Starszy ekologista Franciszek straszy apokalipsą ekologiczną. Dosłownie.
Franciszek przedstawił 4 października swoją szóstą adhortację apostolską. Nosi tytuł Laudate Deum. Została poświęcona zagadnieniom ekologicznym. Papież – między innymi – straszy w niej dosłowną apokalipsą ekologiczną; wzywa do tworzenia międzynarodowych gremiów, które będą zarządzać kryzysem; nawołuje do zdecydowanego przyspieszenia tzw. transformacji energetycznej. Co ważne, podkreśla też, że za problemy klimatyczne nie odpowiada przeludnienie. Niestety, tej sprawie poświęca relatywnie niewiele miejsca.
========================
Adhortacja jest kontynuacją encykliki Laudato si’ z 2015 roku. Dokument jest dość obszerny, składa się z 72 paragrafów.
To, co zasługuje na pochwałę, to podkreślenie, że błędna jest ideologia mówiąca o przeludnieniu ziemi. W punkcie 9 papież pisze:
„Próbując uprościć rzeczywistość, nie brakuje tych, którzy obwiniają ubogich za posiadanie zbyt wielu dzieci i próbują rozwiązać problem poprzez okaleczanie kobiet w krajach mniej rozwiniętych. Jak zwykle, wydaje się, że winni są ubodzy. Ale w rzeczywistości, bardzo niski procent najbogatszej światowej populacji zanieczyszcza więcej, w porównaniu do 50 procent najbiedniejszej światowej populacji, a emisje na osobę najbogatszych krajów są o wiele wyższe niż tych najbiedniejszych. Jak zapomnieć, że Afryka, w której mieszka ponad połowa osób najuboższych na świecie, jest odpowiedzialna za zaledwie ułamek emisji historycznych?”.
Niestety, to tylko jeden akapit poświęcony temu problemowi. Dalej papież nie podejmuje już wątku dzietności. Skupia się za to na innych tematach.
Najbardziej zaskakująca jest pierwsza część, w której papież dowodzi, iż globalne ocieplenie jako zjawisko spowodowane przez człowieka jest „niezaprzeczalnym faktem”. Franciszek straszy nadciągającą katastrofą ekologiczną. Posuwa się do tego, by przestrzegać przed swoistą apokalipsą. W punkcie 17 pisze:
„Niektóre diagnozy apokaliptyczne często wydają się nierozsądne lub niewystarczająco uzasadnione. Nie powinno nas to skłaniać do ignorowania faktu, że realna jest możliwość osiągnięcia punktu zwrotnego. Niewielkie zmiany mogą wywołać poważne, nieprzewidziane i być może już nieodwracalne zmiany z powodu czynników inercyjnych. Uruchomiłoby to ostatecznie lawinową kaskadę zdarzeń. W takim przypadku zawsze jest już za późno, ponieważ żadna interwencja nie może zatrzymać już rozpoczętego procesu. Stamtąd nie ma już odwrotu”.
Według papieża jednym z narzędzi mogących przeciwdziałać mającej nadchodzić katastrofie jest powoływanie do życia międzynarodowych organizacji, które będą sprawować rzeczywistą władzę. W punkcie 35 napisał:
„Nie należy mylić multilateralizmu ze światową władzą skoncentrowaną w jednej osobie lub elicie z nadmierną władzą: «Kiedy mówimy o możliwości istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo, niekoniecznie należy myśleć o autorytecie osobowym». Mówimy przede wszystkim o «organizacjach światowych, obdarzonych autorytetem, aby zapewnić globalne dobro wspólne, eliminację głodu i ubóstwa oraz pewną obronę podstawowych praw człowieka». Chodzi o to, że muszą one być wyposażone w rzeczywistą władzę, aby «zapewnić» realizację pewnych niezbywalnych celów. W ten sposób powstałby multilateralizm, który nie zależałby od zmieniających się okoliczności politycznych lub interesów nielicznych kręgów, i który miałby stabilną skuteczność.
Papież odniósł się też do szczytu klimatycznego, jaki na przełomie listopada i grudnia odbędzie się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Według Franciszka powinna to być okazja do radykalnego przyspieszenia transformacji energetycznej. W punkcie 54 napisał:
„Jeśli ufamy w zdolność człowieka do wykraczania poza swoje małostkowe interesy i myślenia na wielką skalę, to nie możemy wyrzec się marzenia, że COP28 doprowadzi do stanowczego przyspieszenia transformacji energetycznej, ze skutecznymi zobowiązaniami, które mogą być monitorowane w sposób stały”.
Ojciec Święty pośrednio zaaprobował też działalność ekstremistycznych grup ekologicznych. Napisał w punkcie 58:
„Często, przy okazji konferencji klimatycznych, uwagę przyciągają działania tak zwanych grup „zradykalizowanych”. Odrzucając wszelkie formy przemocy i instrumentalizacji, należy odczytywać w takich prowokacjach konieczność, aby społeczeństwo jako całość wywierało zdrową presję, ponieważ to każda rodzina powinna myśleć, że stawką jest przyszłość ich dzieci”.
Można to zrozumieć jako zachętę do podejmowania radykalnych działań, o ile tylko nie wiążą się z przemocą.
Wreszcie papież skrytykował zachodni konsumpcjonizm, jako przykład bardziej rozsądnego stylu życiu podając… Chiny.
„Jeśli weźmiemy pod uwagę, że emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwukrotnie wyższe niż w przypadku mieszkańca Chin, i około siedmiokrotnie wyższe niż średnia w najbiedniejszych krajach, możemy stwierdzić, że powszechna zmiana nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim, miałaby znaczący długoterminowy skutek. W ten sposób, wraz z bardzo potrzebnymi decyzjami politycznymi, bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia” – napisał w punkcie 72.
Pach