Durnie postawili na swoim
Stanisław Michalkiewicz 6 lipca 2024 durnota/w/sejmie
Quidquid agis prudenter agas et respice finem – głosi pełna mądrości rzymska sentencja, która się wykłada, że cokolwiek czynisz, czyń rozsądnie i patrz końca. To jest sentencja pełna mądrości, bo zawiera nieomylne kryteria, pozwalające odróżnić człowieka inteligentnego od humańskiego durnia. Człowiek inteligentny bowiem, cokolwiek czyni, posługuje się rozsądkiem, podczas gdy dureń w żadnej fazie swojej aktywności rozsądku nie dopuszcza, kierując się albo „nieodpartymi impulsami”, albo urojeniami. Człowiek inteligentny ponadto potrafi przewidywać skutki swoich działań („patrzeć końca”), podczas kiedy dureń tej umiejętności nie tylko jest pozbawiony, ale w dodatku – nie zdaje sobie z tego sprawy.
29 czerwca okazało się, że w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej zasiada co najmniej 335 durniów, podczas gdy liczba rozsądnych wyniosła zaledwie 44, a aż 47 nie jest pewnych, czy są ludźmi inteligentnymi, czy durniami.
Mam oczywiście na myśli głosowanie nad nowelizacją kodeksu karnego, do którego durnie wprowadzili “znowelizowaną definicję gwałtu”. Dotychczasowa definicja zawarta w art. 204 kodeksu karnego z roku 1932, przyjęta w art. 197 paragraf 1 kodeksu karnego z roku 1997, zawierała trzy alternatywne przesłanki, pozwalające stwierdzić, że doszło do gwałtu. Stosowny przepis Kodeksu karnego głosił, że „kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega…” – i tak dalej. 29 czerwca br. 335 durniów zdecydowało o dodaniu kolejnej przesłanki w postaci braku wyraźniej zgody drugiej osoby. W rezultacie nowelizacji, która ma trafić do Senatu, gdzie proporcje durniów są podobne, o ile nie większe, niż w Sejmie, stosowny przepis oprócz przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu, zawiera przesłankę dodatkową w postaci „lub w inny sposób, mimo braku zgody”. „Inny sposób”…
Tu możliwości są nieograniczone, bo na przykład jeden z moich znajomych w akademiku na Jelonkach nakłaniał panienki do obcowania płciowego argumentem: „no co ci zależy” – co w wielu przypadkach skutkowało. A cóż dopiero, gdy argumentem przemawiającym za poddaniem się obcowaniu płciowemu było kategoryczne polecenie: „zdejmuj majtki, bo ktoś idzie”? Niezależnie od tego na przykład pewien Murzyn warszawski przekonywał panienki do poddania się obcowaniu płciowemu groźbą, że w przeciwnym razie oskarży je o rasizm – co przynosiło skuteczność stuprocentową. Czy groźba oskarżenia panienki odmawiającej współżycia z Murzynem o „rasizm” może zostać uznana za „bezprawną”? Z pewnością taki pogląd nie utrzymałby się przed niezawisłym sądem nawet gdyby nie zasiadały w nim jakieś durnice, tylko przeciwnie – ludzie rozsądni. Któż bowiem może zaręczyć, że opór panienki nie miał jakichś rasowych uwarunkowań, zwłaszcza, gdy nie było świadków?
Jak widać na podstawie choćby tych przykładów, wprowadzenie do kodeksu karnego pojęcia: „inny sposób” otwiera przez paniami możliwości nieograniczone. No a „brak zgody”? Jak udowodnić przed niezawisłym sądem, że zgoda była? Nie ma innego sposobu, zwłaszcza gdy w niezawisłym sądzie zasiadają durnice, jak zgoda wyrażona na piśmie i to nie byle jakim świstku, tylko papierze mającym cechy dokumentu, a więc najlepiej – aktu notarialnego. Taka konieczność jawi się jako nieuchronna tym bardziej, że wspomniana nowelizacja nie precyzuje okresu, w jakim po obcowaniu płciowym dama przypomni sobie, że przecież nie wyraziła na to zgody. To może być tuż post coitum, jeśli dama nie odczuła spodziewanej satysfakcji, albo nawet po latach, kiedy zorientuje się, że tempore criminis rozłożyła nogi przed jakimś przypadkowym dobiegaczem, a nie tym jedynym, wymarzonym, który właśnie pojawił się na horyzoncie? „Jakże piękna colonela postać, que je voudrais żoną jego zostać” – mawiały damy w koszmarnych czasach „belle epoque”, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by takie rzeczy zdarzały się i teraz.
Przestrzegał przed tymi – jakże prawdopodobnymi, na tle tej arcygłupiej nowelizacji – konsekwencjami poseł Lorek z Prawa i Sprawiedliwości oraz poseł Tumanowicz z Konfederacji. Wystąpienie posła Lorka spotkało się z ogromnym zgorszeniem starego filuta Włodzimierza Czarzastego – i prawidłowo – bo wiadomo, że nic tak nie gorszy, jak prawda. Na dobro pana Czarzastego można zapisać, że on przynajmniej zrozumiał, o co chodzi i dlatego tak ostentacyjnie się zgorszył, żeby nie narazić się durnicom, od których aż roi się w jego, partii, a które – jak to durnice – myślą, że to wszystko naprawdę. Trzeba jednak zauważyć, że posłowi Lorkowi nie udało się przekonać większości swoich klubowych kolegów z PiS, co pokazuje, że liczba durniów w tym klubie parlamentarnym jest porównywalna z liczbą durniów w Volksdeutsche Partei, która za nowelizacją zagłosowała w całości.
Na tym tle najlepiej wypadła Konfederacja, której posłowie w całości głosowali przeciw, podobnie jak trzej posłowie Kukiz 15.
Dlaczego piszę o durnicach? Dlatego, że uprzejmie zakładam, iż wydaje się im, iż bronią kobiet przed jakimiś straszliwymi niebezpieczeństwami. Tymczasem aplikują im lekarstwo jeszcze gorsze od tych wszystkich niebezpieczeństw. Dotychczas – co już dawno zauważył Karol Irzykowski – współżycie z kobietą byłoby piękne, gdyby nie dwa ryzyka: zarażenia i zapłodnienia. Ale są mężczyźni, których ryzyko pociąga i w dodatku jest ich całkiem sporo, więc nic specjalnie złego się nie działo. Nowelizacja kodeksu karnego tymczasem do tych dwóch dodaje trzecie ryzyko, a właściwie nie żadne ryzyko, tylko niemal stuprocentową pewność odpowiedzialności karnej, więzienia lub gigantycznego odszkodowania – bo któż by nie chciał przy tej okazji dożywotnio rozwiązać sobie wszystkich problemów socjalnych, a w każdym razie – finansowych? Zasiadające w niezawisłych sądach durnice gwarantują, że te nadzieje okażą się całkiem realne. I cóż w tej sytuacji mają począć panowie?
Najrozsądniejszym zachowaniem z ich strony będzie omijanie szerokim łukiem kobiet – z wyjątkiem prostytutek, które będą miały przygotowane przez notariuszy, opieczętowane blankiety z wyrażoną zgodą na coitus. Zaostrzona odpowiedzialność karna i cywilna sprawi, że pozostałym paniom nie pomoże nawet gdyby zdecydowały się chodzić po ulicach nago, natomiast gwałtownie wzrośnie popyt na gumowe lalki, które dzięki będą sztucznej inteligencji niczym już nie będą się różniły od Wielce Czcigodnej Katarzyny Kotuli, a z całą pewnością będą bardziej atrakcyjne od wyranżerowanej „istoty czującej”, która w dodatku dawno już przekroczyła tzw. „wiek rębny”. Oczywiście wzrośnie zainteresowanie zboczeniami płciowymi i tym tłumaczę zainteresowanie tą nowelizacją ze strony panów Biedronia i Śmiszka, którzy wielokrotnie dali dowody, że wiedzą z której strony chleb jest posmarowany.
Stanisław Michalkiewicz