Feliks Koneczny zza grobu komentuje Unię Europejską

 
         W książce “Prawa dziejowe” Feliksa Konecznego znajduje się fragment, który przytaczam poniżej (str. 171-173, 190 wydania londyńskiego z 1982 r.), stanowiący świetny komentarz do zjawiska politycznego jakim jest Unia Europejska:
           Uniwersalizm polityczny Aleksandra Wielkiego oparł się o mylne mniemanie, jakoby dało się w sposób sztuczny wyhodować “nowego człowieka” wyższego ponad “przesądy” (że użyję dzisiejszej terminologii) religii, rasy, narodu; człowieka persko-greckiego, przejętego “ideałem ludzkości”. Zasługą historyczną Aleksandra jest, że nikogo nie chciał prześladować, a wprowadzał równość polityczną wszystkich ludów. Jego uniwersalizm był ideowym, podczas gdy wszystkie poprzednie nie miały na myśli niczego innego, jak tylko rozszerzanie granic i panowania “czterem stronom świata”. Rzymski uniwersalizm poszedł także tym śladem. Później dopiero dostrzeżono, że dobrodziejstwem była “pax romana”.
           Następuje uniwersalizm bizantyński. Ideałem granice jak najszersze i nie ma w działalności Bizancjum żadnego innego motywu, jakkolwiek było to już państwo chrześcijańskie. Cesarz ma być zwierzchnikiem całego świata; z tego założenia wyprowadza się wszelkie wnioski. Społeczeństwo nie ma głosu w polityce; państwo bizantyńskie stało się nawet antyspołecznym.
           Od VII w. poczynając, uniwersalizm bizantyński stał się czczą fikcją dworską. Od obalenia państwa Wandalów w Afryce nie zdarzyło się potem ani razu, żeby jakiś kraj sam pragnął być przynależnym do cesarstwa i żeby chciał walczyć o to. Natomiast od XI w. odpadają od cesarstwa całe prowincje. W odrywaniu tym “była metoda”: całe kraje dążyły do samoistności na obszarach posiadających w sam raz odrębność cywilizacyjną. Powtórzył się akt historyczny z okresu diadochów, kiedy państwo uniwersalne Aleksandra Wielkiego rozpadło się według rozmaitości cywilizacji. Potem cesarstwo rzymskie rozpadło się na dwie połowy także według prądów cywilizacyjnych. Te trzy przykłady upoważniają do wniosku, że cywilizacja jest czynnikiem silniejszym od uniwersalności politycznej.
           Cala inteligencja wszystkich krajów europejskich pragnęła nawrócić do państwa uniwersalnego. Długo uznawano teoretycznie cesarstwo “rzymskie” w Bizancjum; cesarzowi wschodniemu przyznawano chętnie prawo do najwyższego zwierzchnictwa nad całym światem. Z utęsknieniem wspominaną była “pax romana”. Gdybyż przynajmniej pomiędzy chrześcijanami wojen nie było! Powstaje ideał “powszechności chrześcijańskiej”, ideał polityczny żeby wznowić imperium pod przewodem papieskim. Z tego wyłonił się program dwoistości najwyższej władzy: duchowej i świeckiej. Nowi cesarze mają pozostawać w zgodzie z Kościołem, jako jego “ramię świeckie”; nie można być cesarzem inaczej, jak za zgodą papieską. Gdy się okazała niemożliwość współdziałania z cesarstwem bizantyńskim, przystępuje Stolica apostolska do utworzenia cesarstwa nowego i następuje koronacja cesarska Karola Wielkiego. Miał to być związek państw katolickich, z własnymi niepodległymi monarchami, lecz pod przewodnictwem cesarza wyznaczonego przez papieża. Projekty te zawiodły. Natenczas stolica apostolska wznawia starania, by jednak wskrzesić z Bizancjum uniwersalizm ogólnoeuropejski, a bez względu na to, kto zostanie cesarzem bizantyńskim, choćby Serb, choćby Bułgar. Nowe zawody. Zwracano się wtedy z powrotem ku samemu Zachodowi, obmyślając nowy uniwersalizm polityczny, jak związek “panów i ludów chrześcijańskich”.
Tymczasem atoli nastąpiła ekspansja cywilizacji bizantyjskiej ku Zachodowi, powstała kultura bizantyńsko-niemiecka i jako bizantyńska, zwrócona przeciwko papiestwu. Cesarstwo niemieckie stanęło przeciwko Kościołowi. Kiedy jednak Staufowie wznowili ideał zdobywania czterech stron świata i przystępowali do założenia monarchii, która miała sięgać od Renu po Jerozolimę, Stolica apostolska popierała z razu tę uniwersalność; lecz zawiodła się, zbierając z tej omyłki gorzkie owoce. Wysilano się dalej na obmyślanie państwa uniwersalnego w Europie w nadziei, że cesarstwo niemieckie pogodzi się z papiestwem, że w danym razie odejmie się koronę cesarską Niemcom, a Niemcy pozostaną mimo to w związku imperium o dwoistej władzy najwyższej. Uniwersalność chrześcijańska istniała wprawdzie tylko w teorii, lecz działała na umysły: zwracano się surowo przeciwko wytwarzającym się tymczasem prądom narodowym, jako burzycielom owego uniwersalizmu. Patriotyzm traktowano jako herezję (spalenie Dziewicy Orleańskiej).          Był to najwyższy błąd. Historia poucza, że uniwersalizm chrześcijański w Europie niemożliwym był jako zrzeszenie państw bez względu na narodowość, lecz musiałby uwzględnić obydwa rodzaje zrzeszeń: państwowe i narodowe – czyli, że może powstać tylko zrzeszenie państw narodowych.
         Zanim rozszerzyła się w Europie idea narodowa, zapanowała inna, mianowicie dynastyczna, wyłaniająca się konsekwentnie z prawa feudalnego, a następnie oparta o legalizm. Od XV w. nastaje wyraźny antagonizm idei dynastycznej a narodowej. Dynaści są kosmopolitami (wyjątków notuje historia niewiele), co rozwinęło się najbardziej u Habsburgów. Każda dynastia stara się opanować jak najwięcej krajów i dzieje polityczne Europy zmieniają się w historię walk dynastycznych. Jest to uniwersalizm kontynentu europejskiego, a więc na małą skalę. Zmierza się bądź co bądź do zmniejszenia liczby granic państwowych i dla tej przyczyny dynastia mająca powodzenie zyskuje tym więcej zwolenników, w imię rozszerzania pokoju, a wśród mieszczaństwa w imię zniesienia granic. Im drobniejsze były państwa, tym więcej granic i tym częstsze, bo bliższe siebie, a każda granica zaporą dla handlu. W walce dynastii handel stawał po stronie silniejszego, bo pragnął państwa jak najrozleglejszego. W mieszczaństwie był silny pęd ku uniwersalizmowi politycznemu. Żadna dynastia nie zdołała atoli opanować całej Europy, bo też nigdy nie pozyskała sobie życzliwości całego kontynentu.          Patriotyzm narodowy zwalczał dynastyczny przerost, bronił się od zaboru i starał się przeszkodzić zaborom w ogóle. Nie sprzeciwiał się atoli zasadniczo uniwersalizmowi, a tylko musiał wydać z siebie nową jego metodę. Powiodło to się jednak tylko jednemu narodowi, temu, u którego idea narodowa była najstarszą – Polakom. Dzięki unii z Litwą nastał pokój stały aż do granic moskiewskich. Pakty unii poprawiane osiem razy utrwalały pokój na przestrzeni równej niemal całej zachodniej Europie. Przykład ten nie był jednak nigdzie naśladowany. Polska zaś stała się przedmiotem nienawiści ościennych dynastii aż w rozbiorach Polski idea dynastyczna zatryumfowała nad narodową. W XIX w. nastaje atoli ponowne zmaganie się, idea narodowa ogarnia wszystkie kraje, a nigdzie już nie pojawiają się sympatie dla idei dynastycznej, pojmowanej kosmopolitycznie. Dynastie, chcąc się utrzymać, robią się narodowymi.
           Odtąd nie można się już spodziewać żadnego uniwersalizmu od dynastii, natomiast pojawiają się rozmaite programy uniwersalizmów, wywodzących się z narodów i społeczeństw. Żąda się coraz głośniej nowej idei uniwersalnej, ponadnarodowej.
         Szereg pomysłów, poczętych z metody medytacyjnej rozbałamucał szerokie warstwy, a tymczasem rzeczywistość zaznaczała się powstawaniem nowych państw uniwersalnych. Są ich dwa rodzaje, oparte na metodach wręcz przeciwnych.
         Nastał niesłychany rozrost potęgi rosyjskiej, na samym zaś schyłku XIX wieku wydala Azja nowy uniwersalizm: japoński. Typowe wznowienie chuci zaborczej na “cztery strony świata”, połączone z pogardą i nienawiścią do wszystkiego, co nie japońskie. W pamiętniku premiera Tanaki wytyczone są już cele zaborcze: Mandżuria, Mongolia, Chiny, a potem … zwyciężyć cały świat. Dawne to już dziś wspomnienia, kiedy po zwycięstwie nad Rosją w r. 1905 propagowano obrazki, na których wyobrażano, jak połączone wojska chińskie i japońskie burzą Paryż. Pod tym względem jedynie Niemcy mogą stanąć obok Japonii – toteż powodzenie obu tych uniwersalizmów musiałoby się zakończyć wojna między nimi.          Wszystkie te trzy państwa uniwersalne obrały taką ideologię i puściły się na takie drogi, iż w razie wstrzymania zaborów grozi im upadek – zupełnie jakby cywilizacja turańska ogarnęła świat od Tokio do Berlina.
           W tym samym atoli okresie, od końca XVIII wieku powstawały zupełnie innymi metodami dwa anglosaskie państwa uniwersalistyczne: Wielka Brytania i Stany Zjednoczone północnej Ameryki. Stany składają się 45 państw [liczba stanów z roku 1900], niepodległych, posiadających własne a nader odmienne ustawodawstwa; wspólnymi są moneta, prawo handlowe, polityka zewnętrzna i głowa całego związku państw. Podobnież Anglia w ostatecznej formie rozwoju składa się z niepodległych “dominiów” związanych wspólnym królem, wspólną polityka zewnętrzną i wzajemną wolnością handlu. Obydwa te uniwersalizmy polityczne powiodły się. Z zestawienia tego faktu z poprzednimi spostrzeżeniami wynika, że państwo uniwersalistyczne naszych czasów może być oparte na autonomii swych części.
         Bez tego zastrzeżenia byłoby tworzenie państwa uniwersalnego krokiem antycywilizacyjnym, przeciwko cywilizacji łacińskiej, a wiodłoby do hegemonii cywilizacji bizantyńskiej lub turańskiej.
           Uniwersalizm rewolucyjny, chociaż lubi piorunować przeciwko granicom państwowym okazał już kilkakrotnie, że się nie obejdzie bez państwa i musi przede wszystkim pozyskać dla siebie jakąś państwowość, która by stała się narzędziem w ręku rewolucji (…)          Możliwą jest synteza dalsza pomiędzy kulturami Zachodu. Jakoż Anglik, Francuz, Włoch, Polak, Skandynaw i do niedawna Niemiec katolicki poczuwali się do jedności cywilizacyjnej, nazywają wspólną swą cywilizację błędnie: europejską. Jest to cywilizacja łacińska, ta prawdziwa “córa Kościoła”, która utrzymywała się nawet u protestantów z wyjątkiem protestantyzmu niemieckiego.
         Praca nad coraz większym zbliżeniem kultur jest jednak możliwa tylko do pewnego stopnia. O jednostajności nie może być mowy, ani też nie jest potrzebna. Kultura raz wytworzono, niechaj się rozwija, bo w organizmie jedność ma być w rozmaitości. Nikt z nas nie należy do dwóch kultur jednocześnie.
           Powyższe słowa Konecznego wskazują, co czeka Unię Europejską. Upadnie albo z powodu odbierania krajom członkowskim ich autonomii, albo z powodu zwycięstwa niemieckiego bizantynizmu w administracji Unii, co będzie nie do wytrzymania dla krajów cywilizacji łacińskiej. Może rozpadnie się na dwie części – bizantyńską i łacińską. Natomiast gdyby przybrała formułę Wspólnoty Brytyjskiej, czy chociażby Szwajcarii, ma szansę przetrwania.  
==============================================
[Z nowej „Opoki w kraju” kwiecień 2012 Macieja Giertycha MD]  Z Archiwum: https://web.archive.org/web/20200924235126/https://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=5937&Itemid=49
Dla głębszych studiów – warto tam wchodzić. 23.03.2012.