Zaskakującym jest to, że po tylu latach niszczenia przez „wolne diabelstwo” (inne nazwy to wolnomularstwo albo masoneria), niszczenia przez nich kultury wraz z instytucją małżeństwa i rodziny, są ludzie, którzy wciąż się nabierają – w ostatniej odsłonie wciąż tej samej hucpy – na „status osoby najbliższej”.
Ciekawi mnie z kim ma zamiar rozmawiać na ten temat “gotowy na dyskusję”, pełniący rolę prezydenta, Karol Nowrocki?
Z kim? Może z panią Gozdyrą ścigająca się o palmę pierwszeństwa wśród “osobowości inkluzywnych“:
O związkach przyjacielskich i wampirzych pisałem kilka miesięcy temu…
Przez lata były niemal nierozłączne: parady „Pride” i wielkie międzynarodowe korporacje. Zwłaszcza w czasie największego tego typu wydarzenia w Holandii – amsterdamskiej „Canal Parade” – obecność gigantów takich jak Facebook czy Amazon była głośna i wyraźna.
W tym roku ich zabraknie. Co oznacza ta nagła nieobecność?
Powściągliwość pod wpływem presji politycznej
Podczas tegorocznej „Canal Parade” w Amsterdamie widać istotną zmianę: międzynarodowe koncerny, m.in. Amazon i Facebook, rezygnują ze wsparcia dla wydarzenia. Jeszcze do niedawna brały udział w słynnej na całym świecie paradzie łodzi, dziś jednak milczą.
Dlaczego?
Powodem jest presja polityczna, zwłaszcza ze strony Ameryki. Firmy nie chcą narażać się na konfrontację i zmieniają kurs. Amazon informuje, że skupia się teraz na „innych działaniach marketingowych”, a jednocześnie ogranicza swoją politykę personalną: określenia takie jak „osoba transpłciowa” po cichu znikają z ofert pracy.
Ciche odejście „pasażerów na gapę”
Organizatorzy nazywają te firmy „pasażerami na gapę” – to znaczy: uczestniczyły w paradzie głównie dla poprawy wizerunku, a nie z przekonania. Ich wycofanie się można odczytać jako pozytywny sygnał: im mniej promuje się grzechy przeciwko naturze, tym lepiej.
To zjawisko pokazuje, że fasada pustych kampanii pro-LGBT zaczyna pękać pod naporem realnej presji z zewnątrz.
Nie należy jednak zbyt szybko ogłaszać zwycięstwa. Wiele firm holenderskich – takich jak ING, Heineken czy PwC – nadal wspiera to wydarzenie. Parada jest wręcz całkowicie wyprzedana, co pokazuje, że agenda LGBT cieszy się nadal silnym poparciem w środowisku biznesowym w Holandii.
Holenderskie oddziały w rozkroku
Niektóre lokalne oddziały międzynarodowych firm próbują znaleźć kompromis. Przykładowo, Deloitte Nederland nie bierze w tym roku udziału w paradzie, ale organizuje „ponton stacjonarny” przy brzegu kanału. Z kolei A&O Shearman – po połączeniu z amerykańską kancelarią – również zachowuje większą ostrożność.
Wciąż są sponsorami, ale zmienili formę zaangażowania: zamiast pełnowymiarowej łodzi, na wodzie pojawi się tylko niewielka tratwa, a z oficjalnych materiałów usunięto słownictwo związane z „równością” i „inkluzywnością”.
To dowód, że wpływ ruchu konserwatywnego jest odczuwalny nawet w liberalnej Holandii – choć wciąż wiele firm traktuje udział w „Pride” jako gest oporu.
Krok we właściwym kierunku – ale to jeszcze nie zwrot
Wycofanie się największych graczy z parady to niewątpliwie krok w dobrym kierunku. Pokazuje, że nachalna promocja ideologii sodomskich przestaje być czymś oczywistym.
Ale z nadmiernym optymizmem trzeba uważać: parada łodzi wciąż pozostaje wielką sceną dla firm, które traktują „różnorodność” jako narzędzie marketingowe. KLM z dumą zapowiada swój udział i sponsoring World Pride 2026.
Dla osób broniących rodziny, wszechobecna propaganda tęczy wciąż jest powodem do niepokoju.
Do powrotu społeczeństwa ku wartościom, które stawiają rodzinę i naturalny porządek moralny w centrum – jeszcze daleka droga.
Rafał Trzaskowski, Katarzyna Kotula oraz Krzysztof Gawkowski. / foto: PAP
Minister ds. równości Katarzyna Kotula powiedziała w TOK FK, że prace nad projektem ustawy o związkach partnerskich wchodzą w ostatnią fazę. – Możemy zmieniać, możemy dopracowywać. Ja już się nie cofnę, już nie ma gdzie się cofać. I naprawdę uważam, że to koncyliacyjna ustawa – przekonywała.
Minister Kotula zapewniła, że jest ustawa o związkach partnerskich to jeden z jej najważniejszych projektów na ten rok.
– Jesteśmy po konsultacjach (…). Część ministerstw w uzgodnieniach międzyresortowych przesłała nam swoje uwagi. Później cały grudzień trwała analiza tych uwag – powiedziała minister Katarzyna Kotula.
Zaznaczyła, że przed programem uczestniczyła w spotkaniu, na którym szeregowano uwagi.
– Właściwie one są już uszeregowane. Będzie raport z konsultacji publicznych, strony społecznej. Tam jest 7 tys. maili. To jest około 10 tys. stron, które zebraliśmy w 250 stron tabelek – relacjonowała.
Obecnie wprowadzane są poprawki na podstawie zebranych uwag. Zapewniła, że projekt trafi na komitet rady ministrów, gdy uznają, że „jest doszlifowany”.
– A potem mam nadzieję, że wyjdzie z rządu i pójdzie do Sejmu. Chciałabym, żeby ustawa była głosowana niezależnie od tego, co zrobi prezydent – zapowiedziała minister ds. równości Katarzyna Kotula.
Przekonywała także, że dla wielu osób los tej ustawy ma być „kwestią życia i śmierci”.
– To jest ustawa o godności, o szacunku, ale przede wszystkim o bezpieczeństwie – przekonywała.
– Mam takie poczucie, że jest zielone światło. Po rozmowie z marszałkiem Zgorzelskim mam takie przekonanie, że PSL chce pracować nad projektem rządowym, a to już naprawdę ogromna zmiana – zaznaczyła.
Wskazała również, że z kilku rzeczy delikatnie się wycofano. Nie ma planowanego pierwotnie pełnego przysposobienia dzieci, tylko mała piecza. Nie ma także ceremonii.
Pozostały natomiast „pozostałe zabezpieczenia, które jasno wynikają z wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”.