Na Ukrainie zatankujesz i wypłacisz kasę z bankomatu, w Polsce nie.
Putin przy minimalnych nakładach dostaje w prezencie to czego oczekiwał, paraliżujący strach, hiperboliczne oderwane od rzeczywistości opisy wydarzeń.
Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/na-ukrainie-zatankujesz-i-wyplacisz-kase-z-bankomatu-w-polsce-nie/
Na mnie nic już nie działa, przeszedłem przez tyle ścieżek zdrowia, że gdy słyszę jak 999 na 1000 krzyczy: „Wielgucki ty debilu”, to czuje się jak ryba w wodzie. Dwa lata miliony patrzyły na „pandemię” i wydawało się, że chociaż po części zrozumieli w co zostali wkręceni, ale nic się takiego nie stało.
„Pandemia” jeszcze się nie skończyła, a już uwierzyli w „wojnę” i to ogłupieni tymi samymi „argumentami”, które sypią się tą samą lawiną. Naturalnie wszystko się zaczyna od doboru głównego słowa i tak narodziła się „wojna” w nowej definicji, czy nawet bez definicji. Z chwilą narodzin słowo staje się tabu, którego nie wolno w żaden sposób kalać, łącznie z odstawieniem na właściwe miejsce i przypisaniem do właściwych zjawisk.
W konsekwencji każdy, kto zgodnie z faktami i obrazem rzeczywistości, odważy się nazwać po imieniu nieudolną operację militarną teatrem wojennym, ten zostaje spalony na stosie. Dokładnie tak samo się działo, gdy trwała wojna pomiędzy zwykłą infekcją i „pandemią”, śmiertelnym wirusem i grypą. Jak podkręcano rzeczywisty obraz do wymiaru medialnej histerii? Tak jak zawsze – słowami, zdjęciami, filmikami. Mówisz, że nie ma „pandemii”, to leć do Bergamo! Ślepy jesteś? Ciężarówki wywożą ciała, krematoria zakorkowane, moja kuzynka umarła, ty bandyto! Następny nieodzowny element to szantaż emocjonalny, rzecz serwowana w każdej godzinie przekazu. Nie zostaniesz wyznawcą nowej religii, to nie szanujesz siebie i innych, nie uczestniczysz w świętych obrzędach, to zabijesz swoje dziecko, matkę, babcię. I ostatni z istotnych czynników przekształcania rzeczywistości w wierzenia, to budowanie histerii, zamiast uspokajania tłumów. Wszystko to widzieliśmy od marca 2020 roku i wszystko widzimy teraz. Nazywanie teatrem wojennym tego, co się dzieje na Ukrainie, a dokładnie to się dzieje, jest największą zbrodnią.
Dlaczego? Choćby zginał chociaż jeden człowiek i spłonął chociaż jeden blok, to jest wojna, ty bandziorze, ruski agencie! Ciekawe co byś zrobił, gdyby tam zginęła twoja matka, ty zj…e? Ja mam tam rodzinę, sąsiadki dziecko rozerwał granat, ty popie…u! I tak dalej i tak bez końca. Fanatyzm „religijny” zastępujący wszelkie racjonalne myślenie, które precyzyjnym nazywaniem rzeczy i zjawisk stawia właściwą diagnozę, aby podjąć niezbędne leczenie. Putin zorganizował teatr strachu, zgromadził na granicy demobil po ZSRR, 100 tys sołdatów, przerażonych i kompletnie nie rozumiejących w czym biorą udział, a potem wygłosił trzy groźne orędzia i przypomniał, że ma w arsenale bomby atomowe.
Na Ukrainie w kilku symbolicznych miejscach spadło parę pocisków na cele wojskowe, zazwyczaj puste cele, kilka rakiet rykoszetem trafiło w budynki cywilne. Bardziej to wszystko przypomina zamachy terrorystyczne niż jakąkolwiek operację wojskową na szeroką skalę, ale przepuszczone przez media, Internet i patriotyczne uniesienia polityków tworzy obraz wojny, co więcej jest to III Wojna Światowa, w domyśle zagłada jądrowa.
Terrorysta Putin przy minimalnych nakładach dostaje w prezencie to czego oczekiwał, paraliżujący strach, hiperboliczne oderwane od rzeczywistości opisy wydarzeń. Jakakolwiek próba tłumaczenia, że ludzie swoją głupotą wpisują się w scenariusz agresora, kończy się emocjonalną obroną nowej wojennej religii.
Charakterystyczne jest również i to, że Ukraińcy, którzy czołgi, rakiety i ruskich sołdatów widzą od siedmiu lat na własne oczy, a nie w telewizorze, czy mediach, zareagowali spokojniej niż obserwatorzy z zewnątrz. Na Ukrainie bez większych problemów można zatankować, wypłacić pieniądze z bankomatu, w Polsce od dwóch dni na stacjach benzynowych i przy bankomatach trwa prawdziwa wojna. Zewsząd się słyszy, że Putin zaraz sięgnie po Kraków i Warszawę, Niemcy podpiszą pakt z Rosją i będzie nowa okupacja. Nie ma lekarstwa na takie zjawisko jak stado, które jest jednym wielkim zbiorowym debilem nie zdolnym do wyciągania jakichkolwiek wniosków.