Cienka nić. Czy wydaje wam się, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Schwaba ma inne cele niż ten wyznaczony przez sektę Bergoglian?

Cienka nić. Czy wydaje wam się, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Schwaba ma inne cele niż ten wyznaczony przez sektę Bergoglian?

Arcybiskup Carlo Maria Viganó

“Non prævalebunt” nie obiecuje nam braku konfliktów, prześladowań, apostazji; zapewnia nas tylko, że we wściekłej walce bram piekielnych przeciwko Oblubienicy Baranka, nie zdołają one zniszczyć Kościoła Chrystusowego.

—————————–

Czy wydaje wam się, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż ten wyznaczony przez sektę Bergoglian? Ten szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale doktryny.

=====================================

https://remnantnewspaper.com/web/index.php/articles/item/6356-the-one-thread-by-which-the-council-hangs
+ Carlo Maria Viganó, Arcybiskup
21 stycznia 2023 Świętej Agnieszki, Dziewicy i Męczenniczki

=======================
[Odpowiedź Reidowi, Cavadiniemu, Healyemu i Weinandiemu]

“I ramiona od niego stać będą, i zgwałcą świątynię mocy, i odejmą ustawiczną ofiarę, a dadzą obrzydłość na spustoszenie”. Dan 11:31(Biblia w tłum. Ks. J. Wujka)

Z zainteresowaniem śledziłem toczącą się debatę na temat Traditionis Custodes i komentarz Ojca Reida, w którym obala on tezy Cavadiniego, Healy’ego i Weinandy’ego. Nie znajduje on  jednak rozwiązania dla wskazanych problemów. Tym sposobem, chciałbym wskazać możliwą drogę wyjścia z obecnego kryzysu.
Sobór Watykański II, nie będąc soborem dogmatycznym, nie zamierzał definiować żadnej prawdy doktrynalnej, ograniczając się jedynie do pośredniego potwierdzenia – i to w często niejednoznacznej formie – doktryn zdefiniowanych wcześniej jasno i jednoznacznie przez nieomylny autorytet Magisterium. Został on niesłusznie i na siłę uznany za “Ten Sobór”, za  “Superdogmat” nowego “Kościoła soborowego”. Doszło nawet do tego, że Kościół został na nowo zdefiniowany w odniesieniu do tego Soboru . W tekstach soborowych nie ma wyraźnej wzmianki na temat tego, co później poczyniono w sferze liturgicznej, traktując to jako wypełnienie Konstytucji Sacrosanctum Concilium.

Z drugiej strony, istnieje wiele istotnych kwestii dotyczących tak zwanej “reformy”, które stanowią zdradę woli Ojców Soboru i przedsoborowego dziedzictwa liturgicznego.
Powinniśmy raczej zadać sobie pytanie, jaką wartość nadaje się aktowi, który nie jest tym, za jaki chce uchodzić: to znaczy, czy możemy moralnie uznać za “Sobór” akt, który poza jego oficjalnymi przesłankami – czyli  schematami przygotowanymi długo i szczegółowo przez Święte Oficjum – okazał się dywersyjny w swoich niewypowiedzianych intencjach i podły w środkach, które miały być zastosowane przez tych, którzy, jak się okazało, zamierzali wykorzystać go w celu całkowicie przeciwnym do tego, do czego Kościół powołał sobory ekumeniczne. Ta zastrzeżenie jest niezbędne, aby móc obiektywnie ocenić także inne wydarzenia i akty zarządzania Kościołem, które się z niej wywodzą lub do niej nawiązują.

Pozwolę sobie na wyjaśnienie. Wiemy, że prawo ogłaszane jest na podstawie mens, czyli bardzo precyzyjnego celu, którego nie można oddzielić od całego systemu prawnego w którym powstaje. Takie przynajmniej są podstawy tego Prawa, które mądrość Kościoła nabyła od Cesarstwa Rzymskiego. Prawodawca ogłasza prawo w określonym celu i formułuje je w taki sposób, aby miało zastosowanie tylko do tego konkretnego celu w jakim jest ogłaszane; unika zatem wszelkich elementów, które mogłyby uczynić prawo niejednoznacznym w odniesieniu do jego adresata, celu lub rezultatu. Zwołanie Soboru Ekumenicznej ma za cel uroczyste zwołanie Biskupów Kościoła, pod zwierzchnictwem Papieża Rzymskiego, w celu określenia poszczególnych aspektów doktryny, moralności, liturgii lub dyscypliny kościelnej.

 To, co ogłasza Sobór, musi w każdym przypadku mieścić się w zakresie Tradycji i nie może w żaden sposób zaprzeczać niezmiennemu Magisterium, bo gdyby tak było, byłoby sprzeczne z celem, który legitymizuje władzę w Kościele. To samo dotyczy papieża, który ma pełną, doraźną i bezpośrednią władzę nad całym Kościołem tylko w granicach swojego mandatu: którym jest umacnianie swoich braci i sióstr w wierze, aby karmić baranki i owce, które Pan mu powierzył.

W historii Kościoła, aż do SW II, nigdy nie zdarzyło się, by jakiś sobór mógł de facto anulować sobory, które go poprzedzały, ani by sobór “duszpasterski” – ἅπαξ(jednym aktem, tak jak SWII)- mógł mieć większy autorytet niż dwadzieścia poprzedzających go soborów dogmatycznych. A jednak tak się stało, wśród milczenia większości Episkopatu i przy aprobacie pięciu papieży rzymskich, od Jana XXIII do Benedykta XVI. W ciągu tych pięćdziesięciu lat permanentnej rewolucji, żaden papież nie zakwestionował “magisterium” SW II, nie odważył się potępić jego heretyckich tez ani wyjaśnić niejednoznaczności. Wręcz przeciwnie, wszyscy papieże, poczynając od Pawła VI, uczynili SW II i jego realizację, programowym fulcrum(punktem podparcia) swojego pontyfikatu, podporządkowując i wiążąc swój autorytet apostolski z dyktatem soborowym.

Wyróżniali się oni pod tym względem na tle historii Kościoła, poprzez wyraźne dystansowanie się od swoich poprzedników oraz przez wyraźne i wyłączne koncentrowanie się na przekazie otrzymanym od Roncallego, aż po Bergoglio. Ich “magisterium” zaczyna się od Soboru Watykańskiego II i na nim się kończy, a Następcy ogłaszają swoich poprzedników świętymi tylko dlatego, że zwołali, zakończyli lub zastosowali Sobór w praktyce. Język teologiczny również dostosował się do dwuznaczności tekstów soborowych, posuwając się do przyjęcia jako zdefiniowanych doktryn, rzeczy, które przed Soborem były uważane za heretyckie. Możemy za przykład podać; świeckość państwa, dziś uważaną za oczywistą i godną pochwały, ireniczny ekumenizm Asyżu i Astany; lub  parlamentaryzm rozmaitych Komisji, Synodu Biskupów i “drogi synodalnej” Kościoła niemieckiego.

Wszystko to wynika z założenia, które prawie wszyscy przyjmują za pewnik: że „SW II może rościć sobie prawo do autorytetu soboru ekumenicznego”, wobec którego, wierni mają obowiązek zawiesić wszelki osąd i pokornie skłonić głowy przed wolą Chrystusa, nieomylnie wyrażoną przez Świętych Pasterzy, nawet jeśli jeśli jest to wyrażone w formie “pastoralnej”, a nie dogmatycznej. Tak jednak nie jest, ponieważ Święci Pasterze mogą być oszukiwani przez kolosalny spisek, którego celem jest wykorzystanie Soboru w celach dywersyjnych.

To, co stało się na poziomie globalnym w przypadku SW II, miało miejsce lokalnie w przypadku Synodu w Pistoi, w 1786 roku,  władza biskupa Scipione de’ Ricci – którą mógł legalnie sprawować zwołując Synod diecezjalny – została uznana za nieważną przez Piusa VI, za fraudem legis(oszustwo prawne), czyli wbrew ratio(systemowi), który przewodniczy i kieruje każdym prawem Kościoła. [1] Wynika to z tego, że władza w Kościele należy do naszego Pana, który jest jego Głową i który udziela jej w formie zastępczej Piotrowi i jego prawowitym Następcom tylko w ramach Świętej Tradycji.

Nie jest więc zuchwałą hipotezą przypuszczenie, że zgromadzenie heretyków mogło zorganizować prawdziwy zamach stanu w Kościele, aby narzucić rewolucję, która przy użyciu podobnych metod została zorganizowana przez masonerię w 1789 roku przeciwko monarchii francuskiej, a którą modernistyczny kardynał Suenens pochwalił jako powtórzoną na Soborze. Nie stoi to również w sprzeczności z pewnością Boskiej pomocy Chrystusa dla Jego Kościoła. Non prævalebunt nie obiecuje nam braku konfliktów, prześladowań, apostazji; zapewnia nas tylko, że we wściekłej walce bram piekielnych przeciwko Oblubienicy Baranka, nie zdołają one zniszczyć Kościoła Chrystusowego.

Kościół nie zostanie pokonany, dopóki pozostaje taki, jakim nakazał mu być Jego Wieczny Papież. Co więcej, szczególna pomoc Ducha Świętego dla  papieskiej nieomylności nie ma zastosowania, gdy Papież nie ma zamiaru jej użyć, tak jak się dzieje w przypadku zatwierdzenia aktów Soboru duszpasterskiego. Z teoretycznego punktu widzenia możliwe jest więc, dywersyjne i podłe wykorzystanie Soboru; także dlatego, że “fałszywi Chrystusowie” i “fałszywi prorocy”, o których mówi Pismo Święte (Mk 13,22), mogliby zwieść nawet samych wybranych, w tym większość Ojców Soboru, a wraz z nimi rzesze duchownych i wiernych. 

Jeśli zatem SW II był, co to jest oczywiste, narzędziem, którego autorytet i autorytatywność zostały oszukańczo wykorzystane do narzucenia heterodoksyjnych doktryn i sprotestantyzowanych obrzędów, możemy mieć nadzieję, że powrót na tron świętego i ortodoksyjnego Papieża uzdrowi tę sytuację, ogłaszając ją bezprawną, nieważną i niebyłą jak się stało z Synodem w Pistoi. Ponadto, jeśli zreformowana liturgia wyraża te błędy doktrynalne i to podejście eklezjologiczne, które zwięźle zawarł SW II, błędy, które autorzy zamierzali ujawnić w ich niszczycielskim zakresie dopiero po ich promulgacji, to żaden powód “duszpasterski” – jak chciałby utrzymywać Ojciec Alcuin Reid – nie może nigdy usprawiedliwić utrzymywania tego fałszywego, wieloznacznego, favens hæresim(sprzyjającego herezji) rytu, całkowicie katastrofalnego w swoich skutkach dla świętego ludu Bożego.

Novus Ordo nie zasługuje zatem na żadną poprawkę, żadną “reformę reformy”, lecz jedynie na zakaz i uchylenie, jako konsekwencję jego nieusuwalnej niezgodności z Liturgią katolicką, z Rytem Rzymskim, którego zamierza być zaledwie wyrazem, oraz z niezmienną nauką Kościoła. “Kłamstwo musi zostać odparte, ale ci, którzy są uwikłani w jego sidła, muszą być zbawieni, a nie zgubieni” – pisze Ojciec Alcuin. Nie może to się jednak stać ze szkodą dla  Prawdy Objawionej i czci należnej Trójcy Przenajświętszej w najwyższym akcie kultu; ponieważ przywiązując nadmierną wagę do duszpasterstwa, stawiamy człowieka w centrum Świętej Czynności, podczas gdy powinniśmy tam umieścić Boga i złożyć przed Nim pokłon w milczącej adoracji.

 Jeśli nawet może to wywołać zdziwienie u zwolenników hermeneutyki ciągłości, której pomysłodawcą był Benedykt XVI, to uważam, że Bergoglio ma po raz pierwszy całkowitą rację, uważając Mszę trydencką za niedopuszczalne zagrożenie dla SW II, ponieważ Msza ta jest tak katolicka, że odrzuca wszelkie próby pokojowego współistnienia dwóch form tego samego Rytu Rzymskiego. W istocie, absurdem jest wyobrażenie sobie  formy zwykłej rytu  montiliańskiego i nadzwyczajnej formy trydenckiej, jako reprezentacji jednego głosu Kościoła Rzymskiego – una voce dicentes – z bardzo ograniczonym wyjątkiem czcigodnych obrządków starożytnych, takich jak ryt ambrozjański, ryt lyoński, rytu mozarabski oraz odmiany rytu dominikańskiego i podobnych obrządków. 

Powtarzam: autor Traditionis Custodes wie bardzo dobrze, że Novus Ordo jest kultycznym wyrazem innej religii – religii “Kościoła soborowego” – w odróżnieniu od religii Kościoła katolickiego, którego doskonałym modlitewnym przekładem jest Msza Św. Piusa V. Bergoglio nie ma pragnienia rozstrzygnięcia sporu między spuścizną Tradycji a spuścizną SW II. Przeciwnie, jego zamiarem jest sprowokowanie rozłamu prowadzącego do wykluczenia tradycyjnych katolików, czy to duchownych czy świeckich, z “kościoła soborowego”, który zastąpił Kościół katolicki, która to nazwa, jeszcze  (i niechętnie) jest zachowywana.

Schizma pożądana przez Dwór Świętej Marty nie polega na odłączeniu od Kościoła  heretyckiej drogi synodalnej diecezji niemieckich, ale na wykluczeniu tradycyjnych katolików, zdesperowanych prowokacjami Bergoglia, zgorszeniem uprawianym przez jego dwór, jego nieumiarkowanymi i dzielącymi deklaracjami. Aby do tego doprowadzić, Bergoglio nie zawaha się doprowadzić do skrajnych konsekwencji, zasad ustanowionych przez SW II, których bezwarunkowo przestrzega. Mianowicie: uznać Novus Ordo za jedyną formę posoborowego Rytu Rzymskiego i konsekwentnie uchylić wszelkie celebracje w starożytnym rycie rzymskim jako całkowicie obce strukturze dogmatycznej Soboru.

Pozostaje poza wszelką wątpliwością, że nie ma możliwości pojednania tych dwóch niejednorodnych, wręcz przeciwstawnych, wizji eklezjologicznych. Albo jedna przetrwa, a druga upadnie, albo jedna upadnie, a druga przetrwa. Iluzja współistnienia Vetus i Novus Ordo jest niemożliwa do zrealizowania, jest sztuczna i zwodnicza: ponieważ to, co celebrans czyni doskonale we Mszy Apostolskiej, prowadzi go naturalnie i nieomylnie do tego, czego chce Kościół; podczas gdy to, co przewodniczący zgromadzenia czyni we Mszy reformowanej, jest prawie zawsze dotknięte odchyleniami dozwolonymi przez sam obrządek, nawet jeśli  Święta Ofiara jest ważnie wykonywana.

I właśnie na tym polega soborowy matrix nowej Mszy: na jej płynności, na zdolności dostosowania się do potrzeb rozmaitych “zgromadzeń”, na możliwości odprawiania jej zarówno przez kapłana, który wierzy w transsubstancjację i manifestuje ją za pomocą przepisowych przyklęknięć, jak i przez tego, który wierzy tylko w transsignifikację(https://pl.wikipedia.org/wiki/Transsignifikacja ) i podaje wiernym Komunię na ręce.

Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby w bardzo bliskiej przyszłości ci, którzy nadużywają władzy apostolskiej w celu zburzenia Kościoła Świętego i sprowokowania masowego exodusu “przedsoborowych” katolików, nie zawahali się nie tylko ograniczyć odprawianie starożytnej Mszy, ale także całkowicie jej zakazać, ponieważ w tym zakazie streszcza się sekciarska nienawiść przeciwko Prawdzie, Dobru i Pięknie, która ożywiała spisek modernistów od pierwszej Sesji ich bożka, SW II.

Nie zapominajmy, że zgodnie z tym fanatycznym i despotycznym podejściem, Msza trydencka została, jak gdyby nigdy nic, zniesiona wraz z promulgacją Missale Romanum Pawła VI, a ci, którzy nadal ją odprawiali, byli dosłownie prześladowani, poddawani ostracyzmowi, zmuszani do umierania ze złamanym sercem i grzebani na pogrzebach w nowym rycie, jak gdyby w celu przypieczętowania żałosnego zwycięstwa nad przeszłością, o której należy definitywnie zapomnieć. Jakoś w tamtych czasach nikt nie interesował się motywacjami duszpasterskimi, aby odstąpić od surowości prawa kanonicznego, tak jak dzisiaj nikt nie interesuje się motywacjami duszpasterskimi, które mogłyby skłonić wielu biskupów do przyznania celebracji w starożytnym rycie, do którego duchowni i wierni wykazują szczególne przywiązanie.

Pojednawcza próba Benedykta XVI, godna pochwały ze względu na chwilowe efekty w postaci liberalizacji Usus Antiquior (starożytnego zwyczaju), była skazana na niepowodzenie właśnie dlatego, że wynikała z iluzji możliwości zastosowania syntezy Summorum Pontificum do tezy trydenckiej i antytezy Bugniniego. Ta filozoficzna wizja pod wpływem myśli heglowskiej nie mogła się powieść ze względu na samą naturę Kościoła (i Mszy), który jest albo katolicki, albo nie, i który nie może być jednocześnie mocno zakotwiczony w Tradycji i jednocześnie wstrząsany falami zsekularyzowanej mentalności.

Z tego powodu jestem bardzo zaniepokojony, gdy czytam, że Msza Apostolska jest uważana przez Ojca Reida za “wyraz uprawnionego pluralizmu, który jest częścią Kościoła Chrystusowego”. Wielogłosowość jest uprawniona w sytuacji wyrażania ogólnej symfonicznej jedności, a nie w jednoczesnej obecności harmonii i piskliwego hałasu. Mamy tutaj do czynienia z nieporozumieniem, które należy jak najszybciej wyjaśnić i które najprawdopodobniej zostanie uzdrowione nie tyle przez nieśmiałą i wyważoną różnicę zdań tych, którzy proszą o tolerancję dla siebie, przyznając jednocześnie taką samą tolerancję tym, którzy wyznają diametralnie różne zasady. ale raczej zostanie zdecydowane przez nietolerancyjne i dokuczliwe działania tych, którzy uważają, że mogą narzucić swoją wolę w opozycji do woli Chrystusa, Głowy Kościoła. Wyjaśnienia nieporozumienia dokonają ludzie, którzy zakładają, że mogą zarządzać Mistycznym Ciałem jak międzynarodową korporacją, jak słusznie zauważył kardynał Müller, w swoim niedawnym przemówieniu.

Gdy przyjrzymy się temu, co się dzisiaj dzieje i co wydarzy się w najbliższej przyszłości, stwierdzimy, że nie jest to niczym innym niż logiczną konsekwencją przesłanek ustalonych w przeszłości, kolejnym krokiem w długiej serii mniej lub bardziej powolnych kroków, z których każdy był przez wielu wyciszany lub akceptowany drogą szantażu. Na przykład ci, którzy zwykle odprawiają Mszę trydencką, ale od czasu do czasu również Novus Ordo – i nie mówię tu o księżach poddanych szantażowi, ale o tych, którzy mogli sami decydować lub mieli wolność wyboru – już ugięli się w swoich zasadach, godząc się na to, by móc w równym stopniu odprawiać którąś z nich, tak jakby obie były równoważne, tak jakby – właśnie – jedna była formą nadzwyczajną, a druga zwyczajną tego samego Rytu.

 A czyż nie stało się podobnie w sferze świeckiej, przy narzucaniu ograniczeń i naruszaniu podstawowych praw, które były akceptowane w milczeniu przez większość społeczeństwa, sterroryzowanego groźbą pandemii? Również w tamtych okolicznościach, z innymi motywacjami, ale w podobnych celach, szantażowano obywateli: “Albo się zaszczepcie, albo nie możecie pracować, podróżować, chodzić do restauracji”. Ilu, choć wiedziało, że jest to nadużycie władzy, jednak posłuchało? Myślicie, że systemy manipulacji przyzwoleniem społecznym bardzo się różnią? Przecież ci, którzy je wprowadzają, wywodzą się z tych samych szeregów wroga i są prowadzeni przez tego samego Węża? 

Czy wydaje wam się, że plan Wielkiego Resetu opracowany przez Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba ma inne cele niż ten wyznaczony przez sektę Bergoglian? Ten szantaż nie będzie dotyczył zdrowia, ale doktryny. Pod warunkiem posiadania jakichkolwiek praw w kościele posoborowym, zażąda się od was akceptacji wyłącznie SW II i Novus Ordo Missae. Tradycjonaliści zostaną naznaczeni jako fanatycy, tak jak ci, których dziś określa się mianem “anty-szczepionkowców”.

Gdyby Rzym zakazał odprawianie starożytnej Mszy we wszystkich kościołach świata, ci, którzy wierzyli, że mogą służyć dwóm panom – Kościołowi Chrystusa i Kościołowi soborowemu – odkryją, że zostali oszukani, tak jak to się stało z Ojcami Soborowymi przed nimi. W tym momencie będą musieli dokonać wyboru, co do którego łudzili się, że mogą go  uniknąć. Będzie to wybór, który zmusi ich albo do nieposłuszeństwa wobec bezprawnego  rozkazu, po to aby pozostać posłusznymi Panu, albo do pochylenia głowy przed wolą tyrana, nie wywiązując się ze swoich obowiązków sług Bożych. Niech w swoim rachunku sumienia zastanowią się nad tym, jak wielu z nich unikało wspierania tych nielicznych, bardzo nielicznych swoich braci kapłanów, którzy byli wierni własnemu kapłaństwu, mimo że byli wytykani jako nieposłuszni lub nieugięci, po prostu dlatego, że zawczasu dostrzegali oszustwo i szantaż.

Tutaj nie chodzi o to, by “ubrać” Mszę montinistów na wzór Mszy starożytnej, zakładając  szaty liturgiczne i śpiewając chorał gregoriański, tylko po to, by ukryć faryzejską hipokryzję, która ją zrodziła. Nie chodzi też o to, by usunąć II Modlitwę Eucharystyczną czy celebrować ad orientem: walka musi toczyć się o ontologiczną różnicę między teocentryczną wizją Mszy trydenckiej, a antropocentryczną wizją jej soborowej podróbki.

Jest to nic innego jak walka między Chrystusem a szatanem. Jest to walka o Mszę Świętą, która jest sercem naszej Wiary, tronem, na który zstępuje Boski Król Eucharystii, Kalwarią, na której ponawia się w bezkrwawej postaci, Ofiarowanie Niepokalanego Baranka. Nie jest to uczta, nie jest to koncert, nie jest to show, aby pokazać dziwactwa lub ambona dla herezjarchów, nie jest to podium dla wiecowników.

Jest to walka, która wzmocni się duchowo poprzez samotny opór kapłanów wiernych Chrystusowi, uznanych za ekskomunikowanych i schizmatyków. Jednocześnie, wewnątrz kościołów, wraz z obrządkiem reformowanym, zatriumfuje niewierność, błąd i obłuda. A także brak: brak Boga, brak świętych kapłanów, brak dobrych wiernych dusz. 

Jak powiedziałem w kazaniu na Święto Katedry Św. Piotra w Rzymie – jest to brak jedności między Katedrą (Cathedra) a Ołtarzem, między świętą władzą pasterzy a ich racją bytu, by na  wzór Chrystusa, byli gotowi jako pierwsi wstąpić na Golgotę, by złożyć siebie w ofierze za powierzoną sobie trzodę. Kto odrzuca tę mistyczną wizję własnego Kapłaństwa, kończy sprawując swoją władzę bez pełnomocnictwa, które pochodzi jedynie od Ołtarza, Ofiary i Krzyża: od samego Chrystusa, który z tego Krzyża króluje nad władcami duchowymi i doczesnymi jako Najwyższy Kapłan i Król.

Jeśli tego właśnie chce Bergoglio, aby wśród wymownego milczenia Świętego Kolegium i Episkopatu utwierdzić swoją przemożną władzę, niech wie, że spotka się ze stanowczym i zdecydowanym sprzeciwem wielu dobrych dusz, które są gotowe walczyć z miłości do Pana i dla zbawienia własnej duszy. W tym tak strasznym momencie dla losów Kościoła i świata, są zdecydowane stawić opór tym, którzy pragną unieważnić odwieczną Ofiarę, być może po to, by ułatwić Antychrystowi dojście do przywództwa nad Nowym Porządkiem Świata.

Wkrótce zrozumiemy znaczenie strasznych słów Ewangelii (Mt 24, 15), w których Pan mówi o ohydzie spustoszenia w świątyni. Możliwa jest do zrealizowania obrzydliwa groza pojawienia się zakazu ujrzenia skarbu Mszy Świętej, odartych ołtarzy, zamkniętych kościołów, ceremonii liturgicznych skazanych na utajnienie. To jest właśnie ohyda spustoszenia: koniec Mszy Apostolskiej.

Kiedy 13-letnia Agnieszka była prowadzona na swoją męczeńską śmierć, 13 stycznia 304 roku, wielu spośród wiernych i kapłanów dokonało apostazji pod wpływem prześladowań Dioklecjana. Czy my powinniśmy się obawiać ostracyzmu sekty soborowej, skoro mała dziewczynka dała nam taki przykład wierności i męstwa w obliczu kata? Jej heroiczną wierność chwalili Święty Ambroży i Święty Damazy. Zadbajmy o to, abyśmy my, choć niegodni, mogli w przyszłości zasłużyć na pochwałę Kościoła, przygotowując się do tych prób, w których damy świadectwo przynależności do Chrystusa.

+ Carlo Maria Viganó, Arcybiskup
21 stycznia 2023

Świętej Agnieszki, Dziewicy i Męczenniczki
tłum. Sławomir Soja

[1] Trzy lata przed Rewolucją Francuską, Synod w Pistoi sformułował pewne heretyckie doktryny zapowiadające błędy modernizmu, które znajdujemy na II Soborze Watykańskim. Wśród nich były: niechęć do pobożnych nabożeństw, insynuacja, że doktryna o łasce i predestynacji powinna powrócić do swojej starożytnej czystości po wiekach przeinaczania, przyjęcie języka narodowego w Liturgii, modlitwy liturgiczne wypowiadane na głos, likwidacja ołtarzy bocznych, relikwiarzy i kwiatów na ołtarzach, usunięcie obrazów świętych nie występujących w Piśmie Świętym, insynuacje o legalności Mszy Świętej, podczas której wierni nie przyjmują Komunii Świętej, użycie niewłaściwych terminów w formule Konsekracji. Pius VI tak odpowiedział na te błędy: “Oby nigdy nie było tak, że głos Piotra milknie w jego Katedrze, w której żyje i przewodniczy na zawsze, ofiarując prawdy wiary tym, którzy ich szukają” (Św. Piotr Chryzolog, List do Eutychiusza).

================================================

MD. Dodaję;

Abp Viganò; Boże Narodzenie, Chrystus Król Narodów i Wielki Reset.

Abp Viganò; Boże Narodzenie, Chrystus Król Narodów i Wielki Reset.

Doktryna o królewskości Chrystusa stanowi podział między Kościołem katolickim a “Kościołem soborowym”.

https://gloria.tv/post/26N2ncJW8fVUAq9w1wwRXmt7v
DESIDERATUS CUNCTIS GENTIBUS: Wcielenie Słowa Bożego inauguruje panowanie Chrystusa nad Kościołem i narodami

Discite justitiam moniti, et non strach divos.
Venditit hic auro patriam, dominumque potentem
imposuit, fixit leges pretio atque refixit;
hic thalamum atakuje natæ vetitosque hymenæos;
ausi omnes immane nefas ausoque potiti.

Tyranom inni sprzedają swój kraj,
narzucając obcych panów, za obce złoto;
Niektórzy uchylają stare prawa i tworzą nowe,
Nie tak jak ludzie chcieli, ale jak im zapłacili.
– An.
, VI, 620-624

I. Wstęp

Doktryna o królewskości Chrystusa stanowi podział między Kościołem katolickim a “Kościołem soborowym”; w rzeczywistości jest to punkt rozdziału między ortodoksją katolicką a neomodernistyczną heterodoksją, ponieważ zwolennicy sekularyzmu i liberalnego laicyzmu nie mogą zaakceptować, że panowanie naszego Pana powinno być rozszerzone na sferę cywilną, usuwając ją w ten sposób spod arbitralności możnych lub woli manipulowalnego ludu. Jednak sama idea, że władza ma swój fundament w transcendentnej zasadzie, nie narodziła się wraz z chrześcijaństwem, ale jest częścią naszego grecko-rzymskiego dziedzictwa. Samo greckie słowo ἱεραρχία wskazuje z jednej strony na “administrowanie rzeczami świętymi”, ale z drugiej strony odnosi się także do “świętej władzy”, jaką jest autorytet, gdzie zobowiązania z nim związane w istotny sposób stanowią λειτουργία, czyli urząd publiczny, za który odpowiada państwo.

Podobnie negacja tej zasady jest prerogatywą myślenia heretyckiego i ideologii masońskiej. Świeckość państwa stanowi główny postulat Rewolucji Francuskiej, [1] dla której protestantyzm dostarczył teologicznych podstaw, przekształconych później w filozoficzny błąd wraz z nadejściem liberalizmu i ateistycznego materializmu. Ta wizja całkowicie spójnej i harmonijnej całości, która przemierza upływ czasu i przekracza granice przestrzeni. Prowadząc ludzkość do pełni Chrystusowego Objawienia, było właściwe tej Cywilizacji, której stłumienie i unieważnienie pragnie się w imię dystopii, która jest nieludzka, ponieważ jest wewnętrznie bezbożna, gdyż wywodzi się z nieugaszonej nienawiści do Adwersarza, pozbawiając się Najwyższego Wiecznego Dobra przez pychę i bunt przeciwko Woli Boga.

Nic dziwnego, że nasi współcześni nie rozumieją przyczyn obecnego kryzysu: pozwolili się ograbić z dziedzictwa mądrości i pamięci, zbudowanego na przestrzeni dziejów dzięki pedagogicznej interwencji Opatrzności, która wypisała w sercu każdego człowieka odwieczne zasady, jakimi powinien kierować się w każdym aspekcie swojego życia. Ta cudowna παιδεία sprawiła, że ludy oddalone od Boga i pogrążone w ciemnościach pogaństwa zostały predysponowane, naturalnymi środkami, do wybuchu nadprzyrodzonego wymiaru w historii, czyli do przyjścia Chrystusa, w którym wszystko się streszcza i ukazuje jako część boskiego κόσμος.

Kiedy August nakazał wydanie Eneidy – którą Wergiliusz kazał zniszczyć w swoim testamencie jako niekompletną – w całym Imperium rozpoczął się właśnie “Pax Romana”; Pax przyznany światu na powitanie Wcielenia Syna Bożego i wyrwanie ludzkości z niewoli szatana. Echa tego uroczystego i świętego pokoju rozbrzmiewają do dziś w pełnych rozmachu słowach rzymskiego martyrologium, które ponownie usłyszymy w wigilijny poranek:
Ab urbe Roma condita anno septingentesimo pięćdziesiąt sekund, anno imperii Octaviani Augusti quadragesimo secundo, toto orbe in pace composito… Jesus Christus æternus Deus æternique patris Filius, mundum volens adventu suo piissimo consecrare, de Spiritu Sancto conceptus, …in Bethlehem Judæ Maria Virgine nascitur factus homo.

W siedemset pięćdziesiątym drugim roku od założenia miasta Rzym, w czterdziestym drugim roku panowania cesarza Oktawiana Augusta, cały świat był w pokoju, …. Jezus Chrystus, Bóg Przedwieczny i Syn Ojca Przedwiecznego, pragnąc uświęcić świat swoją najbardziej miłującą obecnością, został poczęty przez Ducha Świętego (…) i Narodził się z Maryi Dziewicy w Betlejem Judzkim, stając się człowiekiem.

Zaledwie czterdzieści lat przed narodzinami Zbawiciela, Wergiliusz miał okazję związać się z synami Heroda, którzy przybyli do Rzymu na studia. Od nich nauczył się mesjańskich proroctw Starego Testamentu i zapowiedzi rychłych narodzin Puer, które opiewane są w jego Czwartej Eklodze:
Jam redit et Virgo, redeunt Saturna regna, jam nova progenies cœlo demittitur alto. Tu modo nascenti Puero, quo ferrea primum desinet, ac toto surget gens aurea mundo, casta fave Lucina: tuus jam regnat Apollo. [2]

W tym żarliwym oczekiwaniu na nadejście Chrystusa August uratował poemat Wergiliusza przed zniszczeniem, widząc w nim owo dążenie do świata, w którym panuje pokój, po stuleciu wojen domowych. W Eneaszu widział wzór tego, który uznaje wolę Bożą i wynikające z niej więzi wobec Ojczyzny i rodziny, włożone przez Opatrzność w warunkowe wydarzenia Historii, uczestnik do woli Bożej utrwalonej w wieczności. Łatwo możemy zrozumieć, dlaczego dusza człowieka sprawiedliwego i uczciwego, chociaż pozbawiona Wiary, może czuć się zepchnięta w stronę szlachetnego przeznaczenia, przed którym milczą fałszywi i kłamliwi bogowie, milczy Sybilla i przechodzi na emeryturę wyrocznia Arakulesa. Następnie widzimy w fato [los] – po łacinie fas – odniesienie do czasownika fari , co oznacza “mówić” i odnosi się do Słowa Bożego, odwiecznego Słowa wypowiedzianego przez Ojca. Chrześcijanin jest w zachwycie nad taką ojcowską dobrocią, nad tą opatrznościową ręką, która towarzyszy ludzkości zagubionej w ciemnościach ku Światłu Chrystusa, Odkupiciela ludzkiego gatunku.

W tej wizji Historii i Bożej interwencji w nią jest coś wybrał z nieuchwytnego, co porusza i popycha ku Dobru, co budzi w duszach nadzieję na czyny heroiczne, na ideały, o które trzeba walczyć i dać życie. To właśnie na tej doskonałej kompozycji doczesności i wieczności, natury i łaski, świat mógł przyjąć i rozpoznać obiecanego Mesjasza, Księcia Pokoju, Rex pacificus zwyciężającego nad grzechem i śmiercią, Desideratus cunctis gentibus .

Od Wieczernika po katakumby, od wspólnot pierwszych chrześcijan po romańskie bazyliki nawrócone na kult prawdziwego Boga, wznosi się modlitwa, której Pan nauczył Apostołów: Adveniat regnum tuum, fiat voluntas tua sicut in coelo et in terra . Mimo to, pogańskie Imperium stało się kolebką chrześcijaństwa i z własnymi prawami oraz wpływami cywilnymi i społecznymi, możliwe stało rozprzestrzenianie się Ewangelii i nawrócenie dusz do Chrystusa. Dusze proste, oczywiście; ale także dusze uczonych, rzymskich arystokratów, urzędników cesarskich, dyplomowanych i intelektualistów, którzy uznali się – podobnie jak pius Æneas – za zaangażowanych w plan Opatrzności, powołanych do nadania znaczenia tym cnotom obywatelskim, temu dążeniu do sprawiedliwości i pokoju, które bez Odkupienia pozostałoby niepełne i jałowe.

II. „Opatrznościowa” rola państwa

Ekonomia Zbawienia, w tej „średniowiecznej” i chrześcijańskiej wizji wydarzeń, uznaje, że jednostki mają przywilej bycia częścią tego wielkiego planu Boskiej Opatrzności: an
actuosa participatio – człowieka w Bożej interwencji w historię, w której wolność każdej jednostki zostaje skonfrontowana z moralnym, a więc decydującym o jej wiecznym losie, wyborem między Dobrem a Złem, między podporządkowaniem się woli Boga – fiat voluntas tua – a pójściem za własną wolą – non serviam – przez nieposłuszeństwo wobec Niego. .
Jednak właśnie w przylgnięciu jednostek do działania Opatrzności rozumiemy, w jaki sposób społeczeństwo ziemskie, które składa się z tych jednostek, z kolei bierze udział w planie Bożym, pozwalając, aby działaniami jego członków skuteczniej kierował władzy władców wobec
bonum commune , która łączy ich w dążeniu do tego samego celu.
Państwo jako społeczeństwo doskonałe, to znaczy posiadające w sobie wszystkie niezbędne środki do osiągnięcia
quid unum perficiendum– ma więc swoją własną funkcję, skierowaną głównie na dobro obywateli, na ochronę ich słusznych interesów, na ochronę Ojczyzny przed wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi, na utrzymanie ładu społecznego. Jest rzeczą oczywistą, że doświadczając prób i niepowodzeń tych, którzy byli przed nami – podążając za wybitnie chrześcijańską wizją Giambattisty Vico – narody cywilizowane były w stanie pojąć wagę studiowania historii, pozwalając na prawdziwy postęp i uznając ważność Myśl Arystotelesowska -Tomistyczna właśnie dlatego, że rozwijała się na podstawie poznania rzeczywistości, a nie na tworzeniu abstrakcyjnych teorii filozoficznych.

Tę wizję
dobrego rządu symbolicznie przedstawiają freski Ambrogio Lorenzettiego w Palazzo Pubblico w Sienie, co potwierdza głęboką religijność średniowiecznego społeczeństwa; z pewnością religijność instytucji, ale podzielana i przyswojona przez tych, którzy pełniąc funkcje publiczne, uważali swoją rolę za spójny wyraz z boskim porządkiem – dokładnie κόσμος – odciśniętym przez Stwórcę w ciele społecznym. Mamy przykład tej historycznej roli Cesarstwa Rzymskiego w Eneidzie (VI, 850-853):
Tu regere imperio populos Romane memento
hæ tibi erunt artes, pacisque imponere morem,
parcere subjectis et debellare superbos.

Świadomość tej opatrznościowej misji uczyniła Rzym wielkim; to zdrada tego zadania przez zepsucie moralności zadecydowała o jego upadku.

III. Pojęcie sekularyzmu i sekularyzacji władzy
Nie mogło być też inaczej, ponieważ koncepcja „sekularyzmu państwa” była całkowicie nie do pomyślenia zarówno dla władców, jak i poddanych narodów zachodnich w jakiejkolwiek epoce poprzedzającej protestancką pseudoreformację. Dopiero od końca renesansu teoretyzowanie ateizmu pozwoliło na sformułowanie myśli filozoficznej, która zwalniała jednostkę z obowiązku uznania i publicznego kultu bóstwa; a od Oświecenia zasady masońskie szerzyły się poprzez przymusową sekularyzację społeczeństwa obywatelskiego po Rewolucji Francuskiej, obalenie monarchii prawa boskiego i zaciekłe prześladowania Kościoła katolickiego.

Współczesny świat uważa dziś za zasługę domaganie się własnego sekularyzmu, podczas gdy w świecie grecko-rzymskim bunt przeciwko bogom uznano za znak bezbożności i znak buntu przeciwko państwu, którego władza była wyrazem władzy usankcjonowanej i ratyfikowany od góry
Discite justitiam moniti, et non temnere divos – Uczcie się sprawiedliwości i uważajcie, by nie gardzić bogami – ostrzega Flegiasz, który został wtrącony do “Tartaru” i skazany na wykrzykiwanie tego ostrzeżenia bez wytchnienia ( Æn. , VI, 620). Kultura klasyczna, którą odziedziczyliśmy jako naturalny warunek szerzenia się chrześcijaństwa i którą uznawało i ceniło średniowiecze, opiera się zatem na obowiązku nie gardzenia bogami , pokazując, jak brak Religia jest przyczyną ruiny Narodu, od zdrady Ojczyzny do ustanowienia tyranii, od ogłaszania lub uchylania praw w imię interesu ekonomicznego, aż po pogwałcenie najświętszych zasad życia obywatelskiego. [3]Jako dowód na to, jak uzasadnione były te obawy, ośmielamy się kontemplować ruiny naszego współczesnego społeczeństwa, zdolnego do legitymizacji bezprecedensowych okropności, takich jak zabijanie niewinnych dzieci w łonie matki, korupcja dzieci poprzez teorię płci i seksualizację dzieciństwa oraz jego wykorzystywanie w piekielnych rytuałach lobby pedofilskiego, którego niesławni członkowie zajmują stanowiska władzy i którego do tej pory nikt nie odważył się osądzić i potępić. Współczesnym światem rządzi sekta sług diabła, oddających się złu i śmierci. Ci, którzy milczą, zamykając oczy na takie potworności, są współsprawcami tych straszliwych zbrodni, które wołają o zemstę przed Bogiem.

IV. Świętość władzy
Aż do Rewolucji Francuskiej rządzący znajdowali swoją legitymację w sprawowaniu władzy w imię Boga, a jednocześnie rządzeni widzieli ochronę swoich praw przed nadużyciami władzy, ponieważ całe ciało społeczne było hierarchicznie uporządkowane pod władzą najwyższą. jedynego Pana, który został uznany za
Rex tremendæ majestatis właśnie dlatego, że jest sędzią nawet królów i książąt, papieży i prałatów. Korony, tiary i mitry zdobią obrazy piekła w scenach Sądu Ostatecznego namalowanych w naszych kościołach.
Ta świętość władzy nie jest koncepcją dodaną po fakcie do władzy, która pierwotnie zrodziła się jako neutralna. Wręcz przeciwnie, wszelka władza zawsze znajdowała swoje źródło w odniesieniu do boskości, zarówno w Izraelu, jak i w narodach pogańskich, które później uzyskały w świecie zachodnim pełnię nadprzyrodzonej inwestytury wraz z nadejściem chrześcijaństwa i uznaniem go za religię państwową. przez cesarza Teodozjusza. Tak więc Cesarz Wschodu był
Cezarem na dworze, który w Bizancjum mówił po łacinie; car Rosji i car Bułgarów byli jednakowo cezarami, a na końcu istniało Święte Cesarstwo Rzymskie, którego ostatni władca, błogosławiony Karol Habsburg, został obalony przez masonerię w I wojnie światowej. Edukacja przyszłych władców, szlachty i duchowieństwa była wysoko ceniona i nie ograniczała się do wykształcenia intelektualnego i praktycznego, ale koniecznie dawała określoną formację moralną i duchową, zapewniającą solidne zasady, nawyk dyscypliny, umiejętność kontrolować własne namiętności i praktykować cnoty rządzenia. Cały system społeczny uświadomił sprawującym władzę ich odpowiedzialność przed Chrystusem Królem, jedynym posiadaczem doczesnego i duchowego panowania, które jego ministrowie na ziemi mieli sprawować w sposób ściśle zastępczy .. Z tego powodu, jak to miało miejsce np. w przypadku Fryderyka II Szwabskiego, wyższość duchowej władzy Kościoła nad doczesną władzą władców pozwoliła papieżowi rzymskiemu uwolnić z więzów “posłuszeństwa” poddanych króla, który nadużywał swojej władzy.

V. Sekularyzacja rozszerzona na każdą władzę
Po sekularyzacji władzy świeckiej nastąpiła ostatnio sekularyzacja władzy religijnej, która wraz z Soborem Watykańskim II została w znacznym stopniu pozbawiona – i to nie tylko zewnętrznie – świętości na rzecz świeckiej (i rewolucyjnej) wizji, w której władza kościelna pochodzi z dołu, tylko na mocy chrztu i jest delegowana przez „lud kapłański” swoim przedstawicielom, którym powierzane są różne zadania „przewodnictwa”, jak w sektach kalwińskich. Paradoks jest tutaj jeszcze bardziej widoczny, ponieważ wprowadza on do Kościoła – wypaczając w ten sposób jego naturę – dynamikę tolerancji w społeczeństwie obywatelskim, które nie uznaje praw prawdziwej religii i ostatecznie legitymizuje je, czyniąc je swoimi. W tej perspektywie bardzo poważne odstępstwa głoszone dziś przez Synod w sprawie synodalności w tonie demokratycznym i parlamentarnym są niczym innym jak wprowadzeniem w życie zasad sformułowanych teoretycznie przez Sobór, dla których sekularyzm, czyli zerwanie związku między ziemska władza i jej nadprzyrodzona legitymacja – powinny zostać rozciągnięte na każde społeczeństwo ludzkie, a jednocześnie wykluczyć wszelkie „teokratyczne” pokusy jako przestarzałe i nieodpowiednie.
Nieuchronnie nie było żadnej władzy, która byłaby poza zakresem tego procesu, od
rodzica do nauczyciela, od sędziego pokoju do urzędnika państwowego. Obowiązek tych, którzy podlegali władzy, by być jej posłusznym, a tych, którzy ją sprawują, by nią zarządzać z mądrością i roztropnością, przypominał o boskim ojcostwie Boga. Jako taki musiał być zdelegitymizowany, ponieważ bunt jest skierowany przede wszystkim przeciwko autorytetowi Boga Ojca. Rewolucja „Sześćdziesiąta ósma” była niczym innym jak odgałęzieniem Rewolucji, w której wszystko, co zachował liberalizm w imię utylitaryzmu lub wygody zagwarantowania minimum porządku społecznego, zostało ostatecznie zburzone, doprowadzając narody zachodnie do anarchii .

VI. Wywrotowa akcja tajnych stowarzyszeń
Niesławna sekta, świadoma potęgi sojuszu między Tronem a Ołtarzem, spiskowała za kulisami, by skorumpować władców i przyciągnąć do swoich szeregów szlachtę, poczynając od dynastii Kapetyngów. W rzeczywistości już w niemieckich księstwach z protestancką herezją, a później w Anglii Henryka VIII z anglikańską schizmą, istniały aktywne sabaty wtajemniczonych pochodzenia gnostyckiego, które sprzeciwiały się papiestwu i prawowitym władcom lojalnym wobec niego. Jednak prawdą jest i jest to udokumentowane, że rewolucja stanowiła główne narzędzie, za pomocą którego tajne stowarzyszenia biły narody katolickie, aby oderwać je od wiary i zniewolić dla ich celów ideologicznych i ekonomicznych, i gdziekolwiek masoneria zdołała działać, zawsze uciekali się do tych samych narzędzi i tej samej propagandy, w celu uzyskania sekularyzacji instytucji publicznych, zniesienia religii państwowej, zniesienia przywilejów kościelnych i nauczania katolickiego, legitymizacji rozwodów, dekryminalizacji cudzołóstwa oraz rozpowszechniania pornografii i innych form występku. Ponieważ ten chrześcijański świat we wszystkich aspektach codziennego życia musiał zostać wymazany i zastąpiony bezbożnym społeczeństwem, oddanym zaspokajaniu najniższych przyjemności, szydzącym z cnoty, uczciwości i prawości: oto „osiągnięcia” ideologii liberalnej, które najnikczemniejszy antyklerykalizm nazywa „postępem” i „wolnością”. Niezliczone potępienia Magisterium dla tajnych sekt były dostatecznie usprawiedliwione zagrożeniem dla pokoju narodów i wiecznego zbawienia dusz. Podczas gdy Kościół miał ważnego sojusznika we władzy cywilnej, akcja masonerii postępowała powoli i była zmuszona ukrywać swoje zbrodnicze zamiary. Tylko przy korupcji władzy kościelnej, kontynuowanej cierpliwą pracą infiltracji i zakończonej pod koniec XIX wieku dzięki modernizmowi, masoneria mogła liczyć na współudział zbuntowanych i cudzołożnych duchownych, wykolejonych w intelekcie i woli, którzy byli w ten sposób łatwo zniewolony i szantażowany. Jego awans w hierarchii kościelnej, powstrzymywany przez dalekowzroczną czujność św. Piusa X, wznowił się spokojnie w ostatnich latach pontyfikatu osłabionego Piusa XII i otrzymał wsparcie za czasów Jana XXIII. Po raz kolejny widzimy, jak korupcja jednostek przyczynia się do rozpadu instytucji, do której należą.

VII. Rewolucja obywatelska, społeczna i gospodarcza
Rewolucja, która rozpoczęła się we Francji w 1789 r., miała te same sposoby realizacji: po pierwsze, zepsucie arystokracji i duchowieństwa; następnie działania tajnych stowarzyszeń, które przenikały wszędzie; następnie propagandę medialną przeciwko monarchii i Kościołowi, a jednocześnie organizowanie i finansowanie zamieszek i protestów ulicznych w celu podburzania zubożałego i opodatkowanego ludu spekulacjami międzynarodowej wielkiej finansjery i nieadekwatnością reakcji państwa na zmiany. w europejskim systemie gospodarczym. Również w tym przypadku główna dźwignia, która pozwoliła przełożyć wywrotową teorię masonerii na prawdziwą rewolucję, była reprezentowana przez klasę, która miała największy interes w przywłaszczeniu majątku szlachty i Kościoła, nie tylko sprzedać nieocenioną wartość nieruchomości, mebli i dzieł sztuki, ale także radykalnie zmienić tradycyjną tkankę społeczno-ekonomiczną, poczynając od eksploatacji latyfundiów, które do tej pory pozwalały na produkcję plonów zgodnie z naturalnymi rytmami i systemy archaiczne. W rzeczywistości po Rewolucji Francuskiej mieliśmy pierwszą rewolucję przemysłową, która wraz z wynalezieniem silnika parowego i mechanizacją produkcji wymusiła masową migrację robotników i chłopów ze wsi do metropolii w celu przekształcenia ich w tanią siłę roboczą. po pozbawieniu ich możliwości samodzielnego utrzymania i doprowadzeniu ich do nędzy nowymi podatkami i opłatami. ale także do radykalnego przekształcenia tradycyjnej struktury społeczno-ekonomicznej, poczynając od eksploatacji latyfundiów, którym do tej pory pozwolono produkować plony zgodnie z naturalnymi rytmami i archaicznymi systemami. W rzeczywistości po Rewolucji Francuskiej mieliśmy pierwszą rewolucję przemysłową, która wraz z wynalezieniem silnika parowego i mechanizacją produkcji wymusiła masową migrację robotników i chłopów ze wsi do metropolii w celu przekształcenia ich w tanią siłę roboczą. po pozbawieniu ich możliwości samodzielnego utrzymania i doprowadzeniu ich do nędzy nowymi podatkami i opłatami. ale także do radykalnego przekształcenia tradycyjnej struktury społeczno-ekonomicznej, poczynając od eksploatacji latyfundiów, którym do tej pory pozwolono produkować plony zgodnie z naturalnymi rytmami i archaicznymi systemami. W rzeczywistości po Rewolucji Francuskiej mieliśmy pierwszą rewolucję przemysłową, która wraz z wynalezieniem silnika parowego i mechanizacją produkcji wymusiła masową migrację robotników i chłopów ze wsi do metropolii w celu przekształcenia ich w tanią siłę roboczą. po pozbawieniu ich możliwości samodzielnego utrzymania i doprowadzeniu ich do nędzy nowymi podatkami i opłatami. że do tej pory pozwalali sobie w większości na produkcję plonów zgodnie z naturalnymi rytmami i archaicznymi systemami.
Druga rewolucja przemysłowa miała miejsce w okresie między kongresem paryskim (1856) a kongresem berlińskim (1878), angażując głównie Europę, Stany Zjednoczone i Japonię w wymuszone nowe postępy technologiczne, takie jak elektryczność i masowa produkcja. Trzecia rewolucja przemysłowa rozpoczęła się w latach pięćdziesiątych XX wieku i rozprzestrzeniła się na Chiny i Indie, skupiając się głównie na innowacjach technologicznych, informatyce i telematyce, a następnie rozszerzyła się na
nową gospodarkę , zieloną gospodarkę .i kontroli informacji. Miało to stworzyć kulturowy klimat neopozytywistycznej wiary w możliwości zapewnienia materialnego dobrobytu ludzkości przez naukę i technologię. Akcja manipulowania masami dała dużo miejsca wyobraźni tego, czym może stać się społeczeństwo, sugerując to poprzez kinematograficzny motyw science fiction.
Od 2011 roku wreszcie rozpoczęła się czwarta rewolucja przemysłowa, która polega na coraz większym przenikaniu się świata fizycznego, cyfrowego i biologicznego. Jest to połączenie postępów w sztucznej inteligencji (AI), robotyce, Internecie rzeczy (IoT), druku 3D, inżynierii genetycznej, komputerach kwantowych i innych technologiach. Teoretykiem tego dystopijnego procesu jest niesławny Klaus Schwab, założyciel i dyrektor generalny
Światowego Forum Ekonomicznego .

VIII. Sekularyzacja władzy jako przesłanka totalitaryzmu
Sztuczne oddzielanie harmonii i hierarchicznej komplementarności między władzą duchową a władzą doczesną było niefortunną operacją, która za każdym razem tworzyła przesłankę dla tyranii lub anarchii. Powód jest aż nazbyt oczywisty: Chrystus jest Królem zarówno Kościoła, jak i Narodów, ponieważ wszelka władza pochodzi od Boga (Rz 13,1). Zaprzeczanie, że rządzący mają obowiązek poddania się panowaniu Chrystusa, jest bardzo poważnym błędem, ponieważ w przypadku braku prawa moralnego państwo może narzucić własną wolę niezależnie od woli Bożej, a tym samym podważyć boskie κόσμος
Civitas Dei , zastępując ją arbitralnością i piekielnym χάος civitas diaboli .
Dzisiaj narody zachodnie są zakładnikami potentatów, którzy za swoje decyzje nie odpowiadają ani przed Bogiem, ani przed ludem, ponieważ ich prawomocność nie pochodzi ani z góry, ani z dołu. Zamach stanu, który został przygotowany i przeprowadzony przez wywrotowe lobby
Światowego Forum Ekonomicznego , skutecznie obalił rządy ich niezależnego statusu poprzez zewnętrzne naciski i pozbawił państwa suwerenności. Ale ten proces rozpadu został teraz ujawniony przez arogancję, z jaką satrapowie Nowego Porządku Świata – wszystko jest nowe tam, gdzie ich to dotyczy, i wszystko jest stare .kiedy ma zostać obalony, ujawnili swoje plany, wierząc, że są teraz bliscy ostatecznego zwycięstwa. Do tego stopnia, że nawet intelektualiści z pewnością nie oskarżeni o konserwatyzm zaczynają potępiać niedopuszczalną ingerencję Klausa Schwaba i jego popleczników w rządy narodów. Kilka dni temu prof. Franco Cardini oświadczył: „Siły zarządzające gospodarką i finansami teraz wybierają, korumpują i determinują klasę polityczną, która w ten sposób staje się komitetem biznesowym” ( tutaj ).

A dobrze wiemy, że za tym „komitetem biznesowym” stoi ślepy zysk ze szkodą dla gospodarki państw, ale też niepokojące projekty skrupulatnej kontroli ludności, przymusowego wyludniania i chronienia chorób w obliczu totalnej prywatyzacji służb publicznych. Mentalność, która panuje nad tym
Wielkim Resetem , jest taka sama, jaka sprzyjała burżuazji i lichwiarzom minionych stuleci, którzy martwili się eksploatacją wielkich majątków, których szlachta i duchowieństwo nie uważali za źródło zysku. Nienawidzę go za to, że jest chrześcijaninem, ale za to, z niską prostotą , pożycza pieniądze za darmo i obniża zwyczajową opłatę tutaj u nas w Wenecji. [4] Dla tych ludzi ludzkość jest nieznośną utrapieniem, którą należy zracjonalizować i zinstrumentalizować dla swoich zbrodniczych celów, a chrześcijańska moralność jest nienawistną przeszkodą na drodze do ustanowienia rządu, który jest w rękach finansów. Jeśli jest to dzisiaj możliwe, to dlatego, że nie ma transcendentnego odniesienia moralnego, które położyłoby kres ich złudzeniom, ani siły, która wymknęłaby się tej nikczemnej niewoli prywatnych interesów. I tutaj rozumiemy, że obecna sytuacja jest zasadniczo kryzysem władzy, wykraczającym poza zrozumienie przez jednostki zagrożenia, jakie stanowi globalny zamach stanu dokonany przez lichwiarskie elity.
IX. Narodzenia Chrystusa
Narodziny Zbawiciela symbolizowały wtargnięcie wieczności w czas i historię, wraz z Wcieleniem Drugiej Osoby Trójcy Świętej w dziewiczym łonie Najświętszej Maryi Panny. W osobie Naszego Pana, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, autorytet Boga zostaje dodany do autorytetu potomka królewskiego rodu Dawida, a Odkupienie rodzaju ludzkiego przez Ofiarę Krzyża zostaje przywrócone w ekonomii Łaska Boskiego porządku złamanego przez grzech pierworodny natchniony przez Węża.
Dzieciątko-Król leżące w żłobie przedstawiane jest na pokłon pasterzom i Mędrcom, owinięte w pieluszki, zgodnie z prerogatywą władców:
et hoc vobis signum (Łk 2, 6). [5] Porusza gwiazdy i jest czczony przez Aniołów, ale wybiera żłóbek na swój tron, biedną betlejemską chatę na swój ziemski pałac, tak jak na Golgocie – a także w wizji Apokalipsy – jest Krzyżem, który jest tronem chwały. Nasz Pan przyjmuje hołd od mędrców Wschodu w uznaniu Jego tytułów Króla, Kapłana i Proroka; ale teraz musi uciekać przed tymi, którzy postrzegają go jako zagrożenie dla jego władzy. Herod głupi i okrutny, który nie rozumie, że non eripit mortalia, qui regna dat coelestia – Nie odbiera królestw ziemskich, kto daje niebieskie. [6] Głupcy i okrutni są dzisiejsi potężni, którzy chcą utrwalić swoją tyranię śmierci w masakrze milionów niewinnych ludzi – masakrze dokonanej zarówno na ich ciałach, jak i na ich duszach – i odnowić swój bunt w niewoli narodów przeciwko Król królów i Pan panów, który odkupił te dusze Swoją własną Krwią.
Ale to w pokornej afirmacji Jego Wysokości Dzieciątko z Betlejem objawia boskość Syna Bożego w hipostatycznej jedności Człowieka-Boga. Bóstwo, które łączy wszechmoc Pantokratora z kruchością noworodka, potężny osąd Najwyższego Sędziego z płaczem noworodka, niezmienną wieczność Słowa Bożego z ciszą niemowlęcia, blask chwały Boskiego Majestatu z nędzą schroniska dla zwierząt w zimną noc Palestyny.
W tej pozornej sprzeczności, która cudownie łączy boskość z człowieczeństwem, siłę ze słabością, bogactwo z ubóstwem, znajdujemy również lekcję, którą każdy z nas, a zwłaszcza ci z nas, którzy sprawują władzę, musimy wyciągnąć dla naszego życia duchowego i dla siebie. bardzo przetrwanie. Władca, Książę, Papież, Biskup, Urzędnik, Nauczyciel, Doktor i Ojciec korzystają również z władzy, która pochodzi z królestwa wieczności, z Boskiej Królewskości Syna Bożego, ponieważ sprawując swoją władzą działają w imieniu Tego, który ją legitymizuje, dopóki pozostaje ona wierna temu, czemu została przeznaczona.
Kto słucha ciebie, słucha mnie. A kto mną gardzi, gardzi tym, który mnie posłał.(Łk 10,16). Dlatego posłuszeństwo wobec władzy świeckiej i kościelnej jest posłuszeństwem wobec Boga w porządku hierarchicznym, który On ustanowił.
Dlatego tak samo konieczne jest nieposłuszeństwo tym, którzy nadużywają swojej władzy, aby strzec tego porządku, który ma swoje centrum w Bogu, a nie w ziemskiej władzy, która jest jego zastępcą. W przeciwnym razie skończymy na czczeniu tego, który ma władzę, składając mu hołd, do którego tylko on ma
prawoo ile on z kolei podlega Bogu. Dziś jednak hołd złożony tym, którzy sprawują władzę, nie tylko nie ma węzła należnego podporządkowania się Chrystusowi Królowi i Papieżowi, ale jest także jego wrogiem. A także, gdzie rzekoma suwerenność ludu propagowana przez chimerę demokracji okazała się kolosalnym oszustwem wobec tych ludzi, którzy nie mają się do kogo zwrócić o ochronę swoich praw. Z drugiej strony, jakich „praw” mogliby się domagać ci, którzy tolerowali uzurpowanie sobie prawa do Boga? Jak można się dziwić, że władza przeradza się w tyranię, skoro uznajemy, że nie ma ona już żadnego związku z transcendencją, że jest jedyną gwarancją sprawiedliwości dla biednych, wygnańców, sierot i wdów?
X. Instaurare omnia in Christo
Pozorny triumf niegodziwców – przestępców
Światowego Forum Ekonomicznego, heretykom „drogi synodalnej” – konfrontuje nas z brutalną rzeczywistością Zła, skazanego na ostateczną klęskę, ale też dopuszczonego przez Opatrzność jako narzędzie kary dla zbłąkanej ludzkości. Ponieważ bieda, epidemie, nędza spowodowana planowanymi kryzysami, bezwzględne wojny motywowane interesami ekonomicznymi, zepsucie obyczajów, masakra niewinnych uznana za „prawo człowieka”, rozpad rodziny, upadek władzy, rozpad cywilizacji, barbaryzacja kultury i sztuki, unicestwienie wszelkich dążeń do cnoty i Dobra, wszystko to są tylko koniecznymi konsekwencjami zdrady dokonującej się stopniowo, ale zawsze w tym samym kierunku, i są zawsze tylko wstępem do najgorsze, co ma nadejść: pogarda dla Boga, non serviam przeciwko Boskiemu Majestatowi, który staje się tym bardziej bezwzględny i wściekły, im bardziej rośnie szatańska zarozumiałość, że jest w stanie wygrać bitwę, w której szatan zostanie na zawsze pokonany.
Zrekapitulowanie wszystkiego w Chrystusie (Ef 1,10) oznacza przywrócenie zepsutego przez grzech porządku, zarówno w porządku naturalnym, jak i nadprzyrodzonym, zarówno w sferze prywatnej, jak i publicznej, zwrócenie korony królewskiej Królowi królów, z którego w delirium ὕβρις rewolucja porwała go; a nawet wcześniej, aby przywrócić potrójną koronę Papieżowi, wykorzenionemu przez ideologię Soboru Watykańskiego II i apostazję tego „pontyfikatu”.
Papieże i królowie, prałaci i władcy narodów, wierni Kościoła i obywatele państw – wszyscy muszą powrócić w palingenezie poruszeni łaską do Chrystusa, do Chrystusa Króla i Papieża, do jedynego Obrońcy prawdziwych praw Jego ludu, do jedynego Obrońcy słabych i uciśnionych, do jedynego Pogromcy śmierci i grzechu. I na tej drodze powrotnej do Chrystusa pokora poprowadzi nas, abyśmy wiedzieli, jak wrócić z łatwej drogi zatracenia, którą podjęliśmy, porzucając ścieżkę Kalwarii, którą wyznaczył nam Pan. Jest to droga, którą przebył jako pierwszy i na której towarzyszy nam dzięki łasce sakramentów, która prowadzi do krzyża jako jedynego warunku chwały zmartwychwstania.
Kto wierzy, że idąc tą drogą można coś zmienić; że można położyć kres ideologii śmierci i grzechu Nowego Porządku Świata; że można powstrzymać złoczyńców przed szerzeniem okropności pedofilii, perwersji, anulowania płci, zabijania dzieci, osób słabych i starszych, jest iluzją. Jeśli świat stał się piekłem dzięki Rewolucji, tylko dzięki kontr-rewolucyjnej akcji może ponownie stać się mniej zły i śmiercionośny. Jeśli Hierarchia stała się siedliskiem heretyków, zepsutych i rozpustników dzięki Soborowi Watykańskiemu II i zreformowanej liturgii, to może powrócić do bycia obrazem niebieskiego Jeruzalem jedynie poprzez powrót do tego, co Apostołowie, Ojcowie i Doktorowie, Święci, Papieże a biskupi robili to aż do soboru.
Im szybciej każdy z nas będzie w stanie umocnić swoją przynależność do Chrystusa, tym szybciej społeczeństwo rozpocznie swój powrót do Pana. I ta bezwarunkowa przynależność do Boga, który wcielił się, aby nas odkupić, musi rozpocząć się od pokornej adoracji Dzieciątka-Króla u stóp żłóbka wraz z pasterzami i Mędrcami.

Śpij, Niebiańskie Dziecię:
Narody nie wiedzą,
Kto się narodził;
Ale nadejdzie dzień, kiedy
staną się waszym szlachetnym dziedzictwem;
Ty, który śpisz tak pokornie,
Ty, który jesteś ukryty w prochu:
poznają Cię jako Króla.
[8]

Niech błogosławiony moment nadejdzie dla nas wszystkich, kiedy dotknięci Łaską i poruszeni zbawienną wizją piekła na ziemi, które jest przygotowywane, jeśli pozostaniemy obojętni, gdy ogarnia globalistyczna dystopia. I w którym, rozpoznając Go, możemy stoczyć pod Jego świętymi insygniami wraz z potężną Pogromczynią Szatana – Niepokalaną – epokową walkę z Nieprzyjacielem ludzkości. Będzie to istota – Niewiasta, Dziewica, Matka – która zmiażdży głowę starożytnego Węża, a wraz z nią głowę jego przeklętych wyznawców. I niech tak będzie.
+ Carlo Maria Viganò,
Arcybiskup
17 grudnia 202
Sabbato Quattuor Temporum Adventus
————————————-
[1] Pierwszy artykuł francuskiej konstytucji wyraźnie stwierdza, że republika będzie „niepodzielna, laicka , demokratyczna i socjalna”.
[2] Wergiliusz, Ekloga IV , 6-10.
[3] Wergiliusz, Eneida , VI, 620–624.
[4] Szekspir, Kupiec wenecki, akt I, scena III (słowa Shylocka).
[5] W tym względzie zob. studium egzegetyczne biskupa Francesco Spadafora w Dizionario Bíblico , Studium, 1963.
[6] Crudelis Herodes , hymn na pierwsze nieszpory Objawienia Pańskiego.
[7] A. Manzoni, Il Natale , wiersze 99–105.
[8] A. Manzoni, Il Natale , wersety 106–112.

„Nigdy w historii nie byliśmy świadkami tak systematycznej zdrady wiary, moralności, liturgii i dyscypliny kościelnej” – wywiad z Abp. Viganò.

Bergoglio jest całkowicie ciałem obcym dla papiestwa.

Przedstawiamy poniżej transkrypcję wywiadu z arcybiskupem Carlo Maria Viganò, który odbył się na żywo podczas Catholic Identity Conference (CIC) w Pittsburghu 2 października 2022 roku. Wideo z wywiadem, jak i wszystkie rozmowy podczas CIC, które zostały nagrane, są dostępne do obejrzenia w (płatnej) Bibliotece The Remnant. Wywiad przeprowadził Michael Matt, redaktor naczelny katolickiego pisma The Remnant.

 Michael Matt:  Wielu katolików uważa dziś, że Święta Matka Kościół przeżywa najgorszy kryzys w historii, przewyższający nawet ten związany z herezją ariańską. Czy tak rzeczywiście jest? 

Arcybiskup Viganò: Nie mogę powiedzieć, czy ten kryzys jest najgorszym, z jakim Kościół będzie musiał się zmierzyć od teraz do końca czasów.

Z pewnością jest najgorszy do tej pory, zarówno ze względu na dramatyczny odsetek apostazji, jak i letarg w jakim znajduje się niższy kler i wierni wobec działań Hierarchii. Przy innych okazjach prześladowania były bardziej zaciekłe, ale znajdowały opór w Biskupach i sprzeciw u katolików, którzy mogli patrzeć na Stolicę Piotrową jako latarnię Prawdy i przeszkodę w ustanowieniu królestwa Antychrysta. Dziś katèchon odszedł, przynajmniej tymczasowo, a Stolica Apostolska jest zajmowana przez zdeklarowanego wroga Kościoła Chrystusowego.

Nigdy w historii nie byliśmy świadkami systematycznej zdrady wiary, moralności, liturgii i dyscypliny kościelnej, popieranej, a nawet promowanej przez najwyższą władzę Kościoła, przy milczącym współudziale Hierarchii i bezkrytycznej akceptacji wielu duchownych i wiernych. Powagę tej sytuacji zwiększa fakt, że dzieło rozkładu  Kościoła postępuje w harmonii z wywrotowymi działaniami „głębokiego państwa”, skutkując tym, że katolicy są obiektem podwójnego ataku, jako wierzący i jako obywatele.

Te dwie niepodważalne rzeczywistości łączy nieugaszona nienawiść Szatana do Chrystusa, do Jego Kościoła, do Jego Świętego Prawa, do cywilizacji chrześcijańskiej. To oszustwo jest tak oczywiste, że nie może być dłużej określane jako „teoria spiskowa”.

Jeśli się nad tym zastanowić, dochodzimy do wniosku, że główni uczestnicy tego zbrodniczego planu – zarówno w rządach, jak i w Kościele – wywodzą się z tego samego, radykalnego  środowiska, w którym od lat sześćdziesiątych rodził się i wzrastał soborowy „katolicki” progresywizm, pacyfizm, ekologizm, homoseksualizm i cały repertuar lewicy.

Jak już powiedziałem, poszczególni biskupi i cała Hierarchia ostatnich dekad będą musieli odpowiedzieć przed Bogiem i Historią za swój współudział w tym kryzysie, a wręcz za to, że byli w pewnym sensie jego inspiratorami i zwolennikami, abdykując z roli Kościoła jako Domina gentium.

 Co przekonało Ekscelencję do przyłączenia się do tej tradycjonalistycznej katolickiej kontrrewolucji?

Jaki syn patrzyłby beznamiętnie na poniżenie swojej matki, pozwalając swoim sługom wystawiać ją na niesławę i obelgi, pozbawić ją potrójnej korony i królewskich szat, ukraść jej klejnoty i sprzedać jej dobra, zmusić ją do życia ze złodziejami i prostytutkami, a nawet odebrać jej królewski tytuł i porzucić ją na pastwę losu? A jaki obywatel dumnego narodu pozwoliłby, aby został on zniszczony przez zdradzieckich władców i skorumpowanych urzędników, nie chwytając za broń, aby powstać i zwrócić mu honor, który został mu odebrany?

Jeśli jest to ważne w porządku naturalnym, to tym bardziej jest prawdziwe i naglące, gdy chodzi o Kościół święty, atakowany przez wrogów, którzy uderzają w niego nie tylko w wymiarze doczesnym; wystawiając na licytację kościoły, wyposażenie i  święte naczynia – jak to zawsze czynili w całej historii – ale nawet w jego dobra nadprzyrodzone, w skarby, którymi Boski Król obdarzył Go dla uświęcenia dusz, w nieprzebrane bogactwa jego doktryny i liturgii. Skorumpowani słudzy narazili Go na zgorszenie, zafałszowali Jego nauczanie, rozproszyli Jego armię i zburzyli mury, które Go broniły przed wrogimi najazdami. Dusze, które  Kościół  chronił i towarzyszył im w ziemskiej podróży do wieczności, zostały zawrócone i zagubione: dusze, za które Nasz Pan przelał swoją Krew, a które Jego niewierni słudzy porzucili i wypędzili ze świętego przybytku.

Stanie z boku i patrzenie na znieważanie naszej Świętej Matki Kościoła jest podobne do stania  wśród tłumu, który był świadkiem Męki i Ukrzyżowania Naszego Pana; wśród krzyków i plwocin prześmiewców. Jesteśmy dziećmi Boga i Kościoła, który przez zasługi Jezusa Chrystusa przywraca nas w Łasce i czyni nas dziedzicami Królestwa Niebieskiego.

Na początku, przed sześćdziesięciu laty, wydawało się nam, że to sam Kościół – po tragicznych wydarzeniach drugiej wojny światowej i okropnościach dyktatur – chciał niemal pozbawić się swojej przeszłości, aby w jakiś sposób złagodzić przepaść między tym, co stało się ze światem, a tym, co z niego pozostało. 

To uniżenie wydawało się dobrodusznym gestem wobec społeczeństwa wstrząśniętego rewolucjami i upadkiem monarchii katolickich. Działo się to na fali demokracji, którą uważaliśmy za chrześcijańską, mimo że dobrze wiedzieliśmy, że jej „wartości” są zasadniczo przeciwne transcendentnemu obliczu władzy, właściwemu wierze katolickiej. Niewielu z nas, w tamtych latach, rozumiało, że rewolucja soborowa obali boski porządek, obali kosmos,  wtrąci Kościół w chaos, da miejsce herezji i zburzy ortodoksję, zaakceptuje zastąpienie cnoty i uczciwości, zepsuciem obyczajów.

Ten dywersyjny proces – wyniósł na szczyty Hierarchii tych, którzy nigdy nie powinni byli zostać do niej dopuszczeni, a wyparł lub zepchnął na margines tych, którzy do tej pory byli szanowani i poważani. Stało się to udziałem wielu biskupów, księży, kleryków, zakonników i  zakonnic, którym narzucono rewolucję, przedstawiając ją jako „aktualizację”, która powinna była dać początek owej „soborowej wiośnie” zwiastującej nowe odrodzenie wiary w narodach zmęczonych stuleciem krwawych konfliktów.

Wielu wierzyło w dobrej wierze, że to, co kardynał Suenens entuzjastycznie przedstawił jako „rok 1789 Kościoła”, było jedynie przejściową fazą dostosowania, z której  Kościół odrodzi się silniejszy i bardziej świadomy. Tak jednak się nie stało jak pokazała przyszłość. Rewolucja soborowa nie różniła się od tych, które obaliły rządy doczesne i zburzyły społeczeństwo chrześcijańskie. Przeciwnie, stanowiła ona konieczne wypełnienie wywrotowego planu wymyślonego przez diaboliczny umysł, który najpierw uderza w śmiertelne ciało, ale potem musi koniecznie uderzyć w nieśmiertelną duszę, i który, aby osiągnąć ten cel, najpierw niszczy społeczność świecką, a potem bezlitośnie występuje przeciwko społeczności  religijnej.

Od 13 marca 2013 roku soborowy rak zmutował w katastrofalne przerzuty. Jako biskup, jako Następca Apostołów, w obliczu tej ogromnej degradacji i upokorzenia Kościoła, musiałem podnieść głos i zająć jasne stanowisko. Wzywam moich współbraci, aby oni z kolei obudzili się z letargu, który uczynił ich niemymi widzami tej passio Ecclesiæ i wspólnikami wroga. Podnieście się ze swoich katedr i wykrzyczcie prawdę z dachów!

Niech tak zwani „konserwatywni” biskupi przestaną bronić za wszelką cenę Soboru Watykańskiego II, który jest główną przyczyną tej masakry dusz, która woła o pomstę do nieba. Zajmijcie stanowisko, zanim wszyscy spoczniemy pod gruzami.

 Czy Ekscelencja jeszcze sprawuje okazjonalnie Nową Mszę?

Nie, od kilku lat nie odprawiam Novus Ordo i nie widzę możliwości, abym do niej wrócił, choćby okazjonalnie.

Moje „nawrócenie” zawdzięczam Mszy Św. Apostolskiej i szczególnemu umiłowaniu czcigodnego rytu ambrozjańskiego, ponieważ odnalazłem w nim to wszystko, co przez dziesiątki lat odbierano mojemu kapłaństwu, pozbawiając je źródła doktryny, ale jeszcze bardziej duchowości i ascezy, które znajdują się tylko w Najświętszej Ofierze. We Mszy katolickiej celebrans jest alter Christus nie tylko dlatego, że w osobie Chrystusa Najwyższego Kapłana ofiaruje Majestatowi Ojca Niepokalaną Ofiarę, ale także w tym, że sam jest mistycznym obrazem Chrystusa-Ofiary.

W tym intymnym zjednoczeniu z naszym Panem tkwi sama dusza kapłaństwa, żywotna zasada apostolstwa, regula fidei przepowiadania, moc łaski dla uświęcenia dusz.  Ponieważ bez kapłaństwa i bez Mszy Świętej Kościół nie może istnieć, możemy zrozumieć zaciekły sprzeciw wrogów Chrystusa wobec Mszy Świętej i tradycyjnego kapłaństwa, uznając jednocześnie wagę naszego wyboru i potrzebę pozostania wiernym temu bezcennemu skarbowi.

Powrót do obrządku Montiniego, już po otrzymaniu Łaski pójścia za Panem w drodze na Kalwarię dzięki tradycyjnej Mszy, stanowiłby dla mnie zdradę, która – w przeciwieństwie do tych, którzy nie znają tego czcigodnego obrządku – byłaby jeszcze poważniejsza.

I tu chciałbym przypomnieć, że kwestia Mszy Wszechczasów nie kończy się na formalnej i, że tak powiem, racjonalnej ocenie. Stanowi ona najdoskonalszy sposób, w jaki Mistyczne Ciało oddaje cześć Trójcy Przenajświętszej, ale także głos, którym Oblubienica zwraca się do boskiego Oblubieńca. Jeśli w porządku naturalnym oblubienica nie może sobie wyobrazić niczego, co umniejszałoby jej miłość do oblubieńca, a wręcz uważałaby za obrazę, umniejszanie go lub stawianie go na równi z innymi ludźmi, to czy dusza kapłańska zakochana w Bogu może tolerować tłumienie lub umniejszanie doskonałości Oblubieńca, aby tylko nie urazić Jego wrogów?

Miłosierdzie nie jest tolerancyjne, ponieważ nie zna granic, nie wyobraża sobie kompromisów. Zaledwie kilka dni temu, z okazji XIV ekumenicznego panteonu w Kazachstanie, Bergoglio potępił fundamentalizm jako szkodliwy dla dialogu między religiami i powszechnego braterstwa. Nie można sobie wyobrazić czegoś bardziej obcego Prawdziwej Wierze i czegoś bardziej zgodnego z myślą masońską, która promuje Religię Ludzkości.

Rozumiejąc trudne położenie wielu moich współbraci – biskupów i kapłanów – nie mogę nie zachęcić ich do wykazania się większą konsekwencją w tym względzie, przyjmując bez zastrzeżeń i w duchu prawdziwie nadprzyrodzonym starożytną Mszę, która sama w sobie jest najpotężniejszą bronią przeciwko kryzysowi, jaki przeżywa Kościół: nie można służyć dwóm panom.

 Czy trafne jest stwierdzenie, że Posłuszeństwo – jako cnota naturalna (a nie teologiczna) – musi, przede wszystkim służyć Wierze i w związku z tym posłuszeństwo wobec modernistów, którzy są u władzy może być grzechem?

Posłuszeństwo jest cnotą naturalną, której przeciwstawia się nieposłuszeństwo (brak posłuszeństwa) i służalczość (nadmierne posłuszeństwo). Ale posłuszeństwo nie należy się każdemu, lecz tylko tym, którzy są ustanowieni we władzy, i to w granicach, które uprawniają do jej sprawowania. W Kościele posłuszeństwo jest nakazane dla jego ostatecznego celu, to znaczy do zbawienia dusz w jedności wiary katolickiej. Władza ustanowiona dla strzeżenia wiary nie może stanowić prawa przeciwko niej, właśnie dlatego, że czerpie swą moc z tego samego źródła, to znaczy od  Boga Najwyższego Prawodawcy, który nie może być w sprzeczności z samym sobą. Posłuszeństwo bezprawnemu nakazowi, aby tylko zadowolić tych, którzy sprawują władzę, deprawuje posłuszeństwo, które już nie jest posłuszeństwem, lecz służalczością.

Chciałbym również zwrócić uwagę, że ci, którzy dziś żądają od wiernych ślepego, szybkiego i absolutnego posłuszeństwa, rezygnują z tego posłuszeństwa, gdy władza sprawowana jest przez ludzi dobrych. Ci, którzy przekreślają całe Magisterium w imię Soboru Watykańskiego II i drogi synodalnej, to ci sami, którzy rozdzierają szaty wobec tych, którzy odmawiają zgody na permanentną rewolucję Amoris Lætitia i Traditionis Custodes. Problem, jak widzimy, leży w kryzysie autorytetu, który nie akceptuje poddania się najwyższej władzy Boga, co jest warunkiem legalności.

Jak jednak Ekscelencją odpowie tym, którzy przypomną, że Chrystus był posłuszny aż do śmierci i wszyscy jesteśmy do tego powołani?

Nasz Pan nie był posłuszny Sanhedrynowi, ani arcykapłanom i starszym ludu, którzy przestrzegali Go aby nie nazywał siebie Synem Bożym i z tego powodu skazali Go na śmierć. Nasz Pan był posłuszny Ojcu, pijąc do dna gorzki kielich męki: non sicut ego volo, sed sicut tu. To jest prawdziwa cnota posłuszeństwa, ponieważ wykonuje ona polecenia władzy ziemskiej, tylko wtedy, gdy ta władza działa  dla celów, dla których została powołana.  Sanhedryn nie miał prawa kwestionowania boskości Chrystusa, ale raczej znając Pismo,  powinien uznać w Nim obiecanego Mesjasza. Podobnie Hierarchia nie ma takiej władzy, aby  żądać posłuszeństwa w sprawach, które są sprzeczne z Wiarą lub Moralnością. My również, za przykładem Chrystusa i umocnieni przestrogą Św. Piotra, powtarzamy: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5,29).

 Franciszek ogłosił, że tradycjonaliści „odrzucają SW II”. Biorąc pod uwagę, że 14 lutego 2013 roku papież Benedykt XVI powiedział, że sobór został przejęty przez media – wyrządzając tym samym nieobliczalne szkody Kościołowi i „banalizując liturgię” – czy zatem  wszyscy katolicy nie powinni „odrzucić soboru” w takiej postaci, w jakiej został on przedstawiony światu  przez media, jak powiedział Benedykt?

Przede wszystkim należy wyjaśnić, że wkład mediów w narrację soborową jest tylko częściowy i marginalny w porównaniu z wyraźnie wywrotową treścią SW II, która była zamierzona przez jego autorów. Nie istnieje żaden tajemniczy „Dobry Sobór”, który został rzekomo „zdradzony” przez modernistów. Został on pomyślany w taki sposób, aby uniemożliwić mu bycie katolickim w treści, maskując pułapki, które zawierał,  za pomocą wodolejstwa i wieloznaczności.

Jeśli media zawłaszczyły Sobór wbrew intencjom Ojców i Papieży, dlaczego w obliczu powtarzających się wypaczeń przekazywanych przez prasę, żaden z nich nie powtórzył zdecydowanie doktryny katolickiej? Jeśli trywializacja liturgii w okresie posoborowym była jedynie winą mediów, dlaczego żaden biskup nigdy nie zaproponował odprawiania Novus Ordo w zgodzie ze starym obyczajem, lecz raczej wykorzystał innowacje rytu Montiniego do jego dalszej promocji? Jeśli stara liturgia nie stanowiła zagrożenia dla nowej, to skąd to bezwzględne prześladowanie tych, którzy chcieli kontynuować celebrację w starożytnej formie?

Bergoglio ma całkowitą rację: Katolicy, którzy chcą pozostać wierni Tradycji, odrzucają SW II właśnie dlatego, że jest on obcy i przeciwny Tradycji, która jest normą Wiary.  Potwierdza to nie tylko katolickość tradycyjnej Liturgii, ale także niedopasowanie liturgii zreformowanej w stosunku do harmonijnego rozwoju, jaki był znany przez wieki. Na tym polega jej istotowa niekatolickość.

Katolicy mają zatem nie tylko prawo, ale i obowiązek domagać się, by Kościół czcił Trójcę Przenajświętszą w sposób najdoskonalszy, a nie za pomocą fałszywego obrzędu, zrodzonego w  doktrynalnie i moralnie zboczonych umysłach. Obrzędu stworzonego po to, by zadowolić heretyków i umniejszyć Wiarę. Nie chodzi o „wynalezienie” Liturgii, która byłaby bardziej katolicka niż Novus Ordo, ale o naprawienie bardzo poważnej rany (Vulnus) wyrządzonej Kościołowi przez usunięcie starożytnego obrządku i zastąpienie go godną pożałowania podróbką. Przywrócenie katolickiej Liturgii i jednoczesne zakazanie zreformowanej liturgii będzie koniecznym krokiem w odbudowie Kościoła.

Wydaje się co najmniej prawdopodobne, że papież Bergoglio został zainstalowany na Stolicy Piotrowej w celu podważenia teologii papiestwa. Czy krytykując Franciszka, nie przyczyniamy się do realizacji tego samego zamiaru?

Ci, którym udało się doprowadzić do wyboru Bergoglio na konklawe w 2013 roku, wiedzieli bardzo dobrze, że zamierza on zdyskredytować papiestwo i upokorzyć Kościół katolicki, a także rozpowszechniać herezję, błędy moralne i poważne zgorszenie. W istocie, właśnie w nieustannym działaniu tego człowieka, w bezwzględnym stałym nurcie ostatnich dziesięciu lat, papiestwo doznało najpoważniejszego i najpotężniejszego ataku, przeprowadzony przez człowieka, który właśnie papiestwu zawdzięcza swoją władzę nad Kościołem.

Atak na Kościół z zewnątrz, nie przyniósłby takich samych rezultatów. Trzeba też powiedzieć, że abdykacja Benedykta XVI i stworzenie przez niego kanonicznego monstrum „papieża emeryta” zadało śmiertelny cios Kościołowi, umożliwiając tym samym przeprowadzenie  spisku, który zakładał wybór papieża wspierającego agendę światowych elit.

Krytykowanie Bergoglio za to, co robi z Kościołem, nie jest wodą na młyn podżegaczy, mafii z St. Gallen czy globalistycznych masońskich elit, które celowo go tam umieściły. Niegodna obecność Argentyńczyka na tronie Piotrowym jest natomiast wyraźnym znakiem  zaplanowanego i szkodliwego działania tych, którzy dobrze wiedzą, że najskuteczniejszym sposobem zburzenia instytucji jest zdyskredytowanie tych, którzy sprawują w niej najwyższy autorytet.

Nie różni się to od tego, co dzieje się dzisiaj w sferze świeckiej, w której cała klasa polityczna i rządząca jest skorumpowana i podporządkowana przestępczym interesom tej samej antychrześcijańskiej elity, która z jednej strony korumpuje dusze propagandą LGBTQ+ i teorią gender, a z drugiej wykorzystuje skorumpowanych biskupów – jak to się dzieje w Belgii z „błogosławieństwami” związków homoseksualnych – aby doprowadzić słowa Bergoglio do ich skrajnych konsekwencji, począwszy od „Kim jestem, aby sądzić”.

Chciałbym wyjaśnić niezwykle poważną (i nieuniknioną) konsekwencję tej postępującej legitymizacji doktryny LGBTQ+ i ideologii gender w życiu Kościoła. Wiemy, że Magisterium Kościoła potępia akty homoseksualne jako „wewnętrznie nieuporządkowane”: są one złem. Ci, którzy je popełniają, grzeszą ciężko, a jeśli nie żałują, ich dusze są przeznaczone na wieczne potępienie.

Uczy o tym jednoznacznie Pismo Święte zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie. Z drugiej strony, słowa Bergoglio i czyny jego wspólników mają na celu usunięcie wszelkiego moralnego potępienia sodomii i praktyki „zmiany płci”. Ale co się stanie, w ciągu kilku lat, kiedy pojawią się „wierni” transseksualiści, którzy poproszą o święcenia?

Na tym poprzestanę: Pozostawiam wam zrozumienie tej czeluści, która się przed nami otwiera.

Tym, którzy nadal upierają się przy rozróżnianiu, która część bergogliańskiego „magisterium” jest wiążąca, a która nie, powiem, że to formalne podejście być może uratuje doktrynę papieskiej nieomylności, ale na pewno nie obraz Kościoła, ale jednocześnie pokazuje fakt, że Bergoglio jest całkowicie ciałem obcym dla papiestwa. Fakt ten jest instynktownie dostrzegany nawet przez prostych wiernych. Podobne jest to do sytuacji, gdy przeszczepiony organ jest odrzucany przez organizm, który rozpoznaje, że ten nie należy on do niego.

Sensus fidei pozwala im zrozumieć to samo, co analizy jego heretyckich deklaracji przeprowadzane przez teologów i kanonistów. Jego słynne „buona sera” wypowiedziane z balkonu Bazyliki Św. Piotra 13 marca 2013 r. zawiera w pigułce całą istotę niezaprzeczalnego faktu, że pojęcie papiestwa jest mu całkowicie obce.

Ekscelencja uzyskał międzynarodowe uznanie za wypowiedzi przeciwko Wielkiemu Resetowi. Co Ekscelencja powie swoim krytykom, którzy twierdzą, że zamiast zajmować się teoriami spiskowymi, powinieneś po prostu się modlić?

Modlę się i nie widzę powodu, dla którego miałbym nie wywiązywać się z obowiązków biskupa i Następcy Apostołów, milcząc w kwestiach, które są ze sobą ściśle powiązane i wzajemnie się uzupełniają. Dopóki moja krytyka była skierowana przeciwko tuszowaniu skandali byłego kardynała McCarricka lub doktrynalnym wypaczeniom SW II, wystarczała etykieta „lefebrysty”, by demonizować mnie wobec wiernych. Jednak gdy wskazałem na spójność pomiędzy globalnym zamachem stanu dokonanym przez głębokie państwo, najpierw z powodu zagrożenia pandemią, a teraz z powodu zagrożenia energetycznego, a nie mniej wywrotowym aktem wyboru Bergoglio zorganizowanym przez głęboki kościół, nie trzeba było długo czekać, abym zyskał etykietę teoretyka spiskowego, celem zdyskredytowania mnie u ludzi, którzy mnie słuchają.

Jest to zagrożenie, ponieważ pojawił się ktoś, kto rozumuje niezależnie, i uświadomił sobie, że padliśmy ofiarą kolosalnego oszustwa zarówno na szkodę naszego życia materialnego poprzez Agendę Davos, i na szkodę naszego życia duchowego poprzez SW II i agendę Bergoglio.

Chciałbym również zrozumieć, dlaczego wywrotowe plany ponadnarodowych organizacji prywatnych – prawdziwych mafii zorganizowanych i zakorzenionych w ośrodkach władzy – które są ogłaszane przez ich własnych zwolenników z dużym wyprzedzeniem i które stanowią spełnienie dystopijnych urojeń sekty masońskiej, mają być odrzucane jako „teorie spiskowe”? Jeśli mafia publicznie deklaruje, że chce wytępić część populacji, a ja widzę, jak organizuje się w tym celu, i jestem świadkiem realizacji tego projektu eksterminacji, dokładnie i zgodnie z zapowiedzią, to nie ja wymyślam teorie spiskowe, lecz mafia, która czuje się tak pewna swojego sukcesu, że nie musi go nawet ukrywać, zakładając w istocie, że sami siebie przekonamy.

To samo dotyczy zielonej ideologii neomaltuzjanizmu, która uważa człowieka za pasożyta Planety. Decyzje podejmowane przez ONZ, Unię Europejską i poszczególne rządy opierają się na fałszywym pretekście globalnego ocieplenia, aby legitymizować dekarbonizację i przymusowe wprowadzenie tzw.  energii odnawialnych. Jest to kłamstwo, pretekst do zmuszenia mas do poddania się całkowitej kontroli i zagwarantowania elitom nieproporcjonalnej władzy i zysków. Jeśli się nad tym zastanowimy, to  zwolennicy Soboru również twierdzili, że „aktualizują Kościół” , a był to jedynie fałszywy pretekst, ponieważ  nieopisanym celem było Jego zniszczenie.

Głębokie państwo i głęboki kościół to dwie strony tej samej fałszywej monety, ponieważ oba odpowiadają przed tym samym piekielnym umysłem, który nienawidzi Boga zarówno w Stworzeniu, jak i w Odkupieniu, i który toczy wojnę zarówno przeciwko ciału, jak i przeciwko duszy.

System ten, pomimo swego satanistycznego delirium, może działać tak długo, jak długo ludzie pozostają odizolowani i pozostawieni samym sobie. Z drugiej strony, świadomość, że nie są sami, że podzielają tę samą wizję świata i tę samą wiarę, otwiera oczy wielu i daje im odwagę i siłę do stawiania oporu, ujawniania oszustw i jednoczenia oporu. Dotyczy to zarówno sfery świeckiej, jak i kościelnej. Nie jest przypadkiem, że pandemiczna farsa połączyła głębokie państwo i głęboki Kościół w surrealistycznej i kryminalnej narracji, która zgorszyła zarówno obywateli jak i wiernych.

Zatem, jeśli ewidentnie mamy do czynienia ze spiskiem, to dlaczego mam milczeć? A jeśli nie ma żadnego spisku, to dlaczego tak bardzo przejmują się słowami starego arcybiskupa?

Czy może Ekscelencja powiedzieć coś o roli naszej Królowej i Różańca Świętego w tych przewrotnych czasach, gdy wielu może nawet stracić dostęp do Mszy Świętej?

Ten wywiad kończy się odniesieniem do Najświętszej  Maryi Panny, Tej, która jest Matką Boga, a także naszą Matką, Tej, która dzięki łasce stała się wszechmocna. W tej epokowej walce pomiędzy Niewiastą a odwiecznym Wężem, Różaniec Święty jest najpotężniejszą bronią, za pomocą której musimy wnieść nasz wkład jako milites Christi, na mocy otrzymanego Sakramentu Bierzmowania.

Wielu z was jest głodnych Prawdy i spragnionych Świętości, wiecznych dóbr udostępnionych nam przez Świętą Ofiarę Mszy Świętej, którą możecie się delektować dzięki oporowi kilku hierarchów i duchownych oraz opatrznościowej decyzji Benedykta XVI z Summorum Pontificum. Inni nie wiedzą, co tracą, ponieważ ten duchowy skarb był zbyt długo skrywany i kradziony, ale gdyby się o nim dowiedzieli, nie mogliby się już bez niego obejść. Dlatego naszym obowiązkiem, jako katolików i żywych członków Mistycznego Ciała, jest domaganie się restitutio in integrum Mszy Apostolskiej, a obowiązkiem Władzy kościelnej jest nie tylko przyznanie jej jako przywileju, ale uznanie jej  pełnego i wyłącznego obywatelstwa w Kościele.

Aby jednak tak się stało, konieczne jest, abyśmy wszyscy uczynili się godnymi tej łaski, poprzez życie w świętości i odważne świadectwo wiary, w której zostaliśmy ochrzczeni. To właśnie praktykowanie cnót i nieustanna modlitwa Różańcem Świętym umocni nas na tej drodze i poruszy Matkę Bożą, Advocata nostra, abyśmy w przywróceniu publicznego kultu Kościoła Chrystusowego mogli dostrzec zapowiedź wiecznej chwały, która została dla nas przygotowana.

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (October 3, 2022) – „Michael Matt Interviews Archbishop Vigano LIVE at the Catholic Identity Conference”

Wesprzyj naszą działalność [BIBUŁY md]

Abp. Viganò: The universal Masonic brotherhood fears the power of the Holy Rosary

https://www.lifesitenews.com/opinion/abp-vigano-the-universal-masonic-brotherhood-fears-the-power-of-the-holy-rosary

Hold in your hands that Rosary that some consider a symbol of ‘religious radicalism,’ thereby seeking to disarm you and weaken your defense. But it is precisely this fear of the Holy Rosary that must lead us to hold on to it with even greater conviction.

===========================

Dear friends,

The President of Our Warpath, Joseph Rigi, invited me to speak at this first National March for Catholics, organized on the feast of St. Michael the Archangel – which the Church celebrates on September 29 – to gather under the banner of the Cross the army of those who, by virtue of the sacrament of Confirmation, have become soldiers of Christ. May all of you therefore receive my greetings, my encouragement and the assurance of my prayers.

In a society that has neither ideals nor the capacity to fight for anything, in which the hypocritical pacifism of those who are cowardly surrenders its weapons in the face of the violence of the tyrant, you are called, as true Catholics, to bear witness to the Gospel and to show the world that Kingdom of Heaven which is conquered by the heroism of virtue and by love of God and neighbor. Hold in your hands that Rosary that some consider a symbol of “religious radicalism,” thereby seeking to disarm you and weaken your defense. But it is precisely this fear of the Holy Rosary that must lead us to hold on to it with even greater conviction.

Behold, they are finally here. Behold, they have finally come out into the open, the proponents of the universal Masonic brotherhood, to spew their hatred for the Most Holy Rosary, which in the prayer to the Virgin of Pompeii we call a “tower of salvation in the assaults of hell, safe harbor in the common shipwreck.” And it could not be otherwise: in a war involving the spiritual and material worlds, we have the confirmation once again that what lays behind the globalist mirage is the tyranny of Satan and his satellites.

“The State is secular,” they say. As if it were possible for contemporary man to deny God’s authority and refuse to submit individuals, families, societies, and nations to His Lordship. But this State, which calls itself secular, is in reality irreligious and ungodly, because while it chooses to profess atheism or religious indifference, it in fact offends the Divine Majesty by lowering Him to the level of idols and superstitions; it does violence to the Truth, placing it on the same level as lies and error; it maliciously deceives people, making them believe that we can be observant in private and secular in public without denying the One who created us not to “realize ourselves” or “walk together,” but to worship, serve, give glory to, and obey our Creator and Redeemer, to Whom each of us belongs and without Whom we would not have been created and saved.

This ungodly and anti-Catholic “secular State” does not consider the prayer of the Holy Rosary as a “papist superstition” – these are the generic accusations of anti-clericals and “free thinkers” – but as a real weapon whose power terrifies them. It hates the Catholic Mass, but not its conciliar parody. It hates Catholic doctrine, but not the “magisterium” of Santa Marta. It hates Catholic morality, but praises Bergoglio for his interventions in favor of sodomy, climate and immigration. It hates prayer, and in particular the Rosary, which places at the head of our small formation Our Lady under her title of Nikopéia, She who is the Bearer of Victories, the One who – invoked by Christianity as Queen of the Holy Rosary – allowed the fleet of Lepanto to defeat the followers of Muhammad. This “secular state,” which is secular in name only, but in reality is intrinsically rebellious to Our Lord, knows what the supernatural power of grace is, what the power of prayer and fasting is, and it knows the infinite value of the Holy Sacrifice of the Mass. This is why it wants to prevent any public manifestation of religion, and to brand as extremists – “radical traditionalists” – Catholics who wield the invincible weapon of the Rosary or who kneel before God but do not kneel for Black Lives Matter. It is no surprise that the servants of the enemy share with him this furious aversion to the Holy Rosary: every Hail Mary that ascends to Heaven to honor the Mother of God and asks Her to intercede “for us sinners,” adds a dart to the quivers of the Angels and crumbles the precarious power of the Prince of this world, who is in reality a usurping prince who appropriates the civil and ecclesiastical authority by means of deception, knowing well that his end is near and his tyranny is close to defeat.

The world of the Great Reset and the Agenda 2030, the world of Davos and the UN, the world of the WHO and usurious finance seem to have won. After the resignation of Benedict XVI and the electoral fraud of the American presidential elections, two figures of the katèchon were missing, the former a spiritual authority and the latter a temporal authority which could oppose the advent of the Antichrist. In their place were installed two people who are totally irreconcilable with the role they play – to use a euphemism – one chosen by the St. Gallen Mafia and the other by the American deep state and the elite of the New World Order. They are also united by their choice of corrupt and perverted friends and collaborators. The Catholic Church is eclipsed today by the deep church and the United States are eclipsed by the deep state. Both use their authority against the purpose for which they have been instituted: the salus animarum for the Church and the bonum commune for the State. And we find the leaders of the State and the Church significantly allied in the destruction of both: they meet, praise, buy and sell each other, and prostitute themselves to the elite in the hope of not being wiped out when they are no longer needed. And to show that they are devoted to the globalist Leviathan, they destroy everything that recalls the society born of Christian civilization.

We are the “control group” of the traditional world in a globalist society, just as those non-subjected to gene serum are the “control group” that disavows the pandemic narrative. What is the control group? It is a group of subjects who, during an experiment, are kept in the same conditions as those under examination, but do not undergo the treatment that is the subject of the trial. The function of the “control group” is to exclude alternative explanations of the results and to ensure that the data from the experimental group are actually due to the variable being tested and not to unknown external influences.

This is why they want to cancel us, make us invisible, and censor us. Our very existence is a point of comparison that reveals fraud and denounces its culprits. Resist, then: as Catholics and as Americans! Resist as you did by refusing mandatory vaccination, because your state of health, the fact that you do not suffer from myocarditis, that you have not been made sterile, and that you do not suffer from sudden illnesses, is evidence of the correlation between the inoculation of the experimental serum and the adverse effects.

The Bergoglian Sanhedrin and the public authority are once again in agreement in sending Our Lord to death, for the same “crime” as they did long ago: for having declared His Kingship. Those who recognize Jesus Christ as King are enemies of the deep state and the deep church, since both of these refuse to submit to His empire and obey His Law, and they know full well that where Christ reigns, there is no room for either bad shepherds or bad rulers.

At the end of the Holy Mass, after the Last Gospel, the prayer is recited to St. Michael, invoking him as “Prince of the Heavenly Host” and begging him to drive back to Hell Satan and the other evil spirits who prowl about the world seeking the ruin of souls. In the prayer that precedes it, the priest asks for the intervention of God pro libertate et exsaltatione Sanctæ Matris Ecclesiæ, for the freedom and triumph of Holy Mother Church. For this reason we pray to the glorious Archangel; for this reason we venerate the Mother of God with the prayer of the Holy Rosary and with pious devotions; for this reason priests celebrate Holy Mass every day, pouring out on this misguided world the infinite Graces of the Passion of Our Lord.

Americans! American Catholics! If the civil law recognizes the right to defend your homeland with weapons, the law of the Lord requires you to fight this epochal battle with the spiritual weapons that the Holy Church makes available to you: an inexhaustible arsenal. Take up the Holy Rosary, kneel down – you too, men and children! – and show your strength, your courage, and your honor as Christians by praying. It will not be our human forces that will overcome the enemy, but the tremendous phalanx of the Angels and Saints, behind the banner of the Cross held by the Archangel Michael and under the protection of the Virgin who is Auxilium Christianorum, Help of Christians. We are only asked to choose what side we are on and to fulfill our duty according to our state.

Pray, do penance, fast. Live in the Grace of God by confessing your sins often and receiving Holy Communion. Never stop keeping yourselves closely bound to Our Lady by means of the Holy Rosary: if in the past Europe was saved from the Muslim invasion thanks to this prayer, the world will be saved all the more, if the simple and holy words of the Hail Mary continue to rise to Heaven from every part of the earth.

I bless you all.

+ Carlo Maria Viganò, Archbishop