nadal chwalą te reformy soboru, które sprowadziły to nieszczęście.

Okrzyki radości masonów
Ale obrót wydarzeń dokonanych przez sobór świętowali nie tylko liderzy Kościoła, lecz także masoni. Cieszą się z tego, że katolicy w końcu “dojrzeli światło”, i że Kościół usankcjonował wiele z masońskich zasad.
Yves Marsaudon ze szkockiego rytu masonerii, w książce “Ekumenizm postrzegany oczyma tradycyjnego masona” [Ecumenism Viewed by a Traditional Freemason] pochwalił ekumenizm soborowy.
Powiedział:
Katolikom. . . nie wolno zapominać o tym, że wszystkie drogi prowadzą do Boga. I będą musieli zaakceptować to, że ta odważna idea wolnomyślicielska, którą naprawdę nazywamy rewolucją, wylewa się z naszych lóż masońskich, rozciągnęła się wspaniale nad kopułą św. Piotra” [30].
Yves Marsaudon powiedział dalej: “Można dostrzec, że ekumenizm jest prawowitym synem masonerii” [31].

Posoborowy duch zwątpienia i rewolucji oczywiście rozgrzał serce francuskiego masona Jacquesa Mitteranda, kóry napisał z aprobatą:
“Coś się zmieniło w Kościele, a odpowiedzi papieża na najpilniejsze sprawy takie jak celibat księży i kontrola urodzeń są przedmiotem gorących dyskusji w samym Kościele; słowo papieża kwestionują biskupi, księża i wierni. Według masona, człowiek który kwestionuje dogmat już jest masonem bez fartuszka” [32].
Marcel Prelot, senator z francuskiego regionu Doubs jest chyba najdokładniejszy w określeniu tego co się wydarzyło. Pisze:
“Przez 150 lat walczyliśmy o to, żeby nasze opinie zwyciężyły w Kościele i nam się nie udało. W końcu nadszedł II SW i odnieśliśmy triumf. Od tej pory propozycje i zasady liberalnego katolicyzmu zostały stanowczo i oficjalnie przyjęte przez Święty Kościół” [23].

Zerwanie z przeszłością
“Konserwatyści” którzy zaprzeczają temu, że II SW stanowił zerwanie z tradycją, i że to jest sprzeczne z wcześniejszym Magisterium, nie chcieli słuchać ludzi czynu soboru, którzy bezwstydnie to uznają.
Yves Congar, jeden z architektów reformy, zauważył ze spokojną satysfakcją, że “Kościół spokojnie przeszedł swoją rewolucję październikową” [34].
Przyznał również, jakby to było powodem dumy, że soborowa “Deklaracja o swobodzie religijnej” jest sprzeczna z “Syllabusem” papieża Piusa IX. Powiedział:
“Nie da się zaprzeczyć, że potwierdzenie przez II Sobór swobody religijnej faktycznie mówi coś innego niż “Sylllabus” z 1864, a nawet wręcz przeciwnego do propozycji 16, 17 i 19 tego dokumentu” [35].
I w końcu kilka lat temu, kard. Ratzinger, widocznie niewzruszony tym przyznaniem, napisał, że soborowy tekst “Gaudum et spes” postrzega jako “anty-Syllabus“.
Powiedział:
“Jeśli wymagane jest przedstawienie diagnozy tekstu (Gaudium et Spes) jako całości, można powiedzieć, że (w związku z tekstem o swobodzie religijnej i światowych religii) jest to rewizja “Syllabusa” Piusa IX, rodzaj anty-syllabusa. . . Powiedzmy że ten tekst służy jako anty-syllabus, i jako taki, według Kościoła stanowi próbę oficjalnego pogodzenia się z nową erą rozpoczętą w roku 1789” [36].
Inaczej mówiąc, z rewolucją francuską i oświeceniem.
Ten komentarz kard. Ratzingera jest niepokojący, szczególnie dlatego, że pochodzi od człowieka, który będąc szefem Kongregacji Doktryny Wiary, rzekomo stoi na straży czystości katolickiej doktryny.
Ale możemy także przywołać podobną opinię postępowego kard. Suensensa, jednego z najbardziej liberalnych prałatów w tym stuleciu, sam będąc ojcem soboru, płomiennie wypowiadał się o starych reżimach, które upadły. Słowa których użył chwwaląc sobór są najbardziej mówiące, najbardziej przerażające i najbardziej obciążające. Suenses oświadczył: “II SW to rewolucja francuska Kościoła” [37].

Status dokumentów soborowych
Oczywiście katolicy mają prawo, a nawet obowiązek, odrzucenia tych nauk pochodzących z soboru, króre są w konflikcie z wiecznym Magisterium.
Od lat katolicy tkwili w błędnym przekonaniu, że muszą akceptować sobór duszpasterski, II SW, z takim samym aktem wiary jaki należy się soborom dogmatycznym. Ale tu nie o to chodzi.
Ojcowie soboru wielokrotnie mówili o II SW jako o duszpasterskim, to znaczy, że jest to sobór który zajmuje się nie definiowaniem wiary, ale jej wdrożeniem.
Fakt, że II SW jest gorszy od dogmatycznego potwierdza świadectwo ojca soboru, bpa Thomasa Morrisa. Teraz na jego prośbę to świadectwo ujawniono po jego śmierci:
“Poczułem ulgę kiedy powiedziano nam, że ten sobór nie miał na celu definiowania czy wydawania ostatecznych opinii o doktrynie, ponieważ oświadczenie o doktrynie musi być ostrożnie sformułowane, i dokumenty soborowe uwazałbym za niepewne i mogące podlegać reformie” [38].
Jest też ważne świadectwo sekretarza soboru, abpa (później kardynała) Pericle Feliciego. Na zakończenie II SW biskupi poprosili abpa Feliciego o coś co teolodzy nazywają “teologiczną notą” soboru, czyli o doktrynalny “ciężar” nauk II SW. Felici odpowiedział:
“Musimy rozróżnić zgodnie ze schemas i rozdziałami, tymi które już były przedmiotem definicji dogmatycznych w przeszłości; zaś jeśli chodzi o deceleracje [zwolnienie tempa] które mają charakter nowości, musimy mieć zastrzeżenia” [39].
Sam papież Paweł VI również podobnie skomentował, że “biorąc pod uwagę pastoralny charakter soboru, uniknął ogłoszenia w niezwykły sposób dogmatów obdarzonych notą nieomylności” [40].
A zatem, w przeciwieństwie do soboru dogmatycznego, II SW nie wymaga aktów wiary bez zastrzeżeń. Rozwlekłe i dwuznaczne oświadczenia II SW nie są na równi z wypowiedziami dogmatycznymi. Nowości II SW nie są bezwarunkowo wiążące dla wiernych. Katolicy mogą “mieć zastrzeżenia”, a nawet sprzeciwiać się każdej nauce soboru, która byłaby sprzeczna z odwiecznym Magisterium.

Rewolucja tiary i kapy”
Rewolucja posoborowa ma wszystkie znamiona realizacji planów “Stałej Instrukcji Alta Vendita”, jak również przepowiedni kanonika Roca:
1.Cały świat dostrzegł głęboką zmianę w KK na skalę międzynarodową zgodną z nowoczesnym światem.
2. Zarówno obrońcy jak i krytycy II SW pokazują, że pewne nauki soboru stanowią zerwanie z przeszłością. 3.Sami masoni radują się z soboru, że ich pomysły “rozciągnęły się wspaniale nad kopułą św. Piotra”.
Dlatego cierpienia jakie teraz dotknęły KK naprawdę nie są tajemnicą. Lekkomyślnie ignorując przeszłych papieży, nasi obecni liderzy Kościoła zbudowali zepsutą strukturę, która się rozpada. Choć papież Paweł VI ubolewał nad tym, że “Kościół jest w stanie samozniszczenia”, to on, tak jak obecny papież, nalegał by katastrofalne aggiornamento odpowiedzialne za to samozniszczenie szło pełną parą.
Chciałbym poruszyć jeden punkt końcowy. Nie twierdzę, że każdy duchowny promujący nowe praktyki, takie jak ekumenizm, umyślnie działa jako wróg Kościoła. Znany ksiądz z XIX wieku, o. Frederick Faber, okazał się być prawdziwym prorokiem kiedy w niezwykłej homilii wygłoszonej w Zielone Świątki w londyńskim Oratorium powiedział:
Musimy pamiętać, że gdyby wszyscy wyraźnie dobrzy ludzie byli po jednej stronie, a wszyscy wyraźnie źli po drugiej, nie byłoby niebezpieczeństwa dla nikogo, a już najmniej dla wybranych, oszukiwanych przez kłamliwe cuda. To dobrzy ludzie, wcześniej dobrzy, musimy mieć nadzieję że nadal dobrzy, którzy mają wykonywać dzieło antychrysta i tak smutno ukrzyżować Pana na nowo. . . Pamiętajmy tę cechę ostatnich dni, że ten fałsz pojawia się wśród dobrych ludzi, będących po niewłaściwej stronie” [41].

Dlatego uważam, że wielu (nie wszyscy) duchownych, którzy ulegają duchowi epoki i promują nowy program soboru, są dobrymi ludźmi po złej stronie.

Obowiązek sprzeciwu
Jak powiedziałem na początku, uważam że “Stała Instrukcja Alta Vendita” i jej skutki pomagają wyjaśnić to o czym mówiła s. Łucja, kiedy ostrzegała o diabolicznej dezorientacji hierarchów wyższego szczebla, określenie użyte przez nią wiele razy.
W obliczu takiej diabolicznej dezorientacji, jedyną odpowiedzią dla wszystkich zaniepokojonych katolików jest:
1) dużo się modlić, zwłaszcza na Różańcu
2) uczyć się i żyć tradycyjną doktryną i moralnością KK, zawartymi w pracach przedsoborowych
3) trwać przy łacińskiej Mszy Trydenckiej, w której wiara katolicka i nabożeństwo są wolne od skażenia dzisiejszym novus ordo ekumenizmu
4) sprzeciwiać się całą duszą trendom II SW siejącym takie spustoszenie w Mistycznym Ciele Chrystusa
5) z miłością mówić innym o tradycjach wiary i ostrzegać ich przed błędami czasów
6) modlić się o to by zaraźliwy powrót do normalności objął wystarczającą liczbę hierarchów
7) nigdy nie zgadzać się na kompromis
8) i na koniec, powodem tego że tu jesteśmy: by praktykować i głosić najlepiej jak potrafimy, są prośby Matki Bożej Fatimskiej.


John Vennari, red. naczelny Catholic Family News Freemasonry and the Subversion of the Catholic Church
Tłumaczenie: Ola Gordon

Światło Loży, czy Światło Chrystusa? Franciszkanin o dialogu Kościoła z masonerią

Światło Loży, czy Światło Chrystusa? Franciszkanin o dialogu Kościoła z masonerią

swiatlo-lozy-czy-swiatlo-chrystusa

Światło Loży nie jest tożsame ze Światłem Chrystusa. Masoneria proponuje swoją własną religię – religię gnozy i relatywizmu. Dlaczego Kościół katolicki podejmuje z nią dialog? Takie pytanie stawia na łamach „La Nuova Bussola Quotidiana” franciszkanin Niepokalanej, o. Paolo Siano, włoski ekspert ds. masonerii. 

Ojciec Siano odwołuje się do słynnego spotkania 16 lutego w Mediolanie pomiędzy przedstawicielami trzech największych włoskich lóż a ludźmi Kościoła. Przypomina, że mediolańskie spotkanie przyniosło dwie zasadnicze konkluzje, przynajmniej na ile można to stwierdzić na podstawie przecieków medialnych. Po pierwsze, kardynał Francesco Coccopalmerio zaproponował ustanowienie „okrągłego stołu” dialogu Kościoła z masonerią. Po drugie, bp Antonio Staglianò wezwał do oddzielania podejścia prawnego od duszpasterskiego, proponując „miłosierną drogę” wobec wolnomularzy.

Duchowny zwrócił następnie uwagę na treść przemówień dwóch mistrzów masońskich, Stefano Bisiego i Luciano Romoliego, które zostały opublikowane w sieci. Stefano Bisi zarzucał Kościołowi wrogość i nieuzasadnioną walkę z masonerią, co, jak przypomniał ojciec Siano, nie ma żadnego uzasadnienia historycznego, bo było raczej dokładnie odwrotnie. Autor wskazał ze szczególnym naciskiem na te partie przemówienia Bisiego, które dotykały samej istoty masonerii: relatywizmu. Bisi wzywał bowiem Kościół, by ten odszedł od pojęcia Prawdy, sugerując, że ci, którzy twierdzą, że wyznają jedyną Prawdę – jak katolicy – po prostu „oszukują samych siebie”. Masoneria ma być bardziej wolnościowa i „nieustannie szukać prawdy, pozostawiając dogmaty innym”. W tych słowach Bisiego dobrze widoczna jest wrogość do dogmatów Kościoła, relatywizm, budowanie kontrastu pomiędzy Słowem Bożym a nauką dogmatyczną Kościoła. Dalej Stefano Bisi sugerował, że mianem „boga” (w tekście pisał „bóg” z małej litery) można określić wszechświat, co odsyła nas do panteizmu w stylu heretyka Giordana Bruno, na którego w innym miejscu wystąpienia Bisi się zresztą powoływał.

Podobne tezy prezentował w swoim przemówieniu Luciano Romoli. Wielki mistrz stwierdzał, że masoneria kultywuje takie idee jak „tolerancja, relatywizm, wiara w postęp badań i wiedzy, równość i wolność”. Przekonywał, że idee „tolerancji i relatywizmu” są szczególnie istotne „w odniesieniu do religii” – zwłaszcza w takim świecie, jak zachodni, który staje się „coraz bardziej wieloetniczny i wieloreligijny”. Romoli mówił też nieco o ezoteryce i gnozie masonerii. Członków masonerii nazywał „adeptami”, wskazując na łączenie przez wolnomularzy „tego, co racjonalne, z tym, co przed-racjonalne”, mówił o „procesie aktywnej transformacji i stopniowej identyfikacji ze świętym jądrem własnej osobowości”, o doświadczaniu sacrum oraz o „zrozumieniu współistotności materii i ducha” czy wreszcie o „współuczestnictwie w powszechnej harmonii”.

Ojciec Siano pyta na koniec, jaki jest zatem cel publicznego i oficjalnego dialogu Kościoła i masonerii. Z perspektywy wolnomularzy, wskazuje, jest to dość oczywiste: masoneria prezentuje się jako szanowany, uznany i zgoła niezbędny partner Kościoła, co daje też szansę na otwarcie drogi do „pojednania”, tak, by katolicy mogli być częścią masonerii. „Jednak masońskie Światło, Światło Wielkiego Architekta Wszechświata… nie jest Światłem Chrystusa i Kościoła katolickiego” – podsumowuje kapłan.

Źródło: lanuovabq.it

Pach

W katedrze we Fromborku przed głównym ołtarzem zgasła już „wieczna lampka”. V2 burzy. Zjazd KEP.

W katedrze we Fromborku przed głównym ołtarzem zgasła już „wieczna lampka”. V2 burzy. Zjazd KEP.

UrzędnicyKurii Archidiecezji Warmińskiej kłamią. BEZCZELNIE.

Marcin Austyn nie-o-remont-chodzilo-w-katedrze

Nie o remont chodziło! Znamy oficjalne powody przeniesienia tabernakulum we fromborskiej katedrze

Głosy zaniepokojonych wiernych potwierdziły się i tabernakulum w katedrze we Fromborku zostało przeniesione z głównego do bocznego ołtarza. Tak zmiana kierunku sprawowania liturgii stała się faktem.

I, jak się okazuje, powodem zmian nie był remont, a sprawa umiejscowienia tabernakulum nie jest tymczasowa – jak wcześniej próbowano tłumaczyć.

Przypomnimy. Do PCh24.pl zgłosili się zaniepokojeni wierni, którzy alarmowali, że w Archikatedrze we Fromborku mają zajść poważne zmiany. Jak wskazywali, ze starego, zabytkowego ołtarza, zaplanowano usuniecie tabernakulum, bo „przeszkadza ono w odprawianiu Mszy Św. twarzą do ludu”.

W dotychczasowym układzie celebracje sprawowane były ad orientem (kapłan i wierni znajdowali się po tej samej stronie ołtarza, zwróceni w jego stronę).

To już przeszłość. Tabernakulum zostało przeniesione na boczny ołtarz, a kierunek celebracji został zmieniony. Wobec faktu, że dotychczasowe wyjaśnienia sprawy były dość niejasne (o czym za chwilę), skierowaliśmy do kancelarii parafii katedralnej oficjalne zapytanie. Odpowiedź otrzymaliśmy… z Kurii.

***

„Szczęść Boże!
Do redakcji pch24.pl napływają zdjęcia i relacje dokumentujące usunięcie tabernakulum z ołtarza w katedrze. Stało się to, choć na początku maja pracownica kancelarii przekazała nam informację, że żadne zmiany nie są prowadzone.
Jako, że brak jest oficjalnych informacji o poczynionych zmianach, a to budzi niepokoje wśród wiernych, uprzejmie proszę o możliwie szeroką informację, tak by sprawę jednoznacznie wyjaśnić.
Czym spowodowane są wspomniane zmiany?
Czy mają związek z remontem, obchodami kopernikańskimi czy docelową zmianą kierunku sprawowania liturgii?
Czy zmiany dokonane są w porozumieniu ze służbami konserwatorskimi?
Czy tabernakulum zostało przeniesione na stałe czy czasowo?
Gdzie obecnie znajduje się tabernakulum?
Czy planowane są także inne zmiany w katedrze, które mogą potencjalnie zaskoczyć wiernych?
Z Panem Bogiem,
Marcin Austyn, PCh24.pl”

***

Dzień dobry,
w odpowiedzi na Pana zapytania pragnę poinformować, że zmiany dokonane we fromborskiej katedrze podyktowane są dostosowaniem przestrzeni sakralnej do wymogów dokumentów Soboru Watykańskiego II i Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego. Wszystkie prace w katedrze prowadzone są pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Obecnie tabernakulum zostało przeniesione do bocznego ołtarza, by ułatwić wiernym skupienie na osobistej modlitwie.
Pozdrawiam
Ks. Marcin Sawicki
Rzecznik Kurii Archidiecezji Warmińskiej”

***

Czemu służyło zamieszanie? [I oszukiwanie?? md]

To zupełnie inne wyjaśnienie, niż to z początku maja 2023 roku. Skontaktowaliśmy się wówczas z kancelarią katedralnej parafii pytając o plany przeniesienia tabernakulum. Wierni twierdzili, że już trwają przygotowania do przenosin, że zgasła już „wieczna lampka”, a sprawa ma być „załatwiona” przed czerwcowym zjazdem KEP, który ma zawitać do Fromborka.

Co usłyszeliśmy? Że tabernakulum jest na swoim miejscu i na nim pozostanie. Że owszem, są plany jego tymczasowego przeniesienia – ale tylko na czas remontu. Zaś termin prac nie jest jeszcze ustalony, gdyż trwają formalności w tym zakresie. Co więcej, wspomniana lampka miała zgasnąć, gdyż prowadzone były prace elektryczne i czasowo prąd został wyłączony.

Tyle tylko, jak dopowiedzieli już wierni będący z nami w kontakcie, owe prace były związane m.in. z przeniesieniem owej lampki. O tym kancelaria oczywiście nie wspomniała. Natomiast kilka razy usłyszeliśmy zapewnienie, że „wszystko pozostaje na swoim miejscu”.

Nie wiemy z jakiego powodu przyjęto taką politykę informacyjną. Być może chciano dokonać zmian bez rozgłosu i protestów wiernych. Wszak trwają obchody „kopernikańskie”. Już 21 maja 2023 r. w katedrze odbędą się centralne obchody 480. rocznicy śmierci Mikołaja Kopernika oraz wydania jego traktatu De revolutionibus orbium coelestium (O obrotach sfer niebieskich). O godz. 11.00 zostanie odprawiona uroczysta Msza Święta, na którą zaproszono najwyższe władze państwowe. Mszy Świętej przewodniczyć ma ks. abp Józef Górzyński, Metropolita Warmiński, homilię zaś wygłosi ks. abp Stanisław Budzik, Metropolita Lubelski. Msza Św. będzie transmitowana na kanale TVP Polonia – można zatem będzie zobaczyć co zmieniło się w katedrze.

Po Soborze Watykańskim II w archikatedrze były już podejmowane próby zmiany miejsca przechowywania Najświętszego Sakramentu. I zawsze w obronie centralnego jego miejsca stawali wierni. Czy tym razem historia się powtórzy?

Abp Héctor Aguer: Kościół zmierza ku panowaniu Antychrysta. W tle masoneria.

Abp Héctor Aguer: Kościół zmierza ku panowaniu Antychrysta.

Antyliturgiczna obsesja Franciszka to papieska tyrania. W tle jest masoneria.

antyliturgiczna-obsesja-franciszka-to-tyrania-masonerii

Abp Héctor Aguer, arcybiskup La Platy w Argentynie w latach 2000-2018, wskazuje na infiltrację Watykanu przez masonerię. W jego ocenie to między innymi z tego wynika antyliturgiczna rewolucja, którą prowadzi dziś Watykan – podobnie jak próby zadekretowania „poganizacji” liturgii.

Arcybiskup pisał na ten temat na łamach „Rorate Caeli”.

„Rzym powinien zadać sobie pytanie, dlaczego coraz więcej księży i świeckich – przede wszystkim tych drugich – skłania się z czcią ku starożytnemu obrządkowi. Obsesja antyliturgiczna jest ideologią, która w przestrzeni kanonicznej staje się tyranią. Zakaz używania Mszału Jana XXIII nie jest respektowany przez młodych ludzi, którzy pragną kultu odpowiadającego prawdzie wiary: kultu Boga, a nie człowieka. Rzym ze swej strony nadal trzyma się „die anthropologische Wende (zwrot antropologiczny)” Karla Rahnera” – stwierdził hierarcha, odwołując się do Traditionis custodes oraz niedawnego Reskryptu Dykasterii ds. Kultu Bożego.

Według arcybiskupa w ostatniej dekadzie doszło jeszcze do tego pewne jezuickie, aliturgiczne skrzywienie. Wypiera się liturgię, wprowadza się relatywistyczny moralizm.

Hierarcha wskazał, że on sam celebruje Mszę świętą w nowym rycie. Z biegiem lat dostrzegł jednak, że posoborowe zmiany liturgiczne nie miały swojej adekwatności względem Soboru Watykańskiego II. Jak wskazał, wola Ojców Soboru wyrażona w konstytucji o liturgii Sacrosanctum concilium mogłaby zostać wypełniona przy niewielkich zmianach Rytu Rzymskiego; chodziło tak naprawdę o realne „przywrócenie” czystości rytu, nie o dramatyczne zmiany. Paweł VI podjął jednak inne, niezwykle brzemienne w skutki decyzje.

Zdaniem arcybiskupa papież Benedykt XVI z kolei podjął decyzję iście salomonową, ogłaszając motu proprio Summorum pontificum; mógł w ten sposób zaspokoić zarówno środowiska przywiązane do Tradycji, jak i wskazać [zasugerować.. md] błąd tych, którzy odmawiają prawomocności Mszy Pawła VI.

Zmienił ten stan rzeczy papież Franciszek. „Linia otwarta przez motu proprio Franciszka została ostatnio ratyfikowana i pogłębiona przez «Reskrypt», który nakłada na biskupów obowiązek uzyskania papieskiej zgody przed zezwoleniem na użycie Mszy Wszechczasów. Te niebywałe wymogi podważają tak bardzo zachwalaną «synodalność»; autorytet biskupów został ograniczony w zasadniczym obszarze ich munus jako Następców Apostołów” – napisał hierarcha.

„Antyliturgiczna obsesja, o której już wspomniałem, posuwa się do skrajnego bojkotu synodalności. Biskup, aby upoważnić księdza do odprawiania Mszału Jana XXIII – czyli Mszy Wszechczasów – musi prosić o pozwolenie Rzym. Taki jest wydźwięk ostatniego «Reskryptu»: to regularna papieska tyrania, która pozbawia następców Apostołów możliwości wypełniania ich posługi w tak fundamentalnej sprawie” .

Zwrócił następnie uwagę na problem jezuicki – oraz masoński.

„Towarzystwo Jezusowe zawsze było siłą na rzecz ponownego zakorzenienia Kościoła w społeczeństwie, spierając się z masonerią. Dzisiejszy Watykan jest jednak pełen masonów, a papież próbuje ich wykorzystać [?? md] . Dziwi mnie samozadowolenie papieża z dziesięciolecia rządów i fikcyjne przypisywanie sukcesów swoim współpracownikom; pokora była jednak chronicznym problemem Towarzystwa” – zauważył.

Następnie nawiązał do prób „poganizacji” liturgii.

„Prześladuje się tradycjonalistów, ale wyraża się zgodę na włączenie do Rytu Rzymskiego «rytów perkusyjnych i tanecznych» oraz przyjęcie obrzędów pogańskich, hinduskich czy buddyjskich, zgodnie z zasadami Nowego Porządku Świata […]. Za dopuszczalne uznaje się wprowadzanie do liturgii obrzędów plemiennych, związanych z kultem przodków. W ten sposób deformacja kultu Bożego graniczy z bałwochwalstwem” – stwierdził.

Następnie odwołał się do dokumentu z Abu Zhabi oraz innych inicjatyw watykańskich, które wskazują na indyferentyzm religijny.

Nie byłoby to możliwe, gdyby Watykan nie był już infiltrowany przez masonerię. Z tej perspektywy można zrozumieć włączenie pogańskich obrzędów do liturgii. Wyjaśnia to również prześladowanie tradycjonalistów, którzy przez swoją postawę utrudniają pełne wprowadzenie Kościoła do Nowego Porządku Świata; w ten sposób Kościół zmierza ku panowaniu Antychrysta. Konsekwencją tego jest zamieszanie wśród wiernych; jest to mysterium iniquitatis realizowane przez diabła” – podkreślił.

 Źródło: rorate-caeli.blogspot.com Pach

==============

======================================

mail:

=====================

Nowa Msza: Zastąpienia Offertorium przez rabiniczną modlitewkę z Talmudu.

Nowa Msza: Zastąpienia Offertorium przez rabiniczną modlitewkę z Talmudu.

Akcent talmudyczny – prawdziwa historia zastąpienia Offertorium

Craig Heimbichner Zawsze Wierni nr 1/2023 (224)

Istnieje bardzo wiele artykułów poświęconych kontrowersyjnym zmianom w liturgii Mszy, niewiele też można dodać do przenikliwej Krótkiej analizy krytycznej podpisanej przez kard. Ottavianiego [i kard. Bacciego] oraz obszernego studium z trzeciego tomu Rewolucji liturgicznej Michaela Daviesa. Nawet kard. Ratzinger przyznaje otwarcie, że reforma liturgiczna okazała się katastrofą. Dla prawdziwych katolików oczywiste jest, że w okresie posoborowym wierni znaleźli się w bagnie nacechowanym porzucaniem praktyk religijnych, powszechnym niedowiarstwem, niemoralnością, zanikiem szacunku dla sacrum, indyferentyzmem oraz przeniewierstwem. Widzieli, jak ich niegdyś ortodoksyjni przywódcy miotają się w ruchomych piaskach dwuznaczności.

Choć ten powszechny kryzys nie może być przypisywany wyłącznie zmianom w liturgii Mszy, istnieje pomiędzy nimi ważny związek, wciąż pozostaje bowiem aktualna ważna zasada lex orandi lex credendi. Często przeoczana była natomiast jedna z najbardziej subtelnych i zarazem bluźnierczych zmian. Mówiono nam, że offertorium zostało zastąpione „żydowskim błogosławieństwem stołu” – co już samo w sobie uznane zostać powinno za niestosowne.

Prawda wygląda jednak znacznie gorzej, gdyż offertorium zastąpione zostało modlitwą nie mającą związku z praktykami starotestamentowych Żydów, ale ułożoną przez odrzucających Chrystusa rabinów, którzy w pełni utożsamiali się z żądającym śmierci Zbawiciela Sanhedrynem. Szokująca prawda wygląda tak, że w nowej Mszy offertorium zastąpione zostało modlitwą pochodzącą ze stanowiącego klasyczny przykład „literatury nienawiści” Talmudu, atakującą Chrystusa Pana z bezprecedensową i niezrównaną gwałtownością oraz przewrotnością1.

Świętokradztwo to pozostało przez wiernych niezauważone i zasługuje na ujawnienie, jako jeszcze jeden powód, aby głośno domagać się przywrócenia liturgii, która uwielbia, a nie znieważa Tego, który ustanowił Mszę i odprawił ją jako pierwszy.

Offertorium było od dawna obiektem ataków wrogów Chrystusa i Jego Kościoła, jako że jednoznacznie wyraża ono przebłagalny aspekt Ofiary Zbawiciela, która odnawiana jest w sposób bezkrwawy na ołtarzach. Jak ostrzegał w swej encyklice Mediator Dei Pius XII, niektóre z prób przywrócenia dawnych tradycji były w istocie bezczelnymi oszustwami. Najjaskrawszym tego przykładem jest rzekome wskrzeszenie „żydowskiego błogosławieństwa stołu” z okresu pierwszych żydowskich konwertytów na chrześcijaństwo i zastąpienie nim tradycyjnego offertorium. Każe się nam wierzyć, że owo usunięcie offertorium oznacza powrót do wiary i liturgii Kościoła wczesnochrześcijańskiego, poza tym zaś przypomina nam o naszych żydowskich korzeniach.

Wszystkie te argumenty i wyjaśnienia są jedynie kłamstwami, a ich przewrotnej natury dowodzi fakt, iż przy ich pomocy udało się dokonać tego, co nie powiodło się Lutrowi – usunięcia z liturgii Mszy znienawidzonego przez niego offertorium. Po pierwsze, offertorium nie zostało zastąpione żydowskim błogosławieństwem stołu, ale – jak pokażemy dalej – rabinicznym błogosławieństwem zaczerpniętym z Talmudu.

Po drugie, Talmud nie został napisany za życia Chrystusa ani Jego apostołów – tak więc zawarte w nim modlitwy odzwierciedlać mogą jedynie tradycje pierwszych wrogów Kościoła.

W istocie Talmud powstał w Babilonie po odrzuceniu Mesjasza przez rabinów – i napisany został przez ludzi całkowicie zgadzających się z Jego odrzuceniem. Po trzecie, błogosławieństwo talmudyczne stanowi część obszerniejszego zbioru „błogosławieństw”, obejmujących również złorzeczenia pod adresem chrześcijan. Po czwarte, to, co obecnie znamy jako judaizm – skodyfikowana w Talmudzie rabiniczna mieszanina bluźnierstw i pogaństwa – nie ma żadnego związku z wiarą Starego Testamentu, jako że unieważnia jego nakazy (Mt 15, 1–9). Po piąte, zapożyczanie jakiejkolwiek modlitwy z Talmudu traktować należy jako zdradę Chrystusa, gdyż Talmud – palony z nakazu szeregu przenikliwych papieży – zawiera najpotworniejsze bluźnierstwa przeciwko Chrystusowi oraz Jego Matce, z których kilka przytoczymy w dalszej części.

Przed uzasadnieniem tych twierdzeń warto przypomnieć, że ojcowie II Soboru Watykańskiego zostali ostrzeżeni, iż ukryte siły judaizmu i masonerii zamierzają przeprowadzić podczas Soboru „zamach stanu” pod pretekstem „braterskiego pojednania” i „budowania mostów”.

Mam tu na myśli obszerną i dobrze udokumentowaną książkę The Plot Against the Church, opublikowaną pod pseudonimem Maurice Pinay. Jednym z jej autorów był ks. Saenz y Arriaga, obłożony później ekskomuniką za ujawnienie noszenia przez Pawła VI tzw. efodu Kajfasza – emblematu zawierającego liczne symbole masońskie i rabiniczne.

Powinno się również przypomnieć, że wolnomularzem był główny architekt nowej Mszy, abp Annibale Bugnini. Rewizja przeprowadzona w siedzibie włoskiej loży w roku 1976 doprowadziła do ujawnienia listy wysoko postawionych prałatów watykańskich, ich dat przyjęcia do masonerii, a nawet pseudonimów. Bugnini został przyjęty do masonerii 23 kwietnia 1963 r. i występował pod pseudonimem Buan2.

Począwszy od Klemensa XII (1738) liczni papieże potępiali oficjalnie wolnomularstwo – i nie bez powodu. Na jego wywrotowe cele wskazywały nie tylko makabryczne przysięgi ślepego posłuszeństwa przełożonym, za których złamanie groziła śmierć – czego przykładem może być znana sprawa Williama Morgana3 – ale również obrzędy przyjęcia do wyższych stopni, jak np. Rycerza Kadosh4, w trakcie którego kandydat przebija głowy zwieńczone koroną oraz tiarą papieską, co stanowi symboliczny atak na państwo i Kościół (obecnie w obrządku szkockim jest to stopień 30.)5. Ponadto przysięga stopnia mistrza Rytu Królewskiego Sklepienia zawiera słowa „dla dobra masonerii w ogólności, w szczególności jednak narodu żydowskiego6.

Tak więc masoneria – jako instytucja – jest wyraźnie zobowiązana do walki z Kościołem i państwem chrześcijańskim oraz do służby interesom judaizmu wyrażonym w Talmudzie. Z powodów tych papieże dostrzegali zagrożenie, jakie stanowi owe wywrotowe tajne stowarzyszenie – i potępiali je w najsurowszych słowach7.

Niemniej jednak masoneria usiłowała zniszczyć Kościół od wewnątrz, zgodnie z planami ujawnionymi w roku 1884 przez msgr. Dillona i opublikowanymi rok później własnym kosztem przez Leona XIII – po tym jak ogłosił on encyklikę Humanum genus, najobszerniejsze papieskie potępienie wolnomularstwa8. Jednym z późniejszych zwycięstw masonerii w walce z Kościołem było zniszczenie liturgii, przeprowadzone – jak widzieliśmy – przez jednego z jej członków. Znamiona tej zdrady widoczne są dla wszystkich, którzy mają oczy oraz zachowali sensus catholicus – i nie ma potrzeby wymieniać ich tutaj. Należy jednak przypomnieć tło owego antychrześcijańskiego spisku, aby Czytelnik mógł zrozumieć w pełni znaczenie bluźnierczego zastąpienia offertorium niemal dosłownym cytatem z pism ludzi, którym – jak to wyrażają cytowane wcześniej słowa przysięgi mistrza Rytu Królewskiego Sklepienia – masoneria zobowiązana jest służyć.

Zgodnie ze współczesnym mitem „żydowskie błogosławieństwo stołu” ma swe źródło w kulcie z czasów Ezdrasza. Na kartach Pisma św. go jednak nie znajdujemy. Jakie jest więc jego pochodzenie? Wydana w latach 1901–1906 dwunastotomowa The Jewish Encyclopedia9 mówi nam, w artykule poświęconym błogosławieństwom, iż pochodzenie żydowskich „błogosławieństw” jest „tradycją rabiniczną” opartą na Talmudzie – księga Berakoth 33a. Talmud powinien jednak zostać odrzucony jako źródło historyczne – podobnie jak powinno się odrzucić zawarte w nim twierdzenia, iż Najświętsza Maryja Panna była „nierządnicą” (Sanhedrin 106a), że Adam utrzymywał stosunki seksualne ze wszystkimi zwierzętami w Edenie (Yebamoth 63a), że Jezus „nauczył się sztuk czarnoksięskich w Egipcie” (Shabbos 104b) czy też, że znajduje się On obecnie w piekle w jeziorze „wrzących ekskrementów” (Gittin 57a).

Trzeba zaznaczyć, że wspomniane wyżej ustępy oraz wiele innych, których autentyczność rabini przez długi czas negowali, pojawiły się w najnowszym i najbardziej autorytatywnym przekładzie Talmudu autorstwa Adina Steinsaltza. On sam w następujący sposób komentuje wcześniejsze okrojone i ocenzurowane wersje:

We wszystkich miejscach, w których Talmud czynił uwłaczające uwagi pod adresem Jezusa lub chrześcijaństwa w ogólności, komentarze były całkowicie wykreślane, a imię Chrystusa starannie usuwane […]10.

W swym dziele The Essential Talmud Steinsaltz poświadcza autorytet, jakim cieszy się Talmud Babiloński:

Do nowego ośrodka [Babilonu – przyp. tłum.] ściągnęli niebawem uczeni z całego kraju, przyciągając tysiące żądnych wiedzy uczniów11.

To, co Chrystus potępiał jako „tradycje starszych” (Mk 7, 1–13), rabbi Steinsaltz nazywa „prawem ustnym”, stwierdzając, że:

praca nad gromadzeniem i kodyfikowaniem niezwykle obszernego prawa ustnego trwała przez kilka pokoleń […]12.

Owo prawo ustne zostało ostatecznie spisane jako Talmud, którego najważniejszą i najbardziej autorytatywną wersję stanowi Talmud Babiloński. Relacjonując jego stopniowy rozwój, Steinsaltz zauważa, że:

ludźmi w oczywisty sposób najlepiej przygotowanymi do wyjaśniania rozmaitych zawiłości byli przełożeni wielkich akademii babilońskich z Sury i Pumbedity13.

Cieszyli się oni wielkim autorytetem – i konsekwentnie znaczenia nabrał także Talmud, stając się – na miejsce Starego Testamentu – główną księga judaizmu. „Historycznie rzecz biorąc – pisze Steinsaltz – Talmud jest głównym filarem kultury żydowskiej”14 – zwróćmy uwagę: Talmud, a nie Stary Testament. Ze spisanych talmudycznych tradycji ustnych, które Chrystus potępiał jako szczególne znamię faryzeuszy i uczonych w Piśmie, narodziło się to, co znamy obecnie pod nazwą judaizmu. I to właśnie z tej fałszywej religii, opartej na odrzuceniu Mesjasza, zaczerpnięto modlitwę, która zastąpiła tradycyjne offertorium.

Ktoś mógłby na to odpowiedzieć, że judaizm nie jest odrębną religią, ale jedynie wcześniejszą „fazą” przymierza nazywanego obecnie chrześcijaństwem15, a jego modlitwy skierowane są ostatecznie do tego samego Boga. Odpowiadając na tę całkowicie fałszywą charakterystykę – mylącą wiarę starożytnych Izraelitów z wymysłami faryzeuszy, silnie zakorzenionymi już w czasach Chrystusa – zacytuję powszechnie lekceważonego dziś doktora Kościoła. Święty Jan Chryzostom odpowiada rzeczowo:

Oczywiście, oni stanowczo stwierdzą, że wielbią Boga. Daleko im do tego, by tak mówić! Żaden żyd nie wielbi Boga. Kto tak mówi? Syn Boży. Gdybyście bowiem znali Ojca mego – powiada On – znalibyście także mnie. Jednak nie znacie mnie i Ojca mego. Jakież bardziej godne wiary świadectwo miałbym przytoczyć?16

Prawdziwym źródłem tzw. żydowskiego błogosławieństwa stołu jest wedle wszelkich dostępnych dowodów sam Talmud, ponieważ wobec braku jakiegokolwiek innego świadectwa nie można przypisywać pochodzenia starotestamentowego praktykom tych, którzy arbitralnie wymyślili tak wiele kontrowersyjnych tradycji, że zostali z tego powodu przy kilku okazjach surowo skarceni przez Chrystusa (Mk 7, 1–13; Mt 15, 1–9; Mt 23, 25–26). W wyjaśnieniu historii „błogosławieństw” przez The Jewish Encyclopedia czytamy, że:

z biegiem czasu wszystkie te błogosławieństwa przybrały ustaloną formę, i wedle r. Raba powinny być traktowane jako oficjalne (Ber. 40b); każde błogosławieństwo powinno zawierać imię Boże, a wedle rabbiego Johanna zawierać musi też odniesienie do Jego władzy królewskiej17.

Innymi słowy, to Talmud oraz jego rabiniczni autorzy narzucili formę błogosławieństwa, która została później bezczelnie wstawiona przez komisję Bugniniego do nowej Mszy.

W trakcie II Soboru Watykańskiego pojawiły się liczne głosy postulujące „pojednanie z judaizmem”. Stopniowo dokonywał się proces jego „dowartościowywania”, czego ukoronowaniem było przyjęcie deklaracji Nostra aetate, uwalniającej żydów od winy za śmierć Chrystusa18. Smagany biczem Holokaustu Kościół starał się na wszelkie sposoby dowieść swej sympatii dla Synagogi.

Niestety Paweł VI nie usłuchał napomnienia św. Jana Chryzostoma:

Skoro są tacy, którzy uważają synagogę za miejsce czcigodne, trzeba, abym im powiedział kilka słów. Dlaczego szanujecie miejsce, którym powinno się pogardzać, nienawidzić i od którego należy się trzymać z daleka? «Złożone jest tam Prawo i księgi proroctw» – odpowiadają. No i co z tego? Czyżby miejsce, w którym znajdują się takie księgi, stawało się miejscem świętym? Absolutnie nie! Z tego powodu tym bardziej nienawidzę synagogi i odwracam się od niej, ponieważ [żydzi], mając proroków, nie wierzą w nich, komentują Pismo, ale nie przyjmują jego świadectwa19.

Jednak owo napomnienie doktora Kościoła jest nie tylko ignorowane, można wręcz powiedzieć, że stało się powodem papieskich przeprosin wygłoszonych w synagodze rzymskiej 13 kwietnia 198620.

O genezie modlitw zastępujących obecnie offertorium dowiedzieć się możemy z The Jewish Encyclopedia, która wymienia listę

błogosławieństw przepisanych przez Talmud i przyjętych w liturgii, a z których każde rozpoczyna się od formuły: «Błogosławiony jesteś, o Panie, nasz Boże, Królu wszechświata!»21.

Choć słowa te odnoszą się do liturgii judaizmu, jak na ironię talmudyczne błogosławieństwo powtarzane jest obecnie niemal dosłownie w nowej Mszy. Jednak jeszcze większym paradoksem jest fakt, że wersja łacińska bliższa jest Talmudowi niż tłumaczenie dokonane przez ICEL, brzmi bowiem: „Benedictus es, Domine, Deus universi”, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „Błogosławiony jesteś, Panie, Boże wszechświata”, podczas gdy powszechnie spotykane tłumaczenie na angielski ma postać: „Blessed are You, Lord, God of all creation” (Błogosławiony jesteś, Panie, Boże wszelkiego stworzenia). Różnica jest niewielka, jednak wersja łacińska dokładniej odpowiada tekstowi talmudycznemu. Tak więc ci, którzy pragnęliby „oczyścić” nową Mszę poprzez rygorystyczne trzymanie się wersji łacińskiej, domagaliby się w istocie ściślejszego podobieństwa modlitwy do błogosławieństwa talmudycznego.

Czytając Talmud oraz The Jewish Encyclopedia, staje się oczywiste, że formuła ta rozciąga się na wszystkie błogosławieństwa, a nie jedynie na błogosławieństwo stołu. Jak stwierdza wspomniana encyklopedia:

W II wieku forma i liczba ich były już ustalone, gdyż r. Meir pisze, iż każdy ma obowiązek odmawiania codziennie stu błogosławieństw22.

Należało do nich m.in. „błogosławieństwo” po wypróżnieniu się23, czy też podziękowanie, iż Bóg nie stworzył odmawiającego gojem.

Zasadnicza struktura zachowana została ostatecznie w osiemnastu błogosławieństwach. Rabbi Steinsaltz pisze:

Wielka Rada […] postanowiła ułożyć standardową modlitwę wyrażającą pragnienia i życzenia całego ludu. Stworzono osiemnaście błogosławieństw, z których każde odnosiło się pokrótce do jednej rzeczy. Modlitwa ta, która w zasadniczej części przetrwała do czasów obecnych i stanowi podstawę liturgii synagogi, zawiera trzy błogosławieństwa wstępne, trzy końcowe oraz dwanaście zawierających różne prośby i błagania24.

Na szczególną uwagę zasługuje jednak fakt, że odmawiane codziennie przez wyznawców judaizmu „błogosławieństwa” zawierają złorzeczenie pod adresem chrześcijan. Jak pisze prof. Izrael Shahak z Uniwersytetu Hebrajskiego:

W najważniejszej części modlitwy na dni powszednie – czyli w «osiemnastu błogosławieństwach» – znajduje się specjalne przekleństwo, wymierzone początkowo przeciwko chrześcijanom, żydom, którzy się przechrzcili, i innym heretykom żydowskim: «I odbierz odszczepieńcom nadzieję, a wszystkich chrześcijan zgładź natychmiast»25.

Steinsaltz komentuje to następująco:

Jedna ze zmian wprowadzonych do kultu wkrótce po zburzeniu [Drugiej Świątyni] nie była jednak związana z samą Świątynią, ale z problemem sekt heretyckich, gnostyckich i chrześcijańskich. […] Sprawy przybrały taki obrót, że mędrcy Sanhedrynu w Yavneh postanowili dodać do Shemoneh Esreh dodatkowe błogosławieństwo (będące w istocie przekleństwem) w odniesieniu do heretyków26.

Jak widzimy, formuła z nowej Mszy używana była nie tylko przy posiłkach i w wychodkach, ale również – co przyznaje niechętnie Steinsaltz – do złorzeczenia chrześcijanom.

Taka jest właśnie budząca słuszną odrazę geneza modlitwy, która w nowej Mszy zastąpiła offertorium. Trzeba to powiedzieć otwarcie: geneza ta jest bluźniercza oraz świętokradcza, gdyż – o czym świadczy dobitnie opublikowane tłumaczenie Steinsaltza – autorzy Talmudu przepełnieni byli nienawiścią do Chrystusa oraz chrześcijan27.

Fakt, że wersja modlitwy z nowej Mszy nie jest jawnie bluźniercza, nie usprawiedliwia bynajmniej jej użycia w liturgii katolickiej, podobnie jak nie usprawiedliwiałoby wstawienie do niej jakiegoś niewinnie brzmiącego ustępu z Księgi prawa28 satanisty Aleistera Crowleya w imię dotarcia do „błądzących” czy też „połączenia się z tymi, którzy posiadają pewne okruchy prawdy”. Odrzućmy całą tę ekwilibrystykę słowną i nazywajmy łopatę łopatą, a bluźnierstwo bluźnierstwem – głośno oraz stanowczo domagając się od Rzymu pełnego przywrócenia tego, co jest naszym prawem: Mszy niezrodzonej ze zdrady i nienaznaczonej świętokradztwem.

Ojcowie soborowi zostali bowiem należycie ostrzeżeni – podobnie jak sam Paweł VI. Przytoczmy ustęp z książki przesłanej każdemu biskupowi biorącemu udział w Vaticanum II

Stoimy w obliczu najhaniebniejszego spisku przeciwko Kościołowi. Jego wrogowie pracują nad zniszczeniem najświętszych tradycji poprzez wprowadzenie niebezpiecznych oraz służących ich celom reform. […] Odnoszą się obłudnie z pragnieniem unowocześnienia Kościoła i dostosowania go do obecnych warunków, w rzeczywistości chodzi im jednak o wyważenie jego bram, […] przygotowanie warunków do zniszczenia chrześcijaństwa. Wszystko to dokonać się ma na zbliżającym się Soborze Watykańskim. Mamy dowody na istnienie tajnego porozumienia, w ramach którego wszystko to zostało zaplanowane29.

Obecnie nie potrzebujemy już dowodów na istnienie zdradzieckiego spisku, widzimy bowiem na własne oczy skutki wprowadzenia posoborowych reform – w tym także reformy liturgii. A ręka nieprzyjaciela widoczna najwyraźniej właśnie w zastąpieniu offertorium słowami stanowiącymi znak rozpoznawczy innej religii, zaczerpniętymi z pierwszego antychrześcijańskiego tekstu w długiej historii opierania się przez rodzaj ludzki łasce Bożej.

Za „The Catholic Family News”, marzec 2004, tłumaczył Tomasz Maszczyk30.

Przypisy

  1. Z powodu tego bulla Innocentego IV Impia iudeorum perfidia oraz rozporządzenia późniejszych papieży nakazywały palenie Talmudu.
  2. Patrz: La gran loggia vaticana, „Osservatore Politico”, 12 września 1978 r. Autor tekstu zmarł nieoczekiwanie w krótkim czasie po opublikowaniu listy prałatów należących do masonerii.
  3. William Morgan, należący do Rytu Dawnych i Przyjętych Wolnomularzy Królewskiego Sklepienia (Royal Arch), opublikował w roku 1827 masońskie rytuały oraz teksty tajnych przysiąg. W rezultacie został porwany i zamordowany przez swych „współbraci”, co doprowadziło do powstania w USA Anti-Mason Party.
  4. Hebrajskie słowo oznaczające „święty” lub „konsekrowany”.
  5. Patrz: E.A. Cook, Secret Societies Illustrated, Legare Street Press, b.m. 2021, s. 123.
  6. M.C. Duncan, Duncan’s Masonic Ritual and Monitor, Crown, New York 2013, s. 249.
  7. Ekskomunika dotycząca przynależności do masonerii nie pojawia się już w Kodeksie prawa kanonicznego z roku 1983, choć 26 listopada 1983 kard. Ratzinger wyjaśniał że członkostwo w niej jest „grzechem ciężkim”, pozbawiającym prawa do przyjmowania Komunii. Można się jednak zastanawiać nad powodem usunięcia jednoznacznego kanonicznego zakazu wstępowania do lóż masońskich. Nie ulega wątpliwości, że wielu katolików dowiedziało się o tej zmianie i konsekwentnie nie czuło przed tym oporów.
  8. Patrz: John Vennari, The Permanent Instruction of the Alta Vendita: A Masonic Blueprint for the Subversion of the Catholic Church, TAN Books and Publishers.
  9. Patrz: www.jewishencyclopedia.com
  10. A. Steinsaltz, The Essential Talmud, MTM, Johanneshov 2013, s. 84.
  11. Tamże, s. 43.
  12. Tamże, s. 41.
  13. Tamże.
  14. Tamże, s. 266.
  15. Patrz: J. kard. Ratzinger, Many Religions – One Covenant: Israel, the Church and the World, red. G. Harrison, S. Hahn, Ignatius Press, San Francisco 1999, ss. 120.
  16. Św. Jan Chryzostom, Mowy przeciwko judaizantom i Żydom, WAM, Kraków 2007, s. 65.
  17. The Jewish Encyclopedia.
  18. W dniu ogłoszenia owej deklaracji z kalendarza liturgicznego usunięte zostało wspomnienie św. Szymona z Trydentu, dziecka zamęczonego przez Żydów w Wielki Piątek z nienawiści do Chrystusa.
  19. Św. Jan Chryzostom, dz. cyt., s. 71.
  20. Przy okazji tej Janowi Pawłowi II przypomniano o wydawanym przez jego poprzedników poleceniu palenia Talmudu. W odpowiedzi przeprosił za „popełniane przez kogokolwiek […] akty dyskryminacji, nieusprawiedliwione ograniczanie wolności religijnej […] Żydów”, dodając: „Powtarzam, przez kogokolwiek”. Patrz: L. Accattoli, Man of the Millennium: John Paul II, Pauline Books & Media, Boston 2000, s. 139–140. Jeśli Jan Paweł II miał tu na myśli swych poprzedników, logicznie rzecz biorąc, przeprosił także za słynnego z demaskowania trucizny talmudycznej św. Jana Chryzostoma.
  21. The Jewish Encyclopedia.
  22. Tamże.
  23. „Bądź pochwalony […], któryś mądrze stworzył człowieka, stwarzając go z dziurami i otworami”.
  24. A. Steinsaltz, dz. cyt, s. 101–102.
  25. I. Shahak, Żydowskie dzieje i religia, Fijorr Publishing, Warszawa–Chicago 1997, s. 65.
  26. A. Steinsaltz, dz. cyt., s. 105.
    • Patrz: M. Hoffman, Judaism’s Starnge Gods, Independent History and Research Book, 1999.
  27. Czy jakiś neo-katolik zaoponowałby np. wobec twierdzenia: „Jedynie miłość jest więzią zdolną zjednoczyć podzielonych”? Słowa te, brzmiące niewinnie, pochodzą jednak z masońskiej Księgi prawa Alisteira Crowleya, która – podobnie jak Talmud – zawiera bluźnierstwa przeciwko Chrystusowi oraz Jego Matce. Jeśli uważa się, że cytowanie Crowleya jest niedopuszczalne, powinno się to odnosić również do rabinów którzy żyli bliżej czasów Chrystusa, a jednak obrzucali go w Talmudzie gorszymi jeszcze bluźnierstwami.
  28. M. Pinay, The Plot Against the Church, St. Anthony Press, Los Angeles 1982, s. 15.
  29. http://www.catholictradition.org/Eucharist/roman-mass4.htm [dostęp: 15.12.2022].

„Wróg Kościoła jest wewnątrz”. O masonerii i „samobójczych ruchach części hierarchów”. „ Msza ekologiczna”…

„Wróg Kościoła jest wewnątrz”. Prof. Marek Kornat o masonerii i „samobójczych ruchach części hierarchów”. „ Msza ekologiczna”…

14 grudnia 2022 https://m.pch24.pl/wrog-kosciola-jest-wewnatrz

Bez konspiracji masońskiej nie można zrozumieć tragicznych losów dzisiejszego Kościoła – mówi w programie „Rozmowa PCh24” prof. Marek Kornat.

Historyk zwraca uwagę na dwa najważniejsze wymiary konspiracji masońskiej w Kościele. – Bez wątpienia następuje proces przechodzenia do masonerii, wchodzenia w struktury masońskie ludzi szczególnie odpowiedzialnych za Kościół. Mam tutaj na myśli biskupów, hierarchów, profesurę uczelni katolickich etc. W ten sposób sprawdza się jakże doniosłe i realistyczne hasło św. Piusa X: „Wróg Kościoła jest wewnątrz” – podkreśla. – To jest wróg wewnętrzny sterowany z zewnątrz. Bez jego działania nie wyobrażam sobie niektórych samobójczych posunięć, które są realizowane dzisiaj w Kościele – dodaje.

Drugi wymiar działalności masonerii to, zdaniem historyka, „kreowanie masońskiej agendy, która przenika do nauczania Kościoła”. – Hasło, że wszystkie wiary są dobre w oczach Pana i że w gruncie rzeczy prowadzą do tego samego celu jest masońskie. Nie jest to luterańskie, nie jest to protestanckie ani prawosławne. To jest hasło masońskie! – wyjaśnia.

Masoneria próbuje ponadto organizować agendę Kościoła wprowadzając Go w śliski temat ekologizmu, czyli „dbajmy o środowisko, żeby zlikwidować podziały, bo wszyscy ludzie są dobrzy i przyjmą to hasło”. Nawet nie ustają próby ustanowienia tzw. mszy ekologicznej – dodaje.

Zapytany przez Tomasza D. Kolanka, czym będzie tzw. msza ekologiczna gość PCh24 TV odpowiada:

„Na tym stole, na którym odprawia się nową Mszę ma być w jakimś naczyniu ziemia obok chleba i wina. Wierni z kolei w czymś na podobieństwo procesji będą podążać w stronę stołu z okrzykami na ustach na cześć matki-ziemi; z podziękowaniami za to, że rośnie trawa, że jest woda, że słońce świeci i tego typu banalnymi, ogłupiającymi w gruncie rzeczy hasłami. Nie mam nic przeciwko dziękowaniu Panu Bogu za to, że świeci słońce, ale przecież oczywiste jest, że tego typu banały mają przesłaniać nam największą Prawdę naszej wiary! Prawdę o Zmartwychwstaniu i o Odkupieniu. Zamiast tego dostaniemy nowe udziwnienia liturgiczne prowadzące do jeszcze większej deformacji”.

Na pytanie czy prof. Kornat sugeruje, że Matka Boża zostanie zastąpiona Pachamamą historyk odpowiada: „Jeśli msza ekologiczna zostanie wprowadzona jako obowiązkowe nabożeństwo to bez wątpienia tak się stanie”.

źródło: PCh24 TV

Zagadka “znikającego” papieża. To Leon II (682-683). Ks. Bugnini w akcji…

Zagadka “znikającego” papieża. To Leon II (682-683). Ks. Bugnini w akcji…

Dr Carol Byrne

https://www.traditioninaction.org/HotTopics/f173_Dialogue_89.htmKiedy kalendarz na rok 1960 został opublikowany przez papieża Jana XXIII, z niewyjaśnionych przyczyn zabrakło w nim jednego z jego świętych poprzedników: Leona II (682-683), którego święto przypadało na dzień 3 lipca. Jaki pretekst mógłby usprawiedliwić usunięcie papieża o nieskazitelnej ortodoksji, którego Liber Pontificalis (Księga Papieska) opisuje jako “człowieka o wielkiej elokwencji, kompetentnego w Piśmie Świętym, biegłego w języku greckim i łacińskim, odznaczającego się śpiewem i psalmodią”? (1)

Tajemnica jest tym większa, gdy weźmiemy pod uwagę, że ten wybitny papież został  usunięty z Kalendarza Ogólnego przez jednego ze swoich następców,  bez żadnego uzasadnienia.

W żaden sposób nie można było w tym przypadku zastosować fabrykowanych przez ks. Bugniniego kryteriów  świąt do postaci Św. Leona II. Tym razem nie było mowy o dublowaniu: Było to jedyna uroczystość Św. Leona II w kalendarzu. Nie można też było go odrzucić z powodu “niehistoryczności”: Panowanie papieża Leona było dobrze udokumentowane, a jego pisma zachowane.Każda próba zniesienia święta z powodu “braku uniwersalnego znaczenia” (kolejny pretekst Bugniniego do użycia topora wojennego) byłaby skazana na niepowodzenie: Zatwierdzenie przez papieża Leona, decyzji VI Soboru Ekumenicznego (680-681) dotyczyło kwestii doktrynalnych, które pozostały wiążące dla wszystkich przyszłych papieży.Sytuacja wymagała oczywiście wykorzystania całej pomysłowości Bugniniego i zastosowania techniki, w której był szczególnie uzdolniony – zręczności ręki, która zwodzi oko.

Zabawa w “liturgiczne” krzesła

Plan zakładał, że 3 świętych – Leon II, Ireneusz i Tomasz Apostoł – będą rywalizować o 2 daty w kalendarzu: 28 czerwca i 3 lipca, przy czym tylko jeden święty mógł zajmować któryś z tych dni.Przed rokiem 1960, 28 czerwca był uroczystością Św. Ireneusza (2), a 3 lipca Świętego Leona II. (3) Ale w reformie z 1960 r. Św. Ireneusz został przeniesiony na 3 lipca pod pretekstem, że 28 czerwca (Wigilia św. Piotra i Pawła) powinien pozostać wolny, więc Św. Leon został całkowicie wyparty.Jednak w 1969, bez wyraźnej przyczyny, Ireneuszowi przywrócono 28 czerwca, co pokazuje, że nie było potrzeby, aby to święto w ogóle przenosić, natomiast Leonowi (który był już wtedy taktownie zapomniany przez większość ludzi) nie przywrócono 3 lipca. Zamiast tego, przydzielono ten dzień Tomaszowi Apostołowi, który został przeniesiony ze swojej tradycyjnej daty, 21 grudnia.

W efekcie okazało się, że Leon II został na stałe pozbawiony swojego miejsca w kalendarzu, co było stratą dla Kościoła, w dużej mierze w tamtych czasach niezauważoną. Kto teraz obchodzi święto Św. Leona II, albo nawet wie, że największym osiągnięciem jego pontyfikatu było potwierdzenie pośmiertnej ekskomuniki papieża Honoriusza I za współudział w herezji? (4) Pozostaje pytanie, dlaczego Św. Leon musiał zostać usunięty z Kalendarza?

Kiedy przychodzi nam zbadać tło reform z 1960 r., widzimy, że Św. Leon II był już przegrany w grze o “liturgiczne” krzesła, jeszcze zanim zaczęła grać muzyka.

W obronie papieża Leona II

Ale najpierw kilka słów o Leonie II. Wykluczając Honoriusza z Kościoła przy poparciu Soboru Ekumenicznego, papież Leon II wypełniał po prostu najwyższy obowiązek Urzędu Piotrowego czyli utrzymanie nadprzyrodzonej jedności Wiary w całym Kościele dla dobra dusz. Ponieważ zbawienie dusz jest przyczyną powstania i istnienia Kościoła, żaden papież, który nie podejmuje skutecznych kroków przeciwko tym, którzy szerzą błędy doktrynalne, nie może być uznany za wypełniającego obowiązki swojego urzędu. (5)

Taki był zarzut wobec papieża Honoriusza – zaniedbanie obowiązków. Został on obłożony anatemą przez Szósty Sobór Ekumeniczny i przez papieża Leona II, nie za to, że sam nauczał herezji, ale za bierne przyzwolenie i niewykorzystanie swojej władzy do jej stłumienia. Mówiąc słowami papieża Leona II, “nie uświęcił  Kościoła apostolskiego nauczaniem Tradycji apostolskiej, ale bluźnierczą zdradą pozwolił na splamienie jego czystości.” (6)Werdykt ten potwierdził teolog i Doktor Kościoła, Św. Alfons Liguori. (7)

Różnica między Leonem II a Janem XXIII

Różnica polega z jednej strony na solidnej, tradycyjnej odmowie Leona II tolerowania tych, którzy szerzyli herezję lub pozwalali jej zakorzenić się w Kościele, a z drugiej strony na radykalnie zmienionej teologii rządów papieskich Jana XXIII (miękkie podejście  do błędu). Jan XXIII w przemówieniu otwierającym Sobór oświadczył, że Kościół “woli dziś korzystać z lekarstwa miłosierdzia, niż z oręża surowości” i postępować “wykazując słuszność swego nauczania, a nie wydając potępienia.”

Romano Amerio, znany komentator o SW II, zauważył, że to stanowisko dotyczące błędu doktrynalnego było “zdecydowaną nowością i jest otwarcie głoszone jako nowe podejście  Kościoła.” (8)To podejście było odejściem od autentycznej nauki i praktyki katolickiej. Nowość polegała na przedstawieniu potępienia błędu – i ukarania jego sprawców – jako sprzecznego z miłosierdziem. Ponieważ jednak misją Kościoła jest walka ze złem i ratowanie dusz przez nawrócenie ich do Prawdy, potępienie błędu przez papieża Leona II było samo w sobie uczynkiem miłosierdzia – w istocie jednym z siedmiu Uczynków  Miłosierdzia względem duszy.

Romano Amerio, powtarzając odwieczne nauczanie Kościoła, zaznaczył: “Do utrzymania prawdy potrzebne są dwie rzeczy. Po pierwsze: usunąć błąd ze sfery doktrynalnej, co dokonuje się przez obalenie błędnych argumentów i wykazanie, że nie są one przekonujące. Po drugie: usunąć osobę tkwiącą w błędzie, czyli pozbawić ją urzędu, co dokonuje się aktem władzy kościelnej.” (9)Ta rozbieżność między dwoma papieżami pokazuje, do jakiego stopnia “nowa teologia” SW II jest nie do pogodzenia z tradycyjną obroną doktryny katolickiej, której przykładem był papież Leon II.

Papieże SW II miękko traktują herezje

Papież Paweł VI ubolewał nad masową i otwartą niezgodą Hierarchii na nauczanie Magisterium. Mimo tego, odstępcy wśród biskupów, księży, teologów i profesorów seminariów zostali pozostawieni na swoich miejscach, by dalej publicznie krytykować i podważać nauczanie Kościoła, i prowadzić niezliczone dusze na manowce.

Amerio wyjaśnił, jak papież Paweł VI radził sobie z tymi, którzy odrzucali Magisterium: “Paweł VI wolał wygłaszać przemówienia i ostrzeżenia, które przypominały ludziom o ich obowiązkach bez potępiania ich, uświadamiały im coś bez nakładania na nich obowiązku, dawały wskazówki bez nalegania na ich przestrzeganie.” (10

)Większości katolików umyka dziś, że niechęć papieża do stosowania kar wobec dysydentów jest częściowym powodem, dla którego trwali oni w swoich błędach.Wszystkie dowody wskazują na to, że nowa polityka unikania dyscyplinowania i usuwania dysydenckich duchownych, przyniosła następujące skutki:

– Dała winowajcom jednoznaczny sygnał, że pozostaną bezkarni; – Doprowadziło to do ignorowania autorytetu przez tych, którzy są zobowiązani do posłuszeństwa wobec niego;

– Doprowadziło to do kompromitacji władzy;

– Zapoczątkowało to panowanie liberalizmu w teologii dogmatycznej i moralnej;

– W sprawach dogmatycznych i moralnych zapanowała anarchia.Przed SW II, popieranie herezji przez papieża było uważane za wykroczenie podlegające ekskomunice. (11)

Ale od tego czasu, w niezliczonych przypadkach, papieże nagradzali postępowców, a ignorowali lub nawet potępiali obrońców Wiary katolickiej.

Usunięcie Leona II

Kwestią leżącą u podstaw wyrzucenia papieża Leona z Kalendarza jest zmieniona koncepcja papiestwa. Ten papież z VII wieku nie tylko upominał, ale podejmował zdecydowane działania przeciwko źródłom herezji i jej rozprzestrzenianiu, nie oszczędzając jednego ze swoich poprzedników. Był więc “znakiem sprzeciwu”, bezpośrednim afrontem wobec papieży SW II, którzy pozwolili mrowiu herezji wtargnąć do Kościoła i zamieszkać w nim – a wszystko to w imię ekumenizmu, wolności religijnej i kolegialności.

Wraz ze zniknięciem ze sceny liturgicznej Św. Leona II, mało kto dostrzega dziś związek między widoczną wokół nas zapaścią dogmatyczną i moralną a nieudolnością współczesnych papieży w skutecznym radzeniu sobie z kryzysem.W tej nowej sytuacji trzeba dokonać wyboru. Czy jesteśmy za wiarą katolicką, czy przeciwko niej? Czy jesteśmy za przeciwstawieniem się Honoriuszowi (i jego współczesnym odpowiednikom), czy za pozwoleniem im na utrwalanie błędu i herezji? Czy jesteśmy za obroną Kościoła, czy za ugodą z tymi, którzy chcą go zniszczyć? Nie ma tu żadnej możliwej drogi pośredniej. To właśnie tutaj wisi miecz Św. Michała Archanioła.

c.d.n.

===========================================================

Dr Carol Byrne tłum. Sławomir Soja

1. “Vir eloquentissimus, in divinis Scripturis sufficienter instructus, greca latinaque lingua eruditus, cantelena ac psalmodia praecipuus”. Zob. Louis Duchesne (red.), Le Liber Pontificalis, Paris, 1886-1892, t. 1, s. 3592. 

=================================

2. Tak było dopiero od 1921 roku, kiedy papież Benedykt XV rozszerzył jego święto (wcześniej obchodzone w Lyonie) na Kalendarz Ogólny. Według Martyrologium Rzymskiego,  28 czerwca był tradycyjnie uroczystością Św. Leona II w Rzymie.

3. Jak na ironię, 3 lipca (1982) był dniem śmierci arcybiskupa Bugniniego. W obecnym stanie Kościoła nie jest wykluczone, że pewnego dnia zostanie on “kanonizowany” i że ta data stanie się świętem “świętego Annibale”.

4. Była to herezja monoteletycka, która powstała wśród patriarchów Konstantynopola w VII wieku. Uznawali oni ortodoksyjną naukę o dwóch naturach Chrystusa (boskiej i ludzkiej), ale ich doktryna, że miał On tylko jedną wolę, wspólną dla obu natur, została potępiona jako heretycka przez VI Sobór Ekumeniczny w 681 roku.

5. O tym, jak poważnie Kościół traktował  Urząd Piotrowy, mogą świadczyć słowa poprzednika papieża Leona, papieża Św. Agatona (678-681), który zwrócił się do VI Soboru Ekumenicznego w ten sposób:”Biada mi, jeśli zaniedbam głoszenie prawdy mojego Pana, którą oni [papieże rzymscy] głosili ze szczerością. Biada mi, jeśli prawdę tę zakryję milczeniem… Co powiem na  przyszłym Sądzie samego Chrystusa, jeśli się tutaj zawstydzę (czego niech Bóg broni!) głoszenia  Prawdy Jego słów? Jaki pożytek będę miał dla siebie, jaki dla dusz mi powierzonych, gdy On zażąda ścisłego rozliczenia się z otrzymanego urzędu?”

6. Napisał też do biskupów hiszpańskich, obwiniając Honoriusza o to, że nie ugasił, jak przystało na jego apostolski autorytet papieża, płomieni heretyckiej doktryny na początku, ale podsycał je przez swoje zaniedbania.Warto zauważyć, że jeden z poprzedników Leona II, papież Marcin I (649-655), zginął śmiercią męczeńską z rąk cesarza bizantyjskiego Konstansa II za to, że bronił Kościoła przed herezją monoteletycką, której zwalczania odmówił papież Honoriusz.

7. Św. Alfons stwierdził: “Honoriusz ma wszelkie prawo być oczyszczony z herezji monoteletyckiej, ale mimo to został słusznie potępiony przez Sobór, jako sprzyjający heretykom i za swoje zaniedbania w tłumieniu błędu”. Zob. The History of Heresies, and their Refutation, or the Triumph of the Church, 2 vols., Dublin: James Duffy, 1847, t. 1, s. 199.

8. Romano Amerio, Iota Unum: A Study of Changes in the Catholic Church in the 20th Century, Angelus Press, 1999, s. 80.

9. Tamże, s. 14510. Tamże, s. 14611. Św. Alfons Liguori zgodził się, że papież Honoriusz “został bardzo słusznie potępiony [przez Leona II], gdyż zarówno zwolennicy herezji, jak i jej autorzy są w równym stopniu winni.” (The History of Heresies, and their Refutation, or the Triumph of the Church, s. 194)

„Wróg Kościoła jest [już] wewnątrz”. Czy Matka Boża zostanie zastąpiona Pachamamą…

„Wróg Kościoła jest wewnątrz”. Prof. Marek Kornat o masonerii i „samobójczych ruchach części hierarchów” . Czy Matka Boża zostanie zastąpiona Pachamamą…

#ekologizm #Marek Kornat #masoneria #masoneria w Kościele #masoneria w watykanie #masoni w kościele #msza ekologiczna #pachamama

Bez konspiracji masońskiej nie można zrozumieć tragicznych losów dzisiejszego Kościołamówi w programie „Rozmowa PCh24” prof. Marek Kornat.

Historyk zwraca uwagę na dwa najważniejsze wymiary konspiracji masońskiej w Kościele. – Bez wątpienia następuje proces przechodzenia do masonerii, wchodzenia w struktury masońskie ludzi szczególnie odpowiedzialnych za Kościół. Mam tutaj na myśli biskupów, hierarchów, profesurę uczelni katolickich etc. W ten sposób sprawdza się jakże doniosłe i realistyczne hasło św. Piusa X: „Wróg Kościoła jest wewnątrz” – podkreśla. – To jest wróg wewnętrzny sterowany z zewnątrz. Bez jego działania nie wyobrażam sobie niektórych samobójczych posunięć, które są realizowane dzisiaj w Kościele – dodaje.

Drugi wymiar działalności masonerii to, zdaniem historyka, „kreowanie masońskiej agendy, która przenika do nauczania Kościoła”. – Hasło, że wszystkie wiary są dobre w oczach Pana i że w gruncie rzeczy prowadzą do tego samego celu jest masońskie. Nie jest to luterańskie, nie jest to protestanckie ani prawosławne. To jest hasło masońskie!– wyjaśnia.

Masoneria próbuje ponadto organizować agendę Kościoła wprowadzając Go w śliski temat ekologizmu, czyli dbajmy o środowisko, żeby zlikwidować podziały, bo „wszyscy ludzie są dobrzy” i przyjmą to hasło. Nawet nie ustają próby ustanowienia tzw. mszy ekologicznej – dodaje.

Zapytany przez Tomasza D. Kolanka, czym będzie tzw. msza ekologiczna gość PCh24 TV odpowiada:

„Na tym stole, na którym odprawia się nową Mszę będzie w jakimś naczyniu ziemia obok chleba i wina. Wierni z kolei w czymś na podobieństwo procesji będą podążać w stronę stołu z okrzykami na ustach na cześć matki-ziemi; z podziękowaniami za to, że rośnie trawa, że jest woda, że słońce świeci i tego typu banalnymi, ogłupiającymi w gruncie rzeczy hasłami. Nie mam nic przeciwko dziękowaniu Panu Bogu za to, że świeci słońce, ale przecież oczywiste jest, że tego typu banały mają przesłaniać nam największą Prawdę naszej wiary! Prawdę o Zmartwychwstaniu i o Odkupieniu. Zamiast tego dostaniemy nowe udziwnienia liturgiczne prowadzące do jeszcze większej deformacji”.

Na pytanie czy prof. Kornat sugeruje, że Matka Boża zostanie zastąpiona Pachamamą historyk odpowiada:

Jeśli msza ekologiczna zostanie wprowadzona jako obowiązkowe nabożeństwo to bez wątpienia tak się stanie”.

Nieważne zniesienie kary dla masonów przez Jana Pawła II – i konsekwencje 

BKP: Nieważne zniesienie kary dla masonów przez Jana Pawła II i konsekwencje 

wideo: http://vkpatriarhat.org/pl/?p=19882  https://emeritus-puspokok.wistia.com/medias/zsemp6nzin

https://rumble.com/v1oriir-mason.html  cos.tv/videos/play/39759252086625280

bitchute.com/video/750B6i7SeVf7/

Jan Paweł II w 1983 roku potwierdził zmiany w kodeksie, a tym samym przyjął do Kościoła masonów. Zwłaszcza we Włoszech jest ich dużo. Zniesienie ekskomuniki kościelnej było przestępstwem nie tylko przeciwko Kościołowi, ale także przeciwko samym masonom. Jan Paweł II w ten sposób zablokował im drogę do prawdziwej pokuty, czyli wiecznego zbawienia. Wielu masonów żyje w złudzeniu, że mogą teraz uważać się za katolików, mimo to, że swoje dusze podczas wstępnej masonskiej inicjacji zaprzedali diabłu. W rezultacie należy im również odmówić pochówku katolickiego. Dziś masoni już kontrolują Watykan głównie przez swojego powiernika, pseudopapieża Francisa Bergoglio.

Jeśli któryś z masonów chce ratować swoją duszę i nie chce iść do piekła, czyli do wiecznego cierpienia, które nigdy się nie kończy, musi prawdziwie pokutować, a zatem musi wiedzieć, że decyzja Jana Pawła II jest nieważna. W godzinie śmierci i przed sądem Bożym nie pomoże mu odwoływanie się na ten fałszywy dokument.

 Masońska organizacja wymaga od swoich członków poszczególnych stopni inicjacji. W pewnym stopniu musi już wyraźnie wyrzec się Chrystusa i poświęcić się diabłu. Dlatego wszystkich masonów nadal dotyczy kara ekskomuniki latae sententiae. Jednocześnie sprowadzili na siebie Bożą anatemę, czyli wykluczenie z Mistycznego Ciała Chrystusa. Boża anatema (Ga 1:8-9) spada za głoszenie lub przyjmowanie innej ewangelii niż tą, którą głosił Chrystus i posłał głosić apostołów.

Antyewangelia masonów zaprzecza zbawczej wierze w jej istocie, a jednocześnie zaprzecza podstawom zasad moralnych i przykazań Bożych. Nie jest możliwe zjednoczenie drogi, prowadzącej do wiecznej zagłady, z drogą Chrystusowej Ewangelii, która prowadzi do życia wiecznego. To absolutny nonsens. Ta organizacja czci i służy innemu bogu, a w rzeczywistości diabłu.

Każdy z jej członków, jeśli nie będę w porę pokutować i umrze w zatwardziałości, będzie wiecznie potępiony. To stwierdzenie opiera się na samej istocie Ewangelii. Z tego słowa w godzinie śmierci będzie sądzony każdy ochrzczony i nieochrzczony mason. Jezus do każdego z nich teraz wypowiada swoje wiecznie ważne słowo: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie” (Łk 13,3).

Przez to, że Jan Paweł II zdjął ekskomunikę na masonów, popełnił rażącą zbrodnię przeciwko istocie Ewangelii. Powszechnie wiadomo, że każdy mason przy wstąpieniu do tej organizacji pozwoli położyć na szyję miecz. Symbolizuje to, że za wierność antyboskiej nauce i programowi jest gotów stracić sumienie, zaprzeczyć zdrowym zasadom rozumu, a nawet poświęcić swoje życie. Jeśli nie dotrzyma obietnicy, wie, że ta organizacja zajmie się jego moralną lub fizyczną likwidacją.

Przyłożenie miecza do szyi – to gest związany z przysięgą. Podczas niej każdy mason sam siebie przeklina za możliwą zdradę przysięgi. Jest to gest antychrztu, czyli publiczne wyrzeczenie się jedynego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Można to porównać do antychrztu cesarza Juliana Apostaty (IV wiek), który kazał wylać na siebie krew byka. Droga powrotna nie jest łatwa, nawet jeśli dana osoba w momencie składania przysięgi nie była w pełni świadoma konsekwencji. Jeśli chodzi o pokutę, nie wystarczy tylko słowem wyrzec się ducha i programu tej organizacji, ale należy wykonać odpowiedni anty-gest, w obecności przynajmniej dwóch świadków.

Były mason, który pokutuje, musi liczyć się z tym, że diabeł i jego słudzy będą również usiłować o jego fizyczną śmierć. Musi to potraktować poważnie jako część prawdziwej pokuty, która zapewni mu wieczne zbawienie, czyli życie wieczne i zbawienie od wiecznych mąk w piekle.

Nie mówimy tutaj o wyższych inicjacjach, kiedy mason de facto staje się medium demonów i diabła i nie jest już w stanie, być może z pewnymi wyjątkami, czynić pokutę. Taka osoba jest już żyjącym kandydatem piekła, której celem jest zaciągnąć do niego jak największą liczbę dusz.

Czyli fakt, że Jan Paweł II odwołał ekskomunikę kościelną na masonów poprzez tzw. poprawkę w nowym kodeksie, jest ze strony tego papieża wielką zdradą. W dniu jego tak zwanej beatyfikacji, 1 maja 2011 r., na niego była pośmiertnie ogłoszona Boża anatema za jego zbrodnie przeciwko Ewangelii Chrystusa, a zwłaszcza za jego odstępcze gesty w Asyżu w 1986 r.

A co do masonów: błagamy, zejdźcie z tej drogi, prowadzącej do wiecznej zagłady! Niech każdy z was osobiście uświadomi sobie, że ma nieśmiertelną duszę. My nie chcemy, żeby twoja dusza skończyła w piekle.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr              + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

Nieważne zniesienie kary dla masonów przez Jana Pawła II i konsekwencje

vkpatriarhat.org/en/?p=22038  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9026  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=15439  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=12188  /español/

vkpatriarhat.org/pg/o-levantamento-nulo-e-sem/  /português/

———————————————-

Zapisz się do naszego newsletter  bit.ly/3PJRfYs

Potworna cisza po nagłej śmierci [pod TIR-em] ks. Tadeusza Kiersztyna [2012]

Potworna cisza po nagłej śmierci ks. Tadeusza Kiersztyna

Ks. Tadeusz Kiersztyn zginął pod kołami TIR-a w sierpniu 2012 roku.

https://www.salon24.pl/u/salve/487135,nastala-potworna-cisza-po-naglej-smierci-ks-tadeusza-kiersztyna

W dniu 22 sierpnia 2012 roku zmarł od ran poniesionych w wypadku samochodowym ks. Tadeusz Kiersztyn, gorący orędownik Aktu Intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Oficjalne źródła podały, że był to wypadek samochodowy. Jego pojazd został najechany przez “TIRa”. [rozjechany.. MD]

Ks. Tadeusz był postulatorem procesu beatyfikacyjnego Rozalii Celakówny.

Rozalia Celakówna pod wpływem modlitwy i bogatego życia wewnętrznego miała wizje, dzięki którym zrodziła się w niej idea poświęcenia się Sercu Jezusa oraz Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Rozalia Celakówna widziała w swoich wizjach Chrystusa  królem Polski.

Już przed II wojną światową, w roku 1938 prymas August Hlond wyznaczył komisję, która miała potwierdzić prawdziwość jej doznań lub im zaprzeczyć.  

5 listopada 1996 kardynał Franciszek Macharski rozpoczął w archidiecezji krakowskiej jej proces beatyfikacyjny, który na szczeblu diecezjalnym zakończył się 17 kwietnia 2007 roku, po czym akta wysłane zostały do Watykanu.

W międzyczasie ks. T. Kiersztyn został jej postulatorem i również gorącym zwolennikiem intronizacji Chrystusa Króla.

Ks. Kiersztyn był również autorem wielu opracowań na temat spraw Kościoła. Należał do nielicznych kapłanów, którzy odważyli się wypowiadać o Soborze Watykańskim Drugim, jako przyczynie zła w Kościele Rzymskim.

ks.Tadeusz Kiersztyn – Prawda o Intronizacji Chrystusa Króla Polski

 Śmierć tego właśnie księdza jest kolejną nagłą śmiercią i należy on do tej grupy kapłanów Kościoła Katolickiego w Polsce, w okresie i po II Wojnie Światowej, po ks. Popiełuszce i innych, których nagła i tajemnicza śmierć do dnia dzisiejszego nie została wyjaśniona.  

Jeżeli śmierć ta jest zbrodnią, to ks. Tadeusz jest już zbawiony, jako ten, który oddał życie za Chrystusa.

 I tu nasuwa się proste pytanie, jeśli to było morderstwo :

 Komu naraził się aż tak bardzo ks. Tadeusz Kiersztyn, że musiał zginąć?

 Zastanówmy się nad jego słowami w opracowaniu: „Czas prawdy!”:

 …„Liberalizm jest nie tylko absolutnym buntem wobec Boga, wobec Jego władzy i wobec Jego praw, które są obiektywne, sprawiedliwe i niezmienne, ale jest najbardziej wyrafinowanym z dotychczasowych – totalitaryzmem, niosącym ludzkości niewyobrażalną w skutkach niewolę fizyczną i duchową. Trzeba przy tym pamiętać, że jego piewcy, podobnie jak antyczne Syreny, przemawiają językiem zdolnym uwieść masy ludzkie, bo strojnym w piękne hasła i piękne obietnice”….

 Ksiądz Tadeusz Kiersztyn zalecał, aby dokonać Aktu Intronizacji Jezusa na Króla Polski.

 Czy to przesłanie komuś przeszkadzało?

 Czy samochód stał się narzędziem mordu?

Trudno przypuszczać, że to był wypadek.

Ks. Kiersztyn wyrażał się jasno:

„Zdajecie sobie sprawę w jakim my żyjemy teraz świecie, w jakiej cywilizacji. Bo panowanie szatana, tak samo jak panowanie Boga, jest panowaniem duchowym, ale sprawowanym poprzez ludzi. I panowanie szatana dokonuje się dzisiaj w świecie poprzez ludzi – poprzez partie, poprzez struktury żydomasońskie, poprzez różne organizacje, które są lucyferyczne – nie tylko realizując idee, ale i uprawiając kult religijny (…)

 I w tych najwyższych już kręgach jak Bilderberg, Komisji 300, nie wiem czyście słyszeli o Bohemii (Bohemian Grove, przyp. M.P.) – miejsce kultyczne, gdzie raz do roku cała śmietanka świata i tych przywódców i liderów światowych, ludzi „namaszczonych” – zbiera się aby oddawać kult Lucyferowi. I to jest ukryte, oni z tym się ukrywają, ale często możecie zobaczyć ten znak (satanistyczne 2 palce),

Już nawet ‘postępowi katolicy” piszą o roli masonów w „wiośnie Kościoła” i V2. O kryzysie Kościoła na podstawie „Morderstwa 33. stopnia” o śmierci Jana Pawła I

Infiltracja czy sympatia dla masońskich idei? Lisicki o kryzysie Kościoła na podstawie „Morderstwa 33. stopnia” o śmierci Jana Pawła I

Z pewnością po przeczytaniu „Morderstwa 33. stopnia” nie sposób tak po prostu uznać wspomnień ks. Charlesa Murra za konfabulację. Chociaż, nie ukrywam, wiele wątpliwości pozostajepodkreśla Paweł Lisicki, komentując publikację ujawniającą infiltrację najwyższych szczebli watykańskich przez członków masonerii.

Książka stanowiąca opis spotkań i rozmów między autorem – ks. Murrem, a arcybiskupem Gagnonem, kardynałem Giovannim Benellim (arcybiskupem Florencji, wcześniej zastępcą watykańskiego sekretarza stanu i jednym z najbliższych współpracowników Pawła VI) oraz prałatem Mario Marinim (późniejszym sekretarzem komisji Ecclesia Dei).

Choć żadna z wymienionych postaci nie może potwierdzić relacji ks. Murra, ponieważ wszyscy nie żyją, zdaniem redaktora naczelnego DoRzeczy, „dokładność opisów i szczegółów wskazuje raczej na autentyczność”.

Arcybiskup Gagnon miał zebrać niepodważalne dowody, że masonami było co najmniej trzech wysokich rangą urzędników watykańskich: sam ówczesny sekretarz stanu, kardynał Jean Villot, prefekt Kongregacji Biskupów Sebastiano Baggio oraz arcybiskup Annibale Bugnini, odpowiedzialny za przygotowanie i wprowadzenie Nowego Rytu Mszy, który w praktyce zastąpił dawną, klasyczną mszę łacińską.

Główna teza, jaką stawia autor dotyczy śmierci Jana Pawła I, będącą – w jego opinii – bezpośrednim następstwem burzliwej konfrontacji z jednym z masońskich hierarchów.

Choć zdaniem Pawła Lisickiego, zaletą książki jest szczegółowe ukazanie wewnętrznej walki pomiędzy różnymi frakcjami i koteriami watykańskimi, choć opis wydarzeń skłania ku nieco innemu pytaniu: czy rzeczywiście dramatyczny zwrot Kościoła rzymskiego, jaki dokonał się pod rządami Pawła VI, w stronę progresywizmu, jest efektem infiltracji przez masonów, a więc czynnika wobec papieża zewnętrznego?.

Przecież zarówno niepohamowane dążenie do aggiornamento jak i bezgraniczne zaufanie do dialogu i progresywizm były przecież właśnie głównymi cechami pontyfikatu samego Pawła VI i to w czasie, kiedy to jednym z głównych jego doradców i najbardziej zaufanych ludzi był prałat Benelli” – zauważa.

„Czy można zatem po prostu uznać, że winnymi owego stoczenia się Kościoła ku światowości byli tylko »masoni«, o których Paweł VI nic nie mógł wiedzieć? A może, co jest wnioskiem znacznie bardziej logicznym, liczba masonów na wysokich szczeblach kurii wynikała z nastawienia i aprobaty Pawła VI dla masońskich idei?

Być może właśnie ta sympatia sprawiła, że nawet dysponując dowodami winy swoich współpracowników wolał nic nie zrobić” – przekonuje.

Co jest zatem większym problemem: czy to, że papież Paweł VI narzucił Kościołowi nową, zrywającą z Tradycją liturgię, czy to, że jej autor był masonem?” – pyta, wskazując, że sam papież entuzjastycznie podszedł do całej reformy, mając świadomość elementów masońskich i protestanckich w nowej Mszy.

Tę zagadkę w opinii Lisickiego dużo lepiej wyjaśnia ks. Dominik Bourmaud w książce „Sto lat modernizmu”, który tajemniczy i często niezrozumiały pontyfikat uważa za służący „religii człowieka, który czyni się Bogiem” (świecki humanizm).

„Na ile robił to świadomie, a na ile dawał się zwieść swemu otoczeniu pozostaje pytaniem otwartym. Skutki jednak w obu przypadkach są równie opłakane” – konkluduje publicysta.

Źródło: dorzeczy.pl

[Masońska, a …] jednak… “po-błogosławiona i po-święcona”

https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=1626&Itemid=46

Maria K. Kominek OPs   http://www.krajski.com.pl

            “Błogosławiona i poświęcona” – tymi słowami, wypowiedzianymi od ołtarza polowego, poświęcił Jego Ekscelencja ks. biskup Tadeusz Rakoczy “Golgotę Beskidów”. Z ołtarza polowego również odmówił Modlitwę poświęcenia (nieco inną niż ta, która znajduje się w księgach liturgicznych). Nie było okadzenia poszczególnych stacji. Jego Ekscelencja pokropił wodą święconą stację XIV i zgromadzonych wiernych.
            Poświęcenie odbyło się 12 września 2009 r., tak jak zapowiadano. Uroczystość była podniosła. Msza święta koncelebrowana, przedstawiciele władz lokalnych, mnóstwo ludzi. Obecny był też prof. Czesław Dźwigaj. Listy gratulacyjne nadesłali Prezydent Rzeczpospolitej Lech Kaczyński i Marszałek Sejmu – Bronisław Komorowski.
            W dniu 12 września br. już gotowe były wszystkie stacje Drogi Krzyżowej. Stację XII – Śmierć Chrystusa na Krzyżu – jak można się dowiedzieć z internetowych wiadomości i z kazania ks. Proboszcza – montowano w nocy przed planowanymi uroczystościami. Ostatecznie, “dzięki ofiarnej pracy parafian” zdążono i poświęcenie mogło się odbyć.
(Zdjęcia omówionych poniżej monumentów można znaleźć w Galerii Matyska)
            Wypada więc po raz kolejny odezwać się w sprawie tej Drogi Krzyżowej. Najpierw trzeba podkreślić, że pojawił się pozytywny akcent w całej, głośnej już sprawie. Mianowicie na stacji IV spiłowano datę wyboru papieża Jana XII (rok 955) i wprowadzono prawidłową datę ogłoszenia dogmatu o Nieustannym Dziewictwie Maryi – rok 649. Jestem wdzięczna za to, zrobiono bardzo niewiele, ale jednak zrobiono.
            Nie usunięto dzbanka z rozlana wodą, co jak już kilkakrotnie mówiłam, urąga Matce Bożej. Ale jeśli można było spiłować datę i zrobić nową, to na pewno można poprawić i inne konieczne do poprawienia elementy, tak by nadać monumentom katolicki wydźwięk. Nowe stacje nie wiele różnią się od poprzednich, styl jest ten sam, elementów masońskich nie brakuje. I tak w stacji VIII Chrystus znowu wchodzi przez bramę, ozdobiona kilkoma kolumnami. Stoją tam niewiasty – jednak nie są one płaczące. Są raczej dziwne, jedna karlica, jakaś postać, która trzyma dziecko o starczej twarzy na rękach i tym samym przypomina scenę ukazania się diabła z filmu Pasja. Za jedną z kolumn “chowa się” Matka Teresa z Kalkuty. Można długo się zastanawiać dlaczego umieszczono Ją w tej stacji, ale nie miejsce tu na rozważania teologiczne. Warto jednak podkreślić, że Matka Teresa wydaje się być umieszczona na zewnątrz świątyni masońskiej (prawdopodobnie symbolizowanej przez olbrzymią ilość kolumn). Matka Teresa jako błogosławiona Kościoła nie ma tam wstępu, przygląda się z zewnątrz.
            Chociaż ktoś, kto nie chce zobaczyć, że stacja VIII jest daleka od przyjętych w sztuce kanonów, może argumentować, że kobiety jednak tam są, Chrystus do nich mówi, by nie płakały nad Nim, lecz nad synami swoimi, one nie rozumieją o co chodzi, dlatego tak obojętnie patrzą na Pana. Jedynie Matka Teresa zrozumiała przesłania – dlatego stoi osobno. Symbolika – jak widać jest niejasna, zagmatwana i nie kieruje jednoznacznie ku modlitwie. Taka jest właśnie logika wprowadzania symboliki masońskiej do miejsc chrześcijańskich – wszystkie symbole są zrozumiałe dla wtajemniczonych, a dla nas “profanów” – pozostaje odczytywać symbolikę na sposób zbliżony do katolickiego i pozostawać przedmiotem pogardy dla “oświeconych“.
            Należy powiedzieć też kilka słów o stacji XII. Bardzo to dziwna stacja. Najpierw rzuca się w oczy to, że Tabliczka z winą Jezusa ma postać dwustronnego proporca, wypełnionego wiatrem i z lewa i z prawa, wbrew wszystkim prawom natury. Wizja artysty jest trochę dziwaczna, co jak co, ale Tabliczka winy była z drewna i nie miała żadnych proporców na końcach. Jest zachowana, można ją zobaczyć, wątpliwie by prof. Dźwigaj nie wiedział o tym.
Po obu stronach Chrystusa umieszczono różne postacie. Nie tylko postać Matki Bożej i św. Jana, ale i mnóstwo innych postaci. Jest to dopuszczalne w ikonografii chrześcijańskiej. Co prawda wydaje się jakby postacie po prawej strony Chrystusa wychodziły z litery G, symbolicznej litery masonów, szczególnie Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego. Z lewej zaś strony, w symetrycznej odbitce litery G, wśród postaci znajduje się sam prof. Dźwigaj! Prawdopodobnie skorzystał z prawa twórcy uwiecznienia swego portretu. Nad nim i jakby w bezpośrednim kontakcie z nim stoi kobieta z workiem, wyraźny symbol wdowy, a wdowa – to symbol masonerii. A pamiętajmy – masoni sami nazywają siebie dziećmi wdowy. Przypadek?             Zdziwienie budzi postać mężczyzny stojącego po lewej strony, poza grupą wystająca z odwróconej litery G. Mężczyzna ma podniesiona lewą rękę i poucza lub wskazuje na coś. Lewą ręką! A lewa ręka jest w symbolice jednoznacznie rozumiana. Zawsze związana z czymś złym. Biorąc pod uwagę wygląd twarzy tej postaci i zarys rogów na jego czole, prawie identyczny jak zarys rogów na czole szatana w stacji IX, myśl o tym, że to szatan stoi obok krzyża, nasuwa się sama. Przecież wiadomo, że na mszach satanistycznych błogosławi się i żegna lewą ręką. A te dwa podniesione palce, na co wskazują? Może na to, że tylko ta postać zna drogę do nieba, do doskonałości. Przecież palce podniesione są w górę.
            Krzyż umieszczono znowu w symbolicznej bramie. Oczywiście artysta nam powie, że zarysował na bokach bramy pęknięcia w formie krzyża, że te pęknięcia mają symbolizować krzyże łotrów, powieszonych po lewej i po prawej stronie Chrystusa. Jednak przyzwyczaił on nas już do kolejnych stacji, gdzie Chrystus uparcie pokazywany jest przechodzący przez bramę, więc na pewno i tu symbolika jest utrzymana. Chrystus ukazany jest jako uczeń, który niczego nie osiągnął, nie udało mu się wejść do świątyni masońskiej, ciągle stoi w bramie! Obok litery G, po prawej stronie, stoi drabina, której ostatnie szczeble są złamane. Drabina do zdjęcia Ciała z krzyża? Połamana drabina do nieba? Nawiązanie do drabiny Jakubowej, ale z połamanymi szczeblami. Ta drabina jest nieużyteczna przez to, że jest połamana. Symbol nieużyteczności Ofiary Chrystusa? Pewna “przeciwwaga” w stosunku do postaci z drugiej strony? Tu połamana drabina, tam postać lewą ręką wskazującą na “wyższe sprawy!”
Jedna drabina, a tyle pytań. Miejmy nadzieję, że twórca nam odpowie na te pytania.
            Chrystus, wiszący na krzyżu ma (tak jak i na innych stacjach) kołki na głowie. Wspominaliśmy już o tym, że kołki to kolejny symbol ucznia. Jednak warto popatrzeć na nie i pod innym kątem – ostrza tych kołków skierowane są na zewnątrz. One nie ranią głowy Chrystusa. A może to też nawiązanie do korony z promieni, umieszczonej na głowie Statuy Wolności? Tam kołki symbolizują wolność. Idąc tym torem myślenia zobaczymy, że wolność się nie udała. Bowiem w stacji XIII, o czym wspominaliśmy w poprzednich artykułach nie ma już kołków, tylko nad Matką Bożą domniemany anioł trzyma koronę z cierni. O tym, że jest to obraźliwe dla Matki Bożej mówiliśmy. Ale nie powiązaliśmy dotychczas wymowy tych “koron” w całość. Teraz układa się logicznie: Chrystus, nieudany uczeń, nie przyniósł wolności światu, kołki mu zabrano, czyli wrócił do stanu profanów, a dla Matki Jego zachowano prześmiewczą koronę.
           
Do wszystkich stacji dodano też krzyżyki. Cieszy to, że zauważono i wzięto (chociaż częściowo) pod uwagę zarządzenia papieża Pawła VI. Krzyżyki są bardzo małe, nieproporcjonalnie małe do monumentów, a na dodatek są z jakiegoś plastyku. Nie są to normalne krzyżyki, a raczej ozdobne, bardziej przypominają modna biżuterię, niż prawdziwy krzyż. Jednak są, choć i tu należy zapytać dlaczego tak umieszczono krzyżyk przy stacji XII, że przechodnie lub pielgrzymi chcąc podejść bliżej i obejrzeć monument mogą niechcący na ten krzyżyk wstąpić. I choć to krzyżyk ozdobiony jakimiś dziwnymi ornamentami, to dla pielgrzyma zawsze krzyż, a z podeptania (lub możliwości podeptania) krzyża wiadomo kto się cieszy.
            Przy okazji krzyży wspomnę, że spotkałam się w Internecie z jednym z wywiadów przeprowadzonych z prof. Cz. Dźwigajem, w którym on się broni, mówiąc, że na Jasnej Górze nie ma drewnianych krzyży ma stacjach Drogi Krzyżowej. Myślę, że w tej sprawie powinien on zapytać się oo. paulinów czy krzyżyki umieszczone na każdej stacji są z drewna. Są one piękne, prawdziwe krzyże, bez żadnych udziwnień. I przy okazji może on sprawdzić kiedy stacje te były poświęcone (Droga na Wałach Jasnogórskich była budowana w latach 1900 -1913). O ile udało mi się sprawdzić przy poświęceniu Drogi Krzyżowej na wałach odprawiono nabożeństwo Drogi Krzyżowej i każdą ze stacji poświęcono osobno. W sposób podobny i do dziś poświęca się często Drogi Krzyżowe ” w plenerze”.
            Zarządzenia papieża Pawła VI obowiązują po ich wydaniu, więc należało by sprawdzić jakie były nakazy Kościoła wtedy, gdy poświęcano Drogę Jasnogórską. Co do krzyży na Beskidzkiej Drodze – obowiązują zarządzenia Pawła VI i niestety do nich nie zastosowano się w całości. (Dobrze, że chociaż częściowo.)
            Krzyże te, jak wspomniałam są bardzo dziwne. Wspomniane zarządzenia Pawła VI mówią o zwykłych drewnianych krzyżykach. Tu mamy do czynienia z udziwnionymi i zawierającymi mało czytelną symbolikę. W centrum krzyży znajduje się symboliczny wizerunek feniksa. Ten mityczny ptak ma bardzo rozbudowana symbolikę. W największym skrócie można powiedzieć, że jest poświęcony słońcu, dziś używany jest jako talizman. Symbolizm feniksa ma charakter ambiwalentny: jest ptakiem lunarnym poprzez skojarzenia z księżycem w nowiu, ale i solarnym jako ognisty ptak. W Egipcie uważano, że pieśń feniksa jest magiczna: dodaje odwagi ludziom “o czystym sercu”, a napawa strachem serca nieczystych. Feniks był atrybutem Ozyrysa, Oriona, a także Dionizosa uratowanego jako płód przez ojca, Zeusa, z łona Semele, która spłonęła od piorunów kochanka objawionego na jej żądanie, w boskim majestacie. Chrześcijaństwo zaadaptowało motyw feniksa jako symbolu zmartwychwstania: W ostatnich latach pojawił się w niesławnej literaturze, mianowicie występuje w serii książek o Harrym Potterze m.in. jeden z tomów nosi tytuł “Zakon Feniksa” a opis feniksa znajduje się w podręczniku hogwarckim, z którego uczył się Harry Potter pt. “Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć“.
            Dlaczego więc umieszczono na krzyżu taki symbol? Znowu mamy do czynienia z zasadą masońska – symbol ma być niejasny, zagmatwany, ale i taki, że mason potrafi się obronić przed zarzutami.
            Co symbolizują płomienie umieszczone na ramionach krzyża? Nie wiem. Zakładam jednak, że pielgrzymi lub zwiedzający Golgotę nie będą posługiwać się lusterkiem by badać jak układają się gdy się je obserwuje w odbiciu lustrzanym. Bo gdyby chcieli tak obserwować, zobaczyliby tam twarz Bahometa.
           
I tak – Golgota Beskidów została poświęcona i będzie miejscem, dokąd ludzie udawać się będą z różnych powodów: zobaczyć, pomodlić się, może wyśmiać się z naiwności “profanów”.
Pierwsi będą zwiedzać, komentować, cieszyć się pięknem okolicy. Drudzy – prawdopodobnie będą się szczerze modlić. Ostatni będą mieli swoją drobną satysfakcję. I to wszystko nie jest istotne w obliczu tego, że ubliżono Chrystusowi Panu i Jego Matce. Ale wiemy już, że nie ma technicznych problemów by poprawić to, co najbardziej rażące. Jeśli można było zmienić datę ubliżającą Matce Najświętszej, to można też usunąć sowę, rozmontować piramidy, zmienić układ kamieni w stacji XIV, spiłować rozwiane końce tabliczki-proporca, zmienić napisy przy “gwoździach” na stacji IX i ich ilość i zostawić tylko siedem grzechów głównych (wtedy miało by to katolicki wydźwięk, zdjąć kolumnę ze stacji I. I na pierwszym miejscu – przerobić całą stację IV ubliżającą Matce Bożej, bowiem nie wolno ukazywać Jej jako kobietę, której “rozlało się mleko”, co ma miejsce na skrzydle prawym. Lewe skrzydło należy też zmienić, ponieważ nie wolno ukazywać Ją strojącą na kuli ziemskiej, oplatanej przez węża, podnoszącego głowę. Maryję Niepokalaną należy pokazywać jako depczącą głowę węża. Ze stacji XIII zdjąć “anioła” i zostawić tylko Pietę.
            A nade wszystko zdjąć krzyżyki,
które bardziej przypominają talizmany niż krzyże i postawić obok każdego monumentu duże proste drewniane krzyże, przewyższające monumenty i górujące nad nimi. Wtedy “Golgota” zacznie przyjmować wygląd zbliżony do ikonografii katolickiej i nie będzie ubliżała Chrystusowi i Jego Matce jawnymi symbolami masońskimi.
Maria K. Kominek OPs
8 grudnia 2009, W Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, ku Jej chwale i obronie!4 listopada 2009, w Kościele na Skałce u Ojców Paulinów po Mszy św. w intencji rychłej beatyfikacji i kanonizacji Jana Pawła II, celebrans ks. infułat Jerzy Bryła odznaczył przyznanym przez Prymasa Polski ks. Józefa kardynała Glempa medalem prymasowskim “Zasłużony w służbie dla Kościoła i Narodu” prof. Czesława Dźwigaja. Na zaproszenie ks. inf. Jerzego Bryły w uroczystości tej udział wzięli też wójt gminy i sekretarz gminy Nowe Brzesko, którzy w imieniu mieszkańców Ziemi Nowobrzeskiej przekazali panu profesorowi list gratulacyjny. Obecny był też burmistrz Nowego Wiśnicza