Rozwody zawsze są przeżyciem traumatycznym i najczęściej występuje przejście od miłości do nienawiści. Kaczyński straszy “swój ciemnogród”.

Kaczyński straszy ciemnogród obowiązkami i paszportami – niski upadek.

Rozwody zawsze są przeżyciem traumatycznym i najczęściej występuje słynne przejście od miłości do nienawiści. Z politycznymi rozwodami dzieje się bardzo podobnie, ale mnie towarzyszą zupełnie inne uczucia, gdy patrzę i słucham człowieka, którego nie tak dawno szanowałem. Irytacja i znużenie jednocześnie, po prostu nie da się słuchać tych bredni, jakie wypowiada prezes PiS. Z Kaczyńskiego nie zostało nic i mam wrażenie, że gdyby nawet biologia nie dokonała dzieła zniszczenia, to i tak mielibyśmy do czynienia z zupełnie innym politykiem niż ten, którego znaliśmy i wielu popierało przed 2015 rokiem. Jakie są główne przyczyny upadku, bo to jest upadek polityka, pisałem wielokrotnie i nie chcę się ponownie tym katować, jedno w każdym razie jest pewne – był Kaczyński i nie ma Kaczyńskiego.

Jeszcze na początku tej paranoi pomorowej widzieliśmy prezesa PiS, który puszczał oko do wyborców. Do klasyki przeszła scena, w której Kaczyński zrugał kuzyna tak mocno, że ten zdjął maskę. Potem były jeszcze bardziej słynne wizyty na cmentarzu, a także uczestnictwo w mszach świętych, jak się pojawiały pierwsze sygnały, żeby pozamykać kościoły. Po półtora roku nic nie zostało z tamtych zachowań dających dość jednoznacznie do zrozumienia, co Kaczyński myśli o kolejnej inżynierii społecznej odpalonej przez tłuste misie. Teraz widzimy przerażonego staruszka ze szmatą zaciągniętą pod same brwi, który powtarza największe idiotyzmy za Horbanem, jak choćby te o milionie pacjentów w szpitalach. W najnowszym wywiadzie padają też słowa o obowiązku „szczepień”, co oczywiście wywołało burzę, ale chyba mało kto zwrócił uwagę, na bardzo charakterystyczne zdanie, jakie tam padło. Otóż Kaczyński opowiadał, jak wygląda kwestia obostrzeń w poszczególnych regionach Polski, w mieście większość zasad przestrzega, natomiast na wsi tylko jeden znajomy Kaczyńskiego chodził w maseczce. Co w tym jest takiego uderzającego?

Przed 2015 rokiem Kaczyński objeździł całą Polskę wzdłuż i wszerz, zwiedził prawie każdą gminę, miasteczko, wieś i na podstawie tych doświadczeń PiS zbudował program oraz przekaz, który przekonał rekordową liczbę wyborców. Dziś Kaczyński opowiada banały i to na podstawie relacji człowieka, który mieszka na wsi. O czym to świadczy? Bez niespodzianek, o kompletnym oderwaniu tego człowieka od rzeczywistości, a wręcz o przejęciu „narracji”, jaką się posługiwali i posługują jego przeciwnicy. Dowiedzieliśmy się od Kaczyńskiego, że obowiązek „szczepień” razem z paszportami dawno byłby wprowadzony, ale niestety wiejski i małomiasteczkowy ciemnogród hamuje postęp. W tym miejscu można powiedzieć, że polityk traci instynkt i nie rozumie jaką krzywdę sobie wyrządza, ale tak nie jest. Dalej Kaczyński zdradza, że doskonale wie ile ryzykuje takimi stwierdzeniami i jak to się przełoży na osobiste sympatie wobec niego. Z tego należy wnioskować, że jakąś tam świadomość zachował, ale nie do końca wiadomo, czy potrafi odróżnić publicystyczne bajanie od konkretnych porażek politycznych. Kaczyński otoczony propagandowymi doradcami, realizuje ich toporne scenariusze, które zakładają, że „ciemnogród” nagle zmieni zdanie i pójdzie za swoim idolem w ciemno.

Bardzo długo działał taki mechanizm, trwały jakieś wewnętrzne spory i dyskusje, po czym przychodził sam „naczelnik”, mówił jak ma być i tak było.

Problem polega na tym, że mówimy o historii i to dość zamierzchłej. Kaczyński ma za sobą całą serię spektakularnych porażek, od batów, jakie zebrał po dymisji Szydło, przez wybory kopertowe i „piątkę dla zwierząt”, aż po katastrofalną politykę wobec UE. Autorytet Kaczyńskiego spadł gwałtownie i jego wypowiedź, de facto pogardzająca własnym elektoratem, a na pewno grożąca temu elektoratowi czymś, czego wyborcy PiS boją się najbardziej, to polityczna katastrofa. Mam swoją ulubioną tezę, która mówi, że ludzie nienawidzą się bać i w końcu chcą usłyszeć, że będzie dobrze. Dla wielu wyborców Kaczyński był autorytetem i liczyli, jak zawsze, że to właśnie on powie, nie bójcie się, nie pozwolę Wam zrobić krzywdy. Co usłyszeli zamiast tego? Jesteście ciemnogrodem ze wsi, zobaczcie jak w mieście grzecznie noszą maseczki i pokazują paszporty. Nic nie zostało z polityka, który znał i rozumiał charakter polskiej prowincji, Kaczyński stał się nieudolna kopią swoich wrogów i ich metod.

================

Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/kaczynski-straszy-ciemnogrod-obowiazkami-i-paszportami-niski-upadek/

=================

Poniżej jeden z takich zawiedzionych; nie popieram tak skrajnej opinii, bo nigdy nie miałem entuzjastycznej. Ale podaję dla oceny nastrojów „elektoratu”. M.Dakowski.

Ufol 27 grudnia 2021 At 18:34 

/…/ Robił to, co przez całe życie, czyli udawał swoje przeciwieństwo. Tchórz i zdrajca odgrywający rolę patrioty oraz odważnego przywódcy. Oto prawdziwy wizerunek prezesa. Nie stracił kontaktu z rzeczywistością, bowiem nigdy go nie nawiązał. Nie zidiociał ze starości, nie zwariował, nie zmienił swoich poglądów. Po prostu sytuacja go zmusiła do pokazania prawdziwej twarzy. Pozował na męża stanu, a teraz, nawet jego byli wyznawcy, widzą zdradziecką mordę niedoszłego zbawcy narodu. Kurka wciąż powtarza hagadę o wielkim wodzu, który upadł. Dlatego ja, przyznaję, dosyć emocjonalnie, przeciwko tej fałszywej legendzie znów protestuję. Jarosław Kaczyński nie upadł, ponieważ zawsze był nikczemnikiem. Co odróżnia go od Leszka Millera, Donalda Tuska, czy Waldemara Pawlaka?
Uważam, że nic godnego uwagi. Wszyscy oni grają do jednej bramki.
Dzisiejszy wywiad dowodzi, cóż za niespodzianka, iż “szury” znowu mają rację. Pis marzy o zamordyzmie w austriackim stylu. Nie wprowadził go dotychczas wyłącznie z przyczyn kadrowych. Aparat partyjny i propagandowy jest zbyt głupi, aby ogarnąć uruchomienie w Polsce totalitaryzmu, którego, swoją drogą, Hitler i Stalin by się nie powstydzili.

Prezes planuje nam bowiem przyszłość iście orwellowską. Takie wrażenie odniosłem po lekturze zapisu ostatnich, że tak gorzko zażartuję, refleksji prezesa na przyszły rok.