O czterech pociskach, jakimi wróg zbawienia uderza na duszę w godzinę śmierci. Ks. Scupoli (14)

O czterech pociskach, jakimi wróg zbawienia uderza na duszę w godzinę śmierci.

Ks. Wawrzyniec Scupoli (14)

Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej

ROZDZIAŁ LXI. O przetrwaniu do śmierci w utarczce duchowej

W utarczce duchowej, aby ta szczęśliwie wypadła i przyniosła błogie owoce, koniecznie potrzebna jest wytrwałość, czyli cnota, przez którą nieustannie usiłujemy umartwiać nasze złe skłonności; bo one póki żyjemy, nie giną ale żyją także, puszczają swe wyrośle, rozkrzewiają się w sercu naszym, niby na bujnej roli chwast plugawy. Daremnie przeto zamierzałbyś synu, zaprzestać walki, bo ta się nie skończy aż z życiem naszym, i ktokolwiek uchodzi przed tą walką, utraca albo wolność, albo życie duchowe. Jakżeby mogło być inaczej, jakże byśmy uchodząc, mieli nie być nie zwyciężonymi, kiedy zawsze tuż obok nas mamy wrogów zaciętych, nie dających nigdy ani spokoju, ani przyjaznego rozjemu, owszem, im więcej byśmy starali się o przyjaźń ich, tym bardziej oni nami pogardzają, tym srożej gubią. Nie przerażaj się jednak synu, ani potęgą, ani natarczywością, ani mnóstwem wrogów, w tej bowiem walce ten tylko zwyciężonym zostaje, kto sam dobrowolnie się podda, gdyż wszystka moc i siła wrogów jest z dopuszczenia tego wodza, dla którego chwały walczymy. Nigdy zatem nasz Wódz nie dozwoli, abyś miał wpaść w wrogów ręce; On będzie zawsze obrońcą twoim, a jako nieskończenie potężniejszy nad wszystkie wrogi, Sam przeto ułatwi i da ci zwycięstwo, byleś tylko z Nim walcząc, całą w Nim położył ufność, abyś nie na swoich siłach, ale wszystko na Jego wszechpotędze i najwyższej dobroci zasadzał.

Jeśli zaś nie raczy zaraz pośpieszyć ci z ratunkiem, albo zostawia w niebezpieczeństwie, nie trać odwagi. Bądź pewnym, i ta pewność niech cię zachęca do walki, że ten Wódz, tak potrafi rozporządzić rzeczy, że to wszystko co się mogło zdawać tobie przeszkodą do chwały, stanie się największym dla ciebie pożytkiem: bądź tylko wytrwałym i wiernym. Twój Wódz idzie naprzód, idź przeto wszędzie w ślad za Nim, choćby na śmierć samą; bo On za Ciebie, na śmierć idzie, a umierając zwycięża świat. Potykaj się mężnie pod Jego chorągwią krzyża, nie składaj nigdy broni, dopóki nie pokonasz wszystkie wrogi, aż do jednego; jeżeli bowiem jednego przy życiu zostawisz wroga, jeśli jednej zaniedbasz pozbyć się usterki, będzie ona zawsze dla ciebie źdźbłem w oku, albo strzałą w sercu, która zawadzać ci będzie w utarczce, opóźni, utrudni, a może i całkowicie stanie się przeszkodą do zwycięstwa.

ROZDZIAŁ LXII. Jak się umocnić mamy przeciw wrogom, którzy w godzinę śmierci nacierać na nas będą

Jakkolwiek całe życie na ziemi, nieustanną jest walką, jednakże rzecz niezawodna, że dzień ostatni życia, będzie najbardziej niebezpieczny; jeśli bowiem wtenczas się potkniemy, zwyciężyć się damy, już nie będzie żadnej zbawienia nadziei. Abyś przeto bez powetowania w owej nie zginął chwili, usiłuj, zaprawiaj się do walki w każdej jaką ci Bóg podaje sposobności; kto bowiem w ciągu życia walczy mężnie, będzie zwycięzcą i przy śmierci; bo już nabył wprawy przy każdym spotkaniu pokonywać wrogów swoich.

Myśl nadto synu, często o śmierci, oswoiwszy się bowiem z tą myślą zawczasu, zbliżająca się śmierć tak straszną ci się nie wyda; a umysł twój stanie się swobodniejszym, bardziej do walki usposobionym. Światowcy usuwają z wyobraźni swej myśl o śmierci, jako przykrą, złowieszczą, z obawy, aby ona nie mieszała im goryczy do przyjemnostek, jakie w rzeczach ziemskich znajdują; bo oni by radzi na zawsze uwolnić się od tego gorzkiego w ich oczach wspomnienia, że przyjdzie chwila, w której muszą rozłączyć się z ulubionymi przedmiotami, za którymi tak szalenie gonią. Ich zatem namiętność nie stygnie, nie zmniejsza się wcale, ale przeciwnie, z każdym dniem coraz więcej wzrasta. Stąd wynika, że dla nich opuścić życie, a z życiem jednocześnie wszystko, do czegonajbardziej przywiązywało się ich serce, jest dla nich męką nieznośną, tym dotkliwszą, im dłużej w kałuży mniemanych rozkoszy leżą.

Abyś synu, nie był z liczby tych nieszczęśliwych i mógł się jak najlepiej przysposobić na to przejście z życia doczesnego, do nieprzeżytej wieczności, często myśl, żeś jest sam jeden, bez żadnego ratunku od ludzi, ściśniony boleściami konania i dopiero sądź o rzeczach, zastanawiaj się szczególnie nad tymi, które by wówczas mogły ci być najbardziej przykrymi, i abyś z tej nie dającej się poprawić ostateczności, mógł wyjść szczęśliwie, nie zaniedbuj środków, jakie w następnym podamy ci rozdziale. Pamiętaj bowiem synu, że trzeba koniecznie dobrze wykonać tę sprawę, którą raz spełnić musimy, a w której błąd niczym powetować się nie da, owszem, prowadzi za sobą nieszczęśliwą wieczność.

ROZDZIAŁ LXIII. O czterech pociskach, jakimi wróg zbawienia uderza na duszę w godzinę śmierci, a naprzód o pokusie przeciw wierze, i jak onej oprzeć się należy

Cztery szczególniej posiada wróg zbawienia, nader niebezpieczne pokus pociski, którymi na nas w godzinę śmierci zwykł uderzać:

1. Wątpliwości przeciw wierze.

2. Wątpliwości rozpaczliwe o zbawieniu.

3. Podniety próżnej chwały i zarozumiałości.

4. Rozliczne ułudy jakimi duchy ciemności przeistaczając się w Aniołów światłości usiłują nas usidlić.

Co się tyczy pierwszego pocisku, wątpliwości względem wiary; jeśli wróg twój nasuwać będzie do myśli błędne i zdradliwe rozumowania, nie zastanawiaj się nad nimi, ani rozbieraj długo, przestań na tym gdy mu powiesz z świętą pogardą: Ustąp precz szatanie, ojcze kłamu, nie słucham rozumowań twych wcale, dość mi na tym, że wierzę mocno w to wszystko, co nasza święta Matka Kościół Katolicki Rzymski wierzy.

Nie zastanawiaj się nad takimi nawet myślami, co niby zbijałyby zarzuty i umacniać się zdawały twój umysł w wierze; odrzucaj je, jako poduszczenie szatańskie, który pragnie nieznacznie wprowadzić cię w rozumowanie, a potem w powątpiewanie. A jeśli nawet nie możesz pozbyć tych myśli, jeśli już nimi masz umysł nabity, bądźże niewzruszonym, i nie słuchaj ani rozumowań, ani nawet powagi Ojców i Pisma, jakie ci szatan poddawać może; bo jakkolwiek wydadzą się tobie jasne i pewne, niezawodnie będą, albo nie w całości, albo źle przywiedzione, albo do niewłaściwego nagięte rozumienia. Chociaż zatem zły duch pytałby się ciebie, w co wierzy Kościół Rzymsko-Katolicki, nie odpowiadaj; ale wiedząc dobrze, że całym jego zamiarem jest, albo podchwycić cię, albo urągać się z jakiego wyrazu wątpliwego, wzbudzisz w sobie w ogólności akt wiary: albo jeżeli zapragniesz własną broń zwrócić przeciw wrogowi, odpowiesz mu, że Kościół wierzy w to, co jest prawdą; a gdyby cię jeszcze śmiał zaczepiać i naglić, abyś mu powiedział co jest prawda, odrzeczesz mu tylko: że to jest prawdą w co Kościół wierzy.

Nade wszystko zaś synu staraj się, aby serce twoje, było ściśle złączone z najsłodszym Sercem ukrzyżowanego Jezusa, i mów do Pana: O Stwórco i Zbawco mój, pośpieszaj ku ratunkowi memu, nie opuszczaj mnie Panie, ani oddalaj się ode mnie, abym ja nie oddalił się od Ciebie, nie utracił tej prawdy, której mnie pouczyłeś. Panie, Tyś sprawił tę wielką łaskę, żem się urodził, że jestem synem prawdziwego, jedynie zbawczego Rzymsko-Katolickiego Kościoła; sprawże Panie, abym na łonie tegoż świętego Kościoła, dla większej Twej chwały mógł zakończyć me życie.

ROZDZIAŁ LXIV. O drugiej pokusie, rozpaczy, i sposobie jej zwalczenia

Drugi pocisk pokusy, którym na nas wróg zbawienia uderza, jest przestrach i trwoga; usiłuje on stawić nam przed oczy ubiegłe przewinienia i przywieść do rozpaczy. Jeśli się znajdujesz w podobnym niebezpieczeństwie, trzymaj się tego ogólnego prawidła, że myśl i bojaźń z powodu grzechów, jest skutkiem łaski i stać się może bardzo zbawienną, gdy w nas rodzi pokorę, żal prawdziwy, a zarazem ufność w miłosierdziu Boskim. Jeżeli zaś przeciwnie, powoduje trwogę i nieufność, jeśli wiedzie do zwątpienia, jeśli nas czyni obojętnymi, albo rozpaczającymi, chociażbyś nawet miał mocne zasady do wierzenia, że jesteś odrzuconym i że zbawienia nie ma dla ciebie, bądź pewnym, że to wszystko jest poduszczeniem i sprawą złego ducha.

O niczym przeto nie myśl wtenczas, tylko upokarzaj się, i więcej niż kiedykolwiek składaj twą ufność w nieskończonej dobroci naszego Zbawcy; tym sposobem, wywikłasz się z wszelkich zasadzek, własną broń chytrości przeciw wrogowi zwrócisz, a Bogu hołd i chwałę oddasz. Potrzeba wprawdzie, abyś bolał, żałował żeś obraził Pana i Ojca, dobroć nieskończoną, tylekroć ile razy wspomnisz na swe winy; ale potrzeba także i nieskończenie bardziej potrzeba, abyś błagał przebaczenia, mocną i niewzruszoną nadzieję w zasługach Zbawcy pokładając; a chociażby zdawało się tobie, że w głębi duszy słyszysz głos Boga, wyłączający cię z liczby ukochanych owieczek Jego, i wtenczas nawet, nie powinieneś tracić nadziei, ale raczej w pokorze najgłębszej wołaj do Boga: Panie, masz słuszne zasady, abyś mnie za grzechy ukarał wiecznie, lecz ja mam jeszcze większe, do pokładania nadziei w miłosierdziu Twoim. Błagam Cię Panie, zlituj się nade mną nędznym stworzeniem, co na potępienie zasłużyło; ale które krwią Twoją Przenajdroższą odkupione zostało. Pragnę być zbawionym o Zbawco mój, abym Cię w chwale na zawsze wysławiał. Cała moja nadzieja w Tobie jest o Panie! W ręce Twoje całkowicie się oddaję; czyń ze mną cokolwiek się podoba, boś jest wszechwładnym Bogiem i Panem moim, czyń co się podoba, zawsze w Tobie ufać będę, zawsze Cię kochać nie przestanę, chociażbyś mię Panie i śmiercią miał zaraz ukarać.

ROZDZIAŁ LXV. O trzeciej przy śmierci pokusie, próżnej chwale i środkach się jej pozbycia

Trzecim pociskiem, którym przy śmierci wróg nam szkodzić usiłuje, jest próżna chwała. Niczego bardziej nie lękaj się synu, jak tego, abyś w sobie samym lub sprawach twoich miał jakie upodobanie. Nigdy się nie chlub, chyba w Panu naszym Jezusie Chrystusie; i zawsze wyznawaj, że wszystko winieneś zasługom życia i śmierci Jezusowej. Dopóki przy życiu zostajesz, miej siebie w nienawiści i wzgardzie; upokarzaj się coraz więcej i bezustannie składaj dzięki Bogu, jako Twórcy wszelkiego dobra, które dla ciebie uczynił. Błagaj zawsze o ratunek Pana, ale wszelką pomoc Jego, nie poczytuj nigdy za nagrodę i cenę twych zasług, chociażbyś największe dokonał dzieła, najświetniejsze nad sobą odniósł zwycięstwa. Zostawaj zawsze w bojaźni i zawsze w całej szczerocie, wyznawaj, że wszystkie twe usiłowania bezkorzystnymi zostaną, jeśli Bóg, który jest jedyną nadzieją naszą, usunie ci swej łaski i pomocy. Zastosuj się synu, do tych uwag, a bądź pewnym, że nieprzyjaciele twoi nie podołają nic nad tobą.

Rozdział LXVI. O innych jeszcze ułudach szatana, jakimi na nas w godzinę śmierci uderza i sposobie ich usunienia

Wróg zbawienia nie ustaje nigdy, ale zawsze w około nas krąży aby nas pożarł, a przynajmniej aby nas utrapił. Gdy mu powyższe trzy zasadzki nie udają się, wtenczas przybiera na siebie postawę Anioła światłości, i usiłuje przez widziadła urojone, a niekiedy nawet dotykalne, nas usidlić. Jeśliby zatem chciał cię uwieść zły duch w sposób pomieniony, ty znaj jego sztuki, znaj samego siebie, że jesteś nicestwem, rzeczą podłą, i możesz śmiało odezwać się: Ustąp precz, wróć do swej potępienia przepaści chytry szatanie; wielkim ja jestem grzesznikiem, nie zasłużyłem, nie jestem godzien żadnych widzeń, miłosierdzia mi tylko potrzeba Jezusa, wstawiennictwa i przyczyny Niepokalanej Dziewicy Maryi, Józefa św. i innych świętych.

A gdyby nawet przez znamiona prawie oczywiste, zdawało się tobie, że te widzenia od Boga pochodzą, i w takim jeszcze razie nie dawaj im zaraz wiary. Bez żadnej obawy, staraj się takowe odrzucić natychmiast. I nie mniemaj abyś takowym odrzuceniem, wypraszaniem się od łask nadzwyczajnych miał się nie podobać Bogu: to bowiem postąpienie twoje, wspiera się na poznaniu twojej nikczemności, twojego nicestwa; a chociaż i rzeczywiście Bóg działa w tobie podobne nadzwyczajności, nie zaszkodzi ci wcale takowe odrzucenie, wypraszanie się z nich; owszem, znajdzie On tak pewne środki, iż da ci najzupełniejszej pewności i przekonania znamiona: nie zaszkodzi tobie podobne postąpienie, bo sam powiedział, że pokornym daje łaskę, jakżeby zatem miał ci ją usuwać, gdy się upokarzasz?

Oto są pociski, jakich w ogólności zwykł używać szatan przeciw duszy, gdy ją widzi bliską rozstania się z ciałem. Lecz prócz tych ogólnych pokus, naciera on na każdego od strony, która mu się wydaje najsłabszą. Bada on nasze skłonności i przez nie właśnie przywodzi nas do grzechu, do upadku. Nim przeto najważniejsza chwila ostatniej utarczki nadejdzie, chwytajmy za oręż, wypowiadajmy wojnę, walczmy przeciw skłonności, szczególniej nad nami panującej, pokonywajmy jedną po drugiej, abyśmy w owej strasznej stanowczej chwili, po której już czasu więcej nie będzie, byli zdolni oprzeć się mężnie i odnieść stanowczo tryumf i zwycięstwo. Tak synu! nie dozwól ani jednej namiętności panować nad tobą: będziesz walczył na nie, aż je do szczętu wytracisz (I Król. XV, 18.); bądź w tej utarczce duchowej wytrwałym i wiernym aż do śmierci, a Pan tobie jako zwycięzcy, da koronę żywota (Apok. II, 10.).

============================

Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej. Przez Księdza Scupoli, Teatyna. Przełożył z francuskiego X. S. U. W. C. (Ks. Stanisław Ulanecki), Warszawa 1858.

Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Utarczka_duchowa_Wawrzyniec_Scupoli.htm

O rozmyślaniu męki Pańskiej i różnych stąd uczuciach wewnętrznych. Ks. Wawrzyniec Scupoli (11)

[przez pomyłkę drugi raz, ale zostawiam]

O rozmyślaniu męki Pańskiej i różnych stąd uczuciach wewnętrznych.

Ks. Wawrzyniec Scupoli (11)

Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej (11)

Warszawa 1858.

ROZDZIAŁ XLIV. O modlitwie

Jeżeli nieufność w sobie, zaufanie w Bogu i dobre użycie władz duszy i ciała, jakieś widział synu, są konieczną bronią w tej utarczce duchowej, modlitwa – ten czwarty oręż, jeszcze jest nad tamte potężniejszy i bardziej niezbędny; przezeń to bowiem zdobywamy, otrzymujemy od Boga nie tylko cnoty, ale w ogólności wszelkie dobro, które nam jest potrzebne. Tym kanałem modlitwy spływają na nas wszystkie łaski z wysoka; modlitwa sprowadza nam na pomoc z nieba Najwyższego, Najpotężniejszego wszechrzeczy Pana, i sprawia, że my co jesteśmy słabością, nicestwem, kruszymy najstraszniejszych wrogów naszych. Abyś dobrze mógł używać tego oręża, następujące synu, roztrząśnij uwagi.

1) Pragnąć winieneś synu, służyć Bogu gorliwie i w sposób Jemu najprzyjemniejszy. Serce twoje łatwo rozpromieni się tym pragnieniem, jeżeli na następujące trzy rzeczy zwrócisz uwagę: Naprzód, że Bóg nieskończenie jest godzien, abyś Mu służył, Jego wielbił, z powodu nieograniczonego Majestatu Jego, dobroci, piękna, mądrości, potęgi i wszystkich innych przymiotów. Po wtóre, że Ten niezmierzony w Majestacie Bóg, stawszy się człowiekiem, przez lat 33 nie przestał bezustannie pracować nad twym zbawieniem; że raczył własnymi rękami opatrywać straszne, obrzydliwe rany grzechów naszych, że je uleczył, już nie wino i oliwę, ale wlewając w nie swoją Krew Najdroższą i swoje Ciało Najświętsze, tym celem całe zbite okropnymi razami, cierniem, włócznią, gwoździami porozdzierane. Po trzecie, że na tym nam szczególniej zależy, abyśmy zachowali Jego prawo, dobrze spełniali nasze powinności, bo to jest jedyny środek, przez który stać się możemy panami siebie, zwycięzcami szatana, dziećmi Boga.

2) Miej żywą wiarę synu, i mocną nadzieję, że ci Bóg nie odmówi potrzebnej pomocy do służenia Jemu i pracowania na zbawienie. Dusza posiadająca całą ufność w Bogu, jest na podobieństwo świętego naczynia, w które miłosierdzie Boskie wlewa skarby łask swoich, im ono jest większe, tym większą obfitość błogosławieństw niebiańskich modlitwa w nie ściąga. Jakżeby bowiem Bóg, któremu nic niepodobnego nie ma i który nikogo nie omyla, miał nam nie udzielać swych darów, kiedy sam nas zachęca, abyśmy o nie błagali, kiedy sam przyrzeka Przenajświętszego Ducha swego, bylebyśmy Go o to z wiarą i wytrwaniem prosili?

3) Modlitwa twoja niech ma zawsze za pobudkę czynienie to tylko, co Bóg chce, a nie to, co ty chcesz synu; tak dalece, że my powinniśmy zabierać się do modlitwy tylko z tego powodu, że Bóg tak zaleca i że pragniemy być wysłuchani tylko o tyle, o ile się to Bogu podoba; czyli, powinniśmy wolę naszą nagiąć do Boskiej woli, nie zaś aby Bóg swą najświętszą wolę do naszej miał stosować. Przyczyna zaś tego jest nader jasna, mianowicie, że miłość własna szpeci i krępuje wolę naszą, tak, iż najczęściej nie wiemy o co prosimy; przeciwnie, wola Boska, jako w istocie swej słuszna i święta, nigdy nas oszukać nie może: ona ma być wszelkiego chcenia prawidłem: nie iść bowiem za wolą Boską, byłoby oddalić się od Boga. Nie proś przeto o nic synu, co by nie miało być miłym i przyjemnym Bogu. Jeżeli jest obawa, że to o co prosisz może niezgodne z wolą Jego, wznoś wtenczas swe błagalne modły z zupełnym poddaniem się Jego Opatrzności; jeżeli zaś rzeczy które pragniesz pozyskać, są Bogu przyjemnymi, jak np. łaski i cnoty, błagaj o nie raczej dla przypodobania się Bogu i dla służenia Jego woli, niż z innych jakich bądź pobudek, chociażby te także duchowymi były.

4) Jeżeli chcesz synu, aby modły twoje wysłuchane były, staraj się aby sprawy twoje z prośbami twymi były zgodne; potrzeba, abyś przed modlitwą i potem wszystkie obracał starania stać się godnym tych łask o które prosisz, modlitwa bowiem ustna i wewnętrzne usposobienie serca, nigdy z sobą sprzeczne być nie powinny, inaczej byłoby kuszeniem Boga, prosić Go o jaką cnotę, a żadnych nie przykładać starań do jej wykonywania.

5) Wprzód nim zaczniesz wznosić swój błagalny głos do Boga, złóż w najgłębszej pokorze powinne dzięki za wszystkie dobrodziejstwa, jakimi cię już Bóg udarować raczył. Możesz tak do Pana odezwać się: Panie, któryś z nieskończonego miłosierdzia swego mnie stworzył i po wielekroć wyrwał z rąk zaciętych nieprzyjaciół moich, przybądź mi teraz na pomoc, zapomnij wszystkich ubiegłych niewdzięczności, nie odmawiaj mi łaski o którą Cię w uniżeniu, z poddaniem Twej woli proszę! Jeżeli zaś w chwili gdy prosimy o jaką cnotę szczególną, jesteśmy nagabani od występku jej przeciwnego, nie zaniedbujmy jednocześnie podziękować Bogu za sposobność jaką nam nastręcza do wykonania tej cnoty; albowiem to także nie mały jest dar Boga.

6) Ponieważ modlitwa nasza całą moc i skuteczność swoją bierze z nieskończonej dobroci Boga, z zasług życia i męki Jezusa Chrystusa Pana naszego, a wreszcie z obietnicy jaką uczynił wysłuchania nas, na końcu przeto próśb naszych możemy zamieścić jedną, lub więcej z następujących konkluzji: Przez wnętrzności miłosierdzia Twego, błagam Cię Panie o tę łaskę. – Boże, racz mi to, o co proszę, udzielić przez zasługi Zbawcy naszego. – Wspomnij Panie na swe obietnice i wysłuchaj wołania moje. – Dobrze jest także wzywać wstawiennictwa za nami Najświętszej Dziewicy Maryi i innych świętych, ich bowiem pośrednictwo jest znakomite na niebiosach i Bóg nie przestaje w dobroci swojej udzielać im czci, w miarę jak oni w swym życiu doczesnym składali cześć Bogu.

7) Nade wszystko nie należy ustawać w modlitwie, owszem zanoś ją synu z wytrwaniem; Bóg bowiem taką wytrwałością, w uniżeniu zanoszoną, poruszonym zostaje. Jeżelić bowiem natręctwo wdowy Ewangelicznej mogło zmiękczyć serce sędziego przewrotnego, jakżeby uniżone modły nasze nie miały poruszyć Boga nieskończenie dobrego? A tak, kiedy Bóg ociąga zadość uczynienie naszym modłom, kiedy się zdaje nie chcieć wysłuchiwać naszych wołań, nie powinniśmy tracić ufności, ani przestawać Go prosić, On bowiem w najwyższym stopniu posiada wszystko to, co nam jest potrzebne i może i chce nam dać, uczynić to, co jest z naszym dobrem. Jeżeli zatem nie zachodzi żadna z strony naszej przeszkoda, otrzymamy niezawodnie czego pragniemy, a nawet może coś lepszego, albo jedno i drugie. Zresztą, im więcej uważać się będziemy za opuszczonych, tym więcej wzbudzać mamy nienawiść i wzgardę ku sobie, tak jednak, abyśmy nędzę swą rozważając, nie spuszczali z uwagi miłosierdzia Boskiego i nie tylko nie mamy usuwać naszej ufności w tymże miłosierdziu, ale jeszcze coraz bardziej w duszy rozbudzać ją winniśmy, pamiętając, że im dłużej zostawać będziemy na równi z tymi, co już by zwątpić powinni, tym więcej dla nas będzie zasługi.

Na koniec, nie przestawajmy nigdy składać podzięk Bogu, błogosławiąc zarówno Jego mądrość, Jego dobroć, Jego miłość, bądź że Pan odrzuci, bądź że przyjmie i spełni nasze prośby i cokolwiek stać by się mogło, bądźmy zawsze spokojni, zadowoleni, poddani we wszystkim Jego Opatrzności.

ROZDZIAŁ XLV. O modlitwie myślnej

Modlitwa myślna, jest wzniesienie ducha ku Bogu i błaganie w duchu wyraźne, lub domyślne o rzeczy, które sądzimy nam być potrzebne. Błagamy wyraźnie Boga, kiedy w sercu się odzywamy: O Boże! udziel mi tej łaski dla uwielbienia Twego świętego Imienia. Albo: Panie wierzę mocno, że chcesz i to jest z chwałą Twoją, że błagam o takowe duszy dobrodziejstwo: spełnij zatem teraz Panie we mnie Twoją świętą wolę. Kiedy nieprzyjaciele naciskają na nas i uderzają z całą mocą, możemy w te do Pana przemówić słowa: Boże, ucieczko moja, wszystka mocy moja, pospiesz na ratunek mój, abym nie upadł. Jeśli natarczywość pokusy nie przestanie na nas uderzać, nie przestawajmy w podobny modlić się sposób do Pana, dając zawsze mężny złośliwemu napastnikowi odpór. Kiedy najważniejsza część utarczki już minie, zwrócisz się wtenczas synu ku Panu naszemu i błagając aby wspomniał z jednej strony na siłę wroga, a z drugiej na twą słabość, możesz mówić: Oto Panie ja stworzenie Twoje, dzieło rąk Twoich, ja ceną krwi Twojej najdroższej okupiony: Patrz jak szatan wysila się, aby mnie pochwycił w swe sidła i zgubił. Do Ciebie przeto Panie się uciekam, w Tobie całą mą nadzieję pokładam, boś Ty jest nieskończenie dobry, nieskończenie potężny. Miej Panie litość nade mną, niewidomym, choć ta ślepota z mej własnej pochodzi winy, bo bez pomocy Twej nie zdołam uniknąć popadnienia w rękę Twoich nieprzyjaciół. Trzymaj mnie Panie, jedyna nadziejo, jedyna mocy mej duszy.

Błagamy Boga domyślnie o łaski, kiedy Mu przedstawiamy tylko nasze potrzeby, nie mówiąc nic więcej. Stawiwszy się przeto w obecności Boga uznajemy, że sami z siebie nie jesteśmy uczynić zdolni nic dobrego, ani uniknąć złego, pałając nadto gorącym pragnieniem Jemu służenia, zwracamy całą naszą uwagę ku Bogu i oczekujemy w pokorze, w ufności Jego pomocy i wsparcia. To wyznanie naszej nędzy, to pragnienie służenia Bogu, to wreszcie uczucie wiary i ufności, stanowią modłę i błaganie domyślne, które nam wyjedna od Boga to, co duszy jest potrzebnym. I ono tym jest skuteczniejsze, im naszej nędzy wyznanie jest szczersze, im pragnienie służenia Bogu w nas jest gorętsze, im wiara żywsza.

Jest jeszcze inny rodzaj modlitwy nieco krótszej, która się odbywa przez pogląd tylko na duszę i przedstawienie Panu swej nieudolności i taki pogląd jest przypomnieniem łaski, o jaką już błagaliśmy Pana, o jaką jeszcze błagamy, chociaż ani tego błagania, ani naszego pragnienia nie wyrażamy słowy. Staraj się synu nawyknąć do tego rodzaju modły i naucz się jej używać przy każdej sposobności, a doświadczenie cię przekona, że nie ma nad to nic łatwiejszego, a przecież jednocześnie nic nad to wyborniejszego i pożyteczniejszego.

ROZDZIAŁ XLVI. O rozmyślaniu

Kiedy zamierzamy nieco więcej czasu poświęcić modlitwie, np. półgodziny, godzinę lub więcej, możemy do niej dołączyć rozmyślanie niektórych ustępów życia, lub męki Pana naszego Jezusa Chrystusa i stosować wszystkie uwagi, jakie w tej mierze czynimy do cnoty, o jakiej nabycie się staramy.

Jeżeli uważasz synu, że ci potrzebne nawyknienie do cierpliwości, zastanawiaj się nad biczowaniem naszego Zbawcy. Pomyśl:

1) jak żołdactwo otrzymawszy rozkaz, poprowadziło Pana na miejsce, gdzie miał być sieczony, wlokło Go tam z wielkim krzykiem i krwawym natrząsaniem się z Pana;

2) jak ci dzicy okrutni oprawcy zdarłszy szaty, obnażyli Jego najczystsze ciało;

3) jak Jego święte ręce gwałtownie przymocowano do słupa;

4) jak całe ciało nielitościwie rozdzierane było biczami, haczykami żelaznymi, zaopatrzonymi tak, iż potoki krwi płynęły po ziemi;

5) jak często powtarzane na tymże miejscu razy, powiększały, odnawiały rany.

Kiedy nad tym, lub innymi podobnymi, właściwymi do rozniecenia w twej duszy cierpliwości, przedmiotami zastanawiać się będziesz, natęż naprzód swą władzę wewnętrzną duszy, abyś mógł uczuć niepojęte boleści, jakie Pan nasz cierpiał, już na wszystkich, już na każdej po szczególe części swego ciała. Przejdź potem do rozważania, ile jednocześnie cierpiał w głębi świętej swej duszy; staraj się pojąć z jaką cierpliwością, bez wydania żadnego burzliwego jęku to wszystko wycierpiał, będąc zawsze gotowym na nowe męki dla chwały swego Ojca, i dla dobra twego. Następnie spojrzyj na Pana, całego krwią zlanego, i bądź pewnym, że to najwięcej jest na sercu Jezusa, abyś ty także znosił w cierpliwości twe utrapienia, On nawet prosi swego Ojca o pomoc, abyś mógł znieść nie tylko ten krzyż, ale jeszcze wszelki inny, w dalszym biegu twego życia przydarzyć się mogący. Ponów potem i utwierdź nowymi aktami twe postanowienie, jakieś uczynił cierpieć w radości dla Pana; dalej wznosząc swe oczy w niebo, po tysiąckroć składaj Ojcu miłosierdzia podzięki, że raczył zesłać na ziemię Syna swego jedynego, aby cierpiał tak okropne męczarnie, aby wstawiał się nieustannie za tobą. Błagaj wreszcie, aby ten Ojciec na niebiosach udzielił ci cnoty cierpliwości, a to przez wysługę i wstawiennictwo tegoż Syna, którego On tak jak siebie miłuje.

ROZDZIAŁ XLVII. Inny sposób modlitwy za pomocą rozmyślania

Możesz jeszcze synu, w inny sposób rozmyślać i modlić się do Pana. Rozważywszy dobrze trudy i boleści, jakie nasz Zbawiciel z upragnieniem i ochotą wycierpiał, od rozmyślań nad cierpliwością i mękami Pana, możesz przejść do dwóch nie mniej ważnych i potrzebnych uwag, to jest: rozważaj najprzód, nieskończone zasługi Pana, a następnie, zadość uczynienie sprawiedliwości i chwałę jaką otrzymał Ojciec Przedwieczny z tego nieopisanego posłuszeństwa swego Syna, posłuszeństwa aż do śmierci, a śmierci krzyżowej. Przedstawiaj te dwie uwagi nieskończonemu Majestatowi Boga, jako dwie potężne pobudki do otrzymania potrzebnej ci łaski, o którą zanosisz swą modłę. W taki sposób rozmyślać możesz nie tylko o wszystkich tajemnicach męki Pańskiej, ale nadto o każdej sprawie, bądź zewnętrznej, bądź wewnętrznej, jaką Pan dokonał przy każdej z tajemnic życia swego.

ROZDZIAŁ XLVIII. O modlitwie zanoszonej do Boga przez wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy Maryi

Prócz wskazanych dopiero sposobów błagania Boga, mamy jeszcze inny uciekania się pod opiekę Najświętszej Dziewicy. Naprzód, staw w wyobraźni swojej nieskończony majestat Ojca Przedwiecznego, następnie Jezusa Chrystusa naszego Zbawcy, a wreszcie Jego Najświętszą, bez zmazy poczętą Matkę.

Pod względem Ojca Przedwiecznego, dwie szczególniej uważaj rzeczy: naprzód, osobliwsze zamiary łaski, jakie odwiecznie miał dla tej Przeczystej Dziewicy, wprzód nim Ją wyprowadził z nicości; po wtóre: osobliwszą świątobliwość jaką Jej Bóg udzielił i wszystkie dobre sprawy, jakie Maryja od chwili swego poczęcia do skonu dokonała.

Abyś pierwszą rzecz dobrze rozważył, wznieś się w duchu nad wszystkie stworzenia, zapuść swą myśl poza wszystkie czasy, przeniknij całą przepaść wieczności, wnijdź, że się tak wyrażę, aż do głębi serca Boskiego i przypatrz się jak wdzięcznym okiem spoglądał Pan Bóg w przyszłości na Tę, którą wybrał i przeznaczył za Matkę Synowi swemu. Przez to upodobanie, jakie stąd miał Najwyższy, błagaj, aby ci Pan udzielił dosyć siły do zwyciężenia wrogów, a nade wszystko tego, który na teraz najsrożej na ciebie naciera. Przedstaw potem i ofiaruj Panu wszystkie cnoty, wszystkie heroiczne sprawy, jakie wykonała Najświętsza Dziewica, ofiaruj czy łącznie wszystkie, czy też po szczególe i uczyń sobie z tego pobudkę dla otrzymania od dobroci Boga wszystkiego, cokolwiek ci potrzeba.

Zwróć następnie swą myśl ku Jezusowi Chrystusowi, i błagaj, aby raczył wspomnieć na swą ukochaną Matkę, która Go w swym łonie nosiła; a porodziwszy, z najgłębszym uszanowaniem hołdy i cześć oddała, wyznając Go swym Stwórcą i swym Synem zarazem, która z rzewnym współczuciem spoglądała nań ubogiego w stajence, w żłóbku złożonego, która Go dziewiczą piersią karmiła, która Go uściskiem i tysiącem najczulszych pocałunków okryła, która z Nim przez cały ciąg Jego żywota, a zwłaszcza przy śmierci nie do opisania boleści cierpiała. Przedstaw tak tkliwie to wszystko Jezusowi, aby przez wzgląd na te uwagi raczył wysłuchać twą modlitwę.

Wreszcie, kierując swą myśl i głos błagalny ku Najświętszej Dziewicy, powiedz Jej, że Opatrzność przed wszystkimi wieki wybrała Ją za Matkę miłosierdzia i obronę dla grzeszników, że po Jej Synie w Niej całą pokładasz nadzieję. Przypomnij Jej prawdę, powszechnie przez Ojców Kościoła przyjętą i niezliczonymi cudami stwierdzoną, że nie słyszano nigdy aby zginął, aby nie doznał pomocy w potrzebie, ktokolwiek Jej wzywał z wiarą i ufnością. Przedstaw wreszcie Tej Matce ukochanej, wszystkie męczarnie jakie Jej Syn poniósł dla twego zbawienia, aby Ona przez te wszystkie pobudki otrzymała ci łaskę z nich korzystania, dla chwały i upodobania tegoż Boskiego Jej Syna i Zbawcy.

ROZDZIAŁ XLIX. Niektóre uwagi pobudzające grzeszników do uciekania się z ufnością do Najświętszej Maryi Dziewicy

Chceszli być nabożnym synu, do Najświętszej Dziewicy, rozbierz dobrze następujące uwagi:

1) Doświadczenie uczy, że naczynie w którym wonny balsam, lub inne wdzięcznego zapachu zostawało pachnidło, zatrzymuje w sobie tęż woń przyjemną, zwłaszcza, jeżeli czas długi ów balsam, pachnidło, w nim się mieściło, albo cząstka onego tam została. Z tym wszystkim i balsam i każde pachnidło ma siłę nie wieczną, ale ograniczoną, tak jak i ogień po którym pozostaje ciepło, chociaż ogień usunięto. Jeśli tak jest z rzeczami zmysłowymi, cóż powiemy o miłości, o miłosierdziu Najświętszej Dziewicy, która dziewięć miesięcy nosiła w swym łonie i jeszcze nosi w swym sercu jedynego Syna Boga, miłość niestworzoną, której potęga żadnymi granicami nie jest zamknięta? Jeśli niepodobieństwem jest zbliżyć się do wielkiego płomieni ogniska, abyśmy ogrzani nie byli, jakże tym bardziej twierdzić mamy, że ktokolwiek zbliży się do Maryi, do Matki miłosierdzia, do Jej serca nieustannie miłością Boga gorejącego, tym większy skutek stąd uczuje, im częściej zbliżać się z pokorą nie omieszka, im więcej nadziei w Niej położy.

2) Nigdy żadne stworzenie, nie miało i nie ma tyle miłości ku Jezusowi Chrystusowi, tyle poddania się Jego świętej woli, co Jego błogosławiona Dziewica Matka. Jeżeli zatem Ten Boski Zbawca, co się ofiarował za nas nędznych grzeszników na najokrutniejsze męki, jeżeli nam dał własną Matkę, za wspólną, dla każdego z nas Matkę, za Obronicielkę, Pośredniczkę przed Nim, jakżeby mógł dla tychże samych pobudek nie wysłuchać, nie przybyć nam z pomocą, gdy przez Matkę błagamy? Nie zaniedbujmy przeto wzywać Jej miłosierdzia, uciekajmy się do Niej w każdej potrzebie z ufnością, bo Ona jest źródłem łask pełnym, nieprzebranym i rozdzielać nam zwykła te łaski w miarę ufności, z jaką się do Niej udajemy.

ROZDZIAŁ L. Sposób modlitwy ustnej i myślnej przez przyczynę świętych Aniołów i błogosławionych zanoszonej

Aby przyczyna świętych Aniołów i innych Niebian, pomocną ci była synu, następujące dwie w pamięci zachowaj uwagi:

Zwróć się naprzód synu, ku Ojcu Przedwiecznemu, przedstaw wszystkie hołdy, jakie całe niebo nieustannie Mu składa, przedstaw wszystkie trudy, prześladowania, katownie i męczarnie, jakie święci z miłości ku Niemu na ziemi znosili i przez te wszystkie piętna ich hołdów, ich wierności, ich miłości, błagaj o to, co ci jest potrzebnym.

Następnie, wzywaj tych błogosławionych nieba mieszkańców, którzy nie tylko pragną, abyśmy się tak jak oni doskonałymi stali, ale jeszcze abyśmy wyżej nad nich w chwale wyniesieni byli. Proś ich statecznie o pomoc do pozbycia się swych zdrożności, o łaskę odniesienia zwycięstwa nad wrogami zbawienia, a szczególniej, aby cię wspierali w chwilę skonu twego. Podziwiaj niekiedy nadzwykłe łaski, jakie święci otrzymali od Pana, ciesz się z nich jakby z własnego dobra; miej nawet większą pobudkę do radości, że im właśnie a nie tobie większe udzielił Pan łaski; bo to Pan tak chciał i dlatego masz powód chwalić Go i błogosławić.

Abyś zaś w swych modłach, do przyczyny Świętych, mniej trudności a więcej miał ładu, możesz podzielić podług dni w tygodniu, różne niebian Zastępy w taki sposób: W niedzielę możesz wzywać przyczyny dziewięciu Chórów Aniołów; w poniedziałek św. Jana Chrzciciela, we wtorek Patriarchów i Proroków, w środę Apostołów, w czwartek Męczenników, w piątek Biskupów i Wyznawców, w sobotę Świętych Dziewic i innych świętych.

Nie zapominaj jednakże nigdy modłów do Najświętszej Dziewicy, jako Królowej wszystkich Świętych, do twego Anioła Stróża, do błogosławionego Michała Archanioła i innych, do których masz osobliwsze nabożeństwo.

Błagaj wreszcie co dzień Maryi, Jezusa, Ojca Przedwiecznego, aby ci dać raczyli za osobliwszego Patrona i obrońcę Józefa św., najczcigodniejszego Oblubieńca Niepokalanej Dziewicy; zwracając się potem z ufnością do tegoż Świętego, proś aby cię raczył pod swoją przyjąć obronę. Niezliczone bowiem cuda i łaski wyjednała przyczyna św. Józefa tym, którzy Go w różnych już duchowych, już doczesnych nawet wzywali potrzebach, zwłaszcza, kiedy błagali o oświecenie z nieba, albo o przewodnika niewidzialnego dla nabycia umiejętności dobrego modlenia się. Jeśli bowiem Bóg przyznaje każdemu z świętych cześć mu należną, odpowiednio jak każdy z nich wielbił Boga na ziemi, jakaż cześć i pierwszeństwo przed innymi świętymi należy się temu, którego już na ziemi sam Bóg uczcił, tak, iż raczył poddać się Jemu i był mu jakby ojcu posłusznym.

ROZDZIAŁ LI. O rozmyślaniu męki Pańskiej i różnych stąd uczuciach wewnętrznych

To cośmy niedawno mówili o sposobie modlenia się i rozmyślania męki Zbawiciela, odnosiło się głównie do wyproszenia łask od Pana nam potrzebnych; teraz przypatrzmy się jak z tegoż rozmyślania możemy rozliczne, poruszające serce, wyprowadzić uczucia:

Jeżeli np. za przedmiot rozmyślania wybrałeś ukrzyżowanie Boga człowieka, wśród licznych okoliczności tej tajemnicy, możesz zatrzymać myśl nad następującymi uwagami. Zważ:

1) Że skoro Jezus przybył na Kalwarię, oprawcy z gwałtownością zdarli z Niego odzienie, odrywając zarazem skórę rozszarpaną biczami, do której przywarły szaty Jego, przesiąknięte krwią, co tak obficie z Jego ran przy biczowaniu płynęła.

2) Że Mu zerwano z świętej głowy ciernistą koronę i wtłoczono potem na powrót, zadając nowe boleśniejsze rany.

3) Że uderzeniem ciężkiego młota i grubymi tępymi gwoździami przybito Go do hańby drzewa.

4) Że Jego święte ręce nie mogące sięgnąć do miejsca gdzie je przybić miano, z gwałtownością przyciągano, tak, że wszystkie kości wyszły z swych stawów i jak Psalmista mówi: policzyć je można było.

5) Że będąc podniesiony z krzyżem na którym jedynie gwoździe Go trzymały, sam ciężar ciała przy każdym krzyża wstrząśnieniu, rozdzierał Jego rany i powodował najokropniejsze boleści.

Jeśli tymi lub podobnymi uwagami pragniesz w sercu swoim obudzić miłość ku cierpiącemu Panu, staraj się przez rozmyślanie poznać cały ogrom nieskończonej dobroci Jego, jak z miłości ku tobie chciał cierpieć tyle męczarni, im bowiem do lepszego przyjdziesz poznania Jego miłości ku tobie, tym wzajem większa ku Panu obudzi się miłość i przywiązanie. A tak poznawszy bezmierną miłość Jego, niepodobna aby serce twoje nie miało się poruszyć żalem i skruchą, żeś tak często niegodnie obrażał Pana, który dobrowolnie za ciebie, dla zagłady twych złości na tak wielkie zaofiarował się katusze.

Przejdziesz następnie do wzbudzenia w sobie aktów nadziei, rozbierając w myśli, że Bóg nie inny miał zamiar w swych cierpieniach krzyżowych, jak tylko zagładę grzechu, wyswobodzenie człowieka z paszczy piekła, oczyszczenie naszych win, pojednanie nas z Ojcem Przedwiecznym i abyśmy doń we wszystkich z ufnością udawali się potrzebach. Jeśli po zastanowieniu się nad mękami, rozważysz wynikłe z nich skutki, że przez swą śmierć Pan zgładził winy ludzi, uśmierzył gniew sprawiedliwego Sędziego, pokonał piekło i z samej śmierci odniósł tryumf, że zapełnił wybranymi miejsce na niebiosach po buntowniczych Aniołach; wtenczas żal twój zamieni się w radość, która się jeszcze zwiększy wspomnieniem wesela chwały, jaką wielkie dzieło odkupienia przyniosło trzem osobom Trójcy Przenajświętszej, Niepokalanej Dziewicy, Kościołowi wojującemu i tryumfującemu już w niebie.

Jeśli chcesz wzbudzić żal szczery i żywy za swe winy, zwróć głównie uwagę w swym rozmyślaniu, że jeżeli Jezus cierpiał tyle, to dlatego aby natchnął w twe serce zbawienne obrzydzenie samego siebie i twych nieporządnych skłonności, a zwłaszcza tej, która tylu tobie była win powodem, która tym samym najwięcej nie podoba się Bogu.

Jeśli pragniesz obudzić w sobie uczucie podziwienia, rozważ, cóż bardziej może być zdumiewającego nad widok, że Twórca wszechświata, dawca życia, umiera z rąk swego stworzenia: że Majestat nieogarniony całkowicie się wyniszcza, że sprawiedliwość niesłusznie potępiona, że piękno niestworzone, plwocinami zeszkaradzone i prawie zniszczone, że jedyny przedmiot umiłowania Ojca Przedwiecznego, staje się igraszką naigrawań grzeszników, że światło nieogarnione, na wściekłość czarnych potęg piekła i ciemności wystawione; że chwała, szczęśliwość bezmierna, w ohydzie i nędzy zagrzebane.

Chceszli współubolewać nad cierpieniami Zbawcy i Boga twego; prócz zewnętrznych męczarni wystaw w swej wyobraźni boleści wewnętrzne, które były bez porównania okropniejsze. Jeżeli pierwsze wzruszają cię swym widokiem, jakże tym bardziej, aż do głębi serca przeniknąć cię winny ostatnie. Dusza Zbawcy widziała jasno, tak jak teraz w niebie widzi i poznaje istotę Boską, znała dobrze, jak Bóg godzien jest wszelkiej czci i chwały, jak Ona była ukochaną od Boga nieskończenie i pragnęła wzajem, aby wszystkie stworzenia kochały Go ze wszystkich sił swoich. Widząc tedy, jak straszliwie po całej ziemi najobrzydliwszymi sprośnościami Majestat Boski jest sponiewierany, pogwałcony, była na ten widok przejęta, niemniej nieograniczoną boleścią, tak jak Jej miłość była nieskończona, jak pragnienie, aby Bóg był od wszystkich ukochany, uwielbiony był nieskończenie. Ogrom tej miłości i pragnienia w duszy Jezusowej, przechodzi wszelkie nawet Aniołów pojęcie, a tym samym, niepodobieństwem jest opisać i pojąć jak wielkie było wytężenie boleści wewnętrznych, umierającego na krzyżu Jezusa.

Nadto, ponieważ Boski Zbawca, kochał wszystkich ludzi w sposób niewymowny, miłość zatem i tkliwość jaką miał ku nim, sprawiała, iż na widok grzechów, co odrywały grzeszników od Niego, bolał nieskończenie. Wiedział On, że ktokolwiek popełnia grzech śmiertelny, ten świętokradzko zrywa i niszczy węzeł miłości i łaski, jaki utrzymuje w skojarzeniu i spójni dusze sprawiedliwych duchownie z Nim zjednoczone: to zatem zerwanie węzła jedności z Chrystusem, było dla Jego najświętszej duszy nierównie boleśniejszym, nad samo szarpanie, nad odrywanie członków od swojego ciała. I w tym nie ma nic zdumiewającego; dusza bowiem będąc duchem i natury doskonalszej niźli ciało, do zniesienia przeto i większych boleści jest zdolną. Nade wszystko jednak, najdotkliwszą boleścią i strapieniem było dla naszego Zbawcy, spoglądać na zbrodnie potępieńców, którzy nie mogąc już pokutować, muszą na wieki być odłączeni od Niego.

Jeżeli na widok tylu boleści, serce twoje się przeraża i porusza współczuciem dla ukochanego Jezusa, pomyśl jeszcze, a dostrzeżesz, że Jezus cierpiał te niewymowne męczarnie za ciebie, nie tylko za te grzechy, któreś rzeczywiście popełnił, ale jeszcze i za te, któreś już miał popełnić; albowiem On wylał wszystką krew swoją, aby cię uwolnił i oczyścił od grzechów i win któreś popełnił, i zachował od tych, coś miał i mógł popełnić. Wierz mi synu, iż nigdy ci nie może zbywać na silnych pobudkach wiodących cię do współubolewania nad cierpieniami ukrzyżowanego Jezusa. Wiedz o tym, że nie było i nie będzie żadnego zła i nieszczęścia w jakimkolwiek bądź rozumnym stworzeniu, nad którym by słodki Zbawca najżywiej nie bolał. Czuł i pojmował daleko lepiej wszelkie krzywdy i zniewagi, natarczywość pokus i chorób, niż ci sami co takowe ponoszą. Ponieważ bowiem ten Ojciec pełny miłosierdzia i litości, poznaje najdokładniej wszelkie ludzi utrapienia, wielkie i drobne, duchowe i odnoszące się do ciała, aż do lekkiego ukłucia, aż do chwilowego zabolenia głowy, nad wszystkim przeto Jego Boska rozczuliła się dobroć.

Któż znowu opisać podoła, jak boleści Jego Najświętszej Matki były Mu dotkliwe? Wszystko cokolwiek słodki Jezus najokrutniejszego, najsromotniejszego w swojej męce cierpiał, ukochana Jego Matka cierpiała także z tychże samych pobudek i powodów, a chociaż Jej boleści nie wyrównały Jezusowym, zawsze jednak były niezmierne. To właśnie zdwajało cierpienia Jezusa i sercu Jego zadawało głębokie rany. Słusznie zatem, pewna święta dusza w całej niewinności powtarzała: że Serce Jezusa bolejące wydawało się jej niby rodzajem osobliwszego piekła, gdzie wszystkie męczarnie były dobrowolne, a płomienie ognia stanowiła sama miłość.

Na koniec, jakiż powód jest tych wszystkich mąk i boleści? Nasze grzechy. Najlepszy przeto będzie sposób współboleć z Jezusem i okazywać Mu wdzięczność za tyle cierpień, kiedy obżałowywać bodziemy nasze niewierności, jedynie z pobudek czystej miłości ku Niemu; kiedy nade wszystko grzech w nienawiści mieć będziemy, jako Jemu nieskończenie się niepodobający; kiedy nieustannie zwalczać będziemy nasze występki i zdrożności, jako największych wrogów naszych; kiedy wreszcie zewlókłszy z siebie starego człowieka z wszystkimi jego błędami, przywdziejemy nowego i przyozdobimy duszę naszą w wdzięczne cnoty chrześcijańskie, które stanowią niewypowiedziane i jedyne jej piękno.

Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Utarczka_duchowa_Wawrzyniec_Scupoli.html

W cnocie nieustannie się ćwiczyć i żadnej sposobności do jej wykonania opuszczać nie należy. Ks. Scupoli. (9)

W cnocie nieustannie się ćwiczyć i żadnej sposobności do jej wykonania opuszczać nie należy.

Ks. Wawrzyniec Scupoli. (9)

Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej.

Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej. Przez Księdza Scupoli, Teatyna. Przełożył z francuskiego X. S. U. W. C. (Ks. Stanisław Ulanecki), Warszawa 1858.

ROZDZIAŁ XXXII. Ostatnia ułuda wroga, który samych cnót używa za podnietę do grzechu

Stary wąż, kusiciel, znachodzi tak zręczne środki ułudy, iż samych cnót używa przeciw nam jako pokus, jako podniet do grzechu. Podnieca naszą dumę, wiedzie do szacunku i upodobania w sobie samych, i tak nas wynosi wysoko, iż prawie jest niepodobna, abyśmy próżnej nie dali się uwieść chwale i zarozumieniu. Abyś uniknął synu, takiego omamienia i ułudy, nigdy nie opuszczaj utarczki, upokarzaj się zawsze, miej dokładne samego siebie poznanie, bądź w głębi duszy mocno przeświadczonym o swej nicości, że jesteś w istocie niczym, nie umiesz nic, nie możesz nic, że jesteś pełen nędzy i zdrożności, że wreszcie zasługujesz jedynie na wieczne potępienie. Tę ważną prawdę poznania własnej nicości, miej zawsze synu, przed oczyma, niech ona stanowi rodzaj warowni i obronnych szańców, poza które nie wychodź nigdy; a jeśli zbliżać się będą do twej wyobraźni myśli i uczucia zarozumiałe, nacieraj na nie, i odpieraj silnie, bo one właśnie są owym niebezpiecznym wrogiem, który się sprzysiągł na twą zgubę.

Jeśli zaś chcesz synu, zasadnie umocnić tę warownię poznania samego siebie, następującego użyj sposobu: Ilekroć razy zwrócisz pogląd na siebie i swe sprawy, uważaj jedynie to, czym jesteś sam z siebie, nie mieszając wcale do tej uwagi to, co masz od Boga, coś otrzymał z Jego łaski, i na tej uwadze czym jesteś sam z siebie, uzasadniaj swoje poznanie. Jeżeli posuniesz swój pogląd na czas który uprzedził twe narodzenie, przekonasz się, że w całym przestworze wieczności byłeś niczym, żeś sam nic nie uczynił i nie mogłeś nic uczynić, co by posłużyło do twego istnienia, którym się teraz cieszysz. Jeśli znowu zastanowisz się nad czasem, w którym jedynie z miłosierdzia Bożego istniejesz, czymże byłbyś, gdyby dobroć i miłosierdzie Boskie ciebie nie zachowywało, nie ratowało? czymże byłbyś, jeśli nie nicością? W tę nicość, z której wzięty jesteś, znowu byś się wrócił, gdyby wszechmocna Boga nie trzymała cię ręka.

Niewątpliwą zatem jest rzeczą, że w porządku przyrodzonym istnienia, jeśli uważysz synu, co jest wyłącznie twojego, przyznać musisz, iż nic nie masz z czego byś się sam mógł wynosić, dla czego byś mógł pragnąć, aby cię drudzy poważali, wynosili. W porządku znowu nadprzyrodzonym łaski i dokonanych dobrych czynów, również nic nie znajdziesz z czego byś mógł podnosić się w pychę; bez pomocy bowiem Boga, jakiż byś czyn zasługujący mógł dokonać, jaką sprawę mógłbyś sam z siebie dopełnić? Jeśli potem przypomnisz sobie jeszcze mnóstwo grzechów, któreś popełnił, albo które byłbyś popełnił, gdyby Bóg cię od nich nie uchował, przekonasz się, że z ubiegiem dni i lat, z nagromadzeniem coraz więcej występków i złych nałogów, bo jeden pociąga za sobą drugi, przekonasz się, iż twoje grzechy doszłyby do nieskończoności, a ty stałbyś się podobnym szatanom. Wszystkie te uwagi co dzień bardziej napełniać cię winny pokorą, pogardą samego siebie, pobudzać abyś zarozumiale chwały Boga nie tylko sobie nie przywłaszczał, ale jeszcze abyś poczuwał się do nieskończonej wdzięczności, jaką mieć winieneś dla dobroci Boskiej.

Bądź zresztą bacznym synu, abyś się zawsze podług słuszności, prawdy oceniał i abyś nigdy próżną nie powodował się chwałą: bo chociażbyś poznawał daleko lepiej swą nędzę, niż ktokolwiek inny zaślepiony miłością własną, więcej jednak od niego byłbyś winnym i karygodnym, z powodu złej woli, gdybyś mimo poznania własnej nikczemności i błędów, chciał uchodzić za świętego w obliczu ludzi.

Abyś zatem poznając samego siebie, mógł być dalekim od próżnej chwały i stał się przyjemnym w obliczu Jezusa, który jest Ojcem i wzorem pokornych, nie dosyć jest, abyś miał niskie o sobie rozumienie, posunione aż do uznawania się niegodnym wszelkiego dobra, i zasługującym na wszelkie karanie; potrzeba jeszcze, abyś pragnął być wzgardzonym, od świata; abyś miał w obrzydzeniu jego poklaski i pochwały; abyś miłował wyrządzone ci zniewagi, nie tylko słowy; ale nawet przy odpowiedniej sposobności, poczytaj sobie za przyjemność, czynić innym posługi najbardziej wzgardliwe. Mało synu, zwracaj uwagi, co powiedzą lub pomyślą inni, gdy zobaczą ciebie podobnymi zajętego sprawy, byleś tylko usiłował je wykonywać z pobudki jedynie prawdziwej pokory, nie zaś z uczucia pychy i zarozumiałości wrodzonej, która często sprawia, że pod pozorem wspaniałej chrześcijańskiej pokory, a w rzeczy samej przez ową dumę, pogardzamy gadaniami ludzi i żartujemy z ich sądów.

Jeśli zaś będą okazywać ci niekiedy uczucia szacunku i poważania, oddawać pochwałę przymiotom i umiejętności, jakieś odebrał od Boga, wnijdź zaraz w siebie samego, i na zasadach słuszności i prawdy, jakieśmy dopiero wskazali, odzywaj się synu, do Boga: Nie dozwól Panie abym przywłaszczał sobie chwałę Twoją, abym przyznawał mym siłom, co jedynie jest skutkiem Twej łaski: Tobie Panie cześć, Tobie uwielbienie, a mnie hańba i zawstydzenie. – Potem zwracając myśl swą ku osobie, która ci pochwały daje, powiedz w głębi serca: Skądże to jest, że ten człowiek mnie chwali? Jakaż dobroć, jakaż doskonałość może się we mnie znajdować? Jeden tylko Bóg jest dobry; Jego tylko dzieła są doskonałe. Upokarzaj się synu, w sposób powyższy, przyznawaj jedynie Bogu, co jest Boskiego, a tak uchronisz się próżnej chwały i coraz bardziej stawać się będziesz godniejszym darów i dobrodziejstw Boga.

Jeśli zaś wspomnienie spraw dobrych, rozbudzać zacznie w tobie synu, jakieś próżne upodobanie, przytłum zaraz te zdradzieckie myśli, spoglądaj na dobre czyny, jako pochodzące nie od ciebie, ale od Boga, i powtarzaj w pokorze jakbyś do owych spraw przemawiał: Nie wiem, jakeście się poczęły w sercu moim, jakeście wyszły z tej przepaści zepsucia i grzechu, jaką ja jestem: o nie ja was utworzyłem; Bóg jest waszym początkiem, dobroć Boska wzrost i rozkrzewienie wam dała. Bóg jest ich Twórcą, Jemu za to chcę i winienem składać dzięki, Jemu należy się wszystka stąd chwała. Pomyśl potem, że wszystkie pobożności sprawy, jakieś mógł kiedykolwiek wykonać, nie odpowiadały światłu i łaskom jakich ci Bóg do spełnienia owych udzielił; ale jeszcze wcisnęło się do nich wiele niedoskonałości i błędów, niedostawało ani czystej intencji, ani prawdziwej gorliwości, ani pilności, z jaką one wypełnić winieneś; zbadawszy je zatem dobrze, nie tylko że nie możesz się z nich pochlubić i szukać chwały, ale zawstydzić się powinieneś jeszcze, że tak mały odniosłeś pożytek z łask Boskich, albo raczej, że samych Boskich łask swą nikczemnością na złe użyłeś.

Porównaj następnie swe czyny, z sprawami świętych, a zarumienić się musisz nad różnicą jaka zachodzi między nimi. A cóż dopiero gdybyś one porównał z sprawami i męką Syna Bożego, którego całe życie było bezustannym dźwiganiem krzyża: gdybyś nawet pominął w tej uwadze zacność Jego osoby, i tylko zastanowił się nad wielkością Jego boleści i cierpień, nad tą czystą miłością z jaką On je znosił, wyznać byś musiał, żeś nigdy nic nie wykonał, żadnej nie poniósł trudności, która by mogła za cień Jezusowych boleści być uważaną.

Na koniec, gdy wzniesiesz oczy ku niebu i zastanowisz się nad nieskończonym Majestatem Boga, któremu wszelka cześć, chwała i uwielbienie się należy, pojmiesz łatwo, że twe wszystkie sprawy są raczej dla ciebie przedmiotem bojaźni, niż chełpliwej próżności, i jakkolwiek dobrymi wydawać by się mogły, zawołać zawsze do Pana z uczuciem najgłębszej pokory winieneś: Boże bądź miłościw mnie grzesznemu.

Strzeż się także rozgłaszać dary i dobrodziejstwa, jakimi Bóg cię ubogacił, nie podoba się to bowiem Panu naszemu, jak sam pokazał w następującym zdarzeniu. Pewnego dnia przedstawił się Pan pewnej pobożnej swej słudze, w postaci maluczkiej dzieciny, bez żadnych oznak swego Bóstwa, ta nie wiedząc że to Pan, przemawia łagodnie, aby odmówił pozdrowienie Anielskie. Co zaraz dopełnił, lecz wymówiwszy te wyrazy, błogosławionaś Ty między niewiastami, zatrzymał się nie chcąc dodać tego, co było na pochwałę Jego; a gdy owa pobożna osoba nagliła o to, zniknął napełniając ją pociechą ducha i mocniej niż kiedykolwiek przekonaną tym przykładem o ważności pokory.

Naucz się synu, jeszcze upokarzać w swych sprawach, uważaj je niby zwierciadła, w których widzisz odbitą nicość swoją: pokora bowiem i uznanie swej i swych spraw nicości, jest podstawą cnót wszelkich. Jako na początku stworzył Bóg pierwszego ojca naszego i świat cały z nicestwa, tak teraz cała budowa duchowna łaski, wspiera się na tej nieomylnej prawdzie: że sami z siebie jesteśmy nicestwem. Tak dalece, że im bardziej się uniżamy, tym wyżej budowa cnoty się wznosi, i w miarę jak zapuszczamy się w ziemię, jak odkrywamy posadę naszego nicestwa, Niebieski Budownik zakłada coraz trwalsze kamienie fundamentalne, służące do wzniesienia, do umocnienia tej duchowej budowy. Głęboko w umyśle swoim wyraź synu tę prawdę, że w pokorze zanadto zagłębić się nie możesz, że gdyby mogła być w wszechświecie rzecz jaka nieskończona, tą nieskończonością twoja nikczemność i niegodność by była. O chwalebne, błogosławione nicestwo, ono dostatecznie poznane i zachowywane, czyni szczęśliwymi na ziemi, a w niebie koronuje chwałą. O cudowne światło, co wychodzi z ciemności nicestwa, ono oświeca dusze nasze i wznosi umysł aż do Boga! O kosztowny diamencie, lecz zdeptany, co jaśniejesz w samym plugastwie grzechów. O nicestwo, którego sam widok czyni nas panami wszystkich rzeczy.

Niech cię nie nudzi synu, że tyle mówię w tym przedmiocie, ktokolwiek bowiem wielbić pragnie Majestat Boski, winien mieć siebie w pogardzie i pragnąć, aby nim drudzy gardzili. Upokarzaj się przed wszystkimi; uważaj się być niższym nad wszystkich, jeśli chcesz aby Pan był w tobie wielbion, a tyś zostawał w Panu. Chcesz aby Pan zniżył się i zjednoczył z tobą, nie podnoś się, pozostań w prochu ziemi, bowiem Bóg nie skłania się, owszem oddala od tych co są wyniosłymi. Wybieraj zawsze ostatnie miejsce, a Pan znijdzie z swego tronu, przyjdzie do ciebie, i tym wdzięczniej cię przyjmie, tym więcej okaże ci miłości, im bardziej upokorzysz się, im bardziej zapragniesz aby cię zdeptano, jako rzecz najwzgardliwszą świata.

Bóg, który stał się ostatnim z ludzi, aby się ściślej z tobą zespolił, podaje ci te wszystkie uczucia pokory, nie przestawaj Mu przeto składać dzięk. Dziękuj i tym, co podają ci sposobność do utrzymania się w pokorze, obchodząc się z tobą niegodziwie; albo sądzą że nie masz dosyć mocy do zniesienia zniewagi, dziękuj im powtarzam i nie użalaj się, jeżeli jakie bądź zło wyrządzić ci mogą.

Jeśli mimo tych wszystkich uwag, tak dzielnych i potężnych, złośliwość szatana, brak poznania swego nicestwa, skłonności występne, napełniać jeszcze będą twój umysł myślami próżnymi i rozbudzać uczucia wynoszenia nad drugich; tym więcej bierz pobudki do upokorzenia się, wiedząc z doświadczenia, jak mały postęp czynisz na drodze duchowej i jak trudno ci przychodzi pozbyć się myśli próżnych, które pokazują, że głęboko w sercu twoim zakorzeniła się pycha; tym sposobem, z samej trucizny uczynisz środek zaradczy i z samego zła, lekarstwo zbawienne wyprowadzisz.

ROZDZIAŁ XXXIII. Uwagi potrzebne dla tych, co pragną poskromić swe złe skłonności i nabyć cnót im potrzebnych

Jakkolwiek mówiliśmy już wiele, jak powinieneś synu, zwyciężać złe skłonności i przystrajać swą duszę w piękne cnót ozdoby, mamy jednak jeszcze inne niemniej ważne przestrogi, które ci udzielamy.

1) Jeśli zamierzasz stać się cnotliwym i całkowicie panem samego siebie, nie tak rozdzielaj ćwiczenia tygodniowe, abyś jednego dnia w tej, drugiego zaś w innej miał się ćwiczyć cnocie, a stąd był w ciągłym zamieszaniu; ale taki zachowaj porządek: uderzaj naprzód i natęż swe siły na zniszczenie tej skłonności złej, która najwięcej cię niepokoiła i dotąd najbardziej dręczy, i jednocześnie użyj wszelkich możliwych sposobów do nabycia cnoty, takowej skłonności przeciwnej; jeżeli bowiem jedną w dostatecznym stopniu posiędziesz cnotę, łatwo i innych bez wysilenia wielkiego, bez czynienia wielu różnorodnych aktów nabędziesz; cnoty bowiem tak z sobą są skojarzone, iż kto jedną doskonałą posiada, już wszystkie inne stoją w podwoi serca naszego, czekają abyśmy je tam wprowadzili.

2) Nie zakreślaj czasu na nabycie cnoty, nie mów: tyle dni, niedziel, albo lat na to użyję; ale zawsze niby świeży szermierz, występuj w szranki do walki i chwalebnymi zwycięstwy toruj sobie drogę do doskonałości. Ani na chwilę nie ustawaj synu, abyś coraz nowych na drodze wiodącej do Boga nie miał czynić postępów; ten bowiem co ustaje i zatrzymuje się w tym świętym pochodzie, zamiast nabrania nowych sił i mocy, cofa się nieustannie i coraz bardziej słabym, bezczynnym się staje. Kiedy zaś mówimy nie ustawaj, ale postępuj nieustannie synu, chcemy wyrazić i domagamy się po tobie, abyś nigdy nie sądził, żeś doszedł już do szczytu doskonałości, abyś żadnej nie pominął sposobności do ćwiczenia się w cnocie, abyś najmniejsze nawet miał w nienawiści usterki i nimi się brzydził.

Kiedy mówimy: postępuj synu, w cnocie, chcemy wyrazić, abyś z dokładnością zupełną i ochotnie wykonywał wszystkie powinności swego stanu; abyś najmniejszej nie opuszczał okazji, gdzie się przedstawia cnota do wykonania. Chceszli zatem zostać świętym i doskonałym, wyszukuj i przyjmuj w szczerocie serca nastręczające się do cnoty sposobności, a zwłaszcza te, które są połączone z niejakimi trudnościami, praca bowiem i usiłowanie jakiego przyłożyć potrzeba do zwalczenia trudności, pomaga bardzo do urobienia w krótkim czasie cnoty i utrwalenia jej w duszy. Kochaj osoby które ci sposobność do cnoty, do zwalczenia trudności przedstawiają; ale unikaj, uchodź jak najpilniej przed tymi, które by mogły spowodować jaką podnietę do chuci cielesnych.

3) W ćwiczeniach cnoty, uszczerbek na zdrowiu ciała spowodować mogących, jako to: w zbytnim używaniu dyscypliny, włosienicy, postów, nocnych czuwań, wielogodzinnych rozmyślań i tym podobnych nieoględnie przedsiębranych umartwieniach, winieneś synu, zachować umiarkowanie i roztropność: w tych bowiem zewnętrznych ćwiczeniach cnoty, zwolna jakby po stopniach postępować należy. Co się zaś tyczy czysto wewnętrznych ćwiczeń cnoty, jakimi są: miłowanie nade wszystko Boga, unikanie świata, zaprzenie się samych siebie, nienawiść grzechu, słodycz i cierpliwość w obcowaniu z braćmi, przebaczenie uraz i miłość samychże nieprzyjaciół, i tym podobne; w nich nie masz potrzeby podobnej jak w zewnętrznych ćwiczeniach używać ostrożności, owszem, starać się należy wykonywać pomienionych cnót akty, w sposób ile być może, najdokładniejszy.

4) Wszystkie twoje zamiary i wysilenia na to skieruj synu, abyś zwalczył złą skłonność, którą pokonać postanowiłeś, a jej zwalczenie i nabycie cnoty tej skłonności przeciwnej, poczytaj za zwycięstwo i zysk dla siebie bardziej korzystny niż świat cały, i Bogu najprzyjemniejszy. A zatem, czyli jesz, lub pościsz, czyli pracujesz lub wypoczynku sennego używasz; czy w domu, lub poza domem jesteś; czy w duchu rozmyślasz, lub innymi zajmujesz się zatrudnieniami, to jedynym niech będzie twych spraw i myśli celem, abyś się pozbył owej złej skłonności, abyś nabył cnoty jej przeciwnej.

5) W ogóle, miej w nienawiści wszystkie przyjemnostki i rozkosze ciała, a łatwo pokonasz wszystkie natarczywości, jakie by zmysły i rozkosz cielesna na ciebie miotać mogła. Lecz jeżeli jedną przyjemnostkę zmysłową odrzucać i nienawidzieć, a drugą wyszukiwać i pieścić będziesz, jeżeli w ogóle im wszystkim nie wypowiesz walki, wtenczas utarczka twoja będzie nader uporczywa, a zwycięstwo bardzo niepewne. Pamiętaj przeto zawsze na wyrazy Pisma świętego: Kto miłuje duszę swą, traci ją; a kto nienawidzi duszy swej na tym świecie, ku wiecznemu żywotowi strzeże jej (Jan. XII, 25.). Bracia, nie jesteśmy poddani ciała, abyśmy wedle ciała żyli; albowiem jeśli wedle ciała żyć będziecie, pomrzecie; a jeśli duchem sprawy ciała umartwicie, żyć będziecie (Rzym. VIII, 12. 13.).

6) Ostatnią ci jeszcze synu, czynię uwagę, iż bardzo byłoby dobrą rzeczą, a może poniekąd i konieczną, ażebyś przede wszystkim z jak najdokładniejszym przysposobieniem odbył spowiedź dożywotnią, dla większego zapewnienia się, żeś dobrze pojednał się z Bogiem, który jest źródłem łask wszelkich, od którego wszelki dar i zwycięstwo pochodzi, który jest nagród i koron rozdawcą.

ROZDZIAŁ XXXIV. O stopniowym jednej po drugiej cnót nabywaniu

Chociaż prawdziwy sługa, żołnierz Chrystusa, pragnący być doskonałym jak Ojciec na Niebiosach, żadnego końca swemu doskonaleniu się duchowemu naznaczać nie powinien, roztropność jednak sama wymaga, aby hamował pierwsze nierozważne zapędy, zapał porywczy, nieoględny, któremu z początku wszystko łatwym się zdaje, lecz wkrótce wolnieje, a za czasem zupełnie znika. To zatem cośmy wyżej powiedzieli o ćwiczeniach zewnętrznych, również stosuje się do nawyknienia w cnotach, które zwolna stopniowo nabywamy: zwolna należy zakładać podstawy statecznej i trwałej pobożności, abyśmy na nich piękny budynek cnoty wznieść mogli.

Jeśli zatem chcesz nabyć cierpliwości, nie mniemaj abyś mógł od razu wyszukiwać i pragnąć krzyżów i przeciwności i w nich się cieszyć; ale wprzód przejdź przez niższe, łatwiejsze stopnie tej cnoty. Na tejże samej zasadzie, jeśli chcesz aby nawyknienie cnoty głęboko i dokładnie zakorzeniło się w duszy, nie chwytaj się wszystkich, ani nawet wielu cnót naraz, ale zwolna naprzód do nabycia jednej, potem do drugiej przyłóż twe staranie; kiedy bowiem jednej głównie cnoty nabycie przedsiębierzesz i w niej się ćwiczyć nie przestajesz, wtenczas i pamięć twoja więcej na nią zwraca uwagi i umysł światłem niebiańskim oświecony, wyszukuje coraz nowe środki, pobudki do jej pozyskania i wreszcie wola z większym się do niej bierze zapałem: co nastąpić nie może, jeżeli te trzy władze duszy, na wiele naraz rozstrzelane zostaną przedmiotów. Prócz tego i akty, jakie wypada czynić dla nabycia jednej cnoty, będąc podobne i do jednego zmierzające celu, stają się łatwiejszymi, i powtarzane, czynią coraz większe wrażenie na sercu, które poprzednimi już aktami, jest do tego przygotowane i przysposobione.

Te wszystkie uwagi, tym więcej są przekonywającymi, kiedy zastanawiamy się, że kto w nabyciu jednej ćwiczy się cnoty, ten zarazem nieznacznie i do innych cnót nabywa nawyknienia, w jednej bowiem udoskonalając się cnocie, zaraz we wszystkich innych się doskonalimy, bo one wszystkie ściśle z sobą, niby promienie jednego słońca, doskonałości, są zespolone.

ROZDZIAŁ XXXV. O środkach najskuteczniejszych nabycia cnoty i sposobie, jak przez pewien czas, o jedną głównie mamy się starać cnotę

Do uwag w poprzednim wyrażonych rozdziale dodamy jeszcze, iż chcąc statecznej nabyć cnoty, potrzeba być mężnym, odważnym na duchu, posiadać silną, nieugiętą, dobrze czynienia wolę: albowiem w dalszym na drodze cnoty pochodzie napotykamy wiele przeciwności, wiele trudów, które koniecznie pokonać należy. Rozbudzić przeto w sobie winniśmy coraz większe pragnienie nabycia cnoty, a to przez rozważanie jak cnota podoba się Bogu, jak sama w sobie jest zacna, jak potrzebna, pożyteczna ludziom, jak na cnocie wszelka doskonałość polega, rozpoczyna się i kończy. Abyś to łatwiej mógł dokonać, każdego poranku czyń synu mocne postanowienie tyle razy w ciągu dnia ćwiczyć się w cnocie, ile do tego sposobność się wydarzy; następnie, często przez dzień rachuj się w sumieniu, czyś zadość uczynił, przywiódł do skutku ranne postanowienia i one jeszcze skuteczniej, jeszcze mocniej ponawiaj.

To zaś wszystko ściąga się osobliwie do cnoty, jaką nabyć się staramy, jakiej nam szczególniej niedostaje. Do tej cnoty będziesz odnosił synu, wszystkie uwagi, jakie przykłady świętych ci przedstawiają, wszystkie rozmyślania nad życiem, męką Pańską, które w każdym ćwiczeniu duchowym są bardzo pożyteczne. Nawykaj synu, wszelkie cnót akty bądź zewnętrzne, bądź wewnętrzne z taką łatwością i z takim zamiłowaniem wykonywać, jak poprzednio zwykłeś był iść w uczuciach, za popędem wrodzonych skłonności, i na to jeszcze pomnij, że ćwiczenia duchowe najbardziej przeciwne wrodzonym skłonnościom, są najwłaściwsze do zrodzenia w duszach naszych cnoty.

Niektóre zdania Pisma św., usty lub sercem wymawiane, cudownie pomagają do pomienionego celu; winieneś zatem synu, mieć w pogotowiu, w pamięci podobne zdania, odnoszące się do cnoty jakiej chcesz nabyć i często one w ciągu dnia powtarzaj, a zwłaszcza wtenczas kiedy panująca skłonność w tobie rozniecać się poczyna. Ci np. którzy starają się o cierpliwość i łagodność, mogą następujących, lub tym podobnych zdań Pisma używać do ćwiczenia się w tej cnocie. Dziatki, cierpliwie znoście gniew, który na was przypadł (Baruch IV, 25.). Cierpliwość maluczkich zapomniana nie będzie, nie poda Pan ręki złośnikom (Ps. IX, 19; Job. VIII, 20.). Lepszy jest cierpliwy, aniżeli mąż mocny, a który panuje sercu swojemu, niż ten co miasta dobywa (Przyp. XVI, 32.). W cierpliwości waszej, pozyskacie dusze wasze (Łk. XXI, 19.). W cierpliwości bieżmy do boju, dla pozyskania przedstawionej nam nagrody (Hebr. XII, 1.).

Do tych zdań z Pisma św., można dodać takie lub tym podobne modlitewki: O Boże! kiedyż się uzbroję w cierpliwość, kiedyż ona będzie mi puklerzem, przeciw wszelkim wroga pociskom. Kiedyż nadejdzie chwila, iż Ciebie nade wszystko kochać zacznę, tak, iż radością mi się wyda wszelkie utrapienie, jakie Twej sprawiedliwej prawicy zesłać się na mnie podoba. O Jezu najcierpliwszy! życie duszy mojej, dopomóż mi abym żył jedynie dla Ciebie, dla Twej chwały, zupełnie zadowolon z cierpień, które mnie czynią podobnym Tobie. O jakże byłbym szczęśliwy, gdyby serce moje w ogniu utrapień, tak się rozpaliło, iżby coraz więcej cierpieć, dla Ciebie Panie! i całkowicie zgorzeć usiłowało.

Te i tym podobne błagalne westchnienia, od czasu do czasu powtarzaj synu, podług tego, jak w drodze cnoty postępować będziesz, i jak sama pobożność takowe do serca ci poda. Westchnienia rzeczone zowią się strzelistymi, bo one są niby płomienne strzały, które w niebo ciskamy, które unoszą serca nasze w górę i sięgają aż do serca Pańskiego, a zwłaszcza kiedy im towarzyszą dwa w głębi serc naszych uczucia: Naprzód, poznanie prawdziwe, że Bóg wdzięcznie spogląda na nasze cnoty ćwiczenia, po wtóre, że dlatego jedynie pragniemy coraz więcej postępować w cnocie, iż się to Bogu podoba.

ROZDZIAŁ XXXVI. Ćwiczenia cnoty wymagają bezustannej pilności

Z pomiędzy wszystkich do nabycia cnót chrześcijańskich służących środków, najbardziej potrzebny, najskuteczniejszy jest ten, abyśmy bezustannie na drodze doskonałości postępowali; jeśli bowiem choć cokolwiek na niej zatrzymamy się, zaraz w tył się cofniemy. Skoro bowiem zaprzestaniemy ćwiczeń cnoty, wnet skłonności wrodzone, co nas zawsze wiodą do szukania przyjemności i przedmioty zewnętrzne, co schlebiają zmysłom naszym, wzbudzą w nas wzruszenia nieporządne, które zwolna zniszczą zupełnie, albo przynajmniej zmniejszą nawyknienia do cnoty. Nadto, takie opuszczenie się i lenistwo pozbawi nas wiele łask, które by nasza pilność wyjednała nam niezawodnie.

Między wędrowcem do swej wracającym ojczyzny, a tobą synu, co idziesz drogą do nieba, wielka zachodzi różnica. Wędrowiec po swym trudzie, zatrzymać się i spocząć może bez obawy w tył się cofnienia, i im bardziej wytęża swe siły na podróż, tym więcej słabnie i znój nie dozwala mu iść dalej; na drodze zaś do życia doskonałego, im bardziej kto pospiesza, tym więcej uczuwa wzmocnienia sił swoich. Przyczyna zaś tego jest bardzo jasna; część bowiem niższa duszy, która się opiera postępowi ducha i staje mu na zawadzie, skutkiem często powtarzanych aktów cnoty, coraz bardziej słabnie; a tym samym część wyższa rozumna duszy, gdzie jest siedziba cnoty, wzmacnia się coraz silniej i utrwala w dobrem.

W miarę przeto jakeśmy postąpili w życiu duchowym, wszelki trud jaki nam na przeszkodzie stawać może, coraz bardziej się zmniejsza, znika. Bóg łagodzi gorycze tego życia, tak dalece, że coraz bardziej z weselem z cnoty w cnotę wstępując, wchodzimy na sam szczyt wysokości, na ten najwyższy stopień doskonałości, do tego szczęśliwego stanu, gdzie człowiek poczyna spełniać swe zajęcia duchowe, nie tylko nie doznając żadnego niesmaku, ale owszem z niewymownym zadowoleniem: odniósłszy bowiem dusza tryumf zwycięstwa nad swymi skłonnościami, staje wyżej nad stworzenia, nad siebie samą, żyje już w skojarzeniu z Bogiem, w Bogu się raduje i mimo swych prac ciągłych używa błogiego w Panu spokoju.

ROZDZIAŁ XXXVII. W cnocie nieustannie się ćwiczyć i żadnej sposobności do jej wykonania opuszczać nie należy

Widziałeś już synu, iż na drodze cnoty, należy ciągle postępować a nigdy zatrzymywać się nie można. Tak przeto czuwaj nad sobą, abyś żadnej wykonania cnoty nie pominął sposobności. Nie unikaj rzeczy przeciwnych skłonnościom twej zepsutej natury, przez nie bowiem jedynie możesz przyjść do wykonywania cnót najbardziej heroicznych.

Chceszli np. być cierpliwym, nie unikaj ani osób, ani zajęć, ani myśli wreszcie, które bardzo często powodują w tobie niecierpliwość, owszem naucz się przestawać z wszelkiego rodzaju osobami, chociażby najbardziej uprzykrzonymi i gniewliwymi; miej mocne postanowienie znoszenia wszystkiego, cokolwiek się tobie przytrafić może, inaczej nie nawykniesz nigdy do cierpliwości.

Jeżeli jakie zajęcie, sprawa, nie podoba się tobie, czy to sama w sobie uważana, czy też skutkiem zlecenia ci onej przez osobę, do której wstręt czujesz, albo że cię odwodzi od innej sprawy, która by więcej przypadała do smaku, nie zaniechiwaj jej nigdy dla takich przyczyn, owszem nabierz odwagi, nie tylko do jej wykonania, ale nadto do załatwienia zawsze najdokładniej spraw podobnych, chociażbyś nawet wiele stąd uczuwał niepokoju, chociażbyś je zaniechawszy mógł zostawać w uciszeniu ducha. Bez tego bowiem, nigdy nie nauczysz się cierpieć, nigdy nie będziesz miał prawdziwego pokoju, jaki posiada dusza co się pozbyła wszelkiej skłonności, co przyozdobiła się w cnoty.

Toż samo powiedzieć można o niektórych myślach, które zwykły umysł nasz trapić: nie jest dla nas z pożytkiem, abyśmy ich zupełnie nie mieli, utrapienie bowiem jakie one sprawują, zaprawia nas w znoszeniu cierpliwym rzeczy najdotkliwszych. Ktokolwiek zaś inaczej poucza cię synu, wiedz że on cię poucza raczej unikania utrapień, niż nabywania cnoty, poucza rzeczy przeciwnej zasadom cierpiącego Jezusa.

Wprawdzie nowozaciężny do tej walki duchowej i mało jeszcze wprawny żołnierz, w podobnych okazjach winien być wielce roztropnym, oględnym, winien już nacierać na wroga, już go unikać, stosownie do tego, jak się czuje być na siłach i mocy; nigdy jednak tyłu mu podawać, opuszczać zupełnie placu utarczki nie powinien; nie powinien zupełnie uchodzić przed wszystkimi przeciwnościami, które by niepokój i pomieszanie spowodować mogły; bo jakkolwiek pod ten czas uszedłby niebezpieczeństwa wpadnienia w niecierpliwość, w następstwie jednak nie będąc wprawny, ani umocniony w świętym nawyknieniu cierpliwości, wystawiony byłby więcej niż kiedykolwiek na upadek.

Wszystko jednak co tutaj powiedzieliśmy, nie stosuje się bynajmniej do występku nieczystości, przeciw temu bowiem wrogowi, jakeśmy już wyżej wykazali, jedynym zabezpieczeniem jest ucieczka.

ROZDZIAŁ XXXVIII. Z przyjemnością winniśmy przyjmować wszelką sposobność, gdzie się nastręcza możność dokonania jakiej bądź cnoty, a zwłaszcza, gdzie to z większym przychodzi trudem

Nie dość jest synu, nie unikać sposobności ćwiczenia się w cnocie, wypada jeszcze abyś je wyszukiwał, a napotkawszy, abyś one z weselem i radością ducha przyjmował, te zwłaszcza które w sobie najwięcej przykrości i utrapienia mieszczą, niech ci będą najmilsze jako najpożyteczniejsze. Nie będzie ci nic synu, przy pomocy Boga trudnym, jeżeli następujące dobrze w umysł twój wrazisz uwagi.

1) Uważ, że okazje o których mówimy są najwłaściwsze, nawet konieczne, do nabycia cnoty. Skąd pochodzi, że jeżeli błagamy Boga o udzielenie nam cnoty, błagamy Go tym samym o udzielenie środków, przez jakich użycie Bóg chce, abyśmy tejże nabyli cnoty. Inaczej modlitwa nasza byłaby próżną i sama z sobą sprzeczną; byłaby kuszeniem Boga, Bóg albowiem nie zwykł udzielać cierpliwości bez utrapień, ani pokory bez ponoszenia urągań.

Toż samo się rozumie o wszystkich innych cnotach, które są owocami przeciwności przez Boga na nas dopuszczonych, które tym więcej miłować winniśmy, im są przykrzejsze; niezwykłe bowiem wysiły, jakie czynić należy przy znoszeniu utrapień, nadzwyczaj dopomagają do urobienia w nas nawyknień do cnoty.

Bądź przeto synu, bacznym w poskramianiu zapędów twej woli, nawet w małych rzeczach, w spojrzeniu nieco ciekawym, w wyrazie nieco wolnym: bo jakkolwiek zwycięstwa jakie odnosimy nad sobą, w wielkich rzeczach są chwalebniejsze, te jednak drobne pokonania samego siebie, są nierównie częstsze, a stąd bardzo pożyteczne.

2) Uważ po wtóre synu, że wszystkie sprawy, wypadki, jakiekolwiek w ziemskiej przydarzyć nam się mogą wędrówce, pochodzą od Boga, który pragnie, abyśmy z nich korzyść odnosili duchową. Jakkolwiek bowiem nie możemy właściwie powiedzieć, że niektóre zdarzenia w świecie, jak np. grzechy i cudze i nasze pochodzą od Boga, bo nieprawością Bóg nieskończenie się brzydzi, w pewnym jednak względzie one są także od Boga, bo ich Bóg dopuszcza, i choćby mógł stanowczo onym przeszkodzić, aby się nie stały, tego przecież nie czyni. Co się zaś tyczy dolegliwości, które na nas spadają, bądź skutkiem naszej własnej winy, bądź z złośliwości naszych nieprzyjaciół, zaprzeczyć nie możemy, aby one z Jego nie pochodziły ręki, aby Jego Opatrzność nimi nie kierowała. Chociaż zaś ten Pan Najwyższy, obdarowawszy nas wolną wolą nienawidzi złej przyczyny, która ją powoduje, zawsze jednak pragnie, abyśmy je znosili cierpliwie, już dlatego, że one są środkami do naszego uświątobliwienia służącymi, już dla innych słusznych przyczyn, chociaż częstokroć nam zupełnie nieznanych.

Gdy zatem niezawodną jest rzeczą, że dla dokładnego woli Boskiej spełnienia, winniśmy chętnie znosić wszelkie utrapienia, jakie ludzie złośliwi nam spowodowali, albośmy sami na siebie przez winy nasze ściągnęli, niedorzeczne przeto są mowy tych ludzi, którzy dla osłonienia swej niecierpliwości, ośmielają się twierdzić, że Bóg nie może chcieć tego, co z złego płynie źródła. Tacy ludzie okazują wyraźnie, iż oni tylko szukają wygód i swobody, uwolnienia się od wszelkiej przykrości, że nie mają wcale zamiaru znosić krzyżów, które im Bóg przedstawia. To jeszcze w obecnym powiemy przedmiocie, że chociażby wszystkie inne okoliczności w wspomnianych przez nas krzyżach były jednakie, Bóg przecież więcej sobie podoba, kiedy mężnie i stale znosimy niesprawiedliwe prześladowania ludzi, którym nic złego nie wyrządziliśmy, którzy owszem są nam obowiązani, aniżeli, gdybyśmy wszelkie inne w cierpliwości znieśli przykre zdarzenia. Przyczyna zaś tego jest następująca: Naprzód, że wrodzona nam pycha, więcej potłumioną bywa, przez takie niegodne z nami przeciwników postąpienie, aniżeli przez wszystkie inne dobrowolne umartwienia. Po wtóre: że znosząc je cierpliwie, spełniamy to, czego się Bóg po nas domaga, co jest z chwałą Boską: albowiem w takich zdarzeniach, wolę naszą zgadzamy z wolą Boską w tym właśnie, gdzie Jego dobroć i potęga zarówno jaśnieje, gdzie z złego nawet zarodu, bo nawet z samego grzechu zbieramy piękne owoce cnoty i świątobliwości.

Wiedz zatem synu, że ilekroć Bóg na niebiosach, w sercach naszych spostrzeże prawdziwe i mocne postanowienie nabycia statecznej cnoty, nie omieszkuje nas doświadczać przez różne dolegliwości, przez zesłanie na nas pokus rozlicznych. Ponawiaj przeto w podobnych razach miłość i pragnienie Boga, abyś postąpił w doskonałości ducha, z podzięką przyjmij kielich, który ci Pan przedstawia, spełniaj go aż do ostatniej kropelki, pełny przekonania, że im bardziej jest przykry i gorzki, tym więcej jest tobie pożyteczny i zbawienny.

ROZDZIAŁ XXXIX. Jak różnych okoliczności mamy używać do ćwiczenia się w jednejże cnocie

Pokazaliśmy tobie synu, w rozdziałach poprzednich, iż lepiej jest przyłożyć starania, przez pewien czas, na nabycie jednej cnoty, aniżeli chwytać się ich naraz wielu; że w tej jednej przez nas obranej cnocie, winniśmy się ćwiczyć tylekroć, ile do tego nastręczy się sposobność. Przypatrz się teraz synu, z jaką łatwością dokonać to możesz. W ciągu jednego dnia, a częstokroć w ciągu jednej godziny przydarzyć się może, iż ktoś przygani twej sprawie, która przecież złą nie była, albo z innego powodu będą źle mówić o tobie, być może, że nie będą chcieli wyświadczyć ci łaski, o którą będziesz prosił, albo jeszcze odrzucą twą prośbę w sposób dotkliwy, chociaż to tylko szło o drobnostkę; może będą cię mieli w podejrzeniu, może zlecą załatwienie jakiej przykrej sprawy, może podane ci potrawy będą niesmaczne, albo źle urządzone, może słabość na cię przypadnie, albo inna daleko przykrzejsza dociśnie cię dolegliwość, jakich pełno napotykamy w naszym nędznym życiu. Wśród tych wszystkich niemiłych zdarzeń, możesz w rozlicznych ćwiczyć się cnotach; w zastosowaniu się jednak do wskazanego ci powyżej prawidła, najpożyteczniej dla ciebie, gdy ćwiczyć się będziesz w tych aktach i cnocie, która ci jest najpotrzebniejszą. Jeżeli np. tą cnotą jest cierpliwość, o tym myśl głównie, abyś mężnie i z weselem ducha zniósł wszelkie walące się na ciebie przeciwności. Jeżeli starasz się o pokorę, we wszystkich dolegliwościach, wystawiaj sobie, że nie masz karania, które by mogło wyrównać twym grzechom. Jeśli chcesz mieć cnotę posłuszeństwa, usiłuj stosować się we wszystkim do woli Boga, który cię słusznie karze, boś na to zasłużył, z pobudki, że Bóg tak chce, i z miłości ku Panu, poddając się nie tylko stworzeniom rozumnym, ale nawet tworom nierozumnym, pozbawionym życia, bo one są narzędziami Jego sprawiedliwości. Jeśli ci potrzebne ubóstwo, staraj się być zadowolonym, choćbyś wszelkiego mienia, wszystkich wygód życia był pozbawionym. Jeżeli ci brak miłości Boga, ponawiaj często akty tej cnoty, uważaj, że brat twój przewrotny, podaje sposobność nabycia zasługi, kiedy nasuwa ci możność ćwiczenia się w cierpliwości, a Bóg, który zsyła i dopuszcza te złe przeciwności, ma jedynie na celu twe dobro duchowe.

Wszystko co wskazujemy tu, jako sposób do ćwiczenia się w cnocie nam najbardziej potrzebnej, w rozlicznych zdarzających się okolicznościach, wykazuje zarazem jak każdej okoliczności, np. słabości, albo innego ucisku duszy lub ciała, możesz użyć synu, za sposobność do takowego ćwiczenia się.

ROZDZIAŁ XL. O czasie jakiego użyć należy na nabycie cnoty i znakach po jakich poznać można, żeśmy znacznie w niej postąpili

Nie możemy stanowczo i w ogóle naznaczyć czasu, jakiego potrzeba do nabycia jakiej bądź cnoty, zawisło to od stanu i usposobienia, w jakim zostajemy, od usilności postępu po drodze duchowej, od kierunku tego, kto nas po niej prowadzi; niezawodną jednak jest rzeczą, że jeżeli do tego z pilną, wskazaną powyżej, usilnością się weźmiemy, w kilku tygodniach znaczny możemy uczynić postęp.

Najpewniejszą zaś jest poznaką znakomitego w doskonałości postępu, jeśli mimo wszelkich niesmaków, niepokojów, mimo wszelkich oschłości i ogołocenia z pociech wewnętrznych, trwamy przecież mężnie w przedsięwziętych ćwiczeniach pobożności. Drugim niemniej pewnym tego postępu znamieniem jest, jeśli namiętność, skłonność wrodzona nasza, zwyciężona, podbita pod panowanie rozumu, nie może już nam przeszkodzić, abyśmy nie mieli wykonywać ćwiczeń cnoty; o ile bowiem ta skłonność pokonaną, osłabioną zostaje, o tyle cnota utrwala się i rozkrzewia w duszy naszej. Jeżeli zatem w niższej części duszy, nie czujemy już oporu, niby oburzenia się i rokoszu w wykonywaniu cnoty, już mamy pewność, żeśmy nawykli do cnoty i im łatwiej nam przychodzi wykonywać ćwiczenia tej cnoty, tym w niej nawyknienie jest doskonalsze.

Nie podchlebiaj jednak sobie, żeś już na wysoki stopień wstąpił świątobliwości, ani też żeś całkowicie pokonał złe skłonności, kiedy od pewnego dość długiego czasu i po wielu mężnie odpartych utarczkach, nie czułeś żadnej pokus natarczywości. Wiedz, że w tym często mieści się ułuda szatańska i oszukanie zepsutej natury, która na pewny czas, jakby przytłumiona zostaje. Skąd wypływa, że przez tajemną pychę, bierzemy często za cnotę, co jest jedynie wynikiem złości i podstępu wroga. Nadto, jeśli zastanawiasz się synu, nad wzniosłością duchowego życia, do jakiego cię Bóg wzywa, mimo wszelkie usiłowania, jakie mogłeś w dopięciu tego kresu uczynić, zawsze się znajdziesz daleko od niego oddalonym. Powtarzaj przeto twe zwykłe ćwiczenia duchowe, tak jakbyś je dopiero wykonywać zaczynał, a nie ustawaj nigdy w swym pierwotnym zapale.

Pamiętaj synu, że lepiej jest przykładać coraz nowych starań do postępu w cnocie, niż ciekawie zastanawiać się i badać, jak daleko w niej zaszedłeś; albowiem Bóg, który sam przenika i poznaje serca, niektórym osobom odkrywa tę tajemnicę, a najczęściej nie objawia jej innym, według tego, jak je widzi skłonne, albo do upokorzenia się z takiej wiadomości, albo też do podniesienia się w próżność; i tym sposobem, ten dobry, pełen mądrości Ojciec, usuwa sposobność słabym szkodzenia sobie, a innym znowu nastręcza okazję do przymnażania cnoty. Choćby zatem twa dusza synu, nie dostrzegła swego w cnocie postępu, nie masz jednak pomijać swych ćwiczeń pobożności, dostrzeżesz to bowiem wtenczas, jeśli się Bogu podoba, jeśli to będzie z większym dla ciebie dobrem.

ROZDZIAŁ XLI. Nie należy pragnąć wyzwolenia od utrapień, które możemy znieść cierpliwie, i jak podobne pragnienia urządzać należy

Jeśli naciśnie cię synu, utrapienie, choćby ono i bardzo dotkliwe było, jeśli jednak znosisz je cierpliwie, nie słuchaj wtenczas, ani podszeptu złego ducha, ani własnej miłości, nie dopuść do serca twego żadnych burzliwych pragnień wyzwolenia się z niego co prędzej. Niecierpliwość bowiem twoja, spowoduje dwa wielce tobie szkodzące zła: naprzód, jeżeli wtenczas nie utracisz zupełnie nawyknienia do cnoty cierpliwości, to przynajmniej będziesz zawsze w niebezpieczeństwie onej utracenia: po wtóre, że w takim razie cierpliwość twoja będzie niedoskonałą i ty synu, odbierzesz jedynie nagrodę za czas, w którym trwałeś w cierpliwości; przeciwnie, gdybyś nie pragnął ulgi, ale całkowicie poddał się woli Boga, wtenczas choćby utrapienie chwilę tylko trwać miało, Bóg by cię za to tak wynagrodził, jakbyś długi czas znosił cierpienia.

We wszystkich sprawach twoich synu, niech ci służy za prawidło ogólne, abyś to tylko pragnął czynić, co Bóg chce, do woli Boga odnoś wszystkie swe pragnienia, jako do jedynego celu, dokąd one zmierzać powinny. Tym sposobem sprawy twoje staną się prawymi i świętymi i cokolwiek przydarzyć by się mogło, nie naruszy wcale spokoju i swobody twego ducha. Nic się bowiem nie dzieje na świecie bez dopuszczenia i woli Opatrzności, jeżeli zatem synu, pragniesz tylko tego, co chce Opatrzność, będziesz miał zawsze to wszystko cokolwiek pragniesz, bo wszystko cokolwiek się stanie, nastąpi wedle woli twojej z wolą Opatrzności zgodnej.

Wprawdzie co tu mówimy, nie odnosi się to do grzechów, tak innych osób jako i twoich, bo Bóg brzydzi się wszelką nieprawością, ale odnosi się całkowicie do wszelkiego rodzaju utrapień, które są albo karaniem za nasze winy, albo doświadczeniem naszej cnoty, choćbyś nawet za takowe utrapienia, przeniknione miał żalem serce, choćby one miały spowodować utratę doczesnego życia twego; krzyże bowiem tego rodzaju zwykł Bóg zsyłać jako łaskę na tych nawet, którzy są Jego najlepszymi sługami.

Jeżeli zaś szukasz synu, ulgi swym uciskom i używasz zwykłych środków zaradczych, a te pozostają bez skutku, winieneś w cierpliwości znieść utrapienie, które daremnie starałeś się uleczyć i usunąć; winieneś nawet tych środków które są dobre i godziwe i jakich Bóg chce, abyś użył w potrzebie, winieneś powtarzam, używać z tej pobudki, że Bóg tak chce, nie zaś z pobudki zbytniego przywiązania do swojego bytu, ani też w chęci pozbycia się co prędzej swych cierpień.

Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Utarczka_duchowa_Wawrzyniec_Scupoli.html

Jeżeli nie czujesz dosyć siły i mocy do zniesienia ciężaru pracy i przykrości.Ks. Scupoli.(7)

Ks. Wawrzyniec Scupoli

Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej (7)

Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej. Przez Księdza Scupoli, Teatyna. Przełożył z francuskiego X. S. U. W. C. (Ks. Stanisław Ulanecki), Warszawa 1858.

ROZDZIAŁ XX. O sposobie pokonania lenistwa

Wypada ci koniecznie synu, wypowiedzieć wojnę lenistwu, ten bowiem występek nie tylko sprowadza z prostej drogi do doskonałości wiodącej, ale jeszcze wydaje nas w ręce wrogów zbawienia. Jeśli zaś pragniesz dokładnie go pokonać, zachowaj następujące przestrogi: unikaj wszelkiego rodzaju ciekawości, i bezpożytecznych niewłaściwych zabaw; nie przywiązuj się z upodobaniem do rzeczy ziemskich, porzuć wszelkie zajęcie z powołaniem twoim niezgodne, staraj się następnie odpowiadać pilnie wszelkim natchnieniom, jakie niebo do serca ci podaje, wykonywaj zlecenia przełożonych twoich i wszystkie sprawy dopełniaj w czasie i sposobie jak tego wymagają. Nie odkładaj ani na chwilę spełnienie tego co ci jest zleconym. Pamiętaj, że jedna chwila spóźnienia pociąga za sobą drugą, ta trzecią i tak dalej coraz bardziej się cofamy, albowiem obawa trudności coraz bardziej wzrasta, a zamiłowanie spoczynku w miarę jak w nim sobie podobamy, coraz więcej się pomnaża. Stąd pochodzi, że do spełnienia spraw naszych z niechęcią, z odkładaniem jak tylko można najpóźniej się bierzemy, a nawet przykrząc w nich sobie zupełnie ich zaniedbujemy.

Tak z wolna krzewi się w nas nałóg lenistwa i bardzo trudno z niego się otrząsnąć, dopóki sam wstyd, iż żyjemy w gnuśności, nie pobudzi nas do czynienia postanowień abyśmy na przyszłość więcej pracowitymi, pilnymi byli. Uważ synu, że to lenistwo jest na kształt trucizny, która jadem swoim wszystkie duszy zaraża władze, ogarnia nie tylko wolę iż pracy leniwiec nienawidzi, ale nawet tak dalece zaciemnia mu rozum, iż dostrzec nie może, że wszelkie postanowienia jego są bezskuteczne, i to co powinien dopełnić natychmiast, albo zaniedbuje wcale, albo odkłada na czas inny. Uważ następnie, że nie tylko wypada wykonać nasze sprawy o ile można bez odwłoki, ule jeszcze wybrać należy czas najstosowniejszy, jakiego sama własność sprawy wymaga, a kiedy już do jej spełnienia przyłożyliśmy rękę, wykonać ją winniśmy z wszelką możliwą dokładnością. Nie jest bowiem oznaką prawdziwej pilności, ale raczej zręcznie wyszukanej i ukrytej gnuśności, kiedy kto z pośpiechem, skwapliwie wypełnia swe dzieło, nie zwracając wcale uwagi, aby było dobrze wykonanym, byle tylko uwolnić się od niego co prędzej, i potem czas spędzać na próżnowaniu. Nie zna ten wcale, jaka ważność jest sprawy, gdy ta w właściwym dokonana jest czasie, i że potrzeba przechodzić przez wiele trudności, jakie stawia lenistwo tym, co jemu wypowiadają wojnę.

Zwracaj przeto synu często uwagę, że jedno westchnienie w uniesieniach do Pana, jeden akt strzelisty, jedno przyklęknienie, jedno skłonienie głowy i najmniejszy okaz czci uszanowania Majestatu Boga, więcej waży niż wszystkie skarby, bogactwa świata; uważ że za każdą razą, ilekroć człowiek poskromi swe chuci, w drobnej nawet rzeczy, aniołowie nieba niosą mu koronę, jako nagrodę za zwycięstwo nad sobą odniesione. Uważ, że Bóg z wolna odejmuje łaskę leniwym i gnuśnym, co z niej korzystać zaniedbują, a coraz więcej onej przydaje gorliwym, wiernie z łaską pracującym, aby gdy dzień nadejdzie: sługa wierny mógł wejść do wesela Pana swego (Mt. XXV, 21.).

Jeżeli w początku nie czujesz dosyć siły i mocy do zniesienia ciężaru pracy i przykrości, na jakie na drodze doskonałości natrafić możesz, niech przynajmniej twa oziębłość nie będzie na zewnątrz wydatną, nie porzucaj przynajmniej tak jak leniwiec ujętego jarzma. Jeżeli zatem do nabycia cnoty potrzeba, abyś czynił wiele aktów, abyś w nich przez wiele dni się ćwiczył, abyś walczył przeciw mnóstwu na ciebie nacierających potężnych wrogów, co ci stają na przeszkodzie do wykonania twych dobrych zamiarów, zacznij od czynienia aktów, tak, jak gdybyś kilka ich tylko miał wykonać, jakby twe ćwiczenie krótko trwać miało, walcz pojedynczo przeciw temu, a później przeciw innemu nieprzyjacielowi, tak jak gdybyś jednego tylko miał do pokonania, a bądź pewnym, że za czasem, przy łasce Boga, będziesz zdolnym oprzeć się wszystkim, tym sposobem przyjdziesz do pozbycia się lenistwa, nabędziesz cnoty onemu przeciwnej. Toż samo czyń pod względem modlitwy, jeśli twa modła ma trwać godzinę, a czas takowy wydaje się tobie nazbyt długi, przystąp do modlitwy z takim usposobieniem, jakbyś tylko półkwadransa miał się modlić, po półkwadransie przydaj jeszcze drugą połowę, i tak dalej z łatwością ci przyjdzie całą zająć godzinę; a jeśli po pierwszym półkwadransie lub następnych, uczujesz wielką trudność w odprawianiu modlitwy, nie posuwaj już onej do zupełnego siebie zniechęcenia, lecz przerwij nieco twe ćwiczenie, ta przerwa nie będzie ci szkodzić wcale, kiedy odetchnąwszy nieco, znowu się wrócisz do modlitwy.

Tegoż samego użyć możesz sposobu, w sprawach zewnętrznych i zatrudnieniach ciała. Jeśli się tobie zdaje, że masz wiele spraw do załatwienia, albo sprawy nader trudne, i stąd z powodu lenistwa zaczynasz się smucić, lub mnogością przerażać, zaczynaj od najpierwszej sprawy nie myśląc o innych; zajmij się takową z całą pilnością; a dokonawszy jej dobrze, dokonasz za czasem i wszystkich innych, bez tylu nawet przykrości jakieś sobie na początek przedstawiał. Tak śmiało naprzeciw wszystkim idź trudnościom, nie unikaj nigdy pracy; lękaj się raczej aby lenistwo nie wzmogło się w tobie do tego stopnia, iżby ci sprawiało nieznośnymi pierwsze trudności, jakie się nastręczą przy ćwiczeniach cnoty, albo gdyby przed zaczęciem ich nawet, powodowały wstręt i odrazę. To się właśnie przydarza duszom trwożliwym i gnuśnym; lękają się one zawsze nieprzyjaciela, choć ten jest słabym i dalekim, ciągle mniemają, że im zlecają rzeczy trudne i przykre, i taka trwożliwość niewczesna miesza ich w samym spokoju. Wiedz zatem synu, że lenistwo nie tylko jest jadem ukrytym, co zatłumia pierwszy zaród cnoty, ale nawet niszczy cnotę już nabytą. Wiedz, że czym jest robak co roztacza drzewo, tym jest lenistwo które rozstraja i niszczy życie duchowe; lenistwo jest sidłem szatana, w które szczególniej chwyta ludzi, a zwłaszcza tych, co zamierzają prowadzić życie duchowe, doskonałe.

Czuwaj synu, pilno nad sobą; módl się i wykonywaj dobre uczynki, nie ociągaj się z przysposobieniem sobie szaty godowej aż do chwili, kiedy już czas będzie wynijść w ozdobie cnoty, na spotkanie Oblubieńca niebieskiego. Pamiętaj na każdy dzień, że Ten, który cię zachował do poranku, nie dał ci żadnej obietnicy, że doczekasz do wieczora; a jeśli Jego dobroć sprawi, że doczekasz wieczora, nie upewnia cię bynajmniej abyś miał dożyć jutra. Świątobliwie przeto i na przypodobaniu się Bogu, spędzaj każdą dnia godzinę, jakby była ostatnią życia twego, i lękaj się ścisłego rachunku, jaki oddać musisz z każdej życia chwili.

Jeszcze jedno nadmieniam ci synu: chociażbyś przez dzień cały trudził się i pracował wiele, załatwił dobrze twe sprawy, pamiętaj jednak, że ten dzień stracony jest dla ciebie, że twe trudy są daremne, jeśliś nie zdołał odnieść wiele zwycięstwa nad swymi skłonnościami i nad własną wolą; jeśliś zaniedbał składać podzięk Bogu za Jego dary, a szczególniej za łaskę, że Pan raczył umrzeć za ciebie; jeśliś nie przyjął niby w darze jakiego utrapienia, które Ojcu na niebiosach podobało się zesłać tobie, dla oczyszczenia win twoich.

ROZDZIAŁ XXI. Jak używać należy zmysłów zewnętrznych, jak je nakierować do rozważania rzeczy Boskich

Pilnej przykładaj baczności i ciągłego starania, abyś mógł dobrze pokierować zmysły zewnętrzne; chuć bowiem zmysłowa, z której wszystkie wzruszenia powstają, skutkiem swej zepsutej natury, z szalonym zapałem unosi nas ku rozkoszy, a ponieważ sama nie może sobie wystarczyć, używa posługi zmysłów, jakby przyciąga nimi przedmioty ku sobie i przeprowadza ich wyobrażenia aż do umysłu. Stąd powstaje owe upodobanie zmysłowe, które skutkiem styczności jaka zachodzi między duchem a ciałem, rozlewa się naprzód po zmysłach, które do tego są zdolne, zaraża potem władze umysłowe, i tak na koniec swym zabójczym jadem, całego ogarnia człowieka.

Poznajesz synu wielkie zło, poznaj teraz jakie są nań lekarstwa. Trzymaj na wodzy swe zmysły, używaj ich zawsze na cel dobry, na jaką rzecz pożyteczną lub konieczną, a broń Boże byś je miał szpecić i używać do rozkoszy niegodziwej. Jeśliby zatem przypadkowo, niespostrzeżenie wybiegły za daleko zmysły, przekroczyły granicę, jaką im rozum nakreśla, staraj się co prędzej powściągnąć one i w właściwe ująć karby. Tak je pokieruj, aby miasto zdrożnego nawyknienia przywiązania się do rzeczy próżnych i szukania w nich rozkoszy, nabyły wprawy wyprowadzania z tychże samych przedmiotów, wielkich pomocy do zbawienia i udoskonalenia duszy służących, aby dusza skupiając się sama w sobie, przez poznanie stworzonych rzeczy, wznosiła się do rozważania wielkości niestworzonego Boga. Możesz tego dokazać synu, następującym sposobem.

Kiedy przedmiot przyjemny, przedstawi się zmysłom twoim, nie zwracaj uwagi co jest w nim materialnego, ale raczej spoglądaj nań oczyma ducha, a jeśli spostrzeżesz w nim jaką własność, przymiot któryby schlebiał zmysłom twoim, wiedz że takowego nie nadał sam przedmiot sobie, ale go otrzymał od Boga; niewidzialna prawica Jego udziałała ów przedmiot, który cię zachwyca, nadała mu piękno i dobro jakie ty podziwiasz. Wesel się potem w duchu na wspomnienie, że ten wszechmocny, niezawisły od nikogo Bóg jest sam Stwórcą tylu i tak osobliwych przymiotów, które podziwiamy w stworzeniach, że wszelkie piękno i dobro w Nim, w stopniu najdoskonalszym się zawiera, że wszelka najbardziej nawet doskonała rzecz, nie ma żadnego porównania z Jego nieskończoną doskonałością.

Jeśli myśl twoja, zastanowi się nad jakim wdzięcznym tworem Boga, zauważ, że sam w sobie jest niczym; wspomnij zaraz na Stwórcę, który go udziałał, w Zbawcy twoim niech będzie wszelka radość twoja i tak możesz mówić do Pana: O Boże! jedyne pragnienie, jedyne szczęście moje, jakże rozwesela się dusza moja gdy wspomnę, że wszelka doskonałość w stworzeniach nawet słabym cieniem Twojej doskonałości nazwać się nie może, bo Ty jesteś początkiem, źródłem wszech rzeczy.

Gdy piękne drzewa, umajone błonia, zdobne kwiaty, lub inne tym podobne zoczysz przedmioty, pomyśl, że tego życia roślinnego jakim rosną, zielenieją się, nie mają z siebie, ale Duch Wszechmocny, Duch Boży, którego dowidzieć nasze oko nie może, ożywia wszystko; wznieś doń swe serce i mówić możesz: O Boże! żywocie prawdziwy, pociecho żywa serca mojego, z Ciebie, w Tobie, i przez Ciebie wszystko żyje, wszystko się krzewi, rośnie na ziemi.

Gdy spojrzysz na zwierzęta, podnieś także swój umysł i serce ku Temu, który nadał im ruch i czucie, mówiąc: Wielki Boże, który wszystkim w świecie ruch nadajesz rzeczom, a sam jesteś nieodmienny, niewzruszony, o jakże raduje się me serce, że wiecznie w jednymże szczęścia zostajesz stanie, a nic się w Tobie nie zmienia.

Kiedy piękno stworzeń cię unosi, oddziel to co widzisz, od tego, co widzieć nie możesz, powściągnij swój pogląd na ciało, a zwróć się do ducha, zważ, że wszystko co się tobie tak piękne wydaje, bierze swój początek od piękności nieskończonej, i myśl wtenczas w głębi duszy: Oto mały wypływ, kropelka nieprzebranego źródła, niezmierzonego oceanu, skąd nieskończone płyną dobra. Jakże rozwesela się duch mój, kiedy wspomnę na to piękno odwieczne, które jest przyczyną wszelkiego stworzonego piękna.

Jeżeli poznasz, ujrzysz osobę udarowaną talentami, mądrością, sprawiedliwością, dobrocią i innymi cnotami, rozróżnij zaraz to, co ta osoba ma sama z siebie od tego, co odebrała z nieba i mów do Pana: O Boże! źródło mądrości i cnót wszystkich, jakże się cieszę, gdy rozważam, że wszelkie dobro i cnota od ciebie pochodzi, że wszelkie stworzeń przymioty, niczym są w porównaniu z Tobą. Po tysiąckroć składam Tobie dzięki Panie, za to i wszelkie inne dobro, jakieś kiedykolwiek bliźniemu i mnie udzielić raczył. Ulituj się Panie nad nędzą i duchowym ubóstwem moim, wspomnij Panie, że tej właśnie (np. pokory, cierpliwości) niedostaje mi cnoty.

Kiedy wykonywasz jakie dobre dzieło, pomyśl, że Bóg jest onego pierwszą przyczyną, a ty jedynie słabym narzędziem jakiego Bóg do działania używa, a podniósłszy swe serce ku Panu, mów: O potężny wszechświata Władco, z pociechą serca wyznaję, że bez Ciebie ja niczym jestem, że Ty jesteś pierwszym i najgłówniejszym wszech rzeczy Twórcą.

Kiedy przypadającą do smaku posilasz się potrawą, lub pragnienie zaspakajasz miłym napojem, rozważ, że Stwórca sam nadał smak tak przyjemny przedmiotom, niech Pan będzie twą jedyną rozkoszą i wszedłszy w siebie tak mówić możesz: Duszo moja wesel się w Panu, ponieważ nigdzie nie masz stałego zadowolenia, prawdziwego szczęścia, tylko w Bogu samym.

Jeśli wdzięczna woń rozwesela umysł twój, nie przywiązuj doń upodobania, wznieś się duszą aż w niebo, pomyśl, że Bóg jest przyczyną wszelkiej wonności, bierz stąd pobudkę weselenia się w Panu, proś w gorących modłach, aby Bóg który jest źródłem wszelkiej słodyczy sprawił, iżby twa dusza otrząśniona z wszelkiej rozkoszy i upodobania w rzeczach zmysłowych, mogła bez przeszkody wznieść się do Pana, na kształt najwonniejszego kadzidła.

Gdy wreszcie śpiew, lub inna strojna dojdzie twych uszów melodia, zwróć swą myśl do Boga i mów: O Boże! jakąż me serce napełnia się radością, kiedy Twe boskie rozważam doskonałości, które w jedno zebrane stanowią najstrojniejszą harmonię, jaka nie tylko w Tobie samym, ale w Aniołach, we wszystkich niebianach, i w całym objawia się stworzeniu.

ROZDZIAŁ XXII. Jak rzeczy zmysłowe mogą nam posłużyć do rozważania tajemnic życia i męki Pana naszego Jezusa Chrystusa

Pokazałem ci synu, jak za pomocą rzeczy pod zmysły podpadających, możesz wznieść umysł swój do rozważania wielkości Boga, pragnę ci teraz wskazać, jak też same zmysłowe przedmioty mogą ci posłużyć do rozmyślania świętych tajemnic życia i męki Pana naszego: wszystko bowiem cokolwiek napotkasz w przyrodzie zdolne jest wzbudzić w nas takowe rozmyślanie.

I tak, pomyśl naprzód, że Bóg, jakeśmy mówili, jest początkiem wszystkich rzeczy; On najzacniejsze nawet twory udarował bytem, pięknem i wszelkimi jakie posiadają przymiotami. Następnie podziwiaj nieskończoną dobroć Boga, iż się raczył uniżyć, stać aż człowiekiem, cierpieć, śmierć haniebną dla twego ponieść zbawienia, że dozwolił aby własne Jego stworzenia sprzysięgły się, zwróciły swą zabójczą przeciw Panu rękę i ukrzyżowały Go.

Jeśli zaś zechcesz wnijść w szczegóły Jego cierpień i boleści, wszystko na cokolwiek spojrzysz, przypomina ci takowe. Jeśli na przykład ujrzysz oręże, bicze, powrozy, ciernie, trzcinę, gwoździe, młoty, słupy, już twa dusza wyobrazi sobie, że to były narzędzia męki i śmierci Pana. Skromna zaś lepianka przedstawi ci stajenkę, żłobek Betleemu, gdzie się Pan narodził; padający deszcz z nieba co zwilgotnia ziemię, rozbudzi w tobie wspomnienie potu krwawego, który na kształt rzęsistych strumieni skrapiał ziemię w ogrodzie oliwnym. Każdy kamień po drodze będzie obrazem opoki, co się rozpadła przy skonie Pana. Spoglądając na słońce, lub ziemię, już masz przedmiot do rozmyślania gotowy, że kiedy słodki Jezus zamierał: ziemia się trzęsła i słonce zaćmiło. Na widok wody wspomnisz sobie, że kiedy setnik uderzył włócznią w serce Jezusa, wtenczas krew i woda pociekła. Toż o tysiącu innych możesz pomyśleć przedmiotach.

Gdy wino lub inny do ust niesiesz napój, wystaw sobie ocet i gorycz żółci, jaką ukochanego napawano Zbawcę. Jeśli wonność ci się przedstawi wyobraź sobie trut trupów jaki Pan znosił na Kalwarii. Ubierając się, pomyśl, że Jezus przyoblekł nasze ziemskie ciało aby ciebie przyodział szatą Bóstwa swego. Rozbierając się, wyobraź sobie, że widzisz obnażonego Pana w ręku oprawców, okropnie u słupa biczowanego, albo przybitego do krzyża z miłości ku tobie. Kiedy wrzask zgiełkliwy, albo inne pomieszane posłyszysz głosy, niech ci się zdaje, że to są dzikie krzyki wściekłego motłochu wołającego: „Ukrzyżuj – ukrzyżuj!”.

Ilekroć zegar godzinę uderzy, wspomnij sobie na gwałtowne bicia serca Jezusowego, jakich doświadczał w ogrodzie, kiedy śmiertelny dreszcz i lęk Go przejmował na widok boleści, jakie dlań gotowano; albo wystaw sobie owe uderzenia młotów, jakie spadały na gwoździe, kiedy okrutni oprawcy przybijali Jezusa do krzyża. Na koniec, wszelkie cierpienie i boleść, jaką sam ponosisz albo widzisz że inni ponoszą, jakkolwiek mogą być przykre, pomyśl sobie że są niczym w porównaniu tych, jakie cierpiał Jezus nie tylko na ciele, ale szczególniej na duszy w czasie męki swojej.

ROZDZIAŁ XXIII. O innych jeszcze sposobach dobrego użycia zmysłów

Widziałeś synu, jak łatwo możemy wznosić nasz umysł od rzeczy widzialnych nas otaczających, do rzeczy niewidzialnych, do Boga, do rozmyślania tajemnic życia i śmierci Jezusa Chrystusa; pragnę ci jeszcze podać inne środki i sposoby za pomocą których łatwo ci będzie wyprowadzać coraz nowy przedmiot do rozmyślania: różne są bowiem usposobienia ludzi, każdy zatem odpowiednie sobie może tu znaleźć nabożeństwo, uwagi zaś poniżej do tego podane, nie tylko są pożyteczne maluczkim i rozpoczynającym drogę doskonałości, ale nawet i tym, którzy już wiele w duchowym postąpili życiu; nie wszyscy bowiem jednaką iść mogą drogą, nie wszyscy jednych chwytać się mogą sposobów, nie wszyscy wreszcie zarówno są uzdolnieni do wzniosłych badań i rozbioru rzeczy. Jednakże niech cię wcale nie zatrważa, ani miesza wielość przedstawianych ci do wykonania ćwiczeń, owszem wybieraj z nich, które uznasz za najstosowniejsze; zasięgaj rady roztropnego Ojca twej duszy, poświęć się mu z pokorą i ufnością, nie tylko w tym co mam mówić, ale i we wszystkim cokolwiek w następstwie wyczytasz. Kiedy spojrzysz na przedmioty, co się tobie podobać będą, za którymi świat tak bardzo się ugania, powiedz sercu swemu, że one same w sobie są nikczemne, są śmieciami i błotem; są niczym w porównaniu dóbr niebiańskich, do których ty gardząc wszystkim, jedynie wzdychać i pragnąć winieneś.

Spojrzawszy na słońce, wspomnij, że dusza twoja ozdobiona łaską, piękniejszą, świetniejszą jest nad wszystkie gwiazdy razem; a ogołocona z łaski, daleko jest czarniejsza, szpetniejsza nad piekło samo. Podniósłszy oczy ku niebu, wznieś się w duchu aż do Aniołów, niebian krainy, i pamiętaj że tam zostawać, tam królować będziesz na wieki, jeżeli świątobliwie w niewinności żyć będziesz na ziemi.

Gdy miły śpiew ptasząt obije się o twe ucho, pomyśl zaraz o wdzięcznej raju krainie, gdzie chóry Aniołów nieustannie nucą pochwalne pienia Panu: proś Boga abyś stał się godnym w orszaku niebian, na wieki także wychwalać z nimi Stwórcę swego.

Jeśli cię piękność stworzona uwodzi, pamiętaj dobrze, że wąż piekielny ukrywa się pod tym błyskotnym pięknem, i czyha aby cię ukąsił, pozbawił życia łaski. Rzeknij mu wtenczas z świętą pogardą: Ustąp precz szatanie, próżno tu ukrywasz swe żądło. Zwracając się potem do Boga, powiedz w pokorze: Bądź błogosławion Boże, żeś mi raczył wskazać wroga mego i wybawił z sideł jego. Uciekaj się potem do ran Zbawiciela, a zwłaszcza do rany otwartego serca Jego, tam bowiem twoja najbezpieczniejsza warownia; i rozmyślaj boleści niewymowne, które Pan w ciele wycierpiał, aby cię od grzechu wybawił, aby wstręt wzbudził do uciech zmysłowych.

Inny ci jeszcze synu podaję środek unikania przynęt piękności stworzonych, to jest zastanawiaj się dobrze, jak się wydawać tobie będą w chwili skonu i po śmierci te przedmioty, co cię teraz pięknem swoim zachwycają.

Kiedy idziesz, pamiętaj, że każdy krok co czynisz, zbliża cię do grobu, do wieczności. Lot ptaka, gwałtowny prąd wody, szybki przebieg parowca, ostrzega cię, że dni twoje jeszcze prędzej przeminą. Burzliwe wichry, lub trąba powietrzna, co wywraca, unosi wszystko, grom i trzask piorunu co wstrząsa wszystko, przypomina ci straszny dzień sądu, i jakby mówi: ugnij kolano przed swym Sędzią, oddaj Mu cześć i hołdy, proś w pokorze aby ci dał łaskę dobrego na śmierć się przygotowania, abyś przed Nim stanąwszy, miłosierdzia sąd znalazł.

Jeśli pragniesz synu, odnieść korzyść duchową z tysiącznych zdarzeń, jakie napotkać możesz codziennie w tym życiu doczesnym, tak ci radzę postępować; jeśli na przykład, przydarzy się tobie dolegliwość z powodu zimna, lub zbytniego gorąca, lub inna przygoda; kiedy boleść lub smutek cię dociskać będzie, wystaw sobie niezmienny porządek Opatrzności Boskiej, która przewidziała, zamierzyła, abyś ponosił obecnie tę przykrość i która zastosowała onę do sił twoich. Uznaj z wdzięcznością i weselem troskliwą i ojcowską miłość jaką Pan rozciąga nad tobą, złóż dzięki Bogu, że ci podaje z miłości swojej nową sposobność abyś okazał, że zawsze chcesz Mu służyć w sposobie, który byłby najprzyjemniejszy Bogu. I w takim położeniu mając sposobność, szczególniej podobania się Bogu, możesz mówić: Oto teraz spełnia się nade mną wola Pana, który od wieków w swoim miłosierdziu zapragnął, abym ponosił obecną dolegliwość, niechże Imię Pańskie po wszystkie będzie uwielbione wieki.

Kiedy jaka myśl dobra, natchnienie zbawienne wnijdzie do duszy, wierz mocno, że ono od Boga pochodzi, i składaj za to najgłębsze dzięki temu Ojcu wszelkiego światła.

Kiedy czytasz pobożną książkę, wystaw sobie, że Duch Święty przemawia do ciebie, że On podaje tobie dobre myśli w niej zawarte.

Kiedy spojrzysz na krzyż, uważaj w tym znaku chorągiew Chrystusa, Wodza twego, pamiętaj, że skoro opuścisz ten sztandar, wpadniesz w ręce najzaciętszych wrogów; przeciwnie, jeśli krzyża się trzymać i za Wodzem Jezusem iść będziesz, staniesz się godnym z palmą zwycięstwa w ręku, z wawrzynem tryumfu na skroniach wnijść do Królestwa niebiańskiego.

Spojrzawszy na obraz Niepokalanej Dziewicy Maryi, złóż w ofierze tej Matce miłosierdzia serce twoje, podziękuj z największym uszanowaniem i wiernością, że z postanowienia wyroków Boga, Ona nam wydała Zbawcę, wykarmiła Go swym mlekiem, podziękuj Jej wreszcie za pomoc i ratunek, z jakim Ona pospiesza dla tych, którzy Jej z ufnością w walce z szatanem wzywają. Obrazy świętych, niech ci przypominają tych walecznych rycerzy Chrystusa, którzy mężnie się potykając aż do śmierci, utorowali ci swym przykładem drogę, która prowadzi do chwały.

Kiedy usłyszysz głos dzwonu, wzywający wiernych do odmówienia trzech Pozdrowień Anielskich, możesz uczynić pewny rodzaj rozmyślania nad wyrazami, które mówisz przed każdym pozdrowieniem. Na pierwszy znak podziękuj Bogu za osobliwsze poselstwo, jakie wysłał do Maryi, które było początkiem naszego odkupienia. Na drugie uderzenie dzwonu wesel się wraz z świętą Dziewicą, że Ją Bóg na tak wysokie wynieść raczył dostojeństwo, a to w nagrodę Jej nieopisanej pokory. Na trzeci znak, złóż pokłon i cześć Wcielonemu Słowu, oddaj również powinny hołd Najświętszej Dziewicy i Archaniołowi Gabrielowi. Na każde z tych trzech uderzeń dzwonu, a zwłaszcza na trzecie, dobrze jest nachylić swą głowę, na znak uwielbienia tajemnicy Wcielenia. Rozmyślania dopiero wymienione, mogą być dokonane przy każdym odmawianiu Anioł Pański; w wieczór jednak, rano i w południe, można dodać inne jeszcze odnoszące się do tajemnic Męki Pańskiej i Najświętszej Panny, uwagi. Zwracać bowiem często mamy myśl na boleści, jakie Dziewica Najświętsza poniosła, i byłoby wielką niewdzięcznością, gdybyśmy tego zaniedbać mieli. W wieczór, wystaw sobie boleść i smutek jaki czuła święta Dziewica, z powodu krwawego potu, pojmania Jezusa w Ogrójcu i innych udręczeń, jakich słodki Jezus doznał owej nocy. Na zaraniu, współubolewaj z Niepokalaną Matką, nad Jej ciężkim utrapieniem, kiedy widziała jak jedynego Jej Syna pokrywają hańbą, wiodą jako złoczyńcę od Piłata do Heroda, na śmierć wydają, ciężki krzyż na Jego święte składają barki, pod którego brzemieniem upada. W południe, wyobraź sobie ów straszny miecz boleści, który duszę tej strapionej przeszywa Matki, kiedy w Jej oczach krzyżują Syna, kiedy na krzyżu zamiera, kiedy nawet po oddaniu ducha, jeszcze włócznią bok srodze Mu otwierają i serce ranią.

Wskazane dopiero pobożne rozmyślania boleści świętej Dziewicy, możesz szczególniej dopełniać od wieczoru we czwartek, aż do południa w sobotę; inne zaś uwagi możesz czynić w resztę dni tygodnia. Możesz jednak zająć myśl swoją jakim innym jeszcze rozważaniem i nabożeństwem, stosownie jak przez przedmioty zewnętrzne, do tego wzruszonym się uczujesz.

Abym w kilku zawarł słowach, jak masz synu, kierować swe zmysły, powiadam ci, abyś zawsze trzymał je na wodzy, nie dopuszczał nigdy przystępu do serca twego, ani zbytniemu przywiązaniu, ani wrodzonej nienawiści ku rzeczom, lecz abyś skłonność swoją na woli uzasadniał Boskiej, to jest: rzeczy dobre, dlatego przyjmuj, iż Bóg tak chce, abyś je miał i na dobre używał; a złe odrzucaj z pogardą, bo Bóg je nienawidzi, chce zatem abyś je także nienawidził.

Zresztą, zwracam twoją uwagę synu, że jakkolwiek rozliczne podaję ci tu ćwiczenia do dobrego urządzenia twych zmysłów, nie jest jednak zamiarem moim, aby one wyłącznym twoim były zajęciem. Albowiem prawie zawsze obowiązany jesteś być skupionym w sobie, i mieć myśl skierowaną ku Bogu, winieneś w głębi swej duszy pokonywać swe złe skłonności, i wzbudzać w sobie akty cnót tymże skłonnościom przeciwnych. Moim raczej jest zamiarem, abyś przy sposobności i w potrzebie podanych nie zaniedbał używać ćwiczeń. Pamiętając na to, że środkiem do postąpienia w drodze duchowego życia, nie jest ślepe przywiązanie się do pewnych ćwiczeń powierzchownych, które same w sobie są dobre, ale źle użyte mieszają umysł, podniecają miłość własną, podtrzymują niestałość i otwierają przystęp pokusom szatańskim.

ROZDZIAŁ XXIV. O poskromieniu języka

Język swój szczególniej poskramiaj synu, albowiem wrodzona skłonność nasza, podoba sobie mówić o rzeczach schlebiających zmysłom. Wielomówstwo pochodzi zwykle z pychy, która wznieca w nas mniemanie, że jesteśmy rozumniejszymi niż jest rzeczywiście, że zachwycając się w naszych pomysłach, one na zewnątrz innym z upodobaniem przedstawiamy, że panujemy w towarzystwach i rozmowach, i sądzimy, że wszyscy nas słuchają, albo słuchać winni.

Niepodobna jest w krótkości wykazać, jak wiele zła powstaje z wielomówstwa: w ogólności jednak powiedzieć można, że ono jest matką próżnowania, jest oznaką niewiadomości i nierozsądku, pociąga za sobą obmowy i kłamstwo, rozwalnia ducha pobożności; wzmacnia chuci nieporządne, nazwyczaja do mów próżnych i nieprzystojnych.

Dla uniknienia tyle zła wynikającego z nieposkromienia języka, zachowaj synu, następujące przestrogi: Nie mów wiele ani przed tymi, co radzi nadstawiają ucha, abyś w swej mowie nie wyszedł z granic przystojności i prawdy. Nie podnoś zbyt głosu, ni przybieraj rozkazującego tonu mówienia, bo tym sposobem zrazisz słuchających i okażesz wiele próżności, zarozumiałości o sobie.

Nie mów nigdy o sobie, o twych krewnych, o twych talentach i sprawach, a jeśli konieczność mówić cię o tym znagli, zamknij rzecz w niewielu wyrazach i z największym umiarkowaniem. Jeśli natrafisz na człowieka, co wiele mówi o sobie, nie gardź nim, ani gorsz się stąd, lecz tylko strzeż się pilnie go naśladować, choćby nawet mowa jego zdała się ściągać do własnego upokorzenia i oskarżenia samego siebie.

O bliźnim i sprawach jego, rozmawiaj, o ile można, najmniej, chyba że się nastręcza okoliczność mówienia o nim dobrze.

Rozmawiaj chętnie o Bogu, a nade wszystko o Jego dla ludzi miłości; z obawy jednak abyś w tak ważnym przedmiocie, nie mówił niedokładnie, dozwól raczej niech inni mówią, słuchaj ich chętnie i to co dobrego mówią, staraj się zachować w głębi duszy. Co się tyczy rozmów ziemskich, gdy te uszu twoich dochodzą, nie dopuszczaj im przystępu do serca, bo to całkowicie winno być dla Boga. Lecz jeśli będziesz w konieczności słuchać tego kto mówi, i dać mu odpowiedź, zwracaj często swe spojrzenia ku górze, ku Niebu, gdzie twój Bóg panuje, i skąd On na twą niskość spozierać nie wzgardza. Wszystko, co masz mówić, rozbierz wprzód w duszy nim językiem wyrazisz, użyj wszelkiej możliwej oględności, bo jeszcze znajduje się wiele rzeczy, które by wypadało zamilczeć, a kiedyś nad tym zastanowił się, co uważasz za konieczność do wyrażenia, jeszcze jaką cząstkę odetnij, bo zawsze w końcu przekonasz się, żeś za wiele mówił.

Milczenie jest osobliwszą pomocą w walce duchowej, i ci którzy zachowują ono, mogą być pewni zwycięstwa: albowiem ono zwykle pochodzi z nieufności w sobie, a zaufania w Bogu, mieści w sobie wiele pociągu do modlitwy, i ułatwia wszelkie ćwiczenie cnoty.

Abyś wreszcie zachęcił się synu, do zachowania milczenia, rozważ dobrze, porównaj i wielkie dobra jakie płyną z milczenia i znowu rozliczne zło jakiego powodem jest wielomówstwo. Co więcej powiem, jeśli chcesz nawyknąć mówić mało, chowaj milczenie nawet wtenczas, kiedy masz powód do mówienia, byle tylko to milczenie nie szkodziło ani tobie, ani bliźniemu. Unikaj towarzystw, a nade wszystko wielomównych, niech obcowanie twoje nie tak z ludźmi, ale raczej będzie z Aniołami, z świętymi, z Bogiem samym. Zwróć wreszcie uwagę na walkę jaką wieść winieneś, a zaledwie zbędzie ci nieco czasu do odetchnienia, a do zabaw, rozmów bezpożytecznych, zupełnie ci go braknie.

Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Utarczka_duchowa_Wawrzyniec_Scupoli.html