Psychopatologia władzy. Życie na linie 14

Życie na linie 14

Psychopatologia władzy

Chłopcy z „Okienka” zastanawiali się często, w grupach i podgrupach, dlaczego Chyży jest taki wredny i mściwy. Podobno ojciec go lał, w domu mówiło się po niemiecku, a dzieci w szkole malowały mu na tornistrze swastykę. To taka psychologia dla ubogich intelektualnie, psychologia rodem z pism dla kobiet, wykładanych w poczekalni stomatologa czy ginekologa. Chłopcy prezentowali – chcąc nie chcąc ten – właśnie poziom.

Jednak poważni naukowcy, socjologowie i psychologowie też często tłumaczą zagadki historii traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa historycznych postaci. Na przykład Boris Souvarine, a właściwie Borys Lifszyc, ukraiński Żyd czy żydowski Ukrainiec nota bene autentyczny komunista uważany za pierwszorzędnego krytyka komunizmu, w pierwszym rozdziale książki „Stalin, rys historyczny bolszewizmu” długo rozwodzi się nad dzieciństwem i młodością Soso. Miliony Żydów uniknęłyby- według tych historyków – swego losu gdyby Hitlera przyjęto na studia malarskie w Wiedniu., gdyż o swoje niepowodzenia oskarżał żydowskich wykładowców tej uczelni. 20 milionów ludzi nie zginęłoby gdyby ojciec Stalina nie był alkoholikiem i nie katowałby jego i jego matki. Stalin nie znienawidziłby również do tego stopnia religii gdyby w cerkiewnej szkole nie tłukł go okrutny wychowawca, Dmitrij Chachutaszwili. Stalin miał wady genetyczne, miał zrośnięte palce stóp co narażało go na drwiny kolegów. Goebbels miał stopę końsko szpotawą co z pewnością nie ułatwiało mu życia i kariery.

Takie dywagacje można snuć w nieskończoność bez większego sensu. Niewątpliwie jednak poczucie krzywd doznanych w dzieciństwie może zaowocować w życiu dorosłym brakiem empatii, całkowitym brakiem lojalności wobec kogokolwiek, oraz skłonnością do intryg i rozgrywek, czyli rozwinięciem się typowych cech psychopatycznych.

Ciekawsze jest jednak dlaczego otoczenie takich niemiłych, wręcz psychopatycznych typów pozwala im wspiąć się na wyżyny władzy, dlaczego rozpoznawszy ich cechy charakteru lekceważą je.

Paul Ludwig Hans Anton von Beneckendorff und von Hindenburg jak i cała arystokracja niemiecka lekceważyli po prostu Hitlera, uważali, że będzie łatwo nim powodować. Podobnie przywódcy strajku w stoczni – jak sami mówili – lekceważyli Bolka. „Takim głupkiem będzie łatwo sterować” – mówili. Szpetnie się przeliczyli. Podobnie przeliczyli się koledzy Chyżego, których traktował czysto instrumentalnie i za nic miał słynną, wielokrotnie opisywaną i wychwalaną „okienkową” solidarność.

C D N

Zbieżność nazwisk i sytuacji jest przypadkowa. W kolejnych odcinkach mojej opowieści poznają państwo losy innych osób pracujących w spółdzielni „Okienko”