Palestyńska ściana płaczu, czyli ofiary niewybrane najeźdźców wybranych

Palestyńska ściana płaczu, czyli ofiary niewybrane najeźdźców wybranych

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Pudło, Świat, Ważne

Autor: wawel , 6 listopada 2023 ekspedyt-ofiary-niewybrane-najezdzcow-wybranych

WSTĘP

Słowa tworzą światy. Słowa wstrzykiwane są nam przez media. Za pomocą słów “związujemy”, krępujemy ludzkie mózgi. Nie każdy potem może się z tych więzów wyrwać. Ludzie mają dużą inercję wewnętrzną, lenistwo i potrzebę kultu pewnego świętego, co nazywa się Św. Spokój.

Getta były tylko u Niemców. Strefy Gazy media globalno-waszyngtońskie nie nazywają “gettem”. Bombardowanie szkół, szpitali i konwojów Czerwonego Krzyża nazywa się “robieniem wszystkiego, by ograniczać straty wśród mieszkańców cywilnych”. Gaza zostanie starta z powierzchni ziemi – ogłosili notable Izraela 4 tygodnie temu. Gaza – to tak niewinnie brzmi, ogólnie, geograficznie. “Zetrzeć strefę Gazy” – to brzmi jak jakieś racjonalne, zwykłe działanie homo sapiens. W nazwie tej nie słychać krzyku i płaczu 4 tys. dzieci i 3 tys. kobiet umierających w stertach gruzu. Mordercy zza biurka o których pisała Hannah Arendt zawsze mają czyste ręce, flagi (świeżo wymyślone), które ich totemicznie chronią i papierowe dowody na to, że kiedyś byli na tych ziemiach a więc one się im należą.

Kto jest więc terrorystą skoro państwa a nawet organizacje mogą nazywać tym mianem każdą osobę walczącą po stronie napadniętych? Jest li terroryzm WYBRANY i terroryzm potępiony? Sakralny i pogański? Nacjonalizm przeklęty i nacjonalizm wybrany, wyjątkowy, szczególny, usprawiedliwiony z wszystkiego, nietykalny? Jestże masowe zabijanie i mordowanie święte? Palec boży masakruje niewinnych i najsłabszych? Gdzie my jesteśmy? Wewnętrz jakiegoś matriksowego horroru?? Palec boży ociekający krwią tysięcy dzieci? To jeszcze Bóg, czy już Baal, Moloch, którym w ofierze, jak przed lat tysiącami, składane są tysiące dzieci?

image

Ilustracja. (Trójkąt semiotyczny: rzecz-znak-znaczenie). Władza z komunistycznego nadania nazwą “wróg ludu”, “antykomunista”, “wichrzyciel”, “element antyspołeczny” określała bojowników o niepodległe państwo polskie

Trzy terrorystyczne organizacje żydowskie (Hagana, Irgun oraz Lechi) przygotowujące krwawo (oraz nie mniej ważnym terrorem psychicznym, a po roku 1948 terrorem “prawnym”) teren pod przyszłe państwo Izrael – nie będą organizacjami terrorystycznymi, gdy ich tak nie nazwiemy a określimy mianem: organizacje niepodległościowe, organizacje narodowowyzwoleńcze. W ramach czarnego humoru możemy powiedzieć, że świat jeszcze nie jest kompletnie zdegenerowany, bo Hagan, Irgun oraz Lehi nie są jeszcze nazywane w podręcznikach historii organizacjami filantropijnymi…

Jakie to może być proste! Najazd terrorystyczny na ziemie palestyńskie nazywamy:  wojna domowa w Mandacie Palestyny,  konflikt izraelsko-arabski, konflikt bliskowschodni etc. – inwencja może być tu nieograniczona. W kabale słowo stwarza rzeczywistość.

Obawiamy się nazywania rzeczy po imieniu, czyli mówienia takich np. oczywistości:

  • armia izraelska powstała z organizacji terrorystycznej Hagana,
  • przywódca terrorystów dokonujących czystek etnicznych (David Ben Gurion) został pierwszym premierem Izraela,
  • operacja czystek etnicznych przygotowywana była przez ruch syjonistyczny przez kilka lat (rozpoczęła się w 1948 r.),
  • terroryści z Hagana szkoleni byli i uzbrajani przez Brytyjczyków.

Logistyka czystek etnicznych, a więc w mowie jasnej, nie nowomowie orwellowskiej – logika ludobójstwa została logistycznie zaplanowana i opracowana w latach 40. XX w. “Powstały aż cztery plany operacyjne określające jej założenia i techniczne szczegóły. Pierwsze trzy dość ogólnikowo określały, że Palestyńczycy muszą bezwzględnie odejść z terenów, które żydowski ruch narodowy przeznaczył dla przyszłego państwa izraelskiego. Ostatni, czwarty – plan „D”, czyli „Dalet” (czwarta litera hebrajskiego alfabetu), ostatecznie wcielony w życie – precyzyjnie wyznaczał metody i cele: Operacje można przeprowadzać następującymi sposobami: albo poprzez niszczenie wsi (podkładanie ognia, wysadzanie w powietrze, a później zaminowanie gruzów), zwłaszcza tych skupisk ludności, które trudno kontrolować stale, albo w formie akcji poszukiwawczo-kontrolnych wedle następującego schematu: okrążenie wsi, przeszukanie. W razie napotkania oporu oddziały zbrojne muszą zostać unieszkodliwione, a ludność wydalona poza granice państwa 1).” 

Jak widać w Palestynie nic nowego… Realizowany jest żydowski (syjonistyczny) plan z lat 40. (Minister obecnego rządu izraelskiego nie wstydzi się wobec świata nazwać Palestyńczyków “ludzkimi zwierzętami”…)

Czasem jednak zakłamanie i manipulacje językowe przekraczają wyobrażalne granice. Tak było i jest, gdy masakra w Dajr Jasin w 1948 r. 2) nazywana jest… bitwą o Dajr Jasin). Bitwą z kim? Z kobietami i dziećmi? Identyczne kabalistyczne fałszerstwo jasnych pojęć widzimy i dziś, gdy dywanowe naloty na obozy uchodźców zaludnione w 70% przez kobiety i dzieci dowódcy “armii” izraelskiej nazywają “sukcesami w bitwie”!! Tu już brak jest słów do skomentowania tego…

image

Ilustracja. Polskie państwo podziemne i AK nazwani przez Niemców BANDYTAMI i terrorystami. Sens i znaczenie nie mają niczego wspólnego z rzeczą. Uzyskuje się to za pomocą bezczelnego, dezinformacyjnego zakłamania nazwy nadanej rzeczy.

1.

Swego czasu papieski przyjaciel, rabin z Argentyny, Abraham Skórka powiedział był, iż kiedyś, w prywatnej rozmowie usłyszał od papieża, że „Każde zabójstwo Żyda stanowiło policzek wymierzony Bogu”. Muszę powiedzieć, że wtedy aż podskoczyłem na krześle i spojrzałem na ekran dokładnie, czy to aby nie jakaś dziwna dywersyjna stacja nadaje takie prowokacje. Okazuje się, iż rzeczone zdanie papieża ów argentyński rabin zwykł był często powtarzać i jest ono znane. Papież zaś nigdy go nie zdementował. W tym momencie zacząłem rozumieć stwierdzenia niektórych komentatorów, iż Franciszek, to najbardziej filosemicki papież w dziejach. Niech sobie będzie, choć to raczej szkoda dla chrześcijaństwa, gdyż chrześcijaństwo i judaizm więcej łączy niż dzieli, lecz co z pamięcią ofiar? Czyżbyśmy mieli do czynienia z wprowadzeniem do obiegu intelektualnego nowego pojęcia „Nadofiara” (Überopfer) analogicznie skonstruowanego jak termin „Nadczłowiek” (Übermensch)? I konsekwentnie: czy trzeba będzie utworzyć słowo: „Podofiara”? A może też “śmierć” i “nadśmierć”? Na taki wariant modernizacji języka naprowadza nas “słynna” wypowiedź Barbary Engelkinig: “śmierć (…) dla Polaków to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna – śmierć jak śmierć, a dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z najwyższym”.

Czyż ofiary rasizmu mamy klasyfikować „rasowo”? Klasyfikować, czcić ich pamięć i wartościować wagę każdej śmierci poszczególnej ofiary w zależności od jej… pochodzenia? Gasić pożar benzyną?? Budować muzea upamiętniające ofiary rasistów dla… każdej rasy osobno? Wynosić męczeństwo swojej “rasy” ponad wszystkie inne męczeństwa? Jeśli tak, to rację miał Szekspir i trzeba stwierdzić, że „Życie jest snem wariata śnionym nieprzytomnie”.

Religia holokaustu jest agresywną ideologią mającą za zadanie osłabianie i zniszczenie chrześcijaństwa. Prawie każdy element “religii holokaustu” jest parodią elementu chrześcijaństwa i jego doktryny. Ukrzyżowanie Chrystusa ma być zastąpione holokaustowym “ukrzyżowaniem” Żydów, zmartwychwstanie Chrystusa jest zastępowane zmartwychwstaniem światowego żydowstwa w “przemienionym ciele” państwa Izrael. Miejsce Bazyliki św. Piotra zajmuje Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Wszystkie muzea holokaustu i historii Żydów zmieniają się w świątynie “religii” holokaustu. Religia holokaustu ma swojego św. Jana (Herzl), swoich założycieli (Buber, Wiesel), “proroków” (Gross, Grabowski, Engelking), “świętych” (A.Frank, E.Wiesel, a w zasadzie… każdy Żyd na świecie), sanhedryny, gminy wiernych i sądy ostateczne (Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego, WJC, AJC, ADL, BB etc.). Ma też swoje święta. Do nich A.Duda dokooptował “polskie” święto, czyli antychrześcijańskie święto ideologii holokaustu na ziemiach polskich.

Powodzenie religii Holocaustu w Stanach Zjednoczonych wiąże się z dużymi wpływami diaspory żydowskiej w tym kraju, uległości amerykańskich środowisk liberalnych, widzących w holocaustyzmie duże możliwości realizacji własnych celów stworzenia Nowego Porządku Światowego. Jeden z amerykańskich działaczy loży Bnai Brith, Ian J. Kagedan stwierdził: Pamięć o Holocauście jest czymś zasadniczym dla budowy Nowego Porządku Światowego (Toronto Star, 26 XI 1991). Według T. Gabisia religia Holocaustu jest w Stanach Zjednoczonych elementem demoliberalnego mesjanizmu, wyrazem świeckiej potrzeby zbawienia świata czyli osiągnięcia the end of history równoznacznego z globalną ideologiczno-kulturalno-gospodarczo-polityczną hegemonią USA.

Polska ma z góry wyznaczone miejsce w tej  religio-idelogii wybraności jednego narodu. Polska to Golgota, Miejsce Czaszki, żydowskie piekło na ziemi a Polacy to urzędnicy i obsługa tego piekła w wiecznie odtwarzanym micie – obsługa, która po zmartwychwstaniu Izraela ma się po kres wieków kajać, przepraszać i… rekompensować, by rozmaite organizacje współczesnych faryzeuszy mogły spełniać funkcję “boskich ministrów” wybaczających lub nie. Jeśli nie wybaczających to skazujących na wieczne potępianie Polski i Polaków na scenie międzynarodowej. Odpowiednikiem wiecznego potępienia jest wieczne spłacanie restytucji, bo mówiąc żartobliwie, z roku na rok rodzą się nowi “ocalali z holokaustu”.

Niestety, w Polsce agresywnie antychrześcijańska i szowinistyczna religia holokaustu jest intensywnie implementowana od 2015 r. Tworzy ona sprzyjające układy, możliwości i lobbies, które przenoszą się także (a może… głównie) na gospodarkę.

2.

Spójrzmy więc – pobudzeni pamięcią Abrahama Skórki – jak „klasyfikowali” i hierarchizowali swoje ofiary sami oprawcy. Czy w ich chorych mózgach istniała też tylko jedna ofiara, a ofiary ze strony innych nacji to tylko wypadki przy pracy?

Znaną jest rzeczą duży wpływ na poglądy Hitlera ze strony burmistrza Wiednia Karla Luegera i ruchu wszechniemieckiego Georga von Schoenera oraz Joerga Lanz-Liebenfelsa (wydawcy periodyku „Ostara”) i jego współpracownika Adolfa Harpfa. „Harpf ostrzegał przed ofensywą narodów słowiańskich, przed panslawizmem. Przestrzegał przed przywódcami słowiańskimi wykształconymi w niemieckiej szkole. Pisał, iż Słowianie są „niżsi rasowo”, że Germanie, aby nie zginąć w słowiańskiej powodzi, muszą być militarnie pierwszym narodem świata.”Hindenburg jako prezydent Rzeszy często wypowiadał się, iż państwo polskie musi w odpowiednim momencie zniknąć z mapy Europy. Hans von Seeckt w 1922r. nie bawiąc się w ceregiele ujmował krótko sedno „problemu wschodniego” (odpowiednik zwrotu „kwestia żydowska”, die Judenfrage”): „Z Polską docieramy do sedna problemu wschodniego. Istnienie Polski jest nie do wytrzymania, nie do pogodzenia z podstawowymi warunkami Niemiec do życia. Polska musi zniknąć i zniknie(…)”.

Oczywiście – podobnie jak Żydzi – musieli Polacy dostać zestaw przypisywanych im złych cech mentalności narodowej. Wg Rosenberga Polacy to: konspiratorzy, dwulicowi, skłonni do pozornego dopasowania się do zaborców i okupantów, łatwo przejmujący ich język, wykorzystujący wszystko dla jednego celu: zdobycia niepodległości. (Tak na marginesie można zauważyć, iż – summa summarum – nie jest to charakterystyka mogąca być powodem do wstydu…). Wróg jawi się wspólny: w drugim tomie Mein Kampf Hitler pisze o wojnie przeciwko słowiańsko-żydowskiemu kolosowi. Stopniowo następuje zmiana kluczowych terminów: od „Grund und Boden” (rola i ziemia) poprzez „Recht auf Erde” (prawo do ziemi) aż do syntetycznych „Lebensraum” (przestrzeń życiowa) i „Ostraum” (przestrzeń wschodnia), „Ostpolitik” i „Osteinsatz” (akcja wschodnia). Głównym i podskórnym zarazem motywem i celem owej eksterminacji przeszkadzających narodów jawi się zwierzęce czysto parcie do zdobycia przestrzeni życiowej na wschodzie oraz niemiecka misja kulturowa.

Na „tematy” stricte rasowe Hitler wypowiadał mnóstwo sprzecznych debilizmów. Pojęcia „rasa” używał chcąc stworzyć pozory naukowości swego imperializmu (przykład rozumowań „rasowych” Hitlera: „wystarczy tylko raz Czechowi nie obciąć wąsów, aby po ich wyrastaniu w dół rozpoznać, iż w tym przypadku chodzi o potomka szczepów mongoloidalnych”). Wrogiem Wielkich Niemiec są prostu wszystkie grupy narodowościowe chcące mieć własną państwowość (w „terminologii” Hitlera: nacjonaliści). Czechów podsumował tak: „Każdy Czech jest urodzonym nacjonalistą”. Rasizm germański jest tylko pseudonaukową przykrywką dla najzwyklejszego w świecie ekspansjonizmu, państwowego bandytyzmu i imperializmu sankcjonującego wszelkie bestialskie metody. Utożsamianie „rasizmu” niemieckiego z nienawiścią do Żydów nie trzyma się faktów. Wbrew temu, co wmawiają historycy „mainstreamu”próbując przyznać tylko jednej nacji – żydowskiej – „przywilej” bycia obiektem „ostatecznego rozwiązania” w Mein Kampf jest identyczny plan dla Polaków: „Państwo volkistowskie nie powinno pod żadnym warunkiem anektować Polaków (…) Wręcz przeciwnie, musi ono zdecydować się, aby albo odrzucić te rasowo obce elementy, albo musi je w ogóle od razu usunąć i w ten sposób zwolnioną ziemię i rolę przekazać Volksgenossen.” Pogardliwe stereotypy antypolskie powtarzane przez propagandę niemiecką pochodzą jeszcze z XVIII w. z literatury niemieckiej. Propaganda goebbelsowska czyniła wszystko – by tak jak słowo „Żyd” miało wywoływać jednoznaczne skojarzenia – tak samo „dla przeciętnego Niemca – jak pisze Tomasz Szarota („Stereotyp Polski i Polaków w oczach Niemców podczas II wojny światowej”, Wrocław 1978) słowo „Polak” kojarzyć się miało jednoznacznie z gwałtem, mordem i rabunkiem, jako reakcję zaś miało wywoływać uczucie gniewu i nienawiści”.

Przypisywanie tylko jednej nacji roli ofiary, buchalteryjne prześciganie się w liczbie ofiar (milion tym odejmiemy, milion tym dodamy) – jest po prostu niesmaczne i uwłaczające pamięci zamordowanych przedstawicieli wszystkich narodów, które stały na drodze obłędnej manii wielkości. Czym się różni śmierć Białorusinów, Rosjan, Czechów, Romów i Polaków w obozach hitlerowskich od śmierci Żydów? Ilością? A kim my jesteśmy by po sklepikarsku ważyć ludzkie losy? Skoro tylko „zabicie Żyda to policzek wymierzony Bogu”, to czym były śmierci przedstawicieli innych narodów w oczach Boga? Czymś zrozumiałym, zasłużonym? Pytam, bo gubię się w kabale handlu ofiarami… Pytam, bo zadziwiają mnie cuda nad urnami z prochami. Od wojny mija 70 lat, tymczasem jednym liczba ofiar maleje, innym wzrasta. Jakby jedni zmartwychwstawali a drudzy wciąż ginęli jeszcze, zabijani 70 lat po wojnie przez cienie SS-manów. Trudno znaleźć dane na temat dokładniejszej ilości ofiar holocaustu Słowian. Cuda uwłaczające pamięci każdej, najbardziej nieznaczącej ofiary niemieckiego nihilizmu i manii wielkości. Ofiary nie ważne jakiego pochodzenia, bo czyż mamy za przykładem Niemców znowu przyjmować… kryterium rasowe, tym razem w celu eksponowania ilości ofiar własnej „rasy”?

3.

Względem Polski – po krótkich, jak zwykle pragmatycznych, piłsudczykowskich sentymentach – sprecyzował Hitler swoje cele 22 sierpnia 1939: “Zniszczenie Polski na pierwszym planie. Celem jest usunięcie żywych sił, a nie osiągnięcie określonej linii”. Rok później Bormann doprecyzował cel pierwszego, najpilniejszego stadium rozwiązania „kwestii polskiej”: „wszyscy przedstawiciele polskiej inteligencji muszą zostać zabici. To brzmi twardo, ale jest tym razem prawem życia”. Reszta narodu miała być usuwana sukcesywnie, by „zwolnić ziemię i rolę”. Część miano czasowo pozostawić, by – wg słów Franka – pod absolutnym kierownictwem niemieckim stanowiła pracującą niższą warstwę. W 1942 adiutant Hitlera notuje korektę ostatecznego rozwiązania kwestii słowiańskiej (die Slavenfrage): „Pochłoniemy i usuniemy śmieszne sto milionów Słowian”. „Hitler miał tu na myśli głównie Rosjan, Polaków i Ukraińców. Hitler uczynił z wyniszczenia Polaków dogmat. Sekundowali mu w tym Himmler, Bormann, Rosenberg i wielu innych” (J.W.Borejsza, Antyslawizm Adolfa Hitlera, Warszawa 1988). Prasa miała przedstawiać Polaków, „aż każdy Niemiec każdego Polaka (…) w podświadomości traktować będzie jak robactwo” (Cz.Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Warszawa 1970). Siła stereotypów zawężających rasizm Trzeciej Rzeszy Hitlera tylko do antysemityzmu jest wielka (J.W.Borejsza). Borejsza nazywa to siłą stereotypów, ja bym to nazwał… świadomą polityką historyczną uprawianą przez wpływowe, narodowe lobby.

W 1941 r. Hitler bełkotał przeciwko „rasie słowiańskiej”: „Słowianie to urodzona masa niewolników, która kroczy za panem; pyta się tylko, kto jest panem”. W przeciwieństwie do „rasy nordycko-germańskiej” „narody słowiańskie nie są stworzone do własnego życia. Wiedzą one o tym i my nie powinniśmy im wmawiać, że to potrafią.” Jest to najzwyklejsza i najohydniejsza (zrodzona w ariozoficznej, kryptoreligijnej sekcie Himmlera) narodowa mania wielkości (połączona z jednostkową) próbująca się uwznioślić słownictwem mającym walor powagi i obiektywizmu. Oczywiście, jak każda owładnięta manią psychika – umysł Hitlera dokonuje projekcji, widać to najlepiej w tym, co mówi o nacjonalizmie i imperializmie Polaków, Włochów i Serbów: państwa tych narodowości są „po tysiąckroć bardziej imperialistyczne niż Rzesza niemiecka”… Wyższym stadium projekcji jest stwierdzenie w 1939 o Polakach, że „rozpętali drugą wojnę światową”.

Marzenia oprycha, hipnotycznego mafioza opętanego poczuciem ogólnoświatowej misji i „ideą” czystości rasowej, który – jak pisze J.W.Borejsza – „poza strategią fizycznego wyniszczenia Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i in. narodowości ZSRR ze względów „rasowych” (cudzysłów mój – Wawel) i ideologicznych nie był w stanie podjąć na zajętych terenach żadnej innej polityki (…) prymitywizm wywodów rasowych Hitlera jest niesłychany”. Utrzymywanie, że przyczyną ludobójstw Hitlera jest rasizm, to odwracanie porządku rzeczy. Rasizm jako pseudonaukowa teoria był ideologicznym zwieńczeniem i efektem patologii elit i narodu. Rasizm był przykrywką dla nienawiści, żądzy władzy, żądzy niszczenia, nihilizmu, pato-archii, totalitaryzmu, patologicznie rozrośniętego nacjonalizmu i imperializmu zrodzonego z narodowego resentymentu. Z postępem lat – jak pisze celnie J.W.Borejsza – fuehrerem coraz bardziej rządziła nienawiść do ludzi – jednostek i narodów – bez względu na ich pochodzenie i narodowość. „Jest to pole badań o wiele bardziej dla psychologa niż historyka”. Rasizm zaś miał stanowić częściowo tworzone na bieżąco pseudonaukowe uzasadnienie post factum odbywającej się w Niemczech – jak to trafnie nazwał Hermann Rauschning – „rewolucji nihilizmu”. Cała historiografia III Rzeszy, antropologia, rasizm, naukowa religia kosmicznego lodu, prastarożytność aryjskiej rasy – to wszystko są mity. Nie twórzmy nowych mitów na miejsce starych, bo skutki intoksykacji zatrutymi mitami lubią przynosić nieoczekiwane skutki. Nadludzie, nadofiary, nad, nad, über, über, über…

Zachodni religioznawcy i socjologowie wprowadzają tu – by zrozumieć dziwne, irracjonalne przerysowania w żydowskiej historiografii – takie terminy jak: ideologia prześladowania („ideology of persecution”), ideologia męczeństwa („ideology of martyrdom”), mit prześladowania („Verfolgungsmythos”), ideologia pamięci i męczeństwa („ideology of remembrance and martyrdom”) będąca częścią strategii budowania grupowej wspólnoty („part of a strategy to build group solidarity”. Jednym z pojawiających się w literaturze naukowej terminów określających istotę owych agresywnych, skłaniających się ku mitologizacji tendencji historiograficznych nie dbających o prawdę historyczną i posuwających się nawet do oszczerstw wobec chrześcijaństwa i innych narodów – jest określenie „religia zastępcza” („Ersatzreligion“). Najczęściej w tej paranoicznej “historiografii”, w tej “religii męczeństwa” obsadzany jest w roli współpracownika Hitlera… naród polski.

Ideą Hitlera jest „wyższość niemieckiej krwi” definiowana zmiennie i lokalizowana pseudoantropologicznie w zależności od potrzeb. Pierwotnym był idol rasy wybranej, nadczłowiek (Ubermensch). Jego wynikiem było „pojęcie” podczłowiek (Untermensch) mętnie zarysowane i mieszczące w sobie – jak pisze J.Marczewski – Żyda, Rosjanina i ogólnie każdego Słowianina. Wgląd w psychologiczne podłoże tego typu osobników z kręgu niemieckich “elit” (psychopatia, socjopatia, mania wielkości i zawiść) daje znakomita i wyczerpująca biografia Himmlera autorstwa Petera Longericha („Himmler. Buchalter śmierci”).

Pseudowywody fuehrera, chorego mafioza miały jeden wspólny mianownik: wyższość Niemców (ergo: niższość wszystkich innych) i tylko jeden cel: p r a g m a t y z m, czyli opróżnianie drogi ekspansji owych najlepszych, najwyższych i najmądrzejszych.

Ekspansji w rytm werbli słownych wybijanych przez fabrykowaną historię, przez fabrykowane mity historyczne sycące urojone poczucie wielkości.

Śmierć każdego człowieka ma w sobie coś świętego. Można powiedzieć, iż jest świątynią dla pozostałych przy życiu. Nie czyńcie ze świątyni jaskini zbójców i handlarzy. Wśród narodów ziemi nie ma narodu wybranego.

Przypisy 

1) I. Pappé, Czystki etniczne w Palestynie,  tłum. Anna Sak, Książka i Prasa, Warszawa, 2017 (za: Czystki etniczne u progu powstania Izraela)

2) https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Dajr_Jasin

Literatura

Rohrbacher, Angelika (2013), Die Dramatisierung des Kontaktes. Dissertation, Universität Wien.