Multikulturalizm to broń globalistów i nie masz prawa się przed nią chronić
Autor: AlterCabrio, 23 października 2025
Multikulturalizm wymaga od nas porzucenia zdrowego rozsądku i instynktów. Wymaga od nas poświęcenia siebie dla „większego dobra”, jakim jest integracja i współistnienie. Ale nie ma czegoś takiego jak współistnienie.
Migranci z Trzeciego Świata nie mają zamiaru tolerować naszych ideałów. Gdyby mogli, położyliby nas pod butem. Lewicowcy i globaliści patrzą na patriotów, konserwatystów i chrześcijan z wściekłą pogardą. Chcą nas wymordować, bo jesteśmy przeszkodą dla ich władzy. Mówią nam to codziennie. Może powinniśmy im uwierzyć i zacząć odpowiednio działać?
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Multikulturalizm to broń globalistów i nie masz prawa się przed nią chronić
Jeśli żyłeś w tamtym czasie i byłeś świadkiem wydarzeń z 11 września, prawdopodobnie pamiętasz nagłe pojawienie się po tej tragedii naklejek na zderzaki i koszulek z hasłem „Coexist” w całych Stanach Zjednoczonych. Przesłanie było takie, że różne kultury muszą być wobec siebie „tolerancyjne” i żyć w harmonii. Jeśli za każdym razem, gdy widziałeś to hasło, czułeś ukłucie bólu, nie byłeś sam.
Może to podświadoma niechęć do hipisów i ich zapachu ciała, ale myślę, że niechęć do tego przekazu sięga znacznie głębiej. Jest on wpisany w DNA każdego człowieka – to część naszej pamięci genetycznej. Każda kultura ma wrodzoną potrzebę ochrony przed konkurującymi kulturami i ideologiami.
Przez tysiące pokoleń uczyliśmy się, że kultura to nie tylko forma ekspresji społecznej, ale starannie skonstruowana twierdza, która chroni nas przed inwazją i zniszczeniem przez wrogie siły, pragnące odebrać nam to, co stworzyliśmy. Jednorodna kultura pomaga zachować wartości, które zapewniają naszym społeczeństwom bezpieczeństwo, przedsiębiorczość i stabilność.
Co ciekawe, autor dzieła „Coexist”, Polak o nazwisku Piotr Młodożeniec, był zagorzałym zwolennikiem niepodległości, niezależności Polski od Związku Radzieckiego. Promował współistnienie, ale nawet on nie tolerował komunistów. Wydaje się, że niektóre ideały wykluczają się wzajemnie. Pewne przestrzenie nie mogą być dzielone przez pewne przekonania.
Ta rzeczywistość stoi w sprzeczności z propagandą, którą jesteśmy bombardowani na Zachodzie od dziesięcioleci. Amerykanie od dzieciństwa są raczeni narracją o „tyglu kulturowym”. Wmawia się nam, że nasz kraj został zbudowany na otwartej imigracji. Nawet Statua Wolności mówi, że musimy przyjmować z otwartymi ramionami „zwarte masy pragnące oddychać swobodnie”, niezależnie od tego, skąd przybywają.
Oczywiście kobietą, która napisała ten wiersz w 1883 roku (zatytułowany „The New Colossus”), była Emma Lazarus, feministka i socjalistka. Wcześni socjaliści postrzegali robotników jako klasę globalną, broń, którą można było wykorzystać do destabilizacji państw narodowych i dalszego rozprzestrzeniania się tego, co ostatecznie stało się komunizmem.
Należy pamiętać, że ten okres był początkiem narracji o tyglu kulturowym w USA, szeroko popieranej przez przemysłowców poszukujących taniej siły roboczej do swoich fabryk. Motywy baronów-rozbójników i motywy socjalistów były zbieżne. I tu właśnie tkwią korzenie naszego współczesnego kryzysu. Choć udają, że są w konflikcie, zmowa między ultra-bogatymi elitami a lewicą polityczną trwa już od ponad wieku.
Dziś ruchy skrajnie lewicowe całkowicie zlały się z instytucjami mega-bogaczy. Nazywamy to partnerstwo „globalizmem”, a kluczowym filarem ich programu jest NADAL masowa imigracja, na skalę, która przyćmiewa wszystko, co Zachód widział pod koniec XIX i na początku XX wieku.
Masowa imigracja „Złotego Wieku” [Gilded Age] pochodziła głównie z krajów europejskich o zachodnim dziedzictwie – ale w naszych czasach migranci przybywają z enklaw trzeciego świata, miejsc, gdzie normą jest socjalizm, a islam jest religią dominującą. Widzieliśmy ideologiczne spustoszenie tego programu w Europie, gdzie zarówno liberałowie, jak i chrześcijanie mierzą się z brutalnością społeczną, z którą nie mieli do czynienia od dziesięcioleci.
Co więcej, jest to okrucieństwo, przed którym nie wolno nam się bronić. Bo jeśli się bronimy, stajemy się złoczyńcami. To właśnie czyni multikulturalizm idealną bronią: to metoda ataku, która wykorzystuje przeciwko nam nasze głęboko zakorzenione poczucie empatii i sprawiedliwości. Aby powstrzymać inwazję, musimy porzucić pewne ideały epoki liberalnej – musimy zaakceptować nietolerancję, bo tylko w ten sposób możemy przetrwać.
Innymi słowy, tolerancyjny liberalizm musi umrzeć, przynajmniej dopóki globalizm nie zostanie pokonany. Nie potępiam „demokracji” i jej pierwotnych założeń. Nie będę jednak zaprzeczał faktowi, że Zachód, dążąc do absolutnej wolności jednostki i absolutnej sprawiedliwości, niemądrze porzucił instynkt przetrwania na rzecz naiwnej, utopijnej wizji.
Większość kultur Trzeciego Świata gardzi naszymi postępowymi ideami i śmieje się z naszych wyobrażeń o sprawiedliwości. Postrzegają nas jedynie jako łatwy cel do splądrowania. Widzą nas jako prostaków, łatwy łup. Ich ideologie koncentrują się na odbieraniu tego, co można odebrać każdemu spoza ich plemiennego kręgu. Uważają nas za tłuste baranki, gotowe na rzeź.
Kiedy widzę wydarzenia takie jak te w Irlandii w tym tygodniu, gdzie wybuchły zamieszki po tym, jak afrykański migrant dopuścił się napaści seksualnej na 10-letnią Irlandkę, muszę zaakceptować podstawowe zasady plemienności, które mówią mi, że lepiej zachować ostrożność i unikać integracji z innymi kulturami spoza Zachodu, o ile to możliwe. Nie chodzi o kolor skóry, ale o zasady. Nie chodzi o rasizm, ale o instynkt samozachowawczy.
Globaliści przedstawili „plemienność” i „nacjonalizm” jako groteskowe pozostałości barbarzyńskiej przeszłości, a robią to ze względów strategicznych.
Lewicowcy i globaliści pragną zatarcia granic narodowych. W szczególności obrali sobie za cel podporządkowanie narodów zachodnich. Dlaczego? Ponieważ Zachód jest źródłem wolności i chrześcijaństwa. Aby zbudować globalny „nowy porządek świata” oparty na marksistowskim ateizmie, lucyferianizmie, relatywizmie moralnym itd., Zachód musi najpierw zostać osłabiony lub zniszczony.
Elity uznały, że najwygodniejszą słabością Zachodu jest nasza liberalna gotowość do dzielenia się naszą kulturą i jej bogactwem z osobami z zewnątrz. Czy istnieje lepszy sposób na zniszczenie społeczeństwa niż zalanie go ideologicznie wrogimi masami ludzi, a następnie atakowanie każdego, kto narzeka, jakby nie żył zgodnie z ich historycznymi wartościami wolności?
To wykracza daleko poza strategię Clowarda-Pivena, nie chodzi tylko o kupowanie głosów za pomocą subsydiów socjalnych i otwartych granic. Nie, chodzi o trwałe wymazanie duszy zachodniej cywilizacji.
Multikulturalizm wymaga od nas porzucenia zdrowego rozsądku i instynktów. Wymaga od nas poświęcenia siebie dla „większego dobra”, jakim jest integracja i współistnienie. Ale nie ma czegoś takiego jak współistnienie.
Migranci z Trzeciego Świata nie mają zamiaru tolerować naszych ideałów. Gdyby mogli, położyliby nas pod butem. Lewicowcy i globaliści patrzą na patriotów, konserwatystów i chrześcijan z wściekłą pogardą. Chcą nas wymordować, bo jesteśmy przeszkodą dla ich władzy. Mówią nam to codziennie. Może powinniśmy im uwierzyć i zacząć odpowiednio działać?
Nie ma powodu, żebyśmy ich tolerowali. Nie postępując szlachetnie, my popełniamy samobójstwo.
Thomas Jefferson, człowiek doskonale świadomy losu migrantów i ucisku panującego w Europie, wciąż był bardzo powściągliwy w akceptowaniu idei masowej imigracji. Zauważył:
„Przyniosą ze sobą zasady rządów, które opuszczają, wpojone im we wczesnej młodości. Albo, jeśli będą w stanie się ich pozbyć, to w zamian za nieograniczoną rozwiązłość, popadając, jak to zwykle bywa, z jednej skrajności w drugą. Cudem byłoby, gdyby zatrzymali się dokładnie na granicy umiarkowanej wolności. Te zasady, wraz z ich językiem, przekażą swoim dzieciom. Proporcjonalnie do swojej liczby, podzielą się z nami prawodawstwem. Przenikną je swoim duchem, wypaczą i zniekształcą jego kierunki, czyniąc z niego heterogeniczną, niespójną, rozproszoną masę”.
Innymi słowy, Jefferson ostrzegał, że migranci, którzy przez większość życia są indoktrynowani obcymi wierzeniami, mogą nie być w stanie zrozumieć niuansów amerykańskiego życia i wolności. Zamiast tego będą czerpać z amerykańskiej kultury to, co im się podoba, ignorując ważne czynniki asymilacji i odpowiedzialności. Właśnie tego jesteśmy dziś świadkami w całym świecie zachodnim w obliczu programów masowej imigracji opracowanych przez globalistów i administrowanych przez lewicowych polityków.
Być może w ciągu najbliższych kilku lat będziemy mieli krótką przerwę z Donaldem Trumpem u władzy, ale trwałego rozwiązania nie ma. Lewica nie zamierza odłożyć na bok swoich wysiłków na rzecz otwartych granic. Cholera, protesty „No Kings” były w zasadzie próbą zawłaszczenia amerykańskiego patriotyzmu w imię otwartych granic.
Przebudzeni [woke] lewacy, którzy nienawidzą Ameryki, próbowali udawać, że patriotycznym obowiązkiem Amerykanów jest wspieranie nielegalnej imigracji. Jeśli kochasz Amerykę, musisz być gotów ją zniszczyć.
Jak już powiedziałem, to jest esencja multikulturalizmu: wykorzystywanie naszego poczucia sprawiedliwości przeciwko nam i militaryzacja naszej empatii, tak abyśmy bali się bronić przed atakiem. Rozwiązaniem jest przestać dbać o sprawiedliwość. Rozwiązaniem jest ponowne odkrycie naszej plemienności, odrzucenie multikulturalizmu, socjalizmu i globalizmu oraz odmowa dalszych kompromisów. Rozwiązaniem jest porzucenie liberalnych koncepcji tolerancji.
_________________
◊
Warto porównać:
Strategia Clowarda-Pivena czyli samozniszczenie Zachodu
W latach 70. marksistowscy uczeni Richard Cloward i Frances Fox Piven zaproponowali strategię przytłoczenia i destabilizacji rządu USA poprzez tworzenie kryzysów. Ich celem było bankructwo systemu opieki społecznej i wymuszenie rewolucji socjalistycznej. Jednak, jak wyjaśnia Charlie Kirk, ich wizja nie ograniczała się jedynie do opieki społecznej, lecz nakreślała szerszą strategię demontażu społeczeństwa zachodniego trzema głównymi drogami.
=======================================
Jednym z największych błędów polskich intelektualistów jest nie-wypromowanie genialnego dorobku Feliksa Konecznego. Tak wśród Polaków, jak i cudzoziemców.
A już Jędrzej Giertych przetłumaczył i wydał po angielsku “On the plurality of civilisations” (O wielości cywilizacyj). Ale brak było i jest reklamy, propagandy.
Przecież Jego Nauka o cywilizacjach tłumaczy [między innymi] to , o czym pisze Autor. I wiele innych, najważniejszych dla przeżycia ludzkości nurtów, też planów globalistów czy satanistów.
Por.: Czy cywilizacja globalistów jest naturalnym rozwojem, czy sztucznym piekielnym planem
Mirosław Dakowski
