Neo-komuniści rządzący w UE chcą nas pozbawić własności, wg „Manifestu z Ventotene”.

Propozycja KE włączenia mieszkań i transportu do ETS to wstęp do pozbawienia obywateli własności zgodnie z wizją Spinelliego

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w swoim przemówieniu w Bundestagu określił politykę klimatyczną i transformację energetyczną jako historyczną przemianę. Nie bez przyczyny w porozumieniu koalicyjnym SPD-Zieloni-FPD przyspieszenie celów klimatycznych znalazło się razem z planem federalizacji Unii Europejskiej. Jest to nic innego, jak realizowanie postulowanej przez Altiero Spinelliego utopii Europy sfederalizowanej i komunistycznej, w której ludzie nie posiadaliby własności a redestrybucja dóbr niezbędnych do przeżycia dokonywałaby się na poziomie centralnym.

Komisja Europejska zaproponowała objęcie systemem ETS mieszkalnictwa i transportu. Dotychczasowe doświadczenia z systemem handlu zezwoleniami na emisję CO2 pokazały, iż jest to metoda wpędzania obywateli w coraz większe koszty, uderzająca zarówno w przedsiębiorstwa, jak i gospodarstwa domowe. Tymczasem zamiast wyciągnąć wnioski i przyjąć zupełnie logiczną argumentację polskiego premiera Mateusza Morawieckiego postulującego zawieszenie handlu pozwoleniami na emisję, zarówno Komisja Europejska jak i lewicowo-liberalny mainstream domagają się dokładnie czegoś odwrotnego – rozszerzenia systemu ETS na inne obszary życia i działalności. Dlaczego? Takiego stanowiska KE nie należy rozpatrywać w kategoriach racjonalnych, ale chorej w swoich założeniach ideologii, podwaliny której położył Altiero Spinelli i zawarł w słynnym „Manifeście z Ventotene”. Będzie to stabilne państwo federalne, dysponujące europejską armią w miejsce wojsk narodowych. Nieodwołalnie pokonane zostanie dążenie do gospodarczej samowystarczalności poszczególnych krajów – kręgosłup reżimów totalitarnych. Państwo to wyposażone będzie w organy i narzędzia pozwalające na wyegzekwowanie w sfederowanych państwach uchwał służących utrzymaniu wspólnego porządku – pisał Spinelli o zjednoczonej Europie przyszłości.

Aby sprostać naszym potrzebom, rewolucja europejska musi mieć charakter socjalistyczny, to jest – musi stawiać sobie za cel emancypację klas pracujących i zagwarantowanie im bardziej ludzkich warunków życia — postulował w dokumencie. Zgodnie z takim podejściem, należałoby co do zasady znieść prywatną własność środków produkcji – mogłaby ona być tolerowana jedynie w przypadkach koniecznych — czytamy dalej.

Tekst „Manifestu” pisany był wprawdzie w 1941 roku, a więc w czasie, kiedy trwała jeszcze II wojna światowa, i obecne realia różnią się od tamtych, niemniej cele pozostały niezmienne. Problem, na jaki natrafili eurokomuniści pragnący pozbawić obywateli UE ich własności, był taki, że nikt dobrowolnie by się jej nie zrzekł. Należało zatem wymyślić metodę, która zmusiłaby ludzi do rezygnacji z posiadanych dóbr.

Temu służyć ma ETS. W całym mechanizmie wcale nie chodzi o walkę ze zmianami klimatycznymi, jako że te następowały przez cały okres dziejów i zapewne do końca świata się to nie zmieni. Chodziło o sztuczne wygenerowanie kosztów, które byłyby dla obywateli UE nie do udźwignięcia prowadząc do ich pauperyzacji i stwarzając sytuację, w których nie stać ich będzie na posiadanie własnego domu, czy firmy ze względu na wyśrubowane koszty praw do emisji. Wtedy do akcji wejdzie wspaniałomyślna władza centralna, która zapewni im „godny byt”. Nowoczesna technologia produkcji masowej dostarcza niemal nieograniczonych możliwości wytwarzania dóbr pierwszej potrzeby, zapewniając każdemu, po względnie niskich kosztach, wikt, dach nad głową i odzież, to jest minimum komfortu niezbędne dla zachowania poczucia ludzkiej godności. Dlatego też solidarność z tymi, którzy ponoszą klęskę w walce ekonomicznej, nie powinna przybierać upokarzających form charytatywnych, ponieważ w ostatecznym rozrachunku prowadzą one do tego samego zła, które starają się naprawić. Powinny to być natomiast rozwiązania zapewniające wszystkim – zarówno zdolnym jak i niezdolnym do pracy – godny poziom życia, jednakże nie pozbawiające motywacji do pracy i oszczędzania – czytamy w „Manifeście z Ventotene”.

Europa federalna

W umowie koalicyjnej nowej niemieckiej ekipy rządzącej znalazła się deklaracja federalizacji Unii Europejskiej a także odpowiedzialności Niemiec za całą wspólnotę. To też nie wzięło się z niczego. W obecnym stanie rzeczy naród nie jest już uznawany za historyczny wytwór współżycia społeczności ludzkiej, która osiągnęła istotną jedność obyczajów i aspiracji, zaś państwo jest dla niej najbardziej efektywną formą organizacji życia zbiorowego. Naród stał się bowiem bytem boskim, organizmem skoncentrowanym na własnej egzystencji i rozwoju, bez oglądania się na szkody, jakie mogą zostać wyrządzone innym. Absolutna suwerenność państw narodowych doprowadziła w każdym z nich do żądzy dominacji, ponieważ każde czuje się zagrożone przez siłę innych, oraz uznaje za własną ”przestrzeń życiową” coraz szersze obszary, których potrzebuje, aby samodzielnie zapewnić sobie swobodę przemieszczania się i zasoby życiowe. Owa żądza dominacji może osiągnąć swój kres jedynie w ostatecznej hegemonii najsilniejszego z państw, które podporządkuje sobie wszystkie pozostałe – pisze Spinelli w „Manifeście”.

Jako że „Manifest z Ventotene” jest filarem „Białej księgi w sprawie przyszłości Europy do 2025 roku” – nie jest dokumentem nowym, ponieważ została przyjęta w 2019 roku a wcześniej analogiczny dokument KE przyjęła w 2017 roku – należy się spodziewać dalszej presji na wdrażanie środowiskowego kagańca wbrew rozumowi i zdrowemu rozsądkowi. Należy się również spodziewać dalszego parcia w kierunku pozbawiania państw narodowych ich suwerenności w celu stworzenia ponadnarodowego molocha pod przewodnictwem najsilniejszego z nich.

Odrealnione, zaczadzone neomarksistowską ideologią i odizolowane od społeczeństw brukselskie tłuste koty już dawno zatraciły zdrowy rozsądek, o moralności nie wspominając. Może się jednak okazać, że ich wyborcy, którym przyjdzie zapłacić rachunek za zielone ideały eurokomuny, nie tylko im o tym przypomną, ale strącą z synekur w odmęty niechlubnych dziejów marksizmu. Oby jak najszybciej, bo im później to nastąpi, tym większe mogą być koszty już nie tylko gospodarcze, ale i społeczne.

Anna Wiejak https://wpolityce.pl/polityka/578495-postulat-rozszerzenia-ets-to-wstep-do-pozbawienia-wlasnosci

Wielka afera z udziałem sędziów TSUE i byłego szefa Komisji Europejskiej Jean Claude Junckera!

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakłada na Polskę milionowe kary i prawi nam kazania o praworządności. Tymczasem jego sędziowie oraz inni czołowi urzędnicy Komisji Europejskiej, zamieszani są w aferę, która kompromituje całą tę instytucję.

Dziennik „Libération” donosi, że sędziowie TSUE handlowali wpływami. Zarzut dotyczy między innymi przewodniczącego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – sędziego Koena Lenaertsa. Z aferą związani są także były szef Komisji Europejskiej – Jean Claude Juncker oraz elitarni członkowie kierowanej przez Donalda Tuska Europejskiej Partii Ludowej.

W latach 2010-2018 wyżej wymienione osoby miały brać udział w spotkaniach, które nielegalnie opłacano z unijnych funduszy. Za organizację tych spotkań, mieli odpowiadać: były audytor w Europejskim Trybunale Obrachunkowym – Karel Pinxten – który niedawno usłyszał wyrok w sprawie oszustw finansowych oraz grupa lobbystów z Brukseli.

W nielegalnych spotkaniach brali udział: wspomniany Juncker, były wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej – Jyrki Katainen i Johannes Hahn, który obecnie pełni funkcję komisarza do spraw budżetu i jest bliskim współpracownikiem obecnej przewodniczącej Komisji – Ursuli Von der Leyen.

Co więcej, władze Komisji Europejskiej oraz władze kilku państw, miały naciskać na Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych, aby ten zrezygnował z prowadzenia śledztwa w tej sprawie. O skali politycznej korupcji świadczy także to, że działacze z Europejskiej Partii Ludowej (EPL) niedawno objęli w tym urzędzie kluczowe stanowiska.

Pod adresem EPL padają oskarżenia wystosowane przez redaktora naczelnego „Libération” , który uważa, że partia dowodzona przez Tuska zbudowała „państwo w państwie” w Unii Europejskiej.

To jest prawdziwy skandal, bo kiedy Polsce zarzuca się łamanie unijnych reguł prawnych, ci, którzy te reguły tworzyli i się do nich notorycznie odwoływali, sami je rażąco łamali.

Sprawa ta stawia Komisję Europejską w bardzo złym świetle, a Polsce daje olbrzymi argument w sporach toczonych z Brukselą. Podwójne standardy unijnych elit właśnie zostały brutalnie obnażone i kto wie czy nie jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Marcin Kozera https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wielka-afera-z-udzialem-sedziow-tsue-i-bylego-szefa-komisji-europejskiej