Ceny uprawnień do emisji CO2 szaleją, a za nimi idą ceny energii. Czego można się spodziewać w najbliższych dniach?
Ceny uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu EU ETS przekroczyły już 90 euro za tonę! To bezwzględny rekord a, niestety, nie wiadomo kiedy ceny się zatrzymają.
Jak pisze Michał Pierzyński na BiznesAlert:
Mechanizm, który miał napędzać transformację energetyczną, stał się poważną bolączką dla państw, które swoją energetykę opierają na węglu, ponieważ jest to jedna z głównych przyczyn wzrostu cen energii elektrycznej.
Z kolei Adam Guibourgé-Czetwertyński na łamach dokumentu „Energy poverty” podkreśla, że obecnie cała Europa zmaga się z problemem wzrostu cen energii:
W ciągu ostatniego roku ceny węgla wzrosły prawie trzykrotnie, a gazu ziemnego nawet dziesięciokrotnie. Rosnące ceny energii przekładają się na wyższe koszty dla konsumentów, czy to bezpośrednio w rachunkach za energię, czy też pośrednio – poprzez gwałtownie rosnące ceny innych towarów i usług
Polski rząd wprowadził natychmiastowe formy pomocy dla konsumentów. Niestety – potrzebne są też pilne działania na całym szczeblu UE.
Dominujący, rosyjski dostawca gazowy unijnego rynku nadużywa swej pozycji – mogłoby temu przeciwdziałać wnoszeniem powództw na podstawie unijnego prawa konkurencji.
W awangardzie działań jest też polski premier, [sic !! md] który, wraz z minister klimatu i środowiska Anną Moskwą, wystąpił na konferencji Śląski Ład, mówią właśnie o podatku od śladu węglowego. Polska postuluje utrzymanie darmowych uprawnień dla przemysłu w EU ETS, jak również domaga się debaty na temat Fit for 55. Jak wskazał premier Mateusz Morawiecki:
CBAM, czyli podatek graniczny od śladu węglowego może z jednej strony wyrównać szansę przemysłów europejskich, ale z drugiej strony słychać, że importerzy stali wykorzystujący ją przy produkcji różnego rodzaju będą mieli sytuację trudniejszą. To wyrównanie poziomu gry i lepsze warunki dla producentów stali oraz innych produktów w trudniejszej sytuacji od produkcji z Chin czy USA.
Krytycznie ceny uprawnień ocenia też minister aktywów państwowych Jacek Sasin:
Rosnące ceny energii to koszt naszego uczestnictwa w Unii Europejskiej. Wspólnota to nie tylko to, co nam się kojarzy dobrze, czyli fundusze, ale też to, co ma dla nas skutki negatywne, jak uczestnictwo w europejskiej polityce klimatycznej powodujące, że cena energii elektrycznej w Polsce rośnie.
Minister podkreśla, że walka z inflacją cen jest prowadzona przez rząd… niestety jej źródła nie leżą w naszym kraju.
Polska niestety nie ma sojusznika w komisarzu Franzu Timmermansie, który do wzrostu cen emisji podchodzi… z entuzjazmem! Timmermans publicznie deklarował, iż chciałby by ceny emisji sięgnęły 200 euro za tonę – miałoby to sprzyjać szybszemu odchodzeniu od węgla. Realnie jednak doprowadziłoby europejskie społeczeństwa do skrajnego ubóstwa.
Dlatego sejmowa komisja ds. energii, klimatu i aktywów państwowych przyjęła projekt uchwały wzywającej do zawieszenia systemu handlu emisjami EU ETS. Jak mówił podczas debaty poseł Janusz kowalski:
Polski parlament po to ma podejmować uchwały, aby polski premier mając za sobą nie tylko rząd, ale też opozycję, mógł walczyć o niższe ceny energii dla Polaków. Celem polskiego rządu na posiedzeniu Rady Europejskiej 16 grudnia jest ustalenie maksymalnej ceny uprawnień do emisji CO2. Ten system ma spekulacyjną strukturę i powoduje wysysanie środków. W naszym interesie jest to, aby ten podatek obniżyć.
Polski rząd będzie z pewnością twardo bronił interesów Polaków, ceny jednak nieustannie rosną – możliwe, że zawieszenie systemu handlu będzie jedynym rozwiązaniem.
Polski premier w niedawnym wywiadzie dla Super Expressu wskazał, iż chce zaproponować Radzie Europejskiej zmianę w przepisach, która pozwoli na zahamowanie spekulacji uprawnieniami do emisji CO2.
Jak powiedział premier:
Na posiedzeniu Rady Europejskiej w połowie grudnia zaproponuję, aby zaprzestać możliwości spekulowania uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, czyli żeby tylko podmioty energochłonne i inne, które muszą mieć uprawnienia do dwutlenku węgla, mogły nimi handlować, a nie na przykład banki czy fundusze inwestycyjne, które spekulują i w związku z tym windują ceny jeszcze wyżej.
Warto wskazać, że wzrost cen emisji przekłada się na ceny energii, a co za tym idzie – wszystkie ceny – w tym materiałów budowlanych.