I znowu historia zatoczyła koło. Czy mamy powtórkę z roku 1981, czy to powtórka z roku 2015. …A pewnie to powtórka z lutego 1945 roku.

Drodzy Czytelnicy i Widzowie!

Stanisław Michalkiewicz Życzenia    specjalnie dla www.michalkiewicz.pl    25 grudnia 2023

I znowu historia zatoczyła koło. Niektórzy uważają, że mamy powtórkę z roku 1981. Inni – że owszem – ale to powtórka z roku 2015. Jeszcze inni – że historia się powtarza – ale to powtórka z lutego 1945 roku, kiedy to zakończyła się konferencja w Jałcie. Ciekawe, że w tym przypadku wszyscy mają rację. Rację mają ci, którzy uważają, że mamy powtórkę z roku 1981 – bo wtedy partia, a właściwie bezpieka wojskowa i cywilna, przy pomocy naszej niezwyciężonej armii, przywracała praworządność socjalistyczną metodą „na rympał”. Dzisiaj jest tak samo, z tą różnicą, że nie chodzi o praworządność socjalistyczną, tylko o zwyczajną, którą w Wielkopolsce nazywają „porzundek” albo inaczej – Ordnung. Ale rację mają również ci, którzy uważają, że to powtórka z roku 2015, kiedy to w naszym bantustanie dokonała się podmianka na pozycji lidera tubylczej sceny politycznej w związku z przejściem spod kurateli niemieckiej z powrotem pod kuratelę amerykańską. Wtedy miejsce ekspozytury Stronnictwa Pruskiego zajęła ekspozytura Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego. Z kolei teraz, w związku z ponownym przejściem naszego bantustanu pod kuratelę niemiecką, podmianka na pozycji lidera tubylczej sceny politycznej polega na tym, że na miejsce ekspozytury Stronnictwa Amerykańsko- Żydowskiego, wróciła ekspozytura Stronnictwa Pruskiego z satelitami. Ci komentatorzy zachowują największy dystans, podkreślające nie tyle różnice między obydwoma Stronnictwami, co podobieństwa. Rzeczywiście – obydwie ekspozytury uważają, że praworządność jest wtedy, gdy instytucje publiczne swoimi zadami obsiadają „nasi”. Obydwie ekspozytury tak samo wpychały nas w absurdy covidowe, aż wreszcie epidemię zlikwidował zimny ruski czekista Putin – bo trudno było podtrzymywać absurdy w sytuacji, gdy granicę polską przekraczało każdej doby 100 tys. Ukraińców, którym nikt nie sprawdzał „niemania” maseczek, ani – tym bardziej – szczepień, ani nawet – czy nie przewożą broni. Obydwie ekspozytury z entuzjazmem przyjmują za dobrą monetę wszystkie wynalazki klimatyczne, nakierowane na „ratowanie planety”, a tak naprawdę – na masową tresurę, tylko pod innym pretekstem, niż epidemia. Wreszcie obydwie ekspozytury – co cała Polska zobaczyła dzięki posłowi Grzegorzowi Braunowi – pozostają w ścisłym sojuszu chanukowym – jak to mówi Ewangelia – „z obawy przed Żydami”. Nie widać tedy żadnej poważniejszej różnicy, a skoro nie widać różnicy, to… – i tak dalej. Wreszcie rację mają również ci, którzy uważają, że powtórzyła się historia z lutego 1945 roku, kiedy zakończyła się konferencja w Jałcie. Wtedy Nasz Najważniejszy Sojusznik sprzedał nas Stalinowi, bo tak mu akurat pasowało. Teraz z kolei też nas sprzedał, tyle, że już nie Stalinowi, czy Putinowi, tylko Niemcom, w nagrodę za to, że odstąpiły od strategicznego partnerstwa z Putinem na rzecz strategicznego partnerstwa z Izraelem. Toteż Niemcy, podobnie jak wtedy Sowieci, skwapliwie korzystają z tego, by nie tylko proklamować IV Rzeszę, ale i w naszym bantustanie zaprowadzić swoje porządki. Wtedy to była PRL, a dzisiaj – Generalne Gubernatorstwo, w którym już chyba nie będzie miejsca na żadne polskie safandulstwo. Toteż widzimy, że na naszych oczach uchylona została niepisana zasada konstytuująca III Rzeczpospolitą: „my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”. Przypadek panów Kamińskiego i Wąsika w tempie stachanowskim skazanych przez usłużny niezawisły sąd pokazuje, że z etapu safandulstwa wchodzimy w etap surowości. Na razie nie leje się krew, nawet z nosa, ale kiedy już w etap surowości wejdziemy na dobre, to – kto wie – może nawet odezwie się „towarzysz Mauzer”? Teraz były Naczelnik państwa drapuje się w kostium męczennika świętej sprawy niepodległości – bo co ma robić w sytuacji, gdy stręczenie Anschlussu w roku 2003 kończy się perspektywą Generalnego Gubernatorstwa, a Nasz Najważniejszy Sojusznik właśnie spuścił go z wodą, lansując w charakterze jasnego idola pana Szymona Hołownię- dyskretnie pilotowanego z cienia przez pana Michała Koboskę?

Dobrze to nie wygląda, ale ma też plusy dodatnie, bo możemy sobie te wszystkie sprawy spokojnie rozebrać z uwagą przy świątecznym stole.

Zatem mimo wszystko – wesołych Świąt!

A ja, korzystając z tej okazji, bardzo Wam dziękuję za zainteresowanie moimi publikacjami, za oglądanie i komentowanie nagrań, a także za wspieranie mnie finansowo – bo to Wy jesteście moimi Pracodawcami, dzięki czemu i ja mogę zachować dystans do wszystkich politycznych gangów. Toteż życzę Wam i Waszym Bliskim zdrowia i wszelkiej pomyślności.

Stanisław Michalkiewicz