Iran zyskał dostęp do chińskiej nawigacji BeiDou i zmienił równowagę sił na Bliskim Wschodzie

Iran zyskał dostęp do chińskiej nawigacji BeiDou

i zmienił równowagę sił na Bliskim Wschodzie

iran-zyskal-dostep-do-chinskiej-nawigacji-beidou-i-zmienil-rownowage-sil


Współpraca między Iranem a Chinami w dziedzinie systemów nawigacyjnych satelitarnych stanowi jeden z kluczowych przykładów tego, jak geopolityczne ograniczenia mogą prowadzić do powstania nowych sojuszy technologicznych. Gdy Stany Zjednoczone zablokowały Iranowi dostęp do precyzyjnych usług GPS, Teheran znalazł partnera w Pekinie, który oferował nie tylko alternatywę, ale rozwiązanie pod wieloma względami przewyższające amerykańską technologię.

Islamska Republika Iranu od lat zmagała się z amerykańskimi sankcjami technologicznymi, które obejmowały również ograniczenia w dostępie do wysokiej precyzji systemu GPS. Jako właściciel tej technologii, Stany Zjednoczone mogły dowolnie kontrolować, kto i w jakim zakresie może korzystać z najbardziej dokładnych funkcji nawigacyjnych. Dla Iranu, kraju o ambicjach regionalnej potęgi i rozbudowanym programie rakietowym, było to poważne ograniczenie strategiczne.

Odpowiedzią na te ograniczenia stało się podpisanie w 2018 roku memorandum o porozumieniu z Chinami dotyczące wykorzystania chińskiego systemu nawigacyjnego BeiDou. Jednak współpraca sięga głębiej w przeszłość. Już w październiku 2015 roku Pekin udzielił Iranowi dostępu do urządzeń pozycjonowania, nawigacji i synchronizacji z chińskiego systemu. To był początek strategicznego partnerstwa, które miało znacząco wzmocnić arsenał rakiet i dronów Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Kluczowy przełom nastąpił w 2021 roku, kiedy Teheran otrzymał pełny dostęp do infrastruktury BeiDou do celów militarnych. Była to część szerszego, 25-letniego porozumienia o współpracy strategicznej między Chinami a Iranem, które obejmowało również inwestycje o wartości 400 miliardów dolarów oraz rozliczenia handlowe w juanach chińskich.

System BeiDou oferuje Iran znaczące przewagi w porównaniu z innymi globalnymi systemami nawigacyjnymi. Podczas gdy standardowy GPS zapewnia dokładność w granicach 3 metrów, BeiDou może osiągnąć precyzję pozycjonowania w granicach jednego metra dla użytku publicznego, a nawet jednego centymetra dla zastosowań wojskowych. Ta różnica w dokładności ma kluczowe znaczenie dla precyzji uzbrojenia kierowanego.

Równie istotną cechą wyróżniającą BeiDou jest jego dwukierunkowy charakter komunikacyjny. W przeciwieństwie do innych globalnych systemów nawigacji satelitarnej, które działają jedynie jako nadajniki, BeiDou pozwala na identyfikację lokalizacji odbiorników. Ta funkcjonalność umożliwia nie tylko określenie pozycji, ale także komunikację typu SMS między użytkownikami systemu, co może być wykorzystywane do koordynacji działań wojskowych.

Zainstalowanie systemu BeiDou na irańskich rakietach znacząco zwiększyło ich celność i stanowi potencjalne zagrożenie dla amerykańskiej floty lotniskowców w Zatoce Perskiej. Iran dysponuje obecnie szeregiem pocisków balistycznych zdolnych do przenoszenia głowicy bojowej o wadze 650 kilogramów na odległość około 2000 kilometrów. Z takim zasięgiem irańskie rakiety mogą dosięgnąć większości krajów Bliskiego Wschodu oraz amerykańskich baz wojskowych w regionie.

Najważniejszym aspektem tej współpracy jest zapewnienie strategicznej niezależności. Chińskie systemy wojskowe zostały zaprojektowane tak, aby pozostać operacyjne w przypadku konfliktu z USA, co dotyczy również krajów partnerskich Chin korzystających z BeiDou. Oznacza to, że Iran nie musi już obawiać się wyłączenia sygnału nawigacyjnego przez Amerykanów w krytycznym momencie, co dawniej stanowiło poważne ograniczenie jego możliwości militarnych.

Współpraca z Iranem jest częścią szerszej strategii chińskiej zmierzającej do zastąpienia GPS jako dominującego na świecie systemu nawigacji satelitarnej. Stolice 165 z 195 krajów, czyli 85 procent, są obecnie obserwowane częściej przez satelity BeiDou niż przez te obsługiwane przez GPS. Chiny aktywnie promują swój system poprzez inicjatywę “Jeden Pas, Jedna Droga”, a 137 krajów na świecie podpisało już umowy o współpracy z systemem BeiDou.

Wartość ekonomiczna ekosystemu BeiDou wyniosła w 2024 roku 575,8 miliarda juanów (około 79,9 miliarda dolarów), co oznacza wzrost o 7,39 procent rok do roku. System obecnie obsługuje 288 milionów smartfonów w Chinach, a codzienna liczba zapytań o lokalizację przekracza bilion.

Iran nie całkowicie zrezygnował z GPS, ale systematycznie rozwija współpracę z systemem BeiDou od 2015 roku. Pełny dostęp do militarnych funkcji systemu, uzyskany w 2021 roku, daje Iranowi strategiczną niezależność od amerykańskich systemów nawigacyjnych i znacznie zwiększa precyzję jego uzbrojenia rakietowego i dronowego.

Ta współpraca ma istotne konsekwencje dla równowagi sił w regionie Bliskiego Wschodu. Iran uzyskał dostęp do technologii, która może zmienić dynamikę potencjalnych konfliktów, zwiększając skuteczność jego arsenału przy jednoczesnym zmniejszeniu zależności od amerykańskich systemów. Dla Chin oznacza to sukces w budowaniu alternatywnego porządku technologicznego, który może ograniczyć amerykańską dominację w kluczowych obszarach infrastruktury cyfrowej.

Współpraca Iran-Chiny w systemie BeiDou pokazuje, jak ograniczenia technologiczne nałożone przez jedną potęgę mogą prowadzić do powstania nowych sojuszy i alternatywnych rozwiązań. W przypadku Iranu dostęp do chińskiej nawigacji satelitarnej nie tylko rozwiązał praktyczne problemy związane z precyzją uzbrojenia, ale także zapewnił strategiczną niezależność, która może mieć długotrwałe konsekwencje dla równowagi sił na Bliskim Wschodzie i globalnej konkurencji technologicznej między Chinami a Stanami Zjednoczonymi.

Początek wojny, cz.2. Walka o dominację

Początek wojny, cz.2. Walka o dominację

Autor: AlterCabrio , 24 czerwca 2025 ekspedyt/poczatek-wojny-cz-2-walka-o-dominacje

Artykuł niniejszy stanowi drugą część z minicyklu trzech artykułów – tryptyk o wojnie, sprowokowanej przez małe państwo Chazarów i wywołanej przez wielkie Anglosasów. Pierwszy artykuł omawia sprawy amerykańskie, drugi – światowe, a trzeci – polskie.

−∗−

Obraz tytułowy: LINK

Początek wojny, cz.2. Walka o dominację

Artykuł niniejszy stanowi drugą część z mini-cyklu trzech artykułów – tryptyk o wojnie, sprowokowanej przez małe państwo Chazarów i wywołanej przez wielkie Anglosasów. Pierwszy artykuł omawia sprawy amerykańskie, drugi – światowe, a trzeci – polskie.

Przeczytaj część pierwszą:

Początek wojny, cz.1. Trump przeciwko światu

Niniejszy tekst powstał jeszcze przed ogłoszeniem rozejmu przez prezydenta Trumpa w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu. W czasie, gdy to publikuję, czyli ok. 12.40 we wtorek 24 czerwca 2025 roku nie jest wciąż wiadome, czy rozejm jest, czy go nie ma. Minister spraw zagranicznych Iranu oświadczył, że nie ma formalnego porozumienia, ale że Iran powstrzyma swoje ataki, jeśli to samo zrobi Izrael. Około 11 naszego czasu Izrael ogłosił, że Iran złamał rozejm. Dzień wcześniej Iran wysłał rakiety na amerykańską bazę w Katarze. Atak był dość słaby, a większość rakiet została zniszczona w powietrzu. Wcześniej prezydent Trump zapowiadał, że każdy taki atak ze strony Iranu będzie przez USA potraktowany jak wypowiedzenie wojny. Pomimo tego już po tym ataku Trump ogłosił rozejm i świetlaną przyszłość dla Iranu i Izraela. Z amerykańskiej prasy Wall Street Journal czytamy, że Iran został upokorzony i zmuszony do poddania się. W tym samym dniu Rosja wyprowadziła zmasowany atak rakietowy na Kijów i obwód kijowski. Dynamika i sprzeczność wydarzeń stwarzają wrażenie, jakby Trump oszalał. Z całą pewnością tak nie jest. Trump prowadzi bardzo złożoną grę, której złożoność postaram się objaśnić w niniejszym artykule. Nie traci on na aktualności mimo gwałtownych zmian bieżącej sytuacji.

Piszę bowiem o procesach, kształtowanych przez lata, dziesięciolecia i wieki.

Rozważania niniejszego artykułu mają charakter hipotez. Staram się analizować sytuację uczciwie, ale zbyt wiele jest zmiennych, ukrytych i niewiadomych okoliczności, mających wpływ na przyczyny, dotychczasowy i dalszy przebieg wydarzeń. Sytuacja wokół ataku Chazarów i Amerykanów na Persję ma znaczenie dla kilku obszarów rozważań.

Państwo światowe

Główną osią światowych procesów przez około 400 lat był projekt utworzenia jednego światowego państwa i jednego rządu, które zastąpią wszystkie inne państwa i rządy. Władza tego tworu miałaby objąć całą planetę, jej zasoby, ludzi i procesy. Cel ten realizowany był wieloma drogami, z których najważniejsza to globalizacja wszystkiego, monopol przepływów finansowych, kredytu i emisji waluty w jednym centrum decyzyjnym, monopolizacja globalnej gospodarki, monopolizowanie wiedzy i opinii publicznej. Poszczególnymi szczeblami na tej drabinie były kolejne wojny i rewolucje, łącznie z Rewolucją Francuską, rewolucjami komunistycznymi i obiema wojnami światowymi. Podobno istnieje list, napisany przez wybitnych masonów Alberta Pike’a do Giuseppe Mazziniego z 1871 roku, w którym opisane są planowane trzy wojny światowe. Dwie już się wydarzyły tak, jak w liście.

Trzecia ma rozpętać się na tle konfliktów na Bliskim Wschodzie, doprowadzić do globalnego wyczerpania sił i energii, wyzwolenia ateizmu i nihilizmu, upadku tradycyjnych religii, ogólnej beznadziei i bezsiły ludzkości. W następstwie działań militarnych, kryzysów humanitarnych i wojny informacyjnej zdezorientowana i pozbawiona przywództwa ludzkość ma sama poprosić o ustanowienie globalnego porządku, jednej światowej religii i centralnego zarządzania. Słowem, ukonstytuować ma się Światowy Mózg na stałe, a ludzkość ma go zaakceptować, zjednoczyć się wokół niego i podporządkować się jego myślom. List ten został opisany przez Williama Guy Carra, wcześniejszego oficera wywiadu kanadyjskiego w książce „Szatan książę tego świata”, napisanej w 1959 r. Według autora był on przechowywany w Bibliotece Muzeum Brytyjskiego. Tyle, że listu tego w tym miejscu dziś już nie ma, a w archiwach nie ma śladu, aby kiedykolwiek istniał. Nie można więc dowieść prawdziwości słów autora, ale liczne poszlaki wskazują, że taki plan rzeczywiście istnieje i jest realizowany. William Guy Carr krótko po spisaniu tej wiedzy został wraz z rodziną odnaleziony martwy w swoim domu, dwie wojny rzeczywiście przebiegły tak, jak zostały opisane i taki dały skutek, a wydarzenia obecne bardzo przypominają treść listu. Istnieje wiele jeszcze mocnych przesłanek świadczących o istnieniu tego planu, o których szerzej piszę w książce Poradnik świadomego narodu.

Dużo na ten temat pisze H.G.Wells w kilku swoich ważnych publikacjach (m.in. World Brain, Open Conspiracy, New World Order, Salvaging of Civilization). Państwo światowe miałoby powstać poprzez jednoczesne przeprowadzenie podobnych w swej naturze przemian społecznych na kilku kluczowych dla świata obszarach: USA, Rosja i Chiny. Zostały one wybrane ze względu na swój rozmiar, potencjał i położenie geograficzne. USA pozwala na kontrolę Atlantyku, Rosja i Chiny na kontrolę tzw. wyspy światowej Eurazji wraz z Afryką.

Problemem jest Europa, zbyt rozdrobniona politycznie, dlatego plan państwa światowego zakłada zjednoczenie Europy na podobieństwo USA i włączenie we wspólny projekt. Wszystkie te obszary miały ujednolicić swoją politykę i zjednoczyć wokół siebie resztę świata. Od samego początku został ona zaplanowany i realizowany przez wpływową na skalę globalną grupę ludzi, których zwę gnostykami, którzy używają do tego celu Chazarów. Projekt ten jednak upadł, gdyż wycofały się z niego kolejne obszary: najpierw Chiny ok. 2008 r., potem Rosja w latach 2014-2022, potem USA na początku 2025 r., a Europa uporczywie nie chce się zintegrować, tak, że jej władze muszą używać siły, co na dłuższą metę spowoduje niepowodzenie takiej operacji.

Gnostycy mają cele nie tylko materialne, ale również religijne i ideologiczne. Gdy USA i Trump wycofały się z projektu państwa światowego, gnostycy rękami Chazarów postanowili wciągnąć państwo amerykańskie, jego naród, władzę i prezydenta w element pierwotnego planu wywołania konfliktu globalnego z ogniskiem zapalnym na Bliskim Wschodzie. Na co liczą, tego dokładnie nie wiadomo. Być może zamierzają zmusić świat do zjednoczenia dla pokoju pod groźbą wojny nuklearnej, choć takie zjednoczenie dziś jest bardzo mało prawdopodobne. Być może też przyświeca im idea jak największych zniszczeń w państwach i narodach, jest to nawet bardzo prawdopodobne. Równie prawdopodobna jest sytuacja, że nie wiedzą, co mają robić, więc imają się tego, co są w stanie wykonać, a co przewidują ich wcześniejsze plany. Możliwe jest również połączenie wszystkich trzech motywacji.

Czytaj też:

Europa w uścisku nowe Chazarii cz.I

Europa w uścisku nowej Chazarii cz.II

Imperium amerykańskie

Zostało założone przez masonów pod nadzorem gnostyków, i z czasem silnie zinfiltrowane przez Chazarów. Stało się hegemonem światowym po II Wojnie Światowej, gdy wszystkie inne potęgi poza Związkiem Radzieckim zostały pokonane i usunięte wszelkie przeszkody na drodze do państwa światowego. Jednak z czasem USA stały się państwem, podobnym do innych państw, zamieszkiwanym przez naród z własną tożsamością narodową. Odezwały się więc naturalne dążenia imperialne. Były one podtrzymywane przez gnostyków dla celów globalnych, nie amerykańskich.

USA miały utorować drogę do państwa światowego, a potem zostać przez nie wchłonięte. Wiele wskazuje na to, że naród amerykański zauważył niszczenie własnego kraju i państwa przez siły globalistyczne i zapragnął opuścić tą drogę. Nastroje te odczytał Donald Trump i część amerykańskiego deep state. Postanowili oni zerwać z celami globalnymi i skupić się na budowie własnego imperium. USA to mocarstwo morskie, więc w celu utrzymania swojej pozycji musi opanować główne szlaki morskie oraz zawładnąć strefą atlantycką, aby odciąć konkurentom dostęp do oceanu światowego. Ci konkurenci to obecnie państwa BRICS, głównie Chiny. Opanowanie szlaków zakłada, że USA będą miały pod kontrolą wąskie gardła: Kanał Panamski, Kanał Sueski i wejście na Atlantyk od północnego wschodu, co zapewniają bazy na Islandii i Grenlandii. Kanał Panamski już został opanowany przez USA, trwa presja na Grenlandię, a kontrola Kanału Sueskiego jest możliwa dzięki bazom, flocie i małemu państwu Chazarów.

Surowce

Oprócz kontroli szlaków imperium amerykańskie musi jeszcze kontrolować dwa strategiczne surowce: źródła energii oraz światową walutę. Jedno z drugim zostało powiązane po obaleniu przez prezydenta Richarda Nixona porządku Bretton Woods w 1971 r. Dolar odszedł wtedy od wyceny na podstawie złota i powiązał swoją wartość z ropą naftową, głównym surowcem energetycznym. Państwo amerykańskie rygorystycznie pilnuje, aby cały świat rozliczał swoje transakcje w dolarze, szczególnie na ropie naftowej. Polityka ta została zainicjowana na potrzeby państwa światowego, ale imperium amerykańskie podtrzymuje ją dla własnych celów. Przez to jednak nie jest w stanie pozbyć się nadzoru gnostyckich Chazarów, zachowując wciąż częściową z nimi wspólnotę interesów.

Iran

islamska Republika Iranu jest ważna zarówno dla państwa światowego, jak też dla imperium amerykańskiego, leży bowiem na styku Europy, Azji i Afryki, na bardzo ważnych szlakach handlowych, jej położenie jest więc istotne geostrategicznie. Posiada też bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, i może kontrolować wejście do Zatoki Perskiej, przez którą przepływa ok. 20% światowego zaopatrzenia na ropę. Od 1979 roku Iran prowadzą mocne rządy ajatollahów, niechętne zarówno Ameryce, jak i małemu państwu Chazarów, nie wykonując ich poleceń i prowadząc politykę niezależną. Iran rozlicza płatności za swoje surowce w takiej walucie, w jakiej chce, a nie w takiej, jaką narzuca Ameryka. To pięć grubych powodów, aby Ameryka w sojuszu z gnostyckimi Chazarami zaatakowała to państwo.

Oficjalnie Iran oskarżany jest o wszelkie zło, w szczególności, że pracuje nad bombą atomową, aby zaatakować Izrael i cały świat. To oczywista nieprawda, i wiadomo o tym oficjalnie z raportów MAEA i Wspólnoty Wywiadowczej USA. Narracja o irańskim zagrożeniu jest tyle samo warta, co oskarżanie Iraku i Saddama Hussaina o to samo w 2003 roku. Tyle, że wtedy jeszcze wierzono amerykańskiej propagandzie, a teraz już nie. Iran został zaatakowany bez własnej winy, nie dał żadnego powodu do takiego ataku, a jego oficjalne przyczyny są fałszywe.

Chiny

W odróżnieniu od Ameryki, Chińska Republika Ludowa to mocarstwo lądowe. Położenie geograficzne sprawia, że to państwo ma ograniczony dostęp do Oceanu Światowego, który może zostać zablokowany przez mocarstwo morskie, w tym przypadku państwo amerykańskie. Po wyjściu z projektu państwa światowego Chiny zaczęły dążyć do odtworzenia prastarego szlaku handlowego, łączącego niegdyś Azję, Europę i Afrykę. Inicjatywa ta została nazwana „jeden pas, jeden szlak” lub „nowy szlak jedwabny”. Przez wieki arteria ta zapewniała wymianę handlową i wzrost dobrobytu wszystkich państw i ludów, położonych wzdłuż niej. Szlak stracił na znaczeniu, gdy większość handlu z Azją przeniesiona została na szlaki morskie, obsługiwane przez morskie mocarstwa, początkowo Wielką Brytanię, potem USA. Proces ten rozpoczął się w XVI wieku wraz z wielkimi odkryciami geograficznymi. Mimo to łączność między kontynentami istniała, dopóki trwały kontakty ludów i narodów.

W XX wieku obszar Eurazji został podzielony licznymi barierami politycznymi, wykreowanymi dzięki działaniom gnostyków, aby wzmocnić mocarstwa morskie. Najważniejszą taką barierą była Żelazna Kurtyna. Oficjalnie została obalona wraz z rozpadem ZSRR, faktycznie istnieje nadal. Stało się tak dzięki temu, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, wyzwolone od zależności sowieckiej natychmiast zostały podporządkowane strefie atlantyckiej, zarządzanej przez Anglosasów, którzy z kolei prowadzeni są przez gnostyckich Chazarów. Przez to wielki szlak lądowy, łączący Azję z Europą, przedłużony dalej przez Atlantyk do obu Ameryk nadal nie jest czynny, a Europa Środkowo-Wschodnia wciąż pozostaje odcięta od swojego naturalnego obszaru dostaw surowców i ryku zbytu. W ten sposób trwa feudalne uzależnienie naszej części świata, w tym Polski od Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i nade wszystko Ameryki. Wszystkie te byty polityczne prowadzą politykę służebną wobec gnostyckich Chazarów.

Chiny dążą do odtworzenia tego szlaku i przeniesienia znacznej części wymiany handlowej z mórz i oceanów na lądy. Dopóki towary wypływają z Chin, a surowce wpływają do Chin drogą morską, są kontrolowane przez Amerykę. Gdy powstanie drożny i bezpieczny szlak lądowy, Chiny uwolnią się od globalnego hegemona. Gdy to nastąpi, złamanie monopolu dolara będzie tylko kwestią czasu. Wówczas zarówno imperium amerykańskie, jak i gnostyckie marzenia o światowym państwie w niedługim czasie staną się wspomnieniem.

Chiny mają obecnie pietę achillesową, a jest nią właśnie Iran. Około 45% zapotrzebowania Chin na ropę i gaz zaspokaja Persja, a ich transport odbywa się przez cieśninę Ormuz, czyli bramę Zatoki Perskiej. Zablokowanie cieśniny nie tylko zaszkodziłoby Iranowi, utrudniając sprzedaż surowców i dostawy towarów, ale również pozbawiłyby Chiny głównego dostawcy strategicznych dostaw, a to odbiłoby na zdolnościach produkcyjnych tego państwa, które są główną dźwignią jego potęgi. Dlatego Chiny są sojusznikiem Iranu i będą wspierać to państwo, tym bardziej, że doskonale sobie zdają sprawę, że jest to kolejna po Ukrainie proxy war – wojna zastępcza. Tamta wytoczona została przeciwko Rosji, ta przeciwko Chinom. Obydwa mocarstwa odważyły się podążać swoją drogą, niezależnie od atlantyckiego mocarstwa, pilotowanego przez gnostyków. Są one jednak na tyle już silne, a atlantycki kolos na tyle słaby, że bezpośrednia konfrontacja byłaby zbytnim ryzykiem, tym bardziej, że mogłaby ściągnąć zagładę na cały świat. Można więc być pewnym, że Chiny będą działać w ten sposób, aby dostawy z Iranu płynęły bez przeszkód, a jak będą to robić, zobaczymy. Z pewnością przywódcom Państwa Środka nie brakuje inteligencji, sprytu i cierpliwości.

Rosja

Również jest sojusznikiem Iranu, nie jest jednak strategicznie zależna. Iran dostarcza Rosji uzbrojenia i jego eliminacja byłaby dla Rosji pewnym problemem, ale nie tak żywotnym, jak dla Chin. Jest wręcz przeciwnie – wyłączenie dostaw z Iranu spowodowałoby, że Chiny zostałyby zmuszone bardziej polegać na dostawach surowców strategicznych z Rosji. Rosja obecnie zaangażowana jest w proxy war na Ukrainie, wytoczoną przez Anglosasów. Nie może więc zaangażować się militarnie po stronie Iranu. Może też być tak, że wcale nie chce zaangażować się czynnie tam, skoro może wykorzystać wycofanie Ameryki z wojny ukraińskiej i zająć całą Ukrainę bez sprzeciwu Zachodu.

Ameryka od początku prezydentury Trumpa stara się dojść do normalizacji stosunków z Rosją z dwóch głównych powodów. Powód pierwszy to wolna ręka Anglosasów i Chazarów w wojnie przeciw Persji. Powód drugi to odciągnięcie Rosji od strategicznego sojuszu z Chinami. Został on zadzierzgnięty, gdy Rosja, wciągnięta wcześniej w awanturę ukraińską przez anglosasko-chazarski Zachód, przez ten sam Zachód została nagle skazana na banicję. Wtedy okazało się, że Rosja jednak nie jest sama na świecie i ma sojuszników, a najważniejszym z nich są Chiny.

Gdyby Trumpowi udało się namówić Rosję, aby nie wspierała Chin, gdy te znajdą się w potrzebie z powodu zablokowania cieśniny Ormuz, Państwo Środka miałoby nie lada problem i musiałoby przyhamować ekspansję, co Anglosasom dałoby trochę wytchnienia. Czy taki układ między Trumpem a Putinem jest możliwy? Czy Putin zdecydowałby się na chłodną neutralność wobec Chin? Czy zdecyduje się poprzeć Iran militarnie, eskalując konflikt na skalę globalną? To jest pytanie, co zrobi Rosja. Proszę spojrzeć, w jakiej znajduje się obecnie komfortowej sytuacji. Jak wiele zależy od tego, co zrobi Rosja. Nie wiemy tego, na co umówił się Putin z Anglosasami, wiadomo jednak, że muszą oni liczyć się z Rosją, co dowodzi ich porażki w proxy war przeciw Rosji na Ukrainie. Zapewne jest to jeden z powodów, dla których Trump chce ją zakończyć – nie udało się Anglosasom osiągnąć celów strategicznych, mało tego, osiągnęli efekt przeciwny do zamierzonego.

Rosja nie jest samotna, lecz ma silnych sojuszników, nie pogrążyła się w kryzysie, lecz radzi sobie dobrze, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, wygrywa wojnę na Ukrainie, zawarła sojusz z Chinami, od decyzji jej władz zależą sprawy świata. Mało tego, dzięki agresji na Iran najpierw państwa Chazarów, a potem Anglosasów Rosja już nie jest głównym złoczyńcą świata. „Demokratyczny” Zachód zarzuca Rosji napadanie na inne państwo w celu ochrony swoich interesów, a tymczasem Anglosasi do spółki z Chazarami robią to samo, a nawet jeszcze gorzej, bez żadnych podstaw prawnych i faktycznych, arogancko, bezczelnie i butnie. Oskarżanie teraz Rosji o jakieś niegodziwości niedługo będzie budzić uśmiech politowania.

Można więc spodziewać się, że Putin skorzysta z koniunktury i przejmie kontrolę nad całą Ukrainą, co zawsze leżało w moskiewskich celach strategicznych. Co do reszty, tzn. wsparcia Iranu i dalszej ekspansji politycznej, tego odgadnąć nie sposób. Trzeba się temu przyglądać, mając pewność, że wszystko, co zrobi kremlowska władza zostanie dokładnie przemyślane.

Izrael

Państwo to bardzo nie lubi Iranu od swoich początków, dąży więc do jego pacyfikacji i wymiany władz z powrotem na szacha Pahlaviego, który będzie wygodnym, bo posłusznym sojusznikiem zarówno Izraela, jak też Ameryki. Nie jest jasne, czy to bardziej Izrael używa Ameryki do realizacji swoich celów, czy odwrotnie. Należy mieć na uwadze, że Izrael, poza celami taktycznymi i geopolitycznymi kieruje się również, a być może przede wszystkim celami religijno-ideologicznymi, zgodnymi z własną tradycją intelektualną. Cele te i metody realizacji zostały opisane w Talmudzie i Kabale.

Wojna światowa

Wszystkie liczące się podmioty geopolityczne twierdzą zgodnie, że atak na Iran posiada duży potencjał eskalacyjny i może wyjść poza region. Już się taki stał ekonomicznie, poprzez spadki na giełdach i wzrost cen ropy. Samo zamknięcie cieśniny Ormuz oznaczać będzie zawieruchę na rynkach i w gospodarce. W tej chwili główną obawę budzą kolejne posunięcia Trumpa i Netanjahu. Obydwaj wszak dysponują bronią atomową.

Na całą sytuację i jej przebieg duży wpływ mają gnostycy, wpływający na państwo amerykańskie. Należy mieć świadomość, że w ich systemie wierzeń materia jest zła, bo pochodzi od złego boga, dobry zaś jest duch, pochodzący od boga dobrego, czyli Lucyfera. Podpalenie świata obecne jest w niektórych wersjach ich mitów. Nie byłoby im żal, gdyż po pierwsze, jest to świat materialny, a więc zły, po drugie, nie jest to ich świat, lecz obcy, gdyż nie poddaje się ich woli. Dlatego wart jest, aby spłonął, a na jego popiołach wyrósł świat nowy, doskonały, bez grzechu i cierpienia. Oni wierzą w takie rzeczy.

Dlaczego Trump gra w ich grę – są dwie możliwości, albo chce, albo musi. Jeśli tylko chce, to znaczy, że jest bardzo krótkowzroczny. Może bowiem wygrać bitwę, nawet kilka, ale przegra wojnę. Ta została już przez Trumpa i Amerykę przegrana jeszcze zanim na dobre się rozpoczęła. Przegrała informacyjnie, coraz mniej ludzi wierzy nadal w propagandę państwa amerykańskiego i gnostyckich Chazarów, docelowo Ameryka będzie musiała swoich sojuszników kupować lub zastraszać. Jeśli musi, to niech Bóg ma go w swojej opiece, oznacza to bowiem, że na bliskich mu ludziach, a może na nim samym ciążą bardzo niegodziwe rzeczy. Jeśli tak, wystawia to fatalne świadectwo elicie rządzącej USA. Podobne zresztą obciążenia, tylko na mniejszą skalę ciążą na politykach w Polsce. Jeśli Trump robi to, co musi, oznacza to, że nie może prowadzić polityki suwerennej, lecz zmuszony jest konsultować się z gnostykami i działać wedle ich sugestii i żądań. Nie ma nic na tym świecie gorszego niż zależność od tych ludzi.

Istnieje jeszcze jedno hipotetyczne wyjaśnienie: zaangażowanie Trumpa i USA po stronie gnostyckich Chazarów jest grą, aby wciągnąć gnostyków w pułapkę wojny, której będą sprawcami, i uwolnić się spod ich wpływu. Jak dotąd, napad powietrzny USA na Iran, który miał być miażdżący, okazał się dość umiarkowany. Jest to możliwe, a Trump lubi działać nieszablonowo. Jeśli tak właśnie jest, byłoby to działanie niezwykle śmiałe i ryzykowne, nie tylko dla Ameryki, zaangażowanych państw i świata, ale również dla Trumpa. O tym dopiero się przekonamy, na dzień dzisiejszy nie sposób tego stwierdzić. Należy więc mieć nadzieje, że przywódcy gojów nie dadzą się wciągnąć w Armagedon.

Ciąg dalszy w części trzeciej. Mam nadzieję, że będziemy już wiedzieć więcej, czy mamy wojnę światową, czy załagodzony lokalny konflikt. Tak czy inaczej, nic już nie będzie takie, jak przedtem. W trzecim artykule przedstawię reperkusje obecnej sytuacji oraz co powinni robić Polacy.

poradnik świadomego narodu-wesprzyj wydanie książki

_______________

Początek wojny, cz.2. Walka o dominację, Bartosz Kopczyński, 24 czerwca 2025

Jaką rolę powinny odegrać Chiny w wojnie irańsko-izraelskiej – spojrzenie realistyczne

Jaką rolę powinny odegrać Chiny w wojnie irańsko-izraelskiej – spojrzenie realistyczne

https://www.unz.com/bhua/what-role-china-should-play-in-the-iran-israel-war-a-realist-view

Na zaufanie i wsparcie trzeba zasłużyć, a nie je otrzymać. Iran musi zrobić więcej, jeśli chce wsparcia Chin.

HUA BIN – 19 CZERWCA 2025

Wielu chińskich strategów, o wiele mądrzejszych i lepiej poinformowanych ode mnie, pracuje nad tą kwestią. Ufam, że obiorą oni właściwy kierunek działań, aby chronić narodowe interesy Chin w trwającym kryzysie.

Moim skromnym celem w tym eseju jest zaoferowanie beznamiętnej i zniuansowanej analizy sytuacji z osobistego punktu widzenia.

Skupię się na obaleniu kilku popularnych mitów na temat implikacji wojny dla Chin i relacji Chiny-Iran. Po obaleniu tych mitów myślę, że czytelnicy będą mogli znacznie łatwiej przewidywać i interpretować posunięcia Chin w nadchodzących tygodniach i miesiącach.

Mit 1: Chiny nie pomogły

Rzeczywistość: Chiny potępiły agresję Izraela i wezwały do natychmiastowego zaprzestania działań wojennych na różnych forach: Rada Bezpieczeństwa ONZ, BRICS, SCO (Szanghajska Organizacja Współpracy) i Chiński Szczyt Azji Środkowej. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi zadzwonił do ministrów spraw zagranicznych Iranu i Izraela, aby poprosić o deeskalację. Prezydent Xi rozmawiał dziś z prezydentem Putinem i obaj potępili Izrael oraz wezwali do zawieszenia broni.

Iran nie poprosił publicznie o pomoc Chin i Rosji. Uważam jednak, że zarówno prezydent Xi, jak i prezydent Putin są gotowi do mediacji, jeśli Iran ich o to poprosi.

Mit 2: Jeśli Iran zostanie pokonany, będzie to oznaczać koniec wielobiegunowego świata, za którym opowiadają się Chiny wraz z Rosją.

Rzeczywistość: Izrael raczej nie pokona Iranu w pojedynkę. Może wyrządzić poważne szkody (a Iran bierze odwet), ale nie zwycięży ani w zniszczeniu irańskiej infrastruktury nuklearnej i wojskowej, ani w zmianie reżimu.

Jeśli USA wkroczą do akcji, z pewnością będą w stanie zrzucić większe bomby i potencjalnie zniszczyć irańskie instalacje nuklearne. Ale obiekty nuklearne mogą zostać odbudowane, a Iran może w końcu zdecydować się na bombę.

Jest również mało prawdopodobne, by Stany Zjednoczone były w stanie zmienić reżim w Iranie bez użycia butów na ziemi i fizycznej okupacji kraju, największego, jakiego kiedykolwiek by próbowały do tej pory (90 milionów mieszkańców, 1,6 miliona kilometrów kwadratowych).

Wojna będzie toczyć się w powietrzu, z użyciem myśliwców, bombowców, rakiet i dronów.

O ile Irańczycy nie będą tak zdenerwowani i zastraszeni wojną, by zdecydować się na obalenie rządu, irański reżim pozostanie u władzy. W rzeczywistości wojna może być katalizatorem bardzo potrzebnej jedności narodowej w podzielonym społeczeństwie. To właśnie może być pozytywna strona tej strasznej wojny.

Gdyby Irańczycy obalili rząd i przyjęli swoich wrogów, Iran nie byłby wart ocalenia dla Chin czy Rosji. Nie da się też zaprojektować zdeformowanego społeczeństwa, które będzie chciało rzucić się w ramiona tych, którzy właśnie zbombardowali je do poddania się.

Zdrowy rozsądek mówi nam, że trudno jest zbombardować ludzi tak, by cię pokochali (choć muszę zrobić wyjątek dla Japończyków, Szkopów i Wietnamczyków – wydaje się, że cieszyli się z bombardowań atomowych, bombardowań ogniowych i Agent Orange, i stali się posłusznymi pieskami na kolanach sprawcy “wiesz kogo”).

Spodziewam się, że Irańczycy będą mieli sztywny kręgosłup i staną się bardziej spójnym i zjednoczonym społeczeństwem przeciwko swoim wspólnym wrogom, tak jak to miało miejsce podczas wojny irańsko-irackiej w latach 80-tych.

Czasami potrzeba brutalnego przebudzenia, aby rozwiać zbiorowe złudzenia, tak jak zrobiła to wojna na Ukrainie z wieloma rosyjskimi “liberałami”, którzy od dawna chcieli należeć do Zachodu, ale teraz zdali sobie sprawę, że ich przyszłość jest na Wschodzie.

Mit 3: Jeśli Chiny i Rosja pozwolą USA i Izraelowi zaatakować Iran, stracą moralną legitymację i zostaną odizolowane przez globalne Południe za to, że się nie postawiły. Wtedy “zapłacą za to”, gdy USA skierują na nie swój celownik. Ta szkoła myślenia jest popularnie nazywana teorią “efektu domina”.

Rzeczywistość: Jest to najłatwiejszy do obalenia mit. To Stany Zjednoczone tracą resztki legitymacji w oczach świata za przyłączenie się do Żydów w nagiej, niesprowokowanej wojnie agresji w tym samym czasie, gdy nadal umożliwiają ludobójstwo poprzez bombardowania i głód w Strefie Gazy.

Jeśli świat dałby się nabrać na bezdusznego nowego nazistowskiego kanclerza Niemiec Mertza, który otwarcie dostarcza broń do rzezi Palestyńczyków w Strefie Gazy i chwali atak Izraela na Iran jako „wykonywanie naszej brudnej roboty”, to nie jest to świat, który Chiny i Rosja chcą uwolnić od tyranii. Zasługiwałby na to.

W rzeczywistości to Zachód jest izolowany i pogardzany – wygrywając lub przegrywając w Iranie – a nie Chiny czy Rosja. Jeśli ktoś myśli inaczej, musi zbadać swoją głowę.

Jeśli USA zdecydują się dołączyć do Izraela bezpośrednio w bitwie, wejdą w kolejną pułapkę na niedźwiedzie. Ile miliardów i zabitych żołnierzy USA zdołały wydać, aby wyeliminować znacznie słabsze rządy talibów i Iraku? Ile kosztowałaby walka z Iranem? Napisałem, że strategią Chin na pokonanie USA jest ich bankructwo z pomocą Trumpa.

https://huabinoliver.substack.com/p/china-s-strategy-to-defeat-the-us

Trump z pewnością postępuje zgodnie z moim scenariuszem.

Czy ktoś poważnie wierzy, że proizraelski i proamerykański rząd powstanie w Iranie, jeśli – nie daj Boże – uda im się zniszczyć irański reżim? Czy Irak, Libia, Afganistan lub Syria stały się przyjaciółmi USA? Ponownie, wyjątki mają zastosowanie, jak wspomniano wcześniej. Ale liczę na to, że nie wszyscy są tak bezwstydni.

W latach 60. i 70. jastrzębie wojenne w USA nieustannie mówiły o “efekcie domina”, gdyby komunistyczny Wietnam Północny wygrał wojnę. Co się stało, gdy wygrał? Czy nastąpił “efekt domina”, który zaszkodził interesom narodowym USA?

Po 58 000 ciał przepowiednia szkoły “efektu domina” okazała się tylko kolejną wymówką do bicia w wojenny bęben. A teraz Stany Zjednoczone zabiegają o komunistyczny Wietnam, aby powstrzymać Chiny. Ironia losu?

Podczas gdy Stany Zjednoczone grzęzną w Iranie i wydają swoje złoto i krew, Chiny zostawiłyby je w pyle w dziedzinie nowej energii, zielonych technologii, kosmosu, sztucznej inteligencji, robotyki i globalnego handlu. Jeśli myślisz, że Stany Zjednoczone miałyby silniejszą pozycję w stosunku do Chin, pomyśl jeszcze raz.

Nikt nie chce, by Iran został pokonany i upokorzony, ale kto chce powstrzymać USA przed zanurkowaniem głową w szambo? Nigdy nie przerywaj wrogowi, gdy popełnia błąd…

Co ważniejsze, USA nie będą miały łatwiej w walce z Chinami czy Rosją, niezależnie od tego, co stanie się z Iranem. Chiny i Rosja są po prostu zbyt silne dla kolektywnego Zachodu. O wojnie między gigantami decyduje twarda siła, a nie jakieś makiaweliczne manewry.

Zachodni “stratedzy” są obecnie tak intelektualnymi bankrutami, że mylą “sprytne” sztuczki i zdrady z genialnymi posunięciami strategicznymi. Ich małostkowe machinacje nie mogą się równać z prawdziwą narodową potęgą.

Supermocarstwa takie jak Chiny i Rosja mają zasoby i siłę, by zmiażdżyć bandyckie manipulacje, które Zachód tak bardzo ceni.

Mit 4: Iran jest kluczowym interesem i bliskim sojusznikiem Chin.

Rzeczywistość: Tak po prostu nie jest. Chiny od dawna w sposób przejrzysty i wyraźny określają swoje podstawowe interesy geopolityczne. Są to Tajwan, Morze Południowochińskie i granica chińsko-indyjska. Kluczowymi partnerami geopolitycznymi Chin są Rosja i Pakistan.

Chiny cenią Iran jako partnera gospodarczego i politycznego, ale ich interesy są głównie handlowe. Chiny kupują od Iranu ropę naftową i sprzedają do tego kraju towary przemysłowe.

Podczas gdy chińskie zakupy ropy naftowej stanowią 90% irańskiego eksportu ropy naftowej i 20% PKB, Chiny zależą od Iranu tylko w 12-14% swojego importu ropy naftowej. Źródła energii Chin są bardzo zdywersyfikowane, a ich głównymi dostawcami ropy są Rosja, Arabia Saudyjska i Irak. Chiny kupują również więcej ropy od Malezji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

W miarę jak Chiny elektryfikują się i dekarbonizują, ich popyt na ropę osiągnął szczyt i oczekuje się, że będzie stopniowo spadał. Chiny są światowym liderem w dziedzinie zielonej energii, a region Zatoki Perskiej z czasem stanie się mniej krytyczny.

Szlaki lądowe i linie kolejowe są budowane w ramach projektów BRI przez Azję Środkową, Pakistan i Afganistan, aby połączyć kontynent Eurazji, zapewniając alternatywę dla szlaków oceanicznych na Oceanie Indyjskim, Morzu Czerwonym, cieśninie Ormuz i Kanale Sueskim.

Iran nie współpracował ściśle z Chinami w zakresie projektów energetycznych i infrastrukturalnych, dając więcej kontraktów Europie niż Chinom od czasu poluzowania sankcji po podpisaniu JCPOA. Teraz sankcje wracają, a Europejczycy się wycofują. Chiny nie czekają przy telefonie.

Iran okazał się niewiarygodnym partnerem biznesowym. USA i Kanada wykorzystały handel Huawei z Iranem jako pretekst do zatrzymania na 3 lata Meng Wanjun, dyrektor finansowej Huawei i córki założyciela firmy. To irańscy zdrajcy donieśli Stanom Zjednoczonym o projektach Huawei. Irańscy zdrajcy zdradzili również innego chińskiego dostawcę usług telekomunikacyjnych, ZTE, co doprowadziło do nałożenia grzywny w wysokości 1 miliarda dolarów przez amerykański system sankcji.

Iran jest członkiem BRI, ale przyznał swój najważniejszy projekt portowy Indiom – port Chabahar i linię kolejową między Chabahar i Zaranj. Indie nie są przyjacielem Chin i nie są częścią BRI.

Co gorsza, Iran podjął tę decyzję po tym, jak Chiny pomogły w mediacji w sprawie wielowiekowej wrogości Iranu i Arabii Saudyjskiej w 2023 roku.

Chociaż Iran ma prawo dokonać wyboru jako suwerenny kraj, nie uspokoił Chin, flirtując z Indiami i zabezpieczając swoje handlowe i geopolityczne układy z tym państwem, wiedząc doskonale, że taki ruch będzie źle widziany przez Pekin.

Co gorsza, Iran zapewnił bezpieczne schronienie grupie terrorystycznej Balochistan Liberation Army (BLA) na granicy z Pakistanem, która wielokrotnie atakowała projekt China Pakistan Economic Corridor, flagowy projekt BRI o wartości 62 miliardów dolarów.

https://www.theguardian.com/world/2024/jan/18/where-balochistan-why-iran-pakistan-strikes

https://jamestown. org/program/grievances-provoke-surge-in-baloch-separatist-militancy-on-both-sides-of-pakistan-iran-border/.

BLA sabotowała projekt portu Gwada, który jest filarem chińskich szlaków morskich na Oceanie Indyjskim, i zabijała chińskich inżynierów i pracowników budowlanych za pomocą zamachowców-samobójców i zasadzek. BLA jest również finansowana przez Indie.

Słaba ocena Iranu poważnie pogorszyła jego stosunki z Chinami. Chiny nie wyraziły publicznie swojej frustracji, ale Iran nie może liczyć na to, że Chiny pomogą mu wyjść z kryzysu.

Jak na ironię, choć Iran zrobił wszystko, co w jego mocy, by pozyskać Indie – w tym udał się do New Delhi, by podpisać kompleksową umowę o partnerstwie strategicznym z Indiami w środku zeszłomiesięcznej wojny indyjsko-pakistańskiej – Indie zdradziły Iran w najbardziej bezwstydny sposób.

Dwa dni temu Indie ogłosiły, że nie zgadzają się ze wspólną deklaracją potępiającą atak Izraela ze strony SCO, do której należą zarówno Indie, jak i Iran. Dzień przed zdystansowaniem się od SCO, Indie wstrzymały się od głosu w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w sprawie rezolucji wzywającej do zawieszenia broni w Strefie Gazy.

https://www.aljazeera.com/news/2025/6/16/why-india-refused-to-join-sco-condemnation-of-israels-attacks-on-iran

Iran wydaje się być całkowicie nieświadomy faktu, że Indie są najbardziej proizraelskim krajem na globalnym południu, z X pokazującym 5 do 1 proizraelską postawę wobec Gazy w indyjskich mediach społecznościowych, porównywalną z danymi z samego Izraela, a nawet wyższą niż USA, terytorium okupowane przez Żydów. Imperium Bha-rat jest globalnym wyjątkiem, jeśli chodzi o podstawową ludzką przyzwoitość.

W indyjskich mediach społecznościowych pojawiają się liczne posty, które ogłaszają “stoję po stronie Izraela” w samym środku ludobójstwa. Indyjskie trolle są najbardziej aktywne w promowaniu izraelskiej narracji na temat Gazy. Jeszcze lepsze dla Izraela jest to, że indyjskie wsparcie przychodzi za darmo – nawet AIPAC musi przekupywać amerykańskich polityków, by powtarzali te haniebne hasła.

Iran zdaje się również nie zdawać sobie sprawy z tego, że Indie są jednym z najbardziej islamofobicznych krajów na świecie, gdzie hinduiści czynią z prześladowania muzułmanów sport narodowy.

Kiedy dochodzi do przepychanek, to Pakistan wyróżnia się po tym, jak Izrael rozpoczął atak. Pakistan publicznie zobowiązał się do militarnego wsparcia Iranu, oferując nawet swój “parasol nuklearny” w przypadku izraelskiego ataku nuklearnego.

Jak pokazuje trwający konflikt, Iran nie nabył żadnych nowoczesnych chińskich systemów uzbrojenia. Przez długi czas polegał na Rosji i krajowych dostawach broni, które nie miały większego wpływu na walki powietrzne (w rzeczywistości nie było żadnych walk powietrznych nad irańską przestrzenią powietrzną – izraelska przewaga powietrzna wydaje się całkowita).

Stoi to w jaskrawym kontraście z doskonałymi osiągami chińskich myśliwców, radarów wczesnego ostrzegania i pocisków powietrze-powietrze, zademonstrowanymi przez dostarczane przez Chiny pakistańskie siły powietrzne w wojnie powietrznej z Indiami.

Trudno jest zrozumieć decyzję Iranu dotyczącą zamówień wojskowych, ponieważ Chiny wielokrotnie oferowały sprzedaż swoich systemów obrony powietrznej po niezwykle konkurencyjnych cenach. Po raz kolejny Iran wykazał się słabym osądem w tak krytycznych kwestiach bezpieczeństwa narodowego.

Brak strategicznej przenikliwości, niezawodności i zdrowego osądu Iranu nie jest rekomendacją dla bliższych więzi z wyrafinowanymi mocarstwami, takimi jak Chiny. Stare chińskie przysłowie mówi, że “mokrego błota nie można używać do budowania murów”.

Mit 5: Jeśli Chiny nie walczą z USA w Iranie, to muszą walczyć z USA u siebie. Lepiej więc walczyć z USA w Iranie teraz, niż czekać, aż USA zaatakują Chiny u ich własnych drzwi.

Rzeczywistość: Takie poglądy są w zasadzie powtórzeniem słynnych słów George’a W. Busha: “Jeśli nie będziesz walczył z terrorystami tam, będziesz walczył z nimi tutaj”. Nie mówiąc już o tym, że taka uwaga jest słabym listkiem figowym, który ma ukryć agresję, Bush nie jest intelektualnym gigantem ani geniuszem wojskowym. Wręcz przeciwnie.

Chinom o wiele lepiej jest walczyć z USA na własnym podwórku. Bez wątpienia wygrają taką rywalizację. Jednak walka z USA na Bliskim Wschodzie, w odległości 5,300 lub 7,200 kilometrów (odległość między Pekinem a Teheranem/Tel Awiwem), gdzie USA mają liczne bazy wojskowe i lokalnych sługusów, podczas gdy Chiny nie mają żadnych, jest propozycją przegraną.

Zachęcanie Chin do walki z USA w Iranie to trująca pigułka i wariactwo. Oczywiście Pekin nigdy nie złapie przynęty.

Chiny są w pełni świadome, że dojdzie do ostatecznego starcia z USA, ale wybór czasu i miejsca jest dla nich strategicznym imperatywem. Logika jest taka sama, jak w przypadku przewagi pierwszego ruchu w grze w Go – pierwszy gracz ustala tempo i zmusza przeciwnika do reakcji, co pozwala mu dyktować kierunek gry.

Chińskie myślenie strategiczne jest doskonalone przez rodzimą grę Go od 2000 lat i jest to gra cierpliwości i strategicznego myślenia. Dla porównania, zachodnia gra w szachy jest krótkoterminowa, skoncentrowana na ryzyku i zysku.

Ostateczne starcie z USA będzie decydującym wydarzeniem dla świata na następne stulecie. Od jego wyniku będzie zależał nowy porządek świata. Nie ma możliwości, by Chiny podjęły niepotrzebne ryzyko, zanim będą w pełni gotowe. Wydarzenia na Bliskim Wschodzie są teraz szumem w wielkim planie rzeczy.

Mit 6: Chiny podzielają te same poglądy na sojusze, co Zachód; celem Chin jest zastąpienie USA w roli światowego policjanta, a teraz nadarzyła się ku temu okazja.

Rzeczywistość: Poglądy Chin na sojusze są oparte na ich własnej historii i spostrzeżeniach geopolitycznych, które znacznie różnią się od dominującego zachodniego myślenia o stosunkach międzynarodowych.

Niektórzy twierdzą, że oś Rosja-Iran-Chiny jest kluczem do zakwestionowania zachodniej dominacji. Wątpię, by Pekin podpisał się pod tą teorią Brzezińskiego, wyartykułowaną w jego książce Grand Chessboard.

Pomysł ten brzmi wiarygodnie w danym momencie, ale po bliższym przyjrzeniu się, jest to przestarzały pogląd na świat i odzwierciedla perspektywę, która mogła być ważna 30 lat temu, ale nie odzwierciedla już obecnej rzeczywistości.

Od czasu publikacji książki w 1997 roku względne pozycje głównych graczy zmieniły się poza najśmielszymi marzeniami Brzezińskiego.

Dziś Chiny mogą samodzielnie przeciwstawić się Stanom Zjednoczonym jako równorzędny konkurent, co wyraźnie pokazała wojna handlowa i wojna technologiczna. Amerykańscy stratedzy, tacy jak Jake Sullivan, Kurt Campbell i Rush Doshi, przyznali, że Stany Zjednoczone potrzebują swoich “sojuszników” i “partnerów”, aby mieć jakiekolwiek szanse na powstrzymanie Chin.

Czasy, w których same Stany Zjednoczone miały wystarczającą siłę, by stawić czoła Chinom, już dawno minęły, co jest zawstydzająco pokorną pozycją dla samozwańczego hegemona supermocarstwa.

Ponadto, wielostronny sojusz jest tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo. Niestety Iran jest tym najsłabszym ogniwem. W interesie Chin nie leży wiązanie się ze sztywną strukturą, która dostarcza więcej zobowiązań niż korzyści.

Według obliczeń Pekinu, formalna struktura sojuszu ma wiele wad:

– Ryzyko uwięzienia przez małych, mniej potężnych, ale bardziej lekkomyślnych i wojowniczych młodszych partnerów (jak bałtyckie państwa chihuahua w NATO);

– Problemy związane z działaniami zbiorowymi (takie jak nieporozumienia Węgier i Turcji z resztą);

– Problemy z nierównowagą i wzajemnością (USA wydają 3,5% PKB na obronę, podczas gdy UE średnio 1%; Trump ma bzika na punkcie “niesprawiedliwości”, i słusznie);

– Kwestia wbudowanego zaufania (czy USA rozpoczęłyby wojnę nuklearną z Rosją w imieniu Litwy na mocy rozdziału 5 i popełniły narodowe samobójstwo?)

– Sojusze oparte na ideologii mają nieprzyjemny zapach uniwersalistycznych misjonarzy, których Chiny nienawidzą (pamiętacie krucjatę?).

Krótko mówiąc, formalne sojusze mogą łatwo stać się albatrosem, bardziej zobowiązaniem niż atutem.

W chińskiej kalkulacji strategicznej Iran nie ma takiego samego znaczenia jak Rosja czy nawet Pakistan. O ile nie ma możliwości, by Chiny zaryzykowały ewentualne niepowodzenie Rosji w wojnie na Ukrainie lub porażkę Pakistanu przez Indie, o tyle mają znacznie większą tolerancję ryzyka w odniesieniu do Iranu.

Chiny chcą również zrównoważyć stosunki z Turcją, krajami Zatoki Perskiej i Egiptem. Żadne z nich nie chce widzieć zbyt bliskich relacji między Chinami a Iranem, zwłaszcza jeśli Chiny odgrywają rolę mediatora na Bliskim Wschodzie.

W przeszłości Chiny zostały poważnie zdradzone przez Albanię, komunistycznego partnera, którego hojnie finansowały podczas zimnej wojny, ale zwróciły się na zachód w momencie zakończenia zimnej wojny. Zostały również zdradzone przez Wietnam po tym, jak wspierały go podczas wojny z Amerykanami. Chiny wyciągnęły wnioski z tej lekcji.

Wreszcie, Chiny nie mają zamiaru ani interesu w zastąpieniu USA jako nowego “szeryfa w mieście”. Chinom brakuje ideologicznej misjonarskiej gorliwości “liberalnych demokracji” i “poświęcenia”, aby nadzorować i kształtować świat na swój własny obraz. Nie bez powodu nazywa się to “brzemieniem białego człowieka”. Chiny nie mają takiego ciężaru.

Podsumowując, jeśli Iran przetrwa obecną izraelsko-amerykańską agresję i będzie chciał chińskiej pomocy w przyszłości, musi zrobić więcej, aby zdobyć zaufanie i wsparcie Chin. Geopolityczne partnerstwo nie jest jakimś darem, ale uprzywilejowaną relacją opartą na wzajemnych interesach i zaufaniu.

W końcu to nie jest wojna Chin.

Wojna, groźba, szansa

Wojna, groźba, szansa – Bartosz Kopczyński

Autor: AlterCabrio , 17 czerwca 2025

Świadomość ta wciąż nie doszła do umysłów Polaków, zajętych cyrkowymi igrzyskami polityków ze szkoły pinokiańskiej. Trudno się dziwić, skoro wciąż większość naszych rodaków nie dostrzega własnego statusu okupacyjno-likwidacyjnego. Rzecz to ciężka i zagrożenie znaczne, tym większe, że nie mamy w tej chwili żadnych politycznych zdolności po stronie władzy, aby czynnie oddziaływać na naszą sytuację geopolityczną.

−∗−

Obraz tytułowy: Cornelis Antonisz, Upadek wieży Babel, 1547. LINK

Wojna, groźba, szansa

Świat zmierza do wojny. Niby to nie nowość, mamy przecież blisko naszych granic wojnę na Ukrainie, mamy działania wojenne w Strefie Gazy i w Libanie, mieliśmy wojnę w Syrii, konflikt Indii i Pakistanu, i szereg pomniejszych konfliktów zbrojnych. Powinniśmy się już przyzwyczaić, w końcu w XX wieku dwa największe konflikty zbrojne toczyły się na ziemiach polskich.

Większość ludności, żyjąc sobie dniem codziennym, konsumując zawartość mediów, kibicując aktorom krajowej sceny politycznej, planując wyjazdy wakacyjne i weekendowe imprezy nie myśli o tym, co nieco dalej, a tym bardziej nie zastanawia się, dlaczego tak jest, i czy tak być musi. Wojna towarzyszy ludzkości, odkąd sięga pamięcią w głąb swej historii. Nigdy jednak konflikt, który angażuje siły zbrojne państw nie rozpoczyna się bez przyczyny. Zwykle też to, co oficjalnie podaje się jako casus belli nie odsłania całej prawdy, kulisy konfliktu i zaangażowane siły skrywają się w mgle dezinformacji, maskowane medialnym wrzaskiem, podtrzymywanym przez grona gadających głów, działających jako celowi lub nieświadomi agenci tych, którzy pozostać chcą niewidoczni.

Konflikt, który dotąd mieliśmy nieopodal swych granic, między Ukrainą i Rosją został przez media, propagandystów i politykierów tzw. kolektywnego Zachodu okrzyknięty „pełnoskalową wojną”. Został też wskazany wyłączny sprawca: Federacja Rosyjska, oraz powód: imperialne dążenia Putina do podboju Europy.

Na skutek polityki władz w Polsce i propagandy, Polacy, bazujący na resentymentach Polaków wobec Rosji carskiej, bolszewickiej i Związku Radzieckiego popchnięci zostali do akceptacji posunięć bardzo dla naszego kraju niekorzystnych i niebezpiecznych. Przyjęliśmy wielomilionową, niekontrolowaną imigrację ludzi częściowo nam niechętnych, z którymi mamy nierozliczone sprawy naszych krzywd; przekazaliśmy państwu, które prowadzi politykę nam niechętną ogrom uzbrojenia i innych dóbr, ograniczając własne zdolności obronne; przyjęliśmy na siebie obowiązki utrzymania części ukraińskiej ludności, przebywającej w Polsce i na Ukrainie; zobowiązaliśmy się do pokrywania wielkich kosztów na utrzymanie obcego państwa i jego zdolności militarnych; skonfliktowaliśmy się ze wszystkimi sąsiadami; przyłączyliśmy się jako sojusznik do wojny przeciwko mocarstwu atomowemu, udostępniając nasze terytorium, zasoby i politykę; przekazaliśmy naszą politykę zagraniczną i obronną w ręce cudzoziemskich sił, tradycyjnie nam wrogich.

Zadziało się to z następujących powodów: nie mamy niepodległości, ale o tym nie wiemy, więc wierzymy w kłamstwa naszych wrogów, udających przyjaciół. Siły te, wciągając nas w to zaangażowanie użyły polskojęzycznych mediów i polityków, którzy nie uprzedzili nas o rozmiarze naszych obciążeń. Przedstawiono nam za to bajeczkę o tym, że mamy moralne zobowiązania do takiego zaangażowania, i że dzięki temu będziemy bezpieczniejsi.

Mamy więc sytuację, że jesteśmy już biernie zaangażowani w konflikt, chociaż o tym nie wiemy, i zdecydowanie pogorszyliśmy nasze bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, chociaż wydaje nam się, ze znajdujemy się w pewnych sojuszach, stworzonych nie dla ofensywy, lecz dla obrony. Wszystko to jest dezinformacją. Konflikt ukraińsko-rosyjski jest tzw. proxy war, czyli wojną zastępczą, toczoną przez NATO przeciw Rosji, z użyciem Ukrainy, dla celów skrzętnie ukrywanych. Cele te dają się jednak wyśledzić, czym zajmują się wyłącznie niezależni badacze i komentatorzy. W skrócie mówiąc, jest to konflikt, toczony w interesie sił, sterujących USA, UE i Wielką Brytanią, w celu eliminacji zdolności Rosji do suwerenności, która to suwerenność stoi na przeszkodzie budowy państwa światowego. Cel ten realizowany jest od około 400 lat, do czego używane są rządy, państwa, narody, gospodarki, pieniądze jako narzędzia. Jednym z kosztów ubocznych tego procesu są wielkie straty w ludności i uzależnienie całych narodów od ukrytych sił, sterujących całym procesem.

Jesteśmy więc związani sojuszami z globalnymi i europejskimi potęgami, wobec których mamy wielkie zobowiązania, których granicy nie znamy, a które twierdzą, że dostarczają nam bezpieczeństwo, dobrobyt i swobody.

W rzeczywistości jest na odwrót, pozostawanie w obecnych sojuszach daje nam duże prawdopodobieństwo niebezpieczeństwa, zubożenia i zniewolenia. Jesteśmy jednak jako naród i opinia publiczna przyklejeni mentalnie, emocjonalnie i agenturalnie do naszej nemezis. Nie podejmujemy więc wysiłku intelektualnego, aby na nowo przemyśleć nasze sojusze, mało tego, każdy, kto się na to poważa, zostaje zaraz zakrzyczany przez wściekle rozemocjonowany chór głosów, którym wydaje się, że coś wiedzą.

Teraz nasi „sojusznicy” szykują światu kolejną wojnę, tym razem na zapalnym Bliskim Wschodzie, która, biorąc pod uwagę zaangażowane w tym miejscu globu siły łatwo może stać się konfliktem światowym. Zaatakowana została Islamska Republika Iranu, nie dając do tego ataku obiektywnych przyczyn. Napaści dokonało niewielkie państwo, mające na swoje rozkazy największe mocarstwo militarne świata oraz większość tzw. zachodnich demokracji. W wir tej nowej wojny są więc wciągane państwa, wobec których mamy zobowiązania polityczne i militarne. My natomiast mamy u władzy siły polityczne, wyraźnie realizujące interesy tych potęg, bardzo wrażliwe na sugestie, szantaże i zastraszenia.

Mamy polityków, niemal w całości wywodzących się ze szkoły pinokiańskiej, i to niezależnie od barw partyjnych. Światu grozi więc eskalacja działań militarnych do rozmiaru wojny światowej, ze wszystkimi tego konsekwencjami: politycznymi, militarnymi, ekonomicznymi, humanitarnymi. Nam grozi wciągnięcie nas do do tego konfliktu i pogorszenie naszej codziennej egzystencji w każdym wymiarze. Po jednej, atakującej stronie konfliktu stoją bowiem USA, z którymi jesteśmy w sojuszu, a wobec którego bardzo usłużna jest sejmowa tzw. prawica, oraz UE i Wielka Brytania, wobec której posłuszna jest strona lewicowo-liberalna. Po przeciwnej zaś stronie jest Rosja, z którą jesteśmy skonfliktowani bez swego interesu, woli i wiedzy, oraz Chiny, od których odcięli nas (formalnie) polscy politycy w interesie USA. Oficjalnie niedobra o tym mówić.

Czytaj też:

wschód, i czego o nim nie wiecie

zachód, jakiego nie znacie

Świadomość ta wciąż nie doszła do umysłów Polaków, zajętych cyrkowymi igrzyskami polityków ze szkoły pinokiańskiej. Trudno się dziwić, skoro wciąż większość naszych rodaków nie dostrzega własnego statusu okupacyjno-likwidacyjnego. Rzecz to ciężka i zagrożenie znaczne, tym większe, że nie mamy w tej chwili żadnych politycznych zdolności po stronie władzy, aby czynnie oddziaływać na naszą sytuację geopolityczną. Główne siły polityczne są zależne i niesuwerenne, zwierzchnik sił zbrojnych zasłynął tym, czym zasłynął, poza tym i tak jest na odchodnym, prezydent-elekt jeszcze nie objął urzędu, a struktury państwa, i tak niesuwerenne, zostały dodatkowo postawione w stan chaosu. Nad naszą Ojczyzną znów unosi się przedrozbiorowe hasło: „nierządem Polska stoi”, przy czym nie jest wiadome, jak długo ustoi. Czy w takich warunkach w ogóle możliwe jest uprawianie suwerennej polityki?

Sytuacja, mimo trudności daje nam jednak duże szanse, co dowiodła choćby polityka Narodowej Demokracji przed i w czasie Wielkiej Wojny. W dużej mierze dzięki wysiłkowi ojców Ojczyzny tamtego czasu udało się Polakom wydźwignąć się na niepodległość.

Termina, przychodzące na świat i Europę, zastają nas w stanie podległości, którego gwarantem jest obecny układ politycznych sojuszy i zależności. Przewidując zaburzenia porządku międzynarodowego, nie powinniśmy więc lękać się pogorszenia naszego stanu, gdyż ten jest już na tyle fatalny, że powinniśmy robić wszystko, aby się zeń wydobyć.

Wciąż jednak pragniemy tego za mało, a to dzięki temu, że jest nam jeszcze stosunkowo wygodnie. Pogorszenie ogólnej sytuacji wywoła więc energię społeczną, która może kierować się tylko wobec obecnego porządku, czyli zależności od UE i USA. To samo zaburzenie może tylko i wyłącznie zaszkodzić tym dwóm siłom, które trzymają nas w ucisku.

Nie można bowiem wyobrazić sobie, aby z wojny przeciw Iranowi USA, UE, Wielka Brytania i jedno małe państwo mogły wyjść wzmocnione, nawet, jeśli uzyskają przejściowe operacyjne powodzenie. Na dłuższą metę utracą nie tylko przewagę moralną, ale zdolność do powtarzania takich operacji na przyszłość. Osłabienie tych bytów, choć doraźnie będzie nas niepokoić, długofalowo wyjdzie nam na dobre.

Są jednak konieczne warunki, abyśmy mogli odnieść korzyść z nadchodzącej wojny. Po pierwsze, powinniśmy unikać zaangażowania Polski w jakąkolwiek wojnę, obecną ukraińską i nadchodzącą przeciw Iranowi. Jeśli nie da się uniknąć zaangażowania, wejść do niej jak najpóźniej i w jak najmniejszym stopniu. Nie powinniśmy opowiadać się ani przeciwko Iranowi, ani przeciwko Rosji, ani przeciwko Chinom. Należy się bowiem spodziewać, że to właśnie ta strona wyjdzie z wojny zwycięsko.

Po drugie, musimy mieć w Polsce polityków polskich, nie polskojęzycznych; prawdziwych, a nie drukowanych; zdolnych do czynów mężnych, a nie bezjajowców ze szkoły pinokiańskiej. Po trzecie, trzeba mieć kogo poprowadzić do niepodległości, co wymaga chociaż części Polaków zdolnych do racjonalnych działań. Po czwarte, trzeba nam naszej, własnej, polskiej ideologii, wypływającej wprost z żywych źródeł cywilizacji łacińskiej. Tą mamy, trzeba ją tylko wyciągnąć na światło dzienne i dostosować do aktualnej i przyszłościowej sytuacji. Pracuje nad tym Instytut Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia, a pierwszy tom tego zamierzenia wychodzi drukiem już w czerwcu. No i pamiętajmy, wszyscy ci, co nie chcą pójść żywi w trumnę: nie dokona czynów wielkich, kto się chowa za mamusiną spódnicę poprawności.

poradnik świadomego narodu-wesprzyj wydanie książki

_______________

Wojna, groźba, szansa, Bartosz Kopczyński, 17 czerwca 2025

Tajny lot cargo Chin do Iranu wywołuje globalny kryzys: Wyłączony transponder to obawy przed wojną światową

Tajny lot cargo Chin do Iranu wywołuje globalny kryzys: Wyłączony transponder wywołuje obawy przed wojną światową

Chiny mogły niepostrzeżenie włączyć się do walki, wysyłając samolot transportowy do Teheranu z celowo wyłączonym transponderem.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUN 17

Źródło: https://deftechtimes.com/transponder-off-chinese-plane-in-iran/
Transponder wyłączony: Samolot ląduje w Teheranie

Tajemniczy lot wywołuje globalne alarmy

Co jest podejrzane? Chiński samolot wyłączył transponder, urządzenie elektroniczne, które pomaga kontrolerom ruchu lotniczego śledzić samoloty na niebie. Kiedy samolot wyłącza ten system, staje się prawie niewidoczny dla radarów. Ten tajny akt wzbudził poważny niepokój, zwłaszcza w połączeniu z długotrwałymi podejrzeniami, że Chiny mogą dostarczać broń Iranowi za kulisami.

Jak bowiem wiadomo, tylko “demokratyczny i pokojowy” ZIK (zachodnie imperium kłamstwa) ma prawo do rozdysponowywania swego wojennego sprzętu i swych niezwyciężonych wojsk, w dowolnym miejscu globu!

Eksperci uważają, że to nie jest kolejny rutynowy lot. To sygnał tajnej operacji wojskowej, która może obejmować zakazany sprzęt, zaawansowane systemy uzbrojenia lub krytyczne dostawy, mające na celu zasilenie trwającej obrony Iranu przed izraelskimi atakami.

Tylko ZIK ma ustanowione przez siebie “prawo” dyktowania światu co jest mu “zakazane”, a co nie!

Incydent ten wstrząsnął kręgami dyplomatycznymi i wywołał silne poruszenie w społeczności wywiadowczej. Wyłączenie transpondera jest uważane za poważny sygnał ostrzegawczy w lotnictwie, zwykle kojarzony z misjami wojskowymi, szpiegostwem lub nieautoryzowanym dostarczaniem ładunków. W regionach wrażliwych na wojnę, takich jak Bliski Wschód, takie działania tylko zwiększają strach przed globalną eskalacją.

Chiny wysyłają surowe ostrzeżenie po ataku Izraela na irańskich naukowców zajmujących się energią jądrową

Rozwijająca się więź wojskowa Chin i Iranu

Przez lata Chiny i Iran budowały ścisłe relacje strategiczne, często zakorzenione we współpracy wojskowej, handlu ropą naftową i wspólnym sprzeciwie wobec wpływów Zachodu. Od wspólnych ćwiczeń morskich po transfery technologii, ich więzi umacniały się po cichu — ale ten ostatni ruch stawia ich sojusz w centrum uwagi jak nigdy dotąd.

Chiński rząd oficjalnie nie potwierdził żadnej dostawy wojskowej. Jednak rzecznicy chińskiego MSZ jasno wyrazili swoje stanowisko: popierają suwerenność Iranu i sprzeciwiają się ingerencji zagranicznej. Stało się to po tym, jak Chiny ostro skrytykowały działania militarne Izraela w Iranie podczas operacji Rising Lion.

W silnym przesłaniu dyplomatycznym Chiny ostrzegły, że ataki mogą prowadzić do „poważnych konsekwencji” i nalegały, aby wszystkie narody uszanowały integralność terytorialną Iranu. Pekin podkreślił również potrzebę pokoju i stabilności, ale jego działania — takie jak tajne wysłanie samolotu transportowego — opowiadają inną historię.

Iran odpowiada z mocą: rakiety Zolfaghar, drony Shahed atakują cele izraelskie po atakach lotniczych

Niektórzy eksperci twierdzą, że Chiny wykorzystują tę okazję, aby przetestować reakcje USA, wiedząc dobrze, że Ameryka ściśle wspierała Izrael w konflikcie. Wspierając Iran po cichu, Chiny mogą próbować rozszerzyć swoje wpływy na Bliskim Wschodzie, jednocześnie podważając dominację USA w regionie.

Podważanie dominacji ZIK gdziekolwiek jest zbrodnią fundamentalną i jest karane anihilacją “zbrodniarza”!

USA i Izrael w stanie najwyższej gotowości z powodu wyłączenia transpondera

Tajny chiński samolot lecący do Teheranu wzbudził poważne obawy, ponieważ wyłączył transponder. Stało się to w bardzo napiętym czasie. Stany Zjednoczone już ostrzegły Iran, że mogą uderzyć same, jeśli walki się zaostrzą. Teraz, gdy Chiny mogą być zaangażowane, sytuacja stała się jeszcze bardziej niebezpieczna.

Ten ruch jest postrzegany jako wyraźna prowokacja. Chiny, nie wypowiadając bezpośrednio wojny ani nie udzielając wsparcia militarnego, mogły wykorzystać ten lot do zasygnalizowania siły i obecności. A ponieważ uniknęły wykrycia, wyłączając kluczowe systemy śledzenia, pokazuje to, jak zaawansowane i odważne stały się operacje Chin.

Tylko ZIK, a zwłaszcza Izrael ma niezbywalne prawo do atakowania kogokolwiek bez wypowiedzenia wojny!

Podczas gdy urzędnicy w Waszyngtonie i Jerozolimie pozostają małomówni, analitycy biją na alarm z powodu rosnącego ryzyka szerszej wojny regionalnej. Jeśli okaże się, że Chiny dostarczają rakiety, drony lub sprzęt do cyberwojny, może to wywołać sankcje, kontrataki lub starcia dyplomatyczne na skalę globalną.

Tymczasem zwykli obywatele na całym Bliskim Wschodzie, a nawet w częściach Europy i Azji, obawiają się, że wojna może nie być już tylko między Iranem a Izraelem. Przy ukrytym zaangażowaniu Chin może to przerodzić się w większy konflikt sił między Wschodem a Zachodem.

F-35 Grzmot Nad Teheranem: 200 izraelskich myśliwców zrzuciło 330 bomb w historycznym nocnym ataku na Iran

Autorzy zapomnieli tylko napisać ile już “niewidzialnych i niezniszczalnych” F-35 zostało zmiecione z przestworzy?!

To, co zaczęło się jako lokalna konfrontacja, może teraz przerodzić się w coś o wiele groźniejszego — globalną walkę o kontrolę, wpływy i władzę.

🛑 To wydarzenie eskalowało napięcie w regionie ponad wszelkie oczekiwania. W miarę jak pojawiają się nowe szczegóły dotyczące samolotu transportowego, świat nerwowo obserwuje. Czy ta tajna misja doprowadzi do otwartej konfrontacji, czy też była to tylko wiadomość o dużej wadze do Waszyngtonu i Tel Awiwu? Tylko czas pokaże, ale jedno jest pewne: wojna nie dotyczy już tylko Iranu i Izraela — teraz chodzi o to, kto kontroluje kolejne wielkie pole bitwy na świecie.

Źródło: https://deftechtimes.com/transponder-off-chinese-plane-in-iran/

UWAGA EDYTORA: ZIK upada i nic tego faktu nie może zmienić. Tylko jeden aspekt pozostaje pod znakiem zapytania; czy ten demon pociągnie za sobą całą Ludzkość w otchłań piekielną, czy nie?

Mason Di Bernardo, Parolin i umowa między Watykanem a Chinami

Mason Di Bernardo, Parolin i umowa między Watykanem a Chinami

6 Maggio 2025 Uczta Baltazara babylonianempire/mason-di-bernardo-parolin-i-umowa-miedzy-watykanem-a-chinami

Najnowsze oświadczenie arcybiskupa Carlo Marii Viganò na temat IOR-u:

Komunikat prasowy arcybiskupa Carlo Marii Viganò

Udzieliłem pełnomocnictwa prof. Augusto Sinagrze, prawnikowi prowadzącemu kancelarię adwokacką w Rzymie przy Viale Gorizia 13, do wniesienia pozwu do Sądu Cywilnego w Rzymie przeciwko Watykańskiemu Instytutowi Dzieł Religijnych w osobach poprzednich dyrektorów generalnych oraz obecnego dyrektora generalnego dr Gian Franco Mammì wraz z prałatem Kurii Rzymskiej.

Przedmiotem pozwu jest nienależne przywłaszczenie dużych sum pieniędzy zdeponowanych w IOR i już wcześniej przeznaczonych na dzieła charytatywne.

Do Sądu Cywilnego w Rzymie zostanie złożony wniosek o międzynarodową rekwizycję sądową, tak by właściwe władze watykańskie nakazały prewencyjne i zapobiegawcze zajęcie wspomnianych aktywów. W tym samym czasie zażądane zostaną wszystkie ekspertyzy – oprócz tych już uzyskanych – niezbędne do oceny zakresu odpowiedzialności zaangażowanych osób oraz ich uwarunkowań i postępowania.

Od dłuższego czasu, w pełni zorientowany w tej sprawie oraz wszystkich jej implikacjach jest kardynał Pietro Parolin, jeden z najbardziej faworyzowanych kandydatów do nominacji na urząd papieski, również ze względu na znaczącą pomoc udzieloną mu przez masona prof. Giuliano Di Bernardo, byłego Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Włoch.

Jego Eminencja jest osobą dobrze poinformowaną o faktach i wszystkich wydarzeniach, w jakie w tamtym czasie, jak i ostatnio, był zaangażowany i w sprawie których do niego się zwracano. Uznałem za swój obowiązek zwrócić się do sądu o zwrot tych aktywów w następstwie wielokrotnej odmowy kardynała Parolina dokonania pozasądowego zadośćuczynienia z tytułu poważnych szkód, jakie mi wyrządzono.

Kardynał – wraz z wieloma innymi osobami – zostanie również wskazany jako świadek na poparcie tego, co jest już niezaprzeczalnie jasne z dokumentów będących w moim posiadaniu jak i samego kardynała Parolina”.

+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup

Viterbo, 5 maja 2025 r. https://www.aldomariavalli.it/2025/05/05/carlo-maria-vigano-cito-in-giudizio-lo-ior-per-appropriazione-indebita-il-cardinale-parolin-chiamato-a-testimoniare/

…………………..

Trzy dni temu, ważny włoski mason Giuliano Di Bernardo udzielił wywiadu dziennikowi Il Fatto Quotidiano, w którym – określając Parolina jako «swego przyjaciela», stwierdził że: Jeśli Kościół dysponuje jeszcze odrobiną racjonalności, powinien wybrać na papieża Pietro Parolina. To jest jedyny sposób na przywrócenie mu prestiżu” . https://www.ilfattoquotidiano.it/in-edicola/articoli/2025/05/03/il-massone-il-mio-am-ico-parolin-come-papa/7973205/) https://it.wikipedia.org/wiki/Giuliano_Di_Bernardo

Powiedział: «Kiedy opuściłem Wielki Wschód Włoch, Watykan dał mi znać, że chcieliby, by ich przedstawicieli znalazł się wśród członków Akademii. Nawiązałem wtedy kontakt z Giorgio Eldarovem, Bułgarem o wielkiej inteligencji, który faktycznie stał się jednym z założycieli Akademii. Pewnego dnia Eldarov powiedział mi, że w watykańskim Sekretariacie Stanu jest osoba, która chciałaby mnie spotkać. Stanąłem twarzą w twarz z ówczesnym podsekretarzem, Pietro Parolinem”.

„O jakich latach mówimy?” – pyta dziennikarz. Odpowiedź: „To było jakieś dwadzieścia lat temu. Natychmiast narodziła się nić porozumienia i pełna sympatia, do tego stopnia, że współpracowaliśmy przy różnych projektach. Pozostaliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi”. Parolin był podsekretarzem w latach 2002-2009.

…………….

Giorgio Eldarov – franciszkanin, archimandryta (przełożony klasztoru); prawie całe życie mieszkał we Włoszech, gdzie ukończył teologię i specjalizował się w Papieskim Instytucie Orientalnym w Rzymie. W roku 1966, kiedy objął kierownictwo nad programem Radia Watykańskiego w swoim ojczystym języku, otrzymał tytuł archimandryty bazyliki San Clemente w Rzymie, przy grobie świętego Cyryla. Po upadku reżimu komunistycznego, Giorgio Eldarov powrócił do Sofii, gdzie założył i redagował katolicką gazetę „Abagar”. https://bg.wikipedia.org/wiki/%D0%93%D0%B5%D0%BE%D1%80%D0%B3%D0%B8_%D0%95%D0%BB%D0%B4%D1%8A%D1%80%D0%BE%D0%B2 https://www.radiospada.org/2025/05/declino-inizia-da-vaticano-ii-rapporti-recenti-massoneria-vaticano-spero-in-parolin-uninteressante-intervista-al-gran-maestro-g-di-bernardo/

……………..

Profesor mason dodał: “Kilka lat temu pomogłem Parolinowi rozwiązać problem z rządem chińskim”.

Przypomnijmy, że ów „problem z chińskim rządem” znalazł rozwiązanie w haniebnym tajnym porozumieniu chińsko-watykańskim. Zaledwie kilka dni temu, monsignore Viganò wydał jasne i wyczerpujące podsumowanie tej najbardziej bolesnej karty w historii Kościoła, która trwa od roku 2018 i za którym może stać longa manus masonerii. https://exsurgedomine.it/250502-sinovatican-ita/

Możemy teraz w pełni zrozumieć mocne słowa wypowiedziane pięć lat temu przez Jego Eminencję kardynała Josepha Zena dotyczące zdrady chińskich katolików przez Rzym: „Parolin wie, że kłamie; wie, że ja wiem, że kłamie; wie, że powiem wszystkim, że kłamie”. Jest więc nie tylko bezczelny, ale i zuchwały. Czy jest coś, na co by się nie odważył? Myślę, że nie boi się własnego sumienia. Obawiam się, że nie ma wiary”.

https://www.aldomariavalli.it/2020/10/07/accordo-cina-vaticano-cardinale-zen-parolin-mente-e-sa-di-mentire/amp/

Jeśli nie dojdzie do szybkiego i szczegółowego zaprzeczenia twierdzeniom Di Bernardo, fakty prowadzą do wniosku, że kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego, watykański sekretarz stanu i członek listy kandydatów na papieża, celowo przekazał chińskich braci katolików okrutnej komunistycznej dyktaturze ich kraju, przy czym do osiągnięcia tego strasznego celu wykorzystał wsparcie znanego włoskiego masona, z którym „dobrze się rozumiał”.

INFO: https://www.aldomariavalli.it/2025/05/06/il-massone-di-bernardo-parolin-laccordo-vaticano-cina-fare-chiarezza/

https://babylonianempire.wordpress.com/2024/02/21/najnowszy-desperacki-atak-bergoglia-na-katolicyzm-czyli-proba-fuzji-kosciola-z-masoneria/embed/#?secret=d1apEILUUL#?secret=SA2U9Ipt7A

Naciski Komunistycznej Partii Chin na kardynała Tagle’a jako pierwszego azjatyckiego ‘papieża’ rosną i zyskują poparcie jezuitów!

https://gloria.tv/post/pbvzQH86ysgk4LUdBxpXHy9CN

Oryginał: The Chinese Communist Party’s Push for Cardinal … , CCP Allocates Billions to the Conclave for a …

[Tekst ten jest wiarygodny, zgodny z innymi poważnymi źródłami. Jednak chęć “narzucenia papieża” przez zbrodniczych komuchów, jezuitów – oraz bardziej jeszcze zbrodniczych szczytów masonerii jest na tyle karykaturalna, szatańska i ponuro śmieszna, że umieszczam analizę w działach: “O Kościół”, “Satanizm, NWO” oraz “Śmichy”. Mirosław Dakowski]

==================================================================

Naciski Komunistycznej Partii Chin na kardynała Luisa Antonio Tagle’a jako

pierwszego azjatyckiego ‘papieża’ rosną i zyskują poparcie jezuitów

Leo Zagami

W mojej nowej książce “Confessions of an Illuminati Volume 12: History, Secret Societies, and the Politics of the Jesuit New World Order and their Luciferian Court” wyjaśniłem, jak zmarły zhańbiony kardynał McCarrick i niesławni jezuici przez lata pracowali za kulisami z pomocą agentów jezuickich piątej klasy, takich jak Nancy Pelosi, aby stworzyć „tajne” antychrześcijańskie porozumienie Watykanu i Chin, które weszło w życie we wrześniu 2018 r., kiedy Watykan i Chiny osiągnęły tymczasowe porozumienie w sprawie mianowania biskupów w Chinach powiązanych z heretyckim i bluźnierczym Chińskim Patriotycznym Stowarzyszeniem Katolików (CCPA).

Ta umowa, wygodnie opisana jako „nie polityczna, ale duszpasterska”, mająca na celu umożliwienie biskupom pozostawania w komunii z Rzymem, a jednocześnie bycia uznawanymi przez chińskie władze, była typowym jezuickim kompromisem, paktem z diabłem w przebraniu, że tak powiem. Zgodnie z umową Chiny mogą rekomendować biskupów, ale papież zachowuje prawo weta w ich nominacjach, nawet jeśli nigdy nie miało to miejsca za czasów zmarłego papa Franciszka. Ponadto umowa obejmowała uznanie siedmiu biskupów wcześniej mianowanych przez Pekin bez zatwierdzenia Watykanu, którzy nie mieli ważnego rodowodu biskupiego.

Wszyscy współcześni papieże i biskupi mają ważny rodowód biskupi, który można prześledzić aż do św. Piotra, pierwszego papieża. Ten rodowód jest ustanawiany poprzez nieprzerwany łańcuch konsekracji biskupich, gdzie każdy papież jest konsekrowany przez wcześniej ważnego biskupa, ale w przypadku Chińskiego Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików działającego od 1957 r. nigdy tak nie było. W tomie 12 napisałem: Przez ponad 20 lat niesławny arcybiskup Theodore McCarrick, agent jezuitów i […], podróżował do Chin co najmniej osiem razy, czasami zatrzymując się w kontrolowanym przez państwo seminarium w Pekinie, co było jego ulubionym zajęciem podczas wizyt w Chińskiej Republice Ludowej. Często pełnił funkcję nieoficjalnego pomostu między Watykanem, rządem Stanów Zjednoczonych i biskupami mianowanymi przez rząd Chin aż do 2016 roku. Wyjaśniłem również, jak nieżyjący już papa Franciszek, który chwalił umowę Watykanu z Chinami, nazywając ją „dyplomacją” i „sztuką tego, co możliwe”, porównując działania Watykanu skierowane do Chin do wcześniejszych prób współpracy ze Związkiem Radzieckim w celu utrzymania obecności katolicyzmu w tym kraju.

Jednym z najbardziej prawdopodobnych kandydatów na papieża (anty-papieża dopow), jeśli plan osadzenia Afrykanina na tronie Piotrowym się nie powiedzie, jak wyjaśniłem w poprzednim artykule, jest kardynał Luis Antonio Tagle: Kardynał Tagle, kardynał o chińskim pochodzeniu, był jednym z najbardziej otwartych kardynałów broniących decyzji Watykanu o odnowieniu tymczasowego porozumienia z Chinami w sprawie mianowania biskupów co dwa lata. Filipiński kardynał, uważany za kandydata na pierwszego azjatyckiego papieża Kościoła katolickiego, powiedział, że Stolica Apostolska podpisała porozumienie „w celu zabezpieczenia ważnej sukcesji apostolskiej i sakramentalnej natury Kościoła katolickiego w Chinach”. „I to może uspokoić, pocieszyć i ożywić ochrzczonych katolików w Chinach” – powiedział Tagle w wywiadzie opublikowanym 22 października 2022 r. na oficjalnych kanałach medialnych Watykanu. Zapytany w wywiadzie o odpowiedź na krytykę umowy, która głosi, że działania Stolicy Apostolskiej wobec Pekinu doprowadziły do milczenia Watykanu na temat cierpień i problemów chińskich katolików, Tagle powiedział: „W dialogu Stolica Apostolska ma swój własny, pełen szacunku styl komunikowania się z przedstawicielami rządu chińskiego, który nigdy nie ignoruje, a wręcz zawsze przedstawia sytuacje cierpienia wspólnot katolickich, które czasami wynikają z niewłaściwych nacisków i ingerencji”.

Niemniej jednak pod rządami chińskiego prezydenta Xi Jinpinga, który publicznie chwalił jezuicką więź z tym krajem przy więcej niż jednej okazji, poszanowanie praw człowieka i wolności religijnej pogorszyło się, a prześladowania chrześcijan nasiliły się, jak również wyjaśniłem w tomie 12. Przejęcie papieskiego konklawe przez Komunistyczną Partię Chin, „Czerwonego Smoka” opisanego w Księdze Objawienia, doprowadzi [-łoby md] nas do końca czasów. W Objawieniu 16 i 19, wzmianka Jana o armiach biorących udział w ostatecznej bitwie oznaczającej koniec świata, mogłaby dobrze przedstawiać dzisiejszą armię Chin, więc przygotuj się na najgorsze, jeśli Afrykanin lub Chińczyk z Filipin zostanie ‘papieżem’. Kardynał Luis Antonio Tagle, filipiński przywódca katolicki, ma silne powiązania z Zakonem Jezuitów. Uczęszczał do Ateneo de Manila University, czołowego uniwersytetu jezuickiego, a jego jezuickie wykształcenie znacząco ukształtowało jego poglądy i karierę. Chociaż sam nie był jezuitą, jego czas spędzony w Ateneo i bliskie związki z Zakonem Jezuitów wywarły głęboki wpływ na jego życie i pracę…

Komunistyczna Partia Chin przeznacza miliardy na konklawe dla kardynała o chińskim pochodzeniu, stawiając go w szranki z pretendentem do tronu, afrykańskim kardynałem WEF, Peterem Turksonem!

Kardynał Luis Tagle z Filipin i kardynał z Ghany Peter Turkson są głównymi kandydatami na stanowisko następnego ‘papieża’, powiedział Andrew Chesnut, przewodniczący wydziału studiów katolickich im. biskupa Waltera F. Sullivana na Virginia Commonwealth University. [1] Potwierdza to to, co powiedziałem w programie The Alex Jones Show kilka dni temu. Jednak nagły nacisk na kardynała Luisa Antonio Tagle’a jest czymś nowym, co może zakłócić wybór pierwszego afrykańskiego ‘papieża’.

Kardynał Tagle jest postrzegany przez Komunistyczną Partię Chin jako kluczowa postać w relacjach Watykanu z Chinami, szczególnie ze względu na swoje chińskie pochodzenie i filipińskie pochodzenie. Jest postrzegany jako pomost między Rzymem a Pekinem, szczególnie biorąc pod uwagę złożoną relację między Kościołem katolickim a chińskim rządem, który przekazał miliardy Watykanowi od czasu przybycia zmarłego jezuity papa Franciszka.

Wśród innych źródeł, ta szokująca prawda została również potwierdzona w 2020 r. przez chińskiego miliardera na wygnaniu, który oskarżył chiński rząd o dawanie Watykanowi 1,6 miliarda funtów rocznie w łapówkach, aby powstrzymać go od krytykowania radykalnych represji Pekinu wobec religii.

Zbiegły potentat Guo Wengui nawet publicznie twierdził w podcaście, że Partia Komunistyczna hojnie płaciła Stolicy Apostolskiej od 2014 r., ponieważ Pekin „chciał, aby Watykan zamknął się na temat chińskiej polityki religijnej”.

Guo, obecnie 57-letni, powiedział w wywiadzie, że kraj komunistyczny wydał również duże sumy, aby uciszyć inne kraje – w tym Włochy i Australię – przed wyrażaniem obaw. [2]

Nie ma oficjalnych stosunków dwustronnych między Chińską Republiką Ludową (ChRL) a Stolicą Apostolską. Stolica Apostolska uznaje Republikę Chińską (Tajwan) za przedstawiciela Chin od czasu nawiązania stosunków z rządem Republiki Chińskiej w 1942r.

Jednak dzięki zmarłemu pedofilowi – i pozbawionemu urzędu kardynałowi – Theodore’owi McCarrickowi we wrześniu 2018 r. podpisano porozumienie między ChRL a Stolicą Apostolską, które pozwoliło ‘papieżowi’ mianować i rzekomo wetować biskupów zatwierdzonych przez Komunistyczną Partię Chin. W październiku 2024 r. Watykan i Chiny przedłużyły swoje „Tymczasowe porozumienie dotyczące mianowania biskupów” na kolejne cztery lata, po odnowieniu go w 2022 r., ale nikt nie zna jego treści, poza tym, że Watykan nie mówi absolutnie nic o kontroli i ograniczaniu chrześcijaństwa w Chinach.

Jego celem jest doprowadzenie do zniknięcia wiary z Chin oraz jezuitów, którzy są starymi przyjaciółmi Chin, jak odkryjecie w mojej nowej książce, która ukaże się na początku maja, CONFESSIONS OF AN ILLUMINATI, TOM 12. Historia, tajne stowarzyszenia i polityka jezuickiego Nowego Porządku Świata i ich lucyferiańskiego dworu. To konklawe staje się wyborem między podejściem kardynała Tagle’a, wspieranym przez Chińskie Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików (CCPA), założone w 1957 r. przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh), a kardynałem Peterem Turksonem, który, jest faworytem Światowego Forum Ekonomicznego [3] i mafii z Davos w wyścigu o urząd papieski. Nadal stawiam na kardynała Petera Turksona lub przynajmniej innego Afrykańczyka, jak twierdzi BBC (British Broadcasting Corporation)

Potwierdziłem to również w ciągu ostatnich kilku godzin, zgodnie z moimi przewidywaniami.
[1] axios.com/2025/04/22/next-pope-catholic-church- …
[2] Fugitive tycoon accuses China of bribing Vatican …
[3] weforum.org/people/peter-kodwo-appiah-turkson/


Autor – Leo Zagami jest autorem przełomowej książki “Confessions of an Illuminati -Wiek Cyber Satan,

Artificial Intelligence, and Robotics”,

Confessions of an Illuminati Tom 5: Upadek Zachodu i wzrost satanizmu w naszym społeczeństwie z zupełnie nowym rozdziałem o wirusie KPCh i czasach ostatecznych… 

The Chinese Communist Party’s Push for Cardinal … , CCP Allocates Billions to the Conclave for a …

===============

Chiny wprowadzają zakaz eksportu kluczowych pierwiastków ziem rzadkich

Chiny wprowadzają zakaz eksportu

kluczowych pierwiastków ziem rzadkich

zmianynaziemi/chiny-wprowadzaja-zakaz-eksportu-pierwiastkow-ziem-rzadkich


W cieniu globalnej wojny handlowej, 4 kwietnia 2025 roku Chiny podjęły krok, który może mieć daleko idące konsekwencje dla światowych gospodarek. Ministerstwo Handlu Chin (MOFCOM) wraz z Administracją Celną ogłosiły wprowadzenie restrykcji na eksport siedmiu kluczowych pierwiastków ziem rzadkich, co stanowi bezpośrednią odpowiedź na podwyższenie ceł na chińskie towary przez administrację prezydenta Donalda 

To posunięcie może okazać się boleśniejsze dla światowych gospodarek niż jakiekolwiek cła. Dlaczego? Ponieważ Chiny kontrolują około 90% światowej produkcji tych strategicznych materiałów, niezbędnych w nowoczesnych technologiach od smartfonów po pojazdy elektryczne, od sprzętu medycznego po systemy obronne.

Restrykcje obejmują: samar, gadolin, terb, dysproz, lutet, itr oraz skand. Dla przeciętnego człowieka nazwy te mogą brzmieć obco, jednak dla inżynierów i producentów zaawansowanych technologii są to materiały o fundamentalnym znaczeniu.

Dysproz jest kluczowy dla produkcji magnesów wykorzystywanych w pojazdach elektrycznych i turbinach wiatrowych. Gadolin znajduje zastosowanie jako środek kontrastowy w badaniach MRI. Samar jest niezbędny w produkcji magnesów trwałych stosowanych w silnikach elektrycznych. Lutet wykorzystywany jest w laserach i specjalistycznym szkle. Skand poprawia właściwości stopów aluminium używanych w lotnictwie.

Każdy z tych pierwiastków odgrywa unikalną rolę w nowoczesnej gospodarce i medycynie, a ich niedobór może spowodować poważne zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw.

Od 4 kwietnia eksport tych materiałów wymaga specjalnych licencji wydawanych przez MOFCOM. Proces uzyskania takich licencji opisywany jest jako nieprzejrzysty i może trwać od sześciu tygodni do kilku miesięcy. Według doniesień Reutersa, eksport tych materiałów został praktycznie wstrzymany, co już teraz prowadzi do niedoborów na rynkach międzynarodowych.

Analitycy przewidują, że ceny tych materiałów mogą wzrosnąć nawet o 500%, co przełoży się na wyższe koszty produkcji elektroniki, pojazdów elektrycznych, sprzętu medycznego i wielu innych produktów.

Stany Zjednoczone są szczególnie podatne na te zakłócenia, ponieważ w przypadku niektórych pierwiastków, jak dysproz czy lutet, ich zależność od chińskich dostaw sięga niemal 100%. Choć od lat mówi się o dywersyfikacji źródeł tych strategicznych materiałów, rzeczywistość pokazuje, że alternatywne źródła są ograniczone i niewystarczające.

Amerykańska firma MP Materials, prowadząca kopalnię w Mountain Pass w Kalifornii, planuje uruchomienie produkcji magnesów w Teksasie do końca 2025 roku, jednak jak podkreślają eksperci z Center for Strategic and International Studies (CSIS), USA są dalekie od osiągnięcia niezależności w całym łańcuchu produkcyjnym – od wydobycia surowca po wytworzenie gotowych magnesów.

Europa znajduje się w podobnej sytuacji, z niewielkimi własnymi zasobami i ograniczonymi możliwościami przetwarzania tych materiałów.

Działania Chin mogą przyspieszyć globalny wyścig o dywersyfikację źródeł pierwiastków ziem rzadkich. Już teraz obserwujemy zwiększone inwestycje w projekty wydobywcze w Australii, Kanadzie, Afryce i innych regionach. Jednak rozwinięcie pełnego łańcucha produkcyjnego – od kopalni do gotowych produktów – zajmie lata, jeśli nie dekady.

Innym trendem może być poszukiwanie alternatywnych materiałów i technologii, które mogłyby zastąpić pierwiastki ziem rzadkich w niektórych zastosowaniach. Jednakże takie badania i wdrożenia również wymagają czasu.

Choć międzynarodowe media jak Reuters, The New York Times czy CNBC donoszą o tej sprawie, podkreślając jej znaczenie dla globalnej gospodarki i bezpieczeństwa narodowego, w niektórych regionach temat ten nie jest szeroko omawiany.

Eksperci ostrzegają, że ograniczenia te mogą stanowić większe zagrożenie dla przemysłów poza Chinami niż jakiekolwiek cła, ponieważ dotykają fundamentalnych materiałów dla zaawansowanych technologii.

Konflikt ten uwidacznia rosnące napięcia geopolityczne i walki o kontrolę nad kluczowymi zasobami naturalnymi, które będą kształtować gospodarkę XXI wieku. Chiny, posiadając niemal monopol na produkcję pierwiastków ziem rzadkich, dysponują potężną bronią w swojej strategii handlowej, którą najwyraźniej nie wahają się wykorzystać.

W sytuacji, gdy świat coraz bardziej polega na zaawansowanych technologiach, kwestia dostępu do tych kluczowych materiałów staje się nie tylko ekonomicznym, ale także strategicznym priorytetem dla wielu krajów.

Watykanu to nie obchodzi: Męczeńska Pasja biskupa Piotra Shao Zhumin

Nikogo to nie obchodzi: Pasja biskupa Piotra Shao Zhumin .

gloria

Ku obojętności swoich “braci biskupów” na całym świecie, 10 kwietnia biskup Peter Shao Zhumin został ponownie aresztowany przez chiński reżim za przynależność do podziemnego [= katolickiego] Kościoła.

Aresztowanie uniemożliwiło prałatowi świętowanie Wielkiego Tygodnia. Biskup został aresztowany wraz ze swoim asystentem, księdzem Jiang Xu Nian.

Miejsce ich przetrzymywania w więzieniu jest nieznane. Ksiądz prałat był aresztowany kilka razy w przeszłości. Aresztowania te miały zwykle miejsce w przeddzień ważnych uroczystości liturgicznych, takich jak Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny i Dzień Wszystkich Świętych.

Jego ostatnie aresztowanie miało miejsce 7 marca, kiedy to został zatrzymany za odprawienie “nielegalnej” mszy. Został również ukarany grzywną w wysokości 200 000 juanów chińskich (27 500 USD) za odprawienie mszy 27 grudnia z okazji otwarcia Roku Jubileuszowego 2025.

Biskup Peter kieruje diecezją Wenzhou jako biskup podziemny, a nie jako urzędnik zatwierdzonego przez reżim Chińskiego Patriotycznego Stowarzyszenia “Katolickiego”, które – co nie jest zaskakujące – jest preferowanym rozmówcą obecnego reżimu w Watykanie.

Chiński reżim nie uznaje biskupa Petera i wyznaczył księdza Ma Xianshi, urzędnika Stowarzyszenia Patriotycznego, do kierowania diecezją.

Bp Peter został po raz pierwszy zatrzymany przez chińską policję w 2016 r., co uniemożliwiło mu wzięcie udziału w pogrzebie swojego poprzednika.

Prześladowania katolików w Chinach eksplodowały od czasu podpisania tajnego porozumienia chińsko-watykańskiego, które zostało przedłużone na kolejne cztery lata jesienią ubiegłego roku.

Kardynał Joseph Zen z Hongkongu wskazał, że umowa ta jest “zdradą” chińskich katolików, którzy pozostali lojalni wobec “Rzymu” i oparli się żądaniom Pekinu, by dołączyć do Kościoła partyjnego.

Szef Apple o obecności swojej i koncernu w Chinach. Imperium Materii.

Szef Apple o obecności swojej i koncernu w Chinach.

To jedna z najsłynniejszych a moim zdaniem najsłynniejsza wypowiedz zachodniego szefa koncernu w ostatnich latach w temacie Chiny i dlaczego tam jesteśmy i dlaczego nasza obecność będzie się tam zwiększać a nie zmniejszać I nie jakiegoś byle kogo, tylko samego Tima Cooka, szefa Apple.

Dla tych, którzy nie kojarzą: Tim Cook to człowiek, który kieruje Apple od 2011 roku, a od kilku lat jest twarzą najstabilniejszej i najpotężniejszej firmy technologicznej na świecie. W 2023 roku Apple sprzedało ponad 225 milionów iPhone’ów, a jego przychody przekroczyły 400 miliardów dolarów, z czego ogromna część to produkty zaprojektowane w USA, ale wyprodukowane, rozwinięte i doszlifowane w Chinach.

I to właśnie tam siedzi Tim Cook. I nigdzie się nie wybiera. Ludzie pytali go od lat: „dlaczego Apple nie wraca z produkcją do USA?”, „dlaczego tak twardo trzymają się Chin?” I kilka lat temu — dokładnie nie pamiętam czy to był 2020 czy 2021 — Cook odpowiedział prosto, jasno i bez politycznej waty. Powiedział: „Te tanie Chiny, o których wciąż się mówi, skończyły się dawno temu.” I dodał coś, co do dziś wybrzmiewa jak gong w pustej sali briefingowej Białego Domu:

Kiedy potrzebuję inżynierów w USA, mogę zapełnić nimi jedną salę. Kiedy potrzebuję inżynierów w Chinach — mogę nimi zapełnić całe stadiony.”

Chińskie uczelnie wypuszczają co roku około 10 milionów absolwentów, z czego prawie połowa to osoby z kierunków STEM — inżynierowie, matematycy, statystycy, informatycy, specjaliści od materiałoznawstwa, AI, nanotechnologii itd. Wśród nich jest zawsze jakaś grupa wybitnych, którzy popychają badania do przodu — co zresztą widać po tym, jak Huawei czy Xiaomi podnoszą się jak feniks z popiołów po każdej sankcji.

I Cook powiedział to otwarcie: „Powodem, dla którego Apple siedzi w Chinach, nie są tylko pieniądze. To jest dostęp do ludzi, ich umiejętności, infrastruktury i tego, co potrafią zrobić z naszymi pomysłami.” Apple w swojej siedzibie w USA zatrudnia 5000 osób wysoko opłacanych, kreatywnych, decyzyjnych. W Chinach nad doskonaleniem produktów Apple pracuje ponad 2 miliony ludzi. Nie tylko na halach montażowych ale w dziale badań, R&D, testów, prototypowania, optymalizacji.

To nie jest tylko produkcja To wspólna inżynieria na żywo Apple próbowało wyjść z Chin dla uspokojenia spokojnie administracji amerykańskiej bo Biden tak samo naciska, a może znacznie mocniej niż w tej chwili Trump.

Indie? Wciąż produkują mniej niż 10% wszystkich iPhone’ów, i to głównie z komponentów przywiezionych z Chin Hindusi pracownicy spalili fabrykę iPhonów w wielkim proteście gdyż stwierdzili że oni w rytmie chińskim pracować nie będą i nie będą pracować za te pieniądze więc Apple stracił zapał do przenoszenia produkcji

Wietnam? Okej, robi się tam akcesoria — zegarki, słuchawki, może część iPadów. Ale cała „chemia”, wszystkie istotne procesy, zaplecze inżynieryjne są nadal w Chinach. To jest logistycznie zszyty ekosystem, którego nie da się skopiować na szybko ani w USA, ani w Meksyku, ani tym bardziej w Indiach.

Więc jeśli ktoś się zastanawia, co Apple jeszcze robi w Chinach, to niech lepiej zapyta: „Jakim cudem ktoś inny jeszcze stamtąd wychodzi?” Bo Cook człowiek, który kieruje firmą wartą ponad 2 biliony dolarów, i który właśnie uratował Apple w czasach kryzysu łańcuchów dostaw nie zamierza stamtąd wychodzić Zawsze był pozytywnie nastawiony do Chin. Rozumiał ich sposób myślenia, doceniał kompetencje, ufał partnerom. Dlatego właśnie wbrew wszelkim naciskom z Waszyngtonu siedzi w Chinach jak skała. I sam to powiedział

Nie wszystko da się wyprodukować w Arizonie. Nie każdy chce iść na wojnę z Pekinem. Nie każdy da się wciągnąć w ten sam pomarańczowy show. Nie Apple. Nie Tim Cook.

Tekst tam zresztą dedykuję tym wszystkim którzy piszą czasami tu komentarze że nie będziemy robić jako Polacy interesu z tym zbrodniczym reżimem komunistycznym więc okej gratuluję gratuluję takiego podejścia.

=====================================

Mirosław Dakowski.

To chłodne, materialistyczne podejście. Ale poza tym stoi fakt, że Chiny to zimne królestwo Szatana, aktywnie nienawidzące Boga.

Chiny kontynuują drogę „sinizacji” religii i satanizacji narodu.

Misjonarze to zagraniczna agentura? Chiny kontynuują drogę „sinizacji” przepisów dotyczących religii

pch/chiny-kontynuuja-droge-sinizacji-religii

(fot. Pixabay)

Nowe przepisy, ogłoszone przez Krajową Administrację Spraw Religijnych (NRAA), podlegającą Wydziałowi  Roboczemu Zjednoczonego Frontu, kontrolowanego przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh), są kolejnym krokiem w ograniczaniu wolności religijnej w tym kraju. Między innymi zabraniają one duchownym zagranicznym przewodniczenia praktykom religijnym dla Chińczyków bez zaproszenia i zgody ze strony władz.

Zgodnie z nowym ustawodawstwem, które zacznie obowiązywać od 1 maja, zbiorowe zajęcia religijne organizowane przez obcokrajowców w Chinach są ograniczone tylko do zagranicznych uczestników z nielicznymi wyjątkami. Wszystko to dzieje się w ramach osławionej „sinizacji”, zmierzającej w istocie do maksymalnego podporządkowania partii wszelkich dziedzin życia obywateli. W kościołach, meczetach i innych świątyniach nie może dziać się nic, co pozostawałoby poza kontrolą KPCh.

Zarządzenia te dotyczą wyznawców wszystkich religii, surowo zabraniając osobom niebędącym obywatelami Chin a mieszkającym w tym kraju tworzenia organizacji religijnych, głoszenia kazań bez zezwolenia, zakładania szkół religijnych, drukowania i/lub sprzedaży książek religijnych, przyjmowania darowizn religijnych lub pozyskiwania obywateli chińskich do swych religii.

Ogłoszone 1 kwietnia przez NRAA „Szczegółowe zasady wdrażania przepisów o zarządzaniu działalnością religijną cudzoziemców w Chińskiej Republice Ludowej” w 38 artykułach nakładają różnorakie i liczne ograniczenia na możliwość organizowania przez obcokrajowców działalności religijnej w kraju. Stanowią ponadto, że tylko duchowni chińscy mają przewodniczyć obrzędom religijnym i to nie tylko dla swych rodaków, ale także dla obcokrajowców i tylko w świątyniach zatwierdzonych przez państwo (art. 10).

Oznacza to formalne wykluczenie wszelkich kontaktów cudzoziemców z podziemnymi strukturami kościelnymi, np. z katolikami nienależącymi do kontrolowanego przez władzę tzw. Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh).

Artykuł 5 stwierdza programowo, iż „cudzoziemcy, prowadzący działalność religijną w Chinach, muszą podporządkować się przepisom, regulaminom i normom chińskim, przestrzegać zasady niezależności i samorządności religijnej Chin oraz akceptować prawomocne zarządzanie rządu chińskiego: religia nie może być wykorzystywana do szkodzenia interesom narodowym, społecznym i politycznym, uprawnionym przepisom i interesom obywateli ani szkodzić i naruszać porządku publicznego i dobrych obyczajów Chin”.

Zasadę tę omawiają następnie bardziej szczegółowo kolejne artykuły. Na przykład duchowni zagraniczni, którzy przybywają do Chin z posługą religijną, mogą głosić kazania tylko wtedy, gdy zaprosiła ich któraś z chińskich państwowych organizacji religijnych i zatwierdziła to wspomniana Krajowa Administracja Spraw Religijnych Zjednoczonego Frontu. Ponadto ci, którzy uzyskają taką zgodę, muszą też zyskać potwierdzenie, że ich kazania „nie będą zawierały treści wrogich Chinom, ekstremistycznych tendencji ideologicznych oraz nie będą się mieszały w sprawy religijne Chin” (art. 21).

Według zagranicznych komentatorów, obecne zaostrzenie przepisów potwierdza po raz kolejny, że „Pekin od dawna stara się utrzymać ścisłą kontrolę nad sprawami religijnymi, pozwalając na legalną działalność tylko zatwierdzonym przez państwo instytucjom religijnym. Nowe przepisy pojawiły się po odbytej w ubiegłym miesiącu Krajowej Konferencji Grup Religijnych, na której poinstruowano uznane przez państwo grupy religijne, jak PSKCh, aby zintegrowały swoje przepisy z KPCh”. Wszystko to odbywa się w ramach głoszonej od dziesięcioleci przez Pekin zasady autonomii i samo-zarządzania religii, tzn. ich pełnej niezależności od jakichkolwiek ośrodków zagranicznych.

Warto zauważyć, że nowe ustawodawstwo wprowadzono w czasie, gdy prezydent kraju Xi Jinping i jego rząd przygotowują się do przyjęcia w Pekinie spotkania na szczycie szefów wielkich spółek ponadnarodowych w celu zachęcenia ich do inwestycji w Chinach i do ożywienia rozwoju gospodarczego tego kraju. Znamienne, że jako jedna z pierwszych treść nowych norm zamieściła na swej stronie internetowej diecezja szanghajska, a więc miasta będącego głównym skrzyżowaniem więzów łączących Chiny ze światem i gospodarczo-handlową stolicą tego kraju.

Źródło: AsiaNews/CNA / KAI

https://pch24.pl/chiny-portrety-xi-w-kosciolach-i-rzadowa-pseudo-teologia-uznani-przez-watykan-biskupi-chca-sinizacji/embed/#?secret=hLYwQ0dm9x#?secret=9lgOWALD3p

Szatan w garniturze chińskiego komunisty: Dokręca śrubę Kościołowi, wiernym.

Chiny dokręcają Kościołowi śrubę. Nowe ograniczenia

https://pch24.pl/chiny-dokrecaja-kosciolowi-srube-nowe-ograniczenia 4 kwietnia 2025

(Oprac. GS/PCh24.pl))

Chińskie władze ogłosiły nowe zasady dotyczące działalności religijnej obcokrajowców. Obywatele innych państw zostali wezwani do okazywania posłuszeństwa wobec instrukcji Chińskiej Partii Komunistycznej. Ponadto obcokrajowcy oraz Chińczycy nie powinni wspólnie uczestniczyć w nabożeństwach, a liczba książek, które mogą przywieźć przybysze do Państwa Środka – wyłącznie na użytek osobisty – została ograniczona.

O sprawie informuje Giorgio Bernadelli z włoskiego portalu „Asia News” z siedzibą w Mediolanie.

Nowe regulacje zostały ogłoszone przez Krajową Administrację ds. Religijnych. Wejdą w życie z dniem 1. maja. Zmiany mają pozwolić na ograniczenie działalności obcokrajowców na płaszczyźnie religii.

Właściwym celem, przekonuje Bernadelli, jest sinizacja religii – w tym religii katolickiej. Chodzi tu zarazem o roztoczenie jeszcze ściślejszej kontroli nad tym, co dzieje się w kościołach, meczetach czy świątyniach kultów politeistycznych.

„Religia nie może być używana dla zaszkodzenia interesowi narodowemu, publicznemu interesowi społecznemu czy też prawom i interesom obywateli; nie może też naruszać porządku publicznego ani dobrych obyczajów”, można przeczytać w zestawie regulacji ogłoszonych na początku kwietnia. Obcokrajowcy zaangażowani na płaszczyźnie religijnej muszą ponadto przestrzegać nie tylko chińskiego prawa, ale szanować też „zasadę chińskiej niezależności i samostanowienia w dziedzinie religii, akceptując uprawniony nadzór ze strony rządu chińskiego”.

Obcokrajowcy nie mogą też brać udziału w nabożeństwach poza oficjalnie wyznaczonymi do tego miejscami. Jak tłumaczy Bernadelli, w przypadku Kościoła katolickiego oznacza to zakaz kontaktowania się przez obcokrajowców z tzw. Kościołem podziemnym, czyli tą częścią katolików, która odrzuca kontrolę Komunistycznej Partii Chin.

Przybysze z innych krajów powinni uczestniczyć w nabożeństwach sprawowanych przez obywatela Chin. Poza przewodniczącym nabożeństwa nie powinni w nim brać udział już żadni inni Chińczycy.

Obcokrajowcy nie mogą też przywozić ze sobą więcej niż 10 książek o charakterze religijnym, zresztą wyłącznie na własny użytek.

Zakazane dla obcokrajowców pozostaje nawracanie czy nieautoryzowana ewangelizacja.

Źródło: asianews.it Pach

Chińczycy masowo zabijają dziewczynki w aborcjach.

Chińczycy masowo zabijają dziewczynki w aborcjach. Są konkretne liczby

pch24/chinczycy-masowo-zabijaja-dziewczynki

(Oprac. PCh24.pl)

Polityka jednego dziecka nadal oddziałuje na życie Chińczyków. Jak wynika z danych, które przedstawił doroczny raport Komisji Wykonawczej ds. Chin amerykańskiego Kongresu, rodzice w Państwie Środka chętnie decydują się na selektywne aborcje, zabijając dziewczynki.

Dotyczy to zwłaszcza tych rodziców, którzy mają trzecie dziecko. W przypadku dzieci urodzonych jako trzecie rodzi się 133 chłopców wobec 100 dziewczynek. Tak duża różnica płciowa może być osiągnięta tylko za sprawą selektywnych aborcji.

Problem w mniejszej skali dotyczy również pierwszych i drugich ciąż. W sumie w 2023 roku w Chinach żyło aż o 30 mln więcej mężczyzn niż kobiet. To powoduje bardzo wiele poważnych problemów społecznych i napędza brutalną przestępczość, w tym handel ludźmi i niewolnictwo seksualne. Dotyka to nie tylko samych Chin, ale również państw sąsiadujących.

Na decyzję rodziców o zabijaniu dziewczynek poprzez aborcję wpływa według ekspertów kilka czynników. Po pierwsze, to tradycyjne preferowanie syna względem córki w chińskim społeczeństwie; po drugie, to skutki polityki jednego dziecka; po trzecie, to dostępność badań USG mogących określić płeć dziecka; po czwarte, to łatwy dostęp do aborcji.

Chińczycy już 30 lat temu w specjalnej deklaracji zobowiązali się do walki z dzieciobójstwem dziewczynek poprzez prenatalną selekcję płci. Statystyki pokazują, że mimo upływu lat takie dzieciobójstwo nadal jest szeroko praktykowane.

W Chinach działa organizacja Women’s Rights Withouth Frontiers, która stara się ratować dziewczynki przed aborcją, a te już urodzone – przed porzuceniem i skrajnym ubóstwem. Grupa prowadzi kampanię „Ocal dziewczynkę”. 

Organizacja wskazuje, że oprócz Chin problem prenatalnego zabijania dziewczynek jest obecny również w innych krajach, na przykład w Indiach czy państwach postsowieckich.

Źródło: womensrightwithoutfrontiers.org

Pach

Umowa Watykanu z komunistycznymi Chinami: Zwycięstwo dyplomatyczne czy zdrada Chrystusa i wiernych?

Umowa Watykanu z komunistycznymi Chinami: Zwycięstwo dyplomatyczne czy zdrada Chrystusa i wiernych?

Umowa Watykanu z komunistycznymi Chinami: zwycięstwo dyplomatyczne czy zwiększenie prześladowań?

Vaticans-deal-with-communist-china-diplomatic-victory-or-launchpad-for-persecution

W 2018 roku Watykan podpisał dokument z komunistycznymi Chinami, który stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów pontyfikatu papieża Franciszka i doprowadził do „zdrady” katolików w Chinach.

Wysoce tajna chińsko-watykańska umowa ma już siedem lat, a została odnowiona po raz trzeci jesienią 2024 roku. Ale kto faktycznie ma większą władzę w ramach umowy i jakie były owoce?

2018: Nowa umowa dla nowego rozłamu?

22 września 2018 roku Watykan ogłosił, że podpisał umowę z chińskim rządem dotyczącą mianowania katolickich biskupów w Chinach. Watykan oświadczył, że od pewnego czasu trwały rozmowy, a ta nowa umowa była ich wynikiem. W komunikacie prasowym odnotowano:

„Wyżej wymienione Porozumienie Tymczasowe, będące owocem stopniowego i wzajemnego zbliżenia, zostało uzgodnione po długim procesie starannych negocjacji i przewiduje możliwość okresowych przeglądów jego stosowania. Dotyczy nominacji biskupów, kwestii wielkiego znaczenia dla życia Kościoła i stwarza warunki do większej współpracy na poziomie dwustronnym.

Watykan dodał, że ma „wspólną nadzieję” z Pekinem, że umowa „może sprzyjać owocnemu i przyszłościowemu procesowi dialogu instytucjonalnego i może pozytywnie przyczynić się do życia Kościoła katolickiego w Chinach, do wspólnego dobra narodu chińskiego i do pokoju na świecie”.

Kilka dni później papież Franciszek napisał list do chińskich katolików, w którym powiedział, że umowa „ograniczona do pewnych aspektów życia Kościoła i koniecznie zdolna do poprawy, może przyczynić się – ze swej strony – do napisania nowego rozdziału Kościoła katolickiego w Chinach”.

W końcu papież wyraził opinię, że Stolica Apostolska i komunistyczne Chiny będą mogły współpracować „w nadziei na zapewnienie wspólnocie katolickiej dobrych pasterzy”.

Treść umowy pozostała tajemnicą, bez żadnych stwierdzeń ani przez Watykan, ani władze komunistyczne w Pekinie, że jej zawartość zostanie ujawniona w najbliższym czasie. Watykański sekretarz stanu – i czołowy autor umowy – kardynał Pietro Parolin poświadczył w 2023 roku, że taka tajemnica była „ponieważ [umowa] nie została jeszcze ostatecznie zatwierdzona”.

Uważa się, że Umowa uznaje zatwierdzony przez państwo kościół w Chinach i pozwala Komunistycznej Partii Chin nominować biskupów w narodzie i angażować Watykan jedynie w “proces współpracy” zamiast wyboru biskupów.

Uważa się, że Stolica Apostolska, a mianowicie papież, ma formę władzy weta nad biskupami mianowanymi przez chiński rząd. Przypuszcza się również, że umowa pozwala na usunięcie biskupów, którzy są częścią „dziedzictwa kościoła” na rzecz biskupów lojalnych wobec chińskiego rządu, którzy są członkami chińskiego kościoła państwowego – Chińskiego Katolickiego Stowarzyszenia Patriotycznego (CCPA) – w tym, co zostało uznane za próbę osiągnięcia współpracy jedności między Rzymem a Pekinem.

Kardynał Parolin stwierdził w 2023 r., podczas wywiadu, który został przekazany do watykańskiego korpusu prasowego, że umowa chińsko-watykańska „obraca się wokół podstawowej zasady jednomyślności decyzji dotyczących biskupów” i jest nawiązywana przez „zaufanie do mądrości i dobrej woli wszystkich”.

Początkowo podpisana w 2018 roku, została odnowiona w 2020, 2022, a następnie w 2024 roku, tym razem na cztery lata. Zanim umowa „tymczasowa” zostanie odnowiona w 2028 roku, będzie to dekada, co wymusza pytania o oficjalny opis umowy jako „tymczasowe”.

Sukces dyplomatyczny czy ułatwienie prześladowań?

Ale jak pisze portalAsiaNews, które specjalizuje się w podkreślaniu prześladowań chrześcijan na Dalekim Wschodzie, donosi, że chińscy katolicy z Kościoła podziemnego czuli się zdradzeni. “Podziemni katolicy gorzko podejrzewają, że Watykan ich porzucił” – czytamy w artykule z listopada 2018 roku.

Przez wiele długich lat katolicy podziemnego kościoła w Chinach pozostali lojalni i wierni Rzymowi pomimo rosnących prześladowań nałożonych na nich przez chiński rząd, ponieważ wygląda na to, że katolicy [tj. Watykan md] zmuszają katolików do przyłączenia się do zatwierdzonej przez państwo i partii komunistycznej CCPA.

Cierpią prześladowania, które przechodzą z pragnienia pozostania oddanymi Chrystusowi, Ojcu Świętemu i Stolicy Apostolskiej, zamiast stać się poddanymi religii komunistycznej promowanej przez Pekin pod pozorem „chińskiego katolicyzmu”.

Właśnie z tego powodu emerytowany biskup Hongkongu, kardynał Joseph Zen, określił układ Stolicy Apostolskiej jako „niesamowitą zdradę”. “Oni oddają stado w paszcze wilków. To niesamowita zdrada” – powiedział agencji Reutera w wywiadzie ze swojego domu w Hongkongu w 2018 roku.

Kardynał Zen często wypowiadał się przeciwko niebezpieczeństwom tej “umowy”, ostrzega o trudnej sytuacji chińskich podziemnych katolików, choć w ostatnich latach musiał unikać tego tematu ze względu na „delikatność sytuacji”.

Ale nie jest sam. Wielu chińskich ekspertów i obserwatorów ostrzegło, że podpisując umowę z komunistycznymi Chinami, Stolica Apostolska rzeczywiście stała się otwarta na wykorzystywanie przez Pekin. Do ich głosów dołączyły przedstawiciele oficjalnych źródeł rządowych.

Krótko przed pierwszym dwuletnim odnowieniem umowy w 2020 roku, były Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo ostrzegł, że „Watykan zagraża swojemu autorytetowi moralnemu, jeśli odnowi umowę”. Wskazał na artykuł, który napisał na ten temat, w którym stwierdził, że „jest jasne, że chińsko-watykańskie porozumienie nie chroniło katolików przed gwałtami i grabieżami partii”.

Nawet Stany Zjednoczone.

Komisja Kongresowo-Wykonawcza ds. Chin publicznie odnotowała bezpośredni związek między umową Apostolską a wzrostem prześladowań chrześcijan w Chinach. W swoim raporcie z 2020 r. Komisja stwierdziła, że takie prześladowania są „z intensywnością niespotykaną od czasów rewolucji kulturalnej”.

Następnie, w raporcie z 2023 r., Komisja napisała, że „Komunistyczna Partia Chin i rząd nadal starają się kontrolować hierarchię, przywództwo katolickie, życie społeczne i praktykę religijną”.

W rzeczywistości sam papież Franciszek przyznał, że bezpośrednim skutkiem zatwierdzonej przez niego umowy będzie wzrost cierpienia.

Przemawiając na pokładzie papieskiego samolotu w 2018 roku, stwierdził o Kościele podziemnym: „To prawda, będą cierpieć. Zawsze jest cierpienie w porozumieniu”.

Gdy Stolica Apostolska chwali swoje rosnące relacje z Chinami, księża, seminarzyści i wierni świeccy w Kościele Podziemnym są aresztowani, torturowani, karani grzywną i wciągani w nieujawnione miejsca ze względu na ich lojalność wobec Rzymu i odmowę przyłączenia się do komunistycznego, usankcjonowanego przez państwo „kościoła”.

Podziemni katolicy w Chinach są znacznie bardziej prześladowani, jak zawsze, a mianowicie prześladowani przez władze komunistyczne, z wyjątkiem tego, że teraz władze komunistyczne są do tego ośmielone poprzez ich układ ze Stolicą Świętą. Rzeczywiście, ośmielony tajnym porozumieniem, Pekin tylko zwiększył swoje prześladowania katolików.

Czy to zadziałało?

Obserwatorzy będą się zastanawiać, czy pomimo wzrostu prześladowań katolików, wynikających z umowy, mimo to przyniósł on owoce i przyniósł większą jedność między Rzymem a Pekinem, w rodzaju takiej, jakiej pragnie Stolica Apostolska. Z pewnością kard. Parolin i watykański sekretarz ds. stosunków z arcybiskupem Paulem Gallagherem przyłączyli się do głosu papieża Franciszka w obronie umowy i jego skuteczności.

“Umowa stanowi podróż – powolną i wymagającą podróż, która moim zdaniem zaczyna przynosić owoce” – powiedział kard. Parolin w styczniu, powtarzając komentarze do tego korespondenta w listopadzie ubiegłego roku. Ze swojej strony, Abp. Gallagher mówił niedawno o „większej znajomości teraz” między Pekinem a Rzymem, umożliwiając im „możliwość kontaktowania się ze sobą w bardziej zrelaksowany sposób”.

Ale wbrew takiej retoryce dowody sugerują, że Pekin uporczywie łamał nawet warunki umowy i zmusił Stolicę Apostolską do upokarzającej akceptacji jednostronnych decyzji Pekinu w sprawie mianowania biskupów. Zamiast natchnąć współpracę roboczą, Watykan został przestraszony i przechytrzony, zmuszony do grania drugich skrzypiec dla władz komunistycznych.

Seria nominacji biskupów do chińskich diecezji w ciągu ostatnich dwóch lat podkreśliła, kto naprawdę dzierży władzę. Pekin wielokrotnie mianował nominacje i dopiero potem informował o nich Watykan, czasami w dniu nowej instalacji biskupa.

Jednym z takich przykładów jest biskup Shen Bin, który został zainstalowany przez chińskie władze jako biskup Szanghaju w kwietniu 2023 r. – posunięcie, o którym Watykan nie został nawet poinformowany. Shen został uznanym w Watykanie biskupem Haimen, a uznany przez Watykan biskup Szanghaju był w rzeczywistości biskupem Thaddeusem Ma Daqinem.

Stolica Apostolska została zmuszona do kapitulacji wobec żądań Pekinu i „uznała” instalację Shena Bin jako biskupa Szanghaju dwa miesiące później. Jest to tylko najjaskrawszy przykład rzeczywistej realizacji umowy watykańskiej watykańskiej: Pekin działa później, informuje Stolicę Apostolską, a Rzym jest następnie zmuszony do zaakceptowania decyzji rządu komunistycznego.

Wiele przypadków sprawiło, że Watykan wydał notę prasową ogłaszającą instalację nowego biskupa w Chinach, podczas gdy oświadczenia wydane przez chiński kościół zatwierdzony przez państwo ujawniają, że biskup został już zainstalowany kilka miesięcy wcześniej. Zwyczajowo szczegóły podane przez chińską służbę państwową nie wspominają o papieżu Franciszku ani Stolicy Apostolskiej, a zatem, jak skomentował weteran watykański Sandro Magister:

Krótko mówiąc, lektura podobnych komunikatów prasowych wydanych przez Stolicę Apostolską i „Kościół katolicki w Chinach” z każdym nowym nominacją biskupią daje jasno do zrozumienia, że reżim w Pekinie jest tym, który prowadzi grę.

Niestety, ale nie nieoczekiwanie, dowody podkreślają, że nie tylko umowa chińsko-watykańska zdradziła podziemnych katolików i doprowadziła do nasilenia ich prześladowań, ale także nie powiodła się w tym samym punkcie, który oficjalnie starał się osiągnąć – instalację biskupów poprzez wspólny proces między Rzymem a Pekinem w celu budowania stosunków między obiema stronami.

Taka porażka nie powinna być zaskoczeniem. Rzeczywiście, nawet pomijając kontrowersyjny charakter i pochodzenie samej umowy, bystry obserwator ostrzegł, że nigdy nie można się spodziewać powodzenia takiej umowy.

“Dyplomacja ma swoje miejsce. Negocjacje są konieczne” – powiedział mi Benedict Rogers – współzałożyciel Hong Kong Watch. Pojednanie jest godne pochwały i zawsze powinno być celem Kościoła. Naiwność jest wybaczalna. Ale współudział i zaspokojenie [wroga] – do których podejście Watykanu jest niebezpiecznie bliskie – nie mają miejsca w katolickiej nauce.

===============================

Michael Haynes jest angielskim dziennikarzem mieszkającym w Rzymie w ramach Korpusu Prasowego Stolicy Apostolskiej, pisząc głównie w LifeSiteNews i PerMariam.

Czym jest Made in China 2025? Propaganda i duma.

Czym jest Made in China 2025? [MIC25]

HUA BIN – 17 LUTEGO 2025

https://www.unz.com/bhua/revisiting-made-in-china-2025-mic25

(…) Od czasu reform rynkowych we wczesnych latach 80-tych, Chiny zintegrowały się z globalną gospodarką dzięki taniej sile roboczej i dużemu rynkowi. Chiny stopniowo rozwijały swoje zdolności produkcyjne w wielu sektorach przemysłu, głównie w dolnej części łańcuchów wartości. Wzrost gospodarczy był szybki, a tak zwana chińska przewaga cenowa pomogła Chinom zdobyć udział w rynku w wielu podstawowych branżach. Jednak chińska gospodarka była w dużym stopniu zależna od technologii i innowacji bardziej zaawansowanych gospodarek w zakresie produkcji wysokiej klasy.

Prezydent Xi, który objął władzę w 2013 roku, uznał tę zależność za niepewną i niemożliwą do utrzymania. W 2015 roku chiński rząd oficjalnie ogłosił, że planuje promować rodzime innowacje technologiczne, zwiększyć samowystarczalność w produkcji wysokiej klasy i ostatecznie przenieść się na wyższy poziom łańcuchów wartości.

Plan ten został przedstawiony w dokumencie dla Kongresu Narodowego zatytułowanym Made in China 2025, który obejmował 10 krytycznych branż, na których należy się skupić i wymieniał 260 konkretnych celów ilościowych do osiągnięcia do 2025 roku.

Dla każdego, kto jest zaznajomiony z korporacyjnymi dokumentami strategicznymi, MIC25 jest prostym programem z jasno wyartykułowanymi celami strategicznymi i powiązanymi wskaźnikami KPI. Każda firma ma taki program.

Jedną z bardzo interesujących części planu MIC25 była przedmowa do dokumentu, w której chiński rząd omówił, co sprawiło, że Zachód odniósł sukces.

Zgodnie z tą analizą, Zachód zyskał potęgę gospodarczą i polityczną dzięki rozwojowi nauki i technologii, przemysłu i produkcji, a NIE dzięki przyjęciu wielopartyjnego systemu wyborczego lub powszechnego prawa wyborczego. Rozwój gospodarczy i technologiczny nie musiał iść w parze z prywatyzacją i deregulacją. Rynki nie zawsze działały efektywnie. Produkcja była podstawą siły narodowej, a finansjeryzacja była szkodliwa dla realnej gospodarki.

Zasadniczo chiński rząd obalił mit, że naród może osiągnąć nowoczesność tylko poprzez hurtowe przyjęcie zachodnich systemów politycznych i gospodarczych, tj. modernizacja równa się westernizacji. Zamiast tego chiński rząd uważa, że sedno zachodniego sukcesu tkwi w jego przewadze technologicznej i przemysłowej.

Aby Chiny mogły się zmodernizować, najlepszą drogą jest dostosowanie tych kluczowych czynników sukcesu do chińskich realiów, przy jednoczesnym odrzuceniu wielu błędów w zachodnim myśleniu gospodarczym i politycznym. W związku z tym, plan wielokrotnie wzywał do rozwoju gospodarki rynkowej opartej na technologii, produkcji i innowacjach o chińskich cechach.

Takie podejście było propagowane przez trzy dekady przez Wang Huninga, czołowego chińskiego intelektualistę, czwartego najwyższego rangą przywódcę państwowego i ostatecznego geostratega kraju.

Wang Huning mocno podkreślił rolę technologii i przemysłu w sukcesie USA w swojej przełomowej książce America Against America, opublikowanej w 1991 roku. Myśli Wang Huninga były siłą kształtującą chiński rozwój gospodarczy i polityczny przez ostatnie 30 lat. Planuję napisać na ten temat nieco więcej w przyszłym eseju.

Na poziomie szczegółowym, MIC25 zidentyfikował 10 głównych branż, na których Chiny powinny się skupić:

– Technologia informacyjna nowej generacji (5G, układy scalone, sztuczna inteligencja)

– Zaawansowane maszyny sterowane cyfrowo i robotyka

– Sprzęt lotniczy i kosmiczny (odrzutowce pasażerskie, satelity)

– Sprzęt oceanotechniczny i zaawansowana budowa statków

– Zaawansowany sprzęt do transportu kolejowego (kolej dużych prędkości, szyny lewitacji magnetycznej)

– Nowe pojazdy energetyczne (np. pojazdy elektryczne)

– Systemy i sprzęt elektroenergetyczny (energia jądrowa, inteligentna sieć, przesył energii elektrycznej o bardzo wysokim napięciu)

– Nowe materiały (zaawansowane materiały kompozytowe, nanomateriały, materiały pochodzenia biologicznego)

– Biofarmaceutyczny i zaawansowany sprzęt medyczny

– Sprzęt do maszyn rolniczych

W każdej z 10 kategorii zidentyfikowano wysoce wyspecjalizowane technologie i sprzęt do rozwoju lokalnego. Określono konkretne cele, aby zmierzyć sukces w każdym obszarze. Łącznie ustalono 260 celów.

Celem MIC25 było nie tylko nadrobienie zaległości. Wybiegał również w przyszłość. Na przykład, MIC25 obejmował chipsety mobilne z ulepszoną sztuczną inteligencją jako produkt dostarczany już w 2015 roku. Zaledwie w zeszłym roku telefony ze sztuczną inteligencją stały się gorącym tematem na targach Consumer Electronics Show w Vegas.

Obecnie chińskie smartfony z funkcjami sztucznej inteligencji są powszechnie dostępne i wysoce konkurencyjne. Wraz z niedawnym sukcesem startupu DeepSeek, wszyscy główni chińscy producenci telefonów komórkowych (Huawei, Xiaomi, Vivo itp.) oraz operatorzy komórkowi (China Mobile, China Telecom itp.) włączają DeepSeek do swoich urządzeń i sieci, jeszcze bardziej zwiększając zastosowanie sztucznej inteligencji na największym na świecie rynku mobilnym.

Jak Chiny poradziły sobie z MIC25?

Kiedy po raz pierwszy opracowano plan, Chiny znajdowały się na dolnym końcu globalnego przemysłowego łańcucha wartości, wytwarzając głównie tanie i zacofane technicznie produkty. Większość samochodów na chińskich drogach pochodziła od zachodnich producentów, dzięki czemu Chiny były największym rynkiem zbytu dla GM, BMW i VW. Praktycznie wszystkie główne światowe marki motoryzacyjne miały spółki joint venture w różnych częściach kraju. Chińskie niebo było zdominowane przez Boeinga i Airbusa. Chipy, systemy operacyjne i oprogramowanie w komputerach i telefonach komórkowych pochodziły głównie z USA. Wiele chińskich fabryk nie mogło działać bez importowanych obrabiarek.

Od czasu ogłoszenia planu, chiński rząd i przedsiębiorstwa zainwestowały znaczne środki w budowanie potencjału technologicznego i innowacyjnego w tych branżach.

Polityka i dotacje są wdrażane w celu umożliwienia rozwoju technicznego, komercjalizacji i przyjęcia. Rząd skoncentrował również krajowy system edukacji i pule talentów na tych obszarach.

Dziś chińskie pojazdy elektryczne opanowały rynki krajowe. 80% nowych samochodów sprzedawanych w Chinach to marki krajowe. Chińscy konsumenci kupują obecnie więcej pojazdów elektrycznych niż samochodów spalinowych napędzanych paliwami kopalnymi. Sprzedaż pojazdów elektrycznych w Chinach w 2024 roku osiągnęła 11 milionów sztuk w porównaniu do 1,3 miliona w USA. Chiny stały się eksporterem samochodów nr 1 na świecie, wyprzedzając Japonię i Niemcy.

Nawet chiński rząd nie przewidział tak szybkiego wzrostu popytu na pojazdy elektryczne. Zgodnie z celami MIC25, roczna sprzedaż pojazdów elektrycznych miała osiągnąć 3 miliony do 2025 roku, a sam BYD sprzedał ponad 3 miliony sztuk w 2024 roku.

Chińskie pojazdy elektryczne są nie tylko konkurencyjne cenowo, ale także technologicznie wyprzedzają swoich konkurentów. Już dziesięć lat temu rząd wyznaczył rozwój taniego, wysokowydajnego lidaru montowanego w pojazdach jako cel krajowy. Umożliwiło to chińskim producentom samochodów opracowanie bardziej niezawodnych i wydajnych inteligentnych systemów jazdy niż konkurenci, tacy jak Tesla, która nie korzysta z lidarów.

Obecnie nowe samochody chińskiej marki mogą łączyć się z Internetem i zapewniać bogate funkcje rozrywkowe – coś, co planowano również dekadę temu. Chiny najprawdopodobniej osiągną powszechne przyjęcie autonomicznej jazdy wcześniej niż jakikolwiek inny kraj.

Chiny wprowadziły na rynek odrzutowiec pasażerski COMAC C-919, który obecnie obsługuje najbardziej ruchliwe korytarze powietrzne między Pekinem, Szanghajem, Kantonem i Hongkongiem.

Chiny opracowały najbardziej zaawansowaną technologię kolei dużych prędkości i zbudowały najdłuższą na świecie sieć kolei dużych prędkości o długości 48 000 kilometrów, czyli więcej niż reszta świata razem wzięta. Podróżując ze średnią prędkością 350 kilometrów na godzinę, pociągi są tak płynne, że można postawić jajko pionowo na stole [t.zw. jajko Kolumba md] i pozostanie ono w tej pozycji przez resztę podróży. Zobacz liczne filmy na YouTube lub TikTok.

Chińskie chipy zasilają teraz najnowsze telefony komórkowe Huawei. HarmonyOS, mobilny system operacyjny Huawei, w przeciwieństwie do Androida i iOS, jest używany na ponad 1 miliardzie inteligentnych urządzeń.

Chińskie roboty produkowane w kraju i wykorzystujące sztuczną inteligencję działają w najbardziej zautomatyzowanych fabrykach na świecie, montując samochody, komputery, a nawet inne roboty. W całym kraju znajdują się liczne “ciemne fabryki”, ponieważ roboty nie potrzebują światła ani ciepła.

Chiny są obecnie niekwestionowanym światowym liderem w produkcji zielonej energii z energii słonecznej, wiatrowej, jądrowej i wodnej. Chińscy naukowcy i inżynierowie opracowali najbardziej wydajne i czyste elektrownie węglowe na świecie, a także najbardziej zaawansowaną technologię jądrową czwartej generacji, w tym wysokotemperaturowe reaktory chłodzone gazem, reaktory prędkie chłodzone sodem i reaktory stopionej soli na bazie toru.

Chiny stworzyły również najpotężniejsze na świecie elektrownie wodne, najbardziej wydajne elektrownie słoneczne, najpotężniejsze turbiny wiatrowe i najbardziej zaawansowaną, największą na świecie sieć przesyłową i dystrybucyjną.

Nowe chińskie elektrownie jądrowe wyprzedzają amerykańskie o jedno pokolenie. Udział Chin w globalnym rynku paneli słonecznych i turbin wiatrowych wynosi ponad 80%. Chiny zużywają obecnie ponad dwa razy więcej energii elektrycznej niż Stany Zjednoczone (9,85 bln kWh vs. 4,08 bln kWh w 2024 roku).

Przewaga Chin w zakresie taniej produkcji energii da im również ogromną przewagę nad konkurentami w zakresie rozwoju i wdrażania sztucznej inteligencji, ponieważ sztuczna inteligencja i centra danych zużywają ogromne ilości energii.

Chińskie firmy mogą samodzielnie zaprojektować i wyprodukować najbardziej zaawansowany na świecie nadprzewodzący system rezonansu magnetycznego, który może generować pole magnetyczne o wartości 5 tesli, czyli o 70% wyższe niż planowany cel.

Obecnie ponad 90% maszyn MRI używanych w chińskich szpitalach jest produkcji krajowej, a ich cena stanowi 10% ceny zagranicznych marek.

Leki przeciwnowotworowe opracowane przez chińskie firmy zaczęły wchodzić na rynek amerykański, a ich ceny stanowią zaledwie ułamek cen podobnych leków oferowanych przez zachodnie firmy farmaceutyczne.

Postęp technologiczny znacznie zwiększył również produkcję rolną w Chinach. Pomimo posiadania mniej niż 15% światowych gruntów ornych, Chiny produkują ponad połowę światowych warzyw, dzięki wykorzystaniu dronów, automatycznych siewników i biotechnologii.

Chiny mają obecnie najbardziej zaawansowaną technologię 5G na świecie i zdecydowanie najszersze jej zastosowanie. Chińska technologia 5G pozwala pasażerom kolei w Chinach cieszyć się nieprzerwanym, szybkim połączeniem internetowym nawet podczas przejazdu przez najdłuższe tunele na świecie, z których większość znajduje się w Chinach. Pod tym względem chińskie maszyny drążące tunele wyprzedzają o kilka generacji firmę Boring Company Elona Muska.

Chiny mają więcej inteligentnych fabryk i zautomatyzowanych terminali portowych niż jakikolwiek inny kraj. Ponad 50% robotów przemysłowych na świecie znajduje się w chińskich fabrykach.

Drony chińskiej produkcji dominują na światowych rynkach konsumenckich z ponad 80% udziałem w rynku. Podczas obchodów chińskiego nowego roku zaprezentowano roje dronów w formacjach ruchomych fajerwerków i smoków z 12 000 zsynchronizowanych dronów, obsługiwanych przez jeden laptop.

Najnowsze humanoidy z obsługą sztucznej inteligencji od Unitree i Deep Robotics – oba z siedzibą w Hangzhou – mogą prześcignąć Usaina Bolta i wykonywać tradycyjne chińskie tańce.

Chiny osiągnęły wszystkie cele MIC25 w zakresie robotyki, sprzętu rolniczego, biofarmaceutyków i inżynierii morskiej.

W dziedzinie technologii kosmicznej Chiny obsługują obecnie jedyną na świecie krajową stację kosmiczną Tiangong. Chiny mogą również wysyłać astronautów na stację kosmiczną i sprowadzać ich z powrotem na czas. W przeciwieństwie do innych “supermocarstw”, które twierdzą, że wysłały ludzi na Księżyc 6 razy i za każdym razem bezpiecznie sprowadziły ich z powrotem – ponad 50 lat temu. Ale w jakiś sposób straciło wszystkie technologie i może wysłać astronautów tylko na bilet w jedną stronę na stację kosmiczną w pobliżu orbity okołoziemskiej w 2024 roku. Bardzo wiarygodne.

Chińskie łaziki księżycowe wylądowały na ciemnej stronie Księżyca i przywiozły próbki księżycowej gleby.

Chiny wdrażają obecnie wiodący na świecie system nawigacji satelitarnej, sieć Beidou. Zbudowały największą na świecie komercyjną sieć obserwacji satelitarnych do obserwacji Ziemi. Rozpoczęły program eksploracji Marsa.

Zdolność produkcyjna chińskich stoczni przewyższyła zdolność produkcyjną Stanów Zjednoczonych ponad 200 razy. Według Marynarki Wojennej USA, jedna stocznia w Chinach, Jiangnan Shipyard w Szanghaju, produkuje więcej tonażu okrętów marynarki wojennej w ciągu roku niż wszystkie stocznie w USA razem wzięte.

Chociaż Chiny poczyniły znaczne postępy w realizacji planu MIC25, niektóre cele pozostają opóźnione, w tym zaawansowana technologia fotolitograficzna wykorzystywana w produkcji chipów i szerokopasmowych internetowych sieci satelitarnych. Opóźnienie to jest w dużej mierze spowodowane przeszkodami ze strony przeciwników Chin.

Pomimo tego wyzwania, Chiny osiągnęły większość celów wyznaczonych w zakresie układów scalonych, systemów operacyjnych, oprogramowania przemysłowego i inteligentnej produkcji. Chińskie firmy mogą obecnie produkować wysokiej klasy serwery, procesory do komputerów stacjonarnych, dyski półprzewodnikowe, szybkie światłowody, przemysłowe systemy operacyjne i systemy Big Data. W 2015 r. we wszystkich powyższych kwestiach polegały na zagranicznych dostawcach.

Henry Kissinger błyskotliwie zauważył, że “przestępstwa możemy zrobić od razu, niekonstytucyjność zajmie nam trochę więcej czasu”.

W przypadku Chin to, co trudne, możemy zrobić od razu, a to, co niemożliwe, zajmie kolejny 5-letni plan.

Według analizy przeprowadzonej przez amerykański think tank CSIS, Chiny osiągnęły 86% celów określonych w MIC25 i są na dobrej drodze do osiągnięcia pozostałych w ciągu najbliższych 2-3 lat.

Wyroki, zawyżanie zagrożeń i wezwania do kradzieży chińskich technologii i talentów z USA

Jednym z najbardziej niepokojących aspektów MIC25 dla USA jest zdolność Chin do łączenia rozwoju technologii wojskowych i cywilnych.

Potęga technologiczna i przemysłowa Chin napędza ich rozwój wojskowy w dziedzinie pocisków hipersonicznych, dronów, robotyki wojskowej, wojny elektronicznej, wojny kosmicznej i sieciocentrycznych działań wojennych. Ta techniczna i przemysłowa sprawność zaowocowała już masową rozbudową chińskiej marynarki wojennej i lotniczej, podczas gdy Chiny przygotowują się do militarnego starcia z USA.

Ponieważ amerykański reżim wielokrotnie wypowiadał wojnę Chinom o Tajwan i Morze Południowochińskie, znalazł się w sytuacji, w której musiał poprzeć swoją brawurę. W związku z tym amerykański kongres i wojsko zebrały “ekspertów”, ekspertów i think tanków na różne przesłuchania kongresowe i panele burzy mózgów w ciągu ostatniego roku, aby zrozumieć MIC25 i jego implikacje dla takiej przyszłej wojny.

Komentarze płynące z tych sesji były dziwną mieszanką niedowierzania, protekcjonalności, uczciwości, zazdrości i wezwania do jawnego kopiowania, a nawet kradzieży chińskich technologii i talentów. Listek figowy został zdjęty, a kradzież jest w porządku dla “wyjątkowego” kraju, który oskarża Chiny o kradzież własności intelektualnej i technologii na każdym kroku. Oczywiście jego słowa są dobre jak złoto i nie potrzeba żadnych dowodów.

Zaledwie dwa tygodnie temu Komisja ds. Przeglądu Gospodarczego i Bezpieczeństwa USA-Chiny, która monitoruje i sporządza raporty na temat zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego wynikających z dwustronnych stosunków handlowych i gospodarczych z Chinami, zorganizowała kongresowe przesłuchanie zatytułowane “Made in China 2025 – Kto wygrywa? “

Liza Tobin, dyrektor zarządzająca w Garnaut Global, firmie doradczej zajmującej się ryzykiem geopolitycznym, powiedziała podczas przesłuchania: “Pekin obalił mit, który panował w Waszyngtonie kilka lat temu, że Chiny nie mogą wprowadzać innowacji – że mogą jedynie pożyczać i kraść technologie”.

Ostrzegła: “Nie jesteśmy przygotowani na przedłużający się konflikt z naszym głównym strategicznym rywalem. Amerykańska baza przemysłu obronnego jest obecnie uzależniona od potencjalnego przeciwnika w zakresie krytycznych surowców, od minerałów ziem rzadkich po zaawansowaną elektronikę, a nawet materiały energetyczne wykorzystywane w materiałach wybuchowych do broni”.

“Ryzykujemy utratę kolejnej rewolucji przemysłowej, która rozwija się, gdy sztuczna inteligencja łączy się z przemysłem fizycznym, aby zmienić sposób wytwarzania rzeczy”.

W innym zeznaniu Tim Khang, dyrektor ds. globalnej inteligencji w Strider Technologies, powiedział, że Kongres powinien wykorzystać amerykańską politykę imigracyjną H-1B, aby “przyciągnąć” więcej chińskich talentów: “Najlepsi i najzdolniejsi z systemu ChRL – w szkolnictwie od gimnazjów po szkoły średnie – chcą przyjeżdżać na uniwersytety tutaj i studiować (STEM), możesz mieć tutaj swobody, możesz uzyskać obywatelstwo tutaj, możesz zostać Amerykaninem”. (Brzmi to tak, jakby zostanie Amerykaninem było najwyższą aspiracją dla nas wszystkich, pokornych Ziemian).

Kontynuowała: “Chiński ekosystem sztucznej inteligencji i robotyki odnotował znaczny wzrost, a główne firmy napędzają innowacje w dziedzinie robotyki humanoidalnej i ucieleśnionej inteligencji… Firmy te są pionierami w dziedzinie sprzętu robotycznego, integracji sztucznej inteligencji i automatyzacji przemysłowej, pozycjonując Chiny jako lidera w dziedzinie inteligentnej robotyki nowej generacji”.

“Należy podkreślić, że wiele chińskich sukcesów przemysłowych można przypisać bardziej bezpośrednio silnemu otoczeniu rynkowemu i kulturze przedsiębiorczości niż polityce przemysłowej. Uderzające jest to, że największe sukcesy Chin miały miejsce w sektorach przemysłowych, w których bariery wejścia nie są szczególnie wysokie, a zróżnicowany i konkurencyjny zalążek przedsiębiorstw zapewnia wielu kandydatów do sukcesu”.

Najbardziej rażące wezwanie do działania (kradzieży) padło z ust Melanie Hart z waszyngtońskiej Rady Atlantyckiej, think tanku NATO, podczas przesłuchania zwołanego przez Senacką Komisję Stosunków Zagranicznych. Powiedziała: “Ukradnijmy ich najlepszych inżynierów”.

Odnosząc się do chińskiego talentu stojącego za modelami sztucznej inteligencji DeepSeek, Hart zeznała, że “byłoby lepiej, gdyby inżynierowie stojący za tym pracowali tutaj, w USA”. Aby to osiągnąć, kontynuowała, studenci z kontynentu musieliby czuć się bezpiecznie w Ameryce, dodając: “Możemy pokonać Pekin w zapewnianiu chińskim naukowcom poczucia bezpieczeństwa”.

Chociaż trzeba przyznać jej “uczciwość”, jest to wielki krok naprzód od niesławnej Inicjatywy Chińskiej FBI i zakazu studiowania STEM przez chińskich studentów w USA do “przyznania wolności chińskim studentom” i “sprawienia, by chińscy naukowcy czuli się tutaj bezpieczniej niż w swoim kraju”.

Najwyraźniej ci “eksperci” podzielają przekonanie, że chińskie talenty, które próbują “przyciągnąć”, są tak bezmózgie, że nie potrafią rozpoznać, kiedy dzwoni lis.

Czy amerykańscy “eksperci” naprawdę chcą takich “talentów”, którzy są na tyle głupi, by nabrać się na ten śmieszny ruch Myszki Miki? Może to jest poziom intelektualny, na którym sami działają w demerytokracji, w której żyją.

https://huabinoliver.substack.com/p/the-west-is-a-demeritocracy

W ostatecznym rozrachunku jednym z najważniejszych wniosków płynących z MIC25 jest to, że chiński rząd może realizować wielkie strategie wbrew wszelkim przeciwnościom i śmiertelnym błędem Zachodu i USA jest przekonanie, że mogą powstrzymać postęp Chin lub rzucić im wyzwanie militarne.

https://huabinoliver.substack.com/p/comparing-war-readiness-between-china

Niedocenianie Chin przez USA i przecenianie własnej potęgi doprowadzi je do katastrofalnej porażki, z której prawdopodobnie nigdy się nie podniosą.

W ciągu 10 lat Chiny przekształciły się ze światowego potentata w globalnego lidera w opracowywaniu i wdrażaniu najnowocześniejszych technologii w każdym sektorze przemysłowym.

Od szoku cenowego w Chinach dekadę temu, Stany Zjednoczone i Zachód bębnią teraz o zagrożeniu nadwyżką mocy produkcyjnych w Chinach. https://huabinoliver.substack.com/p/the-myth-of-chinese-overcapacity

Od „powstrzymania chińskiej kradzieży” do „okradnijmy ich”, hegemon z dnia na dzień wygląda na coraz bardziej niedorzecznego i przerażonego.

Chiny jeszcze nie skończyły. W 2024 r. chiński rząd zaproponował kolejny ambitny plan rozwoju “nowych sił produkcyjnych”, który jest kontynuacją inicjatywy Made in China 2025. W następnej dekadzie nacisk zostanie położony na sztuczną inteligencję, obliczenia kwantowe i technologię kosmiczną.

Teraz, gdy Chiny odniosły sukces w MIC25, wszystkie oczy zwrócone są na Trumpa i dowiemy się, jak dobrze poradzi sobie z Projektem 2025. Może tak jak MIC25 sprawia, że Chiny znów są wielkie, tak Projekt 2025 sprawi, że Stany Zjednoczone znów będą wielkie?

HUA BIN – 17 LUTEGO 2025

https://www.unz.com/bhua/revisiting-made-in-china-2025-mic25

„Elektryki” w odwrocie? Niechęć konsumentów w Europie, spowolnienie w Chinach

„Elektryki” w odwrocie? Niechęć konsumentów w Europie, spowolnienie w Chinach

https://pch24.pl/elektryki-w-odwrocie-niechec-konsumentow-w-europie-spowolnienie-w-chinach

Jeszcze nie tak dawno prognozy dotyczące rozwoju sektora aut elektrycznych były bardzo entuzjastyczne. Szybko jednak okazało się, że europejski optymizm wynikał m.in. z systemów dopłat. Teraz także i Chiny spowalniają. Jak zatem będzie wyglądał rynek aut bateryjnych w roku 2025?

Tempo miały tu nadawać Chiny. Ale jak zauważa serwis motoryzacja.interia.pl, prognozowana w Państwie Środka produkcja „elektryków” przewyższające auta spalinowe, nie jest już oczywistością. Jak czytamy, w Chinach – licząc rok do roku – rynek „elektryków”  wzrósł o 40 proc. Ale raport biura analitycznego HSBC wskazuje, że w 2025 roku nastąpi gwałtowne, w dużej mierze naturalne, spowolnienie.

A to nie jedyny czynnik, bo i w Chinach wygaszane są subsydia i planowany jest podatek od zakupu e-auta.

Podobny scenariusz widzieliśmy w Europie. Konsumenci byli zainteresowani autami bateryjnymi, gdy były one obłożone dodatkowymi premiami. Z czasem popularność takich samochodów spadała z powodu wysokiej utraty wartości rynkowej, małej praktyczności i zerowego zainteresowania takimi pojazdami na rynku wtórnym – co zresztą wpędziło dealerów e-aut w niemałe kłopoty finansowe.

Jednak Chiny, mają dodatkowo swoje problemy – to nadpodaż e-aut i wewnętrzna wojna cenowa o klienta. Sytuacja jest tak napięta, że kilka mniejszych, popularnych marek może zostać wyeliminowanych.

Wobec tych problemów, eksperci prognozują, że rozpędzone Chiny w roku 2025 nadal będą notowały wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych, ale zostanie on znacząco wyhamowany. 

Warto dodać, że dotąd nie branym pod uwagę w analizach czynnikiem na rynku e-aut były wydarzenia w USA. A prezydent Donald Trump zapowiedział powrót do paliw kopalnych i wolność w zakresie wyboru pojazdu, jakim Amerykanie chcą się poruszać. Zwiększenie wydobycia ropy, a co za tym idzie niższa cena paliwa, z pewnością sprawi, że klienci mniej chętnie spoglądać będą na elektryczne auta.

Źródło: interia.pl MA

Umiera 104-letni chiński ksiądz: 25 lat spędzone w więzieniu nauczyły go, że wiara jest jedynym prawdziwym bogactwem

Umiera 104-letni chiński ksiądz: 25 lat spędzone w więzieniu nauczyły go, że wiara jest jedynym prawdziwym bogactwem

ksiądz/w/chinach

30 grudnia zmarł najstarszy kapłan w Chinach, ojciec Joseph Guo Fude SVD, w czcigodnym wieku 104 lat, dwa miesiące przed swoimi 105 urodzinami.

Był on jednym z kapłanów w Chinach wyświęconych przed ustanowieniem rządów komunistycznych.

Według AsiaNews, spędził w sumie 25 lat w więzieniu pod rządami komunistów.

“Patrząc wstecz na moje życie” – napisał Guo w dniu swoich 100. urodzin – “więzienie stało się miejscem, w którym mogłem się zastanawiać, modlić i rozwijać duchowo”.

Więzienie dało mu “siłę, by stawić czoła życiowym wyzwaniom i nadal służyć Bogu, wiedząc, że każda próba jest częścią Jego Boskiego planu”, dodał: “Moje doświadczenie w więzieniu nauczyło mnie, że ziemskie bogactwa są tymczasowe, podczas gdy wiara w Boga jest jedynym prawdziwym bogactwem”, napisał.


Urodzony w lutym 1920 roku, ks. Guo został wyświęcony na kapłana w 1947 roku. Po raz pierwszy został uwięziony w 1959 r. za “działalność wywrotową przeciwko państwu”. Po raz drugi został uwięziony w latach 1967-1979 za “szpiegostwo” i ponownie w 1982 r. za szerzenie wiary.

An Eye Witness Exposes the Evils of Chinese Communism under Mao Zedong to Xi Jinping

An Eye Witness Exposes the Evils of Chinese Communism Under Mao Zedong to Xi Jinping

by Edwin BensonJune 12, 2024 evils-of-chinese-communism

An Eye Witness Exposes the Evils of Chinese Communism Under Mao Zedong to Xi Jinping
An Eye Witness Exposes the Evils of Chinese Communism Under Mao Zedong to Xi Jinping

“Communism itself is based upon a series of deceptions about the nature of man, God, and the state—that man is a soulless animal, that God is a fiction, and that the state will wither away.”

This statement is one of many critical insights that China expert Steven W. Mosher contributes to modern political dialogue in his book, The Devil and Communist China: From Mao Down to Xi.

Eye Witness Testimony

Mr. Mosher knows his topic. In the seventies, he was a liberal academic, an abortion proponent and an atheist. His leftist credentials were so sterling that he was the first U.S. social scientist invited to visit Red China. The visit took place during the last days of Mao Zedong’s regime and not long after the euphoria induced by President Richard Nixon’s groundbreaking visit in 1972. However, the horrors that he witnessed radically changed the author’s life.

He was especially appalled by events related to Mao’s planned birth policy, launched in the late fifties. An influential 1972 M.I.T. report arguing that population growth would soon outstrip the world’s resources fueled Mao’s inclinations. Between 1971 and 1979, Mr. Mosher reports, “the annual number of abortions increased from 3.91 million to 7.86 million, while the number of sterilizations rose from 1.74 million to 5.29 million.” This diseased fruit matured in China’s infamous “One Child Policy” from 1981 to 2016.

“I watched—with the permission of local officials who were eager to demonstrate their prowess in planning births to a visiting foreigner—as [women] were aborted and sterilized against their will. I will never forget the pain and suffering etched on the faces of these women as their unborn children, some only days from birth, were brutally killed with chemical weapons—poison shots—and then dismembered with surgical knives.”

Subsequently, the author became a pro-life advocate and converted to Catholicism.

The Culture of Legalism

Moving as such tragedies are, the book further explores their roots in Mao Zedong’s melding of the ancient Chinese philosophy of legalism with nineteenth-century Marxism.

Legalism is a product of the Qin Dynasty, especially of Emperor Qin Shi Huang, who ruled from 221-210 B.C. Those familiar with Mao’s “Great Proletarian Cultural Revolution” (1966-1976) will be struck by the parallels.

The tenets of legalism are easily understood. Common people exist to be used by the strong man. Voluntary associations should be suppressed because they might encourage competing loyalties. The state should create networks of informants. Laws should emphasize punishments over rewards. Harsh and swift penalties involving groups of people are optimal, and the guilt or innocence of the individual is unimportant.

To implement legalism, the strongman emperor Qin Shi Huang sought to forbid thought itself. Anyone owning philosophical books was required to turn them in to the government. Qin forbade private schools, political discussions and any praise of prior emperors, especially if it cast doubt on his decisions.

Marxism Methods to Achieve Control

Mao saw that the precepts of legalism served his ambitions, but he needed a method to implement them. He recognized that Marxism-Leninism and Stalinism could provide it. After all, Communism invests total power in the hands of a small self-appointed cadre.

Moreover, by affiliating himself with the Marxists, he could gain the support of two camps that would facilitate his rise to power. The first was the Soviet Union, which could provide military aid and training to Mao’s Red Army. The second consisted of Western pseudo-intellectuals who wielded significant influence in academia, journalism and government. Like Lenin before him, Mao deemed the latter “useful idiots” as they could dilute the impact of political and religious critics who recognized the dangers of Communism.

Also, like Lenin and Stalin, Mao had no use for any moral system that limited his boundless ambitions. The masses whom Marx claimed to champion meant nothing to communist dictators. As mere pawns in their quest for power, their lives were disposable. Truths and lies, like hot and cold water taps, could be turned on or off as best served their purposes.

The Cult of Personality

In pursuing his ends, Mao also implemented a method employed by Stalin, the cult of personality. Massive portraits, posters and statues drove home the idea that they were the guardians of their respective peoples and nations. Of course, they had the opposite effect on those who might be tempted to rebel, warning that the leader’s eyes were always open and on them.

The cult of personality went far beyond images. Every book, every newspaper, every popular song sang the praises of Mao. Millions carried his little red book, Quotations of Chairman Mao, everywhere. They proclaimed his wisdom, intelligence and (non-existent) generosity. A typical song was the 1943 composition, The East is Red.

The East is Red, the sun rises.
In China, Mao Zedong is born.
He seeks the people’s happiness.
He is the people’s Great Savior.

Strengths and Weaknesses

Rightfully, Mao Zedong is the main character in this book. However, that is also one of the book’s few weaknesses. Out of 269 pages, only the last 70 focus on the period since Mao’s death. That is unfortunate as Mao’s successors—Deng Xiaoping, Jiang Zemin, Hu Jintao, and Xi Jinping—have led the nation for almost twice as long.

Unfortunately, the book contains little about the developing relationship between Red China and the United States since 1972. When Mao died, China was an economic basket case. Now, it is an economic powerhouse. A vital factor in that growth was the extremely favorable treatment accorded China under the misguided premise that strong trading ties would result in China becoming a market economy and, eventually, a defender of human rights. Today, such hopes have vanished. A critical appraisal of the U.S. role in China’s increasing importance would have been enlightening. Given his background, Mr. Mosher could be just the man to write it.

Resisting Communism’s Evils

This review has yet to note one of the book’s principal merits. Mr. Mosher adroitly ties the fallacies of Communist thought to the corresponding truths of Christianity.

An excellent example comes under the heading “Mao’s Evil Genius.”

“Mao Zedong was one of the most evil men who ever lived…. The totalitarian regime that he created continues to pay its dues to the devil on a regular basis, dealing out death to unborn babies, persecution to Christians, and genocide to restless minorities…. One way to ensure that we are opposed to Satan and his demons is to understand and expose the sins of an evil genius like Mao and then ask God to empower us to do the opposite.”

This book belongs on the reading list of anyone who wants to understand where China has been, where it is going, and the dire dangers posed by Communism.

“Communism is not just a false gospel; it is, in a very real sense, the anti-gospel, Satan’s latest and most successful attempt to turn man away from his Creator…. Mao began his journey to Communism by rejecting God. America needs to begin its journey back to Christian civilization by rejecting Communism, under whatever seductive guises it is presented to us.”

Zachód oddał przetrwanie świata w ręce trzech sztucznych państw

Zachód oddał przetrwanie świata w ręce trzech sztucznych państw

Paul Craig Roberts paulcraigroberts/west-has-placed-the-survival-of-the-world

Wszystkie problemy na świecie kręcą się wokół trzech sztucznych państw: Ukrainy, Tajwanu i Izraela.

Ukraina była częścią Rosji dłużej, niż istnieją Stany Zjednoczone. Po raz pierwszy stała się niezależnym krajem na początku lat 90. dzięki Waszyngtonowi, po upadku rządu sowieckiego i zastąpieniu rządów Komunistycznej Partii przez Jelcyna, marionetkę Waszyngtonu. Ukraina jest więc sztucznym krajem mającym zaledwie 30 lat, który nigdy wcześniej nie istniał jako niezależne państwo.

Tajwan to mała wyspa u wybrzeży Chin, będąca częścią Chin zamieszkaną przez Chińczyków. Waszyngton próbował udawać, że mała wyspa jest Chinami i miał Tajwan na Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Ale prezydent Nixon wiedział lepiej. Poparł usunięcie Tajwanu i zastąpienie go kontynentalnymi Chinami. Nixon zapoczątkował politykę jednych Chin, która była polityką USA aż do reżimu Bidena.

Izrael był tworem głupiego i skorumpowanego rządu brytyjskiego, a może trafniej rzecz ujmując, fanatycznych syjonistów, którzy wypędzili niezliczonych, bezbronnych Palestyńczyków z ich miast i wsi. Pokolenia Palestyńczyków rodzą się w obozach dla uchodźców w Jordanii i Libanie.

Ludobójstwo Palestyny jako narodu i kraju trwa nieprzerwanie od 1947 roku i nic nie zostało w tej sprawie zrobione. Izrael uchodzi z tym płazem, używając karty Holokaustu, aby zyskać sympatię jako ofiara, oraz płacąc zachodnim politykom w formie darowizn na kampanie, aby popierali jego agendę.

Teraz weź pod uwagę fakt, że te trzy całkowicie sztuczne kraje, pozbawione jakiejkolwiek realności, są w stanie rozpętać nuklearną zagładę. Ukraina może to zrobić, kontynuując ataki na rosyjski system wczesnego ostrzegania za pomocą zachodnich rakiet dalekiego zasięgu.

Tajwan może to zrobić, akceptując okupację przez amerykańskich żołnierzy i kolejne dostawy amerykańskich rakiet.

Izrael może to zrobić, nakłaniając opłacony reżim Bidena do zaakceptowania ataku Izraela na Iran.

Pytanie, które teraz ci zadaję, brzmi: Jeśli faktycznie USA są supermocarstwem, a Zachód jako całość stanowi mega-super-mocarstwo, jak to możliwe, że trzy sztuczne państwa mają kontrolę nad przyszłością Zachodu?

Chiny posiadają ponad 100 000 polskich genomów. To gotowe narzędzie do skonstruowania broni biologicznej. Można stworzyć wirus, który będzie atakował konkretną populację.

Chiny posiadają ok. 100 000 polskich genomów. Komitet Genetyki Człowieka PAN alarmuje

Autor: Ryszard Rotaubrynekzdrowia/Chiny-posiadaja-ok-100-000-polskich-genomow

Według przybliżonej oceny obecnie w dalekowschodnich laboratoriach może znajdować się ok. 100 000 kompletnych polskich genomów. Nad zawartymi w nich wrażliwymi danymi osobowymi nie ma żadnej kontroli – alarmuje Komitet Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN. Dlaczego nie powinnyśmy zlecać badań genetycznych firmom spoza Polski? – pytamy przewodniczącego Komitetu prof. Michała Witta.

Chiny posiadają ok. 100 000 polskich genomów. Komitet Genetyki Człowieka PAN alarmuje
Prof. Maciej Witt. Fot. materiały prasowe
  • Informacja genetyczna stanowi zbiór najbardziej wrażliwych danych osobowych. Wysyłanie próbek z materiałem biologicznym tam, gdzie nie ma kontroli nad wynikami badań i ich analizą, jest ryzykowne – przestrzega prof. dr hab. Michał Witt, dyrektor Instytutu Genetyki Człowieka PAN
  • Chiny dysponują największą i najbardziej zróżnicowaną bazą danych genomów człowieka, dzięki czemu dominują w dziedzinie diagnostyki medycznej, farmaceutyków oraz broni biologicznej; 
  • Tymczasem ciągle nie ma ustawy regulującej badania genetyczne. Dlatego pacjenci nie mają prawnych gwarancji, a lekarze genetycy balansują na krawędzi prawa

***

Rynek Zdrowia: Panie profesorze, na czym polega niebezpieczeństwo, o którym mowa w stanowisku Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej Polskiej Akademii Nauk?

Michał Witt: – Powód naszego zaniepokojenia jest prosty. Informacja genetyczna stanowi zbiór najbardziej wrażliwych danych osobowych. Wysyłanie próbek z materiałem biologicznym tam, gdzie nie ma kontroli nad wynikami badań i ich analizą, jest ryzykowne. Może dojść do naruszenia prywatności.

Domyślam się, że to nie wszystko, że Komitetowi nie chodzi jedynie o ochronę praw człowieka i poszanowanie prywatności.

– To prawda. Problem jest głębszy. Ludzi, którzy wysyłają swój materiał biologiczny do nieznanych im laboratoriów są na świecie miliony. A to przecież niezwykle cenny dla wielu podmiotów zbiór danych wysoce wrażliwych. Zilustruję to przykładem. Jeśli popatrzymy na mapę świata z liczbą zakażeń i ciężkich przebiegów Covid-19, to zobaczymy, że w niektórych regionach tych ciężkich przypadków, nazwijmy je respiratorowymi, jest więcej, a w innych mniej. Jeżeli jakieś laboratorium zbiera dane genetyczne na ten temat z określonych regionów, to ma w ręku gotowe narzędzie do skonstruowania broni biologicznej, wymierzonej wprost na tę populację. Można stworzyć wirus, który będzie atakował konkretną populację.

Do zbierania danych genetycznych wykorzystano pandemię. W stanowisku Komisji mówimy wprost, że w ostatnim roku w 30 krajach świata Chińczycy otworzyli ponad 80 laboratoriów Covid-19, oferując testy diagnostyczne i pozyskując stosowne informacje. Zebranie największej i najbardziej zróżnicowanej bazy danych genomów człowieka daje Chiną dominację na rynku farmaceutyków, diagnostyki medycznej oraz broni biologicznej.

Nie tylko o broń biologiczną chodzi. Takie dane to skarb dla koncernów farmaceutycznych. Teraz jest czas medycyny personalizowanej, czyli nakierowanej na konkretnego pacjenta. O czymś takim ludzkość marzyła od zawsze, od starożytnych Greków. Marzyli o tym, żeby leczyć pacjenta, nie chorobę. Obecnie to jest możliwe dzięki badaniom genetycznym. Jesteśmy w stanie sprofilować pacjenta, tak żeby niektóre z leków – bo nie wszystkie, ale na przykład leki psychiatryczne, onkologiczne – przymierzyć do profilu genetycznego, który ma dany pacjent. Teraz koncerny farmaceutyczne – a mają one olbrzymie pieniądze, gdyż rynek leków, po rynku broni, jest największy – będą wiedziały jak przygotować leki, które w danej populacji zostaną dobrze sprzedane.

Mam się tym martwić czy cieszyć? Te koncerny muszą mieć pieniądze, bo stworzenie nowego leku to długa seria kosztownych prób. Ponad połowa badań, które mają znaleźć substancję farmakologicznie czynną nie kończy się sukcesem. Trzeba mieć finansowe zaplecze, żeby sobie pozwolić na ryzyko. Tak jest ten świat urządzony.

– Że tak się dzieje, nie oznacza, że trzeba to akceptować. Gdyby wszyscy świadomie się zgadzali na przekazywanie materiału biologicznego, nie miałbym zastrzeżeń – ich sprawa. Ale zgadzają się nieświadomie. Świadoma zgoda polega na tym, że z każdą osobą trzeba porozmawiać i uzyskać zgodę. Tymczasem koncerny idą na skróty i płacą olbrzymie pieniądze różnym laboratoriom i firmom biotechnologicznym, które takie dane zbierają. Same ich nie pozyskują. Po drodze jest cały łańcuch pośredników, którzy zbierają dane w sposób bezprawny, bo ludzie nie zgodzili się na przekazywanie ich danych kolejnym podmiotom. Zgadzając się na istniejący teraz proceder, przekreślamy podstawowe prawa człowieka, odbieramy ludziom prawa, które mają.

Jak w takim razie powinno wyglądać poprawne, zgodne z regułami sztuki lekarskiej i prawa, pozyskiwanie danych genetycznych?

– Jeśli będziemy zlecali badania laboratoriom, o których coś wiemy, to wszystko w porządku. Przed badaniem genetycznym wypełnia się i podpisuje formularz świadomej zgody, w którym jest klauzula, że podmiot, który badanie wykonuje, deklaruje, że materiał genetyczny i dane genetyczne nie zostaną nikomu ujawnione i nie będą użyte do innych celów niż te, na które została wyrażona zgoda.

Niemniej istotne jest też uzyskanie w laboratorium fachowej porady genetycznej. Bo to, co dostaje się po wysłaniu testu do nieznanej firmy biotechnologicznej, to świstek papieru, do którego można dołączyć pozdrowienie, a nie fachowa interpretacja wyników badania genetycznego.

Przecież to wszystko, o czym pan mówi można uregulować prawnie.

– Środowisko genetyków mówi o tym odkąd pamiętam. W 2012 roku przekazałem konkretne propozycje do ustawy dotyczącej badań genetycznych dla celów zdrowotnych, nad którymi przez półtora roku pracowali wspólnie genetycy, prawnicy, etycy, filozofowie. Przekazałem dokument ministrowi nauki, a on ministrowi zdrowia. Teraz jest 2021 i nic na ten temat nie słychać. Genetyka od zawsze traktowana była jak gorący kartofel. Politycy mówią, że owszem – to ciekawe i ważne, ale regulacji jak nie było, tak nie ma. Dlatego pacjenci nie mają prawnych gwarancji, a lekarze genetycy balansują na krawędzi prawa.

Reguły są ważne. W genetyce klinicznej reguła jest taka, że każde badanie wiąże się najpierw z rozmową z pacjentem i zebraniem wywiadu, ze wspólnie podjętą decyzją, a potem jest interpretacja wyników. Każdy wynik genetyczny musi podlegać profesjonalnej interpretacji, w przeciwnym razie nic nie jest wart.

Ustawy regulującej badania genetyczne nie mamy, a czy mamy w Polsce odpowiednią infrastrukturę, żeby je prowadzić?

– Mamy bazę, laboratoriów sekwencjonowania jest kilka. W naszym Instytucie Genetyki Człowieka PAN, w ramach Innowacyjnego Centrum Medycznego, też jest. To są urządzenia o bardzo wysokiej przepustowości, są w stanie zabezpieczyć technicznie w sumie potrzeby całej Polski. Jednakże firmy azjatyckie, dzięki dotacjom rządowym, mogą zaoferować niższe ceny, które w istocie są cenami dumpingowymi. Dlatego też tak łatwo pozyskują olbrzymią ilość materiału i generują olbrzymie banki danych.

Chińczyków to my nie przegonimy, ale czytałem, że mamy nowoczesne narzędzia bioinformatyczne, które powstały przy okazji tworzenia mapy DNA Polaków.

– Mapa DNA Polaków jest konstruowana w oparciu o sekwencjonowanie przez firmę azjatycką. Na tym rzecz polega, że to są pieniądze polskiego podatnika, a podmiot, który się tym zajmuje, za pomocą pośredników, wysyła ten materiał np. do Chin, gdzie jest sekwencjonowany. Tu jest problem.

I to jest puenta naszej rozmowy. Dziękuję.