„Żyd spełniony”. Dlaczego nad Dniem Judaizmu unosi się duch błędu, a nie świadectwa konwertytów?

„Żyd spełniony”. Dlaczego nad Dniem Judaizmu unosi się duch błędu, a nie świadectwa konwertytów? 

https://pch24.pl/zyd-spelniony-dlaczego-nad-dniem-judaizmu-unosi-sie-duch-bledu-a-nie-swiadectwa-konwertytow/


Stary Testament jako zapowiedź wyczekiwanego Mesjasza dopełnił się wraz z przyjściem na świat Chrystusa. To na Pana Jezusa z tęsknotą czekali Żydzi – z których przeważająca część, niestety okazała się wiarołomna i odrzuciła Zbawiciela. Błąd poprzednich pokoleń zauważył jednak w historii niejeden wyznawca rabinicznego judaizmu. Fakt ten owocował niejednokrotnie spektakularnymi nawróceniami…

Dlaczego to nie ich duch – a atmosfera relatywizacji zbawczej jedyności Chrystusa i Jego Kościoła towarzyszy obchodom „Dnia Judaizmu” w Polsce?

We wtorek 17 stycznia przypada kolejny już „Dzień Judaizmu” w polskim Kościele katolickim. Twarzą obchodów jest nikt inny, jak obdarzony przez Franciszka kardynalską purpurą łódzki ordynariusz. W radomskim kościele św. Jana Chrzciciela będzie on przewodniczył „nabożeństwu słowa bożego”. Zostanie tam także odtworzone przesłanie rabina Michaela Schudricha.

Kardynał Ryś tuż przed organizacją obchodów rozmawiał z Katolicką Agencją Informacyjną. W trakcie wywiadu podzielił się z odbiorcami dramatycznie mylącym przesłaniem: powołując się na kontrowersyjną deklarację soborową Nostra Aetate kardynał przekonywał, że Żydzi pozostają „narodem wybranym” – a zatem dotyczące ich Stare Przymierze wciąż obowiązuje. Jak dodał – Kościół miał jakoby „błędnie” nauczać przeciwnych treści przez większość swojego istnienia…

Purpurat zdaje się zapominać, że sednem Starego Testamentu było przecież oczekiwanie na Mesjasza, który wypełniłby Prawo i proroków. Jak można, z szacunkiem dla zasady niesprzeczności, pogodzić przekonanie o aktualności przymierza Mojżeszowego z wiarą w Mesjaństwo Chrystusa? Skoro Syn Boży istotnie objawił się dawnemu narodowi wybranemu, to na kogo jeszcze tamten ma oczekiwać?

Jeszcze bardziej martwi relatywizacja zbawczej jedyności Chrystusa i Kościoła Powszechnego, jaka podszywa „Dzień Judaizmu”. A przecież można by zupełnie inaczej… Zamiast usilnych prób zamiecenia pod dywan dystansu, jaki od chrześcijaństwa dzieli judaizm rabiniczny, wystarczyłoby postawić świadectwo wybitnych konwertytów z tej religii…

Ich historie są źródłem poruszających świadectw. Wypełnienie Starego Testamentu w Chrystusie dostrzegł chociażby ceniony polsko-żydowski poeta Roman Brandstaetter. Co kluczowe w kontekście „Dnia Judaizmu”, konwersję na chrześcijaństwo postrzegał on jako naturalną konsekwencję przywiązania do mojżeszowego przymierza, wyniesionego z podtarnowskiego domu.

„Dopełniwszy Stary Testament Nowym stał się, wedle własnych słów, Żydem spełnionym”, streszcza drogę literata do chrześcijaństwa Aleteia.org. „Po prostu uznałem Nowy Testament za całkowite wypełnienie Obietnicy Pańskiej zawartej w Starym Testamencie. Cała reszta była dla mnie logiczną konsekwencją tego faktu”, przypomina portal słowa szeroko znanego pisarza i biblisty.

Konwersja pisarza, choć Brandstaetter robił co mógł, by światła wiary nie trzymać pod korcem, nie odbiła się tak szerokim echem, jak nawrócenie głównego rabina Rzymu w II połowie XX wieku. Izrael Zolli – bo tak było na imię prominentnemu uczonemu z żydowskiej rodziny – wstrząsnął światem, gdy tuż po wojnie, w 1945 roku z całą swoją rodziną przyjął chrzest i zrezygnował z funkcji przełożonego stołecznej gminy. Przyjął również chrześcijańskie imię Eugenio. 

Już podczas wojny Zolli współpracował z papieżem Piusem XII i organizacjami katolickimi na rzecz ratowania Żydów przed Holokaustem. W kolejnych latach wojennej zawieruchy nabrał zaś pewności, że wypełnieniem starotestamentalnych obietnic jest Jezus Chrystus. Świadectwo swojego nawrócenia Zolli zawarł w książce zatytułowanej „Nazarejczyk”.

Koronne historie żydowskich nawróceń przedstawiają życiorysy Edyty Stein – świętej Teresy Benedykty od Krzyża i Alfonsa Ratisbonne’a. Zachęcamy, by z „Dnia Judaizmu” zrobić jedyny możliwy użytek i poznać świadectwo ich życia. Poświęcony im tekst można przeczytać klikając w link.

https://pch24.pl/zydzi-ktorzy-nie-bali-sie-pojsc-za-prawda-czego-ucza-nas-sw-edyta-stein-i-alfons-ratisbonne/

Źródła: aleteia.org, PCh24.pl

“Dzień judaizmu” wśród postępaków. OBECNI ŻYDZI NIE SĄ NASZYMI STARSZYMI BRAĆMI W WIERZE

Ks. prof. Chrostowski: OBECNI ŻYDZI NIE SĄ NASZYMI STARSZYMI BRAĆMI W WIERZE

https://www.fronda.pl/a/Ks-prof-Chrostowski-OBECNI-ZYDZI-NIE-SA-NASZYMI-STARSZYMI-BRACMI-W-WIERZE,225420.html


W Kościele katolickim w Polsce obchodzimy dziś Dzień Judaizmu. Wielokrotnie przywoływane będą najpewniej słynne słowa św. Jana Pawła II, który nazwał Żydów „starszymi braćmi w wierze” chrześcijan. Czy jednak możemy tak nazywać również współczesnych wyznawców judaizmu? W 2009 roku na to pytanie w rozmowie z Ireną Świerdzewską na łamach tygodnika „Idziemy” odpowiedział ks. prof. Waldemar Chrostowski. Biblista zwrócił uwagę, że od zburzenia Świątyni Jerozolimskiej mamy już do czynienia z zupełnie innym judaizmem niż ten, który trwał do czasów przyjścia Chrystusa.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski zwrócił uwagę na zafałszowanie słów św. Jana Pawła II wypowiedzianych w rzymskiej synagodze w 1986 roku. Z wypowiedzi papieża w tłumaczeniach na inne języki usunięto ważne sformułowanie, które zmieniło sens jego słów.

– „W przemówieniu w synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział: Religia żydowska nie jest dla naszej religii «zewnętrzna», lecz w pewien sposób «wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi. W przekładach tego przemówienia wyrzucono słowa w pewien sposób, na skutek czego formuła stała się bezwarunkowa. I to jest właśnie ów wielki teologiczny błąd, który oznacza poważne zafałszowanie wypowiedzi papieskiej i wypaczenie samych podstaw teologicznych relacji chrześcijańsko-żydowskich” – mówił teolog.

Wbrew przekonaniu wielu chrześcijan, współczesny nam judaizm rabiniczny nie jest tożsamy z judaizmem Starego Testamentu.

– „Tymczasem, o czym doskonale wiedzą Żydzi, a często nie chcą wiedzieć teologowie chrześcijańscy, współczesny judaizm nie jest zwyczajną kontynuacją religii biblijnego Izraela! Na jej glebie wyrosły dwie religie: ta, która uznała Jezusa za Mesjasza, czyli chrześcijaństwo, oraz ta, która tego nie uczyniła i w dużej mierze ukształtowała się w konfrontacji z chrześcijaństwem, czyli judaizm rabiniczny” – podkreślił.

– „Dość paradoksalnie judaizm rabiniczny okrzepł i rozwinął się już po zaistnieniu chrześcijaństwa, a także w opozycji do niego. Ten paradoks historyczny ma ogromne konsekwencje teologiczne. Obie religie polegają na Starym Testamencie i w równym stopniu nie mogą się bez niego obyć! Dziedzictwo biblijnego Izraela to nie tylko dziedzictwo żydowskie, lecz w najpełniejszym tego słowa znaczeniu także dziedzictwo chrześcijańskie. Bezwarunkowe uwypuklanie starszeństwa wyznawców judaizmu prowadzi do zupełnego wydziedziczenia wyznawców Chrystusa z tej życiodajnej gleby, jaką również dla nas stanowi Stary Testament” – dodawał.

Zauważył przy tym, że próżno szukać Żydów, którzy uznają chrześcijan za swoich „młodszych braci”. Braćmi można być rzeczywiście jednak tylko wówczas, kiedy braterstwo to uznają obie strony.

Duchowny wyjaśniał, że dialog z Żydami i budowanie braterstwa nie mogą zostać oparte na „prawieniu tanich komplementów” i ignorancji, ale muszą zostać oparte na prawdzie.

Dzień Judaizmu w Kościele katolickim”, „Dzień Islamu w Kościele katolickim”– zupełne odstępstwo !

Dzień Judaizmu w Kościele katolickim”, „Dzień Islamu w Kościele katolickim”– zupełne odstępstwo !

Niekatolicka terminologia, niekatolickie inicjatywy

verbumcatholicum Ks. Jacek Bałemba SDB

Ci, którzy bez zmrużenia oka multiplikują sformułowanie „Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce” lub „Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce” są lojalnymi współpracownikami rewolucji.
Zarówno same powyższe określenia, jak i inicjatywy z nimi związane, nie są katolickie i nie mają nic wspólnego z Kościołem Katolickim.

Katolicki Papież naucza:

Wychodzą z założenia, dla nich nie ulegającego wątpliwości, że bardzo rzadko tylko znajdzie się człowiek, który by nie miał w sobie uczucia religijnego, widocznie żywią nadzieję, że mimo wszystkich różnic zapatrywań religijnych, nietrudno będzie, by ludzie przez wyznawanie niektórych zasad wiary, jako pewnego rodzaju wspólnej podstawy życia religijnego, w braterstwie się zjednali. W tym celu urządzają zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijan, ba, nawet tych, którzy – niestety – odpadli od Chrystusa, lub też uporczywie przeciwstawiają się Jego Boskiej naturze i posłannictwu. Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one polegają na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.
Pius XI, encyklika Mortálium ánimos

Powtórzmy: Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.

Jezus Chrystus wczoraj i dziś: ten sam i na wieki.
Nie dajcie się zwodzić naukami rozmaitymi i obcymi (Hbr 13, 8-9).


Treści katolickie czytajmy codziennie:
   sacerdoshyacinthus.com
   verbumcatholicum.com
   actualia.blog
Dalsze krzewienie powyższych adresów – w Polsce i za granicą –
będzie współpracą w dobrym dziele. A.M.D.G.

Od frankizmu do iluminatów. Judaizm przeciwko Mojżeszowi. Gnostycki mesjanizm Sabbataja Cwi.

Hugon Hajducki

2019-11-13 http://www.bibula.com/?p=1066

Przypominamy ważny tekst “Judaizm przeciwko Mojżeszowi. Gnostycki mesjanizm Sabbataja Cwi“, tym bardziej aktualny, że Nagrodę Nobla otrzymała Olga Tokarczuk, autorka m.in. bajki pt Księgi Jakubowe, w fałszywy sposób traktującej o sekcie Jakuba Franka. Nie ulega wątpliwości, że międzynarodowa nagroda związana jest bezpośrednio ze skrzywioną historycznie narracją judaizmu, propagowaną przez Olgę Tokarczuk.

2007-05-15

Judaizm przeciwko Mojżeszowi. Gnostycki mesjanizm Sabbataja Cwi

Trwa duchowa wojna pomiędzy Bogiem a Lucyferem. W trakcie tych zmagań książę ciemności niejednokrotnie zło nazywa dobrem, a nienawiść ukrywa w słowach głoszących miłość, tolerancję i pokój.

Zapowiedziane przez św. Jana zbiorowe nawrócenie Żydów jest od dawna wypatrywanym znakiem, potwierdzającym nadejście czasów ostatecznych i rychłą paruzję Chrystusa.

Jest to jedna z wielkich tajemnic dotyczących losów całego świata. W jakich jednak okolicznościach nastąpi nawrócenie Żydów? W którym momencie porzucą oni swoje zgubne poglądy o nadejściu narodowego mesjasza, który przyjdzie tylko po to, by stworzyć kolejne ziemskie imperium? Czy będzie to związane z pojawieniem się kolejnego fałszywego mesjasza żydowskiego? Pytania, na które trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, można by mnożyć.

Historia narodu żydowskiego po odrzuceniu i przelaniu krwi Zbawiciela jest historią pogrążania się w religijnych błędach i samouwielbieniu. Wbrew obiegowym poglądom, Żydzi nie pozostali wierni zasadom ortodoksyjnego judaizmu, dzieląc się na liczne i zwalczające się sekty. Do dziś sam judaizm jest zjawiskiem zróżnicowanym, a jego podział na żydowskich ortodoksów i zsekularyzowanych Żydów reformowanych jest bardzo dużym uproszczeniem.

Jednym z odłamów dzisiejszego judaizmu (choć część samych Żydów traktuje ten ruch religijny jako heretycką sektę) jest wpływowy i działający do dziś w konspiracji sabbataizm. Warto zapoznać się z poglądami głoszonymi w łonie tej sekty, tym bardziej że zostały one przyjęte przez niektóre dzisiejsze odłamy judaizmu, jak również sekty (najczęściej protestanckie) o charakterze judeochrześcijańskim.

Warto z jeszcze jednego powodu: ponieważ sabbataizm jest koncepcją religijną odpowiedzialną za liczne, fatalne w skutkach wydarzenia społeczne i polityczne na świecie dziejące się w ciągu ostatnich 200 lat, a które od XIX wieku przypisywano bez różnicy wszystkim Żydom. Niejednokrotnie sami sabbatajczycy gorliwie pomagali w szerzeniu antyżydowskiej propagandy, aby w ten sposób, łamiąc Prawo, przyśpieszyć osiągnięcie mesjańskiego czasu.

„Bóle porodowe mesjasza”

W obrębie wielu odłamów judaizmu, powstałych już po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa i zburzeniu drugiej świątyni jerozolimskiej, powszechne były mesjanistyczne nadzieje, ucieleśniane przez kolejnych samozwańczych „mesjaszów”. Odrzucenie Jezusa Chrystusa i uznanie Go przez rabinów za „najgorszego z ludzi” przyczyniło się do powstania coraz bardziej widocznej pustki w teologii judaistycznej, opierającej się na odkupieńczej misji Syna posłanego przez Boga. Pustkę tę próbowano zapełnić, oddając się z pełnym zaufaniem kolejnym krętaczom posługującym się religijną retoryką. Jedną z takich osób — pierwszą tak poważną od czasu antycznego „mesjasza” Szymona bar Kochby — był Sabbataj Cwi (Tzvi, Zvi, Zevi) Szolem, w XVII wieku uznany przez wielu Żydów z diaspory europejskiej za autentycznego, długo oczekiwanego mesjasza.

Sukces religijny nowego „mesjasza” był związany z kilkoma sprzyjającymi nowemu nauczaniu okolicznościami. Pierwszą z nich było nasilenie się w II połowie XVII wieku tendencji mistycznych i mesjanistycznych1 wśród różnych odłamów Żydów, tendencji wyrastających z rosnącej popularności gematrii2 i kabały. Po drugie, skomplikowana i pokrętna teologia Sabbataja była próbą zinterpretowania i wpisania w Boży plan przykrych dla Żydów wydarzeń religijno-politycznych, dziejących się w XVII wieku. Ówczesne dramatyczne koleje historii wspomagały wzrost tendencji mesjanistycznych. Krwawe prześladowania Żydów w czasie powstania Chmielnickiego interpretowano jako „bóle porodowe rodzącego się mesjasza”. Istniał poważny problem z interpretacją przymusowego nawracania Żydów na islam w Imperium Osmańskim oraz na katolicyzm w Hiszpanii, a tymczasem nauczanie i osobisty przykład Sabbataja dawały ówczesnym Żydom jedną z możliwych strategii religijnego usprawiedliwienia swojej apostazji. Ogłoszenie się przez tego pochodzącego ze Smyrny kabalistę długo oczekiwanym „mesjaszem” trafiło w potrzeby diaspory. Po trzecie, elitarne i hermetyczne nauczanie nowego „mesjasza”, niezrozumiałe dla szerokich rzesz żydowskich, znalazło dobrego propagatora w popularnym wśród ludu „proroku” Abrahamie Natanie z Gazy. To on „przetłumaczył” mistyczne koncepcje Sabbataja na język zrozumiały przez masy i rozpropagował je wśród europejskich — początkowo sefardyjskich, a od pewnego momentu także aszkenazyjskich — Żydów.

Kochanek Szehiny

Przyszły „mesjasz” przyszedł na świat w żydowskiej rodzinie przedstawiciela handlowego brytyjskich i holenderskich kompanii handlowych w anatolijskiej Smyrnie w 1629 r. Od najmłodszych lat interesował się gematrią i kabałą. W wieku dwudziestu dwóch lat (1648) w trakcie iluminacji „dostąpił łaski” uświadomienia sobie, że jest od dawna zapowiadanym „mesjaszem”. Głos powiedział Sabbatajowi: „Ty jesteś zbawcą Izraela, mesjaszem, synem Dawidowym, pomazańcem Boga Jakubowego, ty zbawisz Izrael!”. Trwające niekiedy po kilka dni, a nawet kilka tygodni stany ekstatyczne połączone były z dziwnym zachowaniem Sabbataja, łamiącego wszelkie zasady rytualne judaizmu, jak i zasady etyczne, powodując podejrzliwe traktowanie przez okolicznych rabinów. Doprowadziło to już trzy lata później do obłożenia go klątwą i wyrzucenia wraz z jego wyznawcami ze Smyrny za bluźniercze zachowanie w synagodze, polegające na wymawianiu imienia Bożego i śpiewaniu sefardysjkich piosenek miłosnych, w których ukryty był głębszy sens kabalistyczny.

Przez osiemnaście lat żył na wygnaniu, nauczając lub spotykając się z ludźmi zaciekawionymi ekscentrycznymi poglądami dziwaka. W tym czasie Sabbataj poznał swojego „proroka”, popularnego Natana z Gazy, pojął za (trzecią z kolei) żonę żydowską nierządnicę, nawiązał kontakt z tajnymi sektami sufickimi i chrześcijańskimi chiliastami. Wobec dotychczasowego fiaska swojego nauczania przesunął datę rozpoczęcia ery mesjańskiej na rok 1666, akceptowany również przez kabalistów. Dopiero jednak nawiązanie ścisłych relacji z wyznawcą lurijskiej kabały Natanem z Gazy rozpoczęło dynamiczny rozwój sekty religijnej Sabattaja Cwi. W maju 1665 r. Natan potwierdził uroczyście (po uzyskaniu „boskiej iluminacji”), że Sabbataj jest długo oczekiwanym mesjaszem, wywołując tym niespotykany od dawna entuzjazm religijny3. Od tej pory oficjalna działalność apostolska została powierzona „prorokowi”, zaś nauczanie w obrębie ekskluzywnej grupy wtajemniczonych zarezerwował dla siebie sam „mesjasz”, który ogłosił, że ostateczne zbawienie nastąpi w 1670 r.

W 1666 r. nie rozpoczęła się epoka mesjańska; zamiast tego Sabbataj Cwi wraz z kilkoma najbliższymi sobie wiernymi został zatrzymany przez janczarów i sprowadzony do pałacu sułtańskiego w Adrianopolu. Sułtan Mehmed IV, zainteresowany nauczaniem Sabbataja, ale też przeczuwający możliwe korzyści polityczne wynikające ze zdobycia wpływu na żydowskiego „mesjasza”, przysłuchiwał się jego dyspucie ze swymi dostojnikami. Trudno uznać za zupełnie wiarygodne liczne przekazy tak przeciwników, jak i zwolenników, dotyczące zagadkowej konwersji Sabbataja na islam. Pewny jest wyłącznie skutek tej dysputy — konwersja na islam i złożenie muzułmańskiego wyznania wiary, połączone z nadaniem nazwiska Mehmed (na część sułtana), nadaniu dworskiego tytułu „strażnika pałacowych bram” i wyznaczenie stałej pensji dziennej 150 atrów. Czy było to wynikiem zastraszenia żydowskiego „mesjasza”, czy efektem przemyślanego działania w ramach spójnej koncepcji religijnej — trudno jednoznacznie określić.

Przemiana Sabbataja Cwi w Aziza Mehmeda Efendi spowodowała konsternację wśród jego wyznawców, starających się na wszelkie sposoby wytłumaczyć sobie działanie swojego „mistrza”. Dopiero podjęte przez Natana z Gazy próby wytłumaczenia postępowania Sabbataja w oparciu o teologię sabbatajską spowodowały uspokojenie mas. Dodatkowo zamieszanie potęgowało dalsze praktykowanie przez apostatycznego „mesjasza” niektórych przepisów rytualnych judaizmu, i to – ku przerażeniu talmudycznych rabinów – w muzułmańskim odzieniu i przy powoływaniu się na Koran! Mimo religijnego odstępstwa, a nawet wezwania Żydów do podążania śladami apostazji, rzesze Żydów od Dniepru po Gibraltar uznały Sabbataja za swojego „mesjasza”, co wynikało z przyjęcia nowej koncepcji grzechu.

Sielanka w pałacu sułtańskim trwała kilka lat, w czasie których narodził się syn Sabbataja Izrael (1667), a on sam ze swoim synkretycznym nauczaniem zaczął zwracać się głównie już nie do wyznawców judaizmu, ale do wiernych proroka Mahometa. Działanie Sabbataja spotkało się z surową reakcją ze strony sułtana, skazującego „mesjasza” w 1672 r. na uwięzienie i zesłanie do czarnogórskiego miasteczka Ulcinji. Tam „mesjasz”, „mesjasz-marran”, „oblubieniec Syjońskiej Córy” (Szehiny) dokonał żywota 17 września 1676 r., nie doczekując wyzwolenia Izraela.

„Mistyka nihilizmu” — od frankizmu do iluminatów

Śmierć Sabbataja Cwi nie stała się kresem istnienia jego sekty. Kryzys wewnątrz judaizmu ulegał bowiem pogłębieniu, a po krótkim przewodnictwie syna „mesjasza”, Izraela, nad grupkami sabbatajczyków zwolennicy Sabbataja i Natana podzielili się na kilka sekt, z których część w ukryciu praktykowała zasady religijne „mesjasza”. Talmudysta Hillary Nussbaum opisuje zamieszanie, jakie w obrębie judaizmu spowodowało nauczanie Sabbataja Cwi: „Na domiar ubóstwa umysłowego zjawili się na początku XVIII wieku szarlatani sabbataizmu, którzy szerzyli nowe teorie religijne, obałamucające umysły i podkopujące podstawy judaizmu. Długa i zapamiętała walka między Ajbeszycem a Edenem w kwestii amuletów roznamiętniła umysły i ośmieliła wielu do jawnego wystąpienia w charakterze kontrtalmudystów i do pozbycia się uciążliwych przepisów rytualnych; nastąpiło wielkie zamieszanie w pojęciach religijnych i zrodził się frankizm”4.

Sabbatajczycy działalność niejawną podejmowali już w czasach niewoli Sabbataja, kiedy nasiliły się prześladowania ze strony ortodoksyjnych rabinów. Śmierć „mesjasza” spowodowała, że jego najwierniejsi wyznawcy całkowicie zeszli do podziemia. Jednymi z pierwszych zorganizowanych grup sabbatajskich były orgiastyczna sekta Izmirilis i islamizująca sekta Donmeh; grupy wiernych skupiły się również wokół osób związanych z Sabbatajem, traktowanych jako chachamowie (przywódcy): wokół jego syna, przez jakiś czas również „mesjasza” Izraela-Jakuba (1676–1725) i jego wnuka Berachii (1725–1740), teścia Józefa Filozofa z Salonik, szwagra Querido — przywódcy sekty soluńskiej — oraz „proroka” Natana. Od początku istniały również rozsiane po całej Europie niewielkie grupki, pozostające w trudnym do jednoznacznego określenia związku z tajemnym „synhedrionem”, tożsamym prawdopodobnie z wcześniej istniejącą chawurą Sabbataja5. Jednym z wiernych od samego początku był wiedeński bankier Samuel Oppenheimer, którego rodzina odegrała ważną rolę w dalszym rozwoju sekty6.

W XVIII wieku najsilniejszymi nurtami sabbataizmu były „kryptochrześcijańskie” grupy skupione wokół Jonatana i Wolfa Ajbeszyców (Eibeschütz, Eibeszyc) oraz Jakuba Lejbowicza Franka. Oba nurty sabbatajskie starały się wejść w obręb chrześcijaństwa, postulowały też częściowe wyjście z podziemia. O ile jednak Frank rozumiał to jako przeniesienie działań jawnych w obręb instytucji chrześcijańskich, to Ajbeszycowie marzyli o założeniu własnej konfesji judeoprotestanckiej, której nadano nawet nazwę: „Chrześcijański Kościół w Izraelu”.

Opis barwnych kolei losu założyciela najbardziej wpływowej sekty sabbataistycznej, pochodzącego z Podola Jakuba Franka, niestety nie mieści się w ramach tego szkicu. Dość powiedzieć, że „najbardziej złowrogi sabbataista Jakub Frank” (nazwany tak przez wybitnego religioznawcę Mirceę Eliadego) rozwinął mistyczną teologię Sabbataja w system całkowitej negacji i destrukcji. Sam uznawany przez krótki czas za nowe wcielenie „mesjasza”, a także wcielenie „króla Dawida”, rozwinął w szczegółach koncepcje religijne, nazwane przez wybitnego żydowskiego znawcę kabały Gerszoma Szolema „mistyką nihilizmu”. Za życia Franka sabbatajczycy uzyskali protekcję niektórych książąt Kościoła katolickiego, wspierających „dobrych kontrtalmudystów”; niektórych pastorów protestanckich; wielu monarchów oświeconych (m.in. króla Danii Fryderyka V, królów Rzeczypospolitej Augusta III Sasa i Stanisława Augusta Poniatowskiego, władców Rosji — od cara Piotra I do carycy Katarzyny II, czy wreszcie cesarzowej rzymskiej Marii Teresy i jej syna cesarza Józefa II), jak również ówczesnego sułtana osmańskiego.

Liczne intrygi polityczne, w których uczestniczył Frank, posiadając doskonałą, zakonspirowaną sieć wyznawców w całej Europie, pozwalały mu na wprowadzenie wielu sabbatajczyków na wysokie i wpływowe stanowiska. W Rzeczypospolitej sabbatajczycy uzyskali szlachectwo, mające chronić ich przed prześladowaniami ze strony rabinów-ortodoksów7, w Rosji stali się zausznikami carów i caryc oraz twórcami miejscowej masonerii, w Austrii i Rzeszy przedstawicielami niezależnej od Habsburgów potęgi finansowej Oppenheimerów. W latach 70. XVIII wieku Frank (który zmarł w 1791 r. w Offenbach) doprowadził do powstania doskonale zorganizowanej konspiracji, na czele której stanął mianowany przez niego, nienawidzący katolicyzmu przechrzta, wychowanek jezuitów, syn (prawdopodobnie sabbatajskiego) rabina Adam Weishaupt8. 1 maja 1776 r. powstała sabbatajska organizacja wolnomularska „Zakon Iluminatów”, stawiająca sobie za cel obalenie istniejącego porządku społecznego i religijnego, stworzenie republikańskiego porządku światowego oraz światowej, synkretycznej religii. Rewolucja miała wybuchnąć w Monachium i rozszerzyć się na cały świat. Ze względu jednak na wykrycie spisku sabbatajczycy przenieśli ciężar swoich działań nad Sekwanę, gdzie już od pewnego czasu infiltrowali skutecznie masonerię francuską.

Sabbatajczycy znaleźli swoje miejsce we władzach dyktatury jakobińskiej we Francji, a także jakobińskiego spisku Tadeusza Kościuszki9, a później — w zakonspirowanych organizacjach anarchistycznych, socjalistycznych i komunistycznych w całej Europie. Częstokroć zsekularyzowany sabbataizm stawał się jedną z destrukcyjnych sił rewolucyjnych ostatnich dwustu lat, ponoszącą odpowiedzialność za niejedną zbrodnię polityczną. Ślady sabbatajczyków są widoczne np. w tureckiej rzezi Ormian10 czy w okultystycznych środowiskach nazistowskich11.

Dwa tory zbawienia

W wielu publikacjach analizujących poglądy głoszone w obrębie sekty Sabbataja zwraca się uwagę na zbieżność poglądów sabbatajskich z założeniami religijnymi islamu, a w wersji późnej — powstałej już po śmierci „mesjasza” ze Smyrny — z zasadami religijnymi zbliżonymi do chrześcijaństwa. Jest to pogląd nienowy, obecny wśród wyznawców mahometanizmu, jak i wśród części duchowieństwa katolickiego już w momencie pierwszego zetknięcia się z poglądami tej judaistycznej sekty w XVII lub XVIII wieku. W odniesieniu do chrześcijaństwa jest to jednak pogląd całkowicie błędny, wynikający najczęściej z nieznajomości nauczania Sabbataja Cwi lub — częściej — z powierzchownego traktowania tego zjawiska religijnego.

Interpretacja nauczania sabbatajczyków nie jest łatwa, zważywszy na istnienie dwóch równoległych nurtów w obrębie tej sekty. Nauczanie „mesjasza” dzieliło się na część jawną, powierzoną „prorokowi” Natanowi z Gazy, skierowaną do szerokich rzesz żydowskich i nieżydowskich — oraz na ezoteryczną część tajną, zarezerwowaną wyłącznie dla wtajemniczonych członków mesjańskiej chawury, zwanej eda kedusza. Niejednokrotnie poglądy prezentowane tym dwóm grupom wiernych różniły się od siebie lub były tylko luźno ze sobą powiązane. Odrębności były nie tylko efektem poważnych różnic w interpretacjach iluminacji Sabbataja i Natana, ale i poglądu o zróżnicowanych możliwościach duchowych wiernych.

Powierzchowna znajomość popularnych współcześnie nurtów w obrębie judaizmu może skłaniać do traktowania koncepcji religijnych żyjącego przed kilkuset laty żydowskiego mistyka jako „archeologicznej” ciekawostki, nie posiadającej żadnego wpływu na dzisiejszą rzeczywistość religijną. Nic bardziej mylnego — i to nie tylko dlatego, że do dziś istnieje szereg niejawnych sabbatajskich wspólnot religijnych! Poglądy XVII- i XVIII-wiecznych sabbatajczyków obecne są również w koncepcjach innych odłamów judaizmu (żydowscy mesjaniści i protestanccy judeochrześcijanie), ale również w świeckich koncepcjach tzw. religii Holocaustu.

Warto zatem zapoznać się z najistotniejszymi elementami poglądów religijnych sabbataizmu.

Rozpoczynając rozważania dotyczące żydowskiego gnostycyzmu należy przypomnieć jedną z zasad katolicyzmu, stanowiącą zarazem miecz i tarczę przeciwko heretyckim poglądom gnostycyzmu. Otóż istnieją tajemnice niedostępne dla ludzkiego rozumu (np. Trójca Przenajświętsza, przeistoczenie), a Pismo św. i Tradycja nie zawierają bynajmniej całej wiedzy o Bogu. Gnostycyzm pragnie jednak zgłębić Boskie tajemnice, twierdząc, że tylko wiedza o nich posiada moc zbawczą.

Prawda jest zupełnie inna. Kiedy 6 grudnia 1273 r. św. Tomasz z Akwinu zapadł w długi stan mistycznego uniesienia, ku przerażeniu przełożonych zaprzestał całkowicie prac nad swoją Sumą. Zachęcany do dalszego wysiłku stwierdził, iż nie może uczynić nic więcej, a wszystko, co do tej pory napisał, wydaje mu się bezwartościowe przy tajemnicach, do których został przez Boga dopuszczony. Pamiętajmy, że Boskie tajemnice są faktem, jednak Bóg objawił nam z nich tyle, ile jest konieczne dla naszych dusz, abyśmy mogli osiągnąć zbawienie wieczne. Dostęp do innych Boskich tajemnic może być tylko łaską dla wybranych, nie zaś podstawą doktryny religijnej.

==============

Demiurg JHWH

Duża część poglądów Sabbataja Cwi wyrastała z bogatej spuścizny żydowskiej mistyki, rozwijającej się bujnie w oparciu o liczne elementy kultów egipskich i babilońskich. Powstawała ona równolegle do biblijnego mozaizmu, a jej echa były łatwo dostrzegalne w poglądach antycznych sekt gnostyckich12.

Sabbatajska koncepcja Boga tylko na pierwszy rzut oka akceptuje chrześcijańską tajemnicę Trójcy Przenajświętszej. Sami sabbatajczycy nie pozostawiali w tej kwestii cienia wątpliwości, pisząc — jak sabbatajski kabalista z Hiszpanii Michał (Abraham) Cardoso — że chrześcijańska Trójca Przenajświętsza stanowi zdegenerowaną formę misterium bóstwa, znaną tradycji żydowskiej. Triada sabbatajska odzwierciedla bowiem judeognostycki, tj. kabalistyczny punkt widzenia, w którym pierwszej osobie — 1° Pierwszej Przyczynie — przyznano rolę kreatora, który w akcie seksualnie pojmowanego stworzenia rozproszył „boskie iskry” (duchowe pierwiastki boskie) i uwięził je w „królestwie skorup” (materii). Kabalistyczne pojęcie kelipa (hebr. ‘skorupa’) posiadało ważny sens religijny, utożsamiany z mistycznym pojmowaniem prawdy ukrytej w świecie demonicznej materii. Zdaniem kabalistów świat jest złożoną z wielu sfer skorupą orzecha, w której wnętrzu skrywa się jądro prawdy. Skorupa nie chroni prawdy, lecz ją na rozkaz demiurga więzi. Działanie Pierwszej Przyczyny wedle Sabbataja było o tyle ważne, że stanowiło początek gnostyckiej ekonomii zbawienia. Jednak ze względu na brak dalszego wpływu zarówno na tę ekonomię, jak i na bieg wydarzeń w puszczonym w ruch i działającym w oderwaniu od Pierwszej Przyczyny świecie, sabbatajska teologia wyznaczała pierwszej osobie triady pozycję marginalną.

Najważniejszą rolę w procesie zbawienia (prócz samego mesjasza) odgrywały dwie kolejne osoby boskiej triady kabały i sabbataizmu — 2° Bóg Prawdy, czyli Święty Błogosławiony, zamknięty w najwyższym świecie duchowych bytów i 3° Szehina, czyli Bóg Wiary (a właściwie Bogini Wiary), przebywający(a) w świecie materii i będący(a) namiastką wyższego świata duchowego13. Jednak prawidłowe funkcjonowanie triady mogło dopiero być zagwarantowane przez mistyczne działanie mesjasza, który spowoduje w jej obrębie zmianę, eliminując Pierwszą Przyczynę poprzez (pojmowane seksualnie) mistyczne zjednoczenie z Szehiną i „przedarcie się” do Boga Prawdy, jednocześnie przywracające jedność Boga. Powstanie w ten sposób nowa triada, składająca się z: 1° Świętego Błogosławionego, 2° Podniesionej Szehiny i 3° Naczynia Szehiny, czyli mesjasza. W ten sposób zostaną stworzone zbawcze „trzy węzły wiary”, dzięki którym nastąpi zjednoczenie świata duchowego z materialnym. Proces przemiany triady kabaliści i sabbatajczycy postrzegali w kategoriach symbolu — dwóch równoramiennych trójkątów o odwróconych wierzchołkach nałożonych na siebie, dających ostatecznie mesjańską gwiazdę Dawida. Trójkąt z wierzchołkiem skierowanym w górę (uwięziony Bóg Prawdy) symbolizował pierwszą triadę, zaś trójkąt z wierzchołkiem zwróconym na dół — zbawcze „trzy węzły wiary”.

Pod koniec życia Sabbataj Cwi był przekonany, że jest żywym wcieleniem zjednoczonego Boga. Mawiał: „nie ma Boga poza mną”. Pogląd ten został zdecydowanie wsparty przez Natana z Gazy, który pisał, że Sabbataj „dostąpił doskonałej boskości”. Z kolei Jakub Frank postrzegał Sabbataja jako Naczynie Szehiny, powstałe poprzez połączenie z Bogiem Wiary. W ogólnym zarysie teologia sabbatajska wpisywała się w talmudyczne nauczanie Zoharu.

Istotnym pytaniem, na które należy udzielić odpowiedzi, jest kwestia postrzegania w teologii sabbatajskiej Pierwszej Osoby Trójcy Świętej, czyli [jak mówią] mozaistycznego Boga Izraela. Otóż teologia sabbatajska utożsamia Pierwszą Osobę Trójcy Świętej z demiurgiczną Pierwszą Przyczyną, odpowiedzialną za uwięzienie boskich iskier i upadek pierwszych rodziców. Jahwe zwiódł lud izraelski poprzez „skorupę” w postaci mojżeszowej Tory. Była ona użyteczna przez określony czas, jednak jej ważność już przeminęła. Ze względu na trwanie Żydów przy zasadach Tory, Święty Błogosławiony porzucił ich i obrał sobie nowy lud14. W koncepcji sabbataistycznej Bóg Prawdy — Święty Błogosławiony jest istotą zmienną, ewoluującą, podlegającą jako prawda rozwojowi i zmianie następującej w ziemskim czasie. Zmienność i paradoks to cechy charakterystyczne sabbatajskiego postrzegania Boga.

Mesjasz Jeszua, „wielki grzesznik”

Z wyżej przedstawionej sabbatajskiej koncepcji Boga wyrastały poglądy dotyczące samej osoby mesjasza, jak i jego roli w procesie zbawienia świata.

Soteriologia sekty zakładała, że „mesjasz”, pojmowany jako duchowy syn Boga Prawdy, sam poświęci się dla wyzwolenia Boga Prawdy i zbawienia świata, „przebijając się” przez demoniczne struktury materii. Proces zbawienia w tej koncepcji był długotrwały i skomplikowany. Rozpoczynała go boska iluminacja, wskazująca mesjaszowi jego posłannictwo, do tej pory przed nim ukryte. W obrębie sekty do końca nie rozstrzygnięto, czy dusza mesjasza od początku była wyższym bytem duchowym, różniącym się od duszy zwykłego śmiertelnika, czy też Bóg Wiary dokonywał wywyższenia wybranego przez siebie człowieka w konkretnym momencie historycznym. W każdym razie mesjasz jakiś czas po boskiej iluminacji miał dokonać podniesienia Szehiny (wyobrażaną poprzez kabalistyczną interpretację fragmentu księgi Zachariasza [Zach 14], opisującego wywyższenie Jerozolimy) przez mistyczne zespolenie z bóstwem15. „Podniesienie Szehiny” według kabały szkoły lurijskiej16 oznaczało ostateczny kres duchowego odrodzenia ludzkości i naprawy świata i otwierało epokę widzialnego zbawienia.

W drugim etapie mesjasz musiał podjąć działanie zmierzające do przebicia się poprzez „królestwo skorup”. Nie było to zadanie łatwe, gdyż zło materii nie jest łatwym przeciwnikiem. Z tego powodu mesjasz musiał poświęcić swoją osobę w dziele zbawienia ludzkości. Jego poświęcenie polegało na zejściu w najgłębsze otchłanie zła, na całkowitym i ostatecznym skalaniu swojej osoby wszystkimi grzechami. Tylko poprzez poznanie otchłani grzechu możliwe było — zdaniem Sabbataja i jego następców — pokonanie demonicznej materii. Abraham Cardoso twierdził, że tylko dusza mesjasza posiada dostateczną siłę, by znieść zstąpienie na samo dno otchłani szeolu. Mesjasz musi posiadać siłę, by potępić siebie swoimi uczynkami. Na tym jednak nie koniec, gdyż według sabbatajskiej soteriologii działanie zbawcze musiało być kontynuowane przez kolejno wysyłanych mesjaszów (najczęściej wymieniano dwóch), by ostatecznie po nadejściu „mesjasza dawidowego” zakończyć cały proces. „Mesjaszem z rodu Dawida” miał być Sabbataj Cwi.

Nowy „mesjasz”, a za nim rzesze wiernych, byli skłonni uznać mesjańskie posłannictwo Jezusa. Deklaracja sabbatajczyków przyczyniła się do sporego zamieszania w obozie chrześcijańskim, w którym zaczęły nurtować opinie upatrujące w nowej sekcie judaistycznej oraz grupach pochodnych zapowiedzi rychłego nawrócenia Żydów. Pojawiły się poglądy nieposiadające żadnego potwierdzenia w rzeczywistości, utrzymujące istniejący od czasów starotestamentowych podział Żydów na grupę zwaną talmudystami i — ze względu na brak konkretów historycznych — ich przeciwników, mało oryginalnie nazwanych antytalmudystami, do których zaliczano rzekomo prochrześcijańskich sabbatajczyków i frankistów. Do grona „pożytecznych idiotów” można było zaliczyć sporą grupę XVIII-wiecznych polskich hierarchów, z bpem kamienieckim Mikołajem Dembowskim na czele.

Obecne wśród sabbatajczyków poglądy dotyczące Jezusa Chrystusa były nie mniej oryginalne niż inne, zawsze wynikające z Talmudu, a sprzeczne z nauczaniem Tory. Natan z Gazy opisując wielkość nowego „mesjasza” Sabbataja stwierdzał, że może on „usprawiedliwić największego grzesznika, nawet gdyby był [on] taki jak Jezus, mógłby go usprawiedliwić”. W wyobrażeniach sabbatajczyków Chrystus jawił się największym grzesznikiem (teza zaczerpnięta bezpośrednio z Talmudu), który poprzez swoje działanie stawał w jednym szeregu z mesjańskim działaniem mistyka ze Smyrny. Wynikało z tego uznanie mesjańskiego posłannictwa Jezusa, jednak pojmowanego w opaczny sposób. Chrystus był według sabbatajczyków bluźniercą, który poprzez swoje nauczanie rozbił prawo żydowskie, będące jedną ze skorup. Był zdaniem sabbatajczyków „mesjaszem wstępnym” — „mesjaszem z rodu Józefowego” — przygotowującym nadejście „mesjasza z rodu Dawidowego”. „Wstępny mesjasz” miał rozbijać skorupy poprzez hańbę i cierpienie związaną ze swoją śmiercią; z kolei „mesjasz z rodu Dawida” miał dokonać ostatecznego zbawienia poprzez zgłębienie zła, czyli poznanie całości stworzonego przez demiurga bytu. Zadaniem pośrednim Sabbataja było przywrócenie należnej „świętości” osobie Jezusa. Koncepcja ta została twórczo rozwinięta już po śmierci „mesjasza” wśród frankistów, utrzymujących, że konwersja na katolicyzm (zaakceptowanie „mesjasza Jezusa”) powinna być postrzegana jako przezwyciężenie skorupy chrześcijaństwa, będącego też jedynie etapem w drodze do zbawienia.

„Mesjasz” musi być nienormalny…

Już u początków istnienia sekty istniało silne przekonanie, że cechą charakterystyczną, dzięki której może nastąpić rozpoznanie mesjasza, jest jego specyficzne zachowanie, stawiające go ponad obowiązującym ludzi prawem mojżeszowym. Nienormalne zachowanie Sabbataja (ekstatyczne omamy i depresje) było powodem, dla którego Natan z Gazy potwierdził jego „mesjańskie” pochodzenie, stwierdzając, że Sabbataj odbiera wolę Boga bezpośrednio z nieba17. Antynomizm „mesjasza” polegał na świadomym łamaniu przepisów rytualnych, takich jak przepisy szabatu, w czasie którego jednocześnie odprawiał żydowskie nabożeństwa, poza tym bluźniercze dla Żydów wymawianie imienia Boskiego czy negowanie roli modlitw i medytacji, które Sabbataj i członkowie jego eda kedusza traktowali jak rytuały na cześć demiurga — Pierwszej Przyczyny.

Zdaniem sabbatajczyków wszelkie tradycyjne żydowskie praktyki tikkunim (tikkun hebr. ‘naprawa’) odsuwały czas nadejścia ery mesjańskiej. Należało wierzyć z ufnością dziecka, polegając na profanacyjnym działaniu osobliwego „mesjasza”. Na tym nie koniec: negacja nie dotyczyła tylko porządku rytualnego, ale również etycznego. W wewnętrznym kręgu sekty nie obowiązywały żadne zasady moralne, będące nakazami Pierwszej Przyczyny zawartymi w dekalogu, a ich świadome łamanie miało przyśpieszyć osiągnięcie pełnego zbawienia poprzez zniszczenie skorup oddzielających od Prawdy. W latach 1700–1760 w obrębie działających w ukryciu sekt sabbatajskich udokumentowano liczne praktyki orgiastyczne, zbliżone do rytuałów gnostyckich karpokratian18. Posiadały one nie tylko charakter antynomijny, ale odzwierciedlały również nadaną w obrębie sekty rytualną rangę czynności seksualnych.

Łamanie przepisów prawa religijnego i zasad etycznych wiązało się z postrzeganiem dekalogu i przepisów religijnych jako głównej przeszkody w osiągnięciu zbawienia. Według Natana z Gazy wierni sabbatajczycy powinni skupić całą swoją siłę na zniszczeniu prawa wyrastającego z „ziemskiej Tory”. „Prorok” sekty głosił oficjalnie praktykę dualizmu etycznego, swoistego marranizmu, polegającego na zewnętrznym praktykowaniu zasad Tora de beria, której przestrzeganie powinno wiązać się tylko z dążeniem do uniknięcia prześladowań lub skandalu, a które pozwala na istnienie sabbatajczyków pośród społeczności wyznających inną religię (czy to żydowskiej, czy islamskiej lub chrześcijańskiej). Jednak poza sferą oficjalną zasady prawa mojżeszowego powinny być ceremonialnie łamane jako przejaw wyzwolenia od prawa Pierwszej Przyczyny. Prywatnie, w ukryciu, każdy sabbatajczyk powinien być poddanym kabalistycznej Tora de aciluth.

Bluźniercze działania przybliżały — zdaniem sabbatajczyków — zbawienie, zatem dokonana 16 września 1666 r. konwersja na islam żydowskiego „mesjasza” mogła być z sabbatajskiego punktu widzenia łatwo wytłumaczona19. Niemniej wśród zwolenników Cwiego powstało kilka różnych koncepcji dotyczących tego zaskakującego i — według powierzchownych interpretacji — zabójczego dla sekty zdarzenia. Konwersja „mesjasza” na islam nie okazała się jednak zabójcza, rozpoczynając nowy etap „zbawczych działań” Sabbataja.

„Mesjasz” apostata

Początkowo wyznawcy „mesjasza” starali się zinterpretować adrianopolskie wydarzenie w kategoriach doketycznych (dokein z gr. ‘wydawać się’), a mianowicie duch podstawiony za Sabbataja przyjął islam, podczas gdy „mesjasz” pozostawał wierny judaizmowi. W wersji jeszcze radykalniejszej wierni utrzymywali, że to, czego doświadczyli zmysłami obecni przy konwersji rabini, było wyłącznie omamem, złudzeniem zesłanym przez Szehinę w celu zmylenia niewiernych i wątpiących. W ten sam sposób sabbatajczycy interpretowali również śmierć założyciela swojej sekty, pojmowaną jako czasowe „odejście”.

Szybko jednak sam Sabbataj, jak i Natan z Gazy wyjaśnili przyczynę konwersji na islam, całkowicie odmienną od doketycznej. Apostazja nie była złudzeniem: interpretowana z kabalistycznego punktu widzenia, wpisywała się w zbawczy proces, niekoniecznie obecny w widzialnej rzeczywistości. Logika mesjańskich działań była przecież ukryta przed oczami zwykłego śmiertelnika.

Natan z Gazy interpretował konwersję „mistrza” w kategoriach etycznego dualizmu, powołując się na słowa Sabbataja, przyrównującego się do Mojżesza przebywającego wśród Egipcjan na dworze faraona. Była to interpretacja przekonująca niewtajemniczonych wiernych Sabbataja i uspokajająca rabinów wrogo nastawionych do sekty. W myśl tej interpretacji Sabbataj wszedł na drogę marranizmu, zewnętrznie przyjmując islam, zaś potajemnie praktykując judaizm. Hiszpański sabbatajczyk, marran Cardoso tłumaczył to jako wypełnienie zapowiedzi proroka Izajasza, mówiącego, że mesjasz „założy szaty marrana i dlatego Żydzi go nie uznają; krótko mówiąc: przeznaczone mu jest zostać marranem, tak jak ja”20.

Sprawa była jednak bardziej skomplikowana. Tak można było interpretować konwersję „mesjasza” na islam tylko do czasu, kiedy Sabbataj już jako muzułmanin nie wzywał swoich wiernych do przejścia na wiarę Mahometa. Kiedy to nastąpiło, pogląd ten był już nie do obrony, choć posługiwano się nim wobec nieuświadomionych wiernych. Co prawda po przyjęciu nowej religii Sabbataj ani myślał porzucić tolerowanych przez siebie praktyk religijnych — uczestniczył w turbanie w niektórych nabożeństwach w synagodze, przetykając je fragmentami sur Koranu, obrzezał swego syna, rozpoczął również swoiste dzieło apostolskie wśród muzułmanów21. Wszystkie te działania wpisywały się w kabalistyczną logikę Sabbataja. Konwersja była autentyczna, czemu Sabbataj nigdy nie zaprzeczał.

Aby zrozumieć jego działanie, należy powrócić do niektórych aspektów soteriologii sabbatajskiej. Zbawienie polegało na uwolnieniu prawdy zamkniętej w świecie stworzonym przez demonicznego demiurga. Proces zbawienia był wieloetapowym wstępowaniem po kolejnych stopniach wtajemniczenia, które mogło nastąpić wyłącznie poprzez poznanie tajemnic/prawd ukrytych przed oczami profanów. Zbawienia według sabbataizmu polegało na przebiciu się przez skorupy otaczające „boskie iskry prawdy”; aby tego dokonać, „mesjasz” musiał przyjąć na siebie ciężar poznania najciemniejszych otchłani zła, jak powiedział Natan — wejść „za czterdziestą dziewiątą bramę nieczystości”. Islam tak samo jak judaizm był postrzegany jako skorupa przetrzymująca iskry. Sabbatajska koncepcja głosiła charakterystyczną dla gnostycyzmu ewolucję prawdy, ukrytą w teorii emanacji, prawdy, „która się staje” oraz synkretyzm jako sposób osiągnięcia prawdy ostatecznej (zebrać „rozrzucone iskry”). Boskie prawdy, zdaniem sabbatajczyków, znalazły się tak samo w judaizmie, jak w o stopień wyższym chrześcijaństwie (na tym też tle doszło do przewartościowania u frankistów, stawiających chrześcijaństwo wyżej niż islam), czy w jeszcze wyżej stojącym islamie. Jak łatwo zauważyć, dla Sabbataja „stawanie się prawdy” posiadało charakter rozłożonego w czasie procesu, zachodzącego w obrębie „ludów Pisma świętego”. Przyjęcie islamu było kolejnym, wyższym etapem „uwalniania Szehiny”, rozbiciem kolejnej skorupy. Było to kabalistyczne ukąszenie węża, przyśpieszające narodziny mistycznej łani. Bez tego koniecznego zła zbawienie nie mogłoby postępować naprzód.

Argumentów uzasadniających apostazję poszukiwano głównie w Księdze Izajasza oraz we fragmentach Zoharu. W liście ze stycznia 1668 r. Natan z Gazy talmudycznie interpretuje fragment Izajasza: „lecz on zraniony został za złości nasze” (Iz 53, 5), odnosząc go wprost do apostazji Sabbataja, jako że w myśl Traktatu Sanhedrin mesjasza nazywano „Synem Upadłego”. Interpretacja kabalistyczno-sabbataistyczna szła torem wypaczenia wcześniejszego (prorockiego) rozumienia tego fragmentu Starego Testamentu na rzecz pojmowania mesjasza jako odrzuconego ze względu na jego grzechy, nie zaś grzechy ludzkości! Mesjasz był „wzgardzonym i najpodlejszym z mężów”, a mimo tego pożądanym przez wszystkich (Iz 53, 3) — ten fragment utożsamiano z zapisem Zoharu, mówiącym (według Natana) o mesjaszu: „i nie poznają mnie i jestem w ich oczach jak śmierdzące ścierwo psa” (Zohar III, 125b)22. Za tym założeniem podążyła cała (re)interpretacja Księgi Izajasza i Talmudu, dokonywana w dużym stopniu przy użyciu klucza kabalistycznego. Mesjasz został „zaliczony pomiędzy złoczyńców”, ponieważ posiadał grzechy czynione przez wielu, „za przestępców się modlił” (Iz 53, 12), co oznaczało, według nowej interpretacji, że odrzucenie mesjasza wynikać będzie z jego odrażających grzechów, które pozwalają zaliczyć go w poczet złoczyńców. W ten sposób następowała sakralizacja apostazji Sabbataja.

Koncepcja soteriologiczna wpisywała się w antynomiczną koncepcję „wyzwalania iskier”. Jak jednak przedstawić ją większości zainteresowanych, grzesznych, ale jednak przywiązanych do przestrzegania zasad etycznych, które stanowią podstawę ładu społecznego? W obrębie sekty ten problem rozwiązano w sposób charakterystyczny dla kabalistów. Wezwanie do konwersji na islam zostało zawarowane wyłącznie dla wtajemniczonych, do których nie należał ani Natan z Gazy, ani Abraham Cardoso. Tych, którzy planowali pójść śladem „mesjasza”, oskarżono o pychę i wynoszenie się ponad chawurę „mistrza”. Sabbataj zaakceptował tę koncepcję, stwierdzając, że jego towarzyszami mogą być tylko duchy mocne, wybrane osobiście przez niego, tylko członkowie jego eda kedusza. Natan z Gazy przerażony działaniem „mesjasza” przestrzegał wiernych: „trzymajcie się tak daleko, jak to jest tylko możliwe, od mesjasza, kiedy jest w stanie iluminacji”23. Po śmierci Sabbataja liczni wierni odczuli ulgę, jednak pozostali w obrębie sekty… Na tym polega siła zła — na niewoli strachu.

Kościół Synkretyczny w Polsce. POSTĘPY. Niedawno świętowano „Dzień Judaizmu”, a teraz zbliża się „Dzień Islamu”.

„Chrześcijanie i muzułmanie: świadkami nadziei” – pod takim hasłem odbędzie się 26 stycznia w Kościele katolickim w Polsce XXII Dzień Islamu. Z powodu obostrzeń sanitarnych główne obchody w tym roku odbędą się w formule online.

Niedawno w polskim Kościele obchodzono „Dzień Judaizmu”, a gwiazdą całego wydarzenia był kontrowersyjny rabin Polski Michael Schudrich, który znany jest z lobbowania za tym, by Polska wypłaciła bezpodstawne odszkodowania za mienie bezspadkowe żydowskim organizacjom zarabiającym na tragedii holokaustu.

Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce obchodzony jest po zakończeniu Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan – 26 stycznia. Służy on przezwyciężaniu niechęci i uprzedzeń między chrześcijanami a muzułmanami.

„Podczas centralnych uroczystości, które rozpoczną się o godz. 19-tej, przedstawiciele obydwu religii odczytają fragmenty Biblii i Koranu odnoszące się do motta tegorocznego spotkania „Chrześcijanie i muzułmanie: świadkami nadziei” – poinformowała Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów.

Temat rokrocznie wyznacza przesłanie skierowane do muzułmanów przez Papieską Radę ds. Dialogu Międzyreligijnego na zakończenie miesiąca postu, ramadanu.

Wskazano w nim, że doświadczenie lockdownu pokazało, że człowiek potrzebuje nie tylko pomocy Bożej, ale także „wyrazów i gestów solidarności braterskiej, takich jak: czyjś telefon, wiadomość ze słowami pocieszenia i wsparcia, modlitwa, pomoc w kupnie leków czy jedzenia, porada; i po prostu poczucia bezpieczeństwa płynącego z poczucia, że ktoś jest przy nas zawsze w chwilach potrzeby”.

W przesłaniu podkreślono, że tym, czego w tych czasach najbardziej potrzebujemy – to nadziei, która „rodzi się z wiary, że wszystkie nasze problemy i próby mają jakiś sens, cel i wartość, nawet, jeśli zrozumienie ich i znalezienie drogi wyjścia wydaje nam się trudne czy wręcz niemożliwe”.

Autorzy przesłania wskazali, że źródłem nadziei jest ludzkie braterstwo, które „jest czymś uniwersalnym – przekraczającym wszelkie bariery: etniczne, religijne, społeczne czy ekonomiczne”.

„Działając w tym duchu naśladujemy Boga, który dobrotliwie patrzy na ludzkość, którą stworzył” – wyjaśnili.

„My, chrześcijanie i muzułmanie, wezwani jesteśmy do tego, aby nieść nadzieję na życie obecne i życie przyszłe, aby być świadkami, odnowicielami i budowniczymi tej nadziei, szczególnie wobec tych, którzy doświadczają trudu i rozpaczy” – czytamy w przesłaniu.

W czasie obchodów XXII Dnia Islamu zaplanowano m.in. dwugłos chrześcijańsko-muzułmański. „Ze strony “katolickiej” głos zabierze prof. Eugeniusz Sakowicz, zaś perspektywę muzułmańską przybliży imam Arkadiusz Miernik. Spotkanie, zgodnie z tradycją, zwieńczy znak pokoju” – poinformowała Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów.

Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce obchodzony jest od 2001 r. Ustanowiono go decyzją Konferencji Episkopatu Polski jako dzień modlitw poświęcony islamowi.

[—] Na podst.: https://nczas.com/2022/01/14/kosciol-w-polsce-niedawno-swietowano-dzien-judaizmu-a-teraz-zbliza-sie-dzien-islamu/