Halloween to bezbożne oswajanie śmierci

Halloween to bezbożne oswajanie śmierci

/halloween-to

(Oprac. GS/PCh24.pl)

W przypadku Halloween mamy już nie tylko do czynienia z promowaniem brzydoty, ale czegoś więcej – zła, przemocy, śmierci. Jeżeli zestawimy to z wrażliwością dziecka, które – jak powiedział Pan Jezus w Ewangeliach – szczególnie nosi w sobie to pierwotne piękno, czystość, i niejako jest najbliżej samego Pana Boga, to trudno o bardziej destrukcyjną „zabawę” niż Halloween – powiedział ksiądz Sławomir Kostrzewa w audycji PCh24.pl pt. „Kultywator”.

W programie red. Filipa Obary gościli tym razem: ksiądz Sławomir Kostrzewa z parafii pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Swarzędzu oraz Piotr Podlecki, działacz społeczny, obrońca dzieci nienarodzonych, katecheta, terapeuta uzależnień.

Pierwsze pytanie dotyczyło katolickiego nauczania, wypowiedzi duchownych na temat coraz bardziej popularnego i promowanego obyczaju określanego jako Halloween.

– Przede wszystkim trzeba tu powołać się na Katechizm Kościoła Katolickiego. W punkcie 2116 przypomina on nam, że należy odrzucić wszelkie formy wróżbiarstwa, odwoływanie się do szatana lub demonów, wywoływanie zmarłych, praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Dalej w tym samym punkcie czytamy: korzystanie z horoskopów, astrologii, chiromancji [wróżenia z dłoni – red.], wyjaśnianie przypowieści, panowanie nad czasem, nad historią, wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnienie zjednania sobie tajemnych mocy; i że te praktyki są sprzeczne z czcią i szacunkiem połączonym z miłującą bojaźnią, które należą się jedynie Bogu – cytował ksiądz Kostrzewa.

„Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”

Duchowny odniósł się do częstego dzisiaj bagatelizowania problemu, nawet przez osoby deklarujące się jako katolicy. Przymykają oni oczy między innymi na fakt odwoływania się podczas tej „zabawy” do postaci demonicznych. Niejednokrotnie zdarza się, że do szkół w ramach tej, niby niewinnej rozrywki, zapraszane są wróżki albo osoby „wywołujące” duchy osób zmarłych.

Oczywiście, to jest zawsze grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu. Myślę, że właśnie dzięki temu i przez to Pan Bóg niejako pokazuje, że ta sprawa jest w jakiś sposób najważniejsza. Mówimy więc tutaj o jakimś wielkim niebezpieczeństwie. Jeżeli człowiek, który powinien w normalnym porządku zwracać uwagę na Pana Boga, przerzuci ją na jakieś tajemne siły, moce czy wprost – na złe duchy, szatana, dusze potępione – to wtedy czyni sobie olbrzymią szkodę – ostrzegał kapłan.

Ksiądz Kostrzewa przywołał myśli wypowiedziane przez papieża św. Jana Pawła II w 1987 roku we włoskiej Foggi.

„Ta walka z szatanem, którą wyraża postać świętego Michała Archanioła, jest aktualna także i dziś, ponieważ szatan nadal żyje i działa w świecie” – wskazywał Ojciec Święty.

A więc już w pierwszym zdaniu mamy bardzo wyraźnie powiedziane, że szatan to nie jest postać z bajki; że mówimy tutaj o realnym bycie, który oddziałuje na nas, na każdego człowieka bez względu na to, czy to jest dziecko, czy człowiek dojrzały, czy człowiek wierzy w szatana, czy też w niego nie wierzy – dodał gość audycji „Kultywator”.

W kolejnych słowach cytowanego wystąpienia papież Polak podkreślił, że zło obecne w naszym świecie, a także dręczące człowieka zamęt i wewnętrzne rozdarcie, nie są tylko konsekwencją grzechu pierworodnego. Stanowią też efekt „nękających i ukrytych działań szatana, który zastawia pułapkę na równowagę moralną człowieka”

„Szatan to podstępny zwodziciel, wślizgujący się do naszego postępowania po to, by wprowadzać do nim różne dewiacje, zarówno szkodliwe, jak i pozornie zbieżne z naszymi instynktownymi aspiracjami” – uprzedzał wiernych Jan Paweł II.

I to właśnie słowo: „dewiacje”. Od jakiegoś już czasu tak właśnie nazywam Halloween i pochodne tego „święta” – że to jest jakiś rodzaj dewiacji kulturowej. To jest coś, co w ogóle nie powinno mieć miejsca w społeczeństwie, czyli coś niezwykle szkodliwego, coś, co kultura nazywa świetną zabawą na dorosłych i dla dzieci, a tak naprawdę skutki tego są opłakane – mówił duchowny, zaznaczając, że wspomniane cytaty pokazują tylko jedną z wielu wypowiedzi hierarchów Kościoła w kwestii zagrożeń duchowych, takich jak udział w Halloween.

„Fajnie”, czyli bez refleksji

Piotr Podlecki poświęcił chwilę uwagi pochodzeniu tego pleniącego się – także nad Wisłą – zwyczaju. – Same korzenie są demoniczne, wywodzą się ze starożytnych obrzędów celtyckich, irlandzkich, później zostały przetransferowane do Stanów Zjednoczonych. Z czasem samo święto Halloween stało się takim – można powiedzieć – wydarzeniem narodowym Irlandczyków. I stąd to później emanowało na kulturę amerykańską w XIX wieku – opowiadał.

Jak zauważył, problem ma nie tylko duchowy wymiar. Jest bowiem „nakręcany” poprzez aspekt komercyjny. Coraz większa popularność tego niby-święta jest na rękę zarabiającym na nim cynicznym i „zaradnym” ludziom.

Piotr Podlecki był świadkiem zabaw, podczas których dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym poprzebierane były za diabły. Jak to zwykle bywa, mocno identyfikowały się ze swoimi „rolami”.

Myślę, że to jest pierwszy podstawowy aspekt, o którym trzeba pamiętać, bo to wielu ludzi może otrzeźwić. Pamiętam, opowiadałem kiedyś uczniom, że jest taka promocja: do każdej paczki papierosów dodawana jest zapalniczka. Za darmo. Ale ta zapalniczka zwróci się właśnie przez to, że dużo osób wyjdzie w nałóg nikotynowy. Jakieś tam grosze wydawane na samą zapalniczkę, z której kupujący się cieszy. One są już dawno wkalkulowane w grube pieniądze, które będą z tego mieli producenci – opowiadał gość red. Filipa Obary. Gospodarz programu zwrócił uwagę, że rosnąca popularność Halloween w Polsce idzie w parze z laicyzacją i z coraz bardziej widocznym powierzchownym traktowaniem wiary. Przekłada się też na spłycanie stosunku do naprawdę istotnych dat w naszym kalendarzu.

One [takie zabawy] pozostawiają bardzo konkretne ślady w naszej wierze, w naszych relacjach z Bogiem, w naszym pojmowaniu w ogóle istoty chrześcijaństwa. Zostawiają ślady tego rodzaju, że coraz bardziej wchodzimy właśnie w taki klimat, że teraz jest jakieś święto, a z tym świętem muszą być związane jakieś gadżety, jakaś zabawa. Ma być fajnie, kolorowo, śmiesznie itd. Zwróćmy uwagę przecież na to, jak przeżywaliśmy 1 listopada w przeszłości, przede wszystkim jak przeżywały to dzieci młodzi ludzie, a jak przeżywają teraz – zauważył ksiądz Kostrzewa. – Jak trudno jest namówić to najmłodsze pokolenie do tego zwyczajowego pójścia na cmentarz, zapalenia znicza, do podjęcia ośmiodniowej próby modlitwy za duszę w czyśćcu – podkreślił.

Ksiądz Sławomir Kostrzewa zwrócił uwagę, jak istotne jest przypominanie o właściwym znaczeniu obydwu dni odnoszących się do dusz naszych bliźnich – zarówno tych, którzy już cieszą się pełnią szczęścia w niebie, jak i przeżywających pełen cierpienia okres oczyszczenia.

– 1 listopada to jest czas, w którym mamy być przy naszych świętych patronach i cieszyć się wielką nowiną, dobrą nowiną, radością, że niebo jest otwarte dla każdego człowieka, który tylko chce tam się znaleźć; i że mamy tam wspaniałych orędowników – potężnych patronów, którzy za nas każdego dnia modlą się i wstawiają się, gdy tylko to prosimy, i to jest powód do świętowania, do radości – powiedział gość „Kultywatora”.

Dopiero w ten kolejny dzień, 2 listopada nasze myśli wędrują w stronę dusz w czyśćcu cierpiących, a więc do tej przestrzeni bardzo smutnej jednak, przestrzeni niewyobrażalnego cierpienia, ale jednak cierpienia, które daje nadzieję na zbawienie – dodał.

Ta „zabawa” może mieć straszne konsekwencje

W dalszej części rozmowy Piotr Podlecki wskazał, że od połowy zeszłego wieku pojawiło się w kulturze zachodniej swego rodzaju tabu śmierci. Ludzie odzwyczajani są podchodzenia do niej na sposób chrześcijański, czyli w prawdzie o życiu wiecznym. W zamian „oswaja się” ją poprzez trywializowanie, ośmieszanie. Zamiast odpowiedniego przygotowania, następuje ucieczka przed nieuchronnym.

Elementem tego zjawiska jest kreowanie mody na brzydkie, „straszne” zabawki, gadżety.

Jeżeli chodzi o Halloween, to już nie tylko mamy do czynienia z promowaniem brzydoty, ale czegoś więcej – zła, przemocy, śmierci. No i jeżeli zestawimy to z wrażliwością dziecka, które – jak powiedział Pan Jezus w Ewangeliach – jakoś szczególnie nosi w sobie to pierwotne piękno, czystość, niejako właśnie jest najbliżej samego Pana Boga, to trudno o bardziej destrukcyjną „zabawę” niż Halloween; bo jaka to jest zabawa, skoro dziecko wychodzi później z niej tak straszliwie pokiereszowane – zauważył ksiądz Sławomir Kostrzewa.

I to po jakimś czasie niestety wydaje jakieś owoce. Nie, że od razu – bo większość rodziców mówi, tłumaczy się: „a moje dziecko było w szkole na Halloween, nic się nie dzieje, w niedzielę poszło normalnie do kościoła, normalnie chodzi na religię”. No, teraz nic się nie dzieje, ale za rok, za dwa, za pięć okaże się, że wcale nie jest tak kolorowo; że to nagle dziecko zaczyna mieć jakieś koszmary w nocy; że właśnie już nie chce chodzić do kościoła, nie przystępuje do sakramentów, gardzi modlitwą, czy agresywnie reaguje na jakieś przestrzenie bądź sprawy dotyczące sfery sacrum – ostrzegał.

Otwarcie na estetykę zła, śmierci, koszmarów, przekłada się – w przekonaniu kapłana – na problemy diagnozowane później jako depresje czy inne przypadłości skłaniające rodziców do wizyt z dziećmi u psychologów bądź psychiatrów. Ci zaś, nie są w stanie pacjentom pomóc, bo istota rzeczy tkwi w sferze duchowej.

 Poważnym problemem w ocenie rozmówców, jest banalizowanie tego rodzaju zagrożeń nawet przez przedstawicieli Kościoła. W obawie przed odrzuceniem przez, na przykład środowisko szkolne czy parafialne, duchowni bądź świeccy ulegają społecznej presji na nowe, niebezpieczne mody.

Znam pewną nauczycielkę, która jest regularnie wyrzucana z pracy – a pracuje głównie z małymi dziećmi, dlatego, że głośno wypowiada się przeciwko Halloween w szkołach – opowiadał Piotr Podlecki. – Miała już kilka takich przypadków, że robiono z niej „oszołoma”. Bo ona chodziła i tłumaczyła, nawet bez jakiejś nadmiernej przesady, że to jest złe, że to krzywdzi dzieci – dodał.

Spytany o rolę rodziców działacz społeczny i terapeuta powołał się na obecną w psychologii „zasadę walizki”: – Możesz dać dziecku tylko to, co sam masz. Jeśli włożysz do niej koszulę flanelową, to nie wyjmiesz maszyny do pisania. Nieszczęśliwa matka nie wychowa szczęśliwego dziecka. I to samo dotyczy wiary – mówił. – Żeby ratować dzieci to trzeba się samemu nieustannie nawracać, bo nie dasz czegoś, czego nie masz jako rodzic. A oczywiście trzeba się też za dzieci modlić, bo wiara to też jest łaska Boża – akcentował.

Tak jak często wiele wysiłku rodzice wkładają w to, żeby ich dziecko na przykład było zdrowe, zdrowo się odżywiało, to z taką samą cierpliwością trzeba dziecku tłumaczyć, że tak jak to jedzenie materialne może zaszkodzić naszemu ciału i dlatego trzeba się odżywiać rozumnie, to też jest ta przestrzeń duchowa. I ona też domaga się właściwego pokarmu. My od strony duchowej nie możemy jeść byle czego, czyli oglądać jakiś filmów, książek, uczestniczyć w takich zabawach, które mogą zaszkodzić naszej duszy. A trudno byłoby znaleźć chyba bardziej szkodliwą niż właśnie to, co niesie ze sobą Halloween – ostrzegał kapłan.

Duchowemu rozwojowi nie sprzyja obecna w Kościele tendencja dążenia do przypodobania się ludziom za wszelką cenę, rzekomo w obawie przed utratą wiernych. – Mamy być dla ludzi otwarci, Kościół ma być taką przestrzenią bezstresową, ludzie mają się tam dobrze czuć. Są takie naciski na nas. Jeżeli jakiś ksiądz – przypuśćmy – będzie chciał wprowadzać w swojej parafii ten tradycyjny model, w którym mamy respekt dla sacrum; jeżeli ludziom się to nie będzie podobać, będą na przykład pisać do kurii, że proszą zmiany księdza proboszcza czy wikariusza, bo on jest taki smutny – opisywał.

– Młodzi jednak bardzo mocno przeżywają to co dzieje się u nich w rodzinach. Jeżeli na przykład są konflikty w rodzinie, rodzice się nie dogadują to wtedy młodzi uciekają w bardzo niebezpieczne, także duchowo przestrzenie. Ale jeżeli te rodziny są zdrowe – obecnością Boga i miłością kochających się ojca i matki – to wtedy dla tych dzieci jest jak najbardziej możliwa wizja Boga, który też ich kocha – podsumował ksiądz Sławomir Kostrzewa.

PCh24.pl

Więcej w programie:

https://youtube.com/watch?v=nL_wBdRWKFE%3Ffeature%3Doembed

GRZEGORZ KASJANIUK OSTRZEGA! W CIENIU HALLOWEEN CZAI SIĘ DEMON

https://youtube.com/watch?v=jBrZ2b1w9EI%3Ffeature%3Doembed

Halloween – Samain, “najświętsza” noc okultystów [no i satanistów]

Prison Planet prisonplanet.pl-halloween-samain

2013-10-31

Kultura

Największym świętem w kalendarzu okultystów/druidów jest Samain (nazywanym również Samhain, Sauin) zaczynającym od 29 października i trwającym do 31, a którego nazwa oznacza “koniec lata”. Dzień ten był dla Celtów końcem roku i początkiem nowego. Samain to według ruchów neopogańskich również nazwa celtyckiego boga śmierci, przedstawianego jako rogate bóstwo. Tradycja tego święta sięga około roku 1000 p.n.e. i rozwinęła się wśród ludów Celtyckich, choć w podobnej formie była obecna na całym świecie (również w Polsce- patrz Dziady).

Przez dni poprzedzające święto Samain zbierano wiklinę i budowano z niej kolosa na kształt człowieka z klatkami wewnątrz. Nazywało się to wiklinowy człowiek (ang. wicker man). Druidzi przygotowywali również lampy stworzone z wydrążonej rzepy i wypełniali je tłuszczem zbieranym z poprzednich ofiar ludzkich (stąd dziś lampy drążone w dyniach). Rozpalano wielkie stosy i stawiano na nich olbrzymie kotły wypełniając je m.in. jabłkami, wodą, miodem.

Następnie druidzi udawali się do mieszkańców, domów, zamków etc dobijając się do drzwi, pytając “trick or treat?” (Po polsku należy to przetłumaczyć jako “sztuczka magiczna lub dar”, obecnie przemieniło się to w zwyczaj zbierania cukierków w krajach anglosaskich wypaczając pierwotne znaczenie na “cukierek albo psikus”). Jeśli osoba współpracowała z druidami oddawała kogoś ze służby albo członka własnej rodziny jako “dar”, ofiarę składaną tej nocy. Jako nagrodę za oddanie “daru” druidzi zapalali i pozostawiali wcześniej przygotowane rzepowe lampy wypełnione ludzkim tłuszczem przed domem, które miały chronić domowników przed demonami wywoływanymi tej nocy. Jeśli natomiast ludzie nie współpracowali z druidami, nie oddawali człowieka na ofiarę, kapłani malowali krwią na drzwiach sześcioramienną gwiazdę w okręgu (heksagram). To miało otworzyć mieszkańców na demoniczne siły, które miały ich atakować podczas nocy Samain.

Po godzinach wędrówki druidzi wracali na miejsca ofiarne i ustawiali w rzędach sprowadzone “dary”. Do wcześniej przygotowanego, wrzącego kotła wrzucano świeże jabłka, dając ofiarom opcję wyciągnięcia zębami jabłka z wrzącego kotła. Jeśli osobie za pierwszym razem się to udało puszczano ją wolno, jeśli nie, to druidzi łapali taką ofiarę i obcinali jej głowę.

Następnie do wcześniej przygotowanego postumentu wiklinowego człowieka wsadzano podarowanych ludzi i ofiary z jedzenia. Ostatecznie podpalano całość paląc ludzi żywcem.

Wiadomości o ceremoniach druidów zawarte są w źródłach Posejdoniosowych oraz w tekstach Pliniusza. Juliusz Cezar opisał w “Commentarii de Bello Gallico”  wiklinowe figury ogromnych rozmiarów (immani magnitudine simulacra), które wypełniano żywymi ludźmi i podpalano.

Inne makabryczne rytuały obejmowały to o czym pisał Strabon, o “ofiarach i wróżbach, które sprzeciwiają się naszym zwyczajom”, od kiedy Rzymianie ich zabronili. Dalej opisuje jak ofiara ludzka zostaje pchnięta nożem w plecy, a z jej śmiertelnych drgawek odczytuje się znaki. Diodor relacjonuje nieco inną wersję tego samego rytuału. Innymi formami składania ofiar z ludzi opisanymi w szczegółach przez Strabona były: strzelanie do ofiary z łuków, wbijanie na pal oraz ofiara całopalna składana zarówno z ludzi jak i zwierząt wewnątrz plecionki z łoziny w kształcie ogromnej postaci (kolosson).

Po rytuale spalenia wiklinowego człowieka rozpalano ogniska gdzie następnie przywoływano demony. Druidzi przebierali się w makabryczne kostiumy mające wystraszyć i utrzymać pod kontrolą wywoływane demony (stąd przebieranie się na Halloween). Demony wywoływane tej nocy mogły obejmować celtycką boginię natury. Podczas Samain partnerką bóstwa Dagda (dobry bóg) była bogini natury- Morrigan. Występuje ona w tekstach iryjskich jako Królowa Demonów, do której odnoszono też inne budzące grozę epitety, jak Neman, Panika, Badb Catha, Kruk czy Pola Bitwy; w innych kontekstach pojawiają się takie imiona, jak Macha i Medb (Maeve), z którymi łączy się symbolika i cały szereg atrybutów związanych z koniem, a dokładniej z klaczą. Bóg Samain miał również synonimy Bel i Chrom (Crom Cruach).

W księgach DindsenchasAnnals of the Four Masters, spisanych przez chrześcijańskich zakonników, opisane są coroczne rytuały jakie w Samain przeprowadzał król Tigernmas. Składał on w ofierze pierworodne dziecko rozbijając jego głowę o kamienny posąg bożka Chroma. Król ten później zmarł, wraz z częścią swojej drużyny podczas odprawianych rytuałów.

Tym samym jak wyraźnie widzimy Halloween nie jest po prostu zwykłym, śmiesznym, atrakcyjnym, komercyjnym świętem z krajów anglosaskich ale powrotem do kultu celtyckiego, rogatego boga śmierci Samaina. Prawie każda większa tradycja Halloween, zapalanie lamp w dyni, chodzenie po cukierki i noszenie przebrań jest zakorzeniona w starożytnych, celtyckich praktykach a rytuały odprawiane trzy tysiące lat temu zostały skrupulatnie odtworzone w obecnych realiach.

Sklep Halloween w USA:
https://www.youtube.com/embed/c1DUoexIj2Y?feature=player_detailpage

Palenie wiklinowego człowieka:
https://www.youtube.com/embed/msZgKlJIbhc?feature=player_detailpage

“Zabawy” z wyławianiem jabłek:
https://www.youtube.com/embed/AtWyBcUQtlw?feature=player_detailpage

Pytanie pozostaje dlaczego tego typu pogańskie święta są promowane na całym świecie? Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta i nie ma nic wspólnego z komercjalizacją czy amerykanizacją życia. Wystarczy przyjrzeć się elitom świata zachodniego, których nadrzędny kult masoneryjny zorganizowany został na modłę systemu druidycznego razem z jego rytuałami i kalendarzem świąt. Dobitnie udowodnił to zagadnienie Alex Jones wkradając się do Bohemian Groove gdzie elity świata spotykają się by wziąć udział w corocznych rytuałach.

Oto jak elity tego świata spotykają się raz do roku by odbyć druidyczne rytuały w Bohemian Groove:
https://www.youtube.com/embed/m_RydcSsctI?feature=player_embeddedOGLĄDAJ DALEJ>>>

https://youtube.com/watch?v=AUq4jhuVMWE%3Ffeature%3Dplayer_embedded

Tym samym niewinne święto Halloween, które również trafiło do polski ma kompletnie inny kontekst, o którym media głównego nurtu zawsze zapominają wspomnieć. Nie wspomina się o tym aby nie spłoszyć mas ludzi, które zapędza się w kierunku rewitalizacji pogaństwa i budowaniu nowej zielonej religii. Tutaj chodzi o powolną infiltrację kulturalną i konwersję zachodniego świata.

Na stronie 96 satanistycznej Biblii, Anton LaVey napisał: “Po własnych urodzinach, dwa główne święta satanistyczne to Noc Walpurgii (1 maja) i Halloween.” Podobnie w kalendarzu Wicca jest to jedno z najważniejszych świąt w którym czci się rogatego boga śmierci, który zanosi dusze zmarłych do zaświatów. Rogaty bóg Samain, Pan, Faun, Baphomet i ostatecznie babiloński Nimrod, są synonimami tego co w naszej kulturze nazywamy Szatanem lub w jego bardziej “oświeceniowej” wersji Lucyferem. Czy zatem ktokolwiek przy zdrowych zmysłach powinien uczestniczyć w takich obrzędach, paradach czy innych zajęciach?

Zanim więc, ktoś kupi dynię i wystawi ją przed domem, pośle swoje dziecko na zabawę halloween lub samemu weźmie w niej udział powinien się dwa razy zastanowić w czym bierze udział

.|  Film: “Sekrety Bohemian Groove”   |  Do 2050 Klub Rzymski planuje konwersję Chrześcijaństwa w zieloną religię.  |  Przeciwko masonerii.  |  Religia, kultura i wielka wojna. #1   |  Religia, kultura i wielka wojna. #2   |  Film: Odkrywając ruch Nowej Ery. ( New Age )  Zdjęcia z balu Rothschildów obnażają fascynację elit okultyzmem.Kto rządzi światem. Wykład Stanleya Monteitha, Braterstwo Mroku.  |

Halloween to oswajanie ze złem. Ks. Bortkiewicz: antychrześcijańska iluzja wypiera rzeczywistość

Halloween to oswajanie ze złem. Ks. Bortkiewicz: antychrześcijańska iluzja wypiera rzeczywistość

halloween-to-oswajanie-ze-zlem

#duchy #halloween #Kosciół #śmierć #wiara #zło

(Oprac. GS/PCh24.pl )

Halloween to oswajanie ze złem. Oswajanie ze złem, które zostaje zbanalizowane i potraktowane jako zabawa. Powiem krótko i zwięźle: przez tę „zabawę” dziecko absolutnie nie zdoła zmierzyć się ze śmiercią czy nieśmiertelnością, ale może wchłonąć w siebie zło poprzez jego banalizację – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

Księże profesorze, zacznę od prowokacji: Halloween to bardziej oswajanie człowieka ze śmiercią, czy z nieśmiertelnością?

Trudno jest kogokolwiek oswajać z nieśmiertelnością w sytuacji, kiedy odrzuca się prawdy wiary. Jedynym przesłaniem, które głosi Prawdę w sposób realny, poważny, na miarę godności ludzkiego życia na temat zmartwychwstania i nieśmiertelności jest chrześcijaństwo. Jeśli kwestionuje się chrześcijaństwo, to pozostaje jakaś iluzja, ironia czy cynizm.

Halloween jest w gruncie rzeczy próbą cynicznego podejścia do życia i nie oswaja człowieka ani ze śmiercią, ani z nieśmiertelnością, tylko próbuje zabić w człowieku pytania o sens życia.

Ale przecież wiele spośród dzieci, a nawet dorosłych na Zachodzie, którzy biorą czynny udział w Halloween wierzy, że duchy są nieśmiertelne, a oni przecież kiedyś będą duchami…

Wiara w duchy, czy samo pojęcie ducha jest bardzo bogate w tradycji filozoficznej i religijnej, ale też bardzo niejednoznaczne. To z czym mamy do czynienia jest światem najoględniej mówiąc jakiejś baśni, fikcji czy halucynacji. To nie ma nic wspólnego z pojęciem ducha w rozumieniu ani ściśle rzecz biorąc filozoficznym, ani religijnym, a już na pewno nie chrześcijańskim. Dlatego tutaj to oswajanie z duchem, jako pewnym wyznacznikiem przyszłego życia jest, raz jeszcze to podkreślam, zupełnym mirażem.

Wiara katolicka odrzuca coś takiego jak wiara w duchy w taki sposób, jak sprzedaje nam to pop-kultura. Niestety wiele osób, w tym katolików zdaje się wierzyć w duchy, w poltergeisty i inne tego typu istoty…

W mojej ocenie może to świadczyć o co najmniej kilku kwestiach. Po pierwsze, że w człowieku istnieje głód nieśmiertelności, że istnieje tęsknota za nieśmiertelnością i nawet procesy ateizacji i sekularyzacji tego głodu nie niwelują. On pozostaje.

Pytanie jednak brzmi: czy ten głód zostaje zaspokojony w sposób sensowny, realny, czy też zostaje on zaspokojony jakimś substytutem, jakąś namiastką. Mamy więc do czynienia z jednej strony realnym głodem, a z drugiej  – z zupełnie fikcyjną, iluzoryczną namiastką jego zaspokojenia, jakim jest Halloween, wywoływanie duchów i cały przemysł marketingowo-kulturowy z tym związany.

Problemem jest to, że ludzie mają na wyciągnięcie ręki ofertę realnego zaspokojenia głodu nieśmiertelności w postaci chrześcijaństwa; mają realne słowa Kogoś, kto jako jedyny w historii powiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy nie umrze na wieki, ale żyć będzie”, a potem dowiódł ich prawdziwości swoim zmartwychwstaniem. Mając, mówiąc po prostu, pewnik  – wielu woli go odrzucić i przyjąć coś, co jest absurdem i to bardzo ironicznym i cynicznym, bo urągającym godności człowieka.

Podczas Halloween dominują, a przynajmniej pop-kultura tak to przedstawia, przebrania makabreski: zombie, duchy, diabły i inne potworne stworzenia oraz… potworni ludzie, jak seryjni mordercy. Wydaje mi się, że normalnego człowieka powinno coś takiego zaniepokoić. Niestety zamiast niepokoju słychać głupkowaty śmiech i powtarzanie, że to przecież zabawa…

Rozpoczęliśmy rozmowę od zastanowienia się czy Halloween to oswajanie człowieka ze śmiercią, czy z nieśmiertelnością. Moim zdaniem Halloween to oswajanie ze złem. Oswajanie ze złem, które zostaje zbanalizowane i potraktowane jako zabawa. Powiem krótko i zwięźle: przez tę „zabawę” dziecko absolutnie nie zdoła zmierzyć się ze śmiercią czy nieśmiertelnością, ale może wchłonąć w siebie zło poprzez jego banalizację. Bo tak jak Pan mówi: dzieci przebierają się za seryjnych morderców i nikt nie ma z tym problemu… To jest jednak wejście na prostą ścieżkę banalizacji zła i nie można się dziwić, że z tego utożsamiania się ze złem mogą zrodzić się w konsekwencji dalsze kroki kończące się aktami realnej agresji.

W Polsce cały czas Halloween raczkuje, ale również dochodzi do „dziwnych” sytuacji. W roku 2019 w kościele pod wezwaniem NMP Matki Kościoła w Bełchatowie tuż po wieczornej Mszy Świętej ksiądz wezwał policję. Zauważył bowiem, że podczas Komunii kilkunastoletni chłopak wypluł Najświętszy Sakrament i schował Go do kieszeni, a potem chciał uciec. Ciało Chrystusa miało zostać splugawione podczas tzw. czarnej mszy. Ileż było oburzenia w lewicowo-liberalnych mediach… Ileż było rozdzierania szat i powtarzania, że to „niewinna zabawa”, a kapłanowi „szkoda opłatka”…

Przede wszystkim dziękuję za przypomnienie, że liberalna lewica nazywa Najświętszy Sakrament opłatkiem. To słowo pojawia się w różnych narracjach w sposób wręcz epidemiczny. Kilka miesięcy temu mieliśmy do czynienia z „sytuacją medialną”: kapłan spożył Komunię Świętą, która pozostała po Mszy Świętej cmentarnej – w kaplicy na cmentarzu nie było Tabernakulum, więc ksiądz po prostu spożył Ciało Chrystusa zgodnie z rozsądkiem i przepisami, ponieważ nie miał możliwości przechowania Najświętszego Sakramentu. Jak zareagowały media? Poinformowały odbiorców z całą perfidią i premedytacją, że ksiądz wyjada opłatki z puszki. Wspominam o tym dlatego, że dotykamy tutaj werbalnej profanacji Najświętszego Sakramentu, która po prostu dokonuje się w mediach w Polsce i jest czymś potwornym.

Natomiast kiedy sobie uzmysłowimy, że ten incydent, o którym Pan mówi dotyczył znieważenia Najświętszego Sakramentu i trzeba podkreślić, że reakcja kapłana, który chciał uchronić Ciało Chrystusa przed całkowitą profanacją jest ze wszech miar godna szacunku, a nawet podziwu. Ona pokazuje nam jednak skalę problemu. Tak jak mówiłem wcześniej: Halloween zaczyna się od pozornie niewinnych żartów, ale są to żarty wpisane w cały kontekst antychrześcijański. To jest wchodzenie w sferę zła.

W tym momencie oczywiście pojawią się rozliczne głosy szydzące z tego stwierdzenia, ale nie zmieni to faktu, że istnieją pewne procesy niszczące człowieka, niszczące jego psychikę i duchowość, i każdy, kto jest rozsądny to potwierdzi. Wszystko to zaczyna się niepozornie i sobie trwa, aż w końcu dochodzi do sytuacji, że najświętsza rzeczywistość także staje się elementem gry.

Najbardziej w całej tej sprawie uderzył mnie fakt, że do odprawienia tzw. czarnej mszy nie chciano użyć zwykłego opłatka zakupionego w sklepie, tylko chodziło o Najświętszy Sakrament. To pokazuje skalę problemu: ten nastolatek potraktował sprawę poważnie – nie opłatek, tylko prawdziwe Ciało Chrystusa…

Otóż to… Właśnie w tym jest rzecz, że już dawno została zatarta granica między tym, co jest symbolem, a co jest rzeczywistością. Ta granica zaciera się właśnie dlatego, że poprzez symbol wchodzimy w sferę rzeczywistości. Jeżeli symbol jest zły, no to prowadzi ostatecznie do destrukcji rzeczywistości, a nawet porwania się na największą ze świętości. W tym przypadku świętość nie została sprofanowana tylko dzięki interwencji kapłana…

No właśnie… Jakiś czas temu widziałem jak kapłan udzielił Komunii Świętej… do chusteczki, ponieważ kobieta chciała ją zanieść choremu mężowi. Moim zdaniem takie coś jest nadużyciem i profanacją i może prowadzić do jeszcze większych nadużyć i profanacji…

Cóż mogę powiedzieć… Proces desakralizacji i bezczeszczenia Najświętszego Sakramentu dokonuje się obecnie w sposób bardzo potoczysty. Wszystko toczy się po równi pochyłej w sposób niekontrolowany…

To jest kwestia, która wymaga interwencji w każdym z zakresów. Z jednej strony trzeba walczyć z nadużyciami, jakie pojawiają się w przestrzeni sprawowanej liturgii, ale też trzeba przestrzegać i przeciwdziałać temu, co prowadzi do aktów bluźnierczych czy świętokradczych w stosunku do Najświętszego Sakramentu, a bez wątpienia zaczątkiem tych aktów są te sytuacje, te zdarzenia, które po prostu dokonują pewnego odwrócenia rzeczywistości. Proszę zauważyć, że cała przestrzeń Halloween jest w gruncie rzeczy wyrzuceniem Boga i świata przez Niego urządzonego poza obszar naszego ludzkiego świata. Wprowadza się w to miejsce świat zupełnie odwrócony i wypaczony; świat, w którym zło zostaje potraktowane jako pewna śmiesznostka; świat zbanalizowanego zła i wyrugowanego dobra. W takim świecie można dokonać wszystkiego od profanacji Najświętszego Sakramentu do zamachu na Pana Boga…

Banalizacja zła, śmiesznostka, dobra zabawa – to wszystko symbolizuje Halloween. Skąd w związku z tym na Zachodzie tak dużo dekadencji, czy wręcz nihilizmu egzystencjalnego? Skoro ludzie są oswojeni ze wszystkim, to dlaczego ostatecznie pozostaje mu beznadzieja?

Zachód to dzisiaj obraz straszliwie spustoszonej rzeczywistości. Z jednej strony mamy projektowany na wszystkie możliwe sposoby, co cały czas podkreślam, świat iluzji. Z drugiej strony mamy postępujący świat promowania różnych ideologii, które dokonują dekonstrukcji tożsamości człowieka i rozbijają to, co jest w nim jednością. Mamy w końcu świat, który projektuje zupełnie nowego człowieka, któremu próbuje się wmówić po raz kolejny, że „będzie jak Bóg” – nie tylko będzie znał dobro i zło, ale będzie nieśmiertelny – będzie „homo deusem”, „człowiekiem bogiem”, jak głosi Harari.

To wszystko się dokonuje, ale to wszystko fikcja. Jeśli fikcja faktycznie wyparła rzeczywiste orędzie dobrej nowiny, rzeczywiste orędzie chrześcijaństwa, które fundowało cywilizację zachodnią, to nie można się łudzić, że w tej konfrontacji iluzji z rzeczywistością egzystencjalną dochodzi do katastrofy człowieka, który został pozbawiony Boga i Jego obecności, Jego Słowa i Dobrej Nowiny. Zamiast tego człowiek kieruje się stekiem iluzji, które nie mają żadnego realnego znaczenia – ani ocalenia człowieka, ani zapewnienia mu nieśmiertelności, ani wyzwolenia od zła, ani nie są w stanie wprowadzić go w świat autentycznego dobra. To wszystko musi się skończyć.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

W Seulu demony Halloween pożarły ponad 150 zwolenników. Skakanie ku ich czci kontynuowano..

W Seulu demony Halloween pożarły ponad 150 zwolenników. Skakanie ku czci demonów kontynuowano..

Rośnie bilans ofiar w Seulu. „To, co miało być świętowaniem, stało się tragedią”

Na podst.: https://nczas.com/2022/10/30/rosnie-bilans-ofiar-tragedii-w-seulu-to-co-mialo-byc-swietowaniem-stalo-sie-tragedia-video/

30 października 2022

W Seulu, gdzie w wyniku wybuchu paniki zginęły co najmniej153 osoby.

Poprzednio informowano o 151 zabitych i 82 rannych. Agencja Yonhap zwróciła uwagę, że bilans ofiar śmiertelnych może jeszcze wzrosnąć, ponieważ 19 osób odniosło poważne obrażenia. Według najnowszych informacji straży pożarnej wśród zabitych jest 22 obcokrajowców. [Głównie dziewczyny 20-30 lat. MD]

„Tragiczne wydarzenia w Seulu głęboko nami wstrząsnęły”

Rozpaczamy wraz z mieszkańcami Republiki Korei i przekazujemy najlepsze życzenia szybkiego powrotu do zdrowia tym, którzy zostali ranni. (…) Stany Zjednoczone są z Republiką Korei w tym tragicznym czasie” – napisał Biden

[ i podobne dyrdymały od innych „przywódców”. MD]

Skakanie ku czci demonów w Seulu

Do zdarzeń doszło w nocy z soboty na niedzielę 29-30 X] w stromej, wąskiej uliczce w imprezowej dzielnicy Itaewon, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi bawiły się z okazji Halloween. Wybuchła panika, ludzie zaczęli się nawzajem tratować, a wielu się udusiło.

[Świadkowie relacjonują, że „zabawa dla demonów’ nie została przez tę panikę przerwana, dalej skakali o metry od trupów… md]

Halloween to święto szatana

Halloween to święto szatana

28.10.2022 Bogusław Rogalski https://prawy.pl/122681-dr-rogalski-halloween-to-swieto-szatana-felieton/

Ostatniego dnia października przez szkoły w Europie przetacza się fala niebezpiecznych dla młodego pokolenia halloweenowych antywartości, które są zaprzeczeniem chrześcijaństwa. Amerykańskie pseudo święto zawitało niestety także do Polski. Orszaki dziecięcych truposzy, duchów, wampirów i czarownic biegają po naszych szkołach w ramach niby zabawy. W mniej lub bardziej świadomy sposób wychwalane jest jednak zło. Czy do takich wartości powinna odwoływać się szkoła w przeddzień Wszystkich Świętych? Ponurych, psychodelicznych postaci rodem z horrorów? Szkoła powinna stać na straży prawdziwych wartości i dobra, opartych na naszych tradycjach i zwyczajach, a nie bezwiednie hołdować obcym i destrukcyjnym dla rozwoju dziecka praktykom. To jej obowiązek, o czym zapomina wielu nauczycieli i rodziców. Gra idzie o dusze naszych dzieci i to dosłownie.

Halloween, co to za dziwo?

Deborah Lipsky, była satanistka i okultystka, której cudem po wielu latach udało się nawrócić mówi wprost, że „ Halloween to wielkie święto dla czcicieli szatana, którzy mogą dać upust drwinom z Kościoła i uroczystości Wszystkich Świętych. W tym dniu wzywa się demony i potępieńców. Nawet niewinny strój naszych dzieci przebierających się za truchła, chodzących od domu do domu i zbierających cukierki, w gruncie rzeczy naraża je na demoniczne działanie.

Halloween opiera się na wyśmiewaniu Boga i jego Świętych. Tak więc nie warto uczestniczyć w tej zabawie, w której nagrodę stanowią cukierki. Lepszym rozwiązaniem jest zignorowanie Halloween i skupienie się na uroczystości Wszystkich Świętych.”

Halloween, co to za dziwo? To importowane z obszaru kultury anglosaskiej “święto”, które w polskich realiach wyraźnie kontrastuje z chrześcijańską tradycją Wszystkich Świętych. Pierwotnie zwyczaj ten nawiązywał do magiczno – satanistycznych kultów celtyckich kapłanów (druidów), praktykujących spirytyzm (kontakt z duchami zmarłych osób), a nawet składanie ofiar z ludzi ku czci bóstwa śmierci. Według ludowych przekonań dusze zmarłych mają tego dnia odwiedzać swoje domy. Z czasem to jesienne “święto” nabrało ponurych skojarzeń z duchami, wiedźmami, koboldami, czarnymi kotami, czarownicami, demonami, stając się okazją do przebłagania nadprzyrodzonych sił. Tę pogańską tradycję przejęli sataniści, którzy noc Halloween (z 31 października na 1 listopada) łączą z “czarnymi mszami” i orgiami seksualnymi, związanymi z demonicznym kultem. Od średniowiecznych czasów wierzono, że przed piekielną mocą czarownic i wszelkiego rodzaju złem chroni zapalenie świecy w wydrążonej dyni, która po dziś jest symbolem Halloween i jednocześnie jej rekwizytem. Nosi ona nazwę Jack-o`-lantern, od przezwiska nocnych strażników lub imienia człowieka ukaranego za paktowanie z diabłem (według irlandzkiej legendy), noszącego w jesienne noce latarnię z dyni aż do dnia Sądu Ostatecznego. Wydrążona dynia ma kształt demonicznej głowy z zapaloną świecą w środku. Oto, co oferuje naszym dzieciom inwazja na Europę anglosaskiego „święta” promocji zła. Najwyższy czas, aby rodzice i szkoła obudzili się z tego demonicznego letargu ukazując dzieciom prawdziwe wartości.

Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie

Stara to prawda, na której wychowano wiele pokoleń Polaków, aczkolwiek wydaje się być często zapominana. Dantejskie sceny odgrywane w Halloween są tego przykładem. Myślę, że bohaterowie narodowi, którym zapalamy w listopadzie znicze, przewracają się w grobach widząc jak ich potomkowie kultywują w szkołach obcą, satanistyczną tradycję.

Zadaniem szkoły nie jest wyłącznie kształcenie, ale przede wszystkim wychowanie. Jakie wychowanie? Na jakich wartościach powinno się ono opierać? Nie jesteśmy pokoleniem pierwszym ani też ostatnim w naszym kraju. Nie wzięliśmy się znikąd, nie żyjemy też w społecznej, czy historycznej próżni. Jesteśmy częścią Narodu o tysiącletniej historii, którą budowały kolejne pokolenia w trwającej wciąż sztafecie pokoleń. Przekazujmy więc dzieciom to, co dobre i piękne, co stanowi wartość samą w sobie. W sferze ducha przekazujmy zaś wartości chrześcijańskie, bo to one ukształtowały naszą kulturę i obyczaje.

To dlatego tak ważne jest wychowanie dzieci i młodzieży do prawdziwych wartości, a nie w opozycji do nich. Po rodzinie, szkoła ma największą w tej mierze misję do spełnienia. Polska szkoła powinna wychowywać opierając się najlepszych polskich tradycjach, wszak Polacy nie gęsi… jak pisał poeta. Skończmy wreszcie z tym halloweenowym zaczadzeniem i stwórzmy w naszych środowiskach oddolny ruch rodziców i nauczycieli, którego wspólnym mianownikiem będzie „szkoła wolna od Halloween”.