Bp Athanasius Schneider:„Fiducia supplicans” jest dokumentem głęboko szkodliwym, który wiedzie wiernych do grzechu i podważa Boże objawienie oraz niezmienną naukę Kościoła.

18 czerwca 2024 pch/bp-schneider-o-bledach-i-skandalu-fiducia-supplicans

Bp Athanasius Schneider o błędach i skandalu deklaracji „Fiducia supplicans”

„Fiducia supplicans” jest dokumentem głęboko szkodliwym, który wiedzie wiernych do grzechu i podważa Boże objawienie oraz niezmienną naukę Kościoła. Przyniesie poważne konsekwencje, grożąc zbawieniu i sprowadzając wielu na manowce. Portal PCh24.pl publikuje obszerną analizę JE bp. Athanasiusa Schneidera.

Problem błogosławienia par jednopłciowych i jego konsekwencje dla doktryny i życia Kościoła katolickiego

Dokument „Fiducia supplicans” ogłoszony przez Dykasterię Nauki Wiary 18 grudnia 2023 roku i zatwierdzony przez papieża dotyczy możliwości udzielania „prostych”, „spontanicznych”, „krótkich” i „pozaliturgicznych” błogosławieństw parom żyjącym w cudzołożnym związku kohabitacyjnym oraz parom tej samej płci.

Dokument ten w sposób głęboki i szkodliwy dotyka zarówno Kościoła katolickiego jako całości, jak i lokalnych społeczności katolickich.

1. Prawdziwe znaczenie błogosławieństwa

Zgoda na „błogosławienie” par jednopłciowych albo związków cudzołożnych nie wyraża autentycznej troski „duszpasterskiej”, bo takie „błogosławieństwo” nie jest błogosławieństwem w autentycznym znaczeniu biblijnym. Prawdziwe błogosławieństwo może zostać udzielone tylko tym, którzy proszą o nie, będąc gotowi do zaakceptowania nauki Kościoła dotyczącej tego, co ma zostać pobłogosławione – i którzy chcą pokutować i żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła, jeżeli jeszcze tak nie żyją.

Ci, którzy w sposób dobrowolny odwrócili się od przykazań Bożych i prowadzą życie, które nie jest Mu miłe, obrażają Go i trwale odrzucają Jego łaskę. Nie mogą w efekcie przyjmować Bożego błogosławieństwa bez uprzedniej pokuty za swój grzeszny styl życia.

Święcenia kapłańskie udzielają kapłanowi duchowej mocy i autorytetu, co pozwala błogosławić dla celów moralnie godziwych, celów, które mieszczą się w prawdziwym znaczeniu błogosławieństwa, zgodnie z odwiecznym nauczaniem Kościoła. Kapłan nie może udzielać błogosławieństwa wychodzącego poza tę perspektywę, bo stanowiłoby to obrazę Boga, przekroczenie uprawnień, nadużycie autorytetu oraz złe wykorzystanie błogosławieństwa, które zostałoby udzielone z innych powodów niż te, dla których zostało w ogóle pomyślane.

Przykładowo – kapłan nie może błogosławić profesora filozofii, który zapowiada, że wygłosi wykład aprobujący ateizm, bo byłoby to równoznaczne z poparciem ateistycznych przekonań filozofa. Gdyby tak zrobił, kapłan stałby się współuczestnikiem propagowania ateizmu, co jest grzechem ciężkim. Błogosławieństwo byłoby niegodziwe, jako że byłoby sprzeczne z prawem naturalnym i prawdami objawionymi przez Boga.

Błogosławieństwo kapłańskie obejmuje błogosławienie przedmiotów, uświęcanie wiernych oraz przywoływanie Bożych darów i łask; w związku z tym termin „pobłogosławiony” jest równoznaczny z terminem „uświęcony”. Z tej przyczyny ci, którzy otrzymują błogosławieństwo, są wezwani do prawego życia. Dlatego przymykanie oczu na grzech homoseksualizmu – to znaczy na angażowanie się w akty homoseksualne – i posunięcie się do pobłogosławienia osoby, która identyfikuje się z homoseksualnym stylem życia, jest równoznaczne z pobłogosławieniem obrzydliwości. Nigdy w historii Kościoła kapłanom nie udzielono autorytetu ani władzy błogosławienia grzesznych sposobów życia, co byłoby tożsame z przyzwalaniem na nie i do nich zachęcaniem!

Kościół błogosławi poszczególne osoby i grupy (na przykład w błogosławieństwie udzielanym przez księdza na koniec celebracji liturgicznej), nawet jeżeli niektórzy z obecnych są w stanie grzechu. Kwestia dotyczy jednak „możliwości błogosławienia partnerów homoseksualnych” specjalnie wybranych na odbiorców błogosławieństwa przeznaczonego dla tych par, których trwający związek bezpośrednio zaprzecza prawdom objawionym przez Boga. Dokument „Fiducia supplicans” mówi, że w tym wypadku kapłan musi unikać „dociekania w sprawie ich sytuacji”, co ma oznaczać, że nie będzie pytać o ich sytuację ani jej z nimi omawiać. Oznacza to przymykanie oczu na wszelką możliwą błędną sytuację lub stan, w którym mogą żyć. Jednocześnie zakaz ten skutecznie powstrzymuje księdza przed wezwaniem ich do pokuty. W istocie takie „błogosławieństwo” nie tylko nie przyniesie żadnej korzyści, jako że nie da nic dobrego takim „parom”, ale przeciwnie, doprowadzi do zła, sprawiając, że osoby te uwierzą, że ich związek i wyrażanie homoerotycznej „miłości” nie tylko nie jest grzeszne, ale że jest też chciane przez Boga jako dobre.

2. „Błogosławienie” par jednopłciowych wyrządza ludziom krzywdę duchową

Jeżeli ludzie nie mają zamiaru prowadzić moralnego życia w zgodzie ze Słowem Bożym, to najpewniej nie będą prosić o błogosławieństwo. Jest tragedią, że „Fiducia supplicans” skłania „pary w sytuacjach nieregularnych i pary tej samej płci” do prośby o błogosławieństwo, pomimo woli kontynuowania sposobu życia w obiektywnym grzechu. W ten sposób dokument ten wywołuje skandal, pozwalając duchownym błogosławić tych, którzy otwarcie wiodą życie w grzechu i którzy mogą mieć zwyczaj popełniania grzechów ciężkich bez intencji nawrócenia.

Pary heteroseksualne, które żyją razem bez zawarcia małżeństwa, mają mieć możliwość otrzymania „prostego”, „spontanicznego”, „pozaliturgicznego” błogosławieństwa. Jeszcze poważniejsze jest błogosławienie par homoseksualnych, jako że grzech sodomii jest cięższy niż cudzołóstwo. „Błogosławienie” pary homoseksualnej logicznie i implicite oznacza błogosławienie jej grzesznego sposobu życia – a nade wszystko błogosławienie przekonania, że jest to wewnętrznie dobre i stąd moralnie i społecznie akceptowalne. Jeżeli takie związki są godziwe, to dlaczego „prostego” i „spontanicznego” błogosławieństwa nie miałyby otrzymać związki „poliamoryczne”?

Zgodnie z logiką „Fiducia supplicans” kapłan mógłby godziwie pobłogosławić żonatego mężczyznę i jego kochankę, księdza żyjącego w jawnym konkubinacie, członka gangu, który splamił się morderstwem i nie żałuje, albo dyktatora, który zagłodził na śmierć miliony ludzi.

Przywoływanie łaski Bożej dla osób żyjących w ewidentnie grzesznych sytuacjach bez wezwania ich do nawrócenia, znieczula duchowieństwo i świeckich na grzeszność aktów homoseksualnych oraz na grzeszne związki w ogóle. W efekcie grzech seksualny nie będzie już postrzegany jako pogwałcenie przykazania Bożego „nie cudzołóż”, ale jako akceptowalna rzeczywistość, którą trzeba raczej pobłogosławić niż potępić.

Ci, którzy bronią godziwości „Fiducia supplicans”, twierdzą, że pobłogosławienie pary homoseksualnej oznacza pobłogosławienie dwojga ludzi osobno, a nie ich związku. Jednak jak błogosławienie pary jednopłciowej może nie dotyczyć błogosławienia związku, który tę parę ze sobą wiąże? Błogosławienie mężczyzny i kobiety, którzy otrzymali sakrament małżeństwa, nie oznacza błogosławienia każdego z małżonków z osobna, ale również pobłogosławienie ich świętej więzi. List do Hebrajczyków mówi: „We czci niech będzie małżeństwo” (Hbr 13, 4). Jest to potwierdzeniem tego, co Bóg ustanowił i co umocnił nasz Pan Jezus Chrystus. Sakrament małżeństwa wiąże na całe życie wyłącznie jednego mężczyznę i jedną kobietę i jest jedyną instytucją pozwalającą na akceptowane przez Boga, moralne i zgodne z prawem, praktykowanie seksualności.

3.„Błogosławienie” par homoseksualnych zaprzecza misji Kościoła wzywania do nawrócenia

Jednym z prymarnych zadań Kościoła jest wzywanie grzeszników do pokuty: „w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom” (Łk 24, 47). Pierwszy apel, który dobitnie wygłasza nasz Pan Jezus Chrystus, brzmi: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4, 17). Kościół został założony, istnieje i rozwija się gwoli nawrócenia grzeszników, co otwiera ich na otrzymanie łaski uświęcającej od Boga. Nawracać się na katolicyzm bez pokuty i prowadzenia nowego, cnotliwego i czystego życia w Chrystusie, jest dla człowieka bezużyteczne. Kościół stale wzywa do pokuty praktykujących katolików, tak by mogli żyć w cnotliwy sposób. Lekceważenie wezwania do pokuty wyrządza Kościołowi i wiernym wielką szkodę.

Błogosławiąc parę homoseksualną duchowny lekceważy swój obowiązek wezwania homoseksualistów do pokuty. Podważa swój obowiązek wzywania do pokuty z właściwą temu miłością duszpasterską – nie tylko wobec par jednopłciowych, ale wszystkich, którzy popełniają grzechy seksualne i tych, którzy żyją w stanie grzechu seksualnego. „Błogosławienie” stanu grzechu umacnia błędne przekonania moralne grzeszników i ułatwia im grzech, co sprawia, że maleje ich szansa na nawrócenie. Tym samym ci, którzy wspierają takie błogosławieństwa, de facto zachęcają pary homoseksualne do kontynuowania grzesznego stylu życia, za co Bóg ich potępi. Ludzie, którzy wprowadzają „błogosławieństwa” dla par homoseksualnych, ponoszą ciężar odpowiedzialności za wielką duchową szkodę wyrządzoną takim osobom. Dlatego takie „błogosławieństwa” pasują do tradycyjnej definicji skandalu, bo prowadzą innych do grzechu.

Deklaracja „Fiducia supplicans” ewidentnie nie jest wyrazem autentycznej troski duszpasterskiej ani inicjatywą wyrastającą z prawdziwego miłosierdzia wobec ludzi, którzy żyją w sytuacjach zaprzeczających prawdom objawionym przez Boga. Celem troski duszpasterskiej jest przyniesienie korzyści ludziom poprzez pomoc grzesznikom w nawróceniu, pocieszenie strapionych, pomoc chorym i tak dalej. Z „błogosławienia” par jednopłciowych nie może wyniknąć żadne dobro; wręcz przeciwnie, jest to na kilku poziomach szkodliwe. Osoba o skłonnościach homoseksualnych, otrzymując tego rodzaju „błogosławieństwo” – podobnie jak ksiądz, który go udziela – milcząco ogłasza aktywność homoseksualną czymś akceptowalnym. To poważnie zagraża zbawieniu wiecznemu. Takie „błogosławieństwo” będzie niczym pieczęć dana im przez Kościół – pieczęć pozwalająca im chlubić się, że otrzymali „błogosławieństwo Kościoła” – i stanie się w ich życiu swoistym kamieniem milowym! Nie ma powodu, by nie udali się do kapłana więcej niż jeden raz by otrzymać takie „błogosławieństwo”. Osoba o skłonnościach homoseksualnych, która uczestniczy w „paradzie gejowskiej”, przebrana w strój queer, zaopatrzona w progejowskie symbole i slogany, może nawet wejść do katolickiego kościoła, prawdopodobnie wcześniej ustalając to z księdzem, stanąć w kolejce i poprosić o „proste” i „spontaniczne” błogosławieństwo.

Wszystko to stanowi znaczące wsparcie dla grup i lobbies „LGBTQ” i dla ich „gejowskiej dumy”, wynosząc praktykujących homoseksualistów do rangi akceptowalnej „społeczności” w obrębie samego Kościoła. Takie „błogosławieństwo” umacnia też „społeczności LGBTQ” w fałszywym przekonaniu, że ich grzeszny sposób życia jest dobry, co odwodzi ich od nawrócenia. Nade wszystko pomaga to usprawiedliwić ich walkę o uzyskanie „prawa” do ślubu, adopcji dzieci i normalizacji aktywności homoseksualnej. W tym sensie całe społeczeństwa, a jeszcze bardziej niektóre społeczności w Kościele, staną się de facto promotorami ideologii „LGBTQ”.

4. „Błogosławienie” par jednopłciowych konstytuuje sprzeczność między wiarą a praktyką Kościoła

Kiedy biskupi ogłaszają, że Kościół „błogosławi” pary jednopłciowe, w istocie twierdzą, że Kościół „błogosławi” grzech, za który Bóg ukarał Sodomę i Gomorę (Rdz 19, 1-29). Kiedy duchowny „błogosławi” osoby jako parę homoseksualną, oznacza to, że nie sprzeciwia ich długotrwałemu związkowi homoseksualnemu. Oznacza to de facto jego zgodę na grzeszną relację dwóch lub więcej osób, niezależnie od tego, na czym polega ich dewiacyjna praktyka seksualna.

Największym potencjalnym ryzykiem związanym z decyzją o „błogosławieniu” par homoseksualnych są możliwe dalsze konsekwencje. Nie ma sensu tłumaczyć, że takie „błogosławieństwo” jest „proste” i „spontaniczne” i że nie potwierdza więzi pomiędzy dwiema stronami, tak samo jak bezsensowne jest twierdzić, że nie ma ono znaczenia liturgicznego. Niewierzący i ludzie innych religii nie rozumieją znaczenia katolickich błogosławieństw, będą zatem całkiem naturalnie przypuszczać, że otrzymanie takiego „błogosławieństwa” oznacza zawarcie swego rodzaju kontraktu małżeńskiego. Jest dlatego bezcelowe utrzymywać, że decyzja o błogosławieniu par homoseksualnych „nie jest równoznaczna z sakramentem małżeństwa”. Zarówno bezpośrednie konsekwencje jak i długoterminowe implikacje wpisane w tę decyzję, które mogą nie być widoczne na pierwszy rzut oka, mają duże znaczenie na poziomie religijnym, moralnym, kościelnym i społecznym. Trudno będzie przeciwdziałać tym skutkom, a krzywda, którą wyrządzą, a która może stawać się coraz bardziej dotkliwa, będzie równie trudna do naprawienia.

Jeżeli dwóch świeckich w związku homoseksualnym może otrzymać „błogosławieństwo”, to nie ma żadnego powodu, by nie otrzymał go również homoseksualny ksiądz wraz ze swoim partnerem seksualnym. Będą zatem w Kościele katolickim osoby, tak świeckie jak i duchowne, które będą jawić się jako osoby mające „prawo” do życia w permanentnym stanie grzechu, podczas gdy władze kościelne nie tylko to lekceważą, ale nawet bezpośrednio zachęcają do takiego grzesznego sposobu życia. „Błogosławieństwa” staną się w ten sposób narzędziem moralnego zepsucia w społeczności wiernych, zwłaszcza wśród dzieci i ludzi młodych. Dlaczego ktokolwiek miałby stawać się członkiem kościoła, który de facto promuje i błogosławi grzech i homoseksualizm?

5. „Błogosławienie” par homoseksualnych i nadużycie słowa „dyskryminacja”

„Fiducia supplicans” jest wykorzystywana jako broń przeciwko wiernym katolikom – duchownym i świeckim na równi – jako że utrzymuje, iż „błogosławieństwa” są duszpasterską inicjatywą miłości i troski wobec osób o skłonnościach homoseksualnych, które doświadczają w Kościele dyskryminacji. Ci, którzy tak twierdzą, wprowadzają do języka chaos. „Dyskryminacja” jest dziś słowem, które ma opisywać niesprawiedliwe albo niemiłosierne zachowanie wobec innych; w tym sensie wszyscy katolicy zgodzą się, że miłosierdzie, we właściwym sensie tego słowa, należy okazać każdemu. Trzeba jednak rozróżniać pomiędzy dobrem a złem. Robią tak zarówno byty rozumowe, jak i z całą pewnością sam Bóg, jako że rozróżnia albo dyskryminuje pomiędzy złymi i dobrymi czynami, potępiając te pierwsze i błogosławiąc drugie. Ci, którzy oskarżają Kościół o „dyskryminację” wobec homoseksualistów, potępiają tym samym wszelkie rozróżnianie pomiędzy dobrym a złym zachowaniem.

6. „Błogosławienie” par jednopłciowych i propaganda ideologii gender

„Fiducia supplicans” jest również bronią, którą z łatwością wykorzystają wrogowie Kościoła i grupy „LGBTQ” w celu zepsucia społeczeństw i nakłonienia ich do akceptacji grzesznego sposobu życia. Mogą w prosty sposób wykorzystać ten dokument Watykanu jako potężne narzędzie domagania się prawnego statusu dla związków jednopłciowych w obszarze cywilnym oraz akceptacji takiego statusu w samym Kościele katolickim – tylko zaostrzając głębokie podziały, które już są obecne wewnątrz Kościoła.

„Fiducia supplicans” tworzy sytuację, w której prawowierni biskupi i księża posługujący w krajach, gdzie sodomia jest prawnie dopuszczalna, mogą otrzymać zakaz występowania przeciwko niej i stracić możliwość wzywania homoseksualistów do nawrócenia. Terapeuci mogą z kolei stracić możliwość leczenia tych, którzy o to proszą. Jak biskupi i księża mają mówić, że ich Kościół nie pozwala im na „błogosławienie” par homoseksualnych? Będzie się im wskazywać, że ich Kościół zgodził się na takie „błogosławieństwa”, a odmowa ich udzielenia stanowi „wrogie zachowanie” wymierzone w homoseksualistów. To otworzy drogę do stawiania ich przed sądem, wyrzucania i blokowania możliwości służenia jako księża.

7. „Błogosławieństwa” par jednopłciowych w ceremoniach podobnych do ślubu

„Fiducia supplicans” utrzymuje, że błogosławieństwo ma być „proste”, „spontaniczne” i „pozaliturgiczne”. Jednak partnerzy homoseksualni będą prawdopodobnie umawiać spotkanie z księdzem, by otrzymać takie „spontaniczne” i „pozaliturgiczne” błogosławieństwo. Mogą nawet zaaranżować „małżeństwo” homoseksualne w sądzie cywilnym albo w niekatolickim „kościele” tuż przed jego otrzymaniem. Może się nawet zdarzyć, że takie „błogosławieństwo” będzie poprzedzone przez kazanie. Co stanie temu na przeszkodzie, skoro „błogosławieństwo jest proste i spontaniczne”? Ksiądz może stworzyć „pozaliturgiczną” modlitwę dla „błogosławieństwa”, która może być relatywnie długa i zawierać poruszający, emocjonalny język przypominający język „oddawania się” w sakramencie małżeństwa. Terminy „prosty”, „spontaniczny” i „krótki” mogą być interpretowane na różne sposoby.

8. „Błogosławieństwa” par homoseksualnych i akceptacja innych grzesznych sytuacji

Władze świeckie, zwłaszcza w krajach, które zalegalizowały „homoseksualne” małżeństwa, oczywiście z radością przyjmą decyzję niektórych duchownych Kościoła katolickiego o „błogosławieniu” par homoseksualnych. Jeżeli ta praktyka stanie się w Kościele powszechna, trudno będzie ją zatrzymać. Czy „Fiducia supplicans” jest wstępem do jakiejś formy ceremonii małżeńskiej dla par jednopłciowych w Kościele? Biorąc pod uwagę łatwość, z jaką rozwinęły się te „błogosławieństwa”, można sądzić, że za publikacją [tej deklaracji] kryje się długoterminowy, szeroko zakrojony plan.

Ze względu na pozytywną reakcję wielu kościelnych i świeckich grup na „Fiducia supplicans” znaczenie tego „krótkiego” czy „prostego” błogosławieństwa może zostać łatwo rozszerzone poza pierwotnie deklarowane intencje. Tak jak zauważono wyżej (punkt 2), „Fiducia supplicans” otwiera drogę do nieskończonego szeregu grzesznych sytuacji. Jeżeli można „pobłogosławić” parę jednopłciową, to dlaczego „pobłogosławić” dwojga nieletnich o skłonnościach homoseksualnych, którzy poproszą o to księdza? Co zatrzyma „pobłogosławienie” dorosłego homoseksualisty, który przyprowadzi do kapłana nieletniego? Zgodnie z logiką „Fiducia supplicans” ksiądz nie może po prostu odmówić „błogosławieństwa”, jako że dokument nie mówi nic o wieku tych, którzy domagają się takiego „błogosławieństwa”. Dopytywanie się przez księdza o wiek stron może prowadzić do „wyczerpującej analizy moralnej”, a tego deklaracja zakazuje.

9. „Błogosławienie” par homoseksualnych i nadużycie posłuszeństwa kościelnego

Innym wyjątkowo szkodliwym efektem „Fiducia supplicans” jest to, że ci, którzy nie akceptują par homoseksualnych w samym sercu Kościoła katolickiego, będą teraz piętnowani jako ludzie odrzucający autorytet Kościoła. Tymczasem jest prawdą, że odrzucenie „błogosławienia” par jednopłciowych nie stanowi aktu nieposłuszeństwa wobec Kościoła, ale wyłącznie wobec tych władz w Kościele, które nadużywają udzielonego im przez Boga autorytetu. Odrzucenie udzielania takich „błogosławieństw” jest w istocie prawdziwym posłuszeństwem wobec Boga – a to Jemu należy być bardziej posłusznym.

Siłami, które doprowadziły do opublikowania tej deklaracji, są władze świeckie, grupy lobbingowe „LGBTQ” oraz środowiska antykościelne. Ich celem jest zasianie w samym sercu Kościoła ziarna wątpliwości. Będą bez cienia wątpliwości wywierać znaczący nacisk, by zmusić katolików do akceptacji i promowania [tej deklaracji]. Będą fałszywie powoływać się na obowiązek posłuszeństwa wobec nauczania Kościoła, a tych księży i wiernych, którzy krytykują „Fiducia supplicans” i odmawiają wdrożenia jej w życie, będą oskarżać o niewierność wobec papieża.

10. „Błogosławieństwa” par jednopłciowych i ich wpływ na dzieci i młodzież

Katoliccy rodzice i wychowawcy mierzą się dziś ze znaczącymi trudnościami w nauczaniu zdrowej katolickiej moralności, zwłaszcza moralności seksualnej. Dzieci i młodzież są nieustannie bombardowani ideami „LGBTQ” poprzez media społecznościowe, a co jeszcze gorsze – przez wiele szkół katolickich; a nawet przez katolickich duchownych. Teraz, z samego szczytu, „Fiducia supplicans” wysyła nastolatkom i młodzieży sygnał, że Kościół akceptuje i pochwala pary homoseksualne i ich związki. Katoliccy wychowawcy i katecheci, zwiedzeni przez praktykę „błogosławienia” par jednopłciowych, mogą łatwo zmienić swoje nauczanie na temat prawdziwej moralności katolickiej, aż po usprawiedliwianie i propagowanie, bezpośrednio albo pośrednio, homoseksualnego sposobu życia i dewiacji seksualnych w ogóle.

Konkluzja

„Fiducia supplicans” w poważny sposób narusza wiarę katolicką i moralność, przekształcając Kościół katolicki, co najmniej w praktyce, z przestrzeni wzywania grzeszników do nawrócenia – w przestrzeń akceptacji i umacniania tych homoseksualistów i cudzołożników, którzy prowadzą grzeszne życie i odmawiają pokutowania. Prorok Izajasz powiedział: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności… bo odrzucili Prawo Pana Zastępów” (Iz 5, 20; 24). To potępienie odnosi się szczególnie do tych pasterzy w Kościele, którzy wiodą ludzi na manowce.

„Fiducia supplicans” nie jest aktem ani autentycznie duszpasterskim, ani nauczycielskim, jako że podważa niezmienną Boską prawdę i stałe nauczanie Magisterium Kościoła odnośnie wewnętrznego zła aktów seksualnych poza obrębem ważnie zawartego małżeństwa, a zwłaszcza odnośnie aktów homoseksualnych. Utrudnia Kościołowi skuteczne ukazywanie oblicza Zmartwychwstałego Chrystusa i zachwycanie pięknem Jego prawdy całego świata.

Biskup Athanasius Schneider

Kościół i homoseksualizm: historia kapitulacji. Synodalność.

Zniszczona tama. Kościół i homoseksualizm: historia kapitulacji

Luigi Casalini gloria/franciszek

(…fragment…) Jeśli wszystko to spowodowało pęknięcia w katolickiej tamie, która wciąż opierała się falom rewolucji seksualnej i homoseksualnej, to Papa Francesco otworzył wyłom, od słynnego “Kim jestem, by osądzać” po wezwanie w Lizbonie do włączenia “todos, todos”, niezależnie od ich statusu jako publicznych grzeszników.

Rob Mutsaerts, odważny biskup pomocniczy S’Hertogenbosch, w swojej przedmowie do książki stwierdza bez zbędnych słów, że oczywiście każdy jest mile widziany… o ile spełnia Boże wymagania. W piekle, jak mówi, jest inaczej. “Slogan diabła brzmi: ‘Przyjdź taki, jaki jesteś (…) Nie musisz się zmieniać, nie musisz prosić o przebaczenie, nie musisz kiwnąć palcem, aby zaspokoić potrzeby innych: todos, todos, todos są mile widziani w piekle “.

Wyłom otwarty przez Papa Francesco został szybko przekroczony przez biskupów niemieckich i belgijskich, którzy promowali ceremonie liturgiczne błogosławiące związki osób tej samej płci, a także przez kardynała Schonborna, który chce jedynie przyznać wszystkim “nieregularnym” parom, w tym parom osób tej samej płci, status teologiczny, który Sobór Watykański II przyznał “braciom i siostrom w separacji”.

Według arcybiskupa Wiednia, który wykorzystał święto Wniebowzięcia NMP, aby pobłogosławić parę swojego przyjaciela XX pod koniec obiadu – związki cywilne zawierają pozytywne aspekty wzajemnego zaangażowania, które są bardziej solidne niż w przypadku zwykłego konkubinatu i które zbliżają je do małżeństwa sakramentalnego. Szwajcarski teolog Daniel Bogner idzie dalej. Uważa on, że “konieczne jest ponowne przemyślenie sakramentu małżeństwa i uwolnienie go od skorupy doskonałości“, uwalniając go od “dwupoziomowej logiki, która rozróżnia między ‘pełnoprawnym’ sakramentem a tanią ofertą błogosławieństwa dla ‘gorszych’ form miłości”.

Jeśli tak zwane “duszpasterskie błogosławieństwo” Tucho Fernándeza wywołało takie poruszenie w Afryce i innych krajach, niełatwo sobie wyobrazić, jakie konwulsje wstrząsnęłyby Kościołem katolickim, gdyby zatwierdził on, jak to już uczyniło wiele wyznań protestanckich, pseudo-małżeństwo homoseksualne. Albo czy zostanie wprowadzona poprawka do Katechizmu Kościoła Katolickiego stwierdzająca, że orientacja homoseksualna nie jest nieuporządkowana, ale “inaczej uporządkowana”, za czym opowiada się ojciec James Martin S.I.?

Rzeczywiście, doktryna odrzucająca homoseksualność jest częścią powszechnego zwyczajnego Magisterium Kościoła i jako taka jest niereformowalna. W związku z tym pomysł, że związki homoseksualne mogą mieć cokolwiek godnego uświęcenia przynajmniej błogosławieństwem, jak uważają Hollerich, Schönborn, Fernández & Co przy wsparciu Papa Francesco, co starają się narzucić, jest całkowicie nie do przyjęcia.

Niektórzy stwierdzą, że praca ta nie jest wystarczająco dogłębna, ponieważ jedynie opowiada o ofensywach lobby LGBT i jego wspólników w kręgach katolickich oraz odpowiedziach Watykanu i różnych episkopatów, początkowo silniejszych, a następnie słabszych, a nawet podstępnych, bez szczegółowej analizy każdego argumentu lub epizodu. Inni stwierdzą wręcz przeciwnie, że nie jest napisany zwinnym piórem, jakby to była powieść, ze względu na oczywistą troskę autorów o zachowanie obiektywizmu i dokumentacji.

Jednak starszym czytelnikom lektura książki przypomni pewne epizody, które w tamtym czasie ich rozwścieczyły, ale które od tego czasu zatarły się w pamięci, takie jak skandaliczna wypowiedź Mario Mieli, założyciela FUORI (Fronte Unitario Omosessuale Rivoluzionario Italiano), na temat wkładu w emancypację człowieka przez perwersje seksualne, takie jak sadyzm, masochizm, pederastia, gerontofilia i zoofilia.

Z drugiej strony, młodsi czytelnicy, którzy nie doświadczyli zawirowań epoki po latach sześćdziesiątych, znajdą perspektywę historyczną, która pomoże im zrozumieć, w jakim stopniu Fiducia Supplicans stanowi ogromną kapitulację Watykanu w obliczu presji ze strony ruchu homoseksualnego zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła. La Diga Rotta. La Chiesa e l’Omosessualità: Storia di una Capitolazione. Libro di Ureta e Loredo.

===============================================

Misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet

ks. Heimerl

Niedawno ktoś zapytał mnie: “Przepraszam, Ojcze, czym właściwie jest synodalność?”. Przyznaję: byłem zaskoczony. W końcu myślimy, że wszystko kręci się teraz wokół “synodalności”, ale w rzeczywistości wydaje się, że termin ten nie przyjął się wśród wierzących; istnieje tylko w bańce kościelnych urzędników. Nie zdają sobie sprawy, że są ważniejsze rzeczy niż “synodalność”, ani że Kościół funkcjonował bez niej przez dwa tysiące lat. Zamiast tego twierdzą, że Kościół jest z natury “synodalny”. Jest to tak historycznie i teologicznie błędne, że aż chce się potrząsnąć głową. Wracając jednak do pytania: “Czym właściwie jest synodalność?”. Chciałbym odpowiedzieć: “Synodalność to nonsens” i rzeczywiście tak jest. Ale istnieje niezwykle niebezpieczny nonsens i tak jest w przypadku “synodalności”. Dlatego “synodalność” nie jest czymś, co należy ignorować, ale czymś, co należy zrozumieć, a przede wszystkim z czym należy walczyć. Nierzadko zdarza się, że najgorsze rzeczy wynikają ze złych działań, zwłaszcza gdy są one opatrzone głupimi sloganami. – Czy więc synodalność to “głupie” słowo?

Ujmę to w ten sposób: jest “głupie” tylko w tym sensie, że jest pozbawionym znaczenia neologizmem, który można wypełnić czymkolwiek się chce. Choćby z tego powodu jest to bardziej termin polityczny niż kościelny, co wynika również z faktu, że termin ten nigdy nie istniał w języku kościelnym: “synodalność” nie pojawia się w żadnym tekście soborowym. W gruncie rzeczy jest to czysta fantazja, frazes, który można wykorzystać do prowadzenia dobrej polityki. Nie ma w tym nic więcej. Fakt, że “synodalność” w jakiś sposób brzmi jak “synod”, jest niczym więcej niż piękną iluzją; sugeruje historyczną ciągłość, która w ogóle nie istnieje: “synodalność” nie ma absolutnie nic wspólnego z wielkimi synodami, które istniały od starożytności do średniowiecza, ani, jeśli o to chodzi, z “synodami biskupów”, które Paweł VI stworzył w 1965 roku. Odkąd Franciszek przypisał temat “synodalności” obecnemu Synodowi Biskupów, “synodalność” stała się synonimem “podziału”. Krótko mówiąc: wraz z obecnym “synodem na temat synodalności” Kościół znalazł się na rozdrożu.

Oczywiście dzieje się tak również dlatego, że ten “synod” nie jest “synodem biskupów” w sensie Pawła VI, ale raczej jawnym oszustwem: w “synodzie synodalnym” biskupi i świeccy doradzają i są kierowani przez “sekretariat synodalny”. – Nazwijmy rzeczy po imieniu: ten “synod biskupów” jest polityczno-kościelną parodią, porównywalną w najlepszym razie z kongresem partyjnym w Chinach.

Dlatego misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet to cel minimum. Co więcej, w perspektywie średnioterminowej Kościół powinien stać się zdecentralizowanym Kościołem świeckim; w skrócie: “Una sancta” powinna w przyszłości składać się z regionalnych kościołów protestanckich i być prowadzona przez świeckich.

Aby to osiągnąć, Franciszek nadał synodowi aurę Soboru Watykańskiego III – i wybuchową moc kościelnego rozłamu. W końcu wielu katolików ma dość tego, że papa nieustannie wypowiada się przeciwko nauczaniu Kościoła i ucieka się do sztuczki “super synodu”, aby to zrobić. Dlatego “Sekretariat Synodu” zdecydowanie uprzedza krytyczne głosy, stwierdzając z całą powagą, że kierunek “światowego synodu” należy do “Ducha Świętego”. Wszyscy wiedzą, że jest to blef i nawet sobór nie może powoływać się na kierownictwo Ducha Świętego. Niemniej jednak ten manewr daje “doktrynalną” władzę Synodowi i nikt nie ośmiela się kwestionować tej oficjalnej propagandy, która, nawiasem mówiąc, przenosi nas z powrotem do kongresu partyjnego w Chinach.

Każdy, kto zastanawia się, co tak naprawdę oznacza “synodalność“, może zobaczyć tutaj sedno: “synodalność” to idea manipulowania Kościołem w celu wywrócenia go na lewą stronę. To, co nigdy nie było katolickie, musi się takim stać bez dalszych ceregieli. “Droga synodalna” w Niemczech już to pokazała, a teraz Super Synod jedynie ją naśladuje. Ostatecznie obie drogi prowadzą do tego samego celu: znacznej restrukturyzacji Kościoła, którą można również nazwać zniszczeniem.

Właśnie dlatego Franciszek wyraźnie pozwala niemieckim biskupom robić to, co chcą, podczas gdy poza tym rządzi żelazną ręką. Jeśli Niemcy będą zbyt pochopni, co najwyżej kardynał prefekt będzie ganił, ale nic się nie stanie. Pomimo otwartej herezji, żaden biskup nie traci swojego urzędu. Dlaczego? Zasadniczo Niemcy są nadgorliwymi uczniami swojego rzymskiego “mistrza”. Wypróbowali “sposób synodalny”. Teraz papa może stworzyć pożądane fakty za pomocą Super Synodu. – Przynajmniej od czasu kontrowersyjnego dokumentu “błogosławieństwa” “Fiducia supplicans” wiemy, dokąd to prowadzi: do zaprzedania Pisma Świętego i odejścia od Bożego objawienia i tradycji Kościoła.

Ci, którzy dziś mówią o “synodalności”, mówią zatem o Kościele, który utracił swoją nadprzyrodzoną wiarę i zdegradował się do organizacji pozarządowej. Ten “Kościół”, który słusznie został nazwany “Kościołem Franciszka”, nie jest już katolicki i nie ma odpowiedzi na brak wiary naszych czasów. Wręcz przeciwnie: sam stał się częścią tego braku wiary i w końcu w nim zginie.

Oto powód, dla którego prawdziwy Kościół, który jest katolicki i apostolski: NIGDY nie jest “synodalny”!“Synodality is extremely dangerous nonsense” -Fr Heimerl

=========================

mail:

Biskupi, którzy przyjęliście „Fiducia supplicans”, pokutujcie, póki czas!



Biskupi, którzy przyjęliście „Fiducia supplicans”, pokutujcie, póki czas! 

BKP: Biskupi Słowacji, pokutujcie, póki czas!

Drodzy Biskupi Słowacji!

Kontrowersyjna organizacja kościelna o nazwie KBS (Konferencja Biskupów Słowacji), której przewodniczącym jest abp Bober, manipulowała wami przez swoje decyzje, aż w końcu, przez przyjęcie „Fiducia supplicans” doprowadziła was do najcięższej zbrodni – publicznego buntu przeciwko Bogu! Tym samym publicznie wyrzekliście się Ewangelii Chrystusa i zaakceptowaliście antyewangelię Sodomy, za co według słowa Bożego spadła na Was najsurowsza kara – anatema, przekleństwo i wykluczenie z Kościoła Chrystusowego. Ewangelia Chrystusa jest warunkiem koniecznym wiecznego zbawienia, a z drugiej strony jej odrzucenie powoduje wieczne potępienie.

Zbrodnia, którą popełniliście i przez którą sprowadziliście przekleństwo Boże na siebie i cały naród słowacki, to właśnie ta wasza tęczowa synodalna droga, której kulminacją było celowo ukryte, ale rzeczywiste przekształcenie Kościoła katolickiego w szatański anty-kościół New Age. On nadal pozostaje pod przywództwem tzw. Ojca Świętego, który w Kanadzie publicznie poświęcił się szatanowi przy pomocy czarownika. Wierzący katolicy na Słowacji nawet nie wiedzą o tej zbrodniczej transformacji Kościoła. Doszło do zdrady i zaparcia się naszego Pana Jezusa Chrystusa i Ducha Bożego oraz do akceptacji ducha antychrysta.

Ale wierzący nadal mają tych samych kapłanów, tę samą Liturgię, te same chrzty, te same obrzędy, wszystko jest takie samo, więc nikt nie podejrzewa, co się stało. Ale wy to wiecie! Do samej istoty zbawiającej wiary przeniknęła głęboka wewnętrzna trucizna. Zmieniło to także standardy moralne dane nam przez Boga. Według sodomskiej antyewangelii „Fiducia supplicans”, którą wy, biskupi, publicznie przyjęliście za pośrednictwem KBS, dokonaliście także tej autodestrukcyjnej transformacji Kościoła katolickiego i na Słowacji. W subtelny sposób sprowadzili katolików pod rządami pseudopapieża Bergoglio do satanistycznego  antykościoła New Age.

On zbuntował się przeciwko Bogu i zniszczył istotę Dekalogu, nie nazywając już grzechem jednego z najcięższych grzechów, jakim jest sodomia. Ponadto publicznie błogosławi akty homoseksualne, jak krytycznie stwierdził kardynał Müller. Akceptując „Fiducia supplicans”, odrzuciliście samą istotę Credo. To, że formalnie nadal odmawiacie go w Liturgii, niczego nie zmienia. Ale jak możecie teraz uważać swoje Liturgie za ważne, skoro usprawiedliwiacie najcięższy grzech i w ten sposób praktycznie zaprzeczacie odkupicielskiej śmierci Chrystusa za grzechy?

Przyjmując za pośrednictwem KBS przekleństwo „Fiducia supplicans”, pośrednio zaprzeczyliście Dekalogowi i Credo, wykluczając się w ten sposób z Kościoła Chrystusowego. Wasz nowy antykościół z sodomską antyewangelią „Fiducia supplicans” jest posłuszny pseudopapieżowi, który nigdy nie był i nie jest namiestnikiem Chrystusa na ziemi. Prawdziwy papież broni Ewangelii Chrystusowej, natomiast fałszywy papież 1 listopada 2023 roku w motu proprio „Ad theologiam promovendam” ogłosił zmianę paradygmatów – podstawowych prawd wiary. Nowym fundamentem 18 grudnia 2023 roku ogłosił sodomską antyewangelię zwaną „Fiducia supplicans”. Dopuścił się w ten sposób samobójczej zbrodni przekształcenia Kościoła. Sekta Bergoglio w żadnym wypadku nie jest Kościołem katolickim, nawet jeśli ukrywa się pod jej nazwą. Kościół katolicki wyznaje nauczanie katolickie, ale „Fiducia supplicans”, którą przyjęliście poprzez proklamację KBS, jest zasadniczo sprzeczna z nauczaniem katolickim. Jest rzeczą oczywistą, że ten, kto przyjął antyewangelię „Fiducia supplicans”, publicznie zaparł się Chrystusa i Jego Ewangelii i na niego spada Boże przekleństwo zgodnie z Pismem Świętym: „Kto głosi inną Ewangelię, choćby był to anioł z nieba, niech będzie przeklęty – anatema” (Gal. 1:8-9).

Praktycznie, teraz poprzez tę ukrytą przemianę prowadzicie dusze nie do nieba, ale do piekła. Wszystko dzieje się w ramach tzw. świętego posłuszeństwa tzw. Ojcu Świętemu. Ale nie chcecie przyznać, że arcy-heretyk, który zniósł Boże prawa i przykazania Boże i który publicznie poświęcił się szatanowi, nie jest i nie może być ważnym papieżem. Zarówno Pismo Święte, jak i cała tradycja katolicka wskazują, że papież, który popadł w herezję, ekskomunikował się z Kościoła i nie jest już papieżem. Ale wy bojkotujecie tę rzeczywistość, trzymacie się herezji papolatrii i twierdzicie, że nie chcecie rozbić jedności Kościoła Świętego. Ale już nie ma co rozbijać, oddzielenie od Chrystusa i Jego Ewangelii nastąpiło już 18 grudnia 2023 roku przez proklamację Bergoglio „Fiducia supplicans”. Akceptując FS, także oddzieliliście od Chrystusa i w ten sposób zmieniliście Kościół katolicki na Słowacji w satanistyczny antykościół New Age. To znacznie gorszy stan, niż gdybyś byli w schizmie. Prawosławni, które są wierni Chrystusowi, zostaną zbawieni, ale biskupi katoliccy, którzy przyjęli „Fiducia supplicans” i w ten sposób wyparli się Chrystusa, nie zostaną zbawieni. Jako pasterze nie spełniliście obowiązku informowania katolików, ale wciągnęliście ich na drogę zdrady Chrystusa, która prowadzi do wiecznego potępienia.

W przeciwieństwie do was wszyscy biskupi afrykańscy jednomyślnie odrzucili zbrodnię FS. Ale wy nawet nie chcieliście widzieć dobrego przykładu biskupów polskich, węgierskich, białoruskich, a nawet ukraińskich, którzy odrzucili „Fiducia supplicans”, która prowadzi do samozagłady istoty Kościoła. Daliście się zmanipulować prezesowi KBS, lokajowi Bergoglio Boberowi i zaakceptowaliście tę straszliwą zdradę Chrystusa i Kościoła katolickiego.

Prezes skompromitowanej KBS nigdy nie pokutował za propagowanie eksperymentalnych szczepień, które spowodowały poważne szkody zdrowotne, a nawet śmierć wielu osób. To wstyd i wołająca do nieba zbrodnia, że podczas wizyty tzw. Ojca Świętego warunkiem udziału była akceptacja tej eksperymentalnej szczepionki. Było to rażące nadużycie władzy kościelnej, za które kara latae sententiae automatycznie spadła na abp Bobera, abp Zwolenskiego i podobnych aktorów kościelnych. Poza tym spada na nich Boża kara anatemy, czyli przekleństwo i wykluczenie z Mistycznego Ciała Chrystusa – Kościoła. Na czele słowackiej KBS stoi teraz apostoł Judasz i on decyduje za was wszystkich.

Dziś słusznie potępiamy haniebną zbrodnię zamachowca podczas ataku na Premiera!

Kto może obliczyć, za ile istnień ludzkich jest odpowiedzialny abp Bober  przez propagandę śmiercionośnej eksperymentalnej szczepionki? Za swoje zbrodnicze kłamstwo nigdy nie przeprosił narodu słowackiego i nie okazał skruchy. Duch szczepień, który puścił Judasz Bober, utrzymuje do dziś diecezję Koszycką. Tam nawet ciężko chorzy pacjenci nie mogą dziś trafić do szpitala bez testów na covid!

Drodzy Biskupi, publicznie przypominamy wam przed Bogiem i całym narodem słowackim o waszej zdradzie Chrystusa zarówno aferą covidową, jak i teraz przyjęciem FS, przez co oddzieliliście już Kościół od Chrystusa i Jego nauczania. Wzywamy Was na sąd Boży za waszą wołającą z nieba zbrodnię, jaką jest transformacja, czyli przemiana Kościoła katolickiego na Słowacji poprzez FS w szatański antykościół New Age. Przekleństwo, które spadła na was za waszą zbrodnię, ma już tragiczne konsekwencje. Wasza skrucha lub pozostanie w zatwardziałości zadecyduje o losie całego narodu słowackiego. W tym krytycznym momencie, gdy Słowacja ma jeszcze nadzieję na zbawienie moralne i fizyczne, Bóg oczekuje od was radykalnego kroku pokuty.

Przekleństwo „Fiducia supplicans” ma wpływ duchowy, który objawił się także zewnętrznie w obecnej tragedii, jaką był zamach na Premiera. On zdecydowanie odrzucił niemoralną ideologię, w przeciwieństwie do was, którzy przyjęliście tę ideologię poprzez FS. Otworzyliście w ten sposób drzwi nieograniczonej niemoralności i demonowi wulgarnych kłamstw i śmierci.

Pytacie, jak powinniście pokutować?

Drodzy Biskupi, w tej sytuacji, kiedy już połączyliście się ze zdradą FS, nie wystarczy ją po prostu odrzucić. Bóg chce, abyście podjęli niezbędny krok do  ocalenia Kościoła katolickiego na Słowacji. Krok ten polega na nazwaniu nieważnego papieża nieważnym papieżem i na oddzieleniu się od jego podporządkowania. Jednocześnie złóżcie i opublikujcie swoją prośbę do rządu słowackiego o wydalenie nuncjusza watykańskiego ze Słowacji, ponieważ jego obecność straciła sens. Nuncjusz nie reprezentuje już Kościoła katolickiego, ale sektę Bergoglio.

Polacy i Węgrzy natychmiast odrzucili FS. Ale teraz dajcie im przykład właśnie przez to, że w imię ratowania katolicyzmu, czyli prawowiernego  nauczania i moralności, wyjdziecie spod jurysdykcji pseudopapieża. Jeśli pozostaniecie bierni, pozostaniecie w herezji FS. W ten sposób utrzymujecie Kościół na Słowacji pod przekleństwem transformowanego antykościoła Bergoglio. Konsekwencje waszej bierności są katastrofalne. Dlaczego nie byliście bierny, ale niezwykle aktywny, gdy chodziło o akceptowanie przestępczej FS?! Przekleństwo Boże i ekskomunika kościelna latae sententiae nadal na was ciąży za nadzwyczajną aktywność w zdradzie i niechęć do pokuty za nią. Ale przekleństwo, które rzucili na siebie, ma katastrofalne skutki dla całego Kościoła na Słowacji!

Krokiem prawdziwej pokuty macie szansę nagrodzić swoje tchórzostwo i zdradę, usunąć przekleństwo ze Słowacji i dać przykład wszystkim szczerym biskupom świata, aby podążali za wami na tym etapie pokuty. Takiego rodzaju pokuty Bóg wymaga od was dzisiaj. Za to słowo zdacie sprawę przed sądem Bożym. Od waszej pokuty zależy wasze zbawienie lub wieczne potępienie, a także błogosławieństwo lub przekleństwo narodu słowackiego.

W Chrystusie

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metody OSBMr                      + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

=====================================

mail: