Włoski parlament przyjął pierwszą w Europie ustawę zakazującą produkcji i sprzedaży sztucznego “mięsa”.

Włoski parlament przyjął pierwszą w Europie ustawę zakazującą produkcji i sprzedaży sztucznego mięsa.

Włosi przeciw produkcji i sprzedaży sztucznego „mięsa”. Floryda bierze z nich przykład. 20 listopada 2023 pch24l/wlosi-przeciw

(fot. PCh24.pl )

Włoski parlament przyjął pierwszą w Europie ustawę zakazującą produkcji i sprzedaży sztucznego mięsa. Chodzi o produkty pochodzące z hodowli laboratoryjnej. Przeciwko tej „nowoczesnej gałęzi” przemysłu występują także politycy w amerykańskim stanie Floryda.

Włoski minister rolnictwa Francesco Lollobrigida nie ma wątpliwości, iż „mięso” produkowane w laboratorium uderza we włoską kulturę, tożsamość i cywilizację. Podważa lokalne tradycje, stanowi zagrożenie dla obecnego, wiejskiego stylu życia, harmonii z ziemią i zmierza do zniszczenia lokalnej produkcji. – Jeśli produkujesz żywność, która nie ma związku z człowiekiem, ziemią, pracą, możesz przenieść produkcję do miejsca z niższymi podatkami i niższymi standardami środowiskowymi, co szkodzi miejscom pracy i środowisku – tłumaczył w rozmowie z „Politico”.

Według partii opozycyjnych wobec obecnego rządu, zakaz produkcji „mięsa” w probówkach jest „propagandę ideologiczną” wymierzoną w procesy globalizacyjne i „nowoczesność”.

Minister rolnictwa to szwagier premier Meloni. Podjął szereg działań, by bronić włoskiej kultury i dziedzictwa kulinarnego. W marcu minister wprowadził obowiązek jasnego oznakowania i zamieszczania ostrzeżeń na produktach z mąki pochodzącej od owadów, takich jak świerszcze i larwy mącznika.

Podjął także walkę z obcym gatunkiem inwazyjnym, błękitnym krabem atlantyckim, który zagraża rodzimym włoskim małżom. Lollobrigida broni suwerenności żywnościowej, odrzucając uprawy genetycznie modyfikowane, syntetyczne pestycydy, sztuczne „mięso”, a także długie łańcuchy dostaw żywności. Poleganie na długich łańcuchach dostaw energii, nawozów i żywności wystawiłoby Włochów „na pastwę przestępców i autokratów, którzy mogliby ich szantażować” – wyjaśnia minister.

Przyjęta przez parlament ustawa zakazująca produkcji i sprzedaży syntetycznego „mięsa” nie spodobała się przedsiębiorcom z Italian Complementary Protein Alliance, specjalizujących się w zakresie badań nad białkami pochodzenia roślinnego i hodowlanego. Regulacja ma „tłumić innowacje”. Producenci sugerują, że narusza ona także unijne przepisy. Zarzucili rządowi, że cofa się, „podczas gdy świat idzie do przodu”.

Ettore Prandini, szef stowarzyszenia rolników Coldiretti odpiera zarzuty i wskazuje, że „Włochy, światowy lider w zakresie jakości i bezpieczeństwa żywności, mają obowiązek przewodzić polityce ochrony zdrowia obywateli”.

Według niektórych ekspertów, Włosi i tak nie będą mogli sprzeciwić się sprzedaży tak zwanego mięsa syntetycznego produkowanego w Unii Europejskiej, ze względu na regulacje o wspólnym rynku i swobodzie przepływu towarów i usług. Rząd jednak nie obawia się reakcji władz UE.

Ustawa przyjęta 16 listopada zakazuje nie tylko produkcji i sprzedaży „mięsa” z probówki, ale także jego reklamy. Niektórzy dopatrują się w decyzji polityków strategicznych interesów politycznych w związku z czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 r.

Minister rolnictwa Francesco Lollobrigida zaznaczył, że pragnie innej Europy i zaapelował do państw, by sprzymierzyły się z Italią w sprawie zakazu produkcji i sprzedaży jakiejkolwiek formy „żywności syntetycznej”.

Tymczasem niemiecki rząd inwestuje w rozwój alternatywnych białek. Niedawno utworzono fundusz o wartości około 40 mln euro na ten cel. Duński minister rolnictwa Jacob Jensen zapowiedział ponowny przegląd obecnych procedur dotyczących nowej żywności na poziomie UE.

Włoską ustawę musi zatwierdzić prezydent Sergio Mattarella. Co zdaniem ekspertów nie jest takie pewne, tym bardziej, że wyraził obawy dotyczące wszczęcia postępowania przez KE.

Premier Meloni na początku października zaproponowała reformę włoskiej konstytucji, aby ograniczyć uprawnienia decyzyjne prezydenta. Tymczasem ekologiści rozważają wszczęcie strategicznego postępowania sądowego przeciwko rządowemu projektowi, by wstrzymać stosowanie prawa.

Za przykładem Włochów idą amerykańscy prawodawcy na Florydzie. Republikanie chcą zakazać hodowli „mięsa” w laboratorium i jego sprzedaży, by chronić bydło i przemysł rolny w stanie.

Projekt House Bill 435 przewiduje zakaz jakiejkolwiek osobie produkcji, sprzedaży, przechowywania lub oferowania na sprzedaż „mięsa hodowlanego”, wyprodukowanego z hodowanych komórek zwierzęcych w stanie z Floryda.

Każdy, kto naruszyłby zakaz, będzie podlegał wykroczeniu drugiego stopnia, natomiast każdy podmiot zajmujący się dystrybucją lub sprzedażą mięsa hodowlanego musiałby się liczyć z postępowaniem dyscyplinarnym, łącznie z zawieszeniem licencji na prowadzenie działalności.

Polityk Tyler Sirois, który przedstawił projekt ustawy zaznaczył, że mięso hodowane w laboratorium stanowi „obrazę natury i stworzenia” i jest częścią  najnowszej inicjatywy w ramach „agendy ESG”.

Przeciwko temu wypowiedział się również kandydat na prezydenta i gubernator Florydy Ron DeSantis, uznając, że ideologia globalistyczna zagraża wolności gospodarczej i innym amerykańskim wartościom.

W czerwcu Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy zatwierdził sprzedaż kurczaków[??? „mięsa” ?? md] wyprodukowanych z komórek zwierzęcych, zezwalając dwóm kalifornijskim firmom: Upside Foods i Good Meat na serwowanie „mięsa” laboratoryjnego w restauracjach, a także w supermarketach. Agencja ds. Żywności i Leków stwierdziła, że produkty obu firm są bezpieczne do spożycia.

Tak zwane mięso z hodowli komórkowej ma doprowadzić do eliminacji hodowli i uboju zwierząt, a także ograniczyć emisję metanu, wypas, uprawę  paszy dla zwierząt i odpadów zwierzęcych powstających podczas hodowli.

Sztuczne „mięso” produkuje się w stalowych zbiornikach przy użyciu komórek pochodzących od żywego zwierzęcia, zapłodnionego jaja lub specjalnego banku komórek. Do tego procesu wykorzystuje się chemikalia, enzymy itd. Zasadniczo zmierza się do powszechnego klonowania. Manipulowanie genomem spowoduje szereg konsekwencji dla organizmu ludzkiego.

Potentatem w produkcji sztucznego „mięsa” jest Singapur. Niedawno grupa naukowców na czele z prof. Edwardem Spangiem z Uniwersytetu Kalifornijskiego wskazała, że poprzednie badania wychwalające potencjał mięsa hodowanego w laboratorium „nie odzwierciedlają dokładnie obecnych/bliższych praktyk, które są wykorzystywane do wytworzenia tych produktów”. Uczeni doszli do wniosku, że wpływ produkcji mięsa syntetycznego na środowisko będzie w rzeczywistości znacznie większy niż w przypadku konwencjonalnych systemów produkcji mięsa, zwiększając popyt i presje na populację dzikich zwierząt.

Źródło: politico.eu, forbes.com, fox.business.com, orfonline.org AS

Sztuczne mięso nie uratuje klimatu. “Hodowla” w laboratorium ma 25 razy większy wpływ na globalne ocieplenie, niż produkcja wołowiny. W tę technologię zainwestowano już 2 miliardy dolarów.

Sztuczne mięso nie uratuje klimatu. Powodem… energochłonne procesy

Hodowla” mięsa w laboratorium ma 25 razy większy wpływ na globalne ocieplenie, niż produkcja wołowiny. W tę technologię zainwestowano już 2 miliardy dolarów.

sztuczne-mieso-nie-uratuje-klimatu

Wraz z narracją o redukcji CO2 „dla ratowania klimatu” powstają pomysły na to, jak zastąpić mięso w naszej diecie. Tak powstała myśl, by produkować go w laboratoriach. I tu pojawia się spory problem. Bowiem, jak wyliczyli naukowcy, takie mięso może być 25 razy gorsze dla klimatu, niż proces produkcji zwykłej wołowiny. Wszystkiemu winny jest energochłonny proces produkcji.

Teraz – zamiast skupić się na tym co naturalne – będą trwały poszukiwania sposobu na to jak zmniejszyć zużycie energii przy szykowaniu bulionu, z którego powstaje mięso produkowane w laboratoriach.

Warto przypomnieć, że produkcja laboratoryjna mięsa została zaproponowana jako „łagodniejsza i bardziej ekologiczna” alternatywa dla tradycyjnego mięsa, ponieważ wymaga ona zużycia ona mniejszych zasobów, takich jak ziemia, pasza, woda oraz dodatkowo antybiotyki, niż hodowla zwierząt. Nowe podejście eliminuje też potrzebę hodowli i uboju zwierząt gospodarskich, które są wskazywane jako główne źródło gazów cieplarnianych.

Jednak naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego nieco ostudzili entuzjazm klimatystów, bowiem policzyli, że proces hodowli mięsa w laboratorium ma 25 razy większy wpływ na globalne ocieplenie, niż tradycyjna produkcja wołowiny.

Dzieje się tak, bo do produkcji mięsa w laboratorium wykorzystywany jest bulion bogaty w składniki odżywcze. Okazuje się jednak, że bulion używany do hodowli komórek zwierzęcych generuje duży ślad węglowy – czyli że do jego produkcji trzeba zużyć bardzo dużo energii. W jego składzie są cukry sole, aminokwasy i witaminy, a produkcja każdego z tych elementów wiąże się z wydatkiem energii.

W pierwszej kolejności energia potrzebna jest do uprawy roślin na cukry i do prowadzenia laboratoriów, w których wyodrębnia się z ich komórek czynniki wzrostu. Każdy składnik – zanim będzie można go zmieszać z bulionem – musi również zostać dokładnie oczyszczony przy użyciu energochłonnych technik, takich jak ultrafiltracja i chromatografia.

Ten „farmaceutyczny” poziom oczyszczania jest niezbędny, bo w „zanieczyszczonym” bakteriami bulionie komórki nie będą chciały rosnąć. Zaangażowani w doskonalenie procesu eksperci testują, w jakim stopniu można odejść od „farmaceutycznego” poziomu oczyszczania.

Pierwszy autor artykułu, Derrick Risner z Uniwersytetu Kalifornijskiego (USA) w komentarzu dla „New Scientista” wyraził wątpliwość, by odejście od „farmaceutycznego” poziom oczyszczania bulionu było możliwe, ponieważ nawet śladowe poziomy zanieczyszczenia mogą zniszczyć hodowle komórek zwierzęcych.Niemniej jednak w przyszłości może być możliwe skonstruowanie komórek zwierzęcych, które będą bardziej odporne na zanieczyszczenia. Również wykorzystanie energii odnawialnej do zasilania fabryk mięsnych i ich łańcuchów dostaw może pomóc w zmniejszeniu śladu węglowego – powiedział Risner. Dodał, że tymi problemami należy się pilnie zająć, nim mięso hodowane w laboratorium wejdzie do produkcji przemysłowej. – W tę technologię zainwestowano już 2 miliardy dolarów, ale tak naprawdę nie wiemy, czy będzie ona lepsza dla środowiska – powiedział Risner.

Część autorów badania pracuje dla AI Institute for Next Generation Food Systems.

Cztery przerażające opowieści mające na celu (dosłownie) zniechęcić cię do jedzenia

Warzywne jajka czyli czym zalać robaka

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/06/15/warzywne-jajka-czyli-czym-zalac-robaka/ [Odnośniki – w oryginale. MD]

Za mediami promującymi spożywanie robaków kryje się nowa energia. Ale ten reklamowany wielki ruch jest niewątpliwie punktem zwrotnym w kierunku hodowanego w laboratoriach mięsa i nabiału. Propaganda płynie szerokim strumieniem.

−∗−

W menu na dziś nowe danie żywnościowe. Materiał opisujący kampanie medialne na temat rzekomej kancerogenności naszych wiktuałów. Trudno to sobie wyobrazić, ale okazuje się, że pojawili się ‘eksperci’, twierdzący, iż produkty spożywane dotychczas praktycznie codziennie jak wołowina, ryby czy nabiał, nagle mogą stanowić przyczynę ciężkich chorób. Czy rzeczywiście takie zjawisko ma miejsce, kto tak uważa i czy proponuje coś w zamian? O tym Kit Knightly w swoim felietonie.

Zapraszam do lektury.

[Temat praktycznie nie istnieje w polskich mediach głównego nurtu, ale warto wiedzieć czym żyje zagranica gdyż może to być tylko kwestią czasu, a odpowiedni ‘dietetycy’ znajdą się również u nas]

_____________***_____________

Cztery przerażające opowieści mające na celu (dosłownie) zniechęcić cię do jedzenia

Nagle zupełnie zwyczajna żywność może wywoływać u ciebie raka. Dlaczego? I kto na tym zyska?

◊ ◊ ◊

Od miesięcy piszemy o narastającym kryzysie żywnościowym. Wyszczególniając w jaki sposób gospodarka była celowo sabotowana, aby podnieść koszty życia, zwłaszcza żywności, poprzez lockdowny i sankcje.

Ale wojny propagandowe są jak zwykłe wojny: mają teatry, fronty oraz jawne i tajne kampanie.

Tak, ten wielki szum związany z jedzeniem polega na tym, że musimy się zmienić, aby „ocalić planetę”, ale w mniejszych sferach dzieje się jeszcze więcej. Nieustanny strumień historii, artykułów i opracowań mających na celu podważenie powszechnego zaufania do spożywanego przez nas jedzenia.

Oto cztery przykłady, wszystkie z ostatnich dziesięciu dni.

1. Wołowina powoduje raka

3 czerwca MedicalXpress poinformował o nowym badaniu, w którym rzekomo (będziemy często używać tego słowa) stwierdzono, że czerwone mięso zwiększa ryzyko raka u niektórych osób.

„Badanie” to, przeprowadzone w Boston University School of Medicine i pierwotnie opublikowane w Journal of Nutrition, twierdzi, że odkryto, iż „nieprzetworzone” czerwone mięso zwiększa ryzyko raka jelita grubego {CRC} – u czarnych kobiet:

„Spożycie nieprzetworzonego czerwonego mięsa było związane ze zwiększonym ryzykiem CRC wg niniejszego badania, które jest pierwszym pozytywnym dowodem na to, że czerwone mięso odgrywa rolę w etiologii CRC u czarnych kobiet”

2. I ryby też

Następnie, 9 czerwca, Sky News poinformowało o innym badaniu, w którym stwierdzono, że regularne spożywanie ryb także zwiększa ryzyko – tym razem raka skóry.

To „badanie”, przeprowadzone na Brown University i opublikowane w czasopiśmie Cancers Causes and Control, stwierdza, że ci, którzy jedzą ponad 40g ryb dziennie, mają o 22% zwiększone ryzyko raka skóry:

„Odkryliśmy, że wyższe całkowite spożycie ryb, tuńczyka i ryb niesmażonych było pozytywnie powiązane z ryzykiem zarówno czerniaka złośliwego, jak i czerniaka in situ. Potrzebne są dalsze badania, aby prześledzić potencjalne mechanizmy biologiczne leżące u podstaw tych powiązań”

3. …i jeszcze więcej raka, tym razem z nabiału

Trzecie badanie, ponownie w MedicalXpress, tym razem z 9 czerwca, wykazało zwiększone ryzyko raka prostaty u mężczyzn pijących dużo mleka.

„Badanie”, przeprowadzone w Loma Linda University Health i opublikowane w American Journal of Clinical Nutrition, podsumowuje:

„Mężczyźni spożywający więcej produktów mlecznych, ale nie wapnia nienabiałowego, mieli wyższe ryzyko raka prostaty w porównaniu z mężczyznami, którzy spożywali ich mniej. Powiązania były nieliniowe, co sugeruje największy wzrost ryzyka przy stosunkowo niskich dawkach”

Jest to analogiczne do badania z zeszłego roku, przeprowadzonego przez tych samych naukowców, którzy odkryli, że picie mleka zwiększa ryzyko raka piersi.

4. Aha, i hodowanie własnych kurczaków powoduje zatrucia pokarmowe

Tym razem nie jest to badanie – i technicznie nie tylko o jedzeniu – ale 10 czerwca CBSNews poinformowało, że amerykańskie CDC uruchomiło „sondę” w sprawie wzrostu przypadków zatruć pokarmowych rzekomo związanych z ludźmi hodującymi własne kurczaki:

„Federalni urzędnicy ds. zdrowia badają kilka wielostanowych ognisk infekcji salmonellą związanych z drobiem przydomowym, twierdząc, że w tym roku ponad 200 Amerykanów zostało tym dotkniętych, z jednym zgłoszonym zgonem.

Przyziemne hobby hodowania podwórkowych stad stało się już modne w niektórych częściach Stanów Zjednoczonych podczas pandemii, ponieważ Amerykanie tkwiący w domu zakładali kurniki z myślą o świeżych jajach i towarzystwie zwierząt. Ale takie wysiłki w drobnym gospodarstwie mogą mieć swoją cenę”

Oczywiście wywodzi się to bezpośrednio z „epidemii ptasiej grypy”, która spowodowała ubój milionów sztuk drobiu, a ceny jajek i kurczaków gwałtownie wzrosły.

Co ciekawe, mówi się już, że to kurczęta ekologiczne i te z wolnego wybiegu są najbardziej dotknięte ptasią grypą, przez co niektórzy pytają, czy ptasia grypa może oznaczać „koniec kurczaków z wolnego wybiegu”.

Żadnych kurczaków z wolnego wybiegu, żadnej hodowli własnych kurczaków… hmmm… wydaje się, że niedługo jedynym sposobem na zdobycie kurczaka (i jajek) będą korporacyjne giganty Big Food.

Rozwiązanie

Tak więc, zgodnie z The ScienceTM – cała naturalna żywność, którą ludzie (i większość innych zwierząt) jedli dosłownie przez tysiące pokoleń, nagle w jakiś sposób prowadzi do raka.

Jeśli o mnie chodzi, to już umieram ze strachu.

Ale nie martwcie się, ponieważ istnieje kilka gotowych rozwiązań tego problemu: jeśli chcesz uchronić się od tego całego paskudnego kurczaka, jajek i mleka, spróbuj „alternatywnych form białka”.

To nic innego jak medialna gadka o jedzeniu owadów.

Nacisk na ten kurs rozpoczął się wiele lat temu, artykułami takimi jak ten z marca 2021r.:

„Jeśli chcemy ocalić planetę, przyszłość żywności to owady”

Było wiele negatywnych reakcji, a „Eat Ze Bugs” [Jedzta robaki] stało się ironicznym hasłem dla tych, którzy opierają się Nowej Normalności. Taki odzew na jakiś czas skutecznie zniechęcił do podawania w wiadomościach historii typu „Jedzmy owady”. Ale teraz to wróciło.

22 maja Forbes poinformował o kolejnym nowym „badaniu”, które najwyraźniej wykazało, że „jedzenie owadów może zmniejszyć wpływ na środowisko o ponad 80%”.

28 maja The Sun stwierdziło, że jedzenie owadów (między innymi) może „rozwiązać niedobory żywnościowe”.

6 czerwca skoncentrowany na dzieciach Newsround BBC nakłaniało dzieci do zadawania (raczej wiodących) pytań:

„Jedzenie owadów: czy powinniśmy jeść więcej? Dlaczego są tak dobre?”

A potem 11 czerwca Toronto Star po prostu zapytało:

„Dlaczego jeszcze wszyscy nie jemy owadów?”

A więc, tak, za mediami promującymi spożywanie robaków kryje się nowa energia. Ale ten reklamowany wielki ruch jest niewątpliwie punktem zwrotnym w kierunku hodowanego w laboratoriach mięsa i nabiału. Propaganda płynie szerokim strumieniem.

Pod koniec maja magazyn naukowy FreeThink poinformował, że nowa firma o nazwie Formo prowadzi badania nad wyhodowanymi w laboratorium produktami mlecznymi – „prawdziwym serem bez krowy”. Podczas gdy TechCrunch nagłaśniał roślinne substytuty jaj YoEgg.

6 czerwca Forbes poinformował, że „Owoce morza z hodowli komórkowej to nie tylko pomysł. To rzeczywistość”.

Zaledwie trzy dni temu ogłoszono, że izraelska firma ReMilk uzyskała akceptację do rozpoczęcia sprzedaży „precyzyjnie sfermentowanych produktów mlecznych bez udziału krów” w Stanach Zjednoczonych.

Tak więc, podczas gdy cykle informacyjne zalewają nas historiami, że wołowina, ryby i mleko powodują raka lub zatrucia pokarmowe, media głównego nurtu są pełne historii o korzyściach płynących z hodowli białek.

Czasopisma medyczne publikują artykuły takie jak ten, sugerując, że mięso hodowane w laboratorium jest „zdrowsze” niż mięso naturalne.

Artykuł sponsorowany przez Fundację Schmidta w Guardianie z 4 czerwca mówi nam, że mięso hodowane w laboratoriach może uratować planetę, jeśli ludzi da się „przekonać do dokonywania racjonalnych wyborów żywieniowych”.

6 czerwca CNN wybił w nagłówku:

Jak mięso z «laboratorium» może pomóc naszej planecie i naszemu zdrowiu”

… i dalej sugeruje, że fałszywe mięso zapobiegłoby „przyszłym pandemiom”, usuwając ryzyko przenoszenia wirusa odzwierzęcego.

Komunikat już nie mógł być jaśniejszy.

Cui Bono?

Załóżmy więc, że w ciągu najbliższego roku coraz więcej naturalnych produktów mięsnych/rybnych/mlecznych na rynku zostanie zastąpionych alternatywami wyhodowanymi w laboratoriach lub na bazie warzyw. Kto na tym skorzysta?

Odpowiedź na to pytanie jest niestety przewidywalna: to ci sami ludzie, którzy zawsze odnoszą korzyści.

Problemy są wielorakie, reakcje zróżnicowane, ale rozwiązanie jest zawsze takie samo – dać elicie więcej pieniędzy i więcej władzy.

Bill Gates mocno zainwestował w firmy hodujące mięso w laboratoriach, a także firmy produkujące „jajka” na bazie warzyw. Podobnie postępuje Jeff Bezos.

Warto zauważyć, że zaledwie wczoraj dyrektor generalny jednego z największych dostawców drobiu na świecie wezwał UE do zezwolenia na sprzedaż mięsa hodowlanego.

Czemu?

Ponieważ tak jak wielkie koncerny naftowe zareagowały na histerię zmian klimatycznych dużymi inwestycjami w odnawialne źródła energii, korporacyjni producenci mięsa zajęci są wykupywaniem alternatywnych firm „mięsnych”.

Gdy w grę wchodzą „siły rynkowe” i „polityka przyjazna klimatowi”, rządy wprowadzą środki, takie jak proponowane „podatki od mięsa”, dzięki czemu taniej będzie kupować fałszywe mięso niż prawdziwe mięso.

W końcu ci sami ludzie odnoszą korzyści bez względu na to, skąd czerpiesz energię elektryczną, i – w miarę trwania wojny z żywnością – ci sami ludzie odniosą korzyści, niezależnie od tego, czy kupujesz prawdziwe mięso, mięso hodowane w laboratorium, czy „alternatywne formy białka”.

Najbardziej poszkodowane przez to będą rodzinne gospodarstwa rolne, małe lokalne firmy oraz wszyscy producenci mięsa i nabiału o ekologicznym i etycznym pochodzeniu. I wielu z nich zostanie wyrzuconych z biznesu.

W międzyczasie społeczeństwo będzie miało „wybór” między nadmiernie drogim, masowo produkowanym, rzeczywistym mięsem nafaszerowanym hormonami i antybiotykami, a fałszywym mięsem laboratoryjnym zrobionym z Bóg wie czego.

A ponieważ ci sami korporacyjni giganci będą oferować obie opcje, tak czy inaczej napełnisz te same kieszenie.

Bon appetit.

_______________

4 Scare Stories designed to (literally) put you off your food, Kit Knightly, Jun 14, 2022

Uzupełnienia:

Piątka z bonusem czyli jak wykreować głód
Utrzymywanie wysokiej ceny ropy naftowej jest świadomą decyzją polityczną, która pokazuje, że koszty życia w kryzysie – i wszelkie wynikające z niego niedobory żywności – są projektowane celowo. (…)Po latach […]

_______________

Nowa Normalność w kurniku czyli jak smakuje jajko mRNA
Powodzenia w byciu „antyszczepionkowcem”, gdy ustanowią prawo by dosłownie wstrzykiwać do całej żywności białka kolczaste, eksperymentalne modyfikatory mRNA lub kto wie co jeszcze. […]

_______________

Sankcje – prawdziwy cel
Tak więc zakrojone na szeroką skalę sankcje nałożone na Rosję przez Zachód, rzekomo w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę, nie mają na celu zdemolowania rosyjskiej gospodarki, ale wywołują wzrost cen […]

_______________

Wojna na Ukrainie i „huragan głodu”
Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. […]

_______________

Świat według Klausa
Ty i ja nie będziemy jeść robaków. Ty i ja nie będziemy wiecznie nosić masek. Ty i ja nie będziemy odgrywać ról cyborgów. I ty i ja nie będziemy w […]