Przymusem wyrwani z kresowych ziem. Propaganda komunistyczna nazwała to „repatriacją”
(Zdjęcie ilustracyjne Oprac. GS/PCh24.pl)
80 lat temu, narzucony Polsce przez Sowietów, komunistyczny rząd PKWN zawarł z ZSRR porozumienie o „ewakuacji obywateli polskich z republik radzieckich białoruskiej i ukraińskiej oraz litewskiej” czyli z zagarniętych przez ZSRR polskich Kresów. Propaganda komunistyczna nazwała to fałszywie repatriacją, co w rzeczywistości było przymusowym wysiedleniem. W bydlęcych wagonach, około 2 milionów Polaków zostało wywiezionych z ziem, na których od wieków żyli, budowali wiarę, tworzyli tradycję, kulturę, wznosili dwory, pałace i przepiękne świątynie.
Litwa
Polaków wysiedlano z litewskiej ZSRR w dwóch okresach. Najpierw od roku 1944 do roku 1946. Następnie w latach 1955 – 1959. Z Litwy w ramach tak zwanej „pierwszej repatriacji” w latach 1944–1946 wysiedlono aż 148 tysięcy Polaków. Większość przesiedleńców z Litwy osiadła na Warmii i Pomorzu, a mniejsze grupki na Dolnym Śląsku. Podczas drugiej repatriacji wysiedlono ponad 46 tysięcy Polaków. Duża ich grupa zamieszkała na terenie ówczesnego województwa białostockiego. Większość z nich była sybirakami.
– Sowieci zabrali nam nasz majątek ziemski koło Wilna, a nas wywieźli na Sybir. Byliśmy tam osiem lat, do roku 1957. Nasz majątek zamieniono na kołchoz, dwór uległ zniszczeniu. Mieszkaliśmy trochę w Wilnie, ale komuniści nas tam nie chcieli. Tak naprawdę to Polaków, wypędzano po wojnie z Wileńszczyzny. Robili to litewscy komuniści, którzy przenosili się do Wilna z głuchej prowincji. Organizowali oni specjalne składy pociągów i kazali Polakom wsiadać do nich i „jechać do Polski”. To była tzw. repatriacja. Tak trafiliśmy do Białegostoku, gdzie mieszkał brat mojej mamy, który nas przygarnął – mówi Michał Wileński – Siewruk.
Białoruś
Z Białoruskiej ZSRR, w latach 1944–1959, wysiedlono 375 tysięcy Polaków. Wysiedleńcy osiedlali się głównie na tzw. ziemiach odzyskanych – na Dolnym Śląsku i w zachodniej części Wielkopolski, a także w województwie zachodniopomorskim oraz na Pomorzu. Wielu z nich stanowiło dla władzy radzieckiej „element niebezpieczny ideologicznie”, którego trzeba się było pozbyć.
– Byłem żołnierzem AK. Mieszkałem koło Grodna. W roku 1948 aresztowała mnie NKWD. Sowiecki sąd najpierw dał mi 105 lat łagrów, a potem się „zlitował” i zmniejszył tę kare do 25 lat. Trafiłem do Irkucka. Podczas katorżniczej pracy w lesie umierało wielu ludzi. Ja przeżyłem, wskutek amnestii zwolniono mnie z łagru. Mój rodzinny dom, po wojnie, znalazł się na terytorium białoruskiej ZSRR. Władze uważały mnie „za wroga ludu” więc nie mogłem tam żyć. Jako tzw. repatriant w roku 1948 przyjechałem do Polski, do Białegostoku. Później udało się mi tu sprowadzić moich rodziców i siostrę, którzy też byli sybirakami – wspominał Piotr Pocałujko, sierżant AK.
Ukraina
W okresie pierwszej masowej akcji wysiedleńczej, której kulminacja przypadła na drugą połowę 1945 i pierwsze półrocze 1946, z terenów Ukraińskiej ZSRR (przed wojną południowo-wschodnich terenów II RP) przesiedlono około 1,3 miliona Polaków. Ludność Polska z terenów Sowieckiej Ukrainy osiadła głównie na zachodzie województwa śląskiego oraz na Dolnym Śląsku, część na Białostocczyźnie.
– Moja rodzina ocalała z rzezi wołyńskiej. Mieszkaliśmy w miejscowości Osiecznik koło Kowla. Jednak po wojnie komuniści źle się odnosili do Polaków. Uważali, że nie powinno nas być na Wołyniu. Z moim mężem, który również był z Wołynia i do tego był żołnierzem AK, musieliśmy wyjechać do Polski. Osiedliśmy niedaleko Białegostoku. Tylko raz odwiedziłam Wołyń, to było w roku 1998. Ciężko mi było patrzeć na to, co tam zastałam. Tylko ruiny i totalna dewastacja. Wszędzie groby rodaków – powiedziała nam Alfreda Kołodzińska.
Wysiedlenia z głębi ZSRR
Na terenie ZSRR, w głębi tego kraju przebywała masa zesłańców, łagierników oraz uchodźców polskich. W czerwcu 1945 roku rozpoczęły się ich przesiedlenia do Polski. W sumie z głębi Rosji przesiedlono około 160 tysięcy Polaków. Ponadto, w latach 1951-1952 sowieckie władze ZSRR wyraziły zgodę na to, aby 787 polskich dzieci opuściło sowieckie domy dziecka i trafiły do PRL- u.
Ciężkie warunki przesiedleń
Przesiedlani z Kresów Polacy byli zrozpaczeni koniecznością opuszczenia rodzinnych stron, pozostawienia swoich majątków, dziedzictwa, kultury, kościołów, grobów bliskich oraz udania się w nieznane. Ksiądz Józef Anczarski przed wysiedleniem z Tarnopola (obecnie Ukraina)w maju 1946 roku zanotował
„Jutro już wyjeżdżamy. Jest transport. Długi skład wagonów czeka na stacji. Paskudne i obskurne są te wagony. Krytych i zamkniętych jest mało, najwięcej otwartych, które normalnie służą do wożenia węgla, kamieni czy cegły do budowy domów. I na tym mają jechać całe rodziny ze swoim dobytkiem, z krowami, końmi, kurami i wszystkim, co dało się zabrać. To już ostatni dzień naszego pobytu w tym mieście i na tej ziemi. Ostatnia Msza św. w naszym kościele. I mówią nam, że wyjeżdżamy na zawsze, że Polska już nigdy tutaj nie wróci. Zostawiamy to Bogu i Jego zrządzeniom. My tu już teraz nie mamy nic do powiedzenia. Jest jak jest. Wyrzucają nas gwałtem, przemocą i rzeziami”.
Adam Białous