Co najmniej 300 tys. bochenków chleba z „technicznego” zboża z Ukrainy.
2023-08-16 chleb-z-technicznego-zboza-z-Ukrainy
Nie ma czegoś takiego jak „zboże techniczne”. Termin ten został sztucznie wprowadzony, by przywożone ziarna nie musiały spełniać żadnych norm.
—————————–
100 ton pszenicy “technicznej” z Ukrainy trafiło do polskich młynów, stamtąd do piekarni, by finalnie znaleźć się na stołach Polaków – wynika z aktu oskarżenia, jaki przygotowała rzeszowska prokuratura. Mogło z niej powstać co najmniej 300 tys. bochenków chleba. [Te liczby to farsa. Należy je pomnożyć co najmniej sto razy. MD]
92 postępowania w całym kraju w sprawie wwozu „zboża technicznego” do Polski zostały połączone w jedno. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie m.in. w artykule “Mąka zrobiona ze zboża technicznego z Ukrainy. Są powiązania z ludźmi PiS”.
Teraz, jak informuje prowadząca postępowanie prokuratura w Rzeszowie, postawiono zarzuty. To – jak zapowiadają – dopiero początek.
Pierwszy podejrzany – jak informuje rzeszowska Gazeta Wyborcza – ma zarzut oszustwa na szkodę polskiej spółki zajmującej się handlem zbożem. Miał sprzedać jej ponad 111 ton pszenicy technicznej z Ukrainy, oczywiście nie ujawniając szczegółów dotyczących pochodzenia zboża. Tę szkodę wyceniono na 150 tys. zł.
Druga osoba jest podejrzana o podrabianie dokumentów, które przewożący przedstawili w agencji celnej podczas importu zboża z Ukrainy. Usłyszała ona także zarzut popełnienia przestępstwa skarbowego. Wpisana wartość towaru na fakturach to ponad 91 tys. zł.
Trzeci z podejrzanych dopuścił się oszustwa celnego. W 190 zgłoszeniach, które dotyczyły kukurydzy i rzepaku, zadeklarował, że mają one cele techniczne, choć trafiły normalnie na sprzedaż w Polsce jako spożywcze. Wartość towaru to ponad 6,3 mln zł.
Prokurator nałożył na nich środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych i dozorów policji.
Techniczne, czyli jakie?
Eksperci twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak zboże techniczne. Termin ten został sztucznie wprowadzony, by przewożone ziarna nie musiały spełniać żadnych norm.
Jak cytuje “Rzeczpospolita” termin ten wymyślili importerzy ukraińskiego zboża, by szybciej przechodziło przez granicę. “Rząd na to pozwolił, bo obiecał udrożnić eksport z Ukrainy. Problem w tym, że to zboże miało iść tranzytem przez Polskę, a u nas zostało” – wyjaśnia Wiesław Gryń, rolnik ze Stowarzyszenia “Oszukana Wieś”. “Mamy dowody, że przewoźnicy z Ukrainy mieli po klika różnych list przewozowych na to, co wieźli – inne pokazywali na granicy, inne w skupie” dodaje.
Kontroli granicznej podlega jedynie zboże paszowe (przez inspekcję weterynarii) i zboże konsumpcyjne (przez inspekcję artykułów rolno-spożywczych).