Świadek wieku. 8 lipca 2023 roku zmarł Alain Besançon.

Świadek wieku odszedł do wieczności. 8 lipca 2023 roku zmarł Alain Besançon

Dodano: 18/07/2023 – Nr 29 z 19 lipca 2023 Tomasz Łysiak ga-polFOT. FORUM

FOT. FORUM

Historia [Ludzie i idee]

Śmierć wielkich intelektualistów, jak Alain Besançon, pozostawia zawsze po sobie pustą przestrzeń, której nikt nie jest w stanie wypełnić – gdyż takie zjawiska intelektualne są niepowtarzalne. To właśnie wyróżnia tych, którzy stają w gronie gigantów, od szeregu sprawnych, często nawet błyskotliwych historyków, dziennikarzy i pisarzy, którzy nie mają w sobie owej iskry geniuszu.

Śmierć Besançona stanowi dla Polaków tym dotkliwszą stratę, iż opisywał on w znakomity sposób historię imperialnej, zaborczej Rosji, a także, jako jeden z niewielu ludzi Zachodu, rozumiał zachodzące w Europie procesy historyczne. W tym te dotyczące Polski…

„Urodziłem się na ulicy Guynemer, na rogu z ulicą de Vaugirard, naprzeciwko Ogrodu Luksemburskiego, na pierwszym piętrze, wieczorem. Moja mama oczekiwała, że przyjdę na świat trochę później” – pisał o dniu swoich narodzin w Paryżu (25 kwietnia 1932 roku). Pochodził z rodziny lekarzy i farmaceutów, jego ojcem był prof. Louis Justin-Besançon. Swoje życie osobiste, w tym czas dotyczący istotnych przełomów w rozumieniu świata i wpływu ideologii na kształt historii, Alain Besançon opisał w książce „Une géneration” („Pokolenie”), wydanej w roku 1987. 

Odkupienie win

Historia i myśl polityczna to był przedmiot jego studiów paryskich, zakończonych dyplomem pod kierunkiem znakomitego historyka Rogera Portala (1957 rok). Okres studiów miał dla niego o tyle istotne znaczenie, że w ich trakcie zapisał się do Francuskiej Partii Komunistycznej i trafił do środowiska intelektualnego mocno lewicującego. Obracał się wśród takich postaci jak Emmanuel Le Roy Ladurie, Annie Kriegel czy François Furet. „Nawrócił się” z komunistycznej drogi (podobnie notabene jak kilku innych jego znakomitych kolegów) w roku 1956, po krwawym stłumieniu przez Sowietów rewolty wolnościowej na Węgrzech. Był wstrząśnięty własnym błądzeniem intelektualnym, gdy dowiedział się, co zawierał słynny tajny referat Chruszczowa o kulcie jednostki i zbrodniach epoki stalinizmu (raport ten został wygłoszony w lutym 1956 roku na XX zjeździe KPZR). Besançon zapisał w „Pokoleniu”: „Z wykształcenia i z ducha jestem historykiem. Postawiony wobec rzeczywistości, zadaję sobie pytanie: jak do tego w ogóle doszło? Jakie znaczenie powinienem nadać temu, co dostrzegam?”. Zaczął więc zastanawiać się także nad tym, w jaki sposób ideologia komunistyczna owładnęła i nim samym, w jaki sposób mogła go uwieść… „To właśnie wówczas postanowiłem poświęcić się studiowaniu i analizowaniu historii Rosji oraz Związku Sowieckiego, by lepiej zrozumieć prawdziwą istotę tego zjawiska. Być może kiedyś zostanie to uznane jako swego rodzaju odkupienie win”. 

To wyznanie ma swoją fundamentalną rolę w odkrywaniu nie tylko fenomenu, jakim był Besançon – historyk, myśliciel, filozof idei – lecz także tego, co stanowi i dla nas, Polaków, zadanie do ciągłej pracy, której celem jest lepsze zrozumienie procesów wpływających na dzieje najnowsze Polski i procesów kształtowania naszej zbiorowej świadomości. Historia komunizmu i opresji komunistycznej, której byliśmy poddani przez pół wieku, to przecież nie tylko kwestia zbrodni czy wydarzeń o naturze politycznej, to także historia niewolenia umysłów. 

Uwierzyć w niewiarygodne

Besançon (podobnie jak u nas czyni to teraz prof. Andrzej Nowak) umiał spojrzeć na historię Rosji i Związku Sowieckiego w szerokiej perspektywie, rozumiejąc często procesy trwające przez długie wieki, a odciskające piętno nie tylko na historii współczesnej, lecz wręcz na dniu dzisiejszym. Właśnie to „dzisiaj” – z Putinem i Rosją roku 2022, 2023,[—] – wskazuje, że Besançon w wielu swoich analizach, sądach, opiniach miał po prostu rację. I to pisząc na wiele lat przed tym, zanim te opinie mogły się zweryfikować.

Oto biorę do ręki „Krótki kurs sowietologii”, niewielką książkę wydaną w połowie lat 80. przez podziemne wydawnictwo Feniks, a napisaną przez francuskiego historyka dekadę wcześniej. Odkrywa się w niej takie zdania, jak to dotyczące historii ZSRS: „Trzeba uznać za prawdziwe to, co większość ludzi uważa za nieprawdopodobne, trzeba uwierzyć w niewiarygodne. Dwadzieścia lat temu tylko niewielu ekspertów dawało wiarę absurdalnym wprost liczbom wynikającym z obiektywnych danych. Kto zdrowy na umyśle mógłby podawać liczbę sześćdziesięciu milionów ofiar śmiertelnych, jak to czyni obecnie Sołżenicyn, nie wywołując przy tym szczególnej sensacji?”. Opowieść o tym, co w historii Sowietów wydaje się, do dzisiaj zresztą (ten sam model można odnieść do polityki Putina ostatnich dekad), niewiarygodne dla wielu ludzi, a jednak jest prawdziwe – stanowi o tym właśnie, co w pisarstwie Besançona odnajdujemy jako tak celne i wartościowe. Szczególnie że często chodzi tu o pisanie prawdy, wbrew środowiskowym naciskom, wbrew intelektualnym demiurgom sięgającym po rządy dusz za pomocą, mających przewagę we współczesnym świecie, liberalnych mediów. Czyż nie tu leży źródło konfliktu i polemik Besançona z Adamem Michnikiem? 

Historia świadomości 

„Przekleństwo wieku”, „Anatomia widma” czy też „Święta Ruś”, a także wiele innych książek, które wyszły spod pióra Alaina Besançon, łączą cechy wspólne, przenika je podobny sposób myślenia, wnioskowania, opisywania procesów – czy to będzie dotyczyło kwestii czysto historycznych, sięgających nawet w odległą przeszłość Rosji, Polski, Francji, Europy, czy też religijnych, odnoszących się do Kościoła, wiary, stosunku naszej cywilizacji do islamu, albo wreszcie roli intelektualistów we współczesnym świecie. Taką cechą wspólną jest, wychwytywana w wielu zjawiskach, kwestia wpływu ideologii na umysły, a przez to i na dzieje ludzkości. Ideologia przecież czai się zawsze za ścianą – czy będziemy chcieli opowiadać o niemieckim nazizmie czy o komunizmie, czy wreszcie o leninowskim bolszewizmie. O związkach wzajemnie się przenikających historii, ideologii i jej wpływu na jednostki, a także kształtowania przez jednostki pisał Besançon szeroko. W „Leninizmie metafizycznym” zauważał: „Istnieje historia świadomości, tak jak istnieje historia materii; jest to zresztą ta sama historia”. W ideologii leninowskiej widział korzenie wykwitającego z niej zła totalitaryzmów. Obu zresztą – i sowieckiego, i niemieckiego. 

Dlaczego zgłębianie dziejów Rosji ma takie znaczenie? „W historii Rosji istnieje najbogatszy wachlarz typów władzy absolutnej. Rytualizm bizantyjski, mongolskie okrucieństwo, mesjanizm XVI wieku, piotrowy woluntaryzm, petersburski imperializm stanowią tyleż modeli i form gotowych do ponownego zastosowania” – twierdził w „Sowieckiej teraźniejszości i rosyjskiej przeszłości” w 1978 roku w „Commenataire” (A. Besançon, „Świadek wieku”, wyd. Fronda 2006). 

Wspólnota narodów dawnej Rzeczypospolitej

Kluczowa, także dla Polaków, była ocena Besançona dotycząca wydarzeń czasów przełomu, upadku komunizmu i przepoczwarzenia się go w inne systemy: mowa tu zarówno o samej Rosji, jak i o Polsce. W obszarze rosyjskiej polityki zagranicznej pisał Besançon już w 1993 roku („Arka” nr 44–45), iż celem Rosji stanie się „odtworzenie imperium, odzyskanie dawnych republik”. W którą stronę będzie skierowana agresywna polityka Kremla? Odpowiedź nie pozostawia złudzeń: „Celem imperialnej rekonkwisty będzie więc naturalnie zachód. W pierwszym rzędzie region nadbałtycki – obszar dążeń zaborczych Rosji od czasów Iwana Groźnego i Piotra Wielkiego, oraz Ukraina, bez której Rosja nie mogłaby osiągnąć statusu wielkiego mocarstwa [wytłuszczenie TŁ]. Dopóki Ukraina jest oddzielona, dopóty Rosja może być faktycznie tylko czymś w rodzaju wielkiej eurazjatyckiej Kanady”. I dodawał znamienne słowa o roli Polski: „Od powrotu do rangi super-imperium odgrodzić może ją tylko odrodzona w jakiejś nowej formie wspólnota narodów dawnej Rzeczypospolitej: Polski, Ukrainy, Białorusi, Litwy. (Dodam przy okazji, że jestem gorącym zwolennikiem odtworzenia takiej wspólnoty, odnowienia Rzeczypospolitej)”. Besançon swoje rozważania (jeszcze raz podkreślę – to był 1993 rok!) zakończył ostrzeżeniem przed tym, jaką politykę będzie prowadzić Rosja – nie demokratycznych zmian, lecz podboju oraz „rekonkwisty Ukrainy, Białorusi i Litwy, odwojowania tego wszystkiego, co niegdyś – w XVII i XVIII wieku – Rosja zabrała już raz Rzeczypospolitej i co uczyniło z niej mocarstwo”. 

Kolejne dekady pracy twórczej Besançona przyniosły jeszcze inne ważne teksty, artykuły, eseje, ostrzegające przed prawdziwym obliczem Rosji i Putina. Tym bardziej że Putin pokazywał owo oblicze wielokrotnie, choćby w Czeczenii, a Zachód nadal ślepo wierzył w jakąś „demokratyzującą się” Rosję, którą będzie można „oswoić”. W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” z 2000 roku mówił Besançon o Putinie: „Ten człowiek winien jest zbrodni ludobójstwa, jak zatem można wierzyć w jego obietnice, że będzie demokratyzował państwo? Nie zapominajmy także, że Rosja stanowi zagrożenie dla byłych republik sowieckich, przede wszystkim dla państw bałtyckich i Ukrainy”. 

Co znamienne, Alain Besançon doczekał się przeciwników także nad Wisłą. Z racji tego, iż celnie i prawdziwie komentował wydarzenia związane z pieriestrojką oraz przeprowadzenie zmian systemowych w Polsce, atakując sposób transformacji, układ okrągłostołowy i zawiązany wówczas „sojusz solidarnościowo-komunistyczny”, jako swego rodzaju „podwójną monopartię”. Michnik – wskazywany przez niego jako jeden z głównych macherów odpowiedzialnych za taki właśnie kształt transformacji – zaatakował go w odwecie tekstem pod tytułem „Przegrałeś, Alain”. 

Lecz, jak zawsze, ostateczny rachunek przynosi historia. Alain wygrał, na przekór życzeniom redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Wygrał, gdyż zostawił po sobie dzieło intelektualne, którego owocem było, jest i będzie to, co w istocie najważniejsze – prawda. Prawda, która zwycięża mrok. Intelekt idący szlakiem Prawdy idzie zawsze szlakiem Miłości.