Jedzmy mięso i świętujmy! Póki jeszcze możemy…

Jedzmy mięso i świętujmy! Póki jeszcze możemy…

https://pch24.pl/jedzmy-mieso-i-swietujmy-poki-jeszcze-mozemy

(fot. pixabay.com)

Jak wszystko w dzisiejszych zwariowanych czasach, również palenie grilla nabiera wymiaru politycznego. Nie dlatego, że my tak chcemy, ale dlatego że postępująca rewolucja w swoim radykalizmie wchodzi już do Kościoła, domu, szkoły a nawet alkowy. Nic dziwnego, że dzisiaj bitwa rozgrywa się już nawet o to czym jeździmy i co jemy.

Tradycyjna majówka to dla Polaków niewątpliwie okres radości. Gdy myśli krążą jeszcze w atmosferze Wielkiej Nocy, a serca wypełnia nadzieja, dużo łatwiej o zachwyt nad otaczającą nas rzeczywistością. Tę radość wydaje się dzielić z nami również przyroda, manifestująca życie feerią barw, zapachów i dźwięków. Łagodne promienie słońca muskają twarze, kwitnące pąki kuszą słodkimi wonnościami, a wszechobecna zieleń zachwyca oczy i koi zmysły. Nic dziwnego, że w podobny sposób chcemy uczynić zadość również naszym podniebieniom. Nie wyobrażamy sobie wiosennego wypoczynku bez skwierczącej kiełbasy, aromatycznej karkówki, schłodzonego alkoholu czy innych drobnych kulinarnych radości.

Mimo coraz cięższych czasów i niezależnie od grubości portfela, do celebracji pierwszych dni maja podchodzimy z niezmiennym pietyzmem. To wspaniała wiadomość. Wypoczynek w świecie pełnym konsumpcjonizmu, optymalizacji i wyścigu szczurów stanowi zdrowy odruch wolności. Wolności, która za sprawą majowego święta nabiera podniosłego i patriotycznego charakteru, oraz każe skierować oczy tam, gdzie leży nasze przeznaczenie.

W tym czasie przypada również uroczystość Matki Bożej Królowej Polski. Podobnie jak co niedzielę, na naturalną i psychologiczną potrzebę odpoczynku nałożony zostaje wymiar religijny. Nieprzypadkowo odpoczynek został uświęcony przez samego Boga (Rdz 2,2). To czas, w którym wolni od codziennych trosk zwracamy oczy ku Niebu, doświadczając namiastki wiecznej szczęśliwości.

I komu to przeszkadzało?

Nic zatem dziwnego, że okres, który jak w soczewce skupia wolnościowe i religijne usposobienie Polaków, budzi pogardę wszelkiej maści ojkofobów, antyklerykałów oraz przekonanych o własnej wyższości „synów Mitteleuropy”. Majowy wypoczynek stanowił dla nich kwintesencję rozrywki najniższych lotów; wszechobecne disco-polo, pełne hipermarkety, kraty browarów i megahity w Polsacie. Przez lata widzieli w nas miłośników tandety i kiczu, nieokrzesanych tubylców, których należało uczyć jedzenia nożem i widelcem. Na zlecenie zagranicznych mocodawców, wzbudzali w nas kompleksy i przekonywali o podrzędnej roli wobec rzekomo wspanialszych narodów. Co bardziej gorliwi, 3 maja zamiast biało-czerwonych barw, manifestacyjnie wywieszali flagi Unii Europejskiej.

Dzisiaj z pomocą przychodzą im brukselskie elity, dostarczając nowych narzędzi do dalszego gnębienia swoich rodaków. Pod płaszczykiem rzekomej ochrony środowiska zaglądają nam już do talerza, zarzucając nie tylko brak edukacji zdrowotnej, ale i nieświadomość, brak empatii czy egoizm. Nieżyjący już prof. Filipiak swego czasu utyskiwał, że Polacy „żrą za dużo mięsa”, a jego produkcja wytwarza wszak CO2. W podobnym, pogardliwym tonie wypowiadał się Robert Makłowicz, stwierdzając, że „Polacy jedzą tak dużo mięsa, bo pragną zaspokoić tęsknoty swoich chłopskich przodków”.

Tak, mięso kojarzy nam się z dobrobytem, który z takim mozołem i trudem zdobywaliśmy. Inaczej niż bogate społeczeństwa zachodniej Europy, musieliśmy wznosić się na wyżyny pracowitości i przedsiębiorczości, walcząc zarówno z kryzysami finansowymi jak i kłodami, rzucanymi nam na każdym kroku przez państwo. Teraz, kiedy w końcu zaczęliśmy się „dorabiać”, aspirując do względnie dobrego poziomu życia, przeróżni eksperci od zrównoważonego rozwoju oskarżają nas o najcięższe zbrodnie przeciwko planecie. Dociskają rachunkami za energię, każą wymieniać źródła ogrzewania i sprawiają, że korzystanie z samochodu staje się udręką. Gdzieniegdzie nie przepuszczają nawet ogródkowym grillom, tak jakby okazjonalne smażenie kiełbasy miało wytruć pół miasta.

Robaki dla robaków

W ostatecznym akcie upodlenia, wśród „bezmięsnych alternatyw” szczególne miejsce zarezerwowano dla robaków. To właśnie one mają stanowić w przyszłości główny zamiennik dla tradycyjnego białka. Jednak u większości z nas widok skwierczącego świerszcza czy larw w czekoladzie wciąż jeszcze wzbudza bardziej odruch wymiotny niż cieknącą ślinkę. Dlatego na tę okazję przygotowano coś specjalnego, w myśl zasady „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”.

Unia Europejska już dopuściła sproszkowane larwy mącznika młynarka jako część produktów spożywczych. A to dopiero początek. „Jedz robaki. Uratujesz ludzkość” – apeluje Marek Szymaniak w magazynie TVN24. „Najpierw zupa z szarańczy, potem gulasz ze świerszczy, a na deser kandyzowane termity (…) Wszystko w imię ratowania ludzkości przed głodem i katastrofą ekologiczną” – przekonuje publicysta, opierając swoje przemyślenia na raportach ONZ i zaleceniach dotyczących globalnej polityki żywnościowej.

Ale „zmiany nawyków żywieniowych” posiadają nie tylko wymiar kulinarny, co przede wszystkim kulturowy. Decyzja o przejściu na dietę roślinną znacznie częściej wynika ze zmiany światopoglądu, niż z uwagi na walory smakowe czy zdrowotne. Jak pisała Maria Grodecka w „Zmierzchu świadomości łowcy”: „Wegetarianizm to (…) rozchwianie wielu stereotypów obyczajowych, zalegających jak ciężkie kłody na drodze postępu i rozwoju kultury”.

To, co jemy wynika ze sposobu w jaki myślimy. I na odwrót. Nieprzypadkowo antykultura chce stręczyć nam na talerzu robactwo. Podobnie jak w przypadku sztuki współczesnej, gdzie przesuwanie granic perwersji oznacza wyzwolenie spod zasad dotyczących zwykłego pospólstwa, tak wykorzenienie złogów „zaściankowości i ciemnogrodu” dokonuje się poprzez przełamanie kulinarnego tabu. Starożytni gnostycy, którzy powstali w kontrze do chrześcijaństwa, łamanie zasad moralnych uznali nawet za „sakrament”, oddzielający oświecone elity od reszty pogardzanego ludu.

Nic dziwnego, że dzisiejszej debacie na temat nawyków żywieniowych wciąż towarzyszy podział na tych rzekomo lepszych, tj. bardziej empatycznych i moralnych, oraz „gorszych” mięsożerców, w najlepszym przypadku nieświadomych swoich szkodliwych przyzwyczajeń.

Jak wszystko w dzisiejszych zwariowanych czasach, również palenie grilla nabiera wymiaru politycznego. Nie dlatego, że my tak chcemy, ale dlatego że postępująca rewolucja w swoim radykalizmie wchodzi już do Kościoła, domu, szkoły, a nawet alkowy.

Nic dziwnego, że dzisiaj bitwa rozgrywa się już nawet o to czym jeździmy i co jemy. Skoro tak, jedzmy nasze schabowe, karkówki czy kiełbasy!

Na pohybel „klimatystom i eurokołchoźnikom” i ku chwale Ojczyzny, póki jeszcze istnieje. Smacznego!

Piotr Relich

Weganie: Ich stan zdrowia jest gorszy, ale za to umierają młodziej.

Weganie umierają młodziej, a ich stan zdrowia jest gorszy

1.01.2025 Jan Bodakowski https://nczas.info/2025/01/01/weganie-umieraja-mlodziej-a-ich-stan-zdrowia-jest-gorszy/

Obrazek ilustracyjny AI. Źródło: pixabay
Obrazek ilustracyjny AI. Źródło: pixabay

Ta wiadomość na pewno nie spodobałaby się najbardziej znanemu weganinowi, czyli Adolfowi Hitlerowi. Brytyjski dziennik „Daily Mail” twierdzi, że dieta wegańska prowadzi u mężczyzn do wcześniejszych zgonów i gorszego zdrowia.

Takie szokujące dla wegan wyniki, a oczywiste dla wszystkich zdrowo odżywiających się mięsem, uzyskali holenderscy naukowcy po przeanalizowaniu danych medycznych 70.000 Brytyjczyków.

Szczególnie szkodliwe dla zdrowia jest jedzenie wysoko przetworzonych pokarmów roślinnych – wegańskich deserów, tego czegoś, co w Wielkiej Brytanii nazywają chlebem, i frytek. Czyli tego, co jedzą ubożsi weganie, których jest zdecydowanie więcej niż tych bogatych. Lepsze dla zdrowia jest jedzenie świeżych owoców i warzyw.

Z analiz naukowców wynika, że weganie „mają trudności z powrotem do zdrowia po typowych problemach zdrowotnych, takich jak przeziębienie lub uraz będący skutkiem wypadku, na przykład upadku”. Wynikający z weganizmu stan pozbawienia organizmu niezbędnych substancji może powodować nawet 80% wzrost ryzyka zgonu po przyjęciu do szpitala. Weganie mają też o 18% bardziej kruche kości.

Niezdrowa wegańska dieta prowadzi też do spadku sił, jakimi się dysponuje w normalnym życiu, częstego poczucia zmęczenia i braku sił, unikania aktywności fizycznej.

Według naukowców szkodliwe skutki weganizmu widoczne są szczególnie u mężczyzn.

Według Daily Mail „dieta bogata w świeże owoce i warzywa zawiera więcej witamin i minerałów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu niż dieta składająca się głównie z rafinowanych zbóż, takich jak biały chleb i napoje gazowane, mimo że obie są wegetariańskie”.

Daily Mail w swoim artykule zwraca uwagę, że „eksperci wielokrotnie podnosili alarm w sprawie niezdrowej żywności wegańskiej, szczególnie zamienników mięsa”, które są pełne cukru, soli i tłuszczu. Takim właśnie szkodliwym wegańskim jedzeniem są truci klienci fast foodów. Weganie są błędnie przekonani, że wegańskie dania w fast foodach są „zdrowsze od tradycyjnych produktów mięsnych”.

Z artykułu Daily Mail można się dowiedzieć, że „brytyjscy eksperci odkryli, że osoby jedzące sztuczne [wyprodukowane przez korporacje w fabrykach] kiełbaski, hamburgery i mięso mielone miały gorsze ciśnienie krwi niż osoby jedzące mięso” prawdziwe z zabitych zwierząt.

Kolejne badania opisane przez Daily Mail wykazały, „że wybieranie wysoko przetworzonej żywności roślinnej, takiej jak wegańskie kiełbaski i burgery, a także ciasta i chipsy, wiąże się z 15% wzrostem ryzyka wystąpienia zawału serca i udaru mózgu”.

Spożywanie wegańskich burgerów. Ryzyko zawału i udaru mózgu wzrastało o 15 procent.

Spożywanie wegańskich burgerów jest obarczone ryzykiem? Na to wygląda

Anna Troska 18-07-2024, farmer/spozywanie-weganskich-burgerow-jest-obarczone-ryzykiemZdaniem naukowców jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wysoka zawartość w tego typu żywności różnego rodzaju polepszaczy i konserwantów z solą, tłuszczami i cukrem włącznie, fot. Shutterstock

Zdaniem naukowców jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wysoka zawartość w tego typu żywności różnego rodzaju polepszaczy i konserwantów z solą, tłuszczami i cukrem włącznie,

Na łamach prestiżowego Lancet Regional Health pojawił się artykuł wskazujący, że wśród osób codziennie konsumujących wegańskie zamienniki mięsa ryzyko zablokowania naczyń krwionośnych serca wzrastało o 7 procent, a ryzyko zgonu aż o 15 procent.

Przeciwnicy spożywania mięsa starają się przekonać społeczeństwo, że produkty roślinne imitujące mięso są jego zamiennikami, choć pod kątem składników odżywczych produkty te w żaden sposób nie przystają do tego określenia. Ponadto produkty roślinne przedstawiane są często jako zdrowsze i korzystniejsze dla planety, choć głosiciele tych tez niekoniecznie chcą dzielić się argumentami na ich potwierdzenie.

Jak podaje Związek Polskie Mięso, sprawdzeniem teorii dotyczącej korzyści zdrowotnych płynących ze spożycia produktów imitujących mięso zajęli się naukowcy, którzy opublikowali wyniki swoich badań na łamach prestiżowego Lancet Regional Health.

Roślinne zamienniki mięsa to żywność wysokoprzetworzona

Badania przeprowadzono na grupie 118 tysięcy mieszkańców Wysp Brytyjskich w wieku 40-69 lat. Naukowcy z Uniwersytetu Sao Paulo, Imperial College i Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem przeanalizowali dokładnie diety badanych oraz zgromadzone przez lata ich życia wyniki szpitalnych i lekarskich kartotek oraz rejestry zgonów.

Samą żywność – zarówno mięso, jak i wyroby zbożowe, roślinne i słodycze podzielono na dwie kategorie: 1 – ultraprzetworzone i 2 – proste. Następnie wszystkie dane poddano szczegółowym analizom, które pozwoliły na połączenie chorób sercowo-naczyniowych i udarów mózgu z rodzajem spożywanej żywności.

„Okazało się, że w grupie osób spożywających żywność ultraprzetworzoną, do której zaliczono m.in. wegańskie burgery, takież kiełbaski i wegańskie ciasta oraz chipsy, ryzyko zawału i udaru mózgu wzrastało o 15 procent” – zaznacza ZPM.

Zdaniem naukowców jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wysoka zawartość w tego typu żywności różnego rodzaju polepszaczy i konserwantów z solą, tłuszczami i cukrem włącznie.

Analogi nabiału i mięsa jednak nie są takie dobre

Tak dla owoców i warzyw, ale świeżych

„Co ciekawe, wśród osób codziennie konsumujących wegańskie zamienniki mięsa ryzyko zablokowania naczyń krwionośnych serca wzrastało o 7 procent, a ryzyko zgonu aż o 15 procent – w przeciwieństwie do konsumpcji świeżych owoców i warzyw, które redukowały ryzyko chorób sercowo naczyniowych o około 7 procent” – wskazuje ZPM.

Wygląda na to, że protesty branży mięsnej przeciwko wprowadzaniu w błąd konsumentów przez producentów roślinnych „zamienników” mięsa ma głębsze uzasadnienie, niż wydawało się do tej pory.

„Oczywiście jesteśmy zwolennikami zróżnicowanej diety, w której obok wysokojakościowego mięsa zawsze znajdzie się miejsce na zdrowe warzywa i owoce, do czego wszystkich namawiamy” – podkreśla Związek.

„Stuprocentowa weganizacja jest konieczna”. Spurek odjebało.

„Stuprocentowa weganizacja jest konieczna”. Spurek odjebało.

„Demaskuje opozycję: „Nie mają odwagi tego przyznać” 

[Muszę użyć języka zrozumiałego dla interlokutorów, przepraszam normalnych. MD]

—————————

Adrian Siwek

https://niezalezna.pl/475323-spurek-trzaskowski-weganizm-samochody-podroze

Pomysły lewicowych ideologów okazują się iść jeszcze dalej, niż wszystkim się wydawało. Ujawniony został raport organizacji C40 Cities, do której należy Warszawa. Przedstawia on daleko idące kroki, których celem ma być zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o połowę do 2030 roku. 

Por.: Zbrodnicze plany ekologistów. Wśród nich – obecne władze Warszawy. Trzeba nie jeść mięsa [ani serów] i pozbyć się aut.

W raporcie jako cel minimum proponuje się zmniejszenie spożycia mięsa na rok przez osobę do 16 kilogramów, nabiału do 90 kilogramów. Ograniczona ma zostać także możliwość kupowania nowych ubrań – maksymalnie 8 sztuk na osobę. Dodatkowo liczba samochodów ma zostać zniwelowana do 190 na tysiąc osób. A poza tym każdy mógłby odbywać tylko jeden lot samolotowy (w dwie strony) raz na 2 lata, ale nie mógłby “zrobić” więcej niż 1500 kilometrów.

Cel ambitny zakłada natomiast całkowity zakaz spożywania mięsa i nabiału, możliwość kupienia tylko trzech ubrań rocznie, żadnych prywatnych samochodów oraz jeden lot samolotowy na trzy lata. 

Okazuje się, że te istnie komunistyczne pomysły popierane są przez europosłankę Sylwię Spurek, która zaapelowała ponadto do swoich kolegów i koleżanek z opozycji, aby nie bali się przyznawać do tego, że popierają te koncepcje rodem z systemów totalitarnych. 

Ciekawe, że taki strach wywołała ta grafika. Populiści przypuścili histeryczny atak, a opozycja nie ma odwagi przyznać, że bez tych działań nie zatrzymamy katastrofy klimatycznej. Jednym z koniecznych warunków jest 100% weganizacja i odesłanie sektora hodowlanego do historii pic.twitter.com/pKVoiPJurV-Sylwia Spurek (@SylwiaSpurek) February 15, 2023

Na wpis Sylwii Spurek zareagował europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki. – 100% „weganizacja” i zakazanie sektora hodowlanego. Oni chcą to naprawdę zrobić! Koniec mięsa, nabiału etc. Wszyscy maja żreć robaki. A tak kpili, jak mówiłem, że to neomarksiści – zaznaczył.

– Swoją drogą, czy są jakieś badania, że kura znosząca jajko cierpi więcej niż zabijany robal? Muszę założyć stowarzyszenie w obronie larwy mącznika. Wezmę kilku posłów lewicy z wyjazdów katarskich i UE da nam więcej środków niż Polsce – dodał. 

==========================

Na słowa prawdy o prawdziwych intencjach opozycji zareagowali także internauci. 

Nie mam nic przeciwko Pani veganizmowi, więc proszę się również odtegować, od mojego menu.-RafałDlaPolski5

Skoro Pani jest taka chętna do wprowadzenia tego w życie, to czemu nie zacznie Pani od jutra? Proponuję sprzedaż samochodu, a na sesje w PE jeździć na stopa. Proszę dać przykład!-Hubert Jach

Zamilcz hipokrytko. Zwykłym ludziom będziesz wyznaczać kto z nich ma mieć auto, ale leasing BMW w twoim oświadczeniu ma się dobrze.-Paweł Wawrzynowski

Bzdury piszesz. Rzućcie się do gardeł największym trucicielom Chinom, Indiom, Rosji, Emiratom itd ale wy tego nie zrobicie, bo jesteście za cienkie bolki…. wy wolicie gnębić normalnych ludzi, wy czerwoni faszyści!-Finn (@grzegurz)

To nie jest konieczny warunek tylko skrajnie utopijna wizja-Skrajny Centryzm

Raz na rok rajstopy, bluzka, spódnica, spodnie, kurtka, czapka, szalik, majtki. Pamiętaj! 8 sztuk odzieży na rok. Potem zejdziesz do: rajstopy, majtki i czapka. Na biustonosz zabrakło niestety już miejsca.-:( Chroń planetę ✊