Komeniusz: W centrum Wszechświata stoi człowiek –

Komeniusz: W centrum Wszechświata stoi człowiek –

STRUKTURA TAJNYCH STOWARZYSZEŃ

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

Ukryta-strona-dziejow, str. 63

LUX IN TENEBRIS

Posiadając już w pełni skrystalizowane koncepcje Komeniusz ogłosił drukiem W Amsterdamie „Lux in tenebris” (1657). Pewne zbieżności doktrynalne dają podstawy, by sądzić, że pisząc to dzieło był on pod wpływem mesjanistycznych proroctw rabina Abardanela (1437—1508)102, opublikowanych w tymże mieście w roku 1644 (to również rok ukazania się Panortosji). W tych proroctwach była mowa o zniszczeniu Kościoła Rzymskiego i Papiestwa, w którym widziano Antychrysta, dzięki skoordynowanemu działaniu sprzysiężonych krajów Północy, Tatarów oraz Turcji.

Tytuł był zaczerpnięty z Ewangelii wg Św. Jana, „ale osiem lat później (1665), prawdopodobnie w celu usunięcia z owego dzieła znaczeń związanych z tajemnicą

Wcielenia, pojawi się w jego miejsce „Lux e tenebris ” – światło wydobywające się z mroków – co dużo trafniej oddaje ideę rewolucyjnego bóstwa, które według różo-krzyżowców ma zastąpić prawdziwego Boga Objawienia ” .

Zgodnie z programem Komeniusza, prekursora współczesnego globalizmu, z owych mroków miałby się wyłonić Super-Kościół będący źródłem światła i integrujący w sobie wszystkie religie dzięki działaniu krajowych Konsystorzy – Kościołów narodowych, by w imię jednoczącego humanizmu o obliczu filantropijnym i tolerancyjnym doprowadzić do ogłoszenia równości i jednakowej godności wszystkich religii.

Jednak ten plan napotykał na kolosalne przeszkody, zwłaszcza w postaci doktryny katolickiej, hierarchii, papieskiego nauczania, zaś na płaszczyźnie politycznej – dynastii Habsburgów. Komeniusz będzie wobec niej szczególnie zajadły, wyczekując końca „Pychy Antychrysta ”, zgładzenia „Bałwochwalcy” oraz jego przedstawiciela, Papieża, określanego mianem „bożka ”.

Oto tłumaczenie z łaciny (fotokopia oryginalnego tekstu jest w książce) paru znamiennych fragmentów rozważań Komeniusza, zamieszczonych w jego przedmowie do „Lux in tenebris” (na podstawie kopii egzemplarza dzieła przechowywanego w Bibliotece Narodowej w Rzymie):

„II — Papież jest wielkim Antychrystem i Nierządnica babilońską.

III — Bestia, której dosiadła Nierządnica jest (Święte) Cesarstwo Rzymskie, a zwłaszcza Dom Austriacki.

IV — Bóg nie będzie tego dłużej znosił, przeciwnie: utopi świat bezbożników w morzu krwi

V — W tym celu poruszy Niebo i Ziemię, tj. sprawi, że jedne ludy powstaną przeciwko drugim, co wywoła zamęt, jakiego jeszcze nie widziano.

VI — Skutkiem tej wojny będzie śmierć Papieża i upadek Domu Austriackiego.

VII — [Polegną] z rąk ludów rozjuszonych ich tyrania, które zlecą się z czterech krańców Świata.

VIII— Pierwsze będą ludy Północy i Wschodu. [. .]

X — Próżno będą trudzić się w pojedynkę; lecz wreszcie z połączenia ich sił wyjdzie dzieło Boże

XI – A dokona się to niesłychanie szybko: w jeden rok, jeden miesiąc, jeden dzień, jedną godzinę, ku osłupieniu całego Świata.

XII— Turcy i Tatarzy wkroczą, by sprawić to dzieło.

XIII— Dzięki nim przyniosą światło Ewangelii.

XIV— Nastąpi powszechna Reforma Świata przed końcem czasów.

XV— Zasady i kształt tej reformy są postanowione, aby zginęły Bożki wraz z Bałwochwalcami i aby wszędzie na nowo zakwitł najczystszy kult Boga.”

========================

Tekst, jak widać, prawdziwie prorocki i jakże aktualny! Odsłania on arkana anty-teologii różokrzyżowców, która już sama wystarcza, by uzasadnić istnienie takiego planu – niezależnie od tego, w jakie synkretyczne szaty próbuje się on stroić – oraz dowodzi wielowiekowej ciągłości działań i dążeń. Jest tu ukazana Pierwsza Wojna Światowa, która zmiotła Dwór Austriacki, masoński atak przeciwko Papiestwu na przestrzeni wojen, jakie toczyły się w XIX w., z momentem kulminacyjnym w postaci wkroczenia do Rzymu [wojsk piemonckich] przez wyłom w Porta Pia w 1870 r., co doprowadziło do pozbawienia Papiestwa niezależności ekonomicznej i politycznej, wreszcie przenikanie idei modernistycznych, Konkordaty oraz Sobór Watykański II.

To wielce charakterystyczne, że motyw zniszczenia Kościoła Katolickiego „w jeden rok, jeden miesiąc, jeden dzień, jedną godzinę” powraca znowu – w sposób jeszcze bardziej naglący – we współczesnym tekście różokrzyżowców, gdzie Kościół Katolicki ukazany jest jako apokaliptyczna nierządnica i gdzie postacie Jakuba i Jana, którzy przychodzą zająć miejsce Papieża, symbolizują kolegializm demokratyczny biskupów i duchowieństwa:

„Który najpierw zacznie zamierać pośród doktrynalnego zepsucia kleru, co pociągnie za sobą zmierzch mistycznego ducha rzymskiego i jego ostatniego, integrystycznego bastionu […] Bogu dzięki – nadchodzi koniec Rzymu, dzięki wysiłkowi młodych kapłanów, którzy niedługo nie będą mieli nic wspólnego z klerykalnym obskurantyzmem, zwłaszcza tym, jaki istniał od XVI do XX wieku. Piotr i ci, którzy do niego należą, muszą teraz znowu liczyć się z Jakubem i Janem oraz tymi, którzy z nimi trzymają, i nie mogą nawet śnić o „zmiażdżeniu” kogokolwiek. […] Wtedy chrześcijański Rzym zostanie alchemicznie zasztyletowany […] w niecałą godzinę, niecałe sześćdziesiąt minut […] dzięki bezlitosnemu parciu z zewnątrz na papieski Rzym”.

Niech czytelnikowi, który zarzuciłby, że taka interpretacja myśli Komeniusza jest nieco naciągana, odpowiedzi udzieli znany badacz globalizmu Yann Moncomble, który stwierdza:

„Już wtedy widział, jak w ślad za Jerzym z Podiebradu (król Czech, sukcesor Jana Husa, teolog, organizator narodowego kościoła czeskiego – nota red.), nadchodzi zjednoczona Europa. Komeniusz, którego Michelet nazwał „Galileuszem pedagogii”, jawi się tu jako jeden z czołowych internacjonalistów, myślący już wówczas o stworzeniu języka bardziej giętkiego od łaciny. Wszystkie te pomysły odnajdujemy u niektórych masonów (np. idee i język Zamenhofa) a w szczególności na 18. stopniu Rytu Szkockiego, co daje masonerii podstawy, by traktować tego człowieka [Komeniusza], który tak niezwykle wyprzedził swoją epokę, wprawdzie nie jako jej bezpośredniego przodka, ale na pewno jako jednego z jej przewodników duchowych”.

Oto sama Masoneria autorytatywnie potwierdza przynależność Komeniusza do gnostyckiego związku Różokrzyżowców (a trzeba zaznaczyć, że 18. stopień Rytu Szkockiego jest też zwany stopniem „Suwerennego Księcia Róży i Krzyża”)

a nadto – wpisując się w najbardziej autentyczną i rdzenną doktrynę różokrzyżowców – podkreśla „emancypację ludzkości przez Gnostycyzm”. Stopień, o którym mowa, jest „jednym z najważniejszych stopnii masońskich; należał on i należy do niemal wszystkich Rytów” – nie tylko do Rytu Szkockiego.

Można by zatem dojść do konkluzji, że dla Komeniuszaw centrum wszechświata stoi człowiek – obraz mikrokosmosu, a zarazem potencjalny władca widzialnego świata, który go otacza, tj. makrokosmosu. Choć formalnie Komeniusz nie neguje upadku pierwszych rodziców, jego poglądy są w tej mierze bardzo zbieżne z poglądami humanistów doby Odrodzenia – zwłaszcza tymi reprezentowanymi przez niemieckiego prałata i teozofa Nicolasa de Cusa (1401-1464), za to bardzo oddalone od dogmatu katolickiego. W jego rozumieniu człowiek posiada w sobie to, co jest mi potrzebne do zbawienia:

„Nie trzeba przynosić człowiekowi czegoś z zewnątrz; wystarczy wydobyć z niego to, co ma on w sobie, rozwinąć to i ukazać w całej doniosłości” (Didactica magna, V, 5).

W innym miejscu zaś stwierdza:

„Czego potrzebuje człowiek? Siebie samego. Powinien on nauczyć się poznawać i cenić siebie […]. Nie powinien już szukać otuchy i wsparcia w innych, ale w sobie. W tobie samym drzemie świat – nie szukaj go poza sobą” (Unum necessarium, V, 2-4).

Patrząc przez ten pryzmat, dzieło Komeniusza jest prometejskim hymnem na cześć człowieka, jedynego architekta swoich własnych losów. Przyznał to – aczkolwiek nie wprost – Jean Piaget, profesor na Sorbonie i członek władz UNESCO, pisząc:

ducha jego filozofii odnajdujemy w jego pedagogii dyscyplinarnej, gdzie ten teolog w niewielkim tylko stopniu zwraca uwagę na grzech pierworodny, za to opiewa nieustannie przyrodę, którą cechuje ustawiczny postęp”.

Na cześć owego proroka światowej dyktatury wtajemniczonych, dyktatury elit uważających się za „oświecone z góry”, opartej na ekumenicznej i antykatolickiej super-religii (choć częste odniesienia do chrześcijaństwa dość skutecznie przesłaniają centralną ideę kultu człowieka) entuzjastyczną laudację wygłosił 16 kwietnia 1993 r. na międzynarodowym sympozjum odbywającym się w Rzymie pod hasłem „Spuścizna Komeniusza, bilans stulecia” wcale nie jakiś wolnomularz, lecz Książę Kościoła, Kardynał Poupart, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, który złożył Komeniuszowi hołd jako pionierowi nowej edukacji „człowieka przez człowieka” .

Już samo to stwierdzenie świadczy dobitnie o tym, jak głęboko idee wypracowane w cieniu lóż masońskich zdołały przeniknąć do wnętrza współczesnego Kościoła.