PO CO WAM EKSHUMACJE OFIAR, KIEDY MACIE USTAWĘ

PO CO WAM EKSHUMACJE OFIAR, KIEDY MACIE USTAWĘ

Krzysztof Baliński

Kiedy Sejm przyjął ustawę ustanawiającą Dzień Pamięci o Polakach – ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, pojawiły się entuzjastyczne głosy: Prawda historyczna zwycięża; Wielka chwila dla Polski; Prawda wreszcie przebiła się przez mur milczenia; To przełomowy moment dla wszystkich, którzy przez dekady domagali się prawdy; Niech zadrży sumienie Europy. Był też głos: Nawet Knesejm można za coś pochwalić. 

Tymczasem, to nie żaden przełom. To mistyfikacja. To zasłona dymna. To pozorowane działania. To teatralny spektakl wystawiony za przyzwoleniem Ukraińców, potajemnie uzgodniony z Zełenskim (a nawet gorzej – z ambasadorem Ukrainy, bo sam Zełenski nie uważa Tuska za równorzędnego partnera, a z Polską lub raczej o Polsce rozmawia w Berlinie). Ponadto Sejm de facto zakłamał ludobójstwo, bo ono zostało dokonane przez ukraińskich sąsiadów i ukraińską czerń, a UPA tylko organizacyjnie pomagała.

Czy nie dziwi, że projekt ustawy do procedowania (a nie do zamrażarki, jak ma w swoim zwyczaju) skierował ukraiński marszałek polskiego Sejmu Szymon Hołownia, który domagał się, żeby Niemcy, zamiast wypłacić reparacje dla Polski, uzbroili Ukrainę? Czy podejrzanym nie jest, że za ustawą głosował Władysław KosiniakKamysz, który opowiada się za  utworzeniem unii polsko-ukraińskiej, i ukraiński poseł Adam Bodnar, który postuluje, aby potomkowie sprawców rzezi mieli prawo głosu w polskich wyborach i który, zamiast nakazać podlegającym mu prokuratorom karanie jeszcze żyjących zbrodniarzy, prześladuje jeszcze żyjących świadków tej zbrodni? Czy nie daje do myślenia, że „za” głosował ukraiński poseł Tomasz Siemoniak, który jako minister obrony wydał decyzję, aby szkolić dowódców nazistowskich formacji Azow, Ajdar i batalionu imienia „OUN” oraz wprowadzał w życie doktrynę wojenną: „Po co nam armia polska, kiedy ma armię ukraińską”? I tu pytanie: czy wywindowany kilka tygodni temu na dowódcę wojsk dronowych i na stopień generała brat Adama Bodnara, nie wyznaje doktryny: „Po co nam drony polskie, kiedy mamy drony ukraińskie”?

Za ustawą głosował Radek Sikorski, który w Sejmie wrzeszczał kiedyś: „Nie upokarzajmy Ukraińców. Słowa o ludobójstwie mogą utrudnić zabiegi Ukrainy o przyjęcie do UE, co ma epokowe znaczenie, także dla Polski” i który „za działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej” uhonorował prezesa ukraińskiego IPN, gdy instytucja ta właśnie wstrzymała ekshumacje. Obok Radka ustawę poparł poseł Paweł Kowal, który sprzeciwiał się jakiemukolwiek upamiętnieniu ofiar rzezi wołyńskiej, który na żądania potępienia ludobójstwa reagował: „Ukraińcy muszą dojrzeć do samooceny tak, jak Polacy dojrzeli do samooceny w Jedwabnem”, który (gdy był eurodeputowanym) głosował przeciw rezolucji potępiającej uhonorowanie Bandery tytułem „Bohatera Ukrainy” i którego nazwisko pojawia się wszędzie tam, gdzie broniony jest interes Ukrainy i gdzie naruszany jest interes Polski.

Za ustawą była Barbara Nowacka, która wprowadza dla ukraińskich dzieci uczących się w polskich szkołach program nauczania obejmujący gloryfikację Bandery oraz Anna Żukowska, która ofiary wołyńskiego ludobójstwa określiła mianem „starych trupów” (a którą my nazwaliśmy „starą kurwą”). Chociaż w jej przypadku można to tłumaczyć tym, że to zaciekła syjonistka i tak, jak prof. Barbara Engelking uważa, że śmierć „dla Polaków to była kwestia biologiczna, naturalna. A dla Żydów (czyli holokaustowych „starych trupów”) to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym”. Czy nie dziwi, że za ustawą głosowała (wraz z wieloma innymi posłami ukraińskiego pochodzenia, którymi naszpikowany jest polski Sejm) Klaudia Jachira, córka popa i ukraińskiej Żydówki, którą do Polski przerzuciła NKWD w ramach repatriacji Polaków?

Za ustawą głosowali nie tylko posłowie „stronnictwa zdrady i zaprzaństwa”. Głosowali także „płomienni patrioci”, posłowie partii, która w kwestii upamiętnienia rzezi wołyńskiej ma bardzo dużo na sumieniu, która przez 8 lat rządów nie zrobiła nic, jest odpowiedzialna za zaniechania w upamiętnianiu zbrodni, a o konieczności godnościowej polityki wobec Ukrainy przypomina sobie tylko przed wyborami. Za ustawą głosował Mateusz Morawiecki, który wpuścił do Polski 3 miliony, jeśli nie potomków to ziomków sprawców rzezi. Czy nie podejrzanym jest, że uchwałę poparł ukraiński poseł z Przemyśla Marek Kuchciński, wiceprezes PiS, który, gdy był wojewodą podkarpackim, dopuścił do wzniesienia kilkunastu pomników UPA i załatwił pochówek na polskim cmentarzu wojennym dla bandytów z UPA zabitych podczas napadu na Birczę? Za ustawą głosował też Zbigniew Rau, którego rzecznik złożył niespotykaną w dyplomacji deklarację: „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”.

Czy nie dziwi, że ustawę poparł Antek Macierewicz, który odpowiedzialność za Rzeź Wołyńską przerzucił z UPA na Rosjan: „Prawdziwym wrogiem, który rozpoczął, i który użył ukraińskich sił nacjonalistycznych do tej straszliwej zbrodni ludobójstwa jest Rosja. To tam jest źródło tego straszliwego nieszczęścia”? A powiedział to w czasie, kiedy Kijów w swej polityce historycznej zaczął utrzymywać, że na Wołyniu miała miejsca wojna polsko-ukraińska sprowokowana przez Polaków, że Ukraińcy tylko się bronili, a Polacy współpracowali z Sowietami. To on zawarł z Ukrainą tajne porozumienie jednostronnie zobowiązujące do nieodpłatnego przekazania Ukrainie (czyli także batalionom Azow i Ajdar) wszystkich zasobów armii polskiej. I tu pytanie: skąd u posła Antka tyle pobłażliwości wobec Ukraińców, którzy roszczą sobie pretensje od jednej trzeciej terytorium Polski, a skąd tyle zawziętości wobec Rosji, która żadnych pretensji terytorialnych wobec Polski nie ma?

Czy nie dziwi, że za ustawą głosował poseł Piotr Gliński, który (jak i rząd, w którym był ministrem kultury) nie tylko nie żądał potępienia zbrodni wołyńskiej i zaprzestania kultu Bandery, a wprost przeciwnie – aktywnie służył (i przysłużył się) polityce historycznej Ukrainy gloryfikującej zbrodniarzy. Bo to on wyasygnował na ten cel 5 milionów euro, a dla porównania – na dziedzictwo kulturalne polskich Kresów przeznaczał rocznie 10 milionów złotych, czyli dwa razy mniej (i 10 razy mniej niż na dziedzictwo żydowskie, to jest na renowację żydowskiego cmentarza w Warszawie). Nie dał też ani grosza na pomnik w Domosławie. I mało tego – robił wszystko, żeby taki pomnik nie powstał.

„Za” głosował Jarosław Kaczyński, którego otorbili ukraińscy nacjonaliści, w tym Bogumiła Berdychowska, inicjatorka zbierania podpisów pod apelem ws. niedopuszczenia do budowy pomnika ku czci ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów. W składzie ukraińskiej jaczejki w PiS jest Adam Bielan, który będąc europosłem był za odrzuceniem projektu uchwały uznającej zbrodnie UPA za akt ludobójstwa. Przypomnijmy też, że Kaczyński jeździł na Majdan w czasie, gdy pogrobowcy morderców wrzeszczeli: „Smert Lachom”, „Riazy Lachiw”. A wszystko to pod kabotyńskim okrzykiem „Herojom sława”, którym zakończył swe przemówienie na Majdanie (wyglądając spod pachy oberbanderowca Kliczko), co pomogło wygrać Juszczence, a ten z bandytów UPA zrobił bohaterów narodowych i postawił im setki pomników.

Z Brukseli, z poparciem dla ustawy pośpieszył Michał Dworczyk, europoseł z ramienia PiS, który będąc ministrem ds. ukrainizacji w rządzie Morawieckiego, ambasadorem RP w Kijowie zrobił osobnika, który rzeź wołyńską nazwał: „Epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami” a akcję „Wisła” opisał: „Strona polska również nie jest bez winy, bo reakcja polska w latach 1944/45 była brutalna i również naznaczona akcjami o charakterze zbrodni wojennych”. Przy okazji Dworczyk zdemaskował się inną intrygą. W sieci „ktoś” zamieścił dokument, rzekomo podpisany przez ministra kultury Ukrainy, w który mowa, że Kijów wstrzymuje poszukiwania szczątków w Puźnikach w związku z ustawą polskiego Sejmu. Mychajło ostrzegł: „Uwaga na rosyjską prowokację! Proszę o podanie dalej. Po sieci krąży fałszywy dokument dotyczący rzekomo wstrzymania poszukiwań i ekshumacji w Puźnikach. Przed chwilą otrzymałem potwierdzenie od ministra kultury Ukrainy, że nie podpisał żadnego takiego dokumentu i że to rosyjska prowokacja!”. Innymi słowy: za fałszywką stoi Rosja i największym zagrożeniem dla Polaków jest Putin, a nie V kolumna ukraińska w Polsce.

Czy nikogo nie zdziwiło, że ustawę poparła „Gazeta Wyborcza”, która za winietę mogłaby mieć napis: „Ukraiński głos w twoim domu”, na której łamach Anne Applebaum, połowica posła Radka Sikorskiego zrównała Rzeź Wołyńską z akcją „Wisła”: „W końcu czerwca 1947 siłom interwencyjnym udało się wreszcie, część z liczącej sobie 140 tys. społeczności ukraińskiej wypędzić z jej siedzib, wepchnąć do brudnych bydlęcych wagonów i przesiedlić na północ i zachód Polski. To był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”.

Podobnie zachowała się ukraińska gazeta dla Polaków mającą w tytule „Polska”, która przekonywała, że UPA to tacy polscy żołnierze wyklęci, którzy razem z AK na Wołyniu walczyli z Rosjanami i która ze swej redakcji wyrzuciła ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, niezmordowanie walczącego o upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej. Warto też przypomnieć, iż to „Gazeta Polska” stała za nagonką na abp. Stanisława Wielgusa, którego jedyną „zbrodnią” było zobowiązanie do informowania polskiego MSW o aktywności diaspory banderowskiej w Niemczech. I jeszcze jedno – inicjatorem ustawy był poseł PSL Tadeusz Samborski, a redaktorzy gazety nie krzyczeli, że to „ruska onuca”, chociaż mieliby ułatwione zadanie, bo to absolwent moskiewskiej uczelni. Nie krzyczeli też, że za ustawą stoi Moskwa.

Sytuacja niebywała – „za” był ten, dla którego „Polska to nienormalność” i ci, którzy niejednokrotnie pokazali, że nie identyfikują się z Polską, ale z Ukrainą (nawet więcej niż sami Ukraińcy), którzy za swój przyjęli interes ukraiński, którzy rządząc Polską przez trzy dekady nie tylko nie zbudowali polskiej tożsamości, ale ją zniszczyli i pomogli Ukrainie zbudować tożsamość banderowską. „Za” byli ci, którzy rządzili do niedawna i ci, którzy rządzą dziś, którzy przemawiają jednym głosem i dla Ukraińców są gotowi uczynić wszystko, którzy nawzajem nakręcają się w nawoływaniu do wojny z Rosją i którzy zdołali skutecznie wmówić Polakom, że chazarski żydek z Krzywego Rogu broni Polski i cywilizacji chrześcijańskiej przed Azjatą Putinem.

Na koniec pytanie: Czemu to ma służyć?

– Ustawa pozwala Ukraińcom, aby w zamian za zgodę na ustawę, mogli dalej doić Polskę i wysuwać kolejne żądania. Usuwa też ostatnią przeszkodę, aby wysłać polską młodzież na wojnę a w jej miejsce osadzić w Polsce młodzież ukraińską, czego dowodem oświadczenie ukraińskiego MSZ, które po raz setny wyznacza cel: „Mamy wspólnego wroga – Rosję”. Przypomina to intrygę z nowelizacją ustawy o IPN, kiedy to w „Wyborczej” ukazał się artykuł pod tytułem „Ukraińskie wątki w ustawie o IPN. Nie chciano by Moskwa była zakłopotana”, w którym Ukrainiec o nazwisku Czech oskarżał, że składający ustawą o IPN zakazującą propagowania symboli banderowskich, działają w interesie Rosji, aby skłócić Polaków z Ukraińcami, i że inicjatywa jest „pisana rosyjska cyrylicą”.

– To kolejna próba spacyfikowania nastrojów antyukraińskich, bo w ostatnich wyborach uświadomili sobie, że z tego powodu utracili wiele głosów na rzecz Grzegorza Brauna. Przypomnijmy, że zgoda na „ekshumację” w Puźnikachwywołana została przez sondaże pokazujące, że bierność w tej sprawie zraża sporą część wyborców coraz wyraźniej zniecierpliwionych ukraińską butą i nieustępliwością. Potwierdza to Kosiniak-Kamysz, który o decyzji Sejmu napisał na platformie X: „PSL wychodzi w ten sposób na przeciw oczekiwaniom środowisk kresowych, o których głosy zawsze zabiega” (drugą część wpisu, że „poprawi to relacje polsko-ukraińskie”, pomińmy milczeniem).

– Chodzi o uprzedzenie Karola Nawrockiego, który o rzezi powiedział: „Była ludobójstwem dokonanym na polskim narodzie. Była zbrodnią sąsiedzką, bo sąsiedzi mordowali sąsiadów. Metody mordowania Polaków były okrutne. Zbrodnia jest dla Polski narodową traumą, która nie spotkała się ze zrozumieniem narodu ukraińskiego i prezydenta. Mówimy o 1500 miejscowościach, które zostały zmazane z mapy świata. Miejscowościach, w których zostali zamordowani Polki, Polacy, polskie dzieci, 120 tysięcy naszych rodaków”.

– Ustawa wzmocniła ukraińską propagandę, czego dowodem oświadczenie MSZ Ukrainy i wpis lidera OUN Bohdana Czerwaka: Podczas wydarzeń na Wołyniu w 1943 r. zginęło 20 000 Ukraińców. Podczas akcji „Wisła” deportowano, uwięziono, zamordowano i stracono 147 000 Ukraińców. Ukraińcy mają wszelkie powody, aby ustanowić „Dzień zagłady Ukraińców przez polskich szowinistów”. Przypomnijmy też, że nie tak dawno grupa Ukraińców protestująca pod ambasadą RP w Brukseli wystawił Polsce rachunek: „Polska musi zrozumieć, że pomoc, którą udziela Ukrainie, to tak naprawdę ‘zwrot długu’, za zbrodnie przeszłości. Za naruszenie międzynarodowego obowiązku stworzenia autonomii we Wschodniej Galicji. Za represje wobec ludności, która miała wczoraj europejskie obywatelstwo. Za pacyfikację w Galicji. Za obozy koncentracyjne. Za operację Wisła”. No i jeszcze jedno: Chodziło o pokazanie po raz kolejny, że z Polakami można zrobić wszystko i wmówić im wszystko. No i jeszcze drugie: Wszystko to potwierdza, że w Sejmie nie może być żadnej ustawy bez zgody Zełenskiego.

Ale to nie koniec, bo „Nasi” dopiero się rozkręcają, a to oznacza, że dla przeproszenia Ukraińców za zuchwałą ustawę zbudują 100 pomników Bandery w miejscach wskazanych przez ambasadora Ukrainy, a dla udobruchania potomków rezunów zwrócą Ukraińcom lasy w Bieszczadach. Tu z kolei przypomnijmy, że gdy po I wojnie Żydzi rozpętali kampanię oskarżającą Polaków o pogromy to towarzyszyła temu żydowska propaganda wspierająca Ukraińców w konflikcie z Polakami, a Konferencja Pokojowa w Wersalu narzuciła Polsce przywileje dla mniejszości. I czy dzisiaj, z podobnymi żądaniami, nie wystąpi Komisja Europejska, również uzasadniając je prześladowaniami, tym razem mniejszości ukraińskiej? Przypomnijmy też, że Hitler napaść na Polskę uzasadniał „prześladowaniem niemieckiej mniejszości”. I czy dzisiaj kanclerz Niemiec nie oskarży Polaków o prześladowanie innej mniejszości, tym razem ukraińskiej? Zapowiada to publikacja niemieckiej gazety, która cytuje ukraińskiego „uchodźcę” biadolącego nad tym, że w Polsce eksponowane są transparenty z treścią „Wołyń 1943” i są one dyskryminujące i rasistowskie dla Ukraińców.

Krzysztof Baliński