We wtorek (25.01.2022) minister edukacji Przemysław Czarnek poinformował na konferencji prasowej w Sejmie, że od czwartku uczniowie klas V-VIII i szkół ponadpodstawowych przechodzą na nauczanie zdalne. Ma ono trwać do końca lutego. – Musieliśmy podjąć decyzję o ograniczeniu nauki stacjonarnej na okres ferii zimowych. Od czwartku w szkołach naukę stacjonarną będą kontynuować uczniowie z klas I-IV, przedszkola oraz zerówki – przekazał minister Czarnek. – To wszystko spowodowane jest epidemią koronawirusa. To nieco ponad dwa tygodnie nauki zdalnej. Jesteśmy przekonani, że z końcem lutego wrócimy do nauki stacjonarnej – mówił minister.
Na konferencji obecny był też po. Głównego Inspektora Sanitarnego Krzysztof Saczka. – Musimy pamiętać, że te notowane wzrosty to olbrzymie wyzwania dla służb sanitarnych. Muszą ograniczać kontakty, nakładać kwarantanny, przeprowadzać testy. By zmniejszyć to ryzyko przenoszenia się koronawirusa musieliśmy podjąć właśnie takie decyzje – mówił Saczka.
Obaj panowie byli w doskonałych humorach. Zanim rozpoczęli konferencję, zaśmiewali się do łez, co pokazano w relacji telewizyjnej. Największa pandemia od stu lat, prof. Horban straszy milionem hospitalizacji, minister Niedzielski straszy ponad 100 tysiącami zakażeń dziennie, a Czarnek i Saczka o mało nie popłakali się ze śmiechu wychodząc do ludu, któremu oznajmili, że dzieci po raz kolejny nie pójdą do szkoły. Ubaw po pachy.
Czytając komentarze na Twitterze, które pojawiły się po ogłoszeniu przez ministra Czarnka przejścia na naukę zdalną odnoszę wrażenie, że tą decyzją PiS nie strzelił sobie w stopę ani w kolano. To był strzał w skroń. Ci, którzy wierzyli, że Czarnek postawi się Niedzielskiemu i nie zgodzi się na zamknięcie szkół, właśnie przekonali się, że znikąd nadziei. Dzieciaki wracają przed komputery, żeby tam sukcesywnie głupieć i to nie wiadomo jak długo, ponieważ zapewnienia ministra o tym, że „z końcem lutego wrócimy do nauki stacjonarnej” są tak samo wiarygodne, jak jego zapowiedzi, że w szkołach nie będzie segregacji sanitarnej.
Zapowiedziane przez Czarnka we wrześniu 2021 roku jednakowe traktowanie uczniów zaszczepionych i niezaszczepionych trwało bardzo krótko i szybko zostało zastąpione specyficzną nauką hybrydową: dzieci zaszczepione na stacjonarnym, dzieci niezaszczepione na zdalnym. I nie miało znaczenia, że dzieci niezaszczepione wielokrotnie były wysyłane na kwarantannę po kontakcie z zaszczepionym nauczycielem lub uczniem, który miał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Niezaszczepieni to podludzie, których wysyła się na naukę zdalną po kontakcie z chorym zaszczepionym. Zaszczepieni to nadludzie, którzy mogą uczyć się stacjonarnie, chociaż szczepionka nie chroni przed zakażeniem. I na to zgodził się minister Czarnek.
Zapytany przez red. Bogdana Rymanowskiego dlaczego doszło do takiej sytuacji, skoro zarażają zarówno zaszczepieni jak i niezaszczepieni, Czarnek odparł, że „jest to decyzja Rady Medycznej, która wykonałem”. – Na początku roku szkolnego rozmawiałem o tym z prof. Horbanem, z panią wiceminister zdrowia i z panem ministrem Saczką, że w naszym przekonaniu jeśli już klasa ma iść na naukę zdalną, to cała. Kwarantanna to jest co innego. Kwarantanna to jest zakaz wychodzenia z domu, poruszania się po mieście i my w to nie ingerujemy. Natomiast jeśli chodzi o naukę zdalną, to z praktycznego punktu widzenia nie jest łatwo zrealizować lekcję zdalną i stacjonarną dla jednej klasy. Poza tym, dawałem przykład, że dzieci, które widzą, że jako niezaszczepione będą mogły siedzieć w domu, wcale nie będą zachęcane w ten sposób do zaszczepienia się. I tę argumentację przyjął pan profesor Horban. Po kilku tygodniach rozmawiałem z panem ministrem Kraską, który przekazał mi informację, że jednak Rada Medyczna koniecznie chce zatrzymać dzieci zaszczepione w szkole, pomimo tego, że klasa udaje się na naukę zdalną, więc wydaliśmy wytyczne, że jeśli to tylko możliwe w szkołach, to proponujemy, żeby te dzieci przebywały w szkole. Wykonałem w pełni zalecenia Rady Medycznej, choć słusznie pan redaktor zwraca uwagę, że są osoby – wojewodowie, którzy walczą z koronawirusem na pierwszym froncie – którzy mają zarzut do nas: dlaczego osoby, które są zaszczepione i które mogą się zarazić, a zatem mogą zarażać również innych, pomimo kontaktu z osoba zarażoną i będące w ognisku zakaźnym, mają nadal przebywać w przestrzeni otwartej i zarażać innych? To jest pytanie, na które ja nie odpowiadam, bo ja nie jestem specjalistą z tej dziedziny. Może pan profesor Simon, albo inni panowie profesorowie z byłej Rady Medycznej na to pytane odpowiedzą. Ja odpowiedzi nie udzielam, bo się na tym nie znam – powiedział minister na antenie Polsatu 24 stycznia 2022 roku.
Następnego dnia Czarnek oświadczył, że wysyła na naukę zdalną uczniów klas V-VIII i szkół ponadpodstawowych, a naukę stacjonarną będą kontynuować uczniowie z klas I-IV, przedszkola oraz zerówki. Czyli młodsi mogą chodzić do szkoły, a starsi nie mogą. Czyżby wirus otrzymał od ministra wytyczne, żeby nie zarażał młodszych uczniów, ale minister nie powiedział mu, żeby nie zarażał starszych? A może to kolejny genialny pomysł prof. Horbana? A może chodzi o kasę, czyli zasiłki opiekuńcze dla rodziców dzieci poniżej 8 lat wysłanych na naukę zdalną?
Zamykanie szkół nie zatrzymało transmisji wirusa w zeszłym roku, gdy wszystkie dzieci były na nauce zdalnej do czerwca. Nie zatrzymało go, gdy od października kierowano niezaszczepionych uczniów na kwarantannę i naukę zdalną. Nie zatrzyma go też obecna decyzja ministra Czarnka, gdy na naukę zdalną kierowani są uczniowie starszych klas podstawówki i szkół ponadpodstawowych. Czy po dwóch latach tej paranoi minister Czarnek jeszcze tego nie zrozumiał? Zasłanianie się wątpliwym autorytetem Rady Medycznej, której zalecenia okazały się warte mniej niż papier, na którym je zapisano, nie może być żadnym usprawiedliwieniem dla ministra odbierającego dzieciom możliwość normalnej edukacji. Drugi rok trwa systemowe ogłupianie dzieci, które w błyskawicznym tempie schodzą do poziomu „pokoloruj drwala”. Co z tym zrobi minister Czarnek? Po raz kolejny obniży wymagania na egzaminach?
Koronawirus nie zniknie. Miał go zatrzymać lockdown. Nie zatrzymał. Miały go zatrzymać maski, dystans i dezynfekcja. Nie zatrzymały. Miały go zatrzymać szczepionki. Nie zatrzymały. Mamy tzw. piątą falę z rekordami zakażeń, co nie powinno nikogo dziwić przy rekordowej liczbie testów. Lekarze wysyłają na test każdą osobę z katarem lub bólem gardła. Testowane są osoby przyjmowane do szpitali. Testowane są osoby kierowane na kwarantannę. Testuje się zarówno osoby z objawami, jak i bez objawów infekcji. W sezonie grypowym to musi przekładać się na zwiększoną liczbę wykrywanych zakażeń. Minister Niedzielski straszy, że będzie nawet 140 tysięcy zakażeń dziennie. Jeśli zostanie zrobionych 460 tysięcy testów, to faktycznie taki wynik uda się wykręcić. A ile stwierdzono dziś? Ponad 50 tysięcy przy ponad 170 tysiącach testów. Gdyby zrobiono milion testów, to byłoby 300 tysięcy zakażeń.
Zamykanie szkół niczego nie zmieni. Szpagaty, które wykonuje minister Czarnek, niczego nie zmienią. Jest sezon grypowy i jak co roku mamy wzrost liczby infekcji dróg oddechowych. I tak będzie do kwietnia. A potem to samo będzie od października. I tak w koło Macieju. Czy w październiku minister Czarnek znowu będzie wysyłał uczniów na naukę zdalną tłumacząc, że on tylko wykonuje zalecenia, chociaż sam ich nie rozumie, bo nie jest specjalistą?
Kolorowanie drwala coraz bliżej. Od zamykania szkół dzieci nie będą zdrowsze. Ale z pewnością będą głupsze. Panie Ministrze, ubaw po pachy, prawda? A może jednak strzał w skroń?
styczeń 26, 2022 https://wprawo.pl/katarzyna-ts-ubaw-po-pachy-czy-strzal-w-skron/
Katarzyna Treter-Sierpińska