Ku obojętności swoich “braci biskupów” na całym świecie, 10 kwietnia biskup Peter Shao Zhumin został ponownie aresztowany przez chiński reżim za przynależność do podziemnego [= katolickiego] Kościoła.
Aresztowanie uniemożliwiło prałatowi świętowanie Wielkiego Tygodnia. Biskup został aresztowany wraz ze swoim asystentem, księdzem Jiang Xu Nian.
Miejsce ich przetrzymywania w więzieniu jest nieznane. Ksiądz prałat był aresztowany kilka razy w przeszłości. Aresztowania te miały zwykle miejsce w przeddzień ważnych uroczystości liturgicznych, takich jak Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny i Dzień Wszystkich Świętych.
Jego ostatnie aresztowanie miało miejsce 7 marca, kiedy to został zatrzymany za odprawienie “nielegalnej” mszy. Został również ukarany grzywną w wysokości 200 000 juanów chińskich (27 500 USD) za odprawienie mszy 27 grudnia z okazji otwarcia Roku Jubileuszowego 2025.
Biskup Peter kieruje diecezją Wenzhou jako biskup podziemny, a nie jako urzędnik zatwierdzonego przez reżim Chińskiego Patriotycznego Stowarzyszenia “Katolickiego”, które – co nie jest zaskakujące – jest preferowanym rozmówcą obecnego reżimu w Watykanie.
Chiński reżim nie uznaje biskupa Petera i wyznaczył księdza Ma Xianshi, urzędnika Stowarzyszenia Patriotycznego, do kierowania diecezją.
Bp Peter został po raz pierwszy zatrzymany przez chińską policję w 2016 r., co uniemożliwiło mu wzięcie udziału w pogrzebie swojego poprzednika.
Prześladowania katolików w Chinach eksplodowały od czasu podpisania tajnego porozumienia chińsko-watykańskiego, które zostało przedłużone na kolejne cztery lata jesienią ubiegłego roku.
Kardynał Joseph Zen z Hongkongu wskazał, że umowa ta jest “zdradą” chińskich katolików, którzy pozostali lojalni wobec “Rzymu” i oparli się żądaniom Pekinu, by dołączyć do Kościoła partyjnego.
Chińskie władze ogłosiły nowe zasady dotyczące działalności religijnej obcokrajowców. Obywatele innych państw zostali wezwani do okazywania posłuszeństwa wobec instrukcji Chińskiej Partii Komunistycznej. Ponadto obcokrajowcy oraz Chińczycy nie powinni wspólnie uczestniczyć w nabożeństwach, a liczba książek, które mogą przywieźć przybysze do Państwa Środka – wyłącznie na użytek osobisty – została ograniczona.
O sprawie informuje Giorgio Bernadelli z włoskiego portalu „Asia News” z siedzibą w Mediolanie.
Nowe regulacje zostały ogłoszone przez Krajową Administrację ds. Religijnych. Wejdą w życie z dniem 1. maja. Zmiany mają pozwolić na ograniczenie działalności obcokrajowców na płaszczyźnie religii.
Właściwym celem, przekonuje Bernadelli, jest sinizacja religii – w tym religii katolickiej. Chodzi tu zarazem o roztoczenie jeszcze ściślejszej kontroli nad tym, co dzieje się w kościołach, meczetach czy świątyniach kultów politeistycznych.
„Religia nie może być używana dla zaszkodzenia interesowi narodowemu, publicznemu interesowi społecznemu czy też prawom i interesom obywateli; nie może też naruszać porządku publicznego ani dobrych obyczajów”, można przeczytać w zestawie regulacji ogłoszonych na początku kwietnia. Obcokrajowcy zaangażowani na płaszczyźnie religijnej muszą ponadto przestrzegać nie tylko chińskiego prawa, ale szanować też „zasadę chińskiej niezależności i samostanowienia w dziedzinie religii, akceptując uprawniony nadzór ze strony rządu chińskiego”.
Obcokrajowcy nie mogą też brać udziału w nabożeństwach poza oficjalnie wyznaczonymi do tego miejscami. Jak tłumaczy Bernadelli, w przypadku Kościoła katolickiego oznacza to zakaz kontaktowania się przez obcokrajowców z tzw. Kościołem podziemnym, czyli tą częścią katolików, która odrzuca kontrolę Komunistycznej Partii Chin.
Przybysze z innych krajów powinni uczestniczyć w nabożeństwach sprawowanych przez obywatela Chin. Poza przewodniczącym nabożeństwa nie powinni w nim brać udział już żadni inni Chińczycy.
Obcokrajowcy nie mogą też przywozić ze sobą więcej niż 10 książek o charakterze religijnym, zresztą wyłącznie na własny użytek.
Zakazane dla obcokrajowców pozostaje nawracanie czy nieautoryzowana ewangelizacja.
W 2018 roku Watykan podpisał dokument z komunistycznymi Chinami, który stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów pontyfikatu papieża Franciszka i doprowadził do „zdrady” katolików w Chinach.
Wysoce tajna chińsko-watykańska umowa ma już siedem lat, a została odnowiona po raz trzeci jesienią 2024 roku. Ale kto faktycznie ma większą władzę w ramach umowy i jakie były owoce?
2018: Nowa umowa dla nowego rozłamu?
22 września 2018 roku Watykan ogłosił, że podpisał umowę z chińskim rządem dotyczącą mianowania katolickich biskupów w Chinach. Watykan oświadczył, że od pewnego czasu trwały rozmowy, a ta nowa umowa była ich wynikiem. W komunikacie prasowym odnotowano:
„Wyżej wymienione Porozumienie Tymczasowe, będące owocem stopniowego i wzajemnego zbliżenia, zostało uzgodnione po długim procesie starannych negocjacji i przewiduje możliwość okresowych przeglądów jego stosowania. Dotyczy nominacji biskupów, kwestii wielkiego znaczenia dla życia Kościoła i stwarza warunki do większej współpracy na poziomie dwustronnym.
Watykan dodał, że ma „wspólną nadzieję” z Pekinem, że umowa „może sprzyjać owocnemu i przyszłościowemu procesowi dialogu instytucjonalnego i może pozytywnie przyczynić się do życia Kościoła katolickiego w Chinach, do wspólnego dobra narodu chińskiego i do pokoju na świecie”.
Kilka dni później papież Franciszek napisał list do chińskich katolików, w którym powiedział, że umowa „ograniczona do pewnych aspektów życia Kościoła i koniecznie zdolna do poprawy, może przyczynić się – ze swej strony – do napisania nowego rozdziału Kościoła katolickiego w Chinach”.
W końcu papież wyraził opinię, że Stolica Apostolska i komunistyczne Chiny będą mogły współpracować „w nadziei na zapewnienie wspólnocie katolickiej dobrych pasterzy”.
Treść umowy pozostała tajemnicą, bez żadnych stwierdzeń ani przez Watykan, ani władze komunistyczne w Pekinie, że jej zawartość zostanie ujawniona w najbliższym czasie. Watykański sekretarz stanu – i czołowy autor umowy – kardynał Pietro Parolin poświadczył w 2023 roku, że taka tajemnica była „ponieważ [umowa] nie została jeszcze ostatecznie zatwierdzona”.
Uważa się, że Umowa uznaje zatwierdzony przez państwo kościół w Chinach i pozwala Komunistycznej Partii Chin nominować biskupów w narodzie i angażować Watykan jedynie w “proces współpracy” zamiast wyboru biskupów.
Uważa się, że Stolica Apostolska, a mianowicie papież, ma formę władzy weta nad biskupami mianowanymi przez chiński rząd. Przypuszcza się również, że umowa pozwala na usunięcie biskupów, którzy są częścią „dziedzictwa kościoła” na rzecz biskupów lojalnych wobec chińskiego rządu, którzy są członkami chińskiego kościoła państwowego – Chińskiego Katolickiego Stowarzyszenia Patriotycznego (CCPA) – w tym, co zostało uznane za próbę osiągnięcia współpracy jedności między Rzymem a Pekinem.
Kardynał Parolin stwierdził w 2023 r., podczas wywiadu, który został przekazany do watykańskiego korpusu prasowego, że umowa chińsko-watykańska „obraca się wokół podstawowej zasady jednomyślności decyzji dotyczących biskupów” i jest nawiązywana przez „zaufanie do mądrości i dobrej woli wszystkich”.
Początkowo podpisana w 2018 roku, została odnowiona w 2020, 2022, a następnie w 2024 roku, tym razem na cztery lata. Zanim umowa „tymczasowa” zostanie odnowiona w 2028 roku, będzie to dekada, co wymusza pytania o oficjalny opis umowy jako „tymczasowe”.
Sukces dyplomatyczny czy ułatwienie prześladowań?
Ale jak pisze portalAsiaNews, które specjalizuje się w podkreślaniu prześladowań chrześcijan na Dalekim Wschodzie, donosi, że chińscy katolicy z Kościoła podziemnego czuli się zdradzeni. “Podziemni katolicy gorzko podejrzewają, że Watykan ich porzucił” – czytamy w artykule z listopada 2018 roku.
Przez wiele długich lat katolicy podziemnego kościoła w Chinach pozostali lojalni i wierni Rzymowi pomimo rosnących prześladowań nałożonych na nich przez chiński rząd, ponieważ wygląda na to, że katolicy [tj. Watykan md] zmuszają katolików do przyłączenia się do zatwierdzonej przez państwo i partii komunistycznej CCPA.
Cierpią prześladowania, które przechodzą z pragnienia pozostania oddanymi Chrystusowi, Ojcu Świętemu i Stolicy Apostolskiej, zamiast stać się poddanymi religii komunistycznej promowanej przez Pekin pod pozorem „chińskiego katolicyzmu”.
Właśnie z tego powodu emerytowany biskup Hongkongu, kardynał Joseph Zen, określił układ Stolicy Apostolskiej jako „niesamowitą zdradę”. “Oni oddają stado w paszcze wilków. To niesamowita zdrada” – powiedział agencji Reutera w wywiadzie ze swojego domu w Hongkongu w 2018 roku.
Kardynał Zen często wypowiadał się przeciwko niebezpieczeństwom tej “umowy”, ostrzega o trudnej sytuacji chińskich podziemnych katolików, choć w ostatnich latach musiał unikać tego tematu ze względu na „delikatność sytuacji”.
Ale nie jest sam. Wielu chińskich ekspertów i obserwatorów ostrzegło, że podpisując umowę z komunistycznymi Chinami, Stolica Apostolska rzeczywiście stała się otwarta na wykorzystywanie przez Pekin. Do ich głosów dołączyły przedstawiciele oficjalnych źródeł rządowych.
Krótko przed pierwszym dwuletnim odnowieniem umowy w 2020 roku, były Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo ostrzegł, że „Watykan zagraża swojemu autorytetowi moralnemu, jeśli odnowi umowę”. Wskazał na artykuł, który napisał na ten temat, w którym stwierdził, że „jest jasne, że chińsko-watykańskie porozumienie nie chroniło katolików przed gwałtami i grabieżami partii”.
Nawet Stany Zjednoczone.
Komisja Kongresowo-Wykonawcza ds. Chin publicznie odnotowała bezpośredni związek między umową Apostolską a wzrostem prześladowań chrześcijan w Chinach. W swoim raporcie z 2020 r. Komisja stwierdziła, że takie prześladowania są „z intensywnością niespotykaną od czasów rewolucji kulturalnej”.
Następnie, w raporcie z 2023 r., Komisja napisała, że „Komunistyczna Partia Chin i rząd nadal starają się kontrolować hierarchię, przywództwo katolickie, życie społeczne i praktykę religijną”.
W rzeczywistości sam papież Franciszek przyznał, że bezpośrednim skutkiem zatwierdzonej przez niego umowy będzie wzrost cierpienia.
Przemawiając na pokładzie papieskiego samolotu w 2018 roku, stwierdził o Kościele podziemnym: „To prawda, będą cierpieć. Zawsze jest cierpienie w porozumieniu”.
Gdy Stolica Apostolska chwali swoje rosnące relacje z Chinami, księża, seminarzyści i wierni świeccy w Kościele Podziemnym są aresztowani, torturowani, karani grzywną i wciągani w nieujawnione miejsca ze względu na ich lojalność wobec Rzymu i odmowę przyłączenia się do komunistycznego, usankcjonowanego przez państwo „kościoła”.
Podziemni katolicy w Chinach są znacznie bardziej prześladowani, jak zawsze, a mianowicie prześladowani przez władze komunistyczne, z wyjątkiem tego, że teraz władze komunistyczne są do tego ośmielone poprzez ich układ ze Stolicą Świętą. Rzeczywiście, ośmielony tajnym porozumieniem, Pekin tylko zwiększył swoje prześladowania katolików.
Czy to zadziałało?
Obserwatorzy będą się zastanawiać, czy pomimo wzrostu prześladowań katolików, wynikających z umowy, mimo to przyniósł on owoce i przyniósł większą jedność między Rzymem a Pekinem, w rodzaju takiej, jakiej pragnie Stolica Apostolska. Z pewnością kard. Parolin i watykański sekretarz ds. stosunków z arcybiskupem Paulem Gallagherem przyłączyli się do głosu papieża Franciszka w obronie umowy i jego skuteczności.
“Umowa stanowi podróż – powolną i wymagającą podróż, która moim zdaniem zaczyna przynosić owoce” – powiedział kard. Parolin w styczniu, powtarzając komentarze do tego korespondenta w listopadzie ubiegłego roku. Ze swojej strony, Abp. Gallagher mówił niedawno o „większej znajomości teraz” między Pekinem a Rzymem, umożliwiając im „możliwość kontaktowania się ze sobą w bardziej zrelaksowany sposób”.
Ale wbrew takiej retoryce dowody sugerują, że Pekin uporczywie łamał nawet warunki umowy i zmusił Stolicę Apostolską do upokarzającej akceptacji jednostronnych decyzji Pekinu w sprawie mianowania biskupów. Zamiast natchnąć współpracę roboczą, Watykan został przestraszony i przechytrzony, zmuszony do grania drugich skrzypiec dla władz komunistycznych.
Seria nominacji biskupów do chińskich diecezji w ciągu ostatnich dwóch lat podkreśliła, kto naprawdę dzierży władzę. Pekin wielokrotnie mianował nominacje i dopiero potem informował o nich Watykan, czasami w dniu nowej instalacji biskupa.
Jednym z takich przykładów jest biskup Shen Bin, który został zainstalowany przez chińskie władze jako biskup Szanghaju w kwietniu 2023 r. – posunięcie, o którym Watykan nie został nawet poinformowany. Shen został uznanym w Watykanie biskupem Haimen, a uznany przez Watykan biskup Szanghaju był w rzeczywistości biskupem Thaddeusem Ma Daqinem.
Stolica Apostolska została zmuszona do kapitulacji wobec żądań Pekinu i „uznała” instalację Shena Bin jako biskupa Szanghaju dwa miesiące później. Jest to tylko najjaskrawszy przykład rzeczywistej realizacji umowy watykańskiej watykańskiej: Pekin działa później, informuje Stolicę Apostolską, a Rzym jest następnie zmuszony do zaakceptowania decyzji rządu komunistycznego.
Wiele przypadków sprawiło, że Watykan wydał notę prasową ogłaszającą instalację nowego biskupa w Chinach, podczas gdy oświadczenia wydane przez chiński kościół zatwierdzony przez państwo ujawniają, że biskup został już zainstalowany kilka miesięcy wcześniej. Zwyczajowo szczegóły podane przez chińską służbę państwową nie wspominają o papieżu Franciszku ani Stolicy Apostolskiej, a zatem, jak skomentował weteran watykański Sandro Magister:
Krótko mówiąc, lektura podobnych komunikatów prasowych wydanych przez Stolicę Apostolską i „Kościół katolicki w Chinach” z każdym nowym nominacją biskupią daje jasno do zrozumienia, że reżim w Pekinie jest tym, który prowadzi grę.
Niestety, ale nie nieoczekiwanie, dowody podkreślają, że nie tylko umowa chińsko-watykańska zdradziła podziemnych katolików i doprowadziła do nasilenia ich prześladowań, ale także nie powiodła się w tym samym punkcie, który oficjalnie starał się osiągnąć – instalację biskupów poprzez wspólny proces między Rzymem a Pekinem w celu budowania stosunków między obiema stronami.
Taka porażka nie powinna być zaskoczeniem. Rzeczywiście, nawet pomijając kontrowersyjny charakter i pochodzenie samej umowy, bystry obserwator ostrzegł, że nigdy nie można się spodziewać powodzenia takiej umowy.
“Dyplomacja ma swoje miejsce. Negocjacje są konieczne” – powiedział mi Benedict Rogers – współzałożyciel Hong Kong Watch. Pojednanie jest godne pochwały i zawsze powinno być celem Kościoła. Naiwność jest wybaczalna. Ale współudział i zaspokojenie [wroga] – do których podejście Watykanu jest niebezpiecznie bliskie – nie mają miejsca w katolickiej nauce.
===============================
Michael Haynes jest angielskim dziennikarzem mieszkającym w Rzymie w ramach Korpusu Prasowego Stolicy Apostolskiej, pisząc głównie wLifeSiteNewsiPerMariam.
Restrykcje mają na celu zdławienie Kościoła, całkowite odcięcie katolików w Chinach od Kościoła powszechnego i podporządkowanie ich państwu.
Pomimo porozumienia ze Stolicą Apostolską komunistyczne władze w Chinach dławią życie lokalnych wspólnot Kościoła, zarówno katakumbowych, jak i oficjalnych. Wskazuje na to ks. Bernardo Cervellera dyrektor AsiaNews, agencji informacyjnej Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych.
Zakaz ewangelizacji
Powołuje się on na dokument władz prowincji Fujian. Otrzymali go do podpisania wszyscy pracujący tam kapłani i zakonnice. Jeśli go nie podpiszą, nie będą mogli pełnić swej posługi. W dokumencie tym zobowiązują się m.in., że nie będą wpuszczać do kościoła dzieci i młodzieży, ani też nie będą dla nich prowadzić katechezy.
Dokument zakazuje ponadto wszelkiego kontaktu z katolikami z zagranicy, a także ewangelizacji i wypowiadania się na tematy religijne w internecie.
Jak podaje ks. Cervellera, podobne restrykcje zostały nałożone na Kościół również w innych chińskich prowincjach, takich jak Henan, Hubei czy Zhejiang. Mają one na celu zdławienie lokalnego Kościoła, całkowite odcięcie katolików w Chinach od Kościoła powszechnego i podporządkowanie ich państwu – ostrzega dyrektor agencji AsiaNews.
11 maja światowe media obiegła informacja o zatrzymaniu przez chińskie służby 90-letniego kard. Josepha Zena. Datę rozprawy purpurata władze wyznaczyły na 24 maja br. Trudno uznać ją za przypadkową. Tego dnia wypada bowiem Dzień Modlitw za Kościół w Chinach.
Emerytowany ordynariusz Hongkongu to już co najmniej 11 duchowny aresztowany (czy raczej uprowadzony) w tym roku przez chińskie władze. Szczególna czystka dotknęła środowisko katolików w mieście Baoding, położonym na południowy zachód od Pekinu. Miasto to uznawane jest za matecznik tzw. „podziemnego Kościoła” – fenomenu, którego skala nie znajduje swojego odpowiednika w żadnej innej antychrześcijańskiej dyktaturze świata.
Z racji specyfiki zjawiska i nieustannych prześladowań niemożliwa do oszacowania pozostaje dokładna liczba wyznawców Chrystusa obrządku rzymskiego w Państwie Środka. W prorządowym Patriotycznym Stowarzyszeniu Katolików Chińskich zrzeszonych jest ok. 5-6 mln członków. W podziemiu pozostawać może kolejne od 3 do nawet 8 mln wiernych. Liczby te jednak zmieniają się dynamicznie – według niektórych szacunków chrzest w jednej ze wspólnot przyjmować może nawet 2 mln Chińczyków rocznie.
Rozróżnienie pomiędzy wspomnianymi środowiskami nie jest przy tym całkowicie ostre. Według nieoficjalnych doniesień niektórzy „akredytowani” przy komunistach duchowni świadczą bowiem posługę również we wspólnotach podziemnych. Co ciekawe, stosunkowo silna jest w Chinach także licząca ok. 60 mln członków społeczność protestantów.
Narodziny dualizmu
Za moment narodzin współczesnego chińskiego Kościoła podziemnego uznać można umownie rok 1949 lub 1957. Pierwsza z tych dat odnosi się do zakończenia wygranej przez komunistów wojny domowej. Druga to rok ustanowienia wspomnianego już Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich.
Powołana przy państwowym Biurze ds. Religijnych organizacja miała być od tej pory jedynym dopuszczonym do funkcjonowania środowiskiem rzymskich katolików w Chinach. Wierni tego obrządku stanowili wówczas w Państwie Środka niespełna 1% z blisko 600-milionowej populacji kraju, ich liczba jednak dynamicznie rosła.
Odrzucenie przez PSKCh zwierzchności Rzymu (zakończone nałożoną przez Piusa XII ekskomuniką jego biskupów) i podporządkowanie Stowarzyszenia maoistowskiej władzy zaowocowały przejściem części duchownych i wiernych do działalności podziemnej. Wzorem pierwszych chrześcijan zaczęli się oni spotykać w domach, z dala od wścibskich oczu funkcjonariuszy nowego reżimu.
Jan Paweł II i „tajny” kardynał
Jeszcze jednak przed powołaniem PSKCh, chińscy komuniści podjęli starania o „oczyszczenie” miejscowego Kościoła katolickiego z „elementów wrogich” nowemu ustrojowi. Do historii przeszedł 8 września 1955 r., gdy w szeroko zakrojonej akcji policyjnej aresztowanych zostało przeszło 200 duchownych oraz grupa świeckich katolików z Szanghaju. Większość z nich skazano potem na więzienie za „działalność kontrrewolucyjną”, ewentualnie, w przypadku zagranicznych misjonarzy, za szpiegostwo.
Symbolicznym bohaterem tamtych wydarzeń stał się ordynariusz Szanghaju bp Ignatius Kung Pin-mei. Skazany na dożywocie pod zarzutem zdrady stanu, konsekwentnie odmawiał on autoryzowania swoim nazwiskiem działalności PSKCh. Więzienie opuścił dopiero w 1985 r. po trzydziestu latach od osadzenia. W 1979 r. Jan Paweł II mianował go kardynałemin pectore(„w sercu”).
W pamięci chińskich wiernych zapisała się również postawa innego nieugiętego szanghajskiego duchownego, o. Bedy Changa SJ. 11 listopada 1951 r. zmarł on w więzieniu po dwóch miesiącach okrutnych tortur, a władze, dla uniknięcia wystąpień, ustawiły przy jego grobie straże. Wśród „podziemnych” chińskich katolików o. Beda Chang cieszy się dziś opinią świętości, istnieją również doniesienia o wyproszonych za jego wstawiennictwem cudach i łaskach.
Dwóch niezłomnych
Jak wspomnieliśmy już na początku, bastionem chińskich „podziemnych” katolików pozostaje miasto Baoding i otaczająca je prowincja Hebei. Według szacunków w regionie tym żyje ok. miliona wyznawców Chrystusa obrządku rzymskiego. Dla kondycji miejscowego Kościoła duże znaczenie ma postawa dwóch jego niezłomnych duszpasterzy.
Pierwszym z nich jest nieuznawany przez władze ordynariusz Baodingu, bp James Su Zimin. Duchowny, co do którego nie ma nawet pewności czy żyje, spędził w chińskich więzieniach łącznie przeszło 50 lat. Przetrzymywany przez komunistyczne władze od 1997 r., ostatni raz widziany był publicznie w 2003 r. Jeśli żyje, w lipcu br. ukończy 90 lat.
Poprzednikiem Zimina na tronie biskupim Baodingu był bp Peter Joseph Fan Xueyan. Jego więzienny „staż” jest zaledwie nieco krótszy niż następcy i sięga 46 lat w celi i obozach „reedukacyjnych” (de facto obozach pracy przymusowej). W listopadzie 1990 r. bp Xueyan „zaginął” po raz kolejny. 13 kwietnia 1992 r. jego ciało w plastikowym worku podrzucone zostało pod drzwi jego rodzinnego domu. Według oficjalnych komunikatów duchowny zmarł z powodu zapalenia płuc, jego szczątki nosiły jednak ślady tortur, w tym łamania kości. Wierni podziemnego Kościoła z Baodingu wysuwać mają wobec Watykanu postulat jego kanonizacji.
Po pierwsze złamać, zabijać w ostateczności
Tego rodzaju drastyczne działania uznać można jednak za pewnego rodzaju ostateczność, jeśli idzie o arsenał środków wykorzystywanych przez chińskie służby. Priorytetem dla nich jest „złamanie” duchownych i wiernych podziemnego Kościoła, i zmuszenie ich do przystąpienia do PSKCh (a tym samym do uznania prymatu władz i ideologii komunistycznej nad zwierzchnictwem Watykanu i doktryną wiary).
Dowodem pewnej skuteczności takiej strategii może być oficjalny następca bp. Zimina na stanowisku ordynariusza Baodingu, bp Francis An Shuxin. Aresztowany w 1996 r., jeszcze jako biskup pomocniczy, duchowny przystał po 10 latach osadzenia na współpracę z komunistami. W 2010 r., bez zgody Watykanu, mianowany został biskupem niepokornej diecezji.
Podobny los staje się prawdopodobnie udziałem 10 uprowadzonych w tym roku kapłanów z Baodingu. Wedle nieoficjalnych informacji poddawani są oni tzw. „guanzhi” – swoistemu aresztowi domowemu połączonemu z intensywną „reedukacją” polityczną. Jeśli wielogodzinne prokomunistyczne pogadanki nie przekonają ich do przystąpienia do PSKCh, grozi im przeniesienie do tradycyjnego zakładu karnego.
Zdrada czy pragnienie ochrony?
Sytuacja podziemnego Kościoła katolickiego w Państwie Środka kłopotliwa jest o tyle, że w pewnym dualiźmie tkwi również sama Stolica Apostolska. Dążąc do normalizacji stosunków dyplomatycznych na linii Watykan-Chiny, Państwo Kościelne porozumiało się z władzami co do większości (ok. 80%) nominacji biskupich.
Szczególne kontrowersje w tym względzie wywołała tymczasowa umowa z 22 września 2018 r., na mocy której rola Watykanu ograniczać się ma do opiniowania i ewentualnego wetowania kandydatów na hierarchów zaproponowanych przez PSKCh. Sądzony dziś kard. Zen nazwał ją nawet „zdradą wobec chińskich katolików„. Zwolennicy porozumienia wskazują z kolei, że jest ona jedynym narzędziem, dzięki któremu papież ma jakikolwiek wpływ na sytuację wyznawców Chrystusa w Państwie Środka.
Równocześnie jednak Stolica Apostolska utrzymuje nieoficjalne stosunki dyplomatyczne z chińskim Kościołem podziemnym. Ten zaś jeszcze w 1989 r. ustanowił własną, niezależną od władz, konferencję episkopatu. Prowadzi również sieć tajnych, niestacjonarnych seminariów duchownych, które przyrównać by można do naszego Uniwersytetu Latającego z czasów carskiego zaboru. Według szacunków do chińskiego Kościoła podziemnego przynależy w tym momencie ponad 40 biskupów, ok. 1200 kapłanów oraz ok. 1200-1300 sióstr zakonnych.
W Pradze w dniach 5-12 lutego 2023 r. odbyło się tzw. Kontynentalne Zgromadzenie Drogi synodalnej. Wielu uczestników, jak sami przyznali, nawet nie wiedzą, czym jest Droga synodalna. Mimo to śpiewają jej ody i mówią o niej w superlatywach i z wielkim entuzjazmem. Do kontynentalnego zgromadzenia w Pradze w pełni odnosi się słowo Pańskie wypowiedziane przez proroka Izajasza: „Przykazanie za przykazaniem, przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, przepis za przepisem, trochę tu, trochę tam” (Iz 28:10). A prorok Izajasz wyjaśnia to jeszcze bardziej szczegółowo: „Również i ci chodzą chwiejnie na skutek wina, zataczają się pod wpływem sycery kapłan i prorok … Wszystkie stoły są pełne zwymiotowanych brudów; nie ma miejsca czystego… Podaje się przykazanie za przykazaniem, przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, przepis za przepisem, trochę tu, trochę tam.… Dlatego posłuchajcie słowa Pańskiego, samochwalcy, panujący nad tym ludem… Mówicie: «Zawarliśmy przymierze ze śmiercią, i z szeolem zrobiliśmy układ. Gdy się rozleje powódź wrogów, nas nie dosięgnie, bo z kłamstwa uczyniliśmy sobie schronisko i skryliśmy się pod fałszem»” (zobacz Iz 28:7-15).
Gdyby to pozostało tylko teorią: przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, moglibyśmy machnąć ręką, ale te przykazania iprzepisy skrywają zaszyfrowany proces przejścia Kościoła do antykościoła New Age – do synagogi szatana. Tam prawa Boże zostaną już całkowicie zastąpione przez niemoralne zbrodnie LGBTQ, za które Bóg karze zarówno doczesnym, jak i wiecznym ogniem (Judy 7, 2Pt 2,6). Bergogliowa synodalna droga jest zakończeniem realizacji aggiornamento z duchem tego świata, zapoczątkowanego przez II Watykański Sobór.
Na przestrzeni dziejów, aż do II Soboru Watykańskiego, Kościół zachowywał ortodoksję, która chroniła go przed herezjami. Jednocześnie posiadał ortopraktykę, związaną z przestrzeganiem Bożych praw i przykazań. Ortodoksja i ortopraktyka opierały się na Piśmie Świętym i Tradycji, zarówno apostolskiej, jak i na Tradycji Ojców Kościoła, męczenników i świętych. Sobór (1962-65) spowodował przełom. Przyjął herezję modernizmu, a po Soborze ta herezja zapanowała we wszystkich szkołach teologicznych. Ortopraktyka została przez to stopniowo sparaliżowana. Proces samozniszczenia osiąga teraz punkt kulminacyjny w Bergogliowej Drodze synodalnej.
Co trzeba zrobić, aby Kościół mógł powrócić na bezpieczną drogę zbawienia, drogę naśladowania Chrystusa? Trzeba odnowić ortodoksję. Więc najpierw trzeba nazwać herezję modernizmu w duchu historyczno-krytycznej metody herezją. Również II Watykański Sobór należy nazwać tym, czym był, tj. heretyckim. Także pseudo-papież Bergoglio powinien być nazywany tym, czym jest – kościelnym oszustem i heretykiem.
Jak ćwiczyć ortopraktykę? Przede wszystkim musimy być świadomi negatywnych wpływów teraźniejszości, które przeszkadzają w zbawczej drodze naśladowania Chrystusa. Jest to silny wpływ ducha świata na Kościół i na poszczególnych wierzących. Ten duch sprzeciwia się Duchowi Bożemu, Duchowi Prawdy. Dziś duch świata promuje wszelkie formy niemoralności LGBTQ poprzez ideologię gender. Chrześcijaninem manipuluje duch świata, przede wszystkim za pośrednictwem portali społecznościowych na smartfonach, którym poświęca kilka godzin dziennie. Jeśli dzisiaj idzie tą szeroką drogą ku zagładzie, nie ma już nawet zbawiennego strachu, bo Droga synodalna mu wszystko zatwierdzi i uświęci. Bóg mówi przez proroka także i dzisiaj: „Usiłują zaradzić katastrofie mojegonarodu, mówiąc beztrosko Pokój, pokój , a tymczasem nie ma pokoju. Okryci są hańbą, ponieważ postępowali obrzydliwie. Co więcej, zupełnie się nie wstydzą, dlatego upadną wśród tych, co mają upaść, runą, gdy ich nawiedzę – wyrocznia Pana” (Jr 6:14-15).
I dalej przez proroka woła: „Biada tym, którzy na postronkach dla wołu ciągną nieprawości i na powrozach uprzęży swe grzechy! … Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz! …Odrzucili Prawo Pana Zastępów i wzgardzili tym, co mówił Święty Izraela” (Iz 5:18-24).
Synod o synodalności w ogóle nie rozwiązuje najważniejszej kwestii zbawienia duszy. Dlatego dzisiaj każdy chrześcijanin staje przed życiowym wyborem – albo droga synodalna, która prowadzi do zatracenia duszy w piekle, albo Droga, którą jest Chrystus. Ona wiąże się z modlitwą, pokutą i przestrzeganiem Bożych przykazani. Każdy musi dziś podjąć decyzję. Jeśli chce ocalić swoją duszę, musi zrobić radykalny krok, a jest nim nawrócenie i pokuta. Musi oddzielić się od fałszywej Bergogliańskiej Drogi synodalnej i od fałszywego papieża. Jednocześnie jest to niezbędny krok do przywrócenia prawowiernego nauczania – ortodoksji. Następnie musi wejść na Chrystusową drogę naśladowania – to jest ortopraktyka.
Należy podziękować świętemu papieżowi Piusowi X za potępienie herezji modernizmu i dążenie do odrodzenia wszystkich wierzących w Chrystusie. Odnowę ortopraktyki określił już na początku ubiegłego stulecia. Wiązało się to z czcią dla Boskiego Serca Pańskiego, z pierwszymi piątkami, z modlitwą różańcową, z czcią dla Chrystusa Króla. Pamiętajmy o męczennikach z Meksyku, którzy umierali, mówiąc: „Viva Christo Rei!” – „Niech żyje Chrystus Król!”
I dziś jest możliwe odnowienie ortopraktyki, ale będzie to wymagało jeszcze bardziej radykalnych kroków niż w przeszłości, zwłaszcza w życiu modlitewnym każdego wierzącego.
W drugiej części jest krótko podsumowana sprawdzona ortopraktyka dla dzisiejszych warunków.
BKP: Kontynentalna Droga synodalna przeciwko Chrystusowej drodze zbawienia
Co powinna zawierać ortopraktyka, abyś i Ty w dzisiejszym świecie zachował żywą wiarę?
1) Przestrzegaj porządku codziennej Godziny Świętej. Jest to czas na modlitwę od 20:00 do 21:00h.
2) Weź godzinę modlitewnej straży i w ten sposób zaangażuj się w nieustanną modlitwę. Nie czekaj, aż inni się zorganizują, zacznij się modlić o godzinie, która Ci odpowiada
Poprzez te trzy praktyki oddajesz Bogu dziesięcinę z pory dnia – 2,5 godziny.
4) Sobota fatimska – można też powiedzieć biblijny nowiu. Byłoby dobrze, gdyby mężczyźni we wspólnocie spędzali jeden dzień w miesiącu, najlepiej całą pierwszą sobotę, jako dzień pokuty i modlitwy. Tutaj też jest miejsce na Słowo Boże i świadectwa z modlitwy i z życia. Podobnie niech i gorliwe kobiety jedną sobotę w miesiącu spędzają razem na modlitwie i świadectwach. Tu uzyskują siłę do dźwigania krzyży w życiu.
5) Świętowanie niedzieli
Zaczyna się już w sobotę wieczorem. Rodzina modli się razem w domu. Od 20:00 do 21:00 jest Godzina święta, po której śpiewana jest pieśń wielkanocna i tym rozpoczyna się świętowanie niedzieli. W pierwszej godzinie zgodnie z zaleceniami zawartymi w broszurze doświadczają konkretnych prawd związanych ze zmartwychwstaniem Chrystusa.
Rano, od godziny 5do 7, kontynuowana jest modlitwa rodzinna, zgodnie z zaleceniami zawartymi w broszurze. Chodzi o doświadczenie konkretnych prawd Ewangelii związanych z niedzielnym porankiem Zmartwychwstania.
Jeśli nie ma możliwości pójścia na prawowierną Liturgię, można przeżyć duchowo Liturgię według broszury lub obejrzeć transmisję online z prawowiernej Liturgii, odprawianej przez księdza lub biskupa, który nie pozwolił wciągnąć siebie w tzw. Drogę synodalną, promującą legalizację LGBTQ niemoralności.
Po południu rodziny spotykają się około 15:00, kobiety są razem we wspólnocie. Jeśli gromadzą się młode rodziny, należy zadbać o to, aby ktoś zaopiekował się dziećmi i przygotował dla nich przydatny program.
Mężczyźni zbierają się we wspólnocie osobno. Prawowierny katolicki Kościół musi liczyć się z przejściem do katakumb, więc wystarczy, aby zgromadziło się od 3 do 5 rodzin, proporcjonalnie do dostępnej im przestrzeni.
Druga opcja jest taka, że zbiera się kilka rodzin i obecny jest też prawowierny ksiądz. W takim przypadku praktyczne jest zabranie ze sobą jedzenia i pozostanie zaraz po Liturgii na wspólną modlitwę i braterską wspólnotę. Następnie mogą zakończyć niedzielny program około godziny 15:00.
Tradycja przedsoborowego Kościoła była taka, że ze wsi, w której nie było kościoła, wierni gromadzili się w centrum wsi. Po Mszy św. nie wracali od razu do domu, ale zostali do popołudnia. Zabrali ze sobą prosty posiłek i po Mszy św. mieli przekąskę. Wolny czas, 2-3 godziny, wykorzystywali na rozmowy przed kościołem lub na prywatną modlitwę w kościele. Po południu ksiądz studiował z nimi np. katechizm, a potem była adoracja z błogosławieństwem. Po zakończeniu błogosławieństwa dopiero wracali do domu.
Dziś we wspólnocie braterskiej jest miejsce na rozwiązywanie problemów związanych z wychowaniem, relacjami rodzinnymi, materialnymi i zawodowymi sprawami oraz wzajemnej zachęty. Nie należy również zapominać o poszukiwaniach i myśleniu o tym, jak wprowadzić słowo Boże w swoje życie. Istotą drogi naśladowania Chrystusa jest nie tylko praktyka zewnętrznego samozaparcia, ale przede wszystkim wewnętrzne wyrzeczenie się własnego ego. A to jest stopniowy proces. Święci nazywają to drogą oczyszczenia. Następnie mówi również o drodze oświecenia i drodze połączenia. Tutaj rolę odgrywają nie tylko nasze starania, ale także łaska Boża.
A właśnie Bożą łaskę do naśladowania Chrystusa otrzymujemy najwięcej przez modlitwę. W żadnym ale wypadku nie można mieszać wewnętrznej modlitwy z pogańskimi praktykami jogi lub zen buddyzmu! Wewnętrznemu oczyszczeniu i uzdrowieniu duszy z różnych złych nawyków czy uzależnień pomaga także wspólnota, w której można otwarcie rozmawiać na ten temat i gdzie jeden drugiemu może pomóc. Z jednej strony może trafnie wskazać błędy, których druga osoba nie jest świadoma, a z drugiej strony może z wyczuciem przekazać doświadczenie z walki w tym obszarze. Człowiekowi trudno jest przyjąć pouczenie lub upomnienie, i albo popada w smutek, albo zamyka się w urażeności. W procesie oczyszczania duszy wytykanie błędów to bardzo delikatna sprawa, ale prawdziwa psychiczna higiena.
Duchowy proces prowadzący do odrodzenia nie jest możliwy, jeśli członkowie wspólnoty nie przestrzegają porządku modlitwy. Osobista modlitwa wzmacnia więź z Jezusem. Tam człowiek oddaje Mu swoje grzechy i najskrytsze boleści, a także uczy się odczuwać ból Jezusa. Uświadamia sobie swoją niewdzięczność, obojętność, samowolę, obraźliwość… W zjednoczeniu z Chrystusem ukrzyżowanym przychodzi światło poznania głębokich Bożych tajemnic, które wiążą się z chrztem świętym i ze świętą Liturgią. Z takiej modlitwy wypływa moc łaski dla zbawienia dusz.
W pogłębieniu relacji ze Zbawicielem bardzo pomaga modlić się w czwartek wieczorem i w piątek wieczorem w Godzinie świętej prawdy związane z cierpieniem i śmiercią Chrystusa. (Zawarte są w broszurze „Droga Krzyżowa” i „Siedem słów z Krzyża”).
Zaleca się także, zwłaszcza początkującym, a także innym na zachętę, czytanie nie tylko Ewangelii, ale także czytanie żywej Ewangelii, czyli życiorysów męczenników i świętych. Ci zachęcają i motywują do naśladowania zgodnie z zasadą: „Mogli inni, mogli inne, czemu nie ty (Augustynie)?”
Jeśli człowiek przeżyje nawrócenie i w pełni otworzy się na działanie Ducha Świętego, musi jednocześnie zerwać z fałszywą duchowością pogańskich pseudoreligii i ich praktyk z różnymi formami zabobonów, magią, spirytyzmem i wróżbiarstwem. Dziś wszystko to jest częścią pseudokultury, która jest narzucana już dzieciom. Dopiero po takim kroku nawrócenia można wejść na drogę naśladowania Chrystusa. Aby jednak w dzisiejszych czasach wytrwać, nie zgasić ogień Ducha, nie stracić wiary i nie popaść w niewolę grzechu i ducha świata, potrzebuje się właśnie tego konkretnego programu duchowego, czyli jasnej drogi naśladowania Chrystusa. Ta wypróbowana droga nie jest podobna do tej synodalnej, o której prorok mówi, że jest tylko przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem. Droga Chrystusowa prowadzi bezpiecznie do zbawienia.
Na drodze Chrystusa chrześcijanin często przypomina sobie cztery rzeczywistości, a mianowicie śmierć, Boży sąd, wieczność i Boże miłosierdzie, związane z pokutą. Ta duchowość koncentruje się na Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym! Jest to droga Chrystocentryczna. Zanim chrześcijanin wejdzie na tę drogę, bardzo wskazane jest, aby przeszedł przynajmniej czterodniowe rekolekcje, podczas których może uświadomić sobie najbardziej podstawowe prawdy dotyczące swojego zbawienia w Jezusie Chrystusie. Trzeba przyjąć Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i Pana, złożyć w Jego ręce swoją przeszłość, przyszłość i żywą teraźniejszość.
Każdy, kto przeżyje czterodniowe rekolekcje, powinien odejść z tym, że dołączy do wspólnoty i wejdzie na duchową drogę, na której przyjmie porządek modlitwy, czyli Chrystusową drogę zbawienia.
Godzina święta, modlitewne straże, siedem przystanków w ciągu dnia, sobota fatimska lub nowiu i świętowanie niedzieli to czas ofiarowany Bogu i duszy. To jest ofiara żywa i święta, to jest nasza duchowa służba Bogu. Z drugiej strony tak zwana Droga synodalna prowadzi poprzez przyjęcie ducha świata i duchów, kryjących się za LGBTQ, do potępienia. Tę fałszywą drogę chrześcijanin musi radykalnie odrzucić.
BKP – głos wołającego na pustyni
12. 02. 2023
Kontynentalna Droga synodalna przeciwko Chrystusowej drodze zbawienia
Do 162 euro „premii” będzie mógł otrzymać każdy donosiciel, który zgłosi władzom „nielegalną” działalność religijną – postanowiła lokalna Administracja Spraw Religijnych w mieście Zhumadian we wschodnich Chinach. Potencjalni donosiciele są proszeni o dostarczenie „materiałów audiowizualnych, które mogą potwierdzić zgłaszane fakty”.
W prowincji Henan mieszka dziesięć procent chińskich katolików, a wspólnota nie uznawana przez władze jest silna – twierdzi agencja Asianews.
Nowe postanowienia wprowadzające „premię” dla donosicieli są częścią polityki Xi Jinpinga, polegającej na „sinicyzacji” religii – dodają dziennikarze.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy lokalne władze zachęcają do tłumienia wspólnot religijnych uznanych za niezgodne z dyktatem Komunistycznej Partii Chin, a więc postrzeganych jako zagrożenie dla stabilności społecznej. Zachęca się do „udziału społeczeństwa” w zwalczaniu nielegalnych działań religijnych. Ostatnio władze prowincji wprowadziły obowiązek rejestracji przez wiernych „wszystkich wyznań”[co za zakłamanie!! Tam są katolicy tradycji !! MD], aby móc uczestniczyć w nabożeństwach.
Przypomnijmy, że od prawie dwóch lat miejscowa policja bezprawnie przetrzymuje (bez wyroku i postawienia zarzutów) biskupa Josepha Zhang Weizhu z Xinxiang. Podpisanie w 2018 r. i odnowienie w październiku 2020 i 2022 r. chińsko-watykańskiego porozumienia o mianowaniu biskupów nie powstrzymało prześladowań katolików, zwłaszcza gromadzących się nieoficjalnie. W ostatnim okresie reżim w Pekinie wydał szereg zarządzeń ograniczających jeszcze bardziej wolność religijną – podaje agencja Asianews.
Źródło: KAI
=============================
MD: „Chińsko-watykańskie porozumienie o mianowaniu biskupów” było zgodą Watykanu na prześladowania silnego w Chinach „kościoła podziemnego”, czyli nie-komunistycznego. Kardynałowie i biskupi protestujący napotkali na wrogie milczenie Watykanu, a prześladowania w Chinach.