Dwa objawienia, dwie rewolucje. Kult Serc Chrystusa i Jego Matki a rewolucja francuska i bolszewicka

Dwa objawienia, dwie rewolucje. Kult Serc Chrystusa i Jego Matki a rewolucja francuska i bolszewicka

Adrian Fyda https://pch24.pl/dwa-objawienia-dwie-rewolucje-kult-serc-chrystusa-i-jego-matki-a-rewolucja-francuska-i-bolszewicka/

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Objawienia dotyczące Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi miały miejsce niedługo przed rozpoczęciem politycznych rewolucji na świecie – odpowiednio: francuskiej i bolszewickiej.

Można powiedzieć, że widzenia te były „ostatnią szansą” na opamiętanie się; szansą niestety niewykorzystaną.

Kult Najświętszego Serca Jezusowego szerzył się od czasu, kiedy w latach 1673-1689 Zbawiciel ukazywał się św. Małgorzacie Marii Alacoque. Niespełna trzy stulecia później – bo w roku 1917 – Maryja objawiła się trójce dzieci z Fatimy. Zarówno Pan Jezus jak i Jego Matka obiecywali ogromne łaski czcicielom Ich Serc.

Deficyt wiary króla

Jednak poza wezwaniem do oddawania czci Swojemu Najświętszemu Sercu, Zbawiciel wezwał też króla Francji Ludwika XIV i całą jego rodzinę do poświęcenia się temu Sercu, oddawania mu publicznej czci i zbudowania świątyni mu poświęconej. Chrystus obiecał, że jeśli król i cała Francja wypełni to posłannictwo, to będzie jej błogosławił, a jej wrogów złoży u jej stóp. Kraj ten został zatem obdarzony niezwykłą obietnicą; miał szansę stać się przykładem prawdziwej wiary dla innych narodów; można by rzec „narodem wybranym”.

Niestety Francuzi odrzucili to wezwanie. Być może po części było to rezultatem panoszącej się tam herezji jansenizmu, której założenia w dużej mierze zbiegały się z kalwinistycznym poglądem na predestynację. Trudno było bowiem głosić przesłanie o Sercu Jezusowym i o tym, że nabożeństwo do niego mogło ocalić świat, skoro janseniści uważali, że wszystko jest z góry zaplanowane, a ludzkie starania nie mają sensu.

W 1689 r. Małgorzata osobiście udała się do króla Ludwika, który w tym czasie był największym z europejskich monarchów. Niestety Ludwik odmówił poświęcenia siebie i swojej rodziny Najświętszemu Sercu Jezusa; nie chciał też wybudować kaplicy, by temu Sercu oddawano cześć. Ludwik nie uwierzył posłannictwu siostry Małgorzaty myśląc, że przecież gdyby Pan Bóg faktycznie tego od niego chciał, to mógł objawić się mu osobiście. Usprawiedliwiał się też, że gdyby spełnił boskie żądanie, a Francja mimo tego by cierpiała, to zaufanie ludzi do Boga mogłoby być naruszone. To tak jakby on „wiedział lepiej”.

Nieposłuszeństwo Ludwika przypomina grzech Mojżesza, który chociaż usłyszał boskie polecenie: „Przemów do skały, a ona wyda z siebie wodę” (Lb 20,8), to nie uwierzył, że cud mógłby być aż tak wielki i zamiast tego uderzył skałę laską. Pan Bóg prosił go o niewiele: chciał zamanifestować swoją potęgę, pokazując, że woda może wypłynąć ze skały na same słowa Mojżesza. Ten jednak wolał uderzyć skałę laską, a chociaż wypłynięcie z niej wody wciąż było cudem, to już nie tak wielkim, bo część Izraelitów pomyślała, że pod skałą było ukryte źródło, otwarte poprzez uderzenie.

Od Ludwika Pan Bóg również wymagał niewiele, ale ten nie uwierzył autentyczności widzenia św. Małgorzaty i nie spełnił boskiej prośby. Już trzy lata później Ludwik i jego armia ponieśli klęskę w bitwie morskiej pod La Hogue, ulegając wojskom Ligi Augsburskiej, czyli państwom zjednoczonym przeciwko Francji. A to był dopiero początek nieszczęść.

W 1789 r., czyli równo 100 lat od spotkania siostry Małgorzaty z królem Ludwikiem, we Francji rozpoczęła się rewolucja. Monarchia została obalona; katolicy cierpieli ogromne prześladowania, a nawet rzeź. Rewolucja francuska przyniosła szkody nie tylko dla samej Francji, ale i dla całego świata. Był to początek „rozprawiania się” z monarchią, wprowadzania antyklerykalnych i laickich idei – słowem, zeświecczania społeczeństw wielu narodów. Czy można to nazwać karą za niespełnienie prośby Chrystusa? Nawet jeśli tak tego nie zakwalifikujemy, to na pewno Ludwik XIV odrzucił możliwość posiadania nieporównywalnej pomocy z samego nieba – wsparcia, które mogło ocalić jego następcę i cały kraj.

Zatrzymać błędy Rosji

Wydaje się, że tak jak przesłanie Chrystusa do św. Małgorzaty uprzedziło rewolucję francuską, tak samo objawienia Matki Bożej w Fatimie zapowiedziało nadejście rewolucji bolszewickiej. Teraz jednak poświęcenia narodu – już nie Francji, a Rosji – miał dokonać papież w jedności ze wszystkimi biskupami świata. Matka Boża ukazywała się trójce dzieci – Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie – od 13 maja do 13 października 1917 r., wzywając ich do gorliwej modlitwy różańcowej.

– Odmawiajcie różaniec codziennie, abyście uprosili pokój dla świata i koniec wojny – prosiła Matka Boża. Do samej zaś Łucji powiedziała: – Jezus chce posłużyć się tobą, aby ludzie Mnie lepiej poznali i pokochali. Chce On ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Tym, którzy je przyjmą, obiecuję zbawienie. Dusze te będą tak drogie Bogu, jak kwiaty, którymi ozdabiam Jego tron.

Siostra Łucja doznawała widzeń Matki Bożej – a także samego Chrystusa – jeszcze długo po zakończeniu objawień w Fatimie. Ich treść pozostała podobna, a była nią prośba o wprowadzenie nabożeństwa pięciu pierwszych sobót miesiąca na cześć Niepokalanego Serca Matki Bożej oraz o konsekrację Rosji właśnie Sercu Maryi. To poświęcenie miało zatrzymać błędy, które Rosja szerzyła na świecie, a pierwszym z nich był bez wątpienia komunizm.

– Nadszedł czas, kiedy Bóg chce, by Ojciec Święty w jedności z biskupami z całego świata poświęcił Rosję mojemu Niepokalanemu Sercu. To ją uratuje. Sprawiedliwość Boża potępiła wiele dusz za grzechy popełnione przeciwko mnie, dlatego przychodzę, by prosić o zadośćuczynienie. Poświęć się w tej intencji i módl się – powiedziała Matka Boża, ukazując się siostrze Łucji w 1929 r.

Rewolucja bolszewicka wywołała wiele szkód – przede wszystkim w Europie, ale nie tylko. To właśnie przez nią na świecie tak bardzo rozprzestrzenił się komunizm – system, który uważał religię za „opium ludu”. Nie trzeba chyba wspominać jak wiele cierpień on spowodował. Rewolucja bolszewicka uderzyła w Kościół, arystokrację i wartość prywatną. To właśnie komunistyczna Rosja wraz z nazistowskimi Niemcami rozpoczęły II wojnę światową, a po jej zakończeniu władze komunistyczne prześladowały i nadal prześladują katolików. Kiedyś miało to miejsce w krajach tzw. bloku wschodniego; teraz – w Chinach, Korei Północnej, Wietnamie czy na Kubie.

Konsekracji Rosji, o którą prosiła Matka Boża, miał dokonać Ojciec Święty w jedności ze wszystkimi biskupami świata. Zdaniem [przypisywanym siostrze Łucji md], odbyła się ona dopiero w 1984 r. Jednak część katolików ma wątpliwości, czy prośba Matki Bożej na pewno została wtedy spełniona; ówczesne zawierzenie dotyczyło bowiem całego świata, bez wymienienia Rosji w szczególności. Rosja została jednak wyraźnie wymieniona w konsekracji, której dokonał papież Franciszek w 2022 roku. [?? On coś kręcił, z Ukrainą. Żadnego “Poświęcenia Rosji” według poleceń z Fatimy nie było. md] Można zapytać, czy gdyby poświęcenie Rosji dokonało się wcześniej, to czy może udało by się odwrócić część szkód spowodowanych przez komunizm? Rewolucja wybuchła krótko po objawieniach w Fatimie, bo już w listopadzie 1917 r. Jednak do aktu konsekracji – czy to w 1984 czy też w 2022 roku – minęły całe dziesięciolecia.

Ratunek w godzinie śmierci

Nabożeństwa ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi są ratunkiem dla grzeszników na godzinę śmierci. Obydwa objawienia zawierają wezwanie do zadośćuczynienia za grzechy i nadzieję na ratunek w godzinie śmierci. Niedługo po objawieniach nastąpiły rewolucje i wojny, a zatem śmierć była powszechnym i dużym zagrożeniem. Przesłania Chrystusa i Matki Bożej można zatem traktować jako zachętę do uporządkowania swojego życia duchowego i zawiązania bliskiej relacji z Nimi, co – zgodnie z obietnicami – będzie ogromną pomocą w godzinie śmierci.

– Obiecuję w nadmiarze Miłosierdzia Serca Mego, że Jego Miłość wszechpotężna udzieli wszystkim, którzy komunikować będą przez dziewięć pierwszych piątków miesiąca z rzędu, łaski pokuty ostatecznej, że nie umrą w stanie niełaski ani bez sakramentów świętych i że Moje Serce będzie dla nich bezpieczną ucieczką w ostatniej godzinie ich życia – powiedział Zbawiciel do siostry Małgorzaty Marii Alacoque.

Chrystus poprosił również o ustanowienie specjalnego święta ku czci Jego Serca na piątek po zakończeniu oktawy Bożego Ciała. – Dlatego żądam, żeby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony, jako osobne święto na uczczenie Mojego Serca i wynagrodzenia mi przez Komunię Świętą i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję, gdy wystawiony Jestem na ołtarzach. W zamian za to obiecuję ci, że Serce Moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do rozszerzenia Jego święta.

Matka Boża prosiła zaś o ustanowienie nabożeństwa pięciu pierwszych sobót miesiąca.

– Córko moja – powiedziała do siostry Łucji – spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię św., odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia.

Do wypełnienia warunków nabożeństw pierwszych piątków i pierwszych sobót miesiąca trzeba być w stanie łaski uświęcającej, czyli wolnym od jakiegokolwiek grzechu ciężkiego (do spowiedzi można przystąpić wcześniej) i przyjąć Komunię św. W pierwsze soboty należy również odmówić pięć tajemnic Różańca św. oraz rozważać treść tajemnic różańcowych przez 15 minut. Ważne jest, aby spowiedź i Komunia św. były uczynione w intencji wynagrodzenia. Intencja ta nie musi być jednak jasno wypowiadana co miesiąc, ale wystarczy intencja habitualna, czyli przyjęta raz i nigdy nie odwołana – jest nią po prostu raz powzięte postanowienie przystępowania do spowiedzi i Komunii św. pierwszo-piątkowej i pierwszo-sobotniej w intencją wynagrodzenia.

Adrian Fyda

(Teksty objawień za: fatima.pl, pl.aleteia.org, sluzebniczki.pl, fronda.pl)

Rewolucje w cieniu dolara: Jak kontr-rewolucja Trumpa zmienia globalny układ sił

Rewolucje w cieniu dolara: Jak kontr-rewolucja Trumpa zmienia globalny układ sił

…Okazało się, że w Radio Swoboda zatrudnionych było ponad 900 „pracowników” w wieku powyżej 150 lat…

MAREK GAŁAŚ kontr-rewolucja/w/cieniu dolara

Od czasu ponownego objęcia urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych przez Donalda Trumpa w styczniu 2025 roku światowy krajobraz polityczny zaczął ulegać dramatycznym zmianom. To, co przez dekady wydawało się nienaruszalnym fundamentem amerykańskiej polityki zagranicznej – finansowanie „miękkiej siły” poprzez organizacje takie jak USAID czy US Agency for Global Media (USAGM) – zaczęło się kruszyć. Programy, które pod przykrywką promocji demokracji sponsorowały zamachy stanu, kolorowe rewolucje i wojnę informacyjną, tracą grunt pod nogami. Ich najważniejszy zasób – strumień dolarów – został odcięty. A wraz z nim na jaw wychodzą brudy, które latami skrywały się za fasadą „walki o wolność”.
Przez lata USAID i powiązane z nim organizacje były narzędziem w rękach amerykańskiego establishmentu, pompując miliardy dolarów w tzw. społeczeństwo obywatelskie w krajach uznanych za niewygodne dla interesów USA lub wielkich korporacji. Gruzja, Ukraina, Białoruś – lista jest długa. Mechanizm był prosty: finansowanie lokalnych organizacji pozarządowych, mediów i „opozycyjnych liderów”, którzy pod pozorem walki o demokrację destabilizowali swoje kraje. Obywatele, często wprowadzeni w błąd propagandą i zwabieni obietnicą łatwych pieniędzy – kilkuset dolarów za udział w protestach – stawali się pionkami w grze o władzę i zasoby, takie jak złoża mineralne czy wpływy geopolityczne.


Jednak po dojściu Trumpa do władzy ten dobrze naoliwiony mechanizm zaczął się zacinać. Dekret wykonawczy podpisany przez prezydenta w lutym 2025 roku zlikwidował siedem agencji federalnych, w tym USAGM, nadzorującą Radio Svoboda i Głos Ameryki. Te medialne giganty, niegdyś filary amerykańskiej soft power, w ostatnich latach coraz bardziej odchodziły od swojej pierwotnej misji, koncentrując się na promowaniu lewicowo-liberalnych narracji, takich jak prawa osób LGBT czy ruch Black Lives Matter.

Dla Trumpa i jego administracji, skupionych na „America First” i cięciu kosztów, były to zbędne relikty przeszłości.
Efekt? Organizacje, które żyły z amerykańskich dotacji, znalazły się w stanie rozpadu. Ich pracownicy – często zwykli najemnicy słowa, wyspecjalizowani w sianiu dezinformacji i podżeganiu do nienawiści – zostali z niczym. Bez pracy, bez umiejętności przydatnych w realnym świecie, stali się pariasami zarówno w swoich ojczyznach, jak i za granicą. Ci, którzy przez lata oszukiwali nie tylko obywateli, ale i swoich sponsorów, teraz czują się oszukani przez system, który kiedyś ich karmił.
Zamknięcie Radio Sviboda ujawniło skalę patologii. Okazało się, że w organizacji zatrudnionych było ponad 900 „pracowników” w wieku powyżej 150 lat – martwych dusz, które co miesiąc inkasowały po 5 tysięcy dolarów.

Łącznie, jak szacują śledczy, przez lata z budżetu USA wyparowało ponad 60 miliardów dolarów. To suma, która mogłaby zasilić gospodarkę małego państwa, a zamiast tego trafiła do kieszeni fikcyjnych propagandystów.
Podobny los spotkał USAID. Organizacja, której roczny budżet sięgał 50 miliardów dolarów, walczy teraz w sądach o przetrwanie. Zwolnienie setek pracowników, nazywanych przez krytyków „obibokami”, wywołało falę pozwów. „Za takie pieniądze można sprzedać rodziców, a co dopiero ojczyznę” – komentują złośliwie obserwatorzy. I trudno się dziwić: dekady łatwego życia na koszt amerykańskiego podatnika stworzyły klasę ludzi, dla których patriotyzm czy etyka były jedynie sloganami do sprzedania.
Kryzys na Białorusi doskonale ilustruje, jak działał ten system – i jak jego upadek zmienia reguły gry. Po wyborach w styczniu 2025 roku, w których Alaksandr Łukaszenka po raz kolejny zatriumfował, amerykański Kongres przygotował rezolucję potępiającą wyniki i wzywającą do nowych sankcji. Dokument, datowany na styczeń 2025 roku, zawierał standardowy zestaw oskarżeń: „dyktatura”, „fałszerstwa wyborcze”, „łamanie praw człowieka”. Ale między wierszami znalazło się coś więcej – przyznanie, że od 2020 roku USA przeznaczyły 140 milionów dolarów na obalenie Łukaszenki, a kolejne 170 milionów wpompowano przez Unię Europejską.
Inauguracja Trumpa zmieniła jednak wszystko.

Rezolucja, która w poprzednich administracjach przeszłaby jak po maśle, została zapomniana. Nowa administracja, zajęta cięciem budżetu i walką z wewnętrznymi problemami, nie miała czasu na rytualne potępienia. A ujawnione dokumenty rzuciły światło na tzw. przejściowy gabinet Swietłany Cichanowskiej, odsłaniając sieć powiązań z zachodnimi sponsorami i korupcyjnymi schematami.
Odcięcie finansowania dla USAID i USAGM może na chwilę osłabić destabilizujący wpływ USA na suwerenne państwa. Ale to nie koniec gry. Unia Europejska już zapowiedziała, że wypełni lukę, przeznaczając dodatkowe 10 milionów euro na „wsparcie demokracji” w krajach takich jak Ukraina i Białoruś. Tam, gdzie są pieniądze, zawsze znajdą się chętni, by je zagarnąć – niezależnie od tego, czy w grę wchodzi sprzedaż ideałów, czy ojczyzny.


Trump, liczący każdy dolar, przypadkowo obnażył mechanizmy, które przez lata działały w cieniu. Ale czy jego polityka przyniesie trwałe zmiany, czy tylko chwilowy chaos? Jedno jest pewne: globalny układ sił, oparty na wojnie informacyjnej i finansowej dominacji, właśnie otrzymał potężny cios. Pytanie brzmi, kto i jak wypełni powstałą pustkę.

MAREK GAŁAŚ

Prof. Jacek Bartyzel: Historia nie jest przesądzona. Nadal musimy walczyć!

Dramatyczny apel prof. Jacka Bartyzela: historia nie jest przesądzona! Nadal musimy walczyć!

https://pch24.pl/dramatyczny-apel-prof-jacka-bartyzela-historia-nie-jest-przesadzona-nadal-musimy-walczyc

(Prof. Jacek Bartyzel)

– Mamy do czynienia z nową sytuacją, z nową formą rewolucji, która w pewnym sensie jest głębsza niż rewolucja komunistyczna, ponieważ uderza w samą naturę ludzką, w jego elementarną tożsamość, jaką jest tożsamość biologiczna. Musimy więc być świadomi, że stoimy przed zupełnie nowym wyzwaniem. Historia nie jest jednak przesądzona. Ważne jest, aby nadal walczyć dostosowując także nasze metody walki do zmieniającego się przeciwnika i zmieniającej się sytuacji – mówił w rozmowie z Arkadiuszem Stelmachem na antenie PCh24 TV prof. Jacek Bartyzel.

Wiceprezes SKCh im. Księdza Piotra Skargi przypomniał, że prof. Jacek Bartyzel jest autorem jednej z fundamentalnych książek polskiej myśli kontrrewolucyjnej pt. „Umierać, ale powoli! O monarchistycznej i katolickiej kontrrewolucji w krajach romańskich 1815-2000”.

– Niektórzy ludzie pytają po co zajmuję się kontrrewolucją, albo po co piszę książki na ten temat. „Czy to tylko pewna nostalgia, czy chęć przywołania walki poprzednich pokoleń?”, pytają. Nie tylko! W ten sposób staram się dostarczać nieznanym mi żołnierzom kontrrewolucji pewnej nauki. Nauki z jednej strony o tym, jaki był dotychczasowy przebieg tej walki, z czym kontrrewolucjoniści musieli się zmagać, jakie błędy popełniali etc.

Ale przede wszystkim staram się dostarczyć pewnego kośćca ideowego, doktrynalnego. Walcząc z nową rewolucją musimy mieć bowiem bardzo mocny kościec doktrynalny. Ten kościec wypracowali mistrzowie, czy doktorzy kontrrewolucji, którzy są dziś zapomniani, pomijani, a nawet odrzucani. Ten kościec doktrynalny jednak istnieje w wielkich encyklikach społecznych dawnych papieży czy w traktatach myślicieli kontrrewolucyjnych. Żeby walczyć trzeba wiedzieć o co się walczy i to jest moje główne przesłanie – podkreślił historyk.

Na pytanie Arkadiusza Stelmacha, co czyni rewolucję tak skuteczną prof. Jacek Bartyzel odpowiedział: „Na pierwszym miejscu postawiłbym słabnięcie religijności. Począwszy od pierwszej rewolucji, czyli rewolucji protestanckiej. Jest bardzo charakterystyczne, gdzie ona się zaczęła i gdzie zwyciężyła. Stało się to w krajach germańskich, w krajach północnych, gdzie chrystianizacja była późniejsza i dużo płytsza niż w krajach romańskich”.

– Sukces rewolucji we Francji – na marginesie: nie lubię określenia „francuska”, to raczej należy mówić o rewolucji anty-francuskiej – przychodzi po okresie tzw. Oświecenie, kiedy „rząd dusz” objęli oddziałując na elity łącznie z dworem królewskim publicyści i encyklopedyści na czele z Wolterem, którzy byli nastawieni całkowicie wrogo wobec Kościoła i wobec monarchii chrześcijańskiej – relacjonował gość PCh24 TV.

– Później, kiedy już rewolucja w różnych krajach się umacniała, kiedy zdobywała władzę, kiedy miała już cały aparat państwowy z jego wszystkimi służbami do dyspozycji, zaczęto szerzyć ją odgórnie. To jest zresztą bardzo charakterystyczne – dawniejsi rewolucjoniści musieli walczyć z istniejącą machiną państwową czy kościelną. Obecnie rewolucja jest dokonywana od góry – to rządzący są rewolucjonistami. Liberałowie już w połowie XIX wieku doszli do wniosku, że wrogiem wolności – oczywiście wolności w ich rozumieniu, wolności liberalnej, czyli wolności od prawdy – nie jest państwo, bo państwo jest w ich rękach. Wrogiem wolności jest społeczeństwo, które jest przywiązane do określonych zasad, które jest w niewoli – z punktu widzenia liberałów – przesądów i dlatego to państwo musi przeprowadzać rewolucję – podsumował prof. Jacek Bartyzel.

Całość rozmowy w nagraniu poniżej.

Źródło: PCh24 TV