Abp Viganò: Chrystus musi zostać uznany za Króla tego świata, a nie tylko naszych serc

Abp Viganò: Chrystus musi zostać uznany za Króla tego świata, a nie tylko naszych serc

Sprawowanie władzy królewskiej – i bardziej ogólnie rządu – musi być zgodne z wolą samego Boga, od którego wszelka władza pochodzi.

Żródło: https://www.lifesitenews.com/opinion/archbishop-vigano-christ-must-be-recognized-as-king-over-this-world-not-simply-our-hearts/


Arcybiskup Carlo Maria Viganò 30 października 2023

Uwaga od redaktora portalu LifeSiteNews: Poniższy esej pochodzi z homilii arcybiskupa Carlo Marii Viganò w święto Chrystusa Króla.

Regnum eius regnum sempiternum est, et omnes reges servient ei et obedient – Albowiem jego królestwo jest wiecznym królestwem, a wszystkie królestwa będą mu służyć i będą mu posłuszne.

Dawno, dawno temu był sobie król. Tak zaczynały się bajki, które słyszeliśmy jako dzieci, w czasach, gdy ideologiczna indoktrynacja nie przyszła jeszcze, by zepsuć dzieci w ich niewinności i mogliśmy spokojnie mówić o królach, książętach i księżniczkach, i normalne było myślenie, że przynajmniej w świecie bajek może istnieć porządek społeczny nie obalony przez rewolucję. Królestwa, trony, korony, honor, lojalność i rycerskość były odniesieniami, które wykraczały poza czas i modę, właśnie ze względu na ich spójność z boskim kosmosem, z wieczną i niezmienną hierarchią niebiańskich porządków.

W przypowieściach, którymi Pan pouczał swoich uczniów, byli również królowie, a On sam ogłosił się królem, gdy stanął przed Piłatem, odziany w szyderczą purpurową szatę, ukoronowany cierniem, trzymając trzcinę zamiast berła. Był wyśmiewany przez łotrów za to, że był królem, a namiestnik Judei uznał Go za króla, gdy kazał przymocować do krzyża tabliczkę wskazującą powód skazania Go na śmierć: “Iesus Nazarenus Rex Iudæorum” (Jezus z Nazaretu, król żydowski). Sanhedryn chciał poprawić ten napis:

    Nie pisz: ‘Król żydowski’, ale: ‘Ten człowiek powiedział: ‘Ja jestem Królem żydowskim'”. (J 19:21)

I nawet dzisiaj są tacy, którzy chcą odmówić naszemu Panu tego tytułu, który tak niepokoi Jego wrogów, ze względu na wszystko, co on implikuje. Ale w chwili, gdy niegodziwcy zrzucają łagodne jarzmo Chrystusa i otwarcie deklarują swój bunt przeciwko Jego suwerennej władzy, są zmuszeni wypełnić tę pustkę, podobni tym, którzy zaprzeczając prawdziwemu Bogu oddają cześć bożkom.

    Piłat powiedział do Żydów: “Oto król wasz”. Lecz oni zawołali: “Precz! Precz! Ukrzyżujcie go! Piłat rzekł do nich: “Czy mam ukrzyżować waszego króla?”. Arcykapłani odpowiedzieli: “Nie mamy króla prócz Cezara”. (J 19:15)

To bardzo smutne widzieć, jak zwiedzione umysły, aby nie uznać oczywistej i zbawczej rzeczywistości, wolą uczynić się niewolnikami znacznie niższej władzy, takiej jak władza państwowa, a do tego państwa najeźdźczego. Z drugiej strony, ci, którzy służą szatanowi, są również gotowi służyć Antychrystowi jako królowi i uznać jego królestwo, którego złowieszczym preludium jest Nowy Porządek Świata. 

Ale czy nie jest to ostatecznie to, co robimy za każdym razem, gdy jesteśmy nieposłuszni Bogu? Czyż nie odmawiamy powszechnego i absolutnego panowania Temu, który sprawuje je na mocy boskiego prawa i przez pobożność, a następnie przypisujemy je ludziom lub sami je sobie przywłaszczamy? Czyż nie ustanawiamy siebie najwyższymi prawodawcami, ilekroć udajemy, że zajmujemy miejsce tego, który na Synaju dał Mojżeszowi tablice prawa? Czy nasi pierwsi rodzice nie uczynili tego samego, gdy posłuchali pokus węża i złamali przykazanie Pana, jedząc owoc z drzewa zakazanego? Albo Żydzi na pustyni, gdy oddawali cześć złotemu cielcowi?…

Władza królewska jest nierozerwalnie związana z boskością: królowie Izraela i władcy narodów katolickich uważali się za wikariuszy Boga, obdarzonych świętą mocą, która została im nadana przez para-sakramentalny obrzęd. Sprawowanie władzy królewskiej – a ogólniej rządu – musi być zatem zgodne z wolą samego Boga, od którego pochodzi wszelka władza.

Spójność ta oznacza uznanie przez władzę publiczną najwyższej władzy Boga i obowiązek dostosowania praw państwowych do prawa naturalnego i boskiego. Ten, kto wierzy, że może wykorzystać władzę, czy to cywilną, czy kościelną, do celów innych niż te, dla których władza została ustanowiona przez Boga, a nawet przeciwnych, łudzi się żałośnie, a jego los nie będzie się różnił od tego, który opatrzność zarezerwowała dla tyranów i władców, którzy buntują się przeciwko Boskiej woli.

Odnosi się to nie tylko do władzy doczesnej, ale także – i przede wszystkim – do władzy duchownej, która ze względu na hierarchiczną wyższość celów jest z natury wyższa od władzy doczesnej i właśnie z tego powodu ci, którzy sprawują władzę duchowną muszą jeszcze wierniej dostosować się do tego, czego Bóg nauczał i nakazał. I jeśli prawdą jest, że jest niespójnością, gdy ci, którym powierzono władzę, nie postępują w życiu prywatnym zgodnie z zasadami wiary i moralności, to jest rzeczą niespotykaną, aby taka niespójność mogłaby rozciągać się na samo sprawowanie władzy.

Z tego powodu plamy, które ciążą na osobistym postępowaniu Aleksandra VI, są nieporównywalnie mniej dotkliwe niż te, które ciążą na papieżu, który, choć prowadzi życie wolne od skandali, popełnia akty rządzenia sprzeczne z celem papiestwa. I dzisiaj musimy również pogodzić się z rzeczywistością “papiestwa”, w którym osobiste skandale Jorge Mario Bergoglio są nawet przesłonięte przez te, które popełnia na mocy władzy, która – przynajmniej chwilowo – jest mu przyznana.

Pan, który jest Bogiem zazdrosnym (Wj 20:5), chce panować nad swoim ludem i sprawuje to królestwo poprzez swoich wikariuszy w sprawach doczesnych i duchowych. Chrystus pragnął, aby Jego Kościół był monarchiczny. Nie zamierzał pozostawić papieżowi swobody decydowania o tym, co chce, ale raczej by działał jako Christi Vicarius i Servus servorum Dei, tak aby On był jedynym Najwyższym i Wiecznym Kapłanem, pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, wszechobecnym królem i Panem, panującym na Ziemi za pośrednictwem papieża.

Idea demokratycznego Kościoła jest nie tylko teologiczną aberracją i rażącym naruszeniem hierarchicznej struktury Chrystusa Pana, ale jest nonsensem, który jest obalany przez jego własnych zwolenników, ponieważ opiera się na fałszywej przesłance, że możliwe jest sprawowanie władzy oderwanej od dobra, wypaczając ją w tyranię. Władza kościelna i cywilna, na mocy Boskiego dekretu, są wyrazem najwyższego, absolutnego i powszechnego panowania Chrystusa, cujus regni non erit finis. Zbyt często zapominamy, że Pan nie jest Bogiem w wyniku powszechnych wyborów. Dominus regnavit, decorem indutus est (Ps 92:1). Pan króluje w całym wszechświecie: Przyoblekł Siebie w majestat. Pismo Święte używa tutaj formy słownej, za pomocą której wyraża wieczność, niezniszczalność i ostateczność Królestwa Chrystusa.

“Regnum meum non est de hoc mundo” (J 18, 36): tych słów Naszego Pana skierowanych do Piłata nie należy rozumieć w sensie, jaki heretycy i moderniści zwykli wam nadawać, to znaczy, że Jezus Chrystus nie rości sobie prawa do władzy nad rządami narodów i że pozostawia im swobodę stanowienia prawa według własnego uznania, zgodnie z błędami sekularyzmu i liberalizmu. Wręcz przeciwnie, właśnie dlatego, że Królestwo Chrystusa nie wywodzi się z ziemskiej władzy, jest wieczne i uniwersalne, całkowite i absolutne, bezpośrednie i natychmiastowe. Ego vici mundum, zapewnia nas Pan. Dlatego świat nie tylko nie jest źródłem Jego władzy, ale raczej staje się jej wrogiem, gdy tylko wycofuje się z niej, aby służyć Princeps mundi huius, który jest właśnie księciem, który jest również hierarchicznie podporządkowany najwyższej władzy Boga, który pozwala mu działać tylko po to, aby uzyskać od niego większe dobro.

Podbiłem świat oznacza zatem, że świat, niezależnie od tego, jak bardzo łudzi się, że może sprzeciwić się planom Opatrzności i utrudnić działanie łaski, nie może nic zrobić przeciwko Temu, który już go podbił. To zwycięstwo, które jest całkowite i nieodwracalne, dokonało się przez Krzyż, znak hańby zarezerwowanej dla niewolników, wraz z męką i śmiercią Zbawiciela w posłuszeństwie Jego Ojcu. Regnavit a ligno Deus. Krzyż jest tronem chwały, ponieważ przez niego Chrystus nas odkupił, to znaczy wykupił nas z niewoli szatana.

Dziś zarówno państwo, jak i Kościół są zakładnikami wrogów Boga, a ich władza jest uzurpowana przez zbrodniczych wywrotowców i heretyków, którzy arogancko okazują swoją determinację do czynienia zła i niechęć do prawa Pańskiego. Zdrada władców i apostazja prałatów są karą, na którą zasługujemy za nieposłuszeństwo Bogu.

A jednak, podczas gdy oni niszczą, my mamy radość i zaszczyt odbudowy. I jest jeszcze większe szczęście: nowe pokolenie świeckich i kapłanów uczestniczy z gorliwością w tym dziele odbudowy Kościoła dla zbawienia dusz, i czynią to dobrze, świadomi własnych słabości i nieszczęść, ale także pozwalając się używać Bogu jako uległe narzędzia w Jego rękach: rękach pomocnych, rękach silnych, rękach Wszechmocy.

Nasza kruchość jeszcze bardziej podkreśla fakt, że jest to dzieło Pana, zwłaszcza gdy tej ludzkiej kruchości towarzyszy pokora. Ta pokora powinna prowadzić nas do instaurare omnia in Christo, począwszy od serca wiary, którym jest Msza Święta. Powróćmy do liturgii, która uznaje naszego Pana w Jego absolutnym prymacie.

Jeśli nasz Pan jest Królem na mocy dziedzicznego prawa (ponieważ narodził się z królewskiej linii Dawida), na mocy boskiego prawa (na mocy unii hipostatycznej), a także na mocy prawa konkwisty (odkupiwszy nas przez swoją ofiarę na krzyżu), nie możemy zapominać, że w planach boskiej opatrzności ten boski władca ma u swego boku, jako naszą Panią i królową, swoją własną dostojną Matkę, Najświętszą Maryję Pannę. Nie może być Królewskości Chrystusa bez słodkiej i macierzyńskiej Królewskości Maryi, o której święty Ludwik Maria Grignon de Montfort przypomina nam, że jest naszą pośredniczką przed majestatycznym tronem swego Syna, gdzie stoi jako królowa wstawiająca się przed królem. Regina, Mater Misericordiae, Spes nostra, Advocata nostra.

Założeniem triumfu Boskiego Króla w społeczeństwie i w narodach jest to, że On już króluje w naszych sercach, naszych duszach i naszych rodzinach. Niech zatem Chrystus króluje w nas, a Jego Najświętsza Matka niech króluje razem z Nim. Adveniat regnum tuum: adveniat per Mariam.

I niech tak się stanie.

+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup

29 października 2023Domini Nostri Jesu Christi Regis


Za tłumaczenie i redakcję tekstu w j. polskim: Jan Rybski

MOCAMI CHRYSTUSA ODNOWIĆ POLSKĘ. Potwór będzie miał zawsze twarz potwora.

MOCAMI CHRYSTUSA ODNOWIĆ POLSKĘ. Potwór będzie miał zawsze twarz potwora.

Ks. prof. Jerzy Bajda Nasz Dziennik 29/09/2010

Dzieje Polski ostatniego półwiecza są pełne zamętu i niepokoju. Od dnia, kiedy rozpętała się II wojna światowa, Polska przez całe dziesiątki lat, z większym lub mniejszym natężeniem, była poddawana wyniszczającym działaniom naszych wrogów, atakujących zarówno z zachodu, jak i ze wschodu.

Zastanawiający jest ten systematyczny wysiłek nieprzyjaciół zmierzający nie tylko do biologicznego wyniszczenia Narodu Polskiego, ale także do pozbawienia go wszelkiej moralnej siły, która pozwoliłaby Narodowi na wewnętrzną organizację i rozwijanie swego życia w oparciu o tysiącletnią tradycję kulturową i chrześcijańską tożsamość. Wrogowie nie tylko czynili wszystko, by zniszczyć naszą niepodległość i polityczną suwerenność, ale także zastosowali wobec Polski perfidny plan moralnej i duchowej degradacji poprzez podstępny nacisk ideologii antychrześcijańskiej i antyludzkiej. Pod tym względem nie było znaczącej różnicy między ideologią komunistyczną i hitlerowską: obydwie filozofie, które wsączano w świadomość Narodu, miały swe korzenie socjalistyczne, a poprzez Marksa i Lenina tkwiły korzeniami w satanizmie.

Po pokonaniu Niemiec hitlerowskich zostały osadzone w Polsce, w wyniku zdrady ze strony aliantów, władze okupacyjne podporządkowane Związkowi Sowieckiemu. W zamiarach Stalina leżała ostateczna likwidacja państwa polskiego, Narodu, kultury i języka, nie mówiąc już o zatarciu śladów religii katolickiej w tej części Europy. Komunistom nie wystarczyło wymordowanie tysięcy oficerów i przywódców polskich, nie wystarczyło zesłanie setek tysięcy (ostatecznie milionów) Polaków do syberyjskich łagrów, nie wystarczyło zakatowanie i wymordowanie dziesiątków tysięcy polskich patriotów, którzy po roku 1945 nie pogodzili się z poddaniem Polski czerwonej okupacji. Im to nie wystarczyło: przez ludzi, którzy nigdy nie byli Polakami, a w rządzie okupacyjnym jedynie udawali Polaków, postanowili zmienić duszę i sumienia Polaków.

Podjęli różne zbrodnicze akcje zmierzające do ograniczenia działalności Kościoła, do zafałszowania jego oblicza poprzez różnego rodzaju dywersje, poprzez nękanie policyjne kapłanów i biskupów, poprzez oszczercze kampanie propagandowe, procesy pokazowe, w wyniku których wielu dzielnych kapłanów utraciło zdrowie, a nawet życie. Ograniczono możliwość wszelkich form katechizacji, także druku i publikacji. Kościół nie rozporządzał żadną stacją radiową, podczas gdy tak zwane państwowe media były poddane totalnej administracji i manipulacji w rękach partii komunistycznej oraz użyte dla propagandy ateizmu i perfidnej demoralizacji.

W zmowie ze światową masonerią zaatakowano małżeństwo i rodzinę, narzucając niemoralne prawa oraz drastycznie ograniczając ekonomiczne podstawy rodzinnego bytu, aby pozbawić rodziny wszelkich horyzontów nadziei i w ten sposób popchnąć mężczyzn i kobiety na drogę rozwodów, antykoncepcji i aborcji. Od czasu wprowadzenia ustawy aborcyjnej oblicza się, że zamordowano w łonach matek około 25 milionów nienarodzonych Polaków. To uderzenie w rodzinę i w prawo do życia skutkuje nadal głębokim załamaniem moralnym całego społeczeństwa.

W tym trudnym czasie nie brakowało dzielnych kapłanów i biskupów, którzy krzepili ducha Narodu i umacniali wolę duchowej niezależności. Nie można zwłaszcza zapomnieć zasług kardynała Augusta Hlonda, który jasno ukazywał drogi ocalenia przez oddanie Narodu Niepokalanemu Sercu Maryi i poddanie Polski pod władzę Chrystusa Króla. Niestety, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach zmarł niedługo po wojnie. Jasnym światłem dla Polaków był kardynał Adam Stefan Sapieha, któremu także nie było dane dłużej służyć Narodowi. Wspaniałym darem dla Polski stał się wielki Prymas Tysiąclecia ks. kard. Stefan Wyszyński, który przez Wielką Nowennę i Ślubowania Jasnogórskie pragnął doprowadzić Naród do pełnego zawierzenia Maryi Królowej Polski. Oddanie się w niewolę Maryi miało paradoksalnie, lecz w sposób uzasadniony teologicznie, otworzyć drogę do prawdziwej wolności, którą wrogowie zaciekle i systematycznie niszczyli.

Fasadowa demokracja

Nowa nadzieja wolności zabłysła z chwilą powołania na Stolicę Piotrową syna polskiej ziemi, Jana Pawła II. Słysząc głos Piotra, polskie serca uwierzyły w możliwość odzyskania wolności. Jednak i ta droga, i ta nadzieja musiały przejść próbę krwi. Najpierw było to 13 maja 1981 r. na placu św. Piotra, gdy Jan Paweł II stał się ofiarą zamachu. Potem, gdy 13 grudnia (1981) dokonano zdradzieckiego zamachu na Polskę. Tu również polała się krew, zatrzasnęły się drzwi więzień i obozów internowania. Wielu Polaków wypędzono z kraju jako niebezpiecznych dla „systemu”. Polała się krew bohaterskich kapłanów z ks. Jerzym Popiełuszką na czele. Nadzieje rozbudzone w słynnym roku 1980 zostały unicestwione. „Solidarność”, ta prawdziwa, przestała istnieć. Ażeby Polaków jeszcze bardziej poniżyć i zdemoralizować, zaproponowano kompromis: zakończono rzekomo stan wojenny, lecz narzucono Polsce rząd złożony z tych samych agentów i zdrajców, tylko ubranych w szaty pseudodemokratów. Wielu dało się zwieść i uwierzyło w „dobrą wolę” dawnych katów i okupantów, którzy obecnie mogli pod osłoną prawa okradać i okłamywać Polskę na wszelki sposób. Pod pozorami demokracji działali ci sami ludzie, dla których Marks i Lenin byli najwyższymi autorytetami w historii. Staremu potworowi zrodzonemu przez Marksa i jego towarzyszy próbowano dorobić „ludzką twarz”, ale – jak zapewniał Herbert – „potwór będzie miał zawsze twarz potwora”.

Dlatego po roku 1989 przeżyliśmy monstrualne nasilenie kłamstwa, hipokryzji i przewrotności politycznej. Kolejne partie obejmujące władzę były tylko fasadami, za którymi działały te same ukryte siły sterowane przez tych samych dyrygentów. Czy to była Unia Wolności, czy AWS, czy Platforma Obywatelska, zawsze rządzili dokładnie ci sami komuniści, agenci i najemnicy obcego wywiadu, dla których Polska była prywatnym folwarkiem w stanie bankructwa, dlatego można było ją rozkradać i sprzedawać na wszystkie strony. Ale bodaj najbardziej zgubnym aspektem polityki tych lat było to, że te pseudopolskie rządy potrafiły obłudnie udawać współpracę z Kościołem, obiecując „obopólne korzyści”, a chodziło o to, aby zepchnąć Kościół na margines życia społecznego, a zarazem odebrać mu jego moralny autorytet. Próbowano niejako jawnie pokazać społeczeństwu, że Kościół właściwie bez oporu popiera komunistów, masonów i różnej maści ateistów, ponieważ zależy mu tylko na własnych korzyściach. Rozpętano przy tym podstępną kampanię antykościelną i antyklerykalną. Zadaniem prasy opanowanej przez siły antykościelne i antypolskie było rozwijać strategię systematycznego i taktycznego nękania Kościoła, aby w opinii przeciętnego człowieka Kościół uchodził za drugorzędną organizację, która wprawdzie sobie w życiu radzi, ale w sferze publicznej nie jest żadnym autorytetem i nie ma powodu się go obawiać. To miało głównie na celu takie osłabienie powagi Kościoła, aby przeciętny obywatel nie przejmował się nauczaniem moralnym Kościoła, przykazaniami Bożymi, świętością małżeństwa i rodziny, sakralnym charakterem życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, ażeby po prostu ludzie postępowali tak, jak im się podoba.

W Liście pasterskim na Wielkanoc 2008 roku jeden z biskupów wołał: „Na naszych oczach przeszczepia się na polski grunt nihilistyczną ideologię, w której nie chodzi o szukanie prawdy, ale o zniszczenie Kościoła, zgodnie z zasadą: ‘Uderzę w pasterza, a rozproszą się owce’„ (por. Mk 14, 27) (za: „Nasz Dziennik” nr 70, s. 11). W tym kontekście możemy lepiej zrozumieć zmasowany atak medialny i polityczny na arcybiskupa warszawskiego, ks. Stanisława Wielgusa, wymuszający na nim rezygnację z objęcia stolicy biskupiej (rok 2007). Ciemne siły polityczne lękały się tego biskupa, który odważnie głosił prawdę na temat duchowego stanu współczesnej cywilizacji.

Tymczasem politycy zamiast prawdy rozpowszechniali liberalizm i nihilizm. Wmawiano ludziom, że mogą czynić, co chcą, bo są wolni, ale w gruncie rzeczy wprowadzano ludzi na ścieżkę, na której zamiast Bożych drogowskazów znajdowali reklamy grubymi literami zachęcające do zdobywania majątku, do swobody moralnej, do egoizmu, do rozpasanej przyjemności, do coraz bogatszej konsumpcji, do nieliczenia się z prawami bliźnich, a już zwłaszcza z prawami Narodu i odpowiedzialnością za Ojczyznę. Jako raj, gdzie mają się spełnić wszelkie oczekiwania ludzkie, ukazywano Unię Europejską, która radykalnie odeszła od tego rozumienia Europy, jakie spotykamy w nauczaniu Jana Pawła II, albo jeszcze w projekcie pierwszych założycieli Wspólnoty Europejskiej. Wbrew nauczaniu Jana Pawła II Unia zrzekła się charakteru chrześcijańskiego, a nawet wszelkiej wiary w Boga [nigdy nie miała rządziły zawsze loże. MD] i stała się państwem całkowicie pogańskim, w którym nie tylko prawa Boże są gwałcone, ale także zagubiono kryteria człowieczeństwa, spychając życie ludzkie – pod pozorem wolności – na poziom zoologiczny. W Unii liczy się tylko interes „superpaństwa” widziany w kategoriach ekonomicznych i politycznych, natomiast nie liczą się prawa narodu, jego wolność i suwerenność, poddane biurokratycznej manipulacji, widocznej zwłaszcza w związku z ratyfikacją tzw. traktatu reformującego. To nasze „wejście do Europy” zaaranżowane przez komunistów (Kwaśniewski, Miller, Cimoszewicz itd.) okazało się pułapką dla Polski, która wciąż nie potrafiła być sobą i nie miała własnego głosu, gdyż została wtłoczona w fałszywe formy polityczne, niewyrażające jej suwerenności. Jest czymś tragicznym, że ani rząd PiS, ani rząd PO nie wykazały należytego zrozumienia dla obrony sprawy polskiej niepodległości i suwerenności Narodu, co widać w niepoważnej dyskusji parlamentu nad ratyfikacją traktatu reformującego, a właściwie ustanawiającego superpaństwo pod nazwą Unia Europejska.

Za parawanem prawa

Ostatnio pojawia się coraz więcej sygnałów świadczących o tym, że Unia Europejska w pełni opowiada się za cywilizacją śmierci i usiłuje tę cywilizację narzucać wszystkim krajom, zwłaszcza tym, które jeszcze w jakimś stopniu ograniczają prawnie dostęp do aborcji, czyli zabijania dzieci nienarodzonych. Właśnie ostatnio (w okresie Wielkanocy 2008) z oficjalnym żądaniem, by aborcja stała się dostępna bez przeszkód, wystąpiła Rada Europy. Projekt przewiduje także szerokie upowszechnienie antykoncepcji i tak zwanej edukacji seksualnej, co oznacza całkowite zniszczenie etosu małżeństwa i rodziny, czyli tego, co decyduje o ludzkim charakterze społeczeństwa.

To proponuje Rada Europy, która podobno została ustanowiona po to, by bronić praw człowieka. Tymczasem Rada wywiera naciski na wszystkie państwa Europy, aby zalegalizowały aborcję jako „prawo człowieka”. Nie można bardziej zdradzić rozumu i ludzkiej godności. Konkretnych nacisków mogą się spodziewać zwłaszcza Polska, Irlandia i Malta. Podobne naciski mogą wystąpić także w innych dziedzinach, takich jak: „małżeństwa” homoseksualne, adopcja przez homozwiązki, legalizacja formalna wolnych (tak zwanych faktycznych) związków lub innych dewiacji moralnych. Może to dotyczyć także liberalizacji bioetyki, na przykład legalizacji eksperymentów biomedycznych na embrionach, klonowania, tworzenia hybryd zwierzęcoludzkich lub eutanazji. Niestety, cywilizacja śmierci panująca na szczytach Europy ma tendencję do rozpowszechniania się na wszystkie dziedziny życia ludzkiego. Jest czymś potwornym, że zbrodnia rozpowszechnia się pod osłoną władzy państwowej (europejskiej) i za parawanem prawa. Polska nie może, i nie powinna, w żadnym razie przykładać ręki do tej zbrodni. Właściwą odpowiedzią Polski powinno być zerwanie wszelkich więzów prawnych z tymi instytucjami, które depczą prawo Boże i godność życia ludzkiego.

Jeżeli Polska nie sprzeciwi się radykalnie tej zbrodniczej organizacji, czeka nas tragedia. Panujące u nas bezprawie na szczytach władzy, moralny paraliż społeczeństwa i chaos polityczny oraz ideowy mogą doprowadzić do tego, iż możemy bezwiednie przyczynić się do spełnienia groźnej zapowiedzi danej przez Matkę Najświętszą Służebnicy Bożej Wandzie Malczewskiej. Matka Boża ostrzegła, że jeśli Polska (po odzyskaniu niepodległości w XX wieku) nie ustrzeże prawa Bożego i przykazań Bożych obowiązujących w życiu Narodu, może utracić niepodległość już na zawsze. Wydaje się, że wszystkie przesłanki dla takiego obrotu spraw są przygotowane i nie widać – poza Radiem Maryja – jakiegoś profetycznego głosu, który mógłby nas obudzić. Dlatego, patrząc trzeźwo w duchu wiary na naszą sytuację i sytuację świata, mając wciąż w pamięci wymagające słowa wypowiedziane przez Pana Jezusa do św. Siostry Faustyny i do Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny, uważam, że jedynym ratunkiem dla Polski jest oddanie naszego Narodu i państwa pod miłosierną władzę Chrystusa Króla.

Z Objawienia Bożego wiemy, że „świat leży w mocy złego” (1 J 5, 19), natomiast prawdziwa strefa wolności znajduje się tam, gdzie sięga władza Jezusa Zmartwychwstałego. Jest to wolność odpowiadająca hojności daru Bożego w Duchu Świętym oraz godności człowieka i staje się udziałem osób i społeczności ludzkiej stosownie do gotowości ludzkiego serca otwartego na Boga. „Gdzie Duch Pański, tam wolność” (2 Kor 3, 17). Wolność utraconą przez grzech przywraca nam Duch Święty jako owoc Chrystusowego dzieła Odkupienia. Jest to wolność ponadpolityczna, w takim znaczeniu, w jakim człowiek jest istotą wyrażającą transcendencję w stosunku do całej sfery politycznej. Jedynie dysponując tego rodzaju wolnością, człowiek i naród mogą stać się w pełnym znaczeniu podmiotem podejmującym suwerennie swoje zadania polityczne wyrażające odpowiedzialność za dobro wspólne ludzkości. Ta wolność powinna zapanować we wszystkich dziedzinach i na wszystkich poziomach istnienia ludzkiego, bez podziału na strefę „publiczną”, gdzie rządzi mit nowoczesnego państwa wyzutego z wszelkich odniesień moralnych, i na strefę „prywatną”, gdzie ludziom pozwala się na pielęgnowanie „uczuć religijnych” za łaskawym zezwoleniem władz „tego świata”. Życie polityczne, życie „publiczne” jest także częścią życia ludzkiego i w tych zakresach urzeczywistniają się istotne wartości osoby zadane z tytułu powołania ludzkiego i chrześcijańskiego. Całe życie ludzkie uzyskuje swoją prawdę i wartość antropologiczną, o ile jest natchnione i kierowane planem Bożym, czyli prawem Bożym objawionym i ostatecznie spełnionym w Chrystusie.

Mocami Chrystusa odnowić Polskę

Tylko sam Chrystus może dać człowiekowi – i narodowi – zasadę i moc do urzeczywistnienia powołania na poziomie uniwersalnej odpowiedzialności moralnej. Należy więc pozwolić Chrystusowi, aby kształtował nasze życie narodowe i polityczne, skoro nie były Mu obojętne losy Jego ojczyzny ziemskiej i Miasta, które „nie poznało czasu nawiedzenia swego” (por. Łk 19, 44), dlatego legło w gruzach. Należy prosić Chrystusa, by oświecał Polaków, aby zrozumieli, w jaki sposób Ewangelia jest podstawą pokoju, społecznego ładu, cywilizacji miłości i życia, jak też kultury humanistycznej godnej tego miana. Wszyscy, którzy mają ambicje włączyć się w organizację życia politycznego, powinni wiedzieć, że Chrystus nie zgadza się na to, aby prawda mieszkała jedynie w „prywatnych” umysłach, a w parlamencie, w prasie i innych mediach mogło panować kłamstwo i wszelka hipokryzja. Chrystus nie zgadza się na to, aby sprawiedliwość rządziła tylko wzajemnymi odniesieniami „maluczkich”, natomiast by szerokie dziedziny stosunków społecznych, pracy, ekonomii, prawodawstwa, sądownictwa były poddane zasadzie niesprawiedliwości, krzywdy i systematycznego wyzysku ze strony możnych tego świata. Politycy powinni wiedzieć, że respekt dla świętości (sacrum), będącej znakiem obecności Boga w widzialnym świecie, nie ogranicza się tylko do tego, co dzieje się na ołtarzu i wokół niego, ale obejmuje wszystko to, co wiąże się z tajemnicą ludzkiego istnienia jako stworzonego, jako zrodzonego, jako zbliżającego się do swego kresu, a szczególnie do początków ludzkiego bytu, osłoniętych tajemnicą małżeństwa. Politycy powinni wiedzieć, że użycie siły przeciw człowiekowi jest sprzeczne z prawem Chrystusa nie tylko w przypadkach karczemnych bójek, lecz także we wszelkich sytuacjach międzynarodowych agresji lub policyjnych tortur. Powinni wiedzieć, że prawo, cały porządek sprawiedliwości, środki nacisku itd. służą nie tylko ochronie bezpieczeństwa władz, ale przede wszystkim ochronie osób najmniejszych, najsłabszych, najbardziej bezbronnych, o które Chrystus szczególnie się upomni. Politycy, czerpiący światło z Ewangelii, będą wiedzieć, że cała istota życia społecznego, cały sens cywilizacji i prawdziwe źródło humanizacji świata znajduje się w sercu rodziny, którą Bóg ustanowił kolebką i fundamentem społeczeństwa ludzkiego jako takiego. Dlatego Pan Jezus w swoich objawieniach udzielonych Rozalii Celakównie w tak ostrych słowach piętnował postępowanie depczące etos małżeństwa i rodziny. Jeżeli więc politycy przeoczą tę prawdę, że cała polityka państwa, cała ekonomia, cały system prawny, cała kultura, powinny z istoty swojej kierować się ku służbie dla rodziny i ku ochronie jej świętego posłannictwa, to popełnią największą zdradę wobec ludzkości i wobec narodu i sprawią, że państwo przestanie być wyrazem sprawiedliwości, lecz zostanie odczłowieczone i stanie się tylko „magnum latrocinium”, czego przykładów w historii nie brakuje.

Nie możemy się łudzić: jesteśmy świadkami spisku przeciw chrześcijańskiej (katolickiej) Polsce, opartego na zwietrzałej filozofii oświeceniowej, która prowadzi prostą drogą do ubóstwienia państwa i równocześnie do zniszczenia autentycznie ludzkiej cywilizacji. Musimy sobie powiedzieć, że nie możemy się poddawać tego rodzaju presji ze strony tak zwanej konieczności historycznej. Chrystus jest ponad historią i w Nim jesteśmy wolni, i w oparciu o prawdę od Niego czerpaną możemy zadecydować, że wybieramy świadomie drogę wyzwolenia od wszystkich mitów i kłamstw, którymi karmi nas „Europa”, i chcemy być sobą w Chrystusie i przez Chrystusa. Tym, którzy naszą Polskę poniżają i hańbią, spychając ją na poziom żebraczy w sensie ekonomicznym i kulturowym, odpowiadamy: dość kłamstw, dość bluźnierstw, dość poniewierania godnością człowieka, rodziny i Narodu. Jesteśmy poddanymi Jezusa Chrystusa i chcemy w pełni przyjąć Jego Prawo, w którym jest wolność, godność i świętość dana nam na chrzcie świętym. Nie widzimy żadnego rozumnego powodu, żeby nasze sprawy państwowe i narodowe oddawać w ręce cwaniaków i błaznów politycznych, ludzi pozbawionych wszelkiego poczucia moralnej odpowiedzialności. Chcemy, by rządził nami Jezus Chrystus, by Jego Prawda była podstawą i celem naszych praw i instytucji, by Jego Miłość była normą i inspiracją wychowania każdego Polaka, każdego człowieka. Tylko w Chrystusie i Jego mocą jesteśmy zdolni odeprzeć ataki wszelkich wrogów Polski, wrogów naszej suwerenności, naszej kultury, naszej tożsamości, budowanej na Ewangelii, przy pomocy takich proroków, jak św. Stanisław Szczepanowski i wielu innych, aż do Jana Pawła II.

Musimy sobie także zdawać sprawę z tego – co jasno jest wyrażone w objawieniach danych Rozalii – że ogrom grzechów ludzkich domaga się wymierzenia sprawiedliwości nie tylko prywatnym grzesznikom, ale także całym narodom. Stąd są potrzebne nie tylko gesty indywidualnego nawrócenia, ale także świadome poddanie się prawu Bożemu w życiu państw i narodów.

Jezus powiedział Rozalii: „Jest jednak ratunek dla Polski, jeżeli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez intronizację nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym Państwie, z Rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem do Boga” (zob. ks. Kazimierz Dobrzycki OSPPE, Intronizacja Chrystusa Króla w duszy drogą do intronizacji w Ojczyźnie, Skawina 2003, s. 56). Potrzeba w tym celu dużo modlitwy i ofiar. A skoro sprawa napotyka trudności, to jest dowód, że jest niezwykle doniosła. Oby Bóg dał światło naszym przywódcom politycznym i wszelkim elitom duchowym, od których zależy los Polski.

ks. prof. Jerzy Bajda

ODDAĆ POLSKĘ CHRYSTUSOWI

Opublikowano: 29/09/2010
Ks. prof. Jerzy Bajda www.naszdziennik.pl/index.php

http://intronizacja.pl/jezus-krol-polski/11-teologia/73-mocami-chrystusa-odnowic-polske

=================================================

mail:

Tekst Ks. Prof. Jerzego Bajdy został opublikowany właśnie teraz nie bez dodatkowego powodu.  
Dnia 10 grudnia br mija dziesiąta rocznica śmierci tego wybitnego Kapłana.   
Skrót Jego życiorysu, według  https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Bajda

Ksiądz Profesor Jerzy Bajda urodził się dnia 11 maja 1928 roku w Krakowie. Święcenia kapłańskie otrzymał 9 maja 1954 roku  z rąk biskupa Karola Pękali.  W tym samym roku ukończył studia w Tarnowskim Instytucie Teologicznym, a w 1959 roku został magistrem prawa kanonicznego w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.  W tej uczelni w roku 1962 uzyskał doktorat z zakresu prawa kanonicznego na podstawie rozprawy Prawowitość władztw pogańskich w nauce Pawła Włodkowice. Od roku 1963 do 1966 sprawował obowiązki ojca duchownego w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie, a w latach 1965 – 1972 był także wykładowcą teologii moralnej. W roku 1969 uzyskał licencjat z teologii moralnej na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie. W roku 1966  biskup Karol Wojtyła   powołał go do grona teologów moralistów środowiska krakowskiego, którzy przygotowywali dla papieża Pawła VI ekspertyzę na temat antykoncepcji. Tak zwany memoriał krakowski został w roku 1968 wręczony Pawłowi VI, który przygotowywał wówczas encyklikę Humanae vitae.  W roku 1992  został obdarzony godnością Kapelana Jego Świątobliwości. Był publicystą Naszego DziennikaRadia Maryja,  a także współpracował z  Telewizją Trwam. Ksiądz Profesor Jerzy Bajda zmarł dnia 10 grudnia w Tarnowie. 

20.11.22 Warszawa, Kraków – Orszak Chrystusa Króla. W niedzielę Polacy oddadzą cześć Jezusowi Chrystusowi Królowi Polski !

20.11.22 Warszawa, Kraków – Orszak Chrystusa Króla. W niedzielę Polacy oddadzą cześć Jezusowi Chrystusowi Królowi Polski!

16/11/2022 przez antyk2013

W najbliższą niedzielę 20 listopada przypada według nowego kalendarza liturgicznego Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Z tej okazji wierni i księża chcą wyjść na ulice polskich miast, by przez publiczną modlitwę zamanifestować swoją cześć dla Zbawiciela, obranego przecież w akcie intronizacji na „Króla Polski”. Orszaki Chrystusa Króla pojawią się w Warszawie i Krakowie.

„W niedziele, wobec całego świata możemy dać świadectwo naszego nawrócenia i wierności Chrystusowi. Tylko od nas zależy, jak wiele osób zdołamy zaprosić w ciągu tych ostatnich dni, by wspólnie, publicznie i w najbardziej eksponowanym miejscu stolicy Polski uznać w Akcie Intronizacji Pana Jezusa za naszego Króla”, zachęcają do przybycia organizatorzy religijnej inicjatywy.

Warszawski orszak wyjdzie na ulice Starego Miasta po Mszy Świętej, której rozpoczęcie przewidziano na 12:30. Z Archikatedry Św. Jana uczestnicy pójdą na Plac Zamkowy, gdzie odnowią Akt Intronizacji Chrystusa na Króla, a następnie przez Most Śląsko Dąbrowski, przy Katedrze Warszawsko-Praskiej i ulicami Starej Pragi udadzą się do Bazyliki Najświętszego Serca Jezusowego przy ulicy Kawęczyńskiej.

Orszak zakończy Adoracja Najświętszego Sakramentu, po której zostanie odprawiona Msza św. o godzinie 16.00. Liturgii w Bazylice będzie przewodniczył ks. bp Romuald Kamiński. 

Mszy św. w Archikatedrze pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela będzie przewodniczył ks. bp Stanisław Jamrozek – Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ruchów Intronizacyjnych.

W Krakowie z kolei wierni zbiorą się w Łagiewnickim sanktuarium o godzinie 12. Po Najświętszej Ofierze, którą odprawi ks. Bp Jan Zając, udadzą się w orszaku do Sanktuarium Św. Jana Pawła II.

Hasłem obu przemarszów będzie zawołanie „W NASZYCH RODZINACH – KRÓLUJ NAM CHRYSTE”. „To niepowtarzalna okazja, aby 20 listopada A.D. 2022 w Uroczystość Chrystusa Króla oddać hołd naszemu Panu na ulicach stolicy Polski. To kolejny, mały krok, aby Naród Polski uznał Chrystusa za swojego Władcę”, podkreślają organizatorzy, zachęcając do przybycia.