„Za sprawą Bergoglio, zdrada została dopełniona apostazją, z poparciem dla ideologii globalistycznej, migracji, neomaltuzjanizmu, Nowego Porządku Świata i religii ludzkości” – wywiad z Arcybiskupem Viganò

Przedstawiamy wywiad prowadzony przez dr. Armando Manocchia dla włoskiego kanału Canale Italia, z arcybiskupem Carlo Maria Viganò

https://www.bibula.com/?p=13313

Dr Armando Manocchia: Począwszy od Soboru Watykańskiego II (1962-1965), infiltracja masońska w Kościele katolickim stawała się coraz bardziej znacząca. Progresywizm i relatywizm zostały użyte jako broń do podważenia wierności Tradycji. Czy arcybiskup Marcel Lefebvre, który został ekskomunikowany przez Jana Pawła II w 1988 r., przeczuwał, że katolicyzm znajduje się na skraju przepaści?

Arcybiskup Carlo Maria Viganò: Z pewnością. Abp Lefebvre był jednym z niewielu, bardzo niewielu prałatów, którzy chcieli potępić rewolucję soborową, rozumiejąc jej wywrotową naturę. Mówię „którzy chcieli”, ponieważ wielu innych prałatów rozumiało, że prawdziwa rewolucja jest w toku. Niektórzy widzieli w niej niebezpieczeństwo, inni – „wiosnę Kościoła”. Ale wśród tych, którzy widzieli niebezpieczeństwo, prawie nikt nie wiedział, jak je otwarcie potępić. Dziś rozumiemy historyczną zasługę arcybiskupa Lefebvre’a, który zbuntował się przeciwko linii dyktowanej przez soborowe politbiuro i stworzył warunki do powrotu Kościoła do doktryny i Mszy Świętej wszechczasów.

Dr Manocchia: Czy mafia z St. Gallen może być uważana za rodzaj kościelnego Światowego Forum Ekonomicznego?

Arcybiskup Viganò: Jeśli uznamy Światowe Forum Ekonomiczne za prywatne lobby, które umieściło swoich zwolenników na najważniejszych stanowiskach w krajowych i międzynarodowych instytucjach publicznych, aby narzucić globalistyczną agendę wbrew woli obywateli, to z pewnością można dostrzec analogię z mafią z St. Gallen. W podobny sposób ta kabała spiskowców umieściła swoich agentów w Kurii Rzymskiej i w lokalnych organach Kościoła, tak jak narzucała program soborowy wbrew woli wiernych. Tak jak w sferze publicznej nie istnieje tylko Światowe Forum Ekonomiczne, tak w sferze kościelnej nie istnieje tylko mafia z St. Gallen. Mamy do czynienia z globalnym zamachem stanu, który obejmuje zarówno społeczeństwo obywatelskie, jak i Kościół. Oba te środowiska są infiltrowane i kontrolowane przez osoby, które wykorzystują swoją władzę i wynikający z niej autorytet nie dla dobra instytucji, którymi kierują, ale po to, by je zniszczyć. Ten kryzys autorytetu należy potępić, ponieważ działanie tych, którzy osiągnęli najwyższe szczeble kierownictwa zarówno narodów, jak i Kościoła, jest aktem wywrotowym i przestępczym.

Dr Manocchia: Antonio Socci w swojej książce Non è Francesco [On nie jest Franciszkiem] argumentuje, że z punktu widzenia prawa kanonicznego wybór Franciszka na tron papieski nie odbył się w sposób prawidłowy i że konklawe 2013 jest nielegalne. Jakie jest Wasze, Ekscelencjo zdanie na ten temat?

Arcybiskup Viganò: Rekonstrukcje Antonio Socciego są zgodne z tym, co wymknęło się Elisabetcie Piqué, która jest bardzo blisko Bergoglio, i Austinowi Ivereighowi: wydają się wiarygodne, nawet jeśli nie są poparte jednoznacznymi dowodami. Jednocześnie jednak Stolica Apostolska nigdy im nie zaprzeczyła, a to sprawiło, że spekulacje na temat rezygnacji Benedykta XVI i manewrów mafii z St. Gallen na konklawe mnożą się, wywołując konsternację, zamieszanie i podziały wśród wiernych.

Jeśli pomyślimy o interwencjach Watykanu w niezliczonych sprawach, to milczenie w tak ważnej kwestii jest niepokojące. Jeszcze większe zdumienie budzi milczenie kardynałów, którzy uczestniczyli w konklawe. Niektórzy odwołują się do tajemnicy pontyfikalnej, ale w obliczu możliwego naruszenia norm przewidzianych w Konstytucji Apostolskiej [Universi Dominici Gregis], które spowodowałoby nieważność wyboru papieża, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego przedłużającego się milczenia.

Wiem z wiarygodnego źródła, że kiedy kardynał Giovanni Battista Re – który jako wice-dziekan Kolegium Kardynalskiego przewodniczył konklawe w 2013 roku – został zapytany prywatnie, który paragraf Konstytucji Apostolskiej Universi Dominici Gregis był podstawą do tego, aby konklawe przeszło do trzeciej kontroli w wieczór wyboru, odmówił odpowiedzi, twierdząc w sposób stanowczy i gniewny, że wszystko odbyło się prawidłowo.

Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a bardzo poważne szkody wyrządzone Kościołowi trzeba będzie ujawnić i naprawić.

Dr Manocchia: [Instytucjonalny] Kościół katolicki, który od pewnego czasu angażuje się w ekumenizm, zgodnie z logiką aprobaty propagowaną przez globalistyczne oligarchie, wydaje się dziś dążyć do stworzenia jednej religii, synkretyzmu, który miesza doktryny monoteistyczne z wierzeniami pogańskimi, takimi jak andyjski kult Pachamamy: czy jest to akt zabójstwa, czy raczej gest samobójczy?

Arcybiskup Viganò: Jedno i drugie. Z jednej strony skorumpowana część Hierarchii – którą dla zwięzłości nazywam głębokim Kościołem – ponieważ jest podporządkowana szatanowi, nienawidzi Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa i zamierza go zabić, tak jak to się stało z Głową Kościoła. Wiemy jednak, że tak jak Chrystus zmartwychwstał, tak i Jego Mistyczne Ciało zmartwychwstanie po swojej męce. A więc tak: ci, którzy służą diabłu, przeprowadzają morderczą akcję, choć szaloną i skazaną na niepowodzenie.

Z drugiej strony, zdrowa część hierarchii składa się w większości z biskupów i duchownych, którzy jednak akceptują ideologiczne założenia obecnej apostazji, ponieważ akceptują Sobór i nową liturgię, która przekazuje jego błędy masom. Nie chcą, aby Kościół uległ, ale łudzą się, wbrew wszelkim dowodom i po sześćdziesięciu latach niepowodzeń, że Sobór został tylko źle zinterpretowany, że nowa Msza jest źle odprawiana, ale że można powrócić do pewnej godności liturgii, że ekumenizm jest dobry, o ile jest tylko z prawosławnymi, a nie z bałwochwalcami.

Jeśli jednak nie są przekonani, że kryzys rozpoczął się wraz z Soborem Watykańskim II, jeśli nie rozumieją, że to właśnie Sobór spowodował tę katastrofę i że aby jej zaradzić, należy powrócić do wiary, moralności i liturgii, jakie istniały przed Soborem, nieświadomie stają się częścią problemu. Choć mają najlepsze intencje, reprezentują tę część umiarkowanych, którzy w obliczu ataku na wszystkich frontach, jeśli nie walczą, stanowią przeszkodę w rozwiązaniu kryzysu. Ich poparcie dla Soboru i zsekularyzowana mentalność głębokiego Kościoła sprawiają, że ich gest jest z pewnością samobójczy.

Dr Manocchia: Bergoglio objął policyjną kontrolą najbardziej tradycjonalistyczne zakony: Franciszkanów Niepokalanej, Małe Siostry Maryi Matki Odkupiciela. Czy jest on może uczulony na autentyczne powołania, czy też dobra tych zgromadzeń są dla kogoś kuszące?

Arcybiskup Viganò: W czasie, gdy Kościół cierpi z powodu drastycznego zmniejszenia się ofiar i datków składanych przez wiernych z powodu kryzysu ekonomicznego spowodowanego psychopandemią, zamykania kościołów i obrzydzenia wielu katolików do działalności Bergoglio i biskupów, jest oczywiste, że gromadzenie niewielkich pieniędzy i nieruchomości jest wygodnym sposobem na napełnienie fatalnej kasy Watykanu.

Ale prawdziwym powodem, tym, który motywuje każde działanie Kościoła bergoglińskiego, jest nieugięta nienawiść do Tradycji, której wymownym przejawem są zakony kontemplacyjne i konserwatywne. Wyobraźmy sobie gniew tych modernistów, którzy – w tym samym czasie, gdy wymierają najbardziej postępowe wspólnoty, a zakony znikają z powodu kryzysu powołań i utraty wielu osób, które porzuciły życie zakonne – są świadkami ponownego rozkwitu klasztorów i instytutów, w których panuje dyscyplina, wierność regule założyciela, prawdziwe ubóstwo, pokuta, duch skupienia i liturgia trydencka. Wszystko to sprawia, że ich [Bergoglian] porażka jest oczywista i dlatego należy ją wyeliminować, aby nie okazało się, że Tradycja ma znacznie więcej zwolenników (i miałaby ich znacznie więcej, gdyby nie była systematycznie bojkotowana) niż posoborowa religia z księżmi bez sutann, zakonnicami bez welonów, zakonnikami, którzy się nie modlą i pustymi kościołami.

W umyśle Bergoglio, jedyne powołania, które zasługują na jego aprobatę, to te modernistyczne, inkluzywne, skierowane na egzystencjalne peryferie, składające się z doktrynalnej nicości, moralnej pustki i banalnych humanitarnych sloganów. Gdy tylko jakieś powołanie wykazuje choćby mgliste oznaki bycia autentycznie katolickim i ożywionym pragnieniem oddania chwały Bogu i zbawienia dusz, jest atakowane jako wyraz klerykalizmu, nietolerancji, fundamentalizmu, sztywności… z całym bergoglińskim repertuarem mniej lub bardziej obraźliwych słów, który jest jedną z technik stosowanych do kryminalizacji przeciwnika, metodą z powodzeniem sprawdzoną już od czasów Soboru.

Dr Manocchia: Papież Franciszek wychwalał wielokulturowość, ekologizm i imigrację, przyjmował w Watykanie Sorosa i Billa Gatesa, odgrywał rolę promotora eksperymentalnych serum genowych. Czy można postawić hipotezę, że istnieje związek między jego działalnością a jego formacją jako jezuity?

Arcybiskup Viganò: Gdybyśmy mieli ograniczyć się do „hipotezowania” takiej korelacji, wykazalibyśmy się co najmniej naiwnością i lekkomyślnością. Towarzystwo Jezusowe, które było jednym z najważniejszych zakonów w Kościele, stało się celem działania diabła, który zdeprawował jego charyzmat i stopniowo go rozwiał jeszcze przed Soborem Watykańskim II, a dziś jest ono, że tak powiem, oddziałem szturmowym, za pomocą którego głęboki Kościół burzy to, co pozostało z Kościoła katolickiego, aby zastąpić go amorficzną organizacją pozarządową, która może działać jako „pojemnik” religii ludzkości pożądanej przez masonów i Nowy Porządek Świata, zgodnie z ideologicznymi podstawami określonymi przez Sobór.

Jak każdy jezuita, Bergoglio jest najpierw jezuitą, a potem katolikiem. Z tego powodu jezuitom wciąż zabrania się wstępowania na stopnie hierarchii, dlatego Argentyńczyk musiał prosić papieża o dyspensę, aby zostać konsekrowanym na arcybiskupa Buenos Aires. Gdyby dyspensa ta nie została udzielona, a zamiast tego przestrzegano by Reguły św. Ignacego, uniknęlibyśmy katastrof, których jesteśmy świadkami od 2013 roku. Jest oczywiste, że jezuici odegrali znaczącą rolę nie tylko w przeprowadzeniu rewolucji soborowej, ale także w manewrowaniu w celu wyniesienia jednego ze swoich na Tron Piotrowy.

Dr Manocchia: W 2009 r., jako sekretarz gubernatoratu, przywróciłeś budżet Watykanu w sposób godny podziwu. Z deficytu w wysokości 8 mln euro stał się on nadwyżką wynoszącą ponad 34 mln euro. Podążając w tym kierunku przejrzystości i walki z korupcją, nadepnąłeś na kilka odcisków. Potem, przypadkowo, mianowano Cię nuncjuszem apostolskim w Stanach Zjednoczonych. Czy był to przypadek, jak mawiali łacinnicy, „Promoveatur ut amoveatur” [Promować, aby usunąć]?

Arcybiskup Viganò: O mojej nominacji na nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych zadecydował ówczesny wszechwładny Sekretarz Stanu kardynał Bertone. W tym czasie byłem Sekretarzem Generalnym Gubernatoratu od lipca 2009 r., a wcześniej zajmowałem stanowisko Delegata do spraw Przedstawicielstw Papieskich w Sekretariacie Stanu. Do moich zadań należało przygotowywanie i analizowanie procesów awansu do episkopatu w Kurii Rzymskiej i w Przedstawicielstwach Papieskich.

W tej roli sprzeciwiałem się mianowaniu prałatów niegodnych lub homoseksualnych i proponowałem, między innymi, pozbawienie McCarricka kapelusza kardynalskiego. Ta moja rola sprawiła, że nie byłem popularny wśród moich przełożonych, a w szczególności u Bertone, który przekonał mnie, abym przyjął przeniesienie z Sekretariatu Stanu do Gubernatoratu, jako Sekretarz Generalny, z obietnicą, że po przejściu na emeryturę kardynała Giovanniego Lajolo awansuję na przewodniczącego. Moja praca na rzecz walki z korupcją i uzdrowienia fatalnych finansów Gubernatoratu spotkała się ze sprzeciwem niektórych osób i począwszy od 2010 r. doszło do prawdziwego „mobbingu” przeciwko mnie, z publikacją oszczerstw i zniesławiających artykułów. Te skandaliczne oskarżenia, które pochodziły z Pałacu Apostolskiego, dały Bertone pretekst do usunięcia mnie z urzędu. Poczułem się więc zmuszony do poinformowania Ojca Świętego, aby wiedział, co się naprawdę dzieje.

Papież Benedykt wezwał mnie natychmiast i zanim jeszcze zdążyłem wspomnieć Bertone o tych wydarzeniach, zaproponował, że mianuje mnie przewodniczącym Papieskiej Rady do Spraw Ekonomicznych Stolicy Apostolskiej, na miejsce kardynała Velasio de Paolis. Uczynił to w następujących słowach: „Jestem przekonany, że jest to zadanie, dzięki któremu możesz najlepiej przysłużyć się Stolicy Apostolskiej”.

Nietrudno sobie wyobrazić, jakie mogły być naciski, dezinformacje i oszczerstwa skierowane przeciwko mnie, które zostały przedstawione papieżowi Benedyktowi, a które skłoniły go do zmiany zdania i mianowania mnie nuncjuszem w Stanach Zjednoczonych, nominacji, którą przyjąłem w duchu posłuszeństwa, ale nie bez cierpienia, dobrze wiedząc, że był to zamach stanu Kurii, który zamierzał zniweczyć całe dzieło uzdrowienia, jakie przeprowadziłem w Gubernatorstwie. Ojciec Święty napisał do mnie: „Utwierdzam się w przekonaniu, że Twoim opatrznościowym stanowiskiem w tym czasie jest Nuncjatura w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Z drugiej strony jestem pewien, że znajomość tego wielkiego kraju pomoże Ci podjąć wymagające wyzwanie, jakim jest ta praca, która pod wieloma względami wydaje się być decydująca dla przyszłości Kościoła powszechnego.”

Moja oficjalna misja w tym ogromnym i umiłowanym narodzie dobiegła końca, ale to wyzwanie – do którego niemal proroczo nawiązał papież Benedykt i w które mnie zaangażował – jest bardziej otwarte niż kiedykolwiek.

Dr Manocchia: Czy Twoje jasne, płomienne i odważne wystąpienia przeciwko Nowemu Porządkowi Świata przyniosły Ci nieprzyjemne konsekwencje, groźby, ataki medialne?

Arcybiskup Viganò: Już po moich rewelacjach na temat skandali ówczesnego kardynała McCarricka musiałem zadbać o swoje bezpieczeństwo. Moje wypowiedzi na temat farsy pandemicznej, która, jak pamiętam, rozpoczęła się w maju 2020 r., przyniosły mi wówczas obelgi i lincz słowny, oskarżenia o nadmierną ingerencję lub o propagowanie teorii spiskowych. Byli też tacy, którzy twierdzili, że to nie ja pisałem swoje wypowiedzi; insynuowano nawet, że cierpię na psychozę i „delirium interpretacji”, a nawet, że jestem opętany przez diabła. Nie wspomnę już o zarzutach, jakie pojawiły się po mojej wypowiedzi na temat kryzysu rosyjsko-ukraińskiego sprzed kilku dni…

Zdumiewa mnie, że te często przesadne ataki pochodzą po części także z kręgów katolickiego konserwatyzmu i tak zwanej politycznej prawicy. W wielu wypadkach ci, których uważałbym za sojuszników – sprzeciwiając się najpierw pandemicznej farsie, a potem wojennej prowokacji – okazali się stać po stronie przeciwnika, aż do uznania skuteczności i moralnej legalności tzw. szczepionek czy przedstawiania Zelenskiego jako niewinnej ofiary putinowskich dążeń ekspansjonistycznych. Rzeczywistość jest zupełnie inna, a zaprzeczanie temu lub ukrywanie tego faktu dla poparcia własnych tez lub dla posłuszeństwa wobec swoich panów nie służy niczemu innemu, jak tylko temu, by potępienie winnych i ich wspólników było jeszcze bardziej sprawiedliwe i umotywowane.

W każdym razie dziękuję Bogu i Matce Bożej, że cieszę się dobrym zdrowiem, i za ochronę, jakiej mi dotąd udzielili.

Dr Manocchia: Rząd Draghiego wykorzystał sytuację na Ukrainie, aby przedłużyć stan wyjątkowy do 31 grudnia 2022 r. Jakie są Księdza przewidywania dotyczące politycznej, gospodarczej i społecznej przyszłości Włoch?

Arcybiskup Viganò: Nie wiem, czy stan wyjątkowy Obrony Cywilnej można uznać za przedłużenie stanu wyjątkowego związanego z pandemią, który ponadto został uznany za bezprawny i niekonstytucyjny przez niedawny wyrok sądu w Pizie. Jeśli kiedykolwiek istniały jakiekolwiek wątpliwości, to jasne jest, że Draghi reaguje na działania władz ponadnarodowych, podobnie jak wielu innych przedstawicieli jego rządu i najwyższych instytucji włoskich, przy poparciu niemal całego Parlamentu. Jako członek tych lobby ma za zadanie realizować globalistyczną agendę, nawet jeśli jest ona sprzeczna z interesami narodowymi i dobrem obywateli. W istocie agenda ta polega właśnie na niszczeniu społecznej, gospodarczej, religijnej i kulturowej tkanki Włoch w celu wprowadzenia w życie Wielkiego Resetu, którego twórca i promotor Klaus Schwab spotkał się niedawno z Draghim.

Nie ośmielam się prognozować, ponieważ sytuacja jest bardzo niepewna i pełna niewiadomych. Zgodnie z planami Nowego Porządku Świata Włochy powinny się poddać, zostać najechane przez miliony imigrantów, stracić swoją katolicką tożsamość, wymazać tradycje i zostać sprzedane zagranicznym korporacjom międzynarodowym. Chcą, abyśmy byli niewolnikami z powszechnym dochodem po wywłaszczeniu wszystkiego, z usługami i dobrami publicznymi sprywatyzowanymi, upoważnionymi do podróżowania tylko w sposób, który oni uznają za dozwolony, kontrolowanymi w każdym naszym działaniu i monitorowanymi przez wieczystą zieloną przepustkę, którą będą nazywać cyfrowym identyfikatorem lub jakimś innym kuszącym eufemizmem. Tak właśnie chcieliby to zrobić.

Nie biorą jednak pod uwagę, że są podwładnymi wiecznego Przegranego i że Opatrzność Boża może postanowić oszczędzić naszej ojczyźnie zniszczenia, jeśli tylko naród włoski zrozumie, że obecne zło jest konsekwencją naszych grzechów, publicznych grzechów narodu, wszystkich narodów; karą za to, że wyparliśmy się naszej wiary, duszy naszych Włoch, za to, że odebraliśmy Chrystusowi Jego koronę jako Króla powszechnego, a więc także prawdziwego Króla naszego narodu.

Pan pomoże nam swoją łaską, ale prosi nas, abyśmy zrobili to, co do nas należy. Jeśli będziemy walczyć razem z Chrystusem, z Chrystusem będziemy świętować zwycięstwo. Jeśli nadal nie staniemy po żadnej ze stron lub, co gorsza, staniemy po stronie szatana, to z szatanem wpadniemy w otchłań.

Dr Manocchia: Czy byłby Ksiądz Arcybiskup skłonny założyć coś w rodzaju nowego Świętego Przymierza pomiędzy wszystkimi dysydenckimi siłami europejskimi, aby wspólnie przeciwstawić się diabolicznemu totalitaryzmowi techniczno-zdrowotnemu, który nas gnębi?

Arcybiskup Viganò: Niedawno wystosowałem apel o utworzenie Sojuszu Antyglobalistycznego, który mógłby koordynować sprzeciw dobrych sił różnych narodów wobec zamachu stanu dokonywanego przez elity. Ale ten Sojusz musi być inicjatywą świeckich, tak jak świeccy muszą, zarówno jako chrześcijanie, jak i obywatele, dawać publiczne świadectwo swojej wiary i angażować się w politykę. Nie zapominajmy, że kiedy Pan nas upominał: „Oddajcie Cezarowi, co jest Cezara, a Bogu, co jest Boże” (Mt 22, 21), wzywał nas nie tylko do płacenia podatków, ale także do wypełniania obowiązków wobec naszej ojczyzny, zwłaszcza gdy jest ona zagrożona przez tych, którzy za swój ostateczny cel stawiają zniszczenie tradycyjnego społeczeństwa chrześcijańskiego poprzez nieugaszoną nienawiść do Jezusa Chrystusa.

Podczas gdy wróg wyjaśniał nam szczegółowo, co chce zrobić, aby „zresetować” świat, poczynając od zdziesiątkowania ludności świata poprzez antykoncepcję, aborcję i homoseksualizm, epidemie i szczepionki, z drugiej strony „dobrzy ludzie” wydawali się zastraszeni „postępem” i wstydzili się przeciwstawić tym zbrodniczym projektom bezkompromisową propozycję społeczną i polityczną.

Podczas gdy spiskowcy szkolili swoich przyszłych przywódców na Forum w Davos i umieścili ich na szczytach państw i instytucji międzynarodowych – w istocie, praktycznie wszystkich rządzących dzisiaj, od Macrona do Trudeau, od Merkel do Zelenskiego – co robili ci, którzy troszczyli się o suwerenność państwa, ochronę życia i tradycyjnej rodziny oraz obronę religii i moralności?

Nie zrobili nic. Żadnych szkoleń, żadnych inwestycji w przyszłe klasy rządzące, żadnej akademickiej formacji katolickich przywódców według niepodlegających negocjacjom zasad. W istocie, przy bliższym przyjrzeniu się, zdrada duchowieństwa na tym polu jest obnażająca, ponieważ obok działań głębokiego państwa na polu cywilnym, a nawet niemalże w celu stworzenia jego ideologicznych i społecznych podstaw, głęboki Kościół sprzedał się żądaniom lewicy. Wolał dialog ekumeniczny od głoszenia kazań i nawracania dusz; zaakceptował rewolucyjne zasady Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i jako pierwszy odebrał Chrystusowi Królewską Koronę, stając się apostołem świeckości państwa.

Dziś, za sprawą Bergoglio, zdrada została dopełniona apostazją, z poparciem dla ideologii globalistycznej, migracji, neomaltuzjanizmu, Nowego Porządku Świata i religii ludzkości. Głęboki Kościół był nawet współwinny oszustwom pandemicznym i masowym szczepieniom, pomimo obecności w surowicy linii komórkowych pochodzących z aborcji i nieodwracalnego osłabienia systemu odpornościowego, na co one powodują; dziś z hipokryzją stoi po stronie systemu, popierając marionetkę Schwaba, Zelenskiego na Ukrainie, przeciwko prezydentowi Putinowi, który jest jedyną głową państwa przeciwstawiającą się globalizacji i zbrodniczym zasadom, które ją inspirują.

Wracając do Włoch, moim zdaniem potrzebujemy dwóch rzeczy, aby spróbować wyjść z tego kryzysu.

Pierwszą i najważniejszą jest stworzenie klas rządzących i prawdziwych przywódców politycznych, którzy będą chcieli zaangażować się w dobre zarządzanie, stosując Ewangelię w sferze społecznej. Zakłada to oczywiście, że są katolicy gotowi powrócić do integralności wiary i moralności, bez kompromisów i z odwagą odważnego świadectwa.

Drugim jest utworzenie koalicji, która zjednoczy partie i ruchy podzielające program Sojuszu Antyglobalistycznego, odkrywając również na nowo powołanie suwerenistyczne, federalistyczne i umiarkowanie liberalne, którego w ostatnich latach wyparły się partie centroprawicowe. Krótko mówiąc, chodzi o połączenie wcześniejszych doświadczeń (zwracając uwagę na popełnione błędy, aby ich nie powtarzać) z nowymi ruchami, które się rodzą. Sądzę, że pomysł ten można by powielić także w innych krajach, które w ten sposób mogłyby stworzyć wspólny front przeciwko globalistycznemu Lewiatanowi.

Tłum. LM

Oprac. www.bibula.com
2022-04-11
na podstawie: Lifesitenews (Apr 11, 2022) – „Abp. Viganò: Both society and Church ‘infiltrated’ by people who want to ‘destroy’ these institutions”

IN ESCLUSIVA: Intervista a Mons. Carlo Maria Viganò | Piazza Libertà – Canale Italia